Dzień dobry. 🙂 Lato, lato wszędzie – oszalało, zwariowało moje serce. Dbajcie o siebie i pijcie dużo wody, to tak na początek tego wpisu.
Dzisiaj zrobiłam już dość dużo, bo umyłam jedno okno i zmieniłam firankę. Słońce zajrzało w moje okna i dostałam drgawek, że jest strasznie brudne, a przecież promienie muszą zaglądać, bo na sercu robi się weselej.
Odkurzyłam całe mieszkanie i ugotowałam leczo, bo przecież wszystkie warzywa są świeże i tylko je łyżkami jeść.
Ale to ze mną jest tak, że kiedy robię cokolwiek, to myśli pchają się jak szalone i jeden impuls w postaci piosenki skłonił mnie do tego wpisu. Zawsze byłam wrażliwcem i potrafiłam płakać nad wierszem, piosenką, albo filmem i nie wstydzę się tego, że łezka i na starsze lata w oku się kręci.
Posłuchajcie piosenki w wykonaniu Magdy Welc, tej malutkiej dziewczynki, która wygrała „Mam talent. Wygrała, gdyż zaśpiewała po mistrzowsku piosenkę Niemena „Dziwny jest ten świat”.
Magda podrosła i urzekła mnie piosenką, którą przyjęłam do siebie, a w refrenie mamy:
Ref:
Nie zabij jej,
tej dziewczynki co w tobie jest,
tej, co wierzy, że w ludziach są jeszcze dobro i sens.
Za każdym razem słucham i płaczę.
Wzięłam album i wyszukałam zdjęcie moje z koleżankami ze szkoły średniej. Był rok 1972. Ja, Tereska i Lusia jeździłyśmy ze sobą cztery lata do jednej szkoły. Pamiętam tamte pociągi z drewnianymi ławkami i my trzy dziewczyny, które się zaprzyjaźniłyśmy i tak było do końca, bo do matury.
Z nami jeździli także chłopcy, oraz inne dziewczyny, ale my trzymałyśmy się razem. Pierwsze próbowanie papierosów, kupowanych ze zrzutki, popalanych w ukryciu, a także wspólne praktyki i czasami jakieś ucieczki na wagary. Lubiłyśmy się i śmiechu było czasem, co nie miara, bo jazdę pociągiem trzeba było sobie jakoś urozmaicić i wpadałyśmy w głupawki. Ale jakże często milczałyśmy w pociągu, bo nosy miałyśmy w zeszytach i książkach, bo czekała nas klasówka.
Wielką śmieszką była Tereska, która szybko się zakochiwała, a Lusia była kujonem i o ile w pierwszej klasie jej nie szło, to potem jak się wzięła za naukę, to trudno było jej dorównać, bo taka ambitna bestia się z niej stała.
Ja zakochana na umór, często zamyślona z powodu swojej miłości, pomieszanej z problemami w domu, zawsze miałam w nich wsparcie. Wyciągały mnie z dołków i wspominam tamten czas z rozrzewnieniem, bo byłyśmy zgrane do końca, ale jak to zwykle bywa, potem nasze drogi się rozeszły i zostało tylko zdjęcie.
Miałyśmy swoje plany na przyszłość, ale w tamtych czasach trzeba było szybko dorosnąć, bo rodzicom się nie przelewało, a więc po pierwsze praca, a potem poszło, bo ślub i dzieci i każda z nas spełniła się jako żona i matka.
Lusia wyjechała do innego miasta. Tereska jest gdzieś tam i los nas już więcej ze sobą nie spotkał, a tylko w przelocie kilka zdań i każda z nas biegła do swoich spraw.
Dlaczego piosenka na początku się pojawiła? Dlatego, że mimo, iż mam na karku już sporo lat, to wciąż, gdzieś tam w środku jest ta dziewczynka, która kiedyś miała koleżanki ze szkoły, a także marzenia na przyszłość. Część się z nich ziściła, a część jednak nie – z różnych losowych przyczyn.
Tak sobie myślę, że mimo tych przeżytych lat, gdyby mi wypadało i zdrowie pozwoliło, to bym sobie z chęcią pograła w klasy, poskakała w gumę, alby rowerem zygzakiem jechała przez ulicę. Weszłabym na drzewo, przepłynęła jezioro, wlazła na górę i jak dawniej byłabym szaloną dziewczyną z bliznami na nogach, bo taka przecież byłam!
Kończąc ten wpis, też dość chaotyczny nigdy bym nie chciała, aby ta dawna dziewczyna ze mnie nie uszła i oby jakaś demencja starcza nie zmieniła mnie w potwora i zrzędę, która uprzykrza życie swoim bliskim.
Tego Wam życzę także – wszystkim dziewczynom i chłopcom, ze szronem na głowie, a w sercu ciągle z majem.:)