
W różowym pudełku po butach mam swój osobisty sekretarzyk, w którym jest wszystko czego potrzebuję do funkcjonowania.
Pudełko zawsze jest blisko mnie, kiedy korzystam z sieci i opłacam domowe rachunki.
W zeszycie są zapisane wszystkie logi i hasła, a także mam blisko siebie kartę kodów, latarkę gdyby zabrakło światła, długopis, słuchawki potrzebne podczas oglądania filmów, telefon, ładowarkę i takie tam inne drobiazgi.
Jestem minimalistką i do życia więcej mi nie potrzeba, by funkcjonować i nie kupuję od lat żadnych bibelotów, bo to, co stoi na półkach zupełnie mi wystarczy.
Choć musze się przyznać, że przywiązuję się do rzeczy, które mam w domu.
Piszę o tym dlatego, że jestem zupełnie inna od mojego M.
Oj jak on lubi kupować gadżety, które ukazują się na rynku i w sumie krótko się nimi cieszy.
Jednak to wszystko zalega w szufladach i czasami mam ochotę zrobić z tym porządek, bo to zajmuje miejsce.
Podchodzę do porządków, ale zaraz się studzę, że wywalę mu coś, czego za chwilę będzie szukał, a więc odpuszczam, a sam twierdzi, że kiedyś się przyda.
Dziś wpadł na pomysł, że komputer mu muli i będzie musiał kupić nowy – póki co ostudziłam zapędy, bo jego laptop był u lekarza i wg. mnie śmiga.
Ja już nie liczę nawet jego butów i nowych kurtek, choć sama nie robię dla siebie takich zakupów, ale on jest strojniś, a mnie wystarczy z ubrań, co mam i tylko czasami sobie coś kupię.
Już idealnie się wpisuję w dyrektywy Unii Europejskiej, bo jem bardzo mało mięsa, kupuję mało ciuchów i nie latam samolotami!
Z kosmetykami też jest tak, że znowu jestem w tyle za nim, ale przymykam oko na to, że jeśli M sobie czegoś nie sprawi, to jest nieszczęśliwy.
Nie mam prawa M bronić się uszczęśliwiać, bo wciąż ciężko pracuje i niech sobie kupuje bez uszczerbku na naszym budżecie.
Ciekawa jestem jak to jest z Wami, bo czy lubicie się uszczęśliwiać robiąc sobie zakupowe przyjemności?
Spadam na Ziemię i wiecie, że wciąż na granicy z Białorusią umierają tam ludzie, których nasze służby wywalają stosując wypychanie z naszej ziemi i oni tam umierają.
O tym się coraz mniej mówi i najchętniej by zasznurowano buzie ludziom, którzy to zjawisko śledzą!
Śmiertelne żniwo push backów na granicy z Białorusią – znaleziono ciała aż 4 migrantów!
Jedną z ofiar jest młody lekarz z Jemenu. Jego kolega twierdzi, że prosili polskich mundurowych o pomoc dla umierającego, a ci, miast jej udzielić, wypchnęli ich na Białoruś. Od początku kryzysu na granicy polsko – białoruskiej zaginęło co najmniej 217 osób.
Ja pewnie już tego nie dożyję, ale wierzę, że kiedyś dojdzie do procesów ludzi – morderców, dla których ludzkie życie nic nie znaczy.
Kamiński i Wąsik – dranie są zadowoleni, że postawili mur dla ludzi szukających pomocy.
W tym katolickim kraju nie ma litości dla drugiego człowieka, a zwłaszcza o innym kolorze skóry, bo to są rasiści.
Ukraińcy mają szczęście, że są biali.
Aktywiści tropią lasy i znajdują zwłoki ludzkie w rozkładzie często, ale naszego nierządu to nie obchodzi, bo oni muszą się nachapać na fundacjach i kradną do imentu.
Taka jest Polska katolicka i tylko usiąść i zapłakać i Kurdej Szatan miała rację!
