Archiwa tagu: Dzień matki

Dzień Mamy w obliczu zła!

Dorosłe dzieci w ilości sztuk dwie i oto mam przepiękne dwa bukiety kwiatów na Dzień Mamy.

Około południa zadzwonił domofon i poczta kwiatowa dostarczyła różnorodny bukiet od Córki ze Szczecina.

Druga przybiegła o 14 i dostałam przepiękne tulipany i tu pamiętam, aby dłużej stały, trzeba do wody wsypać łyżeczkę cukru – sprawdzone.

Zrobiłam kawę i przy małej słodkości usiadłyśmy i miło spędziłam czas z Córką, bo nie często się spotykamy, gdyż obie są zapędzone i mają swoje obowiązki jak rodzina i praca.

Nic się nie zmieniło, gdyż kobiety zawsze maiły więcej obowiązków od mężczyzn niestety.

W takich chwilach zastanawiam się jaką, to byłam matką i z pewnością popełniłam błędy i biję się w piersi.

Taki był to czas, że w tym zapędzeniu w czasach PRL-u nie zawsze poświęcało się za dużo czasu dzieciom.

Z wiadomych przyczyn rzecz jasna, gdyż kobiety w tamtym czasie nie miały tyle udogodnień jak np. pralka automatyczna, to tak dla przykładu.

Kocham je obie całym sercem, ale też się łapię na tym, że mam taki czas, że bardziej boję się o moje Wnuki.

Świat i szkoła jest teraz to wszystko takie nieprzewidywalne i martwię się, by nic im złego się nie wydarzyło.

To jest taki przywilej babci, że Wnuki stają się bardzo bliskie, mimo, że codziennie ich nie widuję.

Miał to być miły dzień, ale włączyłam media i natrafiłam na dzisiejszy Sejm i nie polski, ale rosyjski, bo zadziało się w nim rosyjskie zło!

Głosowali nad komisją LEX Tusk, bo koniecznie chcą dorwać Tuska i jego rzekome konszachty z Rosją.

Udało się to bydlakom i będą próbowali sądem kapturowym wyeliminować go z życia publicznego na 10 lat, a jest to pomysł tego tchórza z Żoliborza.

W tym szaleństwie wszyscy możemy być zagrożeni, bo nawet blogerzy!

Tusk przybył do Sejmu i trochę im mina zrzedła, ale krzykom sprzeciwu ze strony opozycji nie było końcam z powodu tego draństwa.

Dziś ewidentnie pogrzebano resztki demokracji i jeśli ludzie nie wyjdą w tysiące 4 czerwca w Warszawie, to będzie koniec Polski i stanie się autorytarna.

Stało się takie zło, że musiałam łyknąć tabletkę na uspokojenie, bo mogłabym dostać zawału.

Moja Córka na mnie krzyczy, abym przestała to śledzić, ale ja nie potrafię!

Liczę na to, że w Warszawie będą tłumy, ale może być tak, że wypuszczą na ludzi „psy”

Ciekawa jestem jak postąpi w tym wszystkim Anżej, ale znając jego, to podpisze ową inkwizycję!

I oto jeden z komentarzy z Twittera:🥲🥲🥲

Artur na TT.

Cytat:

I co mamy dalej „nie straszyć pisem”??!!!

To co stało się dziś w Sejmie przejdzie do historii. Mam wielką nadzieję, że zmobilizuje to niezdecydowanych wyborców, inaczej po wyborach obudzimy się w putinowskiej Rosji. Pokażmy w końcu jedność na opozycji✌️
#LexTusk
#Marsz4czerwca
Reklama

Wszyscy umrzemy!

Tego bloga piszę ja – starsza już kobieta, która przeżyła nie jedno.

Dlatego często poruszam na blogu tematy o ludziach starszych – o starości właśnie.

Czas leci jak szalony i sama się dziwię kiedy stałam się starszą panią.

Często, a może nawet codziennie teraz myślę o odchodzeniu z tego świata, a tego nikt naprawdę nie wie – nikt kiedy, bo chyba ten, któremu lekarz określi ile danemu pacjentowi zostało życia, choć też może się pomylić.

W śnie bym chciała, aby nie cierpieć w łóżku z morfiną i tymi wszystkimi maściami przeciwodleżynowymi , zmianami pampersów i całej tej otoczki.

Patrzę przez okno i widzę balkon mojej sąsiadki, która zawsze miała przecudowne pelargonie – w tym roku ich nie ma i dowiedziałam się, że odeszła w marcu.

Myślę sobie, ale jak to odeszła skoro jeszcze niedawno widziałam ją na balkonie – wygrzewającą się w wiosennym słońcu.

Moja druga koleżanka, z którą pracowałam w jednym biurze 7 lat i bardzo ją lubiłam skurczyła się.

Zawsze była wysoką, postawną, dumną i zadbaną kobietą, a teraz porusza się o kulach.

Wciąż z makijażem, ale zmalała o połowę.

Inna koleżanka ze szkoły podstawowej całe swoje życie poświęciła wychowaniu 7 dzieci.

Dziś czasem wychodzi z domu – o balkoniku.

Starzejemy się i nie mamy świadomości, co starość z nami zrobi i czy nasze dzieci już dorosłe będą się chciały nami zająć, czy będą obecne ze względu na finansowe gratisy, czy z miłości do rodzica?

Nie chciałabym tak i nie chciałabym iść do domu starców, w których starzy ludzie są często poniewierani, a nawet bici.

Piszę o tym dlatego, że nigdy nie wiemy, co nas spotka w ostatnim dniu naszego życia, kiedy ostatni raz zaczerpniemy powietrza.

Starość jest wredna jak cholera i tu polecam przeczytać poniższe, które znalazłam na FB.

To takie nawiązanie do Dnia Matki!

Dopiszę tylko, że dzisiejsi politycy z PiS myślą, że będą żyć wiecznie i wiecznie będą kraść.

Nic z tych rzeczy – śmierć też ich dopadnie – niestety!

Umrze Kaczyński, Ziobro, Morawiecki, Pawłowicz, Wójcik i tak dalej, a w trumnie nie ma kieszeni na pieniądze i nic ze sobą nie zabierzecie – ale wy tego nie rozumiecie.

Ich życiorysy zostaną zapisane na czarnych kartach historii i kuźwa jak można tego nie przewidzieć i bez skrupułów psuć wszystko w Polsce.

Rafał Chmielewski 

Pewna historia💪💪 i jakże pasująca do dzisiejszego dnia 😉

Syn zabiera swoją starszą mamę do restauracji, aby cieszyć się pysznym obiadem. Jego mama jest dość stara i dlatego trochę słaba. Podczas jedzenia, trochę spada jej na koszulę i spodnie. Pozostali goście gapią się na kobietę z obrzydzeniem, ale jej syn pozostaje spokojny.

Po zjedzeniu syn, który wciąż nie jest zawstydzony całością, idzie z mamą do łazienki. Tam wyciera jej skrawki jedzenia z pomarszczonej twarzy, próbuje zmyć plamy z ubrań, oraz z miłością czesze jej siwe włosy.

Kiedy dwójka wychodzi z łazienki, cała restauracja jest pełna ciszy. Nikt nie może pojąć, jak można publicznie się tak zawstydzać. Syn jeszcze płaci rachunek i chce odejść, wstaje pewny starszy pan z pośród gości i pyta go: „Nie sądzisz, że coś tu zostawiłeś?”

On na to „nie, nie nic nie zostawiłem”. Ale odpowiedź dziwnego mężczyzny brzmi: „A jednak zostawiłeś!” Zostawiliście tu lekcję dla każdego syna, a nadzieję dla ich matek! W restauracji jest teraz tak cicho, że nawet nie słychać było oddechów.

Jednym z największych zaszczytów jest troszczyć się o tych, którzy kiedyś troszczyli się o nas. Z całym czasem, wysiłkiem i pieniędzmi, które poświęcili nam rodzice przez całe życie, oni i wszyscy starsi ludzie zasługują na najwyższy szacunek ❤️❤️❤️

~ Natura i zdrowie

Rola matki!

mama z córkami

Nie pamiętam kiedy, to zdjęcie zostało zrobione, ale chyba gdzieś na początku lat 80 – tych!

Był to spacer z Mamą, która odeszła od nas 1 lutego 2019 roku i chce się napisać, kiedy to minęło?

Mojej Mamie zawdzięczam wiele, bo była dzielną kobietą, której los nie oszczędzał, ale najbardziej  Jej dziękuję za życie.

Miała ze mną bardzo trudny poród, bo mi się zachciało pupą wychodzić na świat, ale Ona się nie poddała i się urodziłam normalnie, bo w ostatniej chwil zmądrzałam i się przekręciłam.

Jednak mogło być różnie, a Ty Mamo mam nadzieję, że tam jesteś szczęśliwa i zostaniesz w moim sercu na zawsze.

Ja jako mama dziś miałam przemiły dzień, bo taki inny jaki mają i inne mamy żyjące i te, które odeszły są szczególnie wspominane.

Wpadła Córka z kwiatami, druga zadzwoniła z życzeniami ze Szczecina.

Posiedziałyśmy sobie obie przy kawie i w końcu na spokojnie dowiedziałam się, co u niej słychać, a słychać wiele, bo jest pełna werwy, zapracowana, ale i szczęśliwa, bo wszystko dobrze się u niej układa.

Jest niesłychanie zajęta, zaangażowana w wiele projektów i taka wizyta sprawiła, że to był cudny dzień.

Druga Córka  zadzwoniła i wiem, że mając malutkie dziecko i pracując też nie wie, kiedy mija jej dzień, a dzieci jest trójka, a więc jest co robić.

Wszystkie moje Wnuki strasznie kocham, choć każde jest inne, ale teraz uwaga skierowana jest na to najmłodsze, które w listopadzie skończy 2 lata.

Na początku płakała bardzo w żłobku i ja to przeżywałam, ale już jest dobrze i jest bardzo lubiana przez panie – ciocie!

Mówią, że jest grzeczna, mądra i lubi pomagać, a więc mogę już spokojnie spać.

Piszę to jako babcia, a nie mama, ale wrócę do tematu.

Moja Mama zawsze mówiła, że chciała mieć tylko dwoje dzieci, bo w razie zagrożenia mając tylko dwie ręce mogła tak nas ochronić i ja sobie to wzięłam do serca na całe życie.

Kiedy moje Córki z nami mieszkały jako dzieci – zdarzało się, że się kłóciły i często nie zgadzały.

Często gasiłam z Mężem pożary, bo zawsze im wpajaliśmy, że są tylko dwie i kiedy nas zabraknie mają być blisko siebie, aby się wspierać.

Oczywiście kiedyś przyszedł ten czas, gdy oświadczyły, że wychodzą za mąż i w domu powstało puste gniazdo.

Przeżywałam to bardzo i przez trzy lata nie mogłam się z tą pustką pogodzić, ale w końcu zaakceptowałam i budowałam nasze życie tylko we dwoje.

Często się zastanawiam nad tym, kto jest temu winien, że rodzeństwo kiedy wyjdzie z domu i założy swoje rodziny przestaje ze sobą rozmawiać, bywać u siebie, pamiętać o uroczystościach, pielęgnować rodzinne relacje.

Odsuwają się od siebie na całe życie i nawet nie próbują tego naprawić, bo tak jest wygodnie i na rękę.

Zastanawia mnie, że rodzice żyjący, czy tylko matka palcem nie ruszy, aby to przerwać i naprawić, tak jakby jej to nie obchodziło!

Tak jakby kochała jedno dziecko bardziej, a drugie mniej i tak jakby się nie domyślała, że krzywdzi to odsunięte dziecko jakie by nie było.

Ja bardzo często pytam moje Córki, czy rozmawiają ze sobą, czy się wspierają, choć dzieli je odległość. 

Spotykamy się często i kiedy byłam w lepszej formie organizowałam wspólne święta dla nas i ich rodzin, bo chciałam, aby relacje się nie rozlazły i chyba się udało.

Nie przeżyłabym tego, gdyby ze sobą nie rozmawiały i ich relacje były nijakie – drżę aby nigdy się tak nie stało!

Z pewnością jako matka popełniłam jakieś błędy, ale zależy mi na wybaczeniu i na tym, aby one były ze sobą blisko!

Moje tulipany w dniu dzisiejszym takie dostałam.

Opowiadanie!

Plakat Matka całuje swoje dziecko, pojedyncze grafiki symbolem • Pixers® -  Żyjemy by zmieniać

Teresa zawsze chciała mieć dzieci i rok po ślubie urodziła się córeczka, a po trzech latach przyszedł na świat syn!

Bardzo się cieszyła, że dzieci urodziły się zdrowe i kochała oboje nad życie, dając z siebie wszystko.

Wychowanie dzieci spadło jedynie na nią, gdyż mąż pracował dużo, aby zapewnić im byt.

Kiedy dzieci podrosły prowadzała je do przedszkola, a sama biegła do pracy i tak było codziennie.

Po pracy często nie wiedziała gdzie wsadzić ręce i nadrabiała wszelkie roboty w domu!

Było jej ciężko, ale dawała radę, bo była młoda i zdrowa, a więc dzieci rosły i była z nich bardzo dumna.

Były chwalone w szkołach przez nauczycieli i ani razu nie miała powodu, aby się za nie wstydzić, a wręcz odwrotnie – rozpierała ją duma!

Obcy ludzie często Teresie gratulowali tak dobrych i zdolnych dzieci, gdyż nie potrafiły przejść obojętnie obok cudzej krzywdy, a Teresa rosła i rosła!

Czas szybko leciał i Teresa się nawet nie obejrzała, kiedy dzieci jej skończyły studia, a potem się zakochały i córka wyszła za maż, a syn się ożenił dwa lata później.

Dzieci Teresy wyprowadziły się z domu, a Teresa trzy lata dochodziła do siebie z powodu pustego gniazda, ale z czasem się z tym pogodziła!

Gdzieś tam w środku modliła się, aby oboje żyli w szczęśliwych i udanych związkach i czekała na pojawienie się wnucząt.

Przyszedł ten czas, że stała się babcią, a jej mąż dziadkiem i oboje pokochali swoje wnuki może jeszcze bardziej jak swoje dzieci.

Wychowywała oboje tak samo – wpajając im te same wartości i myślała długo, że się jej to udało!

Syn wyjechał do innego miasta wraz z rodziną, a córka mieszkała w tym samym mieście, w którym mieszkała Teresa z mężem.

Jednak coś poszło nie tak i o ile syn wciąż się kontaktował z rodzicami i często dzwonił oraz pisał na komunikatorach o tyle z córką Teresy po latach stało się coś dziwnego!

Często Teresa broniła ją przed mężem, który uważał, że ma lekceważący stosunek do swojej rodziny, choć w mieście miała setki znajomych, którzy ją na każdym kroku podziwiali.

Nigdy sama z siebie nie zadzwoniła do Teresy, a także jej nie odwiedzała, a jeśli to się zdarzyło dwa razy w roku, choć mieszkała dwie przecznice dalej.

Teresa zauważyła wielką zmianę swojej córki, ale starała się nie wisieć na telefonie z pretensjami, bo wiedziała, że córka jest zatyrana i bierze udział w wyścigu szczurów.

Dlatego zawsze ją rozgrzeszała i z tego powodu dochodziło do kłótni z mężem, który uważał, że jeśli chce się odwiedzić rodziców, to czas powinien się znaleźć!

Nagle dotarło do Teresy, że jej córka nienawidzi starości, a ona z mężem się starzała i zrozumiała, że dlatego ich córka ich nie odwiedza.

Przyszedł Dzień Matki i Teresa wiedziała, że w końcu doczeka się odwiedzin swojej utęsknionej córki.

Przygotowała się i upiekła ciasto z rabarbarem i kruszonką w oczekiwaniu na wizytę!

Ktoś już wieczorem zapukał do drzwi i uradowana Teresa pobiegła je otworzyć!

W drzwiach stała jej córka z kwiatami, a więc szybko zaprosiła ją do pokoju z myślą, że zjedzą ciasto, napiją się herbaty i sobie prozmawiają.

Nic z tego!

Córka wręczyła kwiaty Teresie i nawet nie usiadła w fotelu, bo oznajmiła Teresie, że jest śmiertelnie zmęczona i leci do domu, a wizyta trwała aż dwie minuty!

Zszokowana Teresa podziękowała za kwiaty i po wyjściu córki usiadła w fotelu nie myśląc nawet o tym, że te kwiaty trzeba wstawić do wazonu!

Zakryła dłońmi twarz i się rozpłakała i płakała tak długo!

Kiedy doszła do siebie, to pomyślała sobie, że kiedy ona odejdzie z tego świata, to może jej ukochane dziecko zrozumie jaką jej wyrządziła krzywdę!

Teresa z tym się przespała, a na drugi dzień spojrzała z niechęcią na te kwiaty dane od niechcenia!

Doskonale sobie zdała sprawę z tego, że na kolejną wizytę córki u niej, będzie musiała poczekać kolejne pół roku jeśli dożyje!

Gratuluję PiS-owi wygranej!

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

To był bardzo ważny dzień, bo ja jako wyborca i moja rodzina poszliśmy do wyborów.

Mamy właśnie wieczór wyborczy i słupki wskazują, że PiS ponownie wygrał i wiecie co?

Nie jestem zła na PiS, ale jestem wściekła na Polaków, którzy zrobili bardzo niską frekwencję i wybrali ponownie Piwo i Szaszłyk, zamiast ruszyć dupsko i walczyć o demokrację i praworządność w Polsce.

Puścili do PE taką Szydło, która wstydziła się falgi Unii i taką Zalewską, która rozłożyła polską edukację i takiego Brudzińskiego, który z Policji zrobił pajaców.

Oni idą do Unii bez znajomości języków i zwieją przed odpowiedzialnością, ale na to im Polacy pozwolili.

Nie ma mądrości Narodu, który przestał kumać, że PiS dalej będzie rujnował ten kraj.

Nie mam zamiaru się tym przejmować, bo mnie już bliżej jak dalej, a potem choćby potop!

Zawsze wierzyłam w mądrosć Narodu, ale to już było i nie wróci więcej, a ja się cieszę tym, że spędziłam dzisiaj miły czas u Córki w ogrodzie, w którym kwitną rododenrony z okazji Dnia Matki.

Sumując gratuluję PiS, a współczuję głupoty Polaków – cebulaków.

Przed wyborami jesiennymi mam życzenie, aby Kaczyński mi dał 500+ jako dodatek do emeryturki i przyjmę i nie będzie mnie obchodziło, że to z podatków! Taka wredna się zrobiłam, a i tak nigdy na PiS nie zagłosuję.

Taki wpis znalazłam na Twitterze:

(((hellvis)))
Wyniki dzisiejszych wyborów są logiczne.

Polacy się boją Żydów.

Boją się odmówić wysłania siedmiolatka samego z księdzem na tygodniowe „wakacje”.

Boja się edukacji seksualnej.

Boja się, że będą musieli wrócić do pracy bo im „ktoś odbierze 500+” mimo, że nikt tego nie zrobi

21:14 – 26 maj 2019

I to by było  na tyle!

Obraz może zawierać: roślina, kwiat i przyroda

Obraz może zawierać: roślina i napój

Obraz może zawierać: roślina, kwiat, drzewo, na zewnątrz i przyroda

 

Obraz może zawierać: roślina, kwiat, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: roślina, kwiat, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: kwiat, roślina, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, tabela i na zewnątrz

Obraz może zawierać: ludzie siedzą, tabela, w budynku i jedzenie

Obraz może zawierać: ludzie siedzą, salon, tabela, roślina i w budynku

Obraz może zawierać: tabela, salon, na zewnątrz i w budynku

 

Do mamy chowającej się w łazience, potrzebującej spokoju przez choćby minutę, gdy łzy spływają jej po policzkach.

Do mamy, która jest tak zmęczona, że nie może już dłużej funkcjonować i zrobiłaby wszystko, by położyć się i choć przez chwilę odpocząć.

Do mamy siedzącej samotnie w samochodzie, zajadającej smutki śmieciowym jedzeniem i ukrywającej to przed całym światem.

Do mamy płaczącej na kanapie po tym, jak krzyknęła na swoje dzieci z powodu jakiejś błahostki i teraz czuje się winna i bezwartościowa.

Do mamy, która desperacko próbuje założyć te stare dżinsy, bo chce tylko spojrzeć w lustro i poczuć, że wygląda dobrze.

Do mamy, która nie chce wyjść z domu, bo czuje, że życie ją przerasta.

Do mamy, która znowu zamawia na obiad pizzę, bo nie udało jej się ugotować tego, co zaplanowała.

Do mamy, która czuje się sama, niezależnie od tego, czy siedzi samotnie w pokoju, czy przebywa wśród tłumu.

JESTEŚ WYSTARCZAJĄCA.
JESTEŚ WAŻNA.
JESTEŚ WARTOŚCIOWA.

Tak właśnie wygląda ten etap życia, w którym teraz JESTEŚ. Macierzyństwo bywa naprawdę trudne, wymagające i pełne wyzwań. Gdy nadejdzie właściwy czas, okaże się, że było warto. Ale teraz bywa trudno. I jest trudno dla wielu z Was i w przeróżny sposób. Nie zawsze o tym mówicie, ale tak jest i nie jesteś z tym sama.

Jesteś wystarczająco dobra. Robisz co w Twojej mocy.

Te małe oczy, które na Ciebie patrzą – dla nich jesteś idealna. Dla nich jesteś więcej niż tylko wystarczająca..

Te małe rączki, które sięgają do Ciebie, aby Cię objąć – dla nich jesteś najsilniejsza. Według nich możesz zdobyć cały świat.

Te małe usta, zjadające jedzenie, które im podajesz – dla nich jesteś najlepsza, bo dzięki Tobie brzuszek jest zawsze pełen.

To małe serduszko, pragnące spotkać się z Twoim sercem – nie chce niczego więcej. Tylko Ciebie.

Bo jesteś wystarczająco dobra. Jesteś bardziej niż wystarczająca, Mamo.”

Bethany Jacobs

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANE MAMY

Zostałam dziś porwana!

 Moje Dziecko porwało mnie dziś – wywiozło.

Rano wiadomość – mamo bądź gotowa dziś do drogi.

Jechałyśmy wśród cudownej przyrody, która buchnęła majem.

Rzepaki takie piękne, jak rzepakowy miód. 

Drzewa zielone i fantazyjne chmury na niebie.

Kawiarenki śpiewała Jarocka z ciekawym menu.

Wiosna – ach to Ty i Ty moje drogie Dziecko.

Gadu, gadu i tak zleciały dwie godziny.

Kawa aromatyczna na koniec i czas pędzący,

 a w  nim My – nienagadane.

Jeszcze nie wszystko stracone, bo może jeszcze pożyję

i doczekam kolejnego Dnia Mamy.

Dziękuję Ci moja pierworodna i Tobie druga Córko,

której z powodu kilometrów nie mogłam przytulić.

LOVE!

Dzień Matki jutro – dla mnie smutny dzień!

 

Moje serce krzyczy, 

wykreślcie Dzień Matki z kalendarza,

bo ja nie mam na nie siły tego roku.

Ja chcę, aby płynęły dni bez tego święta,

bo na słowo święto – łzy zalewają mi twarz.

Tak trudno znieść Twoje cierpienie Mamo,

kiedy tak skruszałaś,

kiedy tak się zminimalizowałaś,

kiedy tak podobna jesteś do bezbronnego kotka,

którego trzeba głaskać i karmić, by poczuł siłę.

Mamo!

Jesteś w cierpieniu taka dzielna,

że swoim uporem mogłabyś obdzielić

wszystkich chorych świata.

Skąd czerpiesz taką siłę i do diaska jak to robisz,

że nie masz ani jednego siwego włosa,

choć życie łatwym nie było?

Mamo!

Nawet nie wiesz jaka jestem bezradna,

że nie znajduję słów, aby to wyrazić.

Mamo!

Założyłam na twarz niewidzialną maskę,

aby nie dać po sobie poznać,

że mi przykro. Uśmiecham się do Ciebie.

Mamo!

Moje serce wali jak młot, kiedy

nie odbierasz telefonu!

Tak się zdarzyło dwa razy, kiedy

lotem błyskawicy pędziłam,

na złamanie karku, by się dowiedzieć,

że żyjesz!

Siadałam wtedy w fotelu

i łapałam powietrze jak ryba – szczęśliwa.

Wykreślcie to święto z kalendarza,

bo ja nie wiem i nikt nie wie

ile jeszcze….

Płaczę i Ci dziękuję. Mamo!

  

Nie, nie żałuję

 

Że nie dałaś mi mamo zielonookich snów.
Nie, nie żałuję.
Że nie znałam klejnotów ni koronkowych słów.
Nie żałuję.
Że nie mówiłaś mi, jak szczęście kraść spod lady
i nie uczyłaś mnie życiowej maskarady.
Pieszczoty szarej tych umęczonych dni, nie żal mi,
nie żal mi.

Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, kochana,
żeś mi odejść pozwoliła, po to, bym żyła tak jak żyłam.
Że nie dałeś mi szczęścia, pierścionka ani psa.
Nie żałuję.
Że nie dzwonisz po nocach: kochanie, tak to ja.
Nie żałuję.
Że nie załatwisz mi posady sekretarki,
i że nie noszę twojej szarej marynarki.
Że patrzysz na mnie jak teatralny widz,
to nic, to nic.

Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, kochanie,
za to, że jesteś królem karo,
że jesteś zbrodnią mą i karą.

Że w tym kraju przeżyłam tych parę trudnych lat.
Nie żałuję.
Że na koniec się dowiem: ot, tak się toczy świat.
Nie żałuję.
Że nie załatwią mi urlopu od pogardy,
i że nie zwrócą mi uśmiechu jak kokardy.
Pieszczoty szarej tych udręczonych dni,
nie żal mi, nie żal mi.

Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, mój kraju,
za jakiś czwartek, jakiś piątek, jakiś wtorek,
i za nadziei cały worek.
Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję,
za to, że jesteś moim krajem,
że jesteś piekłem mym i rajem.

 

Tekst: Agnieszka Osiecka.

https://www.youtube.com/watch?v=jrE_tQzzY1g

 

https://www.youtube.com/watch?v=wJ-WM94YP1s

 

https://www.youtube.com/watch?v=DevJ_DlYHOE

 

https://www.youtube.com/watch?v=O95dhrYbOgk

 

https://www.youtube.com/watch?v=Svdt9RVCuOM

 

 

https://www.youtube.com/watch?v=uVlvFNaPWmI

Bo to była bestia, a nie matka!

Tyle życzeń dziś pojawiło się dla Mam. Tyle piosenek poświęconych dla najważniejszej osoby w naszym życiu i tak się zrobiło cudnie. Ludzie wkleją zdjęcia swoich Mam, które wciąż są i tych, które już odeszły na drugą stronę.

A ja tak myślę sobie, czy wszystkie Mamy są takie dobre, krystaliczne, pomocne, kochające i tu przypomniała mi się historia z przed może 10 lat, a może więcej, która wstrząsnęła moim miasteczkiem. Mówiły o tej historii kobiety u fryzjera, ale owa historia wstrząsnęła też płeć męską na znak solidarności, ale od początku.

Jak to zwykle bywa. Spotyka się dwoje ludzi, czyli dziewczyna i chłopak i się w sobie zakochują. Nie widzą poza sobą świata i postanawiają się po jakimś czasie pobrać.

Jacek i Magda pasowali do siebie jak dwie połówki jabłka. On wysoki, przystojny, a ona jeszcze ładniejsza. Wysoka brunetka z krągłym biustem i kobiecą talią. Rzucała się od razu na ulicy ludziom w oczy. Zawsze elegancko i stylowo ubrana i umalowana. Zawsze równa kreska na oku i zadbane, długie, czarne włosy. Była śliczną dziewczyną, bardzo się wyróżniającą w tłumie.

Kiedy brali ślub w miejscowym kościele, to świętowało całe miasto, gdyż wozy weselne klaksonami przecięły w mieście powietrze, a wesele było huczne i na bogato, bo tak się postawili rodzice młodej pary.

Po roku ona urodziła syna, ale macierzyństwo nie zabrało jej ani grama urody. Wręcz przeciwnie! Wciąż była zadbana i jeszcze bardziej kobieca, kiedy z wózkiem spacerowała po mieście.

Za jakiś czas zatrudniła się w sklepie z kosmetykami i ja bardzo często robiłam u niej zakupy, gdyż znała się na tym i potrafiła mi polecić dobry kosmetyk, a ja zawsze byłam zadowolona. Miła i kompetentna osoba na właściwym miejscu.

Ludzie w mieście trochę się dziwili, bo młode małżeństwo tak się przykładało do pracy, że co rok pojawiało się na świecie malutkie ich dzieciątko, ale ona ciągle była atrakcyjną kobietą. W wychowaniu bardzo jej pomagała teściowa, kiedy jej mąż ciężko pracował na rodzinę. Był ambitny i założył własną działalność budowlaną i nie brakowało im niczego. Marzył o tym, aby wybudować dla rodziny duży dom, bo to był mężczyzna rodzinny i zależało mu na tym, by  ona szczęśliwa była, oraz jego dzieci miały przestrzeń.

Pewnego dnia wybrałam się do fryzjera do swojej ulubionej fryzjerki, a była nią siostra mężczyzny z czwórką dzieci i wciąż zakochanego, bo tak wciąż sądziłam.

– Pani Elu, a wie pani, że od mojego brata odeszła żona?

– Jak to odeszła? – Gdzie odeszła pytałam zaskoczona.

– Ona dwa miesiące temu urodziła czwarte dziecko i nikt się tego nie spodziewał!

– Poznała w sieci faceta i po urodzeniu dziecka spakowała się i w ukryciu wyjechała do tamtego!

– A dzieci? Spytałam!

– Dzieci zostawiła i wyjechała, bo ponoć zakochała się w jakimś muzyku.

Zdębiałam dosłownie, bo oto moja opinia o tej kobicie legła w gruzach. Nie mogłam się otrząsnąć długo, gdyż nie mieściło mi się w głowie, że można ot tak sobie urodzić i za chwilę porzucić własne dzieci.

W mieście wrzało i okrzyknięto ją najbardziej wyrodną matką.

Ojciec dzieci za jakiś czas – kiedy się otrząsnął poznał inną kobietę, która z uczuciem zaopiekowała się jego dziećmi. Najstarszy syn uczęszcza już do średniej szkoły i pewnie dziś złożył życzenia matce, która go wychowała, bo podobno matka biologiczna nigdy się nie próbowała skontaktować ze swoją czwórką, którą nosiła pod sercem.

Moje odkrycie muzyczne dla Mamy!

Potłukę się,
pogubię gdzieś,
okłamię Cię,
powstrzymasz gniew.
Zapragnę gwiazd,
Ty wszystko dasz,
a ja wezmę wszystko.
Przetańczę noc,
uwierzę w coś,
dosięgnę dna,
obiegnę świat,
popełnię błąd,
wykrzyczę złość,
bo Ty stoisz za mną.

Dam Ci za to polne kwiaty,
wyślę list, wezmę na spacer,
sam dla Ciebie prezent zrobię,
do snu bajkę Ci opowiem.

Postawię się,
osiągnę cel,
poczuję wstyd,
i będę zły.
Podniosę głos,
zbuduję dom,
a Ty będziesz dumna.
Nie boję się,
wiem czego chcę,
i będę szedł,
przed siebie szedł,
obejrzę się,
poszukam Cię,
i już nie odnajdę.

Dam Ci za to polne kwiaty,
wyślę list, wezmę na spacer,
sam dla Ciebie prezent zrobię,
do snu bajkę Ci opowiem.

Kwiatki na Dzień Matki :)

Jutro jest cudny dzień – Dzień Matki. 

Mam codziennie w głowie wielki strach. Codziennie dziękuję, że moja Mama, mimo sędziwego wieku wciąż dobrze sobie radzi. Oczywiście, że nie jest już tak sprawna, ale oto dziś kolejny raz odetchnęłam.

Dzwonię do Niej i pytam gdzie jest i okazuje się, że mimo wielu trudności z poruszaniem – moja Mama wyszła na spacer. Kiedy zadzwoniłam, to siedziała  na placu przy fontannie. Dzisiejszy dzień nie jest upalny, a więc moja Maminka podreptała spacerkiem na swoją ulubioną ławeczkę. Ucieszyłam się, że jest wciąż taka ambitna i dzielna.

Całe życie moja Maminka miała piękne kwiaty na balkonie i były one dla Niej źródłem radości i dumy. Jednak od paru lat zaniechała swój balkonowy ogródek, gdyż nie ma już na to siły, by sadzić kwiaty i je potem pielęgnować, oraz przezimować. Rozumiem ją doskonale, bo sama już mam z tym problemy. Trzeba kupić skrzynki, ziemię, kwiaty i potem to wszystko umieścić na balkonie. Ja mam Męża, który pomaga mi w wielu pracach, ale moja Mama mieszka sama. 

Dlatego na Dzień Matki wyhodowałam dla Niej skromną namiastkę ogródka balkonowego, by sobie doniczkę ustawiła na parapecie. Niech cieszy jej oczy, kiedy w słoneczny dzień moja Mama siedzi na balkonie.

Oczywiście, że mogłabym kupić coś w sklepie. Oczywiście, że mogłabym kupić jakiś prezent, ale sadziłam kwiatki z myślą o tym właśnie dniu i dziś już Jej zaniosę. Myślę, że sprawię Jej tym drobiazgiem przyjemność.

Mamo – dla Ciebie piosenka i dla wszystkich Mam świata!

Przychodzi taki czas w życiu moim, że coraz bardziej Cię kocham. Coraz bardziej rozumiem Twój trud włożony w moje wychowanie, a nie miałaś lekko! Łzy moje są dowodem na to, jak z upływającym czasem to doceniam 🙂 

Mój cudowny Dzień Matki

26 maja – Dzień Matki, który jest określany jako najpiękniejsze święto na całym świecie. O poranku, kiedy włączyłam komputer Internet został zalany życzeniami dla wszystkich Matek świata. Ludzie zaczęli wstawiać zdjęcia swoich Mam, niekiedy już staruszek, albo je cudownie wspominali. Niektórzy pisali, że bardzo im brakuje tej najukochańszej osoby, a inni jeszcze przypominali, aby nie zapomnieć i chociaż zadzwonić, aby sprawić swojej Mamie przyjemność, nawet jeśli się mieszka na innym kontynencie.

Pomyślałam sobie, że pewnie i ja otrzymam dwa telefony, bo te moje dzieci są takie zapędzone. Pomyślałam o mojej Mamince, którą odwiedziłam i złożyłam życzenia. Pomyślałam, że to będzie sobie taki zwykły dzień, ale się pomyliłam.

Najpierw otrzymałam życzenia pisane z pracy od młodszej mojej latorości, która mieszka zbyt daleko, a w załączniku otrzymałam piękną piosenkę, którą wklejam niżej. Nie znałam tej piosenki pt. „Rzepakowy miód”, ale kiedy ją odsłuchałam, to zrozumiałam dlaczego właśnie ta piosenka z niebanalnym tekstem, mówiąca o miłości. Oczywiście, że się popłakałam, bo wrażliwa ze mnie Matka.

Około godziny dziesiątej, odebrałam telefon od starszej córki, że mam być gotowa na godzinę czternastą, gdyż zaprasza mnie na obiad w tutejszej restauracji tuż nad naszym jeziorem. Spytałam jak ze swojego napiętego grafiku znalazła dla mnie czas? – Mamo, no proszę cię – usłyszałam.

Niewielka restauracja i tylko my we dwie oraz bardzo smaczny obiad. Nawet nie obejrzałyśmy się, kiedy minęły nam dwie godziny na smakowaniu, rozmowie i pysznej kawie z pianką. Gdyby nie  pora odebrania wnusi z przedszkola, to pewnie jeszcze dłużej by nam zeszło, bo „narozmawiać” się nie mogłyśmy.

To był cudny dzień dla mnie jako Matki. To był dzień wyjątkowy i jakże miło na sercu, że wciąż pamiętają. Ciekawe ile mi zostało takich świąt jeszcze?

Wszystkim Mamom czytających mnie, życzę z całego serca, aby ten Dzień Matki zapamiętały na zawsze, tak jak ja będę pamiętała, bo takich chwil się nigdy nie zapomina.

Dziękuję moim dzieciom i jestem strasznie szczęśliwa.