Archiwa tagu: homoseksualizm

Film o wychodzeniu z szafy!

Dzisiaj w zachodniej części Polski było raczej smutno i deszczowo.

Będąc na emeryturze można coś robić, albo nie robić i odpuścić sobie wszelkie obowiązki i czekać na zwyżkę formy i chęci, co nie oznacza, że leży się cały dzień i leni.

Zawsze jest w domu coś do zrobienia i jeśli pokręcę się do południa i zdążę z obiadem, to popołudnie mam wolne i mogę sobie na ten czas zaplanować coś miłego, takiego tylko dla siebie.

Przychodzi więc czas wyciszenia po porannych wiadomościach, kiedy to odłączam się od polityki i oglądam filmy, bo uwielbiam dobre, wartościowe kino od zawsze.

Czasami jednak film mi się nie spodoba i wcale o nim nie piszę i szybko zapominam.

Inaczej jest jeśli trafię na dobry film, który pochłonie moje myśli i potem długo o filmie rozmyślam i zostaje on w głowie na zawsze.

Filmów szukam w Internecie i mam już na koncie ich bardzo wiele, ale czasami trafi się na nowość i po przeczytaniu krótkiej recenzji decytuję się i wybieram.

Dzisiaj trafiłam na bardzo dobry film pt. „Wymazać siebie” – produkcji australijsko – amerykańskiej, nakręconego w 2018 roku, a więc świeżynka.

Film w reżyserii Joela Edgertona opowiada historię dobrego, skromnego, utalentowanego, wierzącego 19 – latka, który dotąd nie sprawiał rodzicom żadnych kłopotów.

Ojciec  ksiądz w kościele babtystów jest dumny z syna i żony, która bardzo go popiera i w niczym się nie sprzeciwia.

Jednak nagle pęka mydlana bańka i selanka rodzinna, gdyż chłopiec wychodzi z szafy i oznajmia rodzicom, że jest homoseksualny i nie podobają mu się dziewczęta.

Rodzina przechodzi kryzys, a ojciec nie może się pogodzić z tym stanem rzeczy i nie przyjmuje do siebie orientacji syna.

Wysyła go więc do ośrodka, w którym wojskowym drylem, wybiórczą lekturą Biblii i homofobią rzekomo sprowadza się młodzież na jedyną właściwą, heteroseksualną ścieżkę.

Takie ośrodki funkcjonują w Ameryce po dziś dzień, a działają na zasadzie sekty, w których odbywają się straszne praktyki za ciężkie pieniądze rodziców.

Często sami rodzice takich dzieci stawiają  ultimatum – albo poddzą się terapii konwersyjnej, albo zostaną wykluczeni z kościoła, stracą rodzinę i przyjaciół.

„Terapia konwersyjna, terapia reparatywna (ang. reparative therapy) – nazwa pseudonaukowej techniki mającej, według jej zwolenników, zmieniać orientację psychoseksualną, zwykle z homoseksualnej lub biseksualnej na heteroseksualną”.

Ameryka jest takim postępowym krajem, a mimo to działają tam takie okrutne praktyki, podczas których chłopcy są bici Biblią i upokarzani, a więc dochodzi też do wielu samobójstw.

Nasz bohater wygrywa, ale musi przejść długą drogę walki o siebie.

Film jest piękny i co warto podkreślić – na faktach!

Polecam z całego serca.

Nasz bohater do dzisiaj żyje ze swoim mężem i pisze!

Jeśli dodam jeszcze, że matkę chłopaka zagrała cudowna Nicole Kidman, którą uwielbiam w każdej jej roli, to będzie doskonała zachęta, aby nad filmem się pochylić!

 

Znalezione obrazy dla zapytania wymazać siebie

Znalezione obrazy dla zapytania wymazać siebie

Znalezione obrazy dla zapytania wymazać siebie

 

 

Hej Gerwazy daj gwintówkę! Ja Pawłowicz strącę tę makówkę!

Chyba nie ma i nie było w polskiej polityce, takiej osoby, jaką jest Krystyna Pawłowicz i nie żaden profesor.

Jest to zwykła, głupia baba i nawet nie głupia krowa, bo krowy są bardzo mądre.

Ten babon wystawiony z ramienia PiS wykorzysta każda okazję, by zabłysnąć w mediach społecznościowych i nie tylko.

Dziś wypuściła takiego niusa w sieci, że Internauci się wściekli i proszą o podpisanie petycji o to, by Pawłowicz wywalić z Facebooka.

Samobójstwo popełnił 14 letni Kacper z powodu szykan ze stony rówieśników i nie koniecznie Kacper  był gejem, ale po prostu inaczej się ubierał.

Zaszczuto chłopca tak mocno, że nie wytrzymał i targnął się na swoje, jakże młode i niedojrzałe życie.

Ten babon zamiast złożyć kondolencje matce chłopca, to jego śmierć wykorzystała do perfidnego ataku na środowiska zajmujące się tolerancją w naszym kraju.

Posypały się na babona słowa krytyki i słusznie:

– Nie ma słów na bydlactwo, którego dopuściła się dziś Krystyna Pawłowicz. Te podłe słowa o śmierci dziecka to hańba dla Sejmu i dla Polski – napisał Adrian Zandberg,

 

– Piotr Czerniewski zainteresował się, czy posłanka potrafi jeszcze spojrzeć sobie w oczy w lustrze.

Co widzi dr hab. Krystyna Pawłowicz, kiedy patrzy w lustro? – pyta retorycznie. Złą, podłą, głupią, małą osobę. Własne dno.

– Partner Roberta Biedronia, Krzysztof Śmiszek z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego napisał, że „Pawłowicz nie wytrzymała i bluzgnęła, że śmierć 14-latka to wina lewactwa, bo namieszało mu w głowie, a rówieśnicy wytknęli mu nienaturalność”, zaś blogerka Kataryna wezwała do medialnego bojkotu Krystyny Pawłowicz. „Nikt przyzwoity nie powinien z nią rozmawiać po tym co napisała o dziecku, które się zabiło” – napisała.

Ludzie nie rozumieją, że jak świat jest stary, to był homoseksualizm i o dziwo w starożytnym Egipcie nie był potępiany.

Od wieków rodzą się ludzie o innej orientacji i czas to zaakceptować.

Niedawno oglądałam na ten, właśnie temat, mądry film, który powinien zobaczyć każdy człowiek na ziemi.

Powinien być obejrzany przez polską młodzież, bo to w Polsce za rządów PiS robi się nagonkę na inność.

Film nosi tytuł „Shelter” i opowiada o prawdziwej miłości dwóch, młodych mężczyzn, którzy w swojej psychice długo się bili z myślami, że kobiety ich nie kręcą.

Film ten jest mądry i niesamowicie smaczny, a wieje z niego ogromna delikatność, która pozwala na akceptację takiego uczucia.

Rodzą się ludzie tacy i bez względu na płeć, bo jakże często kobieta nie lubi mężczyzn i wiąże się z kobietą, a mężczyzna woli mężczyzn i nic babonowi z PiS-u do tego!

Dajmy tym ludziom żyć, bo każdy ma prawo kochać jak chce i kogo chce!

To pisze 62 letnia seniorka! Nie Dulska!

 I co ją czeka, kiedy jej sława minie?

To ją czeka!:

„Sam. Sam jeden. Czy wiesz ty, co ten wyraz znaczy?

Ile on bólu kryje – zwątpienia – rozpaczy?

Kiedy nikt nas nie żegna i nikt nas nie wita,

Nikt się za nas nie modli – nie tęskni i nie pyta,

I żadne dla nas serce nie drży i nie bije,

I gdy nie ma istoty, co kocha i żyje

W nas i dla nas!”

Józef Narzymski

Dlaczego ta sprawa jest istotna

Krystyna Pawłowicz od lat wykorzystuje media społecznościowe do szerzenia nienawiści do Polaków. Znieważa i obraża ludzi. Propaguje ideologię neofaszystowską oraz nienawiść do grup etnicznych. Propaguje i wznieca dyskryminację ze względu na poglądy polityczne czy orientację seksualną. Krystyna Pawłowicz rozpowszechnia kłamstwa i hejt.W dniu 23 września 2017 roku dokonała parszywego wpisu z powodu samobójstwa 14‐latka dyskryminowanego ze względu na orientację seksualną. Kobieta ta jest pozbawiona zasad moralnych i reprezentuje skrajną zgniliznę moralną. Jest hipokrytką partyjną zadaniowaną do szerzenia i wzniecania nienawiści.Żądamy zablokowania jej dostępu do portalu Facebook.

Czas zagrać „Różowymi teczkami”

Od 1 października br. wchodzi w życie tak zwana ustawa deubekizacyjna, która dawnym funkcjonariuszom SB oraz innym (wybranym) a mającym jakikolwiek związek z komunistycznymi służbami, znacznie obniża emerytury – średnio o około 2 tysiące złotych. 
Kiedy upadała władza PZPR, wielu funkcjonariuszy bezpieki i innych służb mundurowych, znalazło się w posiadaniu dokumentów obciążających dzisiejszą elitę polityczną. Przywłaszczali sobie teczki, aby w odpowiednim, zagrażającym im momencie je wykorzystać. Środowisko dawnych tajnych policjantów twierdzi, że ma możliwość pogrążenia wielu działaczy obozu rządzącego, w tym także posłów.
Obrazek
Chcą więc ujawnić niewygodne dla Prawa i Sprawiedliwości dokumenty, dotyczące orientacji seksualnej członków partii. 
Na wspomnianej liście będzie znajdował się LIDER obozu władzy, „P”, o którego orientacji seksualnej wypowiadali się między innymi Lech Wałęsa, Janusz Palikot czy Robert Biedroń. 
MOŻE SIĘ OKAZAĆ – ŻE POLSKĄ RZĄDZĄ GEJE.

Jeżeli dotrzymają słowa , to … będzie się działo.
Kto teczkami wojuje, ten od teczek ginie, ale i tak Ciemnemu Ludowi wmówią, że to UB-ecka prowokacja i fałszywki, a pisowski IPN potwierdzi. 

Autor „D”

Wolfgang Thielmann – Źle się dzieje w Państwie Boga

Dobry wieczór. 🙂

Wczoraj, wieczorem oglądałam film dokumentalny z polecenia Ewy Ewart, który mną wstrząsnął. Dokument pt. „Tajemnice Watykanu” kompletnie zmienia spojrzenie na wiarę katolicką i nie da się go oglądać bez wielkiego oburzenia.

Watykan, jako samodzielne państwo tonie w dobrobycie i luksusie i usiłuje wmówić wiernym, że wszystko, co robi i czyni jest w imię Boga i dla dobra kościoła katolickiego i jego wyznawców.

Trzeba niestety wejść głębiej, by przejrzeć na wskroś, ile w kościele katolickim dzieje się zła, obłudy i zakłamania.

Dokument jest bardzo mocny i opowiada o molestowaniu dzieci przez wpływowych dostojników kościoła, a wszystko zamiatane jest pod dywan.

Jan Paweł II – Papież z Polski nie zrobił nic, by zdemaskować tę obłąkańczą sektę pedofilską i zakrył skandal, udając przez cały swój pontyfikat, że nie ma w kościele takiego problemu, a jego przyjacielem był największy pedofil o nazwisku  Maciel Degollado – założyciel Legionów Chrystusa w Meksyku.

Mimo, że skrzywdził seksualne dziesiątki młodych chłopców, to nigdy nie poniósł za to żadnej kary. Na szczęście już nie żyje.

Papież Benedykt kiedy dowiedział się o szerzącym się w Watykanie homoseksualizmie i pedofilii wolał zrezygnować z najwyższej funkcji w kościele katolickim, bo zorientował się, że jest to tak wielka machina, że nie da sobie z tym rady. Wybrał życie z dala od Sodomy i Gomory. 

Jedyna nadzieja jak na razie jest w Papieżu Franciszku, ale jest wątpliwym, że i On da sobie radę w oczyszczaniu kościoła ze zła i zepsucia.

Jestem bardzo wrażliwa na losy bezbronnych dzieci i dlatego oglądając ten dokument – zacisnęłam pięści z bezradności, bo i bezradni są Ci skrzywdzeni, którzy walczą o odszkodowania, ale ich monity giną w archiwach watykańskich i pozostają bez odpowiedzi.

Z kościołem nie da się wygrać!

https://www.youtube.com/watch?v=HizJ4XVRWAU

„Demon w Watykanie”- watykanistka o założycielu Legionistów Chrystusa

Człowiek o wielu twarzach i fałszywych paszportach, nietykalny i bezkarny – taki portret sprawcy największego skandalu w Kościele, założyciela Legionistów Chrystusa, księdza Marciala Maciela Degollado nakreślono w wydanym we Włoszech tomie „Demon w Watykanie”.

Autorka książki, watykanistka dziennika „Il Messaggero” Franca Giansoldati powiedziała, że napisała ją jako ostrzeżenie, do czego może prowadzić zmowa milczenia.

Tom znanej włoskiej watykanistki przedstawia jedną z najmroczniejszych i najboleśniejszych kart w najnowszej historii Kościoła. Meksykański duchowny, zmarły w USA w 2008 roku, wykorzystując strach i milczenie ofiar i świadków swych czynów dopuszczał się przez dekady wielu przestępstw – od najcięższego, czyli pedofilii, w tym seksualnego wykorzystywania własnych dzieci po nielegalny obrót pieniędzmi. Dokładna liczba ofiar jego czynów pedofilii, przede wszystkim nieletnich seminarzystów, nie jest znana.

Przez lata ksiądz Degollado, uważany za przyjaciela Jana Pawła II, był poza wszelkim podejrzeniem – przypomina Franca Giansoldati. Był bardzo szanowany w Watykanie, ponieważ założone przez niego w 1941 roku w Meksyku zgromadzenie stale powiększało swe szeregi dzięki licznym powołaniom i coraz większej aktywności w wielu krajach świata, gdzie zakładało seminaria i uniwersytety. Jako jedno z wydarzeń, które zadecydowało o późniejszym ogromnym sukcesie Legionistów Chrystusa, watykanistka wymienia pielgrzymkę Jana Pawła II do Meksyku w 1979 roku, w którą założyciel zgromadzenia bardzo się zaangażował. To wtedy, jak zauważa, dzięki znakomitemu przebiegowi pierwszej zagranicznej podroży polskiego papieża Maciel stał się praktycznie „nietykalny”.

– Był wpływowy, miał charyzmę. Nikt nie wyobrażał sobie, że ten czerstwy z wyglądu ksiądz zamieni się w diabła – podkreśla autorka książki. Swoim seminarzystom narzucił ślub milczenia, czym zapewnił sobie całkowitą bezkarność. Miał dwie żony i liczne dzieci; niektóre z nich również seksualnie wykorzystywał.

Najbardziej bolesnym dossier, jakie otrzymał po swym wyborze w 2005 roku Benedykt XVI były właśnie zbiór dokumentów na temat Maciela. Rok później nowy papież pozbawił go wszystkich funkcji i nakazał życie w odosobnieniu. Wkrótce potem założyciel zgromadzenia zmarł w Houston.

Na stronach książki przypomina się, że sprawa meksykańskiego księdza groziła nawet tym, że utrudni proces beatyfikacyjny, a potem kanonizacyjny Jana Pawła II. Pierwsze zarzuty pod adresem przełożonego Legionistów napłynęły bowiem do Watykanu za jego pontyfikatu, w 1997 roku.

Kongregacja Nauki Wiary, która zajmuje się przypadkami pedofilii, zapewniła jednak, że ze strony polskiego papieża nie było żadnego zaangażowania w tę sprawę i że nie wiedział on o czynach meksykańskiego duchownego.

– Podczas zbierania dokumentacji do książki często zadawałam sobie pytanie: jak to możliwe, że budząca taki niepokój osoba, jak Maciel, mogła tak bezkarnie postępować? – powiedziała Franca Giansoldati.

– Prawdopodobnie cały zbiór czynników sprawił, że tak wiele słów krytyki pod adresem Maciela nie dotarło bezpośrednio do Jana Pawła II. Przyczyniła się do tego nadgorliwość ze strony wielu jego współpracowników, brak wewnętrznych kontroli i trudność z postawieniem zarzutów przyjacielowi papieża – podkreśliła watykanistka. Jej zdaniem, nie zadziałał w tej sprawie „cały złożony system”, a nie jest to kwestia odpowiedzialności konkretnej osoby.

– To nie jest książka skandalizująca. Napisałam ją, by przypomnieć, by nie zapominać o tym, że zmowa milczenia może być niebezpieczna – wyjaśniła autorka.

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/demon-w-watykanie-watykanistka-o-zalozycielu-legionistow-chrystusa/qejvw

Coś widziała i nie wie jak się teraz zachować!

Ewa, kiedy osiągnęła wiek emerytalny bardzo się cieszyła. Wreszcie będzie miała czas dla męża i domu, bo do tej pory biegła do pracy, a potem robiła wszystko biegiem.

Dzieci już były na swoim, a więc z mężem postanowili spełniać podróżnicze ciągoty. Lubili jechać samochodem, by zwiedzać okoliczne miejscowości i często siedzieli nad mapą, aby zaplanować podróż w ciekawe miejsca, które warto było zwiedzić dość blisko zamieszkania.

Okazało się, że było tych miejsc bardzo sporo, bo okoliczne zameczki i klasztory były w ich zasięgu, ale kiedy  już to wszystko poznali, to zamarzyli sobie dłuższe podróże, z noclegiem w między  czasie.

Następną wycieczkę zaplanowali w kierunku Krakowa, by zwiedzić, to wspaniałe miasto i kiedy wszystko było zapięte na ostatni guzik, łącznie z noclegami, to mąż Ewy umarł bardzo cichutko, w nocy, kiedy Ewa spokojnie sobie obok niego pochrapywała.

To był dla niej szok! Kiedy się zorientowała, że to koniec, to nie wiedziała co ma zrobić. Przytulała swoją twarz do mężowskiej, ale ona była już zimna i na pomoc było już za późno.

Po pogrzebie nie mogła dojść do siebie bardzo długo. Odcięła się od wszystkiego, bo chciała przeżyć żałobę w samotności i nawet denerwowały ją telefony od dzieci z pytaniem, jak się czuje.

Pewnego dnia postanowiła, że najlepszym lekarstwem będą dla niej samotne spacery. Brała aparat fotograficzny i szła, gdzie ją oczy poniosą, Przemierzała polne drogi, okoliczne parki i robiła zdjęcia wschodzącego słońca i zachodzącego. Kiedy przylatywały żurawie i bociany, była najszczęśliwszą romantyczką, a zdjęcia umieszczała na swoim blogu, który z czasem miał coraz więcej odsłon i to dawało jej siłę do życia.

Tak wędrując, pewnego dnia wydłużając sobie trasę, doszła do pola namiotowego,ślicznie usytuowanego, gdzie było kilka ławek nad cudnym jeziorem.

Nagle zauważyła dwóch, całujących się namiętnie mężczyzn i rozpoznała ich obu. Zrobiło się jej dziwnie, bo obu znała i każdy z nich miał rodzinę i wspaniałe żony, które dbały o dom, pracowały i wychowywały dzieci. Ich uścisk i amory mówiły o jednym, że się kochają, a ona?

Nie przespała wiele nocy, gdyż nie wiedziała, co zrobić ze swoją wiedzą, a ponadto jak spojrzeć w oczy tym żonom, z którymi często siadała w parku na pogawędki?

Popołudniowy miszmasz

Niestety, ale znów u mnie pada i za oknem jest nieprzyjemnie i szaro buro. Nie jest to powód, aby nie zająć swoją głowę pewnymi przemyśleniami i tak:

Sejm zaakceptował, po ciężkich bojach i wieloletnich – metodę in vitro i z pewnością tysiące niepłodnych par zobaczyło światełko w tunelu. Oto wygrała nauka ze średniowieczem. Oczywiście, że nic nie jest w Polsce teraz pewne, gdyż po jesiennych wyborach, kiedy to PiS dojdzie do władzy, owa ustawa może być podarta na miliony kawałków i jeszcze spalona na stosie, aby nie został po niej żaden ślad!

Nie będę się wypowiadała publicznie, na żadnym Facebooku, czy też Twitterze, czy ta metoda zapłonienia pozaustrojowego jest etyczna i zgodna z sumieniem ludzkim. Nie mam dostatecznej wiedzy na ten temat i seniorce już nie wypada zajmować się czymś, co jej już nie dotyczy. Koniec i kropka, bo ja pragnę mieć w swojej głowie myśli uporządkowane, a bawienie się w huzia na Józia mnie nie bawi.

Wiem, jaka to jest szansa dla tych, którzy dzieci nie mogą mieć, ale ja już swoje urodziłam i wychowałam, a moje dzieci teraz wychowują swoje, a więc pozostawiam temat mądrzejszym ode mnie, którzy twierdzą, że zamrożone zarodki, to nie jest człowiek.

Druga sprawa, to fakt, że w Stanach Zjednoczonych zaakceptowano i dopuszczono śluby osób tej samej płci. Super i hiper – Ameryka się cieszy i część naszego społeczeństwa też się cieszy, dając temu wyraz swoim zdjęciem profilowym, które można „zatęczyć”, poprzez specjalną aplikację na Facebooku.

https://www.facebook.com/celebratepride?_rdr=p&pnref=story

Jak świat światem ludzie mieli swoje preferencje seksualne i jedni się ukrywali i wciąż ukrywają, a drudzy wyszli z szafy, a dzięki Internetowi wyrażają swoją aprobatę dla legalizacji w Stanach Zjednoczonych, a ja?:

Ja się nie „zatęczuję”,bo mnie seniorkę już mało powinno obchodzić, co kto robi pod kołdrą i z kim. Dlatego moje zdjęcie profilowe nie będzie przysłonięte tęczą. Wiem jedno, że w Polsce takim ludziom wciąż źle się żyje i jakże często cierpią z powodu swojej inności.Mnie to już nic nie powinno obchodzić z tego tematu i nie będę nigdzie wykrzykiwała, że „precz” i takie tam. Dopiszę tylko, że jestem pełna tolerancji dla inności, choć przyznam szczerze, że nie na 100 %.

Homoseksualiści byli zawsze i lesbijki także i tu jest miejsce na  Agnieszkę Holland, która nakręciła film pt. „Całkowite zaćmienie”, a opowiedziała w nim właśnie miłość homoseksualną .

Film opowiada historię przyjaźni dwu słynnych poetów francuskich, bo oto mamy rok 1871, kiedy to siedemnastoletni Arthur Rimbaud przybywa do Paryża i odwiedza poetę Paula Verlaine’a. Rodzi się między nimi przyjaźń, która szybko nabiera dwuznacznych podtekstów.

Zdziwiłam się, że polska reżyserka porwała się na taki temat i umieściła w filmie wiele scen erotycznych, ale może chciała właśnie tym filmem pokazać, że temat homoseksualny od wieków istniał i nie ma co się w tym temacie krygować.

Film obejrzałam i stwierdziłam kolejny raz, że Leonardo  DiCaprio jest aktorem wręcz rewelacyjnym i w tym filmie chyba najbardziej to widać i aż dziw bierze, że do tej pory nie dorobił się żadnego Oscara.

Film polecam z czystym sumieniem, bo temat jak temat, ale rola Leonardo w tym filmie warta jest zauważenia. i zapamiętania.

 

reżyseria:
scenariusz:
gatunek:
produkcja:
premiera: 28 marca 1996 (Polska) 3 listopada 1995 (świat)
nagrody: 1 nominacja

 

Dwóch tatusiów i dziecko

Piotr i Krzysztof poznali się na ostatnim roku studiów informatycznych. Spotkali się w klubie i od razu wpadli sobie w oko i jakby coś od początku między nimi się zadziało.

Piotr był wcześniej z dziewczyną, trochę starszą od siebie i jakiś czas ze sobą mieszkali. Kiedy Dominika zaszła w ciążę była bardzo nieszczęśliwa, bo nie chciała tego dziecka, ale nie odważyła się na ruch, by tej ciąży się pozbyć i po dziewięciu miesiącach urodziła ślicznego i zdrowego synka.

Piotr był wniebowzięty, ale ich związek się w szybkim tempie rozpadał, bo to jednak nie była żadna, wielka miłość i Dominika postanowiła wychowywać synka sama. Tak wolała, bez Piotra.

Krysiek pochodził z patologicznej rodziny, w której alkohol i przemoc były na porządku dziennym. Kiedy tylko przyszła okazja, to wyjechał daleko, jak najdalej od domu rodzinnego, aby przerwać ten patologiczny na siebie wpływ.

Mieszkał w różnych miejscach i pracował, aby zarobić na swoje utrzymanie. Imał się prac w restauracjach jako kelner, ale pracował też sezonowo zbierając truskawki. Nie bał się pracy, bo wiedział, że jeśli sam na siebie nie zarobi, to nikt mu niczego nie da.

Krzysztof mieszkał sam, choć był lubiany w swoim studenckim środowisku, to nie związał się z żadną dziewczyną, choć miewał bardzo przelotne romanse, które nie wiele dla niego znaczyły.

Piotr pochodził z niepełnej rodziny, bo wychowywała go tylko matka, która ciężko pracowała na jego utrzymanie i nie miała wiele czasu dla syna. Piotr najczęściej chodził w kluczem na szyi, bo matki najczęściej nie było w domu, a kiedy była, to prała, gotowała, ale z synem nie rozmawiała za wiele i tak Piotr wychowywał się właściwie sam w swoim komputerowym świecie. Kiedy wybierał się na studia, to matka nie rozpaczała, choć kibicowała synowi, aby mu się lepiej w życiu ułożyło niż jej.

Tak jak Krzysztof musiał na siebie zarabiać, bo matka nie była w stanie za wiele mu zaoferować, a więc także imał się różnych prac, ale najchętniej udzielał korepetycji dzieciom z matematyki i miał z tego niezłe pieniądze.

Przyszedł ten wieczór kiedy to Piotr i Krzysztof spotkali się w klubie i od razu coś między nimi zaiskrzyło. Obaj od pierwszej chwili poczuli do siebie to coś, bo podobali się sobie fizycznie, a po dłuższej znajomości stwierdzili, że wiele ich łączy, bo mogli godzinami ze sobą przebywać i nigdy się sobie nie nudzili.

Postanowili wynająć wspólnie kawalerkę i zamieszkali razem. Ukrywali swoją miłość i wszyscy postrzegali ich jako fajnych kumpli, którzy się po prostu lubią. Nie epatowali swoim uczuciem, nie obściskiwali się publicznie, nie chodzili za rękę, bo bali się odrzucenia, a sobą mogli być tylko w czterech ścianach, gdzie prowadzili wspólną ekonomię i gospodarstwo. Piotr dobrze gotował, a Krzysztof był urodzony do tego, by utrzymać mieszanie w należytym porządku i tak dzielili się obowiązkami i ich szczęście kwitło.

Dominika, dziewczyna Piotra zadzwoniła do niego pewnego dnia i oznajmiła, że otrzymała świetną propozycję wyjazdu za granicę i chciałby z tej okazji skorzystać, ale stoi jej na przeszkodzie ich wspólny syn. Zaproponowała, aby Piotr zajął się dzieckiem przez kilka lat, gdyż ona musi robić karierę, a dziecko będzie jej tylko przeszkodą.

Piotr i Dominika spotkali się po tym telefonie i Piotr oznajmił Dominice, że zajmie się dzieckiem, ale pod jednym warunkiem, że ona odda jemu synka już na zawsze, do momentu jego pełnoletności, choć nie będzie jej zabraniał, by od czasu do czasu mogła go odwiedzać.

Dominika zgodziła się na taki układ bardzo chętnie i wyjechała do Kanady, gdzie podjęła pracę naukową w wielkim instytucie i tak Piotr zajął się swoim niespełna dwuletnim synkiem.

Krzysztof przejął bardzo chętnie opiekę nad synem Piotra i od tego momentu stanowili nieformalną rodzinę dla chłopca. Nie byli tylko szczęśliwi, że ich miłości nie da się w Polsce zalegalizować, ale to im nie przeszkadzało, by roztoczyć nad dzieckiem najlepszą opiekę i dać mu poczucie bezpieczeństwa.

Mijały lata i syn Piotra przeszedł przedszkole, a potem poszedł do szkoły i tylko od czasu do czasu przychodził do domu zapłakany, bo inne dzieci mu dokuczały i pytały dlaczego nie ma mamy, a na wywiadówki przychodzi jeden, albo drugi tata. Syn Piotra przechodził różne fazy w swoim rozwoju, ale jego tatusiowie próbowali ze wszech miar być przy nim i tłumaczyli, że w normalnych rodzinach, inne dzieci też przechodzą przez traumy, bo ich rodzice często się rozwodzą i te dzieci także mają inne mamy, albo innych ojców, a on ma zawsze te same osoby przy sobie i nie powinien się martwić, że zostanie dzieckiem porzuconym, bo obaj kochają go bardzo mocno i nie pozwolą go skrzywdzić.

Syn Piotra kochał swoich ojców i czuł się przy nich bezpieczny, ale mimo to brakowało mu w jego życiu matki.

Pewnego dnia Piotr szukał czegoś w pokoju już nastoletniego syna i w jednej z szafek natrafił, na poukładane damskie staniki, figi i znalazł kilka sukienek, a także damskie kosmetyki. Przeraził się i nie wiedział jak z synem o tym rozmawiać, a więc udawał, że niczego nie wie i przemilczał ten fakt nie pytając syna o szczegóły.

Minął jakiś czas i syn Piotra stał się milczącym nastolatkiem i trudno było do niego dotrzeć. Leżał całymi dniami w łóżku i nie chciał z nikim rozmawiać o swoich problemach, aż pewnego razu sięgnął po tabletki i chciał popełnić samobójstwo łykając dwa opakowania tabletek psychotropowych.

Okazało się, że był wcześniej u psychiatry i ten przepisał mu owe lekarstwa. W karcie było napisane, że syn Piotra przechodzi ciężką depresję i w związku z tym zalecane jest leczenie szpitalne o czym Piotr kompletnie nie wiedział.

Lekarz mu oznajmił, że nastolatek nie wie kim tak naprawdę jest i boi się reakcji swoich dwóch ojców, bo ma potrzebę przebierania się w damskie rzeczy. Twierdzi, że kiedy się przebierze i pomaluje twarz, to dopiero czuje się szczęśliwym człowiekiem i jest przekonany, że to jest jego właściwa postać. Kiedy się przebiera i widzi w lustrze, to odczuwa do tego odbicia wielką sympatię i zaczyna kochać siebie, a kiedy tego nie może, to ma  niechęć i wstręt do samego siebie, jakby to nie była jego właściwa osobowość i nie chce tak dalej żyć i udawać.

Piotr i Krzysztof zbierają pieniądze, aby ich syn mógł zmienić płeć, bo nie chcą, aby ich syn dalej cierpiał i tylko zastanawiają się, dlaczego tak się stało? Czy aby ich homoseksualny związek mógł mieć tak wielki wpływ na rozwój i  psychikę ich dziecka?

Moje kino, moja odskocznia od codzienności

Opowiem w wielkim skrócie o moim wczorajszym kinie. Kiedy już wykonam swoje obowiązki, niezgodne z ideologią gender, to znaczy wszystkie domowe, babskie, to lubię odlecieć  w inny świat. Odkryłam portal z filmami, gdzie bez reklam mogę sobie wybrać film dowolnego gatunku, w  zależności od nastroju. Pokusiłam się wczoraj na film pt. „Carrington”, opowiadający o życiu malarki, a więc : W 1915 roku ekscentryczny literat i zdeklarowany homoseksualista, Lytton Strachey poznaje podczas pobytu na wsi wyemancypowaną malarkę, Dorę Carrington. Ich znajomość bardzo szybko przerodziła się w wielką miłość, mimo homoseksualizmu literata. Przebywając ze sobą Carrington ani trochę nie przeszkadzała orientacja partnera, gdyż mogli długie godziny rozmawiać o literaturze i to najbardziej zafascynowało malarkę. Ich związek, a potem małżeństwo było o tyle dziwne, że tolerowali swoje zdrady i zupełnie nie przeszkadzały im skoki w bok. Przeżywali swoje miłości i zawody miłosne za obopólną zgodą. Może dziwnie to zabrzmi, ale dla mnie to był zdrowy układ, gdyż malarce najbardziej imponowała mądrość jej męża i nie musiała z nim wcale sypiać, a On zgadzał się na burzliwe romanse w brytyjskiej bohemie. Oboje już na samym początku, jasno określili swoje oczekiwania i potrzeby. Bardzo ciekawy film, choć dość długi, ale warto poznać życie ciekawej osobistości, jaką była Carrington. Nie zdradzę jak zakończyła się ta historia, ponieważ nigdy tego nie robię, ale zapewniam, że ten film wart jest, brzydko pisząc – zaliczenia.