Archiwa tagu: groby

Listopadowe opowiadanie!

Andrzej Dąbrówka
+++
Przyjadą
albo nie przyjadą
Przyniosą kwiaty
albo nie przyniosą
Zabiorą wnuki
albo nie zabiorą
Przyjadą, jeśli nie będzie strasznie padać
Przyniosą kwiaty, jeżeli trafią na kwiaciarnię

Wnuki się zjawią, jeśli nie będą miały imprez
Jednym słowem wszystko będzie tak
jak za życia.

„Parę dni wcześniej przed 1 listopada, ludzie sobie przypominają o tych, których już nie ma, a więc pędzą  z wiadrami, szczotkami, aby przygotować groby na Święto i Zaduszki.
Kiedy przy naszych grobach raz do roku spotykają się kuzynki, kuzyni, ciotki, wujkowie, siostry, bracia, prawie cała niemal rodzina.
Zobowiązani tym dniem, aby ubrać się jak najładniej, przywdziać nowy płaszcz, może piękne futro i obowiązkowo nowe buty.
Nie szkodzi, że nie ma śniegu, najczęściej są to długie, pachnące nowością kozaczki.
Panowie w eleganckich kurtkach, nowych spodniach i często w kapeluszu, bo szyk być musi.
Przychodzi ten dzień, a może godzina, odprawiania mszy na cmentarzu, bo przecież wszyscy, to są wzorowi katolicy.
Nie wypada nie zebrać się przy grobach, aby wspólnie nie wysłuchać słów księdza przez kiepskie głośniki – stoją na baczność, może troszkę przestępując z nogi na nogę, w milczeniu.
Jeden patrzy się na migające znicze, drugi skupia wzrok gdzieś w nicość, smutni, jakby nieobecni, zadumani, jakby trochę obojętni.
Nikt na nikogo nie patrzy, nie uśmiecha się, nie próbuje zagadać, choćby jak tam zdrowie, co u ciebie słychać – totalne milczenie jakby nikt nikomu do niczego nie był potrzebny.
Zresztą o czym tu gadać, skoro nie widzieli się cały rok i nikt do nikogo nie ma o to pretensji, to niby dlaczego mieli dzisiaj wymieniać jakieś uprzejmości i się nadmiernie wysilać.
Skończy się msza, to się przecisną w tłumie i wrócą do domu na wcześniej przygotowany obiad, a potem wypiją gorącą kawę,  skosztują kawał ciasta i wszystko wróci do starego porządku.
Ona nie raz widziała takie sceny i kiedy tylko odeszła od grobu, słyszała szepty o innych za plecami. 
– Terenia, widzisz jak ona się zmieniła i zobacz, dalej siedzi z tym swoim mężusiem, ciekawe czy dalej ją zdradza?
– A wiesz, że jej córka straciła kolejne dziecko, co do cholery z nimi jest nie tak?
– Ale to nic moja droga, zobacz jak ona przytyła i wygląda jak potwór.
– Wiesz, a ja słyszałam, że ona choruje na cukrzycę i dlatego.
– Poważnie? No patrz, kto by pomyślał, że ją też choroby dopadły…
I tak dalej, i tak dalej i Ona już nie chce uczestniczyć w tym.
Ona idzie na swoje groby dzień wcześniej, stawia kwiaty i zapala lampki.
Ona nie cierpi szeptanek za plecami, dziwnych aluzji, nie szczerych uśmiechów, bo dla niej najważniejsza jest pamięć o tych, których już nie ma.
Niech inni sobie szepczą do woli i niech mają z tego satysfakcję, że niby z nimi wszystko w porządku i są wiecznie piękni i młodzi.
Ona odcina się od hien cmentarnych. Woli samotnie przejść się alejkami z zaciśniętym gardłem z żalu,  kiedy dochodzi do grobu swoich bliskich, którzy żyją na zawsze w jej pamięci, a reszta?
Niech ich wszystkich ….:.
Opowiadanie wymyślone podczas wędrówki po cmentarzu, kiedy szłam i szurałam butami po jesiennych liściach.

Aneta Obserwator na TT.

Na cmentarz jeżdżę całorocznie, nie tylko w dni świąteczne.Rewia zniczowej mody: kto da więcej!, napruci kierowcy, obgadywanie od kogo ten znicz i za ile, tłok w alejkach nie sprzyja zadumie…Zmarłych ma się w sercu cały rok.

1 listopada i refleksje!

Obraz może zawierać: roślina, kwiat, drzewo i na zewnątrz

Andrzej Dąbrówka

+++

Przyjadą
albo nie przyjadą

Przyniosą kwiaty
albo nie przyniosą

Zabiorą wnuki
albo nie zabiorą

Przyjadą, jeśli nie będzie strasznie padać
Przyniosą kwiaty, jeżeli trafią na kwiaciarnię
Wnuki się zjawią, jeśli nie będą miały imprez

Jednym słowem wszystko będzie tak
jak za życia.

Dziś w zachodniej Polsce był cudny, słoneczny dzień bez żadnej chmurki na niebie.

Postanowiłam iść na spacer i trafiłam świadomie na nasz, komunalny cmentarz, na którym spoczywają moi Rodzice.

Tak! Nie mam już Rodziców i niestety muszę się z tym pogodzić, a teraz kolej na mnie!

Taka naturalna selekcja!

Mam nadzieję, że Mama i Tata, tam u góry w końcu żyją w zgodzie, bo za życia rozłączył ich rozwód!

Przemierzałam alejki na cmentarzu i zrobiłam kilka fotek, gdyż zawsze biorę ze sobą aparat fotograficzny! Cudna jesień na cmentarzu jakby, krzyczała kolorami – przeciwna umieraniu.

Cmentarz oświetlony Słońcem i kompletny brak ludzi – cisza i moja zaduma nad być, czy za chwilę już nie być!

Spotkałam po drodze moją dawną znajomą z pracy i ona także wspomniała o tym, że teraz kolej na nas!

Jeszcze ludzie nie szorują pomników. Jeszcze nie zgrabiają liści i nie przynoszą jeszcze chryzantem.

Jeszcze chyba o tym nie myślą, a akcja zacznie się parę dni przed 1 listopada i przyjazdu rodzin na groby, aby wstydu nie było!

Szłam sobie tak w zadumie, w słońcu i ułożyłam takie opowiadanie!

„Parę dni wcześniej przed 1 listopada, ludzie sobie przypominają o tych, których już nie ma, a więc pędzą  z wiadrami, szczotkami, aby przygotować groby na święto i Zaduszki.
Kiedy przy naszych grobach raz do roku spotykają się kuzynki, kuzyni, ciotki, wujkowie, siostry, bracia, no cała niemal rodzina.
Zobowiązani tym dniem, aby ubrać się jak najładniej, przywdziać nowy płaszcz, może piękne futro i obowiązkowo nowe buty.
Nie szkodzi, że nie ma śniegu, najczęściej są to długie, pachnące nowością kozaczki.
Panowie w eleganckich kurtkach, nowych spodniach i często w kapeluszu, bo szyk być musi.
Przychodzi ten dzień, a może godzina, odprawiania mszy na cmentarzu, bo przecież wszyscy, to są wzorowi katolicy.
Nie wypada nie zebrać się przy grobach, aby wspólnie nie wysłuchać słów księdza przez kiepskie głośniki – stoją na baczność, może troszkę przestępując z nogi na nogę, w milczeniu.
Jeden patrzy się na migające znicze, drugi skupia wzrok gdzieś w nicość, smutni, jakby nieobecni, zadumani, jakby trochę obojętni.
Nikt na nikogo nie patrzy, nie uśmiecha się, nie próbuje zagadać, choćby jak tam zdrowie, co u ciebie słychać – totalne milczenie jakby nikt nikomu do niczego nie był potrzebny.
Zresztą o czym tu gadać, skoro nie widzieli się cały rok i nikt do nikogo nie ma o to pretensji, to niby dlaczego mieli dzisiaj wymieniać jakieś uprzejmości i się nadmiernie wysilać.
Skończy się msza, to się przecisną w tłumie i wrócą do domu na wcześniej przygotowany obiad, a potem wypiją gorącą kawę,  skosztują kawał ciasta i wszystko wróci do starego porządku.
Ona nie raz widziała takie sceny i kiedy tylko odeszła od grobu, słyszała szepty o innych za plecami. 
– Terenia, widzisz jak ona się zmieniła i zobacz, dalej siedzi z tym swoim mężusiem, ciekawe czy dalej ją zdradza?
– A wiesz, że jej córka straciła kolejne dziecko, co do cholery z nimi jest nie tak?
– Ale to nic moja droga, zobacz jak ona przytyła i wygląda jak potwór.
– Wiesz, a ja słyszałam, że ona choruje na cukrzycę i dlatego.
– Poważnie? No patrz, kto by pomyślał, że ją też choroby dopadły…
I tak dalej, i tak dalej i Ona już nie chce uczestniczyć w tym.
Ona idzie na swoje groby dzień wcześniej, stawia kwiaty i zapala lampki.
Ona nie cierpi szeptanek za plecami, dziwnych aluzji, nie szczerych uśmiechów, bo dla niej najważniejsza jest pamięć o tych, których już nie ma.
Niech inni sobie szepczą do woli i niech mają z tego satysfakcję, że niby z nimi wszystko w porządku i są wiecznie piękni i młodzi.
Ona odcina się od hien cmentarnych. Woli samotnie przejść się alejkami z zaciśniętym gardłem z żalu,  kiedy dochodzi do grobu swoich bliskich, którzy żyją na zawsze w jej pamięci, a reszta?
Niech ich wszystkich ….:.
Obraz może zawierać: drzewo, roślina, niebo, tabela, na zewnątrz i przyroda
Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, na zewnątrz i przyroda
Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, buty, na zewnątrz i przyroda
Obraz może zawierać: drzewo, roślina, niebo, trawa, buty, na zewnątrz i przyroda
Obraz może zawierać: buty, roślina, drzewo, tabela, kwiat, na zewnątrz i przyroda
Obraz może zawierać: drzewo, roślina, niebo, trawa, kwiat, buty, na zewnątrz i przyroda
Obraz może zawierać: drzewo, roślina, niebo, na zewnątrz i przyroda
Obraz może zawierać: drzewo, roślina, niebo, trawa, na zewnątrz i przyroda
Obraz może zawierać: drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Idziemy na cmentarze!

Pan Stefan i Pani Helena poznali się w sanatorium.

Byli równolatkami, bo oboje liczyli sobie po 60 lat.

Jak to bywa w sanatoriach, aby kuracjusze się zintegrowali – organizuje się wieczorek zapoznawczy.

Pani Helena była wdową od trzech lat, a pan Stefan rok temu stracił ukochaną żonę, z którą w zgodzie i miłości przeżył prawie 40 lat.

Pani Helena przyjechała do sanatorium podleczyć chore stawy kolanowe i biodro, a pan Stefan schorowane serce – osłabione z powodu tęsknoty za żoną.

Na balu poprosił panią Helenę do tańca i tak im się dobrze tańczyło, że za pół roku pan Stefan poprosił panią Helenę o rękę.

Po wyjeździe z sanatorium utrzymywali stały kontakt przez komunikatory w Internecie i w końcu pani Helena przyjęła oświadczyny pana Stefana.

Zamieszkali razem w domu pana Stefana i wzięli od razu ślub.

Pan Stefan miał dużą rodzinę i pani Helena trochę się bała, bo w końcu była  jego żoną, ale nr dwa..

Niby rodzina pana Stefana przyjęła panią Helenę przyjaźnie i mogła myśleć, że się spodobała i została zaakceptowana.

Przyszedł dzień 1 listopada i cała rodzina wybrała się na grób pierwszej żony pana Stefana, a także na inne groby rodzinne.

Kiedy stali nad grobem pierwszej żony pana Stefana, to stało się coś dziwnego.

Pani Helena zapaliła znicz i postawiła go na grobie żony swojego męża.

Nie spodobało się to rodzinie, gdyż jej znicz automatycznie został przesunięty w inne miejsce, bo w tej rodzinie był jakiś tajemny rytuał i wszyscy go znali, ale nie znała go druga żona pana Stefana.

Jakby tego było mało, to pani Helena usłyszała wspominki, że jak to pierwsza żona była dobra, bo pastowała wszystkie, rodzinne groby i samodzielnie robiła cudowne stroiki.

Zachwalano jej talent do gotowania i dbanie o męża i dom i pan  Stefan takiej drugiej nie znajdzie!

Wychwalano pierwszą żonę pod niebiosa i pani Helena poczuła się jak jakaś czarna owca.

Pan Stefan ją uspokajał, że rodzina tak ma, ale pani Helena obiecała sobie, że nigdy więcej nie stanie nad grobem jego byłej żony, kiedy będzie skupiona przy nim rodzina pana Stefana.

Stało się coś cudownego, bo pan Stefan doskonale odczytał uczucia żony  i w każde, następne Święto Zmarłych oboje szli na cmentarz w Zaduszki, kiedy mogli tylko we dwoje celebrować pamięć o byłej żonie pana Stefana, a pani Helena mogła postawić zapalony znicz w dowolnym miejscu!

Dla tych, którzy odeszli

Dla tych
którzy odeszli w nieznany świat,
płomień na wietrze
kołysze wiatr.
Dla nich tyle kwiatów
pod cmentarnym murem
i niebo jesienne
u góry

Dla nich
harcerskie warty
i chorągiewek
gromada,
i dla nich ten dzień –
pierwszy dzień listopada.

Danuta Gellnerowa

Już jesień, a za progiem Święto Zmarłych!

Znalezione obrazy dla zapytania groby

Tydzień wcześniej ludzie sobie przypominają o tych, których już nie ma, a więc pędzą  z wiadrami, szczotkami, aby przygotować groby na 1 listopada.

Wtedy przy grobach, raz do roku spotykają się kuzynki, kuzyni, ciotki, wujkowie, siostry, bracia, no cała niemal rodzina, zobowiązana tym dniem.

Ubierją się jak najładniej, przywdziewając nowy płaszcz, może piękne futro i obowiązkowo nowe buty i nie szkodzi, że nie ma śniegu, najczęściej są to długie, pachnące, nowością kozaczki.

Panowie w eleganckich kurtkach, nowych spodniach i często w kapeluszu, bo szyk być musi.

Przychodzi ten dzień podczas, którego jest odprawiania msza na cmentarzu.

Przecież wszyscy, to są wzorowi katolicy i nie wypada nie zebrać się przy grobach, aby wspólnie  wysłuchać słów księdza przez kiepskie głośniki.

Stoją na baczność, może troszkę przestępując z nogi na nogę, w milczeniu.

Jeden patrzy się na migające znicze, drugi skupia wzrok gdzieś w nicość -smutni, jakby nieobecni, zadumani, jakby trochę obojętni.

Nikt na nikogo nie patrzy, nie uśmiecha się, nie próbuje zagadać, choćby jak tam zdrowie, co u ciebie słychać – totalne milczenie jakby nikt nikomu do niczego nie był potrzebny.

Zresztą o czym tu gadać, skoro nie widzieli się cały rok i nikt do nikogo nie ma o to pretensji, to niby dlaczego mieli by dzisiaj wymieniać jakieś uprzejmości i się nadmiernie wysilać.

Skończy się msza, to się przecisną w tłumie i wrócą do domu na wcześniej przygotowany obiad, a potem wypiją gorącą kawę i skosztują kawał ciasta i wszystko wróci do starego porządku.

Ona nie raz widziała takie sceny i kiedy tylko odeszła od grobu, słyszała szepty za plecami. 

– Terenia, widzisz jak ona się zmieniła i zobacz, dalej siedzi z tym swoim mężusiem, ciekawe czy dalej ją zdradza?

– A wiesz, że jej córka straciła kolejne dziecko, co do cholery z nimi jest nie tak?

– Ale to nic moja droga, zobacz jak ona przytyła i wygląda jak potwór.

– Wiesz, a ja słyszałam, że ona choruje na cukrzycę i dlatego.

– Poważnie? No patrz, kto by pomyślał, że ją też choroby dopadły…

I tak dalej, i tak dalej i Ona już nie chce uczestniczyć w tym.

Ona idzie na swoje groby dzień wcześniej, stawia kwiaty i zapala lampki.

Ona nie cierpi szeptanek za plecami, dziwnych aluzji, nie szczerych uśmiechów, bo dla niej najważniejsza jest pamięć o tych, których już nie ma.

Niech inni sobie szepczą do woli i niech mają z tego satysfakcję, że niby z nimi wszystko w porządku i są wiecznie piękni i młodzi.

Ona odcina się od hien cmentarnych.

Woli samotnie przejść się alejkami z zaciśniętym gardłem z żalu, kiedy dochodzi do grobów swoich bliskich, którzy odeszli i są głęboko w jej sercu!

Obraz może zawierać: ludzie stoją, kwiat, roślina, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Dni Zadumy, a więc i ja mało napiszę

Wybrałam się dzisiaj na cmentarz i tak sobie pomyślałam, że mam komfort, bo nie muszę daleko jechać w Polskę i czuć się niebezpiecznie w natłoku pędzących samochodów na cmentarze. Dojście do cmentarza zajmuje mi co najwyżej 10 minut, a więc powolutku, wolnym krokiem i jestem przy grobach moich bliskich. 

Na cmentarzu dzisiaj jeszcze niektórzy robili porządki przy grobach, a inni już je pięknie ogarnęli. Umyli pomniki, wyrwali jakieś tam chwasty i zagrabili, aby było świątecznie, bo przecież jutro przy grobach spotka się cała rodzina i oby nie było tak, jak na poniższym obrazku.

Dzisiaj na zupełnym luzie przeszłam się po cmentarzu, bo ludzi nie było zbyt wiele, ale jutro będzie tłok i na szczęście zapowiadają przepiękną pogodę, co jest ważne, kiedy tak ludzie czasami raz w roku się spotykają przy grobach, bo na co dzień nawet rodziny się nie nie spotykają i ze sobą nie rozmawiają. Jest to okazja więc, aby się spotkać i chwilę ze sobą pobyć. 

Mam tak, że wolę dzień wcześniej odwiedzić groby i podumać chwilę o tym wszystkim, o sensie życia, w ciszy i wspomnieć tych, których z nami już nie ma.

Idę więc do swojego taty i teścia, ale najdłużej to bym postała nad grobkiem moich dwóch wnuków, którym nie dane było nas wszystkich spotkać i być tu z nami. Nie myślę o tym codziennie, ale są chwile, że jest mi bardzo z tym źle i smutno.

Idźcie jutro na cmentarze, bo Oni na Was czekają. 

Andrzej Dąbrówka

+++

Przyjadą
albo nie przyjadą

Przyniosą kwiaty
albo nie przyniosą

Zabiorą wnuki
albo nie zabiorą

Przyjadą, jeśli nie będzie strasznie padać
Przyniosą kwiaty, jeżeli trafią na kwiaciarnię
Wnuki się zjawią, jeśli nie będą miały imprez

Jednym słowem wszystko będzie tak
jak za życia