Archiwa tagu: hospicjum

Eutanazja powinna być legalna!

Jack, jakiego nie znacie - Film w Interia.pl

Niedawno obejrzałam film bardzo smutny, ale i potrzebny na temat eutanazji!

Film nosi tytuł „Jack jakiego nie znacie” i w roli lekarza amerykańskiego wcielił się Al Pacino – rewelacyjny!

Film zrealizowano na faktach i opowiada o lekarzu Jacku Kevorkianu, który przez lata walczył w Ameryce o prawo do eutanazji nazywanej jako samobójstwo wspomagane.

Zgłaszali się do niego ludzie nieuleczalnie chorzy, którzy z powodu bólu, cierpienia nie chcieli dalej żyć!

Lekarz działał niezgodnie z amerykańskim prawem, ale dokonał 130 razy tzw. samobójstw wspomaganych i w sądach tłumaczył, że nie jest zabójcą, a jedynie robił usługę medyczną!

Przed eutanazją robił dokumentację i wszystkie osoby chore, proszące o przerwanie im męki nagrywał jako dowód.

Nagrywał, aby  mieć dowód na to, że działał w imię empatii w stosunku do ludzi śmiertelnie i nieodwracalnie chorych!

Sam skonstruował urządzenie do podawanie leku – najpierw usypiającego, a potem zatrzymującego akcję serca.

Chorzy nie cierpieli, a odchodzili spokojni i przed podaniem leków mogli się pożegnać z bliskimi – a wszystko było nagrywane!

Niestety, ale w Ameryce nie został zrozumiany i w konsekwencji skazano go na 8 lat więzienia mimo, że sam był człowiekiem już wiekowym!

Walczył do końca o prawo do eutanazji, gdyż uważał, że każdy chory ma prawo do godnej śmierci, kiedy cierpi i wyje z bólu, a także jest ciężarem dla bliskich!

Po obejrzeniu tego filmu doszłam do wniosku, że chciałabym mieć taki wybór i nie chciałabym nigdy stać się ciężarem, kiedy będę robiła w pampersy, a ból nie będzie niwelowała nawet morfina!

Moja chora na raka matka prosiła mnie o żyletkę, bo miała dość cierpienia!

Mam bardzo niski próg znoszenia bólu i naprawdę chciałabym odejść godnie bez obciążania bliskich, bo oni mają prawo do swojego życia!

Cd. niżej  – o dramatach, kiedy to współmałżonek dokonuje wyboru i sam dokonuje eutanazji w domowych warunkach ze względu na brak innego wyjścia i tak qurwa nie powinno być!

Oglądałam też film o zamordowaniu swojej, bardzo chorej żony dla przez męża dla, której nie było żadnego ratunku!

Film pt. „Milość” opowiada właśnie o tym, że z braku dostępu do eutanazji mąż dusi poduszką swoją żonę i po tym zgłasza się na policję!

Eutanazja powinna być legalna, a nie, że ludzie umierają w boleściach w hospicjach – często samotni!

Takie powinno być prawo starości!

Zdj. ilustracyjne /JOE GIDDENS /PAP/EPA

Zdj. ilustracyjne/JOE GIDDENS /PAP/EPA

92-latek udusił ciężko chorą żonę, z którą był od 70 lat. „Nie mogłem znieść, jak cierpi”

​92-latek został w Niemczech skazany za zabójstwo swojej żony, z którą był przez 70 lat. Mężczyzna tłumaczył, że był już całkowicie wyczerpany psychicznie i fizycznie opieką nad swoją ciężko chorą małżonką!

Julius S. i Margarethe z Gemuenden am Main w Bawarii byli małżeństwem przez 70 lat. Tworzyli spokojny związek, nie mieli dzieci. Na starość pojawiły się jednak problemy – kobieta zaczęła chorować. Przez problemy związane ze stawami nie mogła się poruszać oraz zaczęła jej towarzyszyć demencja.

Julius przez lata opiekował się kobietą. Jak jednak tłumaczył w sądzie, zajmowanie się ciężko chorującą żoną wyczerpywało go fizycznie i psychicznie. Zaczął sam cierpieć na depresję. Twierdził, że nie widział innego sposobu rozwiązania sytuacja, jak pozbawienie małżonki życia.

Między nami była wspaniała harmonia. Szanowaliśmy się, wspólnie decydowaliśmy o wszystkim. Dlatego nie mogłem znieść, jak cierpiała moja żona – tłumaczył 92-latek. Musiałem ją uwolnić od demencji i wszystkich innych problemów – mówił.

Do zbrodni doszło na początku listopada 2019 roku. Oglądaliśmy telewizję, chociaż ona nic już nie rozumiała. Potem dałem jej tabletki nasenne, nie miała pojęcia, co się wokół niej dzieje. Usiedliśmy na łóżku, wypiliśmy razem kieliszek wina, a potem udusiłem ją kocem – powiedział. Zdaniem ekspertów, śmierć była szybka i bezbolesna.

92-latek przygotował instrukcje dotyczące pogrzebu, napisał listy pożegnalne i przygotował umowy dla firm ubezpieczeniowych, by nikt potem nie musiał niczego szukać. Następnie przyznał się do przestępstwa.

Sąd skazał mężczyznę na dwa lata więzienia. Musi także zapłacić wybranej organizacji non-profit 10 tysięcy euro. Tłumaczono, że to łagodny wyrok, bo Julius S. „nie działał ze złością, ale w rzekomym interesie ofiary”

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-92-latek-udusil-ciezko-chora-zone-z-ktora-byl-od-70-lat-nie-,nId,4850955

 

Reklama

Powinna być eutanazja +

 

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, ludzie siedzą i w budynku

Rozmowa nr 1:

  • masz żyletkę może?
  • nie mam, a po co Ci żyletka?
  • chciałabyś wiedzieć.

Rozmowa nr 2:

  • zabij mnie
  • a jak mam Ciebie zabić?
  • są różne sposoby!
  • czy chcesz aby mnie zamknęli do więzienia?

Moja Mama ma dość choroby i najchętniej chciałaby już umrzeć i takimi życzeniami w czasie odzyskiwania świadomości nas informuje, że chce odejść.

Nie chce już być ciężarem i ma dość swojej choroby i bycia na tym łez padole.

Zdjęcie powyżej zrobiłam zaraz po lekarskiej diagnozie – rak i wygląda na nim całkiem zdrowo i korzystnie, ale wszyscy wiedzieliśmy, że z miesiąca na miesiąc będzie tylko gorzej.

Teraz nie ma jej połowy i leży w łóżku jak malutka kukiełka, trzcinka, maleńka laleczka, całkowicie od nas uzależniona.

Trzeba wszystko w łóżku, a więc karmić, myć i przewijać, bo kompletnie utraciła siły, czego bardzo się wstydzi, bo w przebłyskach świadomości zdaje sobie sprawę ze swojej choroby i z tego jakim jest obciążeniem.

Za chwilę zasypia na parę minut i dziś się obudziła i poprosiła bym trzymała Ją za rękę.

Usiadłam na stołeczku i trzymałam, gładziłam jednocześnie obserwując Jej oczy, które błądziły gdzieś po suficie i chciała coś powiedzieć, ale już i mowa zawodzi.

Przyszłam do domu i opowiedziałam Mężowi, a On, że muszę być silna i wszyscy musimy być silni, bo nie ma innego wyjścia.

Rozmawiałam z opiekunką do osób umierających, która mi powiedziała, że Mama ma raka i owszem, ale przy tym jest zdrowa, gdyż ma bardzo silne serce i prawidłowe o dziwo ciśnienie krwi i dlatego wciąż się broni przed śmiercią.

Od czasu do czasu odzyskuje świadomość i ma wolę umrzeć, ale polskie prawo zabrania eutanazji, a powinno być tak, że w obliczu takiego życzenia, lekarz powinien podać zgodnie z prawem ostateczny zastrzyk!

Mam w smartfonie zdjęcie umierającej, ale nigdy tego zdjęcia nie zamieszczę na blogu z szacunku do Niej i Jej choroby, bo tak nie wolno!

14 stycznia Mama ma Urodziny i skończy 87 lat, ale któż to może wiedzieć, czy doczeka?

Po tych żyletkach ryczę cały wieczór i sądzę, że kiedy Mama odejdzie, to rozsypię się na kawałki nie z powodu zmęczenia psychicznego, ale z powodu, że pierwszy raz w swoim życiu poprosiła mnie o trzymanie ją za rękę.

W mojej rodzinie urodziły się dwa istnienia, bo na świat przyszła Wnuczka mojej Siostry – Pola, a w rodzinie Męża urodził się Julian, a więc to są następne pokolenia, a my będziemy odchodzić i w tym momencie kolejny raz życzę sobie eutanazji w przypadku ciężkiej i nieuleczalnej choroby, bo nie chcę być dla nikogo ciężarem i nikomu nie chcę obierać jego życia.

Nie chcę by moje Dzieci obmywały mnie z śmierdzącego, ale w obliczu prawa w Polsce będę zmuszona do takiego upokorzenia!

W ilu domach odbywa się podobny dramat, a wszelkie rządy są na to głuche i ślepe, a więc w wielu domach są wielkie tragedie, a państwo nie robi z tym nic i ceduje opiekę nad śmiertelnie chorych tylko na rodziny, bo za hospicjum trzeba płacić krocie!

Kiedy młodość nienawidzi starości!

Jako, że już jestem starszą panią, której zaczyna siadać zdrowie i tu strzyka i tam strzyka, to piszę na moim blogu sporo o ludziach już wiekowych.

Jako, że moja Mama jest ciężko chora, to jestem w tym momencie mocno uczulona na losy ludzi starych i jakże często opuszczonych przez swoich bliskich.

Pędzimy przez życie, aż w pewnym momencie nasze zdrowie odmawia nam posłuszeństwa i mówi STOP!

Trzeba zwolnić i brać siły na zamiary, bo już nie pobiegniemy za piłką, czy nie zagramy w paletki, a co najwyżej za pomocą kijków, czy balkonika jeszcze możemy wzmocnić naszą kondycję.

W głowie wciąż jesteśmy młodymi dziewczynami i chłopcami, ale ciało się sprzeciwia i już!

Trzeba się w pewnym momencie pogodzić z losem i dawkować sobie wszelką aktywność, kiedy serducho wali po pokonaniu ileś tam schodów z zakupami.

Starość jest źle wykombinowana i o tyle sprawiedliwa, że wszyscy się kiedyś zestarzejemy i nie ma na to rady.

Zbliżają się święta w szybkim tempie i trzeba będzie zrobić jakieś wiosenne porządki, ale ilu staruszków już nie ma odwagi wejść na drabinkę, by te okna umyć. Jesteśmy w rozterce, bo dusza by chciała jeszcze zrobić wszystko samodzielnie, a zdrowie na to nie pozwala.

Jeszcze jest dobrze, kiedy mieszka się z osobą sprawniejszą od nas i możemy na tę osobę liczyć, ale wielu z nas mieszka już samotnie i wtedy jest to wielki kłopot i rozterka.

Jeszcze jest dobrze, że bardziej chory w małżeństwie może się zająć pracami na nizinach, a współmałżonek na wyżynach, czyli umycia okien i zawieszeniu świeżych firan. 

Kiedy dzieci odejdą z domu, to współmałżonkowie muszą sobie pomagać, by ten wózek jeszcze razem pchać.

Tak sobie dywaguję na temat starości i wiecie co?

Ubolewam nad tym, że młodzi ludzie w naszym społeczeństwie nienawidzą starości i nie zdają sobie sprawy z tego, że za chwilę, za momencik też jej doświadczą.

Dlatego wklejam list umierającej staruszki, która miała wciąż zdrowy umysł, choć ciało zmierzało do nieuchronnego.

Przeczytajcie młodzi ludzie i zastanówcie się, bo człowiekowi nic nie dane jest na zawsze!

UMIERAJĄCA STARUSZKA NAPISAŁA LIST, W KTÓRYM WYJAŚNIŁA, KIM NAPRAWDĘ BYŁA. GDY PRZECZYTAŁA GO PIELĘGNIARKA, ZABRAKŁO JEJ SŁÓW…

W domach opieki codziennie umierają w ciszy tysiące starszych osób. Większość z nich w samotności. Nie ma przy nich rodziny, która trzyma ich za rękę. Nikt za nimi nie tęskni i nie płacze. To dla nich bolesna i smutna świadomość. Dlatego wielu z nich rezygnuje i poddaje się śmierci już za życia.

Ta kobieta jest jedną z tych właśnie osób. Napisała list do swoich opiekunek, w którym wyjaśniła to wszystko, co wydaje się niezrozumiałe w zachowaniu pozornie zgorzkniałej, złośliwej i apatycznej staruszki, którą należy tolerować, ale nie da się polubić. Pielęgniarka po znalezieniu listu odczuła wyrzuty sumienia.

Znając jednak tę historię, my możemy uniknąć jej powtórzenia i wiedzieć jak postępować.

„Co takiego widzicie patrząc na mnie, moje drogie pielęgniarki? Co myślicie, gdy na mnie patrzycie?

Niech zgadnę… Uciążliwą, wredną staruchę, mało inteligentną, z dziwnymi nawykami i obojętnym spojrzeniem. Staruszkę, która zawsze upuszcza jedzenie i nigdy nic nie mówi. Bardzo was to wtedy denerwuje, szepczecie między sobą tak, żebym usłyszała: „Mogłaby postarać się być nieco milsza.”

Sądzicie, że nic do mnie nie trafia? Przecież ciągle coś gubię i nawet nie jestem pewna co to dokładnie było – but, a może jednak skarpeta. Wiecie, że macie nade mną władzę. Możecie robić ze mną, co chcecie i na nic zdadzą się moje protesty. Uważacie, że moim jedynym zajęciem są zbyt długie kąpiele albo bawienie się jedzeniem.

To właśnie myślicie, prawda? Tak mnie widzicie? W takim razie najwyższy czas, byście zobaczyły co innego. Bo to wcale nie jestem ja. Powiem Wam, kim jestem, kiedy każecie mi coś zrobić albo prosicie, żebym zjadła.

Jestem dziesięcioletnią dziewczynką z kochającymi rodzicami i rodzeństwem.

Rozmarzoną szesnastolatką czekającą na wielką miłość.

Zakochaną bez pamięci dwudziestolatką, która już za niedługo przysięgnie dozgonną wierność i wytrwa w niej do końca życia.

214744463133

Mając dwadzieścia pięć lat jestem już matką. Wychowuję moje dzieci najlepiej, jak potrafię i dbam, by miały bezpieczny i kochający dom.

Teraz mam już trzydzieści lat, a moje dzieci zaczynają dorastać. Jak dla mnie dzieje się to za szybko… Budują związki z innymi ludźmi i coraz bardziej uniezależniają się od swoich rodziców.

Gdy mam czterdzieści lat, moje dzieci właśnie się wyprowadzają. Mam jednak obok kochającego męża, co jest dla mnie dużym pocieszeniem.

Gdy mam pięćdziesiąt lat dzieci pojawiają się znowu, tym razem są to moje cudowne wnuki. Wraz z mężem uwielbiamy się nimi zajmować.

Mój mąż umiera. Jestem załamana. Był moją jedyną miłością. Gdy zwracam się ku przyszłości nie widzę nic. Moje dzieci żyją swoim życiem, a mi pozostają wspomnienia.

Teraz jestem już stara. Ta starość jest straszna. Zdarza się, że mój wiek wywołuje we mnie atak śmiechu – muszę wyglądać wtedy jak jakaś idiotka. Mam pochyloną postawę, nie widać we mnie już żadnego wdzięku i gracji. Brak mi sił.

Jestem już tylko kamieniem, w którym tli się tylko mała iskierka życia.

31474446315babcia

Mimo wszystko jednak w moim starym ciele nadal żyje tamta młoda dziewczyna, a moje obolałe serce wciąż bije. Mam dobre i złe wspomnienia. Codziennie na nowo przeżywam tamte dni. Myślę o latach, zbyt szybko minęły…

Rozumiem, że przeszłość już do mnie nie wróci. Natomiast Wy mogłybyście otworzyć oczy i spojrzeć na mnie jak na człowieka. Zobaczyć mnie naprawdę.”

Zapewne wiele starszych osób mogłoby się podpisać pod tymi słowami. Przecież każdy z nas dorasta, ma głowę pełną pragnień i planów, z których część się spełnia, a część pozostaje w sferze marzeń. Każdy był kiedyś młody, zakochany, z nadzieją patrzył w przyszłość.

staruszka

Każdy z nas też będzie kiedyś stary i wtedy właśnie wszyscy będziemy liczyć na zrozumienie i czyjąś cierpliwą obecność.

Źródło i fotografie: heftig.de, flickr.com

http://www.lolmania.pl/lol/22655/umierajaca-staruszka-napisala-list-w-ktorym-wyjasnila-kim-naprawde-byla-gdy-przeczytala-go-pielegniarka-zabraklo-jej-slow.html