Archiwa tagu: dziecko

Spowiedź dziecka!

Może komuś się narażę, ale widząc takie obrazki w sieci to, mnie mrozi i paraliżuje.

Ci, którzy mnie czytają wiedzą, że nie jestem osobą wierzącą, ale nie potępiam wierzących, bo każdy ma prawo do swoich poglądów.

Czy jest Bóg – tego nie wiem i nikt go na świecie nie widział, no może w jakieś chmurze o jego wizerunku podświetlonym słońcem.

Gdyby był Bóg, to by świat nie cierpiał, a ludzie byli by lepsi i tego Boga słuchali, a nie słuchają.

Ludzie się od wieków zabijają, a także mieliśmy niedawno Holokaust w Oświęcimiu!

Niech mi ktoś wskaże choć jeden przykład, że Bóg zapobiegł jakieś tragedii!

I oto ludzkość wymyśliła sobie wielkie budowle – kościoły i panów w długich sukienkach, bo się zorientowano, że można na tym dobrze zarobić i omamić ludzi.

Spójrzmy na Watykan, który ocieka złotem i na tych kolejnych Papieży, którzy gadają te swoje mowy, czy jak to się tam nazywa i nigdy, ale to nigdy nic dobrego z tego nie wynikło – NIGDY!

I tu polecam świetny serial – „Rodzina Borgiów” mówiący o tym jak było zawsze.

Watykan to pralnia pieniędzy i schowek dla wszelkiej maści pedofilów i taka jest prawda.

A wiecie, że nasz Papież Jan Paweł II krył pedofilów jeszcze zanim został Papieżem i jakie to jest ohydne, bo może sam nim był, choć bał się praktykować?

Nie dajmy naszym dzieciom, wnukom spowiadać się w kościele byle jakiemu księdzu, bo możemy tym dzieciom zrobić ogromną krzywdę i złamać im życie.

Podobno księża coraz częściej pytają 9/10 letnie dzieci, czy się masturbują, a także wyciągają od nich wiadomości o rodzicach.

Kiedy napotkają na dziecko osłabione, to je do siebie przywiązują i uzależniają.

Ogólnie nie rozumiem kompletnie spowiedzi przed obcym facetem tak dzieci i dorosłych.

Dlaczego ludzie mówią obcemu, co im dolega, czego pragną, a co zrobili, aby dostać rozgrzeszenia – to jest chore.

Jeśli chcemy powierzyć komuś swoje bolączki, to idźmy do psychologa, a nie do drapieżcy seksualnego i wyzyskiwacza ludzkich historii.

W historii często tak było, że rodzice zapraszali do swojego domu księdza, który po cichu molestował ich dzieci czyt. Masciel, czyli zbrodniarz seksualny chroniony przez JPII – ohyda!

Reklama

Ludzkie dramaty!

Nasza, polska aktorka – Ewa Błaszczyk urodziła ponad 20 let temu bliźniaczki o imionach – Aleksandra i Marianna.

Pewnego dnia Aleksandra zakrztusiła się tabletką jako mała dziewczynka.

Stała się tragedia, bo doszło do nieszczęśliwego wypadku i Ola zapadła w śpiączkę i tak jest do dzisiaj.

Błaszyk wciąż poszukuje metody na wybudzenie córki, zgodnie z osiągnięciami naukowymi, ale od 20 lat nie zmienia się nic i Ola dalej jest poza świadomością.

W ciągu tych lat urosła, dojrzała fizycznie, ale niestety tylko tyle, a może aż tyle.

Ewa Błaszczyk niemal całe swoje życie poświęciła dla ratowania Oli, ale ludzie piszą, że gdzieś po drodze opieki nad chorą dziewczyną zgubiła kontakt z tą, która żyje i funkcjonuje jakby w osamotnieniu.

Nikt nie wie jak jest naprawdę i ja nie oceniam postępowania aktorki.

Ona wierzy, że córka któregoś dnia się obudzi, choć lekarze nie dają na to żadnej nadziei.

Ola nie jest podpięta pod żadne urządzenie podtrzymujące życie, a nawet gdyby się obudziła, to dalej będzie warzywem zdanym na innych.

Co robić w takiej sytuacji jeśli nie można jej odpiąć od maszyny, a proces eutanazji jest w Polsce zabroniony.

Sytuacja jest więc patowa i dobrze, że Ewa Błaszczyk jakoś zdobywa pieniądze, aby to ktoś opiekował się jej córką, a roboty przy takiej chorej jest bardzo dużo.

Wyobraźmy sobie, że takie dziecko ma matka z niską pomocą i po prostu nie byłoby jej stać na tak profesjonalną opiekę – co ona mogłaby zrobić, kiedy sama jest chora i ledwo ciągnie ten wózek.

Bogatsi w takiej sytuacji mogą starać się o eutanazję w innym kraju, gdzie to jest dopuszczalne, a w Polsce takie dylematy są nie do rozwiązania, czyli tacy rodzice mają związane ręce.

Może być tak, że Ewa Błaszczyk szybciej odejdzie z tego świata, a więc kto zajmie się jej córką wciąż żyjącą, bo chyba spadnie to wszystko na jej siostrę.

Gdybym była w takiej sytuacji, to też bym miała dylemat, czy rozstać się z własnym dzieckiem za granica, czy trwać i mieć wciąż nadzieję, a byłby to koszmar.

A jakie jest prawo w Polsce?

Ano takie, że rodzic opiekujący się dzieckiem z niepełnosprawnością nie może iść do pracy, by zwiększyć swój fundusz na opiekę.

19 listopada 2022 roku odbył się protest pod Pałacem Prezydenckim i tam ludzie dali sprzeciw wobec ich podłego traktowania:

Agnieszka Jóźwica na FB napisała!

Usiądź.

Zamknij oczy.

Wyobraź sobie, że wynajmujesz mieszkanie, bądź spłacasz kredyt, musisz jak każdy zapłacić za prąd, wodę… Musisz kupić jedzenie, ubranie, okazjonalnie zabawkę dla dziecka, jakiś lek na przeziębienie, książki do szkoły.

I wyobraź sobie, że to wszystko musisz pokryć z 2119 złotych. Na minimum dwie osoby. Ciebie i dziecko.

Ciężko?

To pomyśl, że to dziecko jest chore bądź z niepełnosprawnościami. Do tych wszystkich wydatków musisz doliczyć specjalistyczne leki (zwykle za conajmniej kilkaset złotych) , rehabilitację (180 złotych za godzinę), logopedę, psychologa… Do tego sprzęty :wózek inwalidzki, ortezy, balkonik, kombinezon… Wszystkie za kilka-kilkadziesiąt tysięcy złotych …

I nadal masz te 2119 złotych.

Da się?!

To pomyśl, że masz te wszystkie wydatki, dziecko z niepełnosprawnością, wariujesz wręcz od tego że żyjesz tylko i wyłącznie tematem chorób i terapii, marzysz by wyjść do ludzi, masz ambicje, pasje, wykształcenie…. I nie możesz pracować zarobkowo.

Możesz iść na studia. Nawet na dzienne.

Możesz robić kursy. Nawet stacjonarne.

Możesz pracować charytatywnie. Nawet w kilku miejscach.

Ale nie możesz dorobić 100 zł za przetłumaczenie online, siedząc przy łóżku dziecka, tekstu z polskiego na angielski. Nie możesz podjąć pracy na umowe o dzieło za 200zł wykonując ją nocami gdy dziecko śpi. Nie możesz iść na 1/8 etatu pracując zdalnie z komputera w poczekalni, gdy Twoje dziecko jest na terapii.

Nie możesz. Bo okradasz Państwo.

2119 złotych ma zdaniem Rządu pokryć 100% zapotrzebowania finansowego opiekuna i podopiecznego z niepełnosprawnościami. Ba. Jeśli dzieci z niepełnosprawnościami jest dwoje czy troje, opiekun nadal dostaje 2119 złotych. Ma to wystarczyć na wynajem, kredyt, jedzenie, leki, rehabilitację, ubranie, zabawki, pomoce edukacyjne.

Jest inflacja. Mamy kryzys.

Czy my krzyczymy ‚dajcie więcej’???

Nie. My krzyczymy ‚dajcie nam zarobić’. Błagamy, by ktoś nam pozwolił (!) pracować i dostawać wynagrodzenie.

Kiedy Marysia ma zajecia z logopedą, jej mama może przetłumaczyć kilka stron książki. I w ten sposób dorobić.

Kiedy Kazio jest w przedszkolu specjalnym 3 godziny dziennie, jego mama może napisać artykuł w jednym z portali internetowych. I dostać wynagrodzenie.

Kiedy Zuzia śpi po dawce mocnych, wyciszających leków, jej mama może po cichutku obok łóżka robić czapeczki na szydełku. I sprzedawać.

Czy to znaczy, że mogą zrezygnować ze świadczenia pielęgnacyjnego czyli szumnego ‚wynagrodzenia’ 2119 zł? Nie.

Bo nie pójdą na 8h do pracy. Mają dziecko wymagające szczególnej uwagi.

Ale mogą dorobić w miesiącu, kiedy dziecko śpi, ćwiczy, jest w przedszkolu… 100,200,1000 zł. Mogą czuć, że są potrzebne do czegoś więcej niż karmienie PEGiem i odsysanie wydzielny. Mogą choć na chwilę swe myśli skierować na inne od choroby tory.

Mogą?

Nie mogą.

Urodziły, czy chciały czy nie chciały. Bo Państwo troszczy się o każdy płód.

Teraz wegetują. Bo na porodówce zainteresowanie Państwa się kończy. Teraz człowieku walcz sam.

W biedzie. Samotności. Odizolowaniu. I z poczuciem, że do końca życia będziesz już tylko opiekunem osoby z niepełnosprawnością.

Dlatego błagam. Zróbmy hałas.

Sobota. Warszawa. 14.00. Pod Pałacem Prezydenckim.

Ja będę, a Ty?!

❗PODPISZ PETYCJĘ!!!!!!! POMÓŻ OPIEKUNOM OSÓB Z NIEPEŁNOSPRAWNOŚCIĄ

https://naszademokracja.pl/…/pozwolcie-nam-isc-do-pracy…

Zastraszone kobiety!

Przeczytajcie Drodzy powyższe, co się w Polsce odpierdziela!

Na Twitterze czytam Panią Monikę Mesuret, która jest Polką, ale mieszka we Francji i bardzo pilnie obserwuje Polskę i polityczną drogę Polski!

Dla mnie na TT jest najlepsza, bo jest bystra, piękna i do tego bardzo szczera.

Nie lubi PiS-u i ostro jedzie po tym nierządzie, ale w sposób wysmakowany i kulturalny!

Monika dziś napisała to:

Monika Mesuret na TT.

Polska pisowska, to nie jest kraj dla młodych kobiet. Wchodzi w życie rejestr ciąż, a więc idziemy w kierunku Salvadoru, gdzie kobiety po poronieniach trafiają do więzień.

Kiedy to przeczytałam na nowo, bo już takie „zapowieści” były, to się wściekłam, choć już nie jestem młodą kobietą, a seniorką.

Pomyślałam sobie, że moje dwie Córki już się macierzyńsko spełniły, ale ja mam trzy Wnuczki i co je czeka w tym ześwirowanym kraju pod wodzą dziada z Żoliborza?

Nawet w czasach PRL-u nie było takiego cyrku z dzietnością i każda kobieta mogła wybierać, czy chce być matką, czy też rezygnuje, ale w tamtych czasach dzietność była bardzo wysoka.

Kobiety nie bały się w Polsce rodzić dzieci i oddziały położnicze były zapełnione.

Już w Polsce spada dzietność mimo 500+, które nie pomogło w żadnym razie demografii w Polsce.

Stajemy się starym społeczeństwem, bo dzieci rodzi się coraz mniej, a dlaczego?

Ano dlatego, że kobiety są wrogiem dla tego nierządu i dlatego się je biło na Strajkach Kobiet pałami i gazowało.

Nie dostają od tej partii żadnej pomocy w przypadku urodzenia dziecka niepełnosprawnego i muszą żebrać na leczenie swojego dziecka!

Nie dostają nic od państwa, a do tego są wiecznie zastraszane i nakazuje się im rodzić dzieci bez mózgu.

Nie ma wsparcia w in vitro, a polskie kobiety – nawet te zgwałcone muszą jechać za granicę, aby pozbyć się traumy, a nie wszystkie jest na to stać – makabra!

Polskie kobiety będą się bały iść w ciąży do ginekologa, który będzie musiał każdą ująć statystycznie, a kiedy poroni – będzie musiał to zgłosić, a wówczas może się zacząć piekło dla takiej kobiety.

Będą drążyć czy sama nie przyczyniła się do poronienia, albo wzięła pigułkę, albo skorzystała z podziemia aborcyjnego.

Mieszkam w małym mieście i napiszę Wam szczerze, że połowa ludzi młodych ucieka z tego miasta, bo tutaj nie ma absolutnie żadnych perspektyw.

Jadą do Niemiec i tam pracują, aby jakoś związać koniec z końcem, bo tu nie ma dla nich kompletnie żadnej przyszłości!

Jutro ta banda jedzie w Polskę, aby naopowiadać andronów, a rzeczywistość jest taka, że Polki boją się żyć w tym kraju!

Obawiam się szczerze, że to jeszcze nie wszystko.

Ustawą będą chcieli wprowadzić zakaz antykoncepcji dla kobiet i zakaz sprzedaży prezerwatyw – wszystko przed nami jak się kużwa nie ogarniemy przy urnach.

Monika Rosa 

dronesopSt34233gdm0l.z10 ol2a9g5g2m05il3i2  · 

🔴 Rejestr ciąż staje się faktem.

Minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał nowelizację rozporządzenia w sprawie Systemu Informacji Medycznej.

Oznacza to, że informacja o ciąży zostanie wpisana do rejestru nawet podczas innego świadczenia medycznego niż wizyta u ginekologa. ⚠️ Rejestr może być wykorzystywany jako narzędzie represji, na przykład wobec kobiet, które dokonały aborcji za granicą.

❌ Prokurator za poronienie?

❌ Więzienie za aborcję za granicą?

❌ Czy rząd urządzi polowanie na kobiety, które przerwały ciążę?

W praktycznie całej Europie poza Polską, Watykanem i Maltą aborcja jest standardem, po prostu procedurą medyczną.

⚠️ Jeśli rząd chce by w Polsce rodziło się więcej dzieci to rejestr nie jest rozwiązaniem. Kobiety jeszcze bardziej będą się bać zachodzić w ciążę.

❌ Rejestr jest ograniczeniem prawa do prywatności wynikającego z art. 47 Konstytucji RP.

❌ Rejestr ogranicza bezpośrednio prawa człowieka.

Późne macierzyństwo!

Przedstawiam oto Katarzynę Sokołowską ze swoim mężem, z którym jest od 5 lat.

Właściwie niewielka publiczność ją znała, bo obracała się w kręgu modelingu i zarabiała naprawdę duże pieniądze – jak to w modelingu.

TVN kilka lat temu ją wypromował w programie „Top Model” obsadzając w roli jurorki!

Jest to bardzo ładna i zadbana kobieta, a do tego bardzo majętna.

Z reklam także ma ogromne pieniądze i nie brakuje jej ptasiego mleka.

Mieszka w apartamencie z wielkimi oknami z cudownym widokiem na Warszawę i jest to spektakularny widok.

Mieszkanie urządzone z wielką klasą – nowoczesne w modnych szarościach z ogromną kuchnią i garderobą.

Całe życie ciężko na to wszystko pracowała i nagle do mediów przekazała, że jest w ciąży.

Pani Katarzyna obecnie ma 49 lat, a ciąża jest wynikiem in vitro.

Podziwiam odwagę, bo tak późne macierzysto budzi w ludziach naprawdę skrajne emocje i ludzie rozpisują się, że jest ona egoistką i będzie starą matką.

Teraz starość innymi miarami się odlicza, bo przecież wiele kobiet decyduje się na późne macierzyństwo, kiedy osiągnęło się w swoim życiu już wszystko.

Sokołowska wystąpiła w niedzielę w „Mieście Kobiet” i obwieściła, że jest niezmiernie szczęśliwa, bo stał się cud.

Owszem stał się cud, ale ja mam obawy, że za 20 lat jej dziecko będzie musiało się zaopiekować matką, albo ojcem na starcie.

Nawet mając duże pieniądze często za nie nie można kupić zdrowia, a różnie może być.

Nie raz czytałam, że macierzyństwo w takim wieku okupione jest ogromnym wysiłkiem i często brakiem sił witalnych, o czym pisała kiedyś Małgorzata Kożuchowska.

Nie moje życie i nie mój problem, ale trochę mnie dziwi, bo macierzyństwo nie zaczyna się w chwili urodzenia dziecka, a po prostu – potem, kiedy trzeba się poświęcić całą sobą!

Biologia chyba sama wybrała, że najlepszy czas na dzieci, to jest tak do 30 roku życia, bo potem następuje spadek tych wszystkich hormonów, estrogenów i tak dalej.

Nie wiem czy w Polsce legalne jest in vitro – ja staruszka się już w tym dziwnym kraju pogubiłam.

Niektóre samorządy pomagają finansowo rodzicom chcącym mieć dziecko w Polsce tą metodą.

Muszę doczytać jak to jest w Polsce z in vitro, bo pamiętam wypowiedź jakiegoś kretyna, że dzieci z in vitro mają jakąś bruzdę na czole!

W tym kraju pisowskim nie pomaga się bezpłodnym parom nawet w kwestii prostej adopcji, bo rządzą nami talibowie.

Sokołowskiej się udało i niech zostanie szczęśliwą matką – w zdrowiu!

Jakie macie zdanie na ten temat?


Burza w sieci!

Dzisiaj Córka podesłała mi link do profilu niejakiego „Dzikiego Trenera”, który w mediach komentuje sprawy polityczne, ale i obyczajowe.

Gość dobrze mówi i miło się go słucha, ale dziś wywołał wielką burzę, bo chyba nie „gównoburzę”, bo Internet się zapalił.

Chodzi o to, że „Dziki Trener” wypowiedział się na temat pomocy poprzez „Zrzutkę” dla chorego dziecka znanego piłkarza – Rzeźniczaka.

Kim jest piłkarz, to za Wikipedią:

„Jakub Beniamin Rzeźniczak – polski piłkarz występujący na pozycji obrońcy w polskim klubie Wisła Płock. W latach 2008–2014 reprezentant Polski. Profesjonalną karierę piłkarską zaczynał w Widzewie Łódź, skąd w 2004 trafił do Legii Warszawa”

W pewnym okresie swojego życia piłkarz był w związku z niejaką modelką – Magdaleną Stępniak i z tego związku urodził się im syn – Oliwier.

W pewnym momencie okazało się, że dziecko ma raka wątroby i są potrzebne na jego leczenie duże pieniądze!

Operacja dziecka miała by się odbyć w Izraelu, a więc trzeba zapłacić za przelot samolotem i oczywiście za leczenie dziecka ratujące mu życie.

„Dziki Trener” w sposób dość emocjonalny wypowiedział się, że dlaczego to ludzie dobrej woli mają się na to składać, skoro piłkarz zarabia miesięcznie 45 tysięcy złotych.

Piłkarz po rozstaniu z matką dziecka związał się z drugą kobietą i w sieci pokazał ekskluzywne wakacje w ciepłych krajach, pobyty na drogich jachtach i przelotach helikopterem nad Manhattanem, a także pierścionkiem zaręczynowym z pokaźnym diamentem.

Matka dziecka także się chwaliła drogimi wakacjami i teraz, nagle nie mają oboje na leczenie swojego dziecka.

Na razie hejt odpiera matka dziecka, a ojciec milczy, choć jest to i jego dziecko.

„Dziki Trener” zwraca uwagę na to, że wszyscy powinniśmy się zastanowić, czy w pewnych sytuacjach nie jesteśmy naciągani i podał na to przykład.

Pewien, lekarz bardzo wzięty, który miał różne nieruchomości i samochody także założył zrzutkę dla swojej chorej córki!

Nie sprzedał niczego, bo nawet samochodu i tym sposobem uzbierał potrzebną kwotę na leczenie.

Wciąż piszę, że ludzie w sieci pokazują wszystko, bo swoje bogactwo także, a potem się dziwią, że w pewnych sytuacjach to się zemści i tu oto mamy taki przykład.

Pomagam także i wpłacam na chore dzieci, ale sprawdzam, czy ktoś mnie nie naciąga i mną nie manipuluje.

Nagle się okazało, że matka modelka nie ma znajomych i przyjaciół, którzy mogli by ją wspomóc i została z tym po prostu sama.

Jeśli nie wiemy o co chodzi, to chodzi przeważnie o pieniądze, ale tu zegar tyka, bo dziecko potrzebuje wsparcia i tylko gdzie jest ojciec dziecka?

Tak sobie jednak myślę, co by się stało gdyby takiej pomocy potrzebowało dziecko ważnego polityka z PiS?

Pewnie by się znalazły pieniądze na jego leczenie!

Kiedy lekarz się boi!

#AniJednejWięcej

Dzisiaj pod Trybunałem Morderczym Przyłęskiej ponownie zebrały się kobiety i ich partnerzy z powodu śmierci kolejnej pacjentki, która umarła z powodu sepsy, będąc w ciąży.

Była w bliźniaczej ciąży i jedno dziecko zmarło, ale po paru dniach umarło kolejne.

Nie będę spekulowała, co się w tym szpitalu wydarzyło, że ona zmarła, ale z pewnością to się wiąże z zaostrzeniem prawa aborcyjnego w Polsce.

Z pewnością ta śmierć będzie badana i dlatego nie spekuluję, ale dzieje się tak, kiedy lekarze w Polsce są zastraszeni i mają związane ręce.

Boją się dotknąć ciężarnej kobiety, bo boją się i swoją przyszłość, że mogą być posądzeni o dokonanie aborcji.

Jestem pewna, że gdyby zachowany był w Polsce kompromis aborcyjny, to Pani Agnieszka by żyła, bo obumarłe płody zagrażały jej życiu, co się niestety ziściło na życzenie potwora Kaczyńskiego!

Co grozi kobiecie w przypadku martwej ciąży pobrałam z sieci:

Martwa ciąża–  to często zagrożenie dla zdrowia i życia matki, ponieważ martwe tkanki wewnątrz macicy mogą wywoływać sepsę lub stanowić przyczynę poważnych zaburzeń krzepnięcia krwi, dlatego powinna być zdiagnozowana najszybciej, jak jest to możliwe.

Każda kobieta inaczej reaguje na martwą ciążę i niektóre mogą ją nosić w sobie dłużej, a wiele reaguje sepsą i umierają jak Pani Agnieszka – matka trójki dzieci, która już do nich nie wróci.

Bardzo, ale to bardzo współczuję młodym kobietom w Polsce, które planują powiększenie rodziny, albo już są w ciąży.

Potrafię się wczuć w to – jak one się boją polskich lekarzy i polskich szpitali, w których może dojść do zaniechania i każda z nich jest narażona na utratę życia, bo to się dzieje – tu i teraz.

Jestem matką Córki, która straciła dwóch synów – Szymona i Miłosza, którzy spoczywają na cmentarzu.

Lekarze dawali Jej nadzieję, że organy wewnętrzne do porodu się rozwiną i Ona w swoich ciążach chodziła do końca!

Niestety w obu przypadkach dzieci żyły godzinę po cesarskim cięciu i je pochowaliśmy.

Co by się wydarzyło, gdyby dzieci zmarły przed porodem?

To był taki czas, że lekarze mieli jeszcze do wyboru kompromis i wiem, że zaopiekowali by się Córką z najwyższą starannością i nikt by nie dał jej umrzeć.

Jednak to było za czasów, kiedy rządziło PO i kobiety nie były traktowane jak inkubatory, a chodziło o ich humanitarne traktowanie.

Niestety, ale ludzie wybrali sobie PiS – morderców!

Nie każdą kobietę jest stać, aby wyjechać do Czech, gdzie każda kobieta jest traktowana jak człowiek, bo tutaj mamy piekło kobiet.

Dochodzi do tego, że w moim mieście brakuje ginekologów w szpitalu i dziś widziałam ogłoszenie na Facebooku o brakach kadrowych i się nie dziwię, bo specjalistów jest coraz mniej z powodu strachu!

A co Wy myślicie o wpisie poniższym, bo ja się nie zgadzam, bo oni mają też swoje rodziny!

Nienawidzę być matką!

Ilustracja: Agata Nowicka

Czytam tu i ówdzie, że współczesne kobiety są bardzo umęczone macierzyństwem i niektóre twierdzą, że gdyby przewidziały ile to je kosztuje, to nigdy nie chciałyby mieć dziecka.

Nawet kobiety, które mają wszystko piszą, że macierzyństwo je przerasta i gdyby można by było cofnąć czas, to tego dziecka by nie było!

Narzekają, że dziecko w nocy ryczy i trzeba do niego bez przerwy wstawać, albo ma kolki, lub płacze, bo ząbkuje i tak bez końca coś!

Dziecko, które było przez 9 miesięcy takie wymarzone i wyczekiwane nagle staje się po urodzeniu kłopotem i tylko denerwuje.

Nie generalizuję, ale naprawdę współczesne matki skarżą się, że nie mają ani odrobiny czasu dla siebie i padają na pysk, bo mąż pracuje, a rodzice, czy teściowie nie pomagają!

Kobiety te mają wszystko, bo nie muszą gotować pieluch w kotle i trzeć na tarce szarego mydła, a potem te pieluchy prać, płukać, wieszać i prasować, bo mają gotowe pampersy, które po prostu się po zużyciu wyrzuca.

Nie muszą trzeć marchewki przez sitko, aby ugotować zupkę dla dziecka, bo wszystko mają gotowe w sklepach, a więc jaka to jest oszczędność czasu.

Nie muszą za niczym stać w kolejkach, jak kobiety w stanie wojennym, bo wszystkiego jest pod dostatkiem na rynku.

Jest wszystkiego pod dostatkiem i od wyboru do koloru i nie muszą same szyć, dziergać, szydełkować, gdyż rynek aż puchnie od towarów i asortymentu dla dzieci.

Nie potrafią się cieszyć tym, że dziecko jest okazem zdrowia, a narzekają, że dziecko płacze, jest nieznośne, roszczeniowe i taka jedna z drugą ubolewa, że dziecko odcięło ją od życia towarzyskiego.

Kiedyś, gdy dziecko miało kolkę, to matka biegła do kuchni, aby szybko zaparzyć rumianek, czy koper, a teraz wszystkie medykamenty można kupić w aptece – wszystko na kolki, katar, gorączkę!

Kobiety teraz mają bardzo długi urlop macierzyński, kiedy dawne ich babcie i matki po 3 miesiącach musiały wracać do pracy, aby zarobić na swoje dzieci i inne wydatki.

Niech współczesne kobiety spytają kobiety w swojej rodzinie jak wyglądało ich macierzyństwo, które były w pogoni za wszystkim, a mimo to dawały radę, choć jakże często miejsce w żłobku, czy przedszkolu załatwiały po znajomości.

Życie tych kobiet było między pacą, żłobkiem, domem, w którym często dopiero wieczorem prały, gotowały, sprzątały i padały na pysk późną nocą, aby rano wstać i wszystko zaczynały od nowa.

Myślę, że współczesne kobiety nigdy nie chciałyby się zamienić na role z tamtymi, dzielnymi kobietami, a teraz czytam tylko takie smęty i lamenty.

Nie wiedzą, że matka, która nie może mieć własnego dziecka oddałaby wszystko, aby je mieć!

„Nienawidzę bycia matką, mam dość dziecka. Takie stwierdzenia wydają się w Polsce nie do pomyślenia. Bo matka Polka jest tylko jedna: kochająca, dźwigająca ciężar macierzyństwa z pokorą i poczuciem misji. Czyżby? Ostatnie międzynarodowe badania pokazują coś innego: jesteśmy w czołówce krajów o najwyższym poziomie wypalenia rodzicielskiego.

Z Kasią, 29 lat, księgową, mamą dwuletniego Antosia, spotykam się w parku w samo południe. Rozmawiamy, spacerując, żeby Antoś się nie obudził. Usypianie go to gehenna, zasypia tylko w wózku i samochodzie. Przez pierwsze osiem miesięcy na okrągło płakał. Potem okazał się dzieckiem nadzwyczaj ruchliwym. Od kiedy zaczął chodzić, nie można spuścić go z oka. A Kasia cały dzień jest z nim sama. Mąż w pracy, grubo ponad osiem godzin dziennie, bo właśnie awansował. Rodzice i teściowie mieszkają daleko.

– Czasem jestem tak zmęczona, że mam ochotę wyjść z domu i nie wracać. Zresztą raz tak zrobiłam. Mały darł się i darł, miał wtedy niecałe pół roku, położyłam go do łóżeczka i wyszłam przed blok. Obleciałam dookoła dwa razy i tak się przestraszyłam tego, co zrobiłam, że nie czekając na windę, wbiegłam na piąte piętro. Długo nie mogłam ochłonąć. Właściwie do tej pory nie mogę, bo myśli, żeby wyjść z domu i nie wracać, żeby rzucić wszystko w cholerę, wracają jak bumerang. Może nie nadaję się na matkę?”

https://zwierciadlo.pl/psychologia/387252,1,zmeczenie-macierzynstwem—jak-sobie-z-nim-radzic.read

Raz na ludowo!

Koncert MOJEMU MIASTU – Oficjalna strona Urzędu Miejskiego w Choszcznie

Dumna ze mnie matka, bo moje Dziecko mimo masy zajęć domowych i zawodowych – dodatkowo udziela się w ludowym zespole działającym przy naszym Domu Kultury!

Właśnie w sobotę nagrany został nowy teledysk i „Mała Kapela”, bo tak się nazywają wykonała pieśń ludową pt. ” Sowa na gaju siada”

Teledyski powstają w naszych, rodzimych plenerach!

W niedzielę za to wzięła udział w zbiórce pieniędzy na leczenie małego Wiktorka, który potrzebuje pilnego leczenia w USA!

Mimo pandemii udało się zebrać ponad 13 tysięcy!

Oczywiście państwo nie pomaga, a potrzeba jeszcze milion, by opłacić tak drogie leczenie!

To tyle na dzisiaj kochani!

Rodzić po ludzku!

Każda kobieta rodząc swoje dziecko, a potem następne dzieci, przeżywa ten moment bardzo mocno i jest to dla niej szczególnie ważna chwila w jej życiu!

Te chwile pamięta się do końca swojego życia i nieprawdą jest, że z czasem się zapomina poród, ból i tę opiekę sprawowaną na sali porodowej ze strony personelu!

Ja gdzieś tu pisałam, że rodząc Córkę w 1979 roku w czasie PRL-u zostałam potraktowana przez położne bardzo źle i tego nie zapomnę do końca swoich dni!

Dziecko przyszło na świat bardzo szybko, bo bóle zaczęły się o szóstej rano, a moje Dziecko urodziło się w okolicach południa – całe, zdrowe, wyczekane!

Dziecko mi szybko zabrano, że nawet nie widziałam Jej buźki, a mnie zostawiono na tej sali tuż przy nieszczelnym oknie na wiele godzin z basenem pod krzyżem!

To był grudzień i mieliśmy zimę stulecia, a ja leżałam zmarznięta przy tym oknie i nikt mnie nie doglądał.

Martwiłam się o dziecko, a tam z gabinetu pielęgniarek słyszałam wesołe głosy, bo któraś z nich obchodziła imieniny!

Zostawiono mnie jak jakiegoś psa pod płotem, a moje delikatne prośby, bym mogła być przeniesiona na salę zostały ignorowane.

Słyszałam – jeszcze trochę kochaniutka, bądź cierpliwa.

Kiedy w końcu przygotowano dla mnie łóżko, to po godzinie 19 -tej zziębnięta, drżąca z zimna zostałam przeniesiona na salę.

Dziecko przyniesiono mi dopiero na drugi dzień!

Gdybym miała ten rozum, który mam teraz, to bym założyła tym paniom sprawę w sądzie, bo bolący kręgosłup odczuwałam bardzo długo!

To był dla mnie horror, którego nie zapomnę!

Piszę o tym dlatego, że moja Córka, która 2 listopada przez cesarskie cięcie urodziła nam Wnusię – Natalię opowiedziała mi jak cudowną opiekę miała!

Rodziła w Szczecinie – w szpitalu pachnącym PRL -em, bo sprzęt, wyposażenie było z ubiegłego wieku, ale opieka była tak serdeczna i Córka czuła się fachowo zaopiekowana.

Co rusz wpadała położna, sprawdzała, czuwała, a kiedy malutka Natalka była wyciągana z brzucha mamy, to pielęgniarka trzymała Córkę  za rękę, dodając otuchy!

Pierwsze zdjęcie Wnusi też zrobiła pielęgniarka, a więc moja Córka nie będzie miała takiej traumy na jaką mnie skazano!

Każda kobieta rodząca powinna być otoczona serdeczną opieką ze strony personelu, bo każda ma prawo rodzic po ludzku!

Co słychać u Mamy i u Natalki?

Obie są już w domu i jej starsza siostra i brat przywitali Ją bardzo serdecznie i z entuzjazmem.

Ja i Mąż pokochaliśmy Ją od pierwszego zdjęcia, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że za naszego życia jest to ostatnia istotka,  którą witamy na tym świecie, bo i Córkom lata lecą!

Szybko się w realu nie zobaczymy, bo w naszej dalszej rodzinie są osoby w kwarantannie, a więc nie możemy się wspólnie narażać i tej małej kruszynki!

Na szczęście mamy elektronikę, która choć trochę nas sobie przybliża!

 

AKCJA RODZIĆ PO LUDZKU - Aktualne wydarzenia z kraju i zagranicy - Wyborcza.pl

Oni szykują kobietom średniowiecze w Polsce!

Puszczalskie, zołzy, księżniczki. Tak postrzegane są kobiety ...

Dzisiaj Ziobro dokonał tego, co obiecywał, a więc wypowiedział konwencję stambulską i kobiety za chwilę nie będą miały żadnej ochrony ze strony państwa!
Kobiety w Polsce – w bardzo wielu rejonach żyją tak jak w średniowieczu!
Nie mają pojęcia, co zrobić, kiedy się  przydarzy niechciana ciąża i nie wiedzą jak trzeba jej zapobiegać.
Nie mają pojęcia gdzie się zwrócić, aby otrzymać alimenty od ojca biologicznego, kiedy ich własna rodzina – ojciec, matka wyrzucają je z domu, bo uważają taką kobietę za puszczalską, w jej dziecko za bękarta!
Nie wiedzą, gdzie mają szukać pomocy, aby mieć na czas przejściowy dach nad głową w domu samotnej matki!
W Polsce nie ma debaty dla kobiet, by je uświadamiać, a więc w wielu rejonach kobiety żyją jak w średniowieczu pod osłoną księdza!
Kiedy przydarzy się niechciana ciąża, to mogą być nawet ukamienowane i wyzywane od najgorszych.
W Polsce rząd każe kobietom rodzić dzieci nawet z gwałtu, a więc by się pozbyć niechcianego – kobiety muszą jechać za granicę, ale często nie mają na to funduszy!
Idą więc do babek, które problem załatwiają szydełkiem!
Zabroniono w Polsce jest  sprzedaży pigułki dzień „po”, a więc kupują niesprawdzone leki w Internecie i jakże często umierają!
Polskie kobiety nie wiedzą nic na temat macierzyństwa i tego jak się chronić przed przemocą, a więc są latami katowane w czterech ścianach, bo nie mają dokąd odejść!
To już jest średniowiecze w tej naszej,  jeszcze niedawno dumnej Polsce, a rządzący żyjący jak pączki w maśle zgotował polskim kobietom piekło na ziemi!
Na pewnym forum rozmawiałam z pewną użytkowniczką właśnie o konwencji stambulskiej i ona przysłała mi poniższe opowiadanie na faktach!
Przeczytałam i za pozwoleniem wklejam na bloga!
Sądzę, że takich historii jest wciąż w Polsce bardzo wiele, bo istnieją wciąż w kraju  bardzo biedne rejony i żyjący tam ludzie księdza słuchają, bo nie mają rzetelnych informacji, co wolno i jak trzeba się bronić w sposób cywilizowany!
„Czekając na Franusia – historia prawdziwa..

Opowiem Wam historię, która wydarzyła się naprawdę, wiele lat temu.

Teraz byłoby to niemożliwe, mam taką nadzieję..

– Była zdrową, wesołą wiejską dziewuchą.
Rodzice mieli jedną z największych gospodarek w okolicy.

Ziemia IV klasy,rodząca tylko żyto i kartofle, ale piękne łąki, dochodzące do samej rzeki -pozwalały na hodowlę bydła..
– Pracowała na tej gospodarce od świtu do nocy.

Skończyła szkołę podstawową, ale choć chciała się uczyć, bo i zdolna była, ojciec zakazał.

Jedyną rozrywką dla niej były sobotnie zabawy w remizie.

Tam poznała JEGO. Na tle wiejskich chłopaków , wyróżniał się urodą i miejskim obyciem.

Grał w zespole wynajętym przez strażaków do wesel i zabaw..

Ach, jak on tańczył – siedziała przy stoliku nad swoją oranżadą z ciastkiem, czekając na niego, aby tylko być gotową, gdy on będzie mógł zatańczyć z nią jeden czy dwa kawałki.

Nawet, krztusząc się, piła z nim wódkę – byle tylko nie myślał, że jest naiwną, wsiową gęsią.

A później spacer nad rzekę. Świat wirował, razem z nim księżyc i gwiazdy, gdy on całował..

Za którymś tam razem -uległa.

On mówił, że nie wierzy w jej miłość; czeka cały czas na jakiś dowód tej miłości..
Czy w końcu uwierzył?

Nie wiadomo, bo przyszła jesień i zabawy się skończyły, a ona poczuła, że coś z nią nie jest w porządku.

Ale nie bała się, choć on milczał.

Przecież kochał i ona kochała, a to naturalna kolej rzeczy w przyrodzie, że gdzie jest dwoje  – tam i przybywa trzecie..

Wsiadła w pociąg i pojechała do miasta, gdzie mieszkał.

Odrapana klatka schodowa, drzwi malowane szarą farbą.

Zadzwoniła.Otworzyła młoda kobieta, wycierając ręce o fartuch.

Powiedziała, że chce widzieć jego, ale już czuła, że martwieje.

Kobieta milcząc, wpuściła ją do przedpokoju i zawołała go po imieniu.

Wyszedł z rocznym na oko dzieckiem na ręku….

Nigdy, przenigdy nie zapomniała jego wykrzywionej wściekłością twarzy i słów ,które wykrzyczał.

Schodziła po schodach, a wszystko w niej wyło…Szmata…szmata…oto czym jest…

Długo nie dało się ukrywać.

Ojciec,dobry katolik –  nawet nosił baldachim w Boże Ciało -nie mógł znieść czegoś takiego pod swoim dachem, więc wygonił z domu.

Matka chlipała,ale się nie sprzeciwiła.

To wtedy pierwszy raz usłyszała to straszne słowo – bękart..

Nie poszła daleko, bo i niby gdzie miała iść, wszak świata nie znała i bała się go.

W pobliskim miasteczku wynajęła sobie pokoik za pieniądze wsunięte jej w rękę przez matkę i za pomoc przy ogrodzie u starszej, samotnej kobiety, przebiedowała …aż nastąpił jej czas..

Wróciła z izby porodowej z zawiniątkiem, w którym mieściła się jej miłość…

-Nastąpiły szare, wypełnione pracą dni.

Zostawiała Małego pod opieką owej kobiety, a sama szła na cały dzień do sklepu warzywniczego, gdzie dano jej pracę…

Ale to było zwykłe, nieduże miasteczko.

Widziała, że kobiety patrzą na nią ze szczególnym wyrazem, a mężczyźni zaglądają bezczelnie w oczy.

Ale ona miała Małego.

Jednego razu, a upłynęło już kilka lat, w czasie których nie miała wiadomości ani od niego,ani od rodziców- Mały wrócił z podwórka z płaczem i guzem na głowie.

To był starszy chłopiec.Oczywiście poszła do matki na skargę. Tęga kobieta, z pogardą powiedziała..
– że też taka ma śmiałość się upominać i to o kogo?

O bękarta ?

Od tego czasu się zaczęło.

Bękart. To słowo najczęściej słyszał Mały.

Nawet jak poszedł dumny do szkoły, z nowym tornistrem, książkami i kredkami, które mu kupiła..

Jednego razu do sklepu przybiegła nauczycielka..
– niech Pani zabierze chłopca, wdał się w bójkę …higienistka już opatrzyła, ale boli go głowa.

Zabrała dziecko do domu i położyła do łóżka.

Nad ranem Mały zaczął majaczyć.

Wezwała pogotowie.
– co pani najlepszego zrobiła ! Głowa rozbita,wstrząs mózgu, dziecko powinno od razu być w szpitalu..

Wieczorem Mały umarł.

Zrobiła pogrzeb.

Ksiądz pokropił białą trumienkę, a ona stała jak martwa i patrzyła jak zakopują jej miłość.

Wróciła do domu,rozpaliła ogień pod kuchnią i wrzuciła wszystkie książki, kredki i zabawki Małego.

Sznur był w szufladzie….jeszcze tylko trzeba było sprawdzić ,czy hak wbity w sufit wytrzyma.

Wytrzymał.wszak była lekka od tej harówki…

Tę historię opowiedziano mi, gdy paliłam świeczkę na grobie przytulonym do cmentarnego muru, całkowicie zaniedbanym i zapomnianym”.

Szeptuchy - fenomen Podlasia - fakty.interia.pl