Archiwa tagu: grzyby

Nie mów do mnie teraz!

M wczoraj pojechał z kolegą do lasu i uzbierali w jednym miejscu naprawdę sporo prawdziwków.

Część poszła na suszenie i tak mam kolejny słoik suszu, a drugą część po prostu oddaliśmy komuś, kto nie ma wcale grzybów suszonych.

Suszymy na specjalnej siatce i na małym płomieniu nad gazem.

To już ostatnia partia suszenia, bo jednak trzeba oszczędzać, gdyż takie mamy podłe czasy.

Od wczoraj słyszę od mojego M, że mam nie mówić do niego teraz – o polityce.

Tak bardzo się denerwuje tym, co oni wyprawiają, że woli więcej pracować, albo jechać do lasu.

Jak wiadomo ja muszę wiedzieć wszystko, co oni odprawiają, ale skoro M jest już uczulony, to ja po prostu siedzę w swoim pokoju i ściszam głos, by M nie drażnić.

Nie przekazuję na razie M niczego i tak właściwie sama muszę się ze wszystkim, co w polityce zmagać.

Jednak i ja mam czasem dość i uciekam w serial „Wielka woda” w reżyserii Jana Holoubka.

Serial jest genialny i tak napisał o nim Maciej Stuhr:

Maciej Stuhr na FB:

Bardzo nie lubię pisać o tym, o czym piszą wszyscy, ale tym razem muszę. Serial Wielka Woda jest produkcją pod niemal każdym względem wyjątkową, spektakularną i – idę o zakład! – ponadczasową. Czapki z głów dla tych wszystkich artystów, ale także ludzi biznesu filmowego, że udało się przekroczyć granice naszej produkcyjnej wyobraźni. Pozdrawiam wszystkich kolegów aktorów- jesteście wszyscy zachwycający! Aż strach wymieniać, bo wstyd kogoś pominąć. Reżyserzy, scenarzyści, producenci, operatorzy, no i chyba jednak muszę napisać: PRZEDE WSZYSTKIM scenografowie…! Kłaniam się Wam wszystkim w pas! Niech się ogląda w całym świecie! Duma!!!

W 1997 roku byliśmy z Mężem na wczasach w Dziwnowie i to wówczas zalało Wrocław.

Nie było wówczas smartfonów i tabletów, a więc niewiele do nas docierało, co tam się naprawdę wydarzyło.

Pamiętam tylko, że Włodzimierz Cimoszewicz wydalił z siebie, że ludzie się nie ubezpieczyli i sami byli sobie winni.

W serialu pokazane jest jak na dłoni, że polityczne decyzje były bojaźliwe i ludzie polityki temat oddalali i lekceważyli.

Naprawdę warto zapoznać się z tym serialem i poleciłam go mojej Córce, która potwierdziła, że serial jest wart obejrzenia.

Pierwszy raz od 7 lat się pogubiłam w polskiej polityce, bo tyle się dzieje, że zaczynam nie nadążać.

Kto teraz rządzi w tej partii trudno się połapać, bo jedni spadają ze stanowisk, a miernoty zostają powoływane i tak skompromitowana miernota Kuchciński będzie doradzał Premierowi – jaja jak berety, gdyż facio mieć będzie dostęp do wszystkich dokumentów.

Sam kiedyś siebie określi, że nie jest zbyt lotny – acha!

Będzie to pierwszy donosiciel do Kaczyńskiego i o to Kaczyńskiemu chodziło, że Kuchciński będzie szefem Morawieckiego.

Ziobro doprowadził do odwołania najmądrzejszego człowieka z PiS – Konrada Szymańskiego, który negocjował z Unią fundusze KPO.

Jednak ludzie mają inne zdanie:

„Magda Fitas 🇪🇺 🇺🇦💉🌈
@MagdaFitas
Nie płaczę po Konradzie Szymańskim. Uważam go za wyjątkowo obrzydliwą postać nawet na standardy PiS. Swoje kompetencję i wiedzę wykorzystał do destrukcji i manipulacji. Powieka mu nie drgnęła. Moralnie bardziej akceptuję debil”

W branży był 17 lat i doskonale się znał na traktatach podpisanych przez Lecha Kaczyńskiego.

Na jego miejsce powołano niejakiego vel Sęka – samorządowca i teraz możemy być pewni, że będzie grał na polexit i z tego ucieszy się Ziobro – ta kreatura i zbój polityczny.

Tego nierządu praktycznie już nie ma, bo dziś Morawiecki i Sasin umyli ręce jeśli chodzi o węgiel i wszystko zrzucili na samorządy – panowie w drogich garniturach polegli odnoście węgla.

I bardzo dobrze, że Kaczyński THE BEST jeździ po Polsce, bo po pobycie w Puławach doczekał się takiej laurki!

Bicz Boży Jaro Camaro#SilniRazem na TT.

Wódz znowu przemówił do narodu, tym razem w Puławach. Było – jak zwykle – śmiesznie, ale było też chamsko i nieco strasznie. Kaczyński plecie idiotyzmy, ale też grozi samorządom i szczuje na osoby LGBT. Nie, to nie zdemnciały dziadek, to bydlę polskiej polityki.

Nie wiem, co nastąpi jutro, ale wiem, że ponownie będę miała temat na bloga, bo jest strasznie i duszno!

Młodzi ludzie – obudźcie się, bo Wam ukradli kraj i demokrację!

Miłe i niemiłe!

Moja Córka pojechała na grzyby i udała się z M w okolice Drawna w woj. zachodniopomorskim i natrafiła na grupę żubrów i z tego wydarzenia nakręciła filmik oraz zrobiła zdjęcia.

Nie każdy ma takie szczęście, a oglądających było wielu, bo żubry były widoczne z drogi.

Zobaczcie jakie piękne lasy my tu mamy i oby nigdy PiS nam ich nie wyrżnął, bo jest do tego zdolny, a to wszyscy wiemy.

Nazbierali dwa wiaderka maślaków, bo tylko takie grzyby znaleźli.

Maślaki, to są smaczne grzyby zrobione z cebulką i śmietaną, ale także wspaniale się nadają do octu.

Jest przy tym babranina, bo trzeba zdjąć z każdego grzyba skórkę, a jest to pracochłonne.

Wstawiłam te materiały na mój fan-page i ludziom naprawdę się spodobało, bo w ciągu kilku godziny obejrzało je ponad 2 tysiące ludzi.

Cieszę się, kiedy mam na swoją stronę coś ciekawego do pokazania i odwracam ludzką uwagę na miłe tematy.

Jednak dla mnie nie wszystkie tematy są miłe, kiedy czytam, że w moim mieście zamykają porodówkę i ginekologię, bo nie ma już lekarzy i pieniędzy.

Kobiety rodzące będą transportowane do innych miejscowości, które sobie jakoś jeszcze radzą.

Tak rozłożył szpitale ten nierząd, że sami kradną po kokardy, a nam zgotowali taki los.

To jest oburzające, a będzie tego więcej, że my jako obywatele nakryjemy się nogami z bezsilności.

Aby trochę odejść od polityki tak wstrętnej jak teraz, to kliknęłam pilotem na program TVN-u pt. „Ślub od pierwszego wejrzenia” – po raz pierwszy.

Co w tym programie się wyprawia, że psycholog dopasowuje do siebie dwie osoby, a więc oczywiście kobietę i mężczyznę i oni spotykają się na ślubie dopiero.

Kompletnie się nie znają i nie wiedzą jak wyglądają, a stają przed USC i mówią sobie tak!

Przed ceremonią zaślubin oczywiście powiadamiają swoje rodziny, oraz kupują stroje ślubne i te przygotowania powodują sporo nerwów, bo nie wiadomo na kogo się trafi.

Nie śledzę ich dalszych losów, ale czasami coś tam czytam, że wielu się rozstaje, bo ten sposób założenia rodziny się nie sprawdza i się rozchodzą!

Oglądacie – śledzicie i co o tym myślicie?

Dary lasu!

Ja zawsze piszę, że mieszkam na pięknych terenach województwa zachodnio – pomorskiego.

Mamy tutaj duże lasy i wiele w okolicy jezior.

Oddaję jednak Polsce cześć, że jest ona cała piękna i każdy region ma swoje skarby.

Co martwi, to fakt, że PiS nam to wszystko zabiera i ludzie w sieci pokazują jaka drapieżna jest polityka PiS i jak bardzo oni nienawidzą przyrody i są wstanie wyrżnąć nam wszystkie lasy.

Trzeba to zatrzymać przy urnach koniecznie, bo nie zostawią po sobie ani jednego drzewa i przegonią nasze ptaki, oraz zniszczą faunę i florę – precz!

M dziś wybrał się do lasu i natrafił na zagajnik, w którym rosły przepiękne borowiki – li tylko borowiki.

Nie liczyłam, ale na oko było ich z 50, małe i duże i wszystkie zdrowe i nie wszystkie zmieściły się w kadr!

Niektóre miały kapelusze o średnicy do 30 centymetrów.

Zabraliśmy się za ich sprawianie i M je oczyścił z mchu i pasku, a ja je starannie pokroiłam.

Zawsze, bo przez całe życie kroiłam zbiory z lasu!

Poukładałam je na sitach, które mamy zawsze i wystawiłam na słońce, bo dziś mieliśmy cudną pogodę.

Kiedy słońce zaszło ustawiliśmy sita na ciepłych kaloryferach i za chwilę w domu pięknie zapachniało.

Zawsze suszyliśmy grzyby na gazie, ale zrobiliśmy remont kuchni i nie chcę jej zniszczyć suszącymi się grzybami.

Do tego dochodzi oszczędność gazu, bo czasy nie idą łatwe przecież dla nas wszystkich.

Jutro u nas znowu ma być piękna pogoda, to będą wystawione na słońce.

W domu przyjemnie pachnie borowikami i to są radosne chwile w życiu!

Jeśli będzie tak źle w Polsce, to ludzie piszą, że nie będą robili w tym roku Wigilii, bo nie będzie ich na to stać.

Ja mam zapas grzybów suszonych, a więc ugotuje się grzybową chociaż i pierogi z grzybami.

To taka mała pociecha, że zjemy kolację przy lampie naftowej, bo może być różnie.

Nie mogę zbioru pokazać na FB, bo znowu za pierdołę mam bana na 3 dni.

W Polsce już jest cenzura, a będzie tylko gorzej, bo PiS chce nam Internet ograniczyć, abyśmy nie publikowali fejków – akurat!

Drodzy po co jest ta wojna?

O co tak naprawdę chodzi Putinowi, bo czy tylko o Ukrainę, czy o jej naturalne zasoby.

W Rosji miała matka syna i musi oddać go dla Putina – posłać na śmierć!

Ja zawsze chciałam mieć córki i gdybym mieszkała w Rosji i Putin by mi zmobilizował syna, to bym z rozpaczy umarła.

W Rosji jest mobilizacja tych chłopaków i Putin wysyła swoich synów i braci na śmierć.

Podobno ma być zmobilizowanych 300 tysięcy istnień ludzkich, ale po kątach się gada, że milion i nie tylko mężczyzn, ale i kobiety.

Rosjanie wiedzą już, że są mięsem armatnim i zwiewają z Rosji gdzie się tylko da!

Nie chcą ginąć za Putina!

Rosja ma wszystko i jest wielka i Putin mógłby z niej zrobić potęgę gospodarczą, ale ten morderca nie kocha swojego narodu, tak jak Kaczyński nienawidzi Polaków.

Wszystko w imię władzy i pieniędzy, bo dla nich życie ludzkie nie jest nic warte.

Sława Ukrainie i niech zwyciężą, a u nas zaczyna się liczenie schronów i nie ma ich dla nas wszystkich w razie napaści na Polskę!

Jakich my dożyliśmy czasów, kiedy ludzie zaczynają kupować generatory, lampy naftowe i robią zapasy żywności.

Może czas umierać!

Czas grzybobrania!

Zaczął się przepiękny czas, bo czas grzybobrania.

Mój Mąż pojechał wczoraj z kolegami do lasu, w którym coś tam uzbierali, ale bez szału!

Grzybów za dużo nie było, ale było tyle, że po ususzeniu starczy na pyszną zupę grzybową.

Starsi panowie jadą razem, bo w starszym wieku muszą się już wzajemnie pilnować, bo licho nie śpi, choćby zdrowotne.

Ja już nie wybieram się do lasu, gdyż musiałabym mieć na nosie okulary, ale kiedyś byłam zdeklarowaną grzybiarką!

Jakieś 40 lat temu Mąż zakupił wojskowy samochód „Gaza-69”, który sam wyremontował i właśnie tym samochodem zabieraliśmy się rodzinnie na grzyby.

Wstawaliśmy o 5 rano i z piciem i prowiantem ruszaliśmy w drogę, a jak wiadomo taki samochód, to nie był zbyt szybki i do celu jechaliśmy nawet do 3 godziny, a potem szliśmy w las.

Kto mnie nauczył zbierać grzyby?

Mój Ojciec, który chyba nauczył mnie tylko tego jednego.

Kiedy miałam 8 lat, to pamiętam jak jechaliśmy na grzyby też wojskowym „Lublinem” i to był szok!

Była ścieżka i po lewej jej stronie rósł sobie malutki zagajnik choinek.

Weszliśmy tam i oczy nam zrobiły się jak monety – 200 prawdziwków na tak malutkim obszarze i tego nie zapomnę nigdy.

Pamiętam też inną historię, która też mi utkwiła w pamięci.

Pojechaliśmy do Głuska – Głusko (niem. Steinbusch) – osada w Polsce położona w województwie lubuskim, w powiecie strzelecko-drezdeneckim, w gminie Dobiegniew za Wikipedią!

Zostaliśmy tam zaproszeni przez kolegę Męża i tam spędziliśmy dwa tygodnie w sercu lasu!

Ten kolega był w związku z Ukrainką – starszą ode mnie i ona zaprowadziła mnie do cudnego lasu, takiego nigdy więcej nie widziałam i nie spotkałam.

Bardzo wysokie drzewa – o potężnych konarach różnego gatunku.

Słońce świeciło i ten las wyglądał zjawiskowo i był pełen magii!

Gdzie się nie obróciłam tam rosły grzyby, ale nie jednego gatunku, a wszystkich gatunków jakie znałam!

Nazbierałam wówczas dwa kosze przeróżnych grzybów, które potem suszyłam na kuchni opalanej drzewem.

Pamiętam jeszcze taką sytuację, kiedy mój śp. Teść nazbierał cały kosz grzybów i zostawił go za jakimś drzewem.

Z drugim koszem poszedł w las i zapomniał gdzie zostawił pierwszy.

Rzuciliśmy się wszyscy na poszukiwania i kosz został odnaleziony! Uf…

Nasze uzbierane grzyby suszymy na słońcu na balkonie jeśli ono jest.

Jeśli nie, to suszymy nad gazem na siatkach, które mają już jakieś 40 lat!

Lubię mieć zapas suszonych grzybów, bo dodaję je do różnych potraw jako podkręcanie smaku!

Wypad do lasu!

Ponownie wspomnienia!

Pamiętam, że jakieś 25 lat temu Mąż wypożyczył przyczepię kampingową i na dwa tygodnie pojechaliśmy do lasu w Głusku – woj. zachodniopomorskie.

Przyczepę ustawiliśmy na podwórku znajomego, który w tym lesie miał swój dom.

Pojechaliśmy na grzyby i aby wypocząć i to była taka nasza przygoda.

Sami sobie gotowaliśmy posiłki na butli gazowej, a spaliśmy w tej przyczepie właśnie.

Pamiętam, że największym zbieraczem grzybów byłam ja i wiedziałam drogą prób i błędów gdzie ich jest najwięcej.

Miałam dwa, duże kosze i skoro nastał świt – wyruszałam do lasu.

Grzyby suszyliśmy u znajomego na piecu opalanym drzewem na dużych, metalowych sitach.

Ususzonych mieliśmy ponad 2 kilogramy – pamiętam.

Grzybów było tak dużo, że je sprzedawałam w skupie.

Przyjeżdżał samochód pod sklepik spożywczy i tam te grzyby sprzedawałam i nawet nieźle zarobiłam.

Ludzie mówili, że te grzyby pojadą do Niemiec, bo podobno Niemcy wcale grzybów nie zbierają!

Całe życie swoje uwielbiałam wypady do lasu i zbieranie grzybów sprawiało mi przyjemność, a także był to wypoczynek od wszystkiego.

Dzisiaj Mąż z kolegą wybrali się w nasze stare miejsca i póki co, w lesie nie ma grzybów.

Niby jest wilgoć i jest ciepło, ale to chyba jeszcze nie ta pora!

Nazbierał parę kurek i jutro będą do jajecznicy!

Następnym razem pojadę z Mężem do lasu i choć być może nic nie nazbieram, to porobię sobie zdjęcia i pooddycham świeżym powietrzem w ramach relaksu!

Lubicie zbierać grzyby i może macie swoje sukcesy, bo na przykład nazbieraliście 100 borowików? 🙂

Jesienna ja!

Skończyło się już lato i oto mamy astronomiczną jesień – niestety!

Trzeba przyznać, że tegoroczne lato nas rozpieszczało, a i jesień mamy piękną póki co!

Pamiętam dawne czasy, kiedy to jesienią się zapadałam w sobie i popadałam w dziwne smutki i melancholię, ale to się zmieniło i teraz uważam jesień za najpiękniejszą porę roku ze względu na kolorowe liście i słońce padające pod innym kątem – rozproszone w trawach i koronach drzew!

Dziś doznałam szczęścia z powodu błahego i tak sobie w głowie ułożyłam:

„Mąż kupił dojrzałe, dorodne śliwki, takie fioletowe.

Wyszłam na balkon, otulona jesiennym słońcem i pelargoniami

i jadłam śliwki, a pestki rzuciłam w trawę!

Może wyrośnie z tych pestek drzewko

i to było takie moje szczęście”

Jesienią chętnie ludzie fotografują, bo zdjęcia wychodzą cudne i ja wybiorę się na zdjęcia jak każdego roku – o tej porze.

Mieszkam w takim miejscu, że jesienią naprawdę jest co fotografować, a sprawia mi to wielką frajdę, kiedy potem oglądam swoje zdjęcia.

Niżej wkleiłam swoje zdjęcia z tamtego roku!

Już jestem w pozytywnym nastroju, bo zaczynam czytać jesienne wiersze, a poeci także kochają jesień, bo wiersze oddają tę porę roku tak – jak ja nie potrafię napisać!

Niech mi nikt tej jesieni nie zepsuje, bo ani plotka, ani pomówienie, ani nieszczerość, ani żadna śmierć, bo niechaj ta jesień będzie dla mnie, rodziny, świata tylko szczęściem, gdyż na jesień trzeba umieć patrzeć z miłością, choć przypomina o przemijaniu!

Jak nie kochać jesieni…

Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata,
Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących.
Ptaków, co przed podróżą na drzewach usiadły,
Czekając na swych braci, za morze lecących.

Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,
Szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.
Gdy białą mgłą otuli zachodzący księżyc,
Kojąc w twym słabym sercu, codzienne zgryzoty.

Jak nie kochać jesieni, smutnej, zatroskanej,
Pełnej tęsknoty za tym, co już nie powróci.
Chryzantemy pobieli, dla tych, których nie ma.
Szronem łąki maluje, ukoi, zasmuci.

Jak nie kochać jesieni, siostry listopada,
Tego, co królowanie blaskiem świec rozpocznie.
I w swoim majestacie uczy nas pokory.
Bez słowa na cmentarze wzywa nas corocznie.
Tadeusz Wywrocki

Liście jesienne

Liście jesienne leżą po brzegach dróg, mieniąc się jedną połową tęczy.
Wyglądają jak rozsypane róże wszelkich barw.
W stawie drżą złote plamy. Rząd drzew odbija się w nim różnie: wierzba – mgłą siwą, czerwona leszczyna – skrzydłem motyla, topole – ciemnymi kolumnami.
Skośne marmurowe schody, prowadzące ku wodzie, odbijają się w gląb i w przeciwną stronę niż prowadzą, tworząc klin.
Zadarte liście wierzby płyną jak dżonki, wiatrem popychane.
Wysoko przelatujące samoloty suną przez głębinę jak czarne płotki, małą gromadą.
Woda żyje, drzewa budzą się dzisiaj.
Wieje bowiem wiatr, który różni się od innych jak chuchnięcie od dmuchnięcia.
Z głębi piersi natury płynie to serdeczne chuchanie: wiatr halny.
Kto jeszcze nie wypowiedział swojej miłości, zdradzi się z nią w taki dzień.
Oto jest niekalendarzowy powrót wiosny.
Wiosna – kaprys, wiosna – łaska.
Możemy się jej wszędzie i zawsze spodziewać, tej Wiosny Niezależnej, zarówno w zimie, jak i w setnym choćby roku życia.
Maria Jasnorzewska Pawlikowska

J e s i e ń

Jesień mnie cieniem zwiędłych drzew dotyka,
Słońce rozpływa się gasnącym złotem.
Pierścień dni moich z wolna się zamyka,
Czas mnie otoczył zwartym żywopłotem.

Ledwo ponad mogę sięgnąć okiem
Na pola szarym cichnące milczeniem.
Serce uśmierza się tętnem głębokiem.
Czemu nachodzisz mnie, wiosno, wspomnieniem?

Tak wiele ważnych spraw mam do zachodu,
Zanim z mym cieniem zostaniemy sami.
Czemu mi rzucasz kamień do ogrodu
I mącisz moją rozmowę z ptakami?
Leopold Staff

O jesieni, jesieni

Niech się wszystko odnowi, odmieni….
O jesieni, jesieni, jesieni …..
Niech się nocą do głębi przeźrocza
nowe gwiazdy urodzą czy stoczą,
niech się spełni, co się nie odstanie,
choćby krzywda, choćby ból bez miary,
niesłychane dla serca ofiary,
gniew czy miłość, życie czy skonanie,
niech się tylko coś prędko odmieni.
O jesieni!… jesieni! … jesieni!

Ja chcę burzy, żeby we mnie z siłą
znowu serce gorzało i biło,
żeby życie uniosło mnie całą
i jak trzcinę w objęciu łamało!
Nie trzymajcie, nie wchodźcie mi w drogę
już się tyle rozprysło wędzideł …
Ja chcę szczęścia i bólu, i skrzydeł
i tak dłużej nie mogę, nie mogę!
Niech się wszystko odnowi, odmieni! …
O jesieni! … jesieni! … jesieni.
Iłłakowiczówna Kazimiera

Astry

Znowu więdną wszystkie zioła,
Tylko srebrne astry kwitną,
Zapatrzone w chłodną niebios
Toń błękitną…
Jakże smutna teraz jesień!
Ach, smutniejsza niż przed laty,
Choć tak samo żółkną liście
Więdną kwiaty
I tak samo noc miesięczna
Sieje jasność, smutek, ciszę
I tak samo drzew wierzchołki
Wiatr kołysze
Ale teraz braknie sercu
Tych upojeń i uniesień
Co swym czarem ożywiały
Smutna jesień
Dawniej miała noc jesienna
Dźwięk rozkoszy w swoim hymnie
Bo anielska, czysta postać
Stała przy mnie
Przypominam jeszcze teraz
Bladej twarzy alabastry,
Krucze włosy – a we włosach
Srebrne astry…
Widzę jeszcze ciemne oczy…
I pieszczotę w ich spojrzeniu
Widzę wszystko w księżycowym
Oświetleniu…
Adam Asnyk

Ostatnie grzybobranie w tym roku!

Pisałam już o tegorocznych zbiorach grzybów i naprawdę mam ich już sporo, ale postanowiliśmy jeszcze raz jechać do lasu, by nazbierać dla Córki.

Miastowi, zapracowani, z małymi dziećmi nie zawsze mają czas pojechać do lasu, a więc w domu ponownie pachnie i zostanie im przekazane.

Do lasu, który uwielbiamy mamy 40 kilometrów w jedną stronę i w tym miejscu grzyby są zawsze w okresie grzybobrania.

Jest to  Drawieński Park Narodowy i do niego wchodzić nie wolno, ale obok jest las, gdzie można buszować!

Byliśmy w lesie w południe i ja zbierałam bliżej samochodu.

W ciągu 30 minut udało mi się zebrać całe wiaderko – wiem, wiem, że powinno się wrzucać grzyby do koszyka, ale gdzieś nasze kosze przepadły z dawnych lat i ostał się tylko jeden.

Dreptałam sobie w kółko i gdzie się nie obróciłam, to tam znajdowałam podgrzybki rosnące w grupach, a więc szybko mi to poszło!

Mąż oznajmił mi, że idzie do swojego lasu po prawdziwki, a ja cofnęłam się do samochodu, by coś zjeść i odpocząć.

W lesie praktycznie już nie było widać samochodów i grzybiarzy, bo w tym roku grzyby obrodziły i każdy się zaopatrzył do woli.

W lesie totalna cisza, słońce, nawet ptaki chyba spały, a ja zrobiłam kilka zdjęć na pamiątkę, bo w tym roku pojechaliśmy ostatni raz na grzybobranie.

Jednak nie do końca było tak pięknie, bo Mąż poszedł po te prawdziwki i dość długo nie wracał, a ja nie wzięłam telefonu.

Wystraszyłam się, że może zabłądził, a ja zostanę w tym lesie do wieczora – taką miałam wizję!

Usiadłam na wiaderku na leśnej drodze i wypatrywałam Męża, bo powinien wrócić tą samą drogą.

Trwało to chyba z godzinę, kiedy umierałam ze strachu i w końcu pojawił się z oddali – odetchnęłam!

Niby wygląda na to, że jest to ostatnie grzybobranie, ale w październiku i listopadzie jest jeszcze wysyp zielonek, które uwielbiamy szukać we mchu!

Te grzyby są smaczne w sosie z cebulką!

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, chmura, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, niebo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: na zewnątrz

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, tabela, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: chmura, niebo, drzewo, trawa, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, drzewo, roślina, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: roślina, na zewnątrz, jedzenie i przyroda

 

Poplątanie z pomieszaniem!

 

Obraz może zawierać: jedzenie

Na zdjęciu to już ostatnia partia grzybów przywiezionych przez Męża, bo co za dużo, to nie zdrowo.

W tym roku na moich terenach bardzo ładnie sypnęło grzybem i o dziwo nie ma prawie robaczywych!

Grzyby są śliczne, zdrowe, jędrne i dają w domu obłędny zapach, który chyba wszyscy lubią.

Obraz może zawierać: w budynku

A teraz drugi temat:

Trochę się już boję poruszania tematów politycznych, gdyż wszyscy możemy być prześwietleni przez obecną władzę systemem „Pegasus”.

Może oni nie tylko śledzą nasze smartfony, bo może także nasze wpisy na różnych portalach i także nasze blogi.

Zaczyna być coraz groźniej i nigdy nie wiadomo, czy nie zapukają do naszych drzwi o 6 rano, czyli strach się bać.

Może już trzeba pisać tylko o de… Maryni, aby się nie narażać systemowi za miliony złotych!

Po to zakupili ten program, aby mieć nas pod kontrolą i zakładają nam na buzie kaganiec!

Ciekawe jak się obecnie czują reporterzy, dziennikarze i inni ludzie publiczni, którzy załatwiają wiele spraw przez telefon właśnie!

Miałam nalot Policji na moje komputery i doskonale sobie zdaję sprawę z ogromnego zagrożenia i muszę wszystkich uprzedzić, aby zrozumieli wielkie niebezpieczeństwo czyhające na piszących blogi o tematyce politycznej – już to nie są żarty!

Mój blog na Onet trafił do kartoteki policyjnej i prokuratorskiej za sprawą sygnalistki z Krakowa, a komputery były przeglądane przez biegłego sześć tygodni, a więc doświadczyłam na własnej skórze, że ta władza ma instrumenty, by każdego mieć na widelcu!

Na szczęście nic nie znaleźli, a mnie się marzy, aby byli ścigani ci, którzy bezczelnie popierają tą jakże zdradziecką władzę i plują na przyzwoitych ludzi, którzy bonią resztek demokracji w Polsce!

Aby jednak nie było tak minorowo, to napiszę taką ciekawostkę.

Otóż zadzwoniłam dzisiaj do mojej rodzinnej i poprosiłam o receptę na moje stałe leki.

Zawsze to jest dla mnie stres, bo ja tak bardzo nie lubię lekarzom zaprzątać sobą im głowę!

Zostałam poinformowana, że już nie muszę prosić rodzinnej o receptą, gdyż został mi podany „Nr Recepty”, którą będę mogła załatwić w każdej aptece w Polsce – hurra – wreszcie coś budującego, co skraca kolejki do lekarza!

Jeden stres mniej!

Nie rozmawiaj z wyznawcą PiS!

Obraz może zawierać: jedzenie

Słuchałam dzisiaj na TVN w programie „Fakty po Faktach” wypowiedź niejakiego „Osła” Żalka, który zaciekle bronił tego sutenera z Krakowa – Mariana Banasia – szefa Najwyższej Izby Kontroli w Polsce!

Był to występ tak żałosny, żenujący, masakryczny, że zastanawiam się co oni biorą w tej partii.

Krzyczał na ekranie i nerwowo się śmiał, podskakiwał, aż prawie się opluł ze złości i kompletnie nie potrafił odpowiadać na pytania dziennikarza!

Ludzie w tej partii są tak zepsuci i patologiczni, że nie potrafią prowadzić rzetelnej debaty, a zakrzykują wszystkich, którzy mają inne zadanie i to jest nagminne.

Patologiczni są także wyznawcy tej partii, bo nie potrafią logicznie myśleć, analizować, a tylko łykają co ten rząd im znowu da!

Wierzą z każde kłamstwo „Premiera” i łykają każdą wypowiedzianą bzdurę Kaczyńskiego.

Nie widzą tego, że:

4 lata minęły i się pytam – gdzie te ich autostrady, mosty, bo zdaje się tylko im się udało to:

Rachunek który zapłaci Polska po rządach PiS.
Za niszczoną armię.
Za demolowany system edukacji.
Za rozwalane szpitale.
Za wycięte puszcze i drzewa w miastach.
Za popsute relacje międzynarodowe.
Za 27:1.
Za największe w historii zadłużania państwa.
Za mianowanie kuzynów, pociotków, kolegów bez żadnych kompetencji do spółek skarbu państwa.
Za niszczoną Konstytucję.
Za anarchię prawną.
Za brutalizację Policji.
Za podzielenie społeczeństwa.
Za upartyjniane sądy.
Mało?
Roman Gertych!

A to nie wszystko przecież, bo czego się nie tkną, to schrzanią, a potem się tłumaczą, że przez 8 lat Polki i Polacy – tamta władza zrobiła gorzej od nich!

Dość powoływania się na 8 tamtych lat, bo teraz wy rządzicie i przez 4 lata rozwaliliście ten kraj!

Czytam tu i ówdzie wypowiedzi fanatyków PiS i włos się na głowie jeży, bo ten rząd omamił na zawsze patologię o wielkości jakieś 5 milionów Polaków, którzy mimo draństwa da się ta patologia – pokroić.

Staram się być sprawiedliwa w ocenach i znajduję w tej partii tylko jeden punkt, który zrobili dobrze, a jest to 500+ na każde dziecko i nie zrobili nic więcej dla tego kraju, a wręcz przeciwnie – ośmieszyli Polskę na cały świat i przede wszystkim Europę.

Doszło do tego, że nie mamy „Prezydenta”, „Premiera”, bo Polską rządzi ta mała cholera!

W 2015 roku ostrzegałam wszystkich, by nie głosowali na PiS, bo ta partia upolityczni wszystkie nasze instytucje i tak się stało!

Można już przez rządzących prowadzić burdele i nikomu z głowy włos z głowy nie spadnie.

Można powoływać na najwyższe stanowiska ciotki i pociotki i ten nepotyzm także nikomu nie zaszkodzi choć to jest paraliż wszystkiego już!

Boże jak wiele jeszcze można pisać i tu się zastanawiam nad tym, że oto wielkimi krokami zbliżają się święta.

Jeśli w rodzinie macie zwolenników tej kłamliwej partii, to nie siadajcie z nimi do wspólnego stołu, bo się poróżnicie na śmierć i życie – oni nie odpuszczają, a atakują ze zdwojoną siłą.

Nie radzę wdawać się w dyskusję z pisorem na forum społecznościowym, czy innych portalach, bo oni mają opracowaną taktykę i zeszmacą, zdepczą, oplują, gdyż nie mają żadnych zahamowań, bo są otumanieni ideologią Kaczyńskiego, tego konusa bezzębnego w podartych i schodzonych butach i garniturze!

Doszło do tego, że oni są w stanie zabić w imię swojej partii, tak jak groził posłance Katarzynie Lubnauer  – funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej!

Otrzymała pogróżki, w których została wyzwana od suk i zostanie zabita jak Prezydent Adamowicz w Gdańsku!

Funkcjonariusz  miał  ostrą broń!

Proszę zauważyć jak zostaliśmy podzieleni przez gnoma Kaczyńskiego, że można domniemywać, że będziemy mordowani za przekonania!

Jeśli wygrają, to grozić nam będzie wojna domowa!

Aby odlecieć trochę od zła – prezentuję mego Męża w lesie, na łonie natury z koszykiem grzybów! W domu cudny zapach!

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, ludzie stoją, drzewo, na zewnątrz i przyroda

 

Sezon grzybowy!

Spójrzcie do tego powyższego wiaderka!

Całe wiaderko prawdziwków, a zdjęcie dostałam od mojego Zięcia!

Dziwię się, że w lesie jest dość sucho, a jednak prawdziwki się pojawiły.

Oczywiście każdy grzybiarz ma swoje, niezawodne miejsca i nikomu nie chce ich zdradzić!

Pamiętam czasy, kiedy byliśmy piękni i młodzi i w okresie grzybobrania nie odpuszczaliśmy.

Wstawaliśmy o 6 rano i szykowaliśmy wałówkę, aby jak najszybciej znaleźć się w lesie!

Mąż miał Gaza – 69 i to nim całą rodzinką jechaliśmy na piknik połączony ze zbieraniem grzybów.

Jechaliśmy do lasu nawet 2 godziny, ale zawsze się opłacało, a do domu wracaliśmy wieczorem.

Najczęściej grzyby były przeznaczone na susz, a suszyliśmy je na sitach nastawianych na kuchenkę gazową!

Pamiętam czas spędzony w samym lesie, kiedy wypożyczyliśmy wóz camping i tak mieszaliśmy 2 tygodnie.

Chodziłam sama do lasu i zebrałam bardzo dużo grzybów, a je suszyłam u znajomego i po ważeniu okazało się, że suszu było dwa i pół kilo.

Nie ususzone sprzedawałam hurtownikom, którzy przyjeżdżali pod wiejski sklep i skupowali świeże grzyby i płacili, a więc  udało mi się trochę zarobić.

Kiedy się suszy grzyby w domu, to jest nieziemski zapach, który uwielbiam, a w kuchni dość często sięgam po zapasy.

Najwięcej schodzi mi suszu na Święta Bożego Narodzenia, bo robię sporo sosu do racuchów drożdżowych, które moja rodzina uwielbia.

Ze zbieraniem grzybów wiąże się opowieść, kiedy mój Teść znawca tematu zostawił pełen koszyk z grzybami pod drzewem i tak się zakołował, że ten koszyk mu zginął.

Musieliśmy wszyscy udać się na poszukiwania, które skończyły się powodzeniem.

Innym razem mój Mąż poleciał za grzybem w las i się też zagubił, a my baliśmy się, że coś mu się stało.

Mąż doszedł do jakieś malutkiej wioski i przy pomocy dobrego człowieka odnalazł nas i samochód.

Jednym zdaniem w lesie trzeba się bardzo pilnować, bo łatwo się zakręcić i stracić orientację!

W związku z grzybami przypomina mi się też coś, kiedy miałam osiem lat.

Jednostka Wojskowa mojego Ojca zorganizowała wypad na grzyby.

Pamiętam, że jechałam wojskowym samochodem „Lublin” i przypominam sobie, że za Ojcem weszłam do brzydkiego lasu – zagajnika, w którym drzewa uschły.

W tym zagajniku znaleźliśmy ponad 200 cudnych, pachnących borowików i tu muszę oddać hołd Ojcu, że nauczył mnie zbierać grzyby i je nazywać!

Jedna Ukrainka nauczyła mnie jak smażyć większe kapelusze borowików, a więc trzeba je naciąć w kratkę i obtoczyć w cieście naleśnikowym i smażyć na patelni z dwóch stron – niech schabowy się chowa!

Umówiłam się dziś z Mężem, że we wtorek wybierzemy się do lasu i obyśmy mieli dobry dzień w zbieraniu grzybów i wrócą nam wspomnienia z młodości!

Zdjęcia poniższe są moje!

Obraz może zawierać: jedzenie

Obraz może zawierać: przyroda