Archiwa tagu: Dzień babci

Świat nie jest taki zły – niech no tylko zakwitną jabłonie!

Obraz może zawierać: roślina i kwiat

Wczorajszy dzień u mnie w domu, to był dzień blisko Ameryki!

Odbyło się zaprzysiężenie nowego Prezydenta – Joe Bidena, kiedy podczas jego przemówienia spłakałam się!

Dlaczego?

Dlatego, że w końcu usłyszałam ludzki, normalny głos – ciepły w trosce o naprawę Ameryki, którą popsuł Donald Trump!

Napiszę tylko, że życzę Ameryce wszystkiego dobrego, ale rządzić tym wielonarodowym krajem nie jest lekko.

Tylko tyle napiszę w tym wpisie, ale z pewnością kiedyś wrócę do tego tematu!

A dzisiaj kwiatki dostałam od Wnuczki na Dzień Babci – śliczne tulipany!

Od reszty z daleka był telefon rozczulający, bo z powodu pandemii nadal się nie przemieszczamy!

I tak po kolei, to:
– najstarsza Wnusia Anielka, to namiętny mol książkowy i mogłaby tak całe dnie,
– Wojtuś – piłkarz zapalony i zna wszystkie światowe kluby, ligi, nazwiska piłkarzy i trenuje systematycznie,
– Luiza – rówieśniczka Wojtka, to organizatorka w szkole i miłośniczka zwierząt – zakochana w swoim piesku,
– Natalka, która w marcu skończy trzy miesiące – jak na razie zjada i rośnie, ale już próbuje się komunikować ze światem!
Kocham Wnuki bezwarunkowo i wszystkie tak samo i nie ma to, czy tamto, że mi się coś podoba, albo nie!
Moje Wnuki mają prawo do wyrażanie siebie tak – jak natura im to dała, a najbardziej jestem szczęśliwa z tego, że są ZDROWE!
Piszę tak, gdyż dwoje Wnuków – Miłosz i Szymon spoczywają na cmentarzu i zawsze zostaną w mojej pamięci!
Gdyby żyli, to też by mi przynieśli kwiaty!
A teraz wkleję filozofię życia, bo my Seniorzy tak różnie podchodzimy  do niego – na jego końcówce:
Mama mojego przyjaciela przez całe życie zdrowo się odżywiała. Nigdy nie spożywała alkoholu ani żadnego „złego” jedzenia, codziennie ćwiczyła, była bardzo aktywna, przyjmowała wszystkie suplementy sugerowane przez swojego lekarza, nigdy nie wychodziła na słońce bez ochrony przeciwsłonecznej, a kiedy to robiła, była na nim jak najkrócej – chroniła swoje zdrowie, jak tylko mogła.
Ma teraz 76 lat i raka skóry, raka szpiku kostnego i skrajną osteoporozę.
Ojciec mojego przyjaciela zjada boczek na bekonie, masło na maśle, tłuszcz na tłuszczu, nigdy nie ćwiczył, palił się na słońcu każdego lata, po prostu żył pełnią życia, a nie jak sugerują inni.
Ma 81 lat, a lekarze twierdzą, że nic mu nie dolega i jest w świetnym stanie.
Jak powiedziała mama mojego przyjaciela:
Gdybym wiedziała, że moje życie skończy się w ten sposób, żyłabym jego pełnią, ciesząc się wszystkim, co mi jest dane.
Nikt z nas nie wyjdzie się stąd żywy, więc przestańcie się traktować tak, jak narzucają to inni.
Zjedz pyszne jedzenie, spaceruj w słońcu, wskocz do oceanu.
Powiedz prawdę, którą nosisz w swoim sercu jak ukryty skarb. Bądź głupi.
Bądź miły. Bądź dziwny. Nie ma czasu na nic innego.
~ Richard Gere
Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary
Reklama

Słowo Babcia jest na drugim miejscu – po słowie Mama!

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Na swoim blogu staram się pisać szczerze, gdyż z natury jestem szczerą osobą i brzydzę się kłamstwem.

Oczywiście, że wiele razy mnie w życiu okłamano, ale tak to jest już, że trafiamy na różnych ludzi.

Piszę więc jak jest i jak czuję życie!

Kiedy byłam młodą kobietą i miałam swoje małe Dzieci, to nie nie myślałam o babciowaniu.

Na Wnuki czekałam bardzo długo i kiedy moje Córki rodziły dość późno, bo edukacja, to byłam w siódmym niebie.

Ale nie było tak słodko i kolorowo, bo straciliśmy dwóch Wnuków, którzy podczas rośnięcia w brzuszku Mamy, pogubiły istotne chromosomy i żyły po porodzie tylko jedną godzinę. Szymonek i Miłosz spoczywają razem i są w naszej pamięci na zawsze.

Mamy mimo wrednego losu – trójkę cudownych Wnucząt, a więc 8 letnią Anielkę i 6 letnią Luizkę, oraz 6 letniego Wojciecha.

Wnuki są cudownym dopełnieniem naszego seniorkowego życia, bo ja z Mężem mamy dla kogo żyć, by ich dopieszczać.

Ale jeszcze coś bym chciała napisać.

Niektóre kobiety, kiedy zostają Babciami bronią się przed tym, aby Wnuki mówiły do nich Babciu!

Nie czują tej formy, bo niby to je postarza, bo przecież wciąż czują się młode, a nie jakieś tam Babcie i często i gęsto proszą, by mówić do nich po imieniu.

Ja uważam to za głupie, bo dla mnie słowo Babcia jest drugim, najpiękniejszym słowem na świecie – po słowie Mama.

Wczoraj Luiza przyniosła mi bukiet tulipanów, a Dziadkowi ptasie mleczko, bo to łasuch.

Wnuki oddalone od nas – zaśpiewały przez telefon 100 lat dla Babci Eli i Dziadka i czego chcieć więcej!

Byłam nękana przez lata przez Marię Pałac z Krakowa, która nie współczuła mi, że straciłam swoje Wnuki i napisała na forum o2 w te słowa, które sprawiły, że przestałam wierzyć w człowieka:

[17.10.2016] 19:34

/

pilnuj swoich zdechlaków na cmentarzu! zaraz znicze im zapalisz pier..dolnięty swirze.

Określiła moje Wnuki zdechlakami – tak, tak są tacy ludzie na świecie, a dziwi to, że Maria Pałac też jest seniorką! Bydle – prawda?

Chwilo trwaj! 🙂

Nie jestem moherową Babcią!

Dzień dobry. 🙂

I oto mam dziś podwójne święto. Moja Córa ma dziś Imieniny, a ja jako Babcia mam swoje święto i oto myślę jaką to Babcią jestem ja?

Chyba jestem dobrą Babcią, choć nie widzę swoich Wnuków codziennie, ale kiedy je widzę i są blisko, to staram się spełniać ich każde życzenie. Babcie tak mają wszak, że prawdopodobnie bardziej kochają swoje Wnuki i mają więcej cierpliwości niż do własnych dzieci. Łapię się na tym, że kocham te moje szkraby coraz bardziej z roku, na rok. 🙂

Można nad tym dyskutować rzecz jasna, ale ziarenko prawdy w tym jest. 😀

Niżej wklejam propozycję, by spisać swoje wspomnienia dla swoich Wnuków przez Babcie i Dziadków, aby kiedyś tam mogły po nie sięgnąć i bliżej nas poznać.

Nie ukrywam, że bloga też piszę pod kątem dorosłości moich Wnuków i niech sobie na podstawie moich zapisków i spraw jakimi się zajmuję na blogu, wyrobiły swoje zdanie o Babci Eli – kiedy już jej nie będzie. A tymczasem:

Wszystkim Babciom i Dziadkom pragnę życzyć przede wszystkim zdrowia i humoru, bez względu na to, co wyprawia się obecnie w Polsce i dlatego zostawiam na blogu dawkę humoru, zamiast dawki leku na uspokojenie.

I jeszcze jedno! Przedostatnie zdjęcie pokazuje niezaprzeczalny fakt, że wszyscy się starzejemy i patrz zdjęcie ABBY. 🙂

 

 

 

 

Nikt mnie nie nazwał swoją wnusią Elą

Dziś jest Dzień Babci, a jutro będzie Dzień Dziadka i w związku z tymi uroczymi dniami w życiu każdego Seniora, posiadającego w swoim sercu wnuczęta nasunęła mi się taka przykra myśl. Nie wiem dlaczego dopiero teraz, ale widać, że mam teraz więcej czasu na rozmyślania.
Przez całe moje dzieciństwo nikt mnie nie nazwał swoją wnusią Elą, Elusią, Bietką, czy Elżbietką. Nie miałam tego szczęścia, aby usiąść na kolanach Babci, czy Dziadka i się do nich przytulić. Nie miałam okazji zjeść coś pyszniutkiego z kuchni Babci, a Dziadek nie rozpalił nigdy dla mnie ogniska.
Tak się poukładało to życie, że kiedy się narodziłam, pierwsza kąpiel w wykonaniu Babci, ze strony Ojca o mało by się zakończyła dla mnie tragicznie. O mały włos nie byłoby mnie na tym świecie, a potem Babcia skoczyła do studni i się zabiła! To długo była tajemnica rodzinna, aby mnie i siostry nie obciążać tą tragedią. O Dziadku ze strony Ojca nic nie wiem, a wiem, że nie było go w życiu mojego Ojca.
Babcia ze strony Mamy, a była jej drugą Mamą, odeszła do aniołów, kiedy moja Mama miała 20 lat, a mnie nie było jeszcze na świecie, a Dziadek ze strony Mamy powiesił się, kiedy moja Mama wyjechała do innego miasta za mężem, gdyż tak bardzo ją kochał i to opuszczenie go załamało.
No więc skąd miałam mieć te dziecięce przeżycia związane z byciem wnusią? Tamte czasy przedwojenne i powojenne wcale nie były łatwe i w tamtych czasach ludzie się z różnych względów załamywali i odchodzili z tego świata na własne życzenie.
Bardzo mi brakowało w życiu tych chwil spędzonych z Babcią i Dziadkiem i zazdrościłam innym dzieciom tych kontaktów. Byłam po prostu zawsze o te chwile bardzo uboższa i często, jeszcze teraz, patrzę na jedyne zdjęcie zachowane w moich zbiorach. Zdjęcie ślubne moich Dziadków ze strony? No właśnie z czyjej strony, bo już nie pamiętam opowieści mojej Mamy. Patrzę na to zdjęcie i szukam w sobie podobieństwa i wydaje mi się, że jest w mojej Babci kropelka podobieństwa. Dobre i to, ale jednak czegoś mi żal.
Ostatnio zrobiłam na obiad wołowinę w sosie i mąż bardzo pochwalił, że z kopytkami i surówką smakuje mu jak u jego Babci. Ten komplement sprawił mi przyjemność, bo Babcia mojego męża była wytrawną kucharką i świetne ciasta piekła. Pracowała w latach powojennych na kuchni i doskonale poznała sztukę kucharzenia. Mój mąż bardzo często wraca do czasów, kiedy żyła jego Babcia Helena i wspomina ją przez pryzmat jej dobroci do niego, a także doskonałej kuchni. Zmarła niespodziewanie w 1976 r., zaraz po narodzinach mojej pierworodnej córki i zdążyła ją przywitać na tym świecie.
Moje córki mają dwie Babcie, o których zawsze pamiętają. Dziadkowie jakoś szybciej postanowili zwinąć się z tego świata. Babcia Halinka i Babcia Tosia, to dwie kobiety, ale bardzo różne, lecz każda z nich z pewnością wpłynęły na moje dzieci. Są One kochane przez swoje Babcie, co wiąże się z tym, że kiedy odejdą, to pozostaną w ich sercach.
A ja, no cóż. Staram się być dobrą Babcią, choć nie codziennie widzę swoje wnuki. Staram się, aby mnie zapamiętały w pozytywnych kolorach i mam nadzieję, że mi się to udaje. Kocham swoje wnuki nad życie, bo dodały barw i większego znaczenia mojego życia. Czekałam na nie długo, ale warto było czekać, na te piękne czasy i swoje wnuki na tym świecie zobaczyć.:)

PS. Dziadek Leszek szaleje za swoim wnukami i już zakupił łódkę, aby tego lata zorganizować rodzinny wyjazd na biwak z całą ferajną. Ale będzie się działo. Dziadek Leszek jest szalonym człowiekiem i ma zamiar nauczyć swoje wnuki rozpalania ogniska i pieczenia kiełbasek, a więc Anielka, Luzika i Wojtuś będą mieli szkołę przetrwania.