Archiwa tagu: kłamstwo

Już nie ma żadnych świętości!

Im bliżej wyborów, to chwyty pisowców są coraz bardziej odważne i bezkrompromisowe.

Wczoraj Morawiecki z okazji 13 Rocznicy Katastrofy Smoleńskiej na Twitterze opublikował strasznie, drastyczne zdjęcia.

Pierwsze zdjęcie przestawia rozbitego Tupolewa, a obok leżą rozczłonkowane ciała w lesie smoleńskim.

Drugie zdjęcie przestawia zabite ofiary w Katyniu.

Kiedy ludzie zobaczyli te zdjęcia, to prosili by ta kanalia te zdjęcia usunęła i zaczęli zgłaszać profil Morawieckiego do administracji Twittera.

Niestety, ale on ich nie usunął, a administracja nie zareagowała.

Grają przedwyborczo znowu trupami i najwyraźniej ich to bawi, bo od zawsze lubili gmerać w grobach, bo na grobach wygrali wybory.

Jest to tak obrzydliwe, że aż chce się wymiotować i możemy przed wyborami spodziewać się wszystkiego, czyli każdego draństwa i nie zatrzymają się przed niczym.

Można się spodziewać jak po obejrzeniu tego pierwszego zdjęcia czują się rodziny smoleńskie, kiedy widzą na nowo swoją tragedię.

Morawiecki powinien być pociągnięty do odpowiedzialności za brak współczucia i wykorzystywanie swojego stanowiska.

Morawiecki, to jest zło wcielone, a do tego notoryczny kłamca i człowiek chory psychicznie i łasy na władzę.

Prawdopodobnie cierpi na zespół Delbrücka, a to oznacza, że jest mitomanem:

Mitomania, nazywana również pseudologią bądź zespołem Delbrücka, to choroba psychiczna, objawiająca się patologicznymi skłonnościami do kłamstwa, wymyślaniem i opowiadaniem nieprawdziwych historii, w które chory mocno wierzy. Mitoman nie potrafi odróżnić prawdy od fikcji

Tak, ten Morawiecki dał ponad 4 miliony Kukizowi z naszych pieniędzy, aby tylko Kukiz głosował tak jak PiS.

Jest to odrażające działanie i wciąż ubolewam komu Polacy oddali Polskę, bo oddali ją bandytom i cwaniakom.

Pojechał z wizytą dzisiaj do USA i dziwię się Kamali Harris, że go przyjęła w Białym Domu, jakby nie zdawała sobie sprawy z kim ma do czynienia.

Widocznie taka wredna jest polityka, że i z kłamcami trzeba się witać i prowadzić rozmowy.

Boję się, że nie doczekam normalnej Polski, bo oni przymierzają się do wyborów całą parą i wiąż mają swoich wyznawców w miliony.

Kombinują z wyborami za granicą, że jeśli glosy nie zostaną zliczone przez 24 godziny, to będą nieważne.

Opozycja skłócona i jak przykro na nią patrzeć, kiedy tu chodzi o NAS, czyli także nasze dzieci i wnuki.

Nie mam w sobie żadnego entuzjazmu na te wybory – poległam.

Poległam także na tym, kiedy zobaczyłam nagabywanie Dalajlamy w stosunku do chłopca, by ssał mu język.

Nie ma już na tym świecie autorytetów – świat się kończy!

Reklama

Trzeba się oczyścić z kłamstwa!

Od czasu, do czasu nasz sąsiad przywozi nam z piekarni w innym miasteczku, pyszny chleb, bo w moim mieście system PiS spowodował zamknięcie piekarni.

Nie podołali w związku z podwyżkami i tak oto straciliśmy bardzo dobrą piekarnię.

W moim mieście pieczywo jest przywożone z innych, okolicznych piekarni i bardzo brakuje nam tamtego pieczywa.

Mnie dzisiaj spotkał zaszczyt, że przez godzinę miałam pod opieką pieska mojej Starszej Córki, która musiała załatwić swoje sprawy.

Piesek jest malutki z rasy Maltańczyk i wabi się Tessi.

Maltańczyki, to są kochane, wierne pieski kochające swoich właścicieli i do tego są bardzo mądre i przyjazne, akurat dla dzieci.

Kiedy jego pani przyszła ją odebrać, to niezły opieprz dostała za to, że ją zostawiła. 🙂

Cd. niżej.

Oglądam dokument na TVN „Czarno na białym” pt. „Bielmo” – „Franciszkańska 3”

Dziennikarze przez 3 lata dochodzili do prawdy o naszym, polskim Papieżu Janie Pawle II.

Niestety, ale stwierdzam, że wszystkie pomniki JPII powinny z hukiem runąć i to natychmiast.

W moim mieście także!

JPII jest współodpowiedzialny na krycie pedofilów i to jeszcze zanim został Papieżem, kiedy był Metropolitą w Krakowie.

Nigdy nie rozliczył żadnego, znanego sobie pedofila, a wręcz przeciwnie – pomagał im i przenosił na inne parafie – nawet za granicę.

Wszystkie instytucje noszące imię JPII powinny to naprawić natychmiast i zmienić patrona, a JPII wyrzucić z pamięci raz na zawsze, bo nie jest godzien go czczenia.

JPII jest odpowiedzialny za ziszczenie niejednego życia i osobiście dawno to wiedziałam, gdyż już amerykańskie media dawno o tym mówiły w swoich filmach dokumentalnych, a tylko w Polsce to ukrywano.

Oczywiście nasz Anżej nigdy się nie przyzna do tego, że JPII był współodpowiedzialny za krycie pedofilii i niejeden dalej będzie śpiewał słynną „Barkę” nie przyjmując do siebie jego oczywistej winy.

Brzydzę się pedofilami, gdyż dla mnie dziecko jest święte.

Nigdy nie powinno być ukrywanie tych niecnych czynów, a JPII to zrobił nie bacząc na to, że wielu molestowanych odebrało sobie życie!

Tfu – dobrze, że ta mitologia o nieskazitelnym Papieżu upada na moich oczach!

Najgorsze jest to, że kiedy przyjeżdżał do Polski, to ja ateistka słuchałam go z otwartą buzią z podziwem.

Mój M jako pirotechnik jechał obstawiać te wizyty, aby Papieżowi w Polsce nie spadł włos z głowy.

Tak było, a i zdjęcia mam z tych podróży po Polsce, a tu po tylu latach mit wielkości runął i tak powinny runąć jego pomniki!

U mnie pomnik JPII stoi bardzo blisko kościoła i przechodząc obok niego mam odruch wymiotny i nienawidzę tego zakłamania.

Musimy być czujni!

Kiedyś Kaczyński rzekł, że w Polsce będzie drugi Budapeszt i oni do tego dążą, choćby w sprawie mediów.

TVN24 niedawno wyemitował reportaż w „Czarno na białym” pt. „Siła kłamstwa”.

Jest to bezwzględny reportaż o tym jak Macierewicz fałszował wyniki z badania katastrofy smoleńskiej i ten reportaż obnażył te kłamstwa i manipulowanie faktami.

Wściekł się Macierewicz i zgłosił TVN do KRRiT w celu obarczenia TVN ogromną karą i zamknięcie ust Wolnym Mediom w Polsce, które niedawno wszyscy broniliśmy, bo na ulicy też.

Do obrony TVN-u włączyły się solidarnie i inne, jeszcze Wolne Media i tu stała się rzecz piękna.

Wszystkie media zdają sobie sprawę z tego, że każde następne może też być szykanowane i w związku z tym stoją za sobą murem.

Nie możemy im oddać Wolnych Mediów, bo chcą nam tu urządzić Węgry, które cenzurują media i ludzie żyjący w tym kraju nie wiedzą o ty, co się w kraju dzieje.

Węgrzy i Rosjanie, a także Białorusini są karmieni kłamstwem medialny, tak samo jak to stosuje szczujnia na TVP PiS, jeszcze niedawno pod patronatem Kurskiego, który już zwiał z Polski.

Oglądałam swego czasu dokument opowiadający o tym, że na Węgrzech Wolne Media działają w podziemiu, aby cokolwiek prawdziwego przekazywać ludziom.

Dziennikarze są tam zastraszeni i jedna z dziennikarek uciekła z rządowej telewizji, gdyż nie mogła patrzeć na siebie w lustrze.

Nasi pseudo dziennikarze zaraz też będą uciekać, bo era PiS-u się kończy.

PiS już zaczął kampanię wyborczą i będzie ona polowaniem na czarownice.

Będzie bardzo brutalnie, gdyż będą chcieli dorwać każdego, niepokornego dziennikarza i oto już, to się dzieje, a mamy początek roku.

Gołym okiem widać, że KRRiT jest upolityczniona i jeśli zrobią ponowny zamach na WM musimy być czujni, bo zrobią nam tu drugi Budapeszt.

Media, to jest potężna broń i jeśli ludzie karmieni są propagandą i nic nie wiedzą o tym jak działają rządy, to jest to katastrofa i ogłupianie ludzkich umysłów.

Oni ni chcą dopuścić do tego, abyśmy my wiedzieli o ich przekrętach i złodziejstwie.

Matki rosyjskie nie są informowane, że ich synowie idą na prawdziwą wojnę i każdy z nich może na niej zginąć.

Jakże wielu Rosjan uważa Putina za wielkiego polityka – prawie cara i nie dadzą na niego złego słowa powiedzieć, a jego portrety wiszą w milionach domach.

Czasami wejdę na TVInfo, tak dla porównania i oglądacze tej propagandy nie dowiedzą się nic o upadającej gospodarce, o biedzie, o granatniku, o Orlenie i jego prawdziwego obliczu, a Obajtek jest polskim bohaterem.

Zabrali nam już tytuły wielu gazet, w których drukowane są same kłamstwa, a z Poczty Polskiej zrobili Kościół i dlatego musimy być czujni!

Nie możemy żyć w niewiedzy, a musimy być świadomymi Obywatelemi.

To jest nasza ostatnia szansa, by uratować demokrację i nie skazać się na słuchanie Wolnej Europy!

Ten rząd okłamuje rolników!

Ponownie wywiesiłam flagę Unii Europejskiej i krzyczę na cały świat, że nie godzę się na wyjście Polski z UE i na POLEXIT!

Dla mnie Kaczyński może postawić płoty i zasieki na całej, naszej granicy, bo nie tylko na wschodniej.

Mnie wiele już nie trzeba, ale chodzi mi o moje Wnuki i pragnę, aby dorastały w normalnym kraju, a nie w średniowieczu.

Dzisiaj trochę się zmusiłam, aby wysłuchać tej skrzeczącej żaby w osobie Kaczyńskiego, który na konwencji przekupywał rolników i obiecywał im gruszki na wierzbie.

Jeśli nie ma pieniędzy w budżecie, to nie ma i mam nadzieję, że rolnicy nie dadzą się kolejny raz oszukać.

Kaczyński nie zna się na rolnictwie, bo nawet nie wie jak przesadzić paprotkę do większej doniczki.

Nie wie jak ją pielęgnować, a zabiera się za temat kompletnie mu obcy, ale przecież chodzi o przekupienie elektoratu ze wsi, który już ledwo dyszy!

Zasada jest taka, że rodzice często by chcieli finansowo wspomóc swoje dzieci, które pracują, ale mają dzieci i często tych pieniędzy nie starsza.

Jednak jak ma pomóc rodzic skoro sam ledwo ciągnie i tak samo jest obecnie w tym kraju, że tych pieniędzy nie ma, bo je roztrwonili i okradli budżet.

Wydaje się, że rolnicy już to wiedzą i ten nierząd jest spalony, a więc próbuje dalej mamić i kłamać ludzi pracy!

Jeśli nie dostaniemy pieniędzy z Krajowego Funduszu Odbudowy, to przyszłość Polski widzę tylko w czarnych barwach!

Jeśli jest tak kolorowo finansowo, to dlaczego ludzie pracy wychodzą na ulicę?

Nie ma dla pielęgniarek, lekarzy, nauczycieli, ratowników – dla nikogo, a więc Kaczyński już nikogo w tym kraju nie oszukasz – zrzędo!

Rosyjskie Klimaty na TT.

Kurwa, jebany kaczor. Jak „poczucie godności jest niezwykle ważne dla Polaków – tą drogą idziemy”, to się mendziarzu naucz żyć za własne zarobione pieniądze, a nie pożyczone lub ukradzione. I to ci łajzo wkrótce UE powie.

Trochę inny temat:

Wieczorem – dzisiaj coś tam robiłam w kuchni i spojrzałam na blok na przeciwko.

W pewnym oknie odsunięte były zasłony i firanki i zauważyłam, że syn – zdaje się 50 letni mocno popchnął swoją matkę.

Jest to człowiek lekko upośledzony i nigdy nigdzie nie pracował i boi się panicznie ludzi.

Kiedy był mały zostawił kobietę mąż i swojego syna i ta kobieta wychowywała go zupełnie sama.

Nie raz mi się wydawało, że tam jest przemoc, ale dziś widziałam to bardzo dokładnie.

Wiem, że matka przemocy nigdy nie zgłosi, bo kocha go nad życie, a mimo to bardzo mi jest jej szkoda.

W takich sytuacjach nie wiadomo jak postąpić!

Szuja – donosiciel, świnia, człowiek wyzuty z wszelkich zasad!

Podobny obraz

Jakże często zarzucano opozycji, że jedzie do Unii Europejskiej i nadaje na nasz kraj.

Jakże często wmawiano Polakom, że opozycja jest wroga Polsce i w Brukseli szkaluje naszą Ojczyznę.

A tymczasem PiS ma w swoich szeregach donosicieli, którzy jadą dalej, aniżeli do Bruksceli i rozsławiają Polskę w samych negatywach.

Pojechała szuja w ludzkiej skórze do Nowego Jorku, w którym na szuję nikt nie czekał, a tą szują jest „Premier” Polski – Mateusz Morawiecki i w tym Nowym Jorku po kątach nadawał na sędziów polskich.

Nazwał naszych sędziów faszystowskimi kolaborantami!

Co trzeba mieć we łbie i jakie wychowanie wynieść  z domu, aby opluwać wykształconych sędziów w tak haniebny sposób.

Mam nadzieję, że nazywając sędziów kolaborantami wziął pod uwagę też Zbigniewa Ziobro, który ma sądy i prokuraturę w łapie.

Przeciętny wiek polskich sędziów, to lekko po 40-tce, a więc co oni mają wspólnego z faszystowskimi metodami?

Gdyby tak nazwał ludzi takich jak Piotrowicz, to daleko by nie odleciał!

Morawicki jest z wykształcenia historykiem, ale wątpię by na studiach wkładali mu do łba takie rewelacjie.

Musiał to wynieść z chorego domu, w którym ojciec codziennie wpajał mu nienawiść do Polski i faszerował go zgniłym komunizmem!

Takie samo wychowanie z domu wyniósł „Prezydent”, bo posługuje się identyczną narracją i to jest chore, smutne, naganne, gdyż ci ludzie przeżyli pranie mózgu w swoich, własnych domach!

Wyobraźmy sobie, co by się działo, gdyby to Donald Tusk tak określił polsich sędziów!

Wiecie, co by się działo w obozie rządzącym?

„Kraśko zszokowany „donosem” Morawieckiego na Polskę: Niezwykłe. Premier opowiada tak złe słowa o swojej ojczyźnie
  • W tym czasie, kiedy według pana premiera byliśmy państwem „zdobytym”, Polska była przyjęta do NATO i UE. Może, zgodnie z tokiem myślenia pana premiera, nie powinna zostać przyjęta? – zastanawiał się Piotr Kraśko w TOK FM. Dziennikarz pytał też o to, jak w „zdobytym” przez postkomunistów kraju, Mateusz Morawiecki dorobił się „kapitału, o jakim może pomarzyć 99 proc. jego rodaków”.

To, co powiedział Mateusz Morawiecki podczas wizyty na Uniwersytecie Nowojorskim, jest w Polsce szeroko komentowane. Sędziowie ze stowarzyszenia Iustitia protestują, bo nie podoba im się porównywanie ich do faszystowskich kolaborantów z rządu Vichy.

Jak ocenił Piotr Kraśko, to szokujące słowa. Ale zdaniem dziennikarza nie mniej szokująca jest wypowiedź dotycząca tego, że zdaniem Mateusza Morawieckiego, Polska po 1989 roku to był kraj, który „zdobyli sędziowie postkomunistyczni, postkomunistyczni kapitaliści i politycy postkomunistyczni”.

– W tym czasie, kiedy według pana premiera byliśmy państwem zdobytym, Polska była przyjęta do NATO i UE. Może nie powinna być przyjęta, zgodnie z tokiem myślenia pana premiera? Takiego donosu na własny kraj od lat nie słyszałem! I to jeszcze wypowiedzianego przez urzędującego premiera RP – komentował Kraśko w Poranku Radia TOK FM.

Według dziennikarza, po słowach premiera warto postawić pytania o karierę zawodową samego Mateusza Morawieckiego.Obecny premier – z wykształcenia historyk – przez lata pracował w bankowości. Ukoronowaniem kariery była prezesura BZ WBK, który teraz nosi nazwę Santander Bank.

– Chciałbym, żeby premier wytłumaczył: skoro przed rządami PiS Polska była krajem „zdobytym”, to niby gdzie kapitału, o jakim może pomarzyć 99 proc. jego rodaków Polaków, dorobił się premier Mateusz Morawiecki? Uważam, że ciężką pracą w banku, to jest ok. Skoro Polska była „krajem zdobytym przez postkomunistycznych kapitalistów”, to co on robił, pracując w banku? W podziemiu pracował, zanim PiS doszedł do władzy? Nielegalnie zdobywał te pieniądze? Czy był częścią postkomunistycznych kapitalistów, skoro mógł dorobić się takiego majątku? – pytał.”

 

Lubię słowo transparentność, ale próżno go szukać!

Obrazek
Podczas mszy na placu Św. Piotra papież Franciszek kanonizował Matkę Teresę z Kalkuty, założycielkę Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości, laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla z 1979 r. Na kanonizację „matki ubogich” przybyło około 100 tys. osób. Matka Teresa z Kalkuty została ogłoszona świętą w przeddzień 19 rocznicy śmierci.

A ja powiadam – niewiele jest ludzi którzy tyle złego uczynili swoim bliźnim – co ona. .;34;. 
Jej motto „Przez cierpienie do Chrystusa”.
Zbierała miliony kasy na leki przeciwbólowe dla cierpiących , ale bynajmniej ich nie kupowała, bo kasa leciała do Watykanu!! .;kaplan;. 
Sama leczyła się w najdroższych lecznicach, ale cierpiącym odmawiała leczenia zalecając jako lekarstwo – cierpienie Chrystusa ! .;ranting;. 
Do ciężko chorych i konających mawiała – „Bóg Cię Kocha” – i polecała modlitwę zamiast leków.
Przerażające były jej praktyki. Ludziom konającym w męczarniach nie podawano leków przeciwbólowych tylko kazano się modlić. .;kaplan;. 
Tylko ok. 5 % z milionowych dotacji, jakie dostawała – przeznaczyła dla chorych – resztę przelała na zakon i Watykan – do tego nikogo nie leczyła, a pod jej opieką ludzie umierali w straszliwych męczarniach – bo tak umierał Jezus!!
A sama była leczona w najlepszych klinikach amerykańskich!! .;ranting;. 
Trzymała miliony dolarów pomocy charytatywnej na tajnych kontach. A w tworzonych przez nią przytułkach ludzie umierali bez żadnej pomocy!!
– Zachwyt nad cierpieniem, bólem, wpatrywanie się w brud, nędzę, umieranie i dostrzeganie w tym Jezusa to specyficzna duchowość – bezdzietnej matki Teresy –
To było atrakcyjne, a Jan Paweł II brał to bez zastrzeżeń –
– Te siostry nie pomagały chorym i umierającym. Miały tylko być, modlić się, asystować przy umierających. .:dash:. 

Polska lekarka, WANDA BŁEŃSKA:
Obrazek
DLACZEGO ONA NIE ZOSTAŁA ŚWIĘTĄ? 
Skończyła kursy medycyny tropikalnej w Hanowerze, a w 1948 podyplomowe studia w Instytucie Medycyny Tropikalnej i Higieny na Uniwersytecie w Liverpoolu. W latach 1951–1994 pracowała w ośrodku leczenia trądu w Bulubie nad Jeziorem Wiktorii w Ugandzie, a w latach 1951–1983 była lekarzem naczelnym. Początkowo mała placówka prowadzona przez irlandzkie franciszkanki, stała się pod jej kierownictwem nowoczesnym centrum leczniczym i szkoleniowym ze 100-łóżkowym szpitalem i oddziałem dziecięcym, zapleczem diagnostycznym, domami dla trędowatych i kościołem, noszącym obecnie jej imię („Buluba Leprosy Centre, The Wanda Blenska Training Centre”). W ośrodku tym, oprócz szkoleń dla lekarzy, dr Błeńska zainicjowała i zorganizowała kursy opiekunów nad trędowatymi (Leprosy Assistants Training Courses). Wraz z dr Błeńską w Bulubie pracowali inni polscy lekarze: dr Bohdan Kozłowski, dr Wanda Marczak-Malczewska, dr Elżbieta Kołakowska, dr Henryk Nowak. Jej długoletnia praca sprawiła, że dorobiła się przydomka „MATKI TRĘDOWATYCH”, a miejscowi nazywali ją „Dokta”.

I jeszcze:

Matka Teresa z Kalkuty dziś została ogłoszona świętą. Na konta Zgromadzenia Misjonarek Miłości spływały miliony dolarów od najmożniejszych darczyńców, jednak „święta” nie uważała za stosowne kupować za te pieniądze środków przeciwbólowych dla swoich cierpiących podopiecznych. Fascynowało ją cierpienie, które potrafiła gloryfikować ze swadą godną prawdziwej psychopatki ( w sieci są dziesiątki jej wypowiedzi). W domach prowadzonych przez jej zgromadzenie brakowało nawet igieł jednorazowych. Jednak sama Teresa leczyła się w USA. Sprzeciwiała się emancypacji kobiet, a antykoncepcję uważała za największe zło. Dobra koleżanka kilku panów, którzy wiedzieli i nic nie powiedzieli o skali pedofilii w kościele. Kumpela irlandzkich siostrzyczek prowadzących domy dla samotnych matek, które de facto były obozami pracy przymusowej oraz targiem dzieci. Ja tam jestem niewierząca, więc nie mam dylematów. Ale gdybym była to bym miała. Albo nie. Nie miałabym, bo przecież dawno bym zwątpiła.

 

WATYKAŃSKA HIPOKRYZJA DO KWADRATU!! .:dobani:.
Nie mam racji?? .:bezradny:.

Ps. Dziękuję „B” 🙂

Czy kłamstwo jest miarą człowieczeństwa!

Henryk Ibsen „Od­bierz prze­ciętne­mu człowieko­wi je­go kłam­stwo życia, a wziąłeś mu za­razem całe szczęście.”

Stephen King 

„Uf­ność niewin­nych jest naj­większym da­rem dla kłamcy.”

Wybrałam dwa cytaty o kłamstwie, a jest ich cała masa w sieci, a to oznacza, że wielcy ludzie mieli swoje osobiste spojrzenie na temat kłamstwa.

Przeczytałam, że każdy człowiek codziennie kłamie przynajmniej dwa razy i tu od razu pod koniec dnia zweryfikowałam swój dzień i dziś nie skłamałam chyba ani razu.

Mąż mi dziś zarzucił, że przesiedziałam cały dzień w domu zamiast wyjść na spacer, kiedy On był w pracy. Moja odpowiedź była zgodna z prawdą, ponieważ dziś na zachodzie, co chwilę padał deszcz i było pochmurnie, a więc nie wyszłam, ponieważ nie miałam ochoty zmoknąć, a więc ani grama nie skłamałam. Drugiego kłamstwa chyba nie było w dniu dzisiejszym, a więc teza, że dwa razy kłamiemy się nie sprawdziła.

Jednak wiadomo jest, że kłamstwo ma się całkiem dobrze w przestrzeni publicznej i wśród stosunków międzyludzkich.

Kłamstwo jest potrzebne bardzo, bo gdyby wszyscy ludzie mówili prawdę na kuli ziemskiej, to mogłoby dojść do końca ludzkości. Gdyby każdy mówił prosto z mostu prawdę, to ludzie by się na siebie gniewali za prawdę i skakali by sobie do oczu, a tak kłamstwo zamyka wiele spraw, bo na przykład.

Kiedy mężczyzna mówi kobiecie miły komplement, a trochę kłamie, to sprawia, że kobieta czuje się o wiele lepiej i ma dobry dzień. Gdyby jej powiedział prawdę, że ta sukienka jej nie pasuje, to proszę sobie wyobrazić kobiecą reakcję. Znienawidziła by faceta do końca życia, bo powszechnie wiadomo, że kobiety są łase na komplementy.

Kłamią „zdradzacze” i to obu płci, bo który „zdradzacz” się przyzna, że zdradza i ma kogoś na boku, skoro chce mieć ciastko i zjeść ciastko i na dwóch frontach jest mu całkiem wygodnie. Kłamstwo pozwala więc na mniejszą skalę rozwodów i rozstań, a sądy mają tym sposobem mniej pracy w tej kategorii.

Kłamią politycy, a jakże! Kłamią na salach sejmowych i przed wyborami, choćby teraz przed wyborem Prezydenta. Kłamią, bo muszą kłamać, co to nie załatwią i o co to nie zadbają, by społeczeństwu żyło się lepiej. Padają deklaracje z sufitu i tylko mądry wyborca nie da się na te czułe słówka nabrać. Muszą kłamać, bo przecież bez kłamstwa nie usiądzie taki jeden z drugim na ciepłej posadzie, a więc łże, że robi się niedobrze.

Kłamią lekarze i urzędnicy. Kłamią sędziowie i wszyscy ci, którzy zrobili błąd w swojej profesji, bo nie chcą odpowiadać za swoje zaniedbanie, czy też braki w wiedzy.

Każdy ma w swoim otoczeniu notorycznego kłamcę, któremu nie raz kłamstwo udowodniono, a mimo tego osobnik kłamie dalej i idzie w zaparte.

Kłamią ludzie na forach i portalach społecznościowych, bo każdy chce uchodzić za pięknego, młodego, żyjącego w godziwych warunkach, któremu już niczego do szczęścia nie brakuje. Jakże często prawda jest zupełnie inna, bo jak zacytowałam „Od­bierz prze­ciętne­mu człowieko­wi je­go kłam­stwo życia, a wziąłeś mu za­razem całe szczęście.”

Są między nami duzi kłamcy i nieszkodliwi kłamcy, a co robić i jak żyć, by w kłamstwie nie żyć? Czy dobrą metodą będzie, że po prostu nie mówić prawdy, albo przemilczeć? Nie wiem, co jest lepsze, choć czasami warto skłamać, ale ważne jest, by nie żyć w kłamstwie całe lata, bo to jest wyniszczające dla kłamcy i dla tego, kto wie, że kłamca kłamie.

I na koniec jeszcze jeden aspekt. Czy powiedzieć wprost, że wiemy o kłamstwie trwającym jakiś czas i w skandaliczny sposób kłamca udaje, że jest w porządku wobec oszukiwanej osoby, czy też przemilczeć i udawać, że ktoś pluje, a my udajemy, że pada deszcz.

Niestety, ale należę do tej grupy ludzi, którzy kłamstwem się brzydzą i nie napiszę personalnie, ale wytknęłam pewnej osobie, że to kłamstwo mi się nie podoba i powinna zrobić porządek ze swoim życiem, ale za karę wyrzucono mnie poza nawias. Może to i dobrze, bo będę miała psychiczną wygodę i oderwę się od kłamcy i dobrze mi z tym.

Kłamcy życzę wszystkiego dobrego i życzę jeszcze, by owe kłamstwo się nigdy nie wydało, bo jeśli się wyda, to będzie:

Armagedon!

Aby w święta widzieć uczciwą twarz w lustrze!

Z badań, które przeprowadził międzynarodowy serwis Victoria Milano wynika, że aż 71 proc. zdradzających kobiet i 58 proc. niewiernych panów zrobi wszystko, by w święta wyrwać się z domu i choć na chwilę znaleźć się w ramionach kochanka lub kochanki.

http://natemat.pl/86269,zdrada-jako-swiateczny-prezent-boze-narodzenie-to-nie-tylko-czas-dla-rodziny-ale-i-kochankow

Tyle mówią statystyki, a co jeśli kochankowie nie mogą się spotkać z różnych przyczyn, bo kłamstwo ma krótkie nogi? Chyba cierpią piekielnie z tego powodu, że oto tam gdzieś jest kochanka, czy kochanek i trzeba przy współmałżonku robić dobrą minę do złej gry. Trzeba w końcu przygotować mieszkanie, czyli wysprzątać i wypolerować i trzeba w końcu coś na stół przygotować, kupić choinkę i ją ślicznie ubrać, aby partnerka, czy też partner się nie pokapowali, że kompletnie nie ma się na to ochoty i robi się to bez serca, aby tylko stwarzać pozory i uśmiechać się przez łzy, gdyż po głowie chodzi jedynie potajemna, świąteczna schadzka.

To musi być straszne i traumatyczne, kiedy siada się z rodziną przy stole, pięknie przystrojonym w magicznym domu, oświetlonym świecami i lampkami, które blaskiem odbijają się w kolorowych bombkach. To musi być strasznie trudne, kiedy trzeba w końcu złożyć żonie, czy też mężowi życzenia wszystkiego najlepszego na następny rok i podziękować za miniony. To musi być smutne, kiedy własne dzieci rozpakowują prezenty i się z nich cieszą i dziękują za nie ze szczerych, dziecinnych serduszek. To musi być okropne, kiedy partner pod wpływem nastrojowego klimatu poprosi po Wigilii o chwilę intymną by zwieńczyć ten cudowny wieczór, a więc ogólnie podsumowując, to jest droga przez mękę i te spojrzenia ukradkiem na telefon, czy ukochana, lub ukochany dał drobniutki znak esemesem!

Cierpienie chyba jest jeszcze większe, kiedy zakochani wiedzą, że kochanek, czy też kochanka spędza te święta zupełnie samotnie i czeka, aż ten ktoś się w końcu wyrwie z pod kurateli i zapuka niespodziewanie do drzwi, w które się patrzy z utęsknieniem przez tyle godzin. Niestety, ale w święta trudno coś wykombinować, bo delegacje nie wchodzą w grę i w zasadzie jakoś trudno z tego domu się wyrwać, bo przychodzi rozradowana rodzina i zaczyna się biesiada. No jak się wyrwać, aby nie wzbudzać podejrzeń, choć tam w środku aż skręca z tęsknoty.

Trudne jest życie uwikłanych w takie podwójne relacje i kłamstwo musi strasznie uwierać, a mimo to, ludzie w to wchodzą i na co dzień żyją w tym kłamstwie i zakłamaniu kombinując różne powody, aby tylko zaspokoić swoją chuć.

Nie lepiej by było rozstać się z partnerem i poukładać sobie życie na nowo, niż okłamywać drugą stronę, najczęściej zupełnie nieświadomą. Nie lepiej, bo zgodnie z wiarą chrześcijańską być uczciwym wobec siebie i zacząć żyć zgodnie z wyznawaną wiarą, bo wcześniej, czy później takie dziadowskie zachowanie i tak się wyda, a potem jest tylko jeszcze większy dramat i rozpacz, że tej drugiej stronie wali się nagle świat, ale zdradzacze nie zdają sobie z tego sprawy i brną w to ile się tylko da.

Wiem jak to jest, bo sama byłam ofiarą takiej sytuacji i kiedy się dowiedziałam, to przed oczyma widziałam tamte święta i Wigilię, kiedy się niczego nie domyślałam i wiem jak cholernie to boli. Boli tak, że można z tego bólu zwariować i współczuję wszystkim, którzy przez to piekło przeszli, albo przechodzą, a sama na dzień dzisiejszy znam kobietę, która zabrnęła w zdradę bardzo głęboko i wciąż w niej trwa, a na facebooku napisała, że jej mąż już obdarował ją wspaniałym i wymarzonym prezentem i zebrało mi się na mdłości.

Jestem taka, że nie wtrącam się w życie innych ludzi, ale po cichu napiszę, że strasznie mi żal tego jej męża, bo choć szorstkim jest mężem, to mimo wszystko ją po swojemu   kocha.

I to by było na tyle moich rozważań, bo moje życie toczy się dalej, a mdłości z czasem miną 🙂

Pan z dużą kasą pilnie poszukiwany

Jolanta była młodą, wykształconą kobietą po studiach polonistycznych, a do tego bardzo ładną. Jej wydatne piersi zwracały uwagę facetów i jej bardzo interesujące rysy twarzy. Biła z nich mądrość i wzbudzała swoją osobą u płci przeciwnej takie męskie mlaśnięcie, że warto by było i tak dalej.

Jolanta wyszła jednak za mąż zaraz po studiach i myślała, że to jest miłość do końca życia. Pasowali do siebie i niektórzy sądzili, że chyba żartują, że są małżeństwem, bo wyglądali jak siostra z bratem, bo tak się dopasowali powierzchownością.  Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia i ich miłość z każdym dniem kwitła, a Jolanta chodziła z głową w chmurach od tego ich szczęścia, a jej mąż prawie codziennie obsypywał ją kwiatami. Jednym słowem, taka miłość się nie zdarza!

Jolanta urodziła dwoje dzieci, ślicznych dzieci i całkowicie się im poświęciła, a mężowi pragnęła pokazać, że jego dzieci i on są dla niej całym światem i zrezygnowała z kariery zawodowej, która zupełnie poszła na drugi plan.

Mijały lata i dzieci rosły, a małżeństwo zapragnęło nowego domu z ogrodem gdzieś na przedmieściach, z dala od zgiełku miasta. Mąż Jolanty dobrze zarabiał, ale zbyt mało, aby zacząć budowę na wykupionej działce nad pięknym jeziorem. Wzięli więc kredyt bardzo wysoki i ruszyła niemal natychmiast budowa  ich upragnionego miejsca na ziemi.

Po dwóch latach wyrzeczeń wprowadzili się do swojego domu i cieszyli się jak dzieci, że się udało zrealizować ich wielkie marzenie. Jolanta wciąż nie pracowała, ale miała dość pracy w domu  przy dzieciach i w ogrodzie. Mąż jej pracował z całych sił, aby spłacać regularnie kredyt wzięty na budowę. Nie było go często całymi dniami w domu, ale Jolanta znosiła to bardzo dzielnie, bo wiedziała, że pracuje na rodzinę.

Zapełniała sobie czas i czytała bardzo dużo książek, bo zawsze to lubiła i pragnęła nie wypaść z obiegu na rynku pracy, a więc wciąż się dokształcała jakby coś czuła, bo pewnego dnia zadzwonił telefon i po krótkiej chwili słuchawka wypadł jej z rąk, gdyż to co usłyszała zwaliło ją z nóg i zupełnie załamało.

Okazało się, że jej mąż popełnił samobójstwo, wieszając się w lesie na mocnej gałęzi. Okazało się, że przyjął wysoką łapówkę i to się wydało w firmie, a jej mąż się kompletnie załamał. Wiedziała, że zrobił to dla rodziny, ale dlaczego niczego nie zauważyła? Obwiniała go i siebie za to, że on zrobił tak wstrętną rzecz, a ona niczego się nie domyślała i żyła obok niego w kompletnej nieświadomości.

Musiała szybko się pozbierać, ponieważ zostawił po sobie masę długów i komornik pukał do drzwi, a bank naliczał coraz to wyższe odsetki za zwłokę, a więc w panice wysyłała dziesiątki CV, aby natychmiast gdzieś znaleźć pracę i właściwie nie miała czasu na żałobę. Zawsze była silną kobietą i tym razem musiała pokazać dzieciom, że w domu biedy nie będzie.

Dostała pracę w szkole, ale jej pensja nie starczała na spłatę zadłużeń i musiała brać dodatkowe godziny, ale i to było mało, a więc musiała koniecznie coś jeszcze wymyślić, aby spłacać rachunki i aby jej dzieci nie odczuły straty ojca tak cholernie mocno, bo lodówka jest pusta i nie ma czym zapewnić dzieciom tego wszystko, kiedy ich ojciec żył.

Jolanta szalała, bo wciąż tych pieniędzy było jej mało i ta sytuacja kompletnie ją zmęczyła. Była wyczerpana na zmianę ze zrezygnowaniem i pewnego dnia wbiła w wyszukiwarkę hasło – szybkie i duże pieniądze i wyskoczyła jej strona ze sponsoringiem, a więc zaczęła czytać te wszystkie anonse kobiet utrzymujących się w taki właśnie sposób.

Zaryzykowała i założyła sobie profil z aktualnym zdjęciem i napisała, że musi zarabiać, ponieważ posypał się jej świat i chętnie nawiąże współpracę z mężczyzną, który za dotrzymanie towarzystwa i ciekawą rozmowę sypnie groszem i o dziwo za chwilę otrzymała dwie, bardzo pociągające propozycje. Po przeczytaniu o mało nie zapadła się pod ziemię, ale szybki zarobek wziął górę i nawiązała korespondencję z dwoma panami, którzy oprócz towarzystwa pragnęli seksu z nią.

Musiała się przespać z tymi propozycjami, ale w końcu uzgodniła z nimi mejlowo, że się zgadza, choć miała w sobie wysokie poczucie, że to jest zwykła prostytucja, ale nie miała wyjścia.

Z każdym z panem uzgodniła dwa spotkania w miesiącu i kiedy zostawiała dzieci pod opieką najbliższej koleżanki, to mówiła jej, że znalazła pracę na nocne zmiany i musi koniecznie dorabiać, bo rachunki są bezwzględne.

Nikt nie wiedział, że Jolanta jeździ do luksusowych hoteli by świadczyć usługi i sprzedawać swoje ciało i przez dwa lata jej procederu nikt się tego nie domyślał, a tylko ona po „pracy”, w nocy gryzła się ze świadomością, że jest zwykłą dziwką, ale obiecała sobie, że kiedy stanie finansowo na nogi, to kategorycznie z tym skończy, by odzyskać twarz.

Pracowała w takim biegu przez dwa lata, bo w pracy jako pedagog, a na drugim etacie jako kobieta lekkich obyczajów, bo tak się w skrytości ducha nazywała. Przez ten czas spłaciła wszystkie długi i dom stał się jej własnością i w zasadzie historia ta mogłaby się zakończyć, ale się nie kończy, bo:

Jolanta zakochała się bez pamięci w jednym z panów, bo seks z nim to był kosmos i nigdy czegoś podobnego w swoim życiu nie przeżyła, a do tego z tym panem się jej świetnie rozmawiało na wszelkie tematy, bo był wszechstronnym rozmówcą, a i ona nie była idiotką, którą to faceci chcieli mieć tylko w łóżku. Po seksie z tym panem wychodzili do restauracji i czuła się z nim jak królowa intelektualna i parkietu, a więc byli idealną parą, gdyby nie fakt:

Pan był żonaty i miał dwoje dzieci i od początku zastrzegł, że nigdy się z żoną nie rozwiedzie, ale Jolanta spotykając się wciąż z nim ma nadzieję, że kiedyś to nastąpi, bo oboje uzależnili się od idealnego seksu i wzajemnej adoracji.

Nikt z nich nie wie, jak to się skończy i nikt z nich nie wie, czy uda się skończyć wzajemną fascynację, która nie zdarza się często, tylko jak żyć wiele lat w kłamstwie i oszukiwaniu swoich bliskich.

Ps. Jolanta zachorowała na raka piersi i walczy z chorobą, a jej ukochany zabrał rodzinę i przeprowadził się do Hiszpanii i tylko czasami do niej mejluje, że życzy jej powrotu do zdrowia i wstawia fotki ze szczęśliwą żoną i dziećmi na plaży, kiedy ona patrzy w lustro, że nie ma włosów i brwi, ale odwiedzają ją jej ukochane dzieci, dla których się tak zakochała i  zeszmaciła!

Kłamstwo, które uratowało pewne małżeństwo!

 

Malutka, przytulna kawiarenka, gdzie dyskretne światło pozwalało ukryć twarze gości i gdzieś tam wydobywająca się klimatyczna muzyka, to było miejsce spotkań zakochanych i tych, którzy chcieli na chwilę schować się przed światem w oparach aromatycznej kawy i lekkiego zapachu wina.

Takie miejsce na spotkanie z dawno nie widzianą koleżanką ze studiów wybrała Elwira. Pragnęła porozmawiać z Joanną i telefonicznie się umówiły. Były najlepszymi koleżankami przez wiele lat, ale w pogoni za karierą i w codziennych sprawach nie spotykały się tak często, jak by sobie tego życzyły.

Joanna strasznie się ucieszyła na to spotkanie i na fakt, że na trochę wyrwie się z domu, gdzie jej mąż ostatnio trochę ją denerwował, gdyż wolał sport w telewizji, niż czas spędzony z nią. Wkradła się w ich małżeństwo rutyna i takie wyjście dobrze jej zrobi.

Elwira wyszła za mąż jeszcze na studiach, bo zakochali się z Jackiem jak szaleni i nie chcieli dłużej czekać. Uważano ich za parę roku na studiach, gdyż nigdy się ze sobą nie rozstawali i nie widzieli poza sobą świata. Postanowili szybko wziąć ślub i zamieszkali w wynajętym pokoju, ale nie narzekali, bo mieli siebie i byli bardzo szczęśliwi i szaleńczo w sobie zakochani.

Po ukończeniu studiów oboje od razu dostali pracę, bo Elwira dostała zatrudnienie w korporacji, zajmującej się czasopismem dla kobiet, a Jacek dostał kontrakt w Afryce, gdyż był bardzo utalentowanym inżynierem i tam były świetne pieniądze, które były im bardzo potrzebne. Marzyli o budowie domu kiedyś tam, ale na to trzeba było zarobić, gdyż nie chcieli zaciągać wysokiego kredytu.

Przed wyjazdem Jacek nalegał na dziecko, bo strasznie chciał mieć dziecko. Kochał dzieci od zawsze i miał z nimi świetny kontakt, ale Elwira była – na nie.

Chciała się piąć po szczeblach kariery i prosiła Jacka, by nie nalegał na razie, bo ona chce się spełnić w pracy, która daje jej duże pokłady satysfakcji, a więc Jacek się spakował i wyjechał, a ona wiedziała, że miłość ich jest tak wielka, że żadna odległość im nie zagrozi.

Jacek przylatywał do niej dwa razy w roku, a ona była w siódmym niebie, kiedy odbierała go z lotniska. Tęskniła, ale praca pochłaniała ją bez reszty i trochę tę tęsknotę zagłuszała. Brakowało jej bliskości i przytuleń Jacka i kiedy był w domu, nie wychodzili z łóżka. Porywał ją w piękne miejsca, aby zrekompensować swoją nieobecność i obiecywał, że jak tylko nazbiera więcej pieniędzy, to wróci i zaczną jakby nowe życie. Jacek nalegał na dziecko, mając nadzieję, że kiedy wróci, to on zajmie się budową domu, a ona będzie szczęśliwą mamą, ale Elwira miała inny plan i decyzję o macierzyństwie odwlekła do czasu, kiedy Jacek będzie już na stałe przy niej.

Odlatywał na cały rok, bo miał tyle pracy, że nie mógł sobie pozwolić na częste przyloty. Odwiozła go na lotnisko i długo się żegnali ze łzami w oczach. Przysięgali sobie miłość i wierność i to, że nikt i nic ich nigdy nie rozdzieli, ale jeszcze trochę i będą na zawsze razem.

Elwira tęskniła i często rozmawiali ze sobą przy pomocy komunikatora. Okropnie za sobą tęsknili, ale byli pewni, że ich miłość przezwycięży wszystko.

Do pracy Elwiry przyjęto nowego pracownika, a był to wzięty projektant z bardzo dużym doświadczeniem zawodowym. Jakoś od razu sobie wpadli w oko i zaczęli ze sobą nadawać na tej samej fali. Tadeusz, bo tak było mu na imię, to mężczyzna wysoki i strasznie przystojny, a więc taki, że babki za nim szalały. Inteligentny i elokwentny, mocny mężczyzna.

Elwira od razu zauważyła, że Tadeusz inaczej na nią patrzy i poczuła dziwne trzepoty w sercu i coś się w niej zmieniło, choć broniła się przed dziwnymi ukuciami w sercu.

Tadeusz zapraszał ją na lunch i wspólne wypicie kawy. Proponował kino, a więc z nim szła nie uważając tego za jakąś zdradę. Mogli ze sobą rozmawiać godzinami i zawsze mieli wspólne tematy, aż Elwira się tego wystraszyła.

Zaczęła ubierać się szykowniej, choć nie przyznawała się w duszy, że jej na Tadeuszu zależy, ale chciała mu się podobać i kiedy pewnego dnia założyła czerwone szpili i pończochy, to zauważył i przycisnął ją namiętnie do ściany dając do zrozumienia, że chce ją mieć.

Umawiali się w hotelach i kochali jak szaleni. Tadeusz był wytrawnym kochankiem i znał wszystkie sztuczki działające na kobiety. Elwira zatraciła się w tym romansie i biegła na każdą randkę w czerwonych szpilach jak nastolatka. Odebrał jej całkowicie zdolność racjonalnego myślenia, bo odjął  jej rozum swoją namiętnością i sprytem doświadczonego mężczyzny. Niby ganiła się za ten romans, a jednak namiętność zwyciężała.

Przyszedł dzień, że Tadeusz powiedział jej, że musi wyjechać nagle, ale nie na długo, a Elwira dowiedziała się, że jest żonaty i właśnie urodziło mu się dziecko. Była załamana, ale miała czas na to, by otrzeźwieć i wrócić myślami do Jacka, choć motyle w brzuchu nie dawały zapomnieć o Tadeuszu. Cierpiała strasznie, a kiedy zorientowała się, że jest w ciąży, to znajomy ginekolog dał jej zwolnienie do rozwiązania i kazał na siebie uważać. Bała się, że dowie się Jacek i jakie szczęście, że nikt nie znał jej męża i nikt nie doniósł, że jest na zwolnieniu.

Kiedy Joanna weszła do kawiarni, zauważyła w kącie bardzo smutną Elwirę, która pustym wzrokiem patrzyła się w okno.

– Witaj kochana i rzuciły się w sobie w ramiona. – Czego się napijesz – zapytała Elwira i obie zamówiły dwie kawy i jedno wino dla Joanny, bo Elwira zamówiła sok.

– Jestem w ciąży, nagle bez wstępu wypaliła Elwira i mam dla Ciebie propozycję. Jacek wróci do mnie za kilka miesięcy i zdążę do tego czasu urodzić.Chcę to dziecko urodzić Joanno dla Ciebie, bo tyle lat się staracie o dziecko, a ja muszę uratować moje małżeństwo z Jackiem, a więc czekam na odpowiedź. Porozum się z mężem i daj mi znać, bo ja tego dziecka nie zaakceptuję i  tu opowiedziała historię swego romansu.

Kiedy Jacek wrócił do domu, Elwira jak zawsze wyjechała po niego i rzuciła mu się z płaczem na szyję.

Jacek nigdy się nie dowiedział prawdy, bo Joanna wyjechała z mężem i synem Tadeusza na drugi koniec Polski.

Jacek przyjechał na stałe do kraju i zaczął budować dom dla niej, a ona zaszła z nim w ciążę i urodziła śliczną córeczkę i tylko w chwilach, kiedy Jacek nie wdział rozpaczała i tęskniła za synem, ale była świetną aktorką.