Archiwa tagu: Komputer

Idzie starość i nie ma na to rady!

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba

Wczoraj mój Mąż wyszedł do miasta, aby załatwić swoją, zawodową sprawę i przechodząc obok tablicy z klepsydrami – stanął jak wryty!

Zadzwonił do mnie i powiedział mi, że oto kolejny nasz znajomy z lat szkolnych – odszedł!

Młody jeszcze, bo miał zaledwie 63 lata – wysoki, przystojny, porządny facet!

Mąż bardzo się zmartwił, gdyż niestety odchodzą nasi znajomi jakże często w kwiecie wieku.

Oboje ubolewamy, że nas urodzonych w latach 50-tych, coraz mniej zostaje.

Dlatego nie zabraniam Mężowi spotykać się z tymi, co żyją, bo być może jutro kogoś może znowu zabraknąć.

Dziś się spotkali koledzy z dawnej pracy i „trunkują” sobie delikatnie drinki, a delikatnie, bo są już w kwiecie wieku!

Zrobiłam chłopakom zakąskę i poprosiłam o selfie na pamiątkę z tego męskiego spotkania.

Wszyscy panowie ze zdjęcia mają wciąż swoje żony i niech tak zostanie bardzo długo!

Za chwilę będzie 22.oo, a mój Mąż pobiegł do swojej Mamy – 85 letniej, by zbadać jej ciśnienie i tak jest 2 do 3 razy dziennie na dobę – niezależnie od pory dnia.

Boję się i Mąż się boi, że nadejdzie ten przykry moment, ale póki co – trzeba być w pogotowiu!

Szanuję Męża za to, że bardzo się troszczy o swoją Mamę razem ze swoim Bratem i wspólnie dzielą się obowiązkami.

Na szczęście po odejściu Mamy Męża bracia nie będą musieli sądzić się o mieszkanie po Matce, bo jest zapisane 50 na 50, a więc sprawa jest uczciwa!

A teraz inny temat o tym jak jestem z siebie dumna!

Otóż dziś zauważyłam, że nie wysuwają mi się po prawej stronie ekranu powiadomienia o nowych komentarzach na blogu!

Jak ja nie lubię, kiedy na blogu coś mi nie gra i szwankuje.

WP powiadomił mnie, że muszę odświeżyć przeglądarkę Chrome i poszperać w ustawieniach, aby przywrócić tą opcję.

Wpadłam w Google i zaczęłam szukać, a zabrało mi to godzinę, albo i więcej.

Nie znoszę, kiedy coś mi się dzieje z komputerem, ale dałam radę i po nitce do kłębka odzyskałam powiadomienia – hurra – dałam radę bez informatyka!

 

Samotność nie jest taka straszna!

Znalezione obrazy dla zapytania inteligencja

Różne samotności
ksiądz Jan Twardowski
Przyszedłem Ci podziękować

za samotności różne

za taką gdy nie ma nikogo

lub gdy się razem płacze

i taką że niby dobrze

ale zupełnie inaczej

za najbliższą kiedy nic nie wiadomo

i taką że wiem po cichu ale nie powiem nikomu

za taką kiedy się kocha i taką kiedy sie wierzy

że szczęście się połamało bo mnie się nie należy

jest samotnością wiadomość

list dworzec pusty milczenie

pieniądz genialnie chory

minuty jak ciężkie kamienie

czas zawsze szczery bo każe isć dalej i prędzej

mogą być nawet nią włosy

których dotknęły ręce

są samotności różne

na ziemi w piekle i w niebie

tak rozmaite że jedna

ta co prowadzi do Ciebie

Znalazłam oto poniższy artykuł mówiący o tym, że ludzie, którzy wolą spędzać czas samotnie, to są inteligentni.

Owszem lubię swoją samotność, choć samotna nie jestem, ale bywam dość często samotna, kiedy Mąż idzie do pracy i zostawia mnie na parę godzin.

Inteligentna nie jestem, ale się staram myśleć o życiu i postępować poważnie i rozważnie, ale to mogą ocenić jaka jestem – ludzie mnie obserwujący, a najbardziej rodzina.

U mnie w domu nie ma żadnych spotkań z przyjaciółkami i nie ma wspólnych ploteczek przy kawie, bo mam złe wspomnienia z młodości, kiedy takie spotkania okazały się nielojalnością i zdradą, a więc z tym skończyłam już wiele lat temu.

Nie przysiadam na ławeczkach z paniami, aby spędzić miło czas, bo nie wierzę w takie znajomości.

Moja Mama kiedy była zdrowa, to lubiła w pogodny dzień tak sobie z innymi paniami posiedzeć, a kiedy zachorowała, to nie zjawiła się żadna!

To mnie tym bardziej utwierdziło, że mi to jest do niczego potrzebne, bo dobrze się czuję we własnym towarzystwie.

Lubię te moje samotności, kiedy robię coś dla siebie i Męża, a więc posprzątam bez spinki i ugotouję dla nas obiad, a potem mogę dysponować swoim czasem wg. upodobania i chęci.

Kiedyś cierpiałam na bezsenność, co mnie wyczerpywało, bo byłam zagoniona i sfrustrowana, a teraz zdarza mi się spać do 10 nawet – wyciszyłam się.

Żyję spokojnie odkąd Mama odeszła i się uspokoiłam, a mój dzień nie jest pośpieszny i wolny czas potrafię sobie zagospodarować i absolutnie się nie nudzę.

Póki co jest dobrze, bo  jako tako zdrowie dopisuje, ale co będzie za chwilę – tego nikt nie wie.

Pozdrawiam wszystkich samotników, którzy mimo wszystko nie są nieszczęśliwi, a może są inteligentni!

Stasiu to do Ciebie i do wielu innych blogierów, z którymi krzyżują się nasze ścieżki w pisaniu!

Wolisz spędzać czas w samotności? To może wynikać z wysokiej inteligencji.

Inteligentni ludzie zorientowali się, że nie potrzebują tego samego co nasi przodkowie, by przetrwać, i dlatego podświadomie odrzucają towarzystwo innych ludzi.

Satoshia Kanazawa i Norma Li, psycholożki ewolucyjne z Singapore Management University i London School of Economics and Political Science, przebadały grupę ponad 15 tys. osób.

Były wśród nich przede wszystkim te osoby, które stronią od towarzystwa innych i preferują spędzać czas wolny w samotności. Badaczki interesował związek między sposobem spędzania wolnego czasu a poziomem inteligencji.

Ich badania prowadzą do wniosku, że, jak powszechnie wiadomo, towarzystwo innych ludzi czyni nas szczęśliwszymi, ale osoby o wyższym ilorazie inteligencji są wyjątkami od tej reguły.

z czego wynika to odstępstwo?

Badaczki tłumaczą to dwojako. Po pierwsze: konsekwencją ewolucji. To właśnie z ewolucyjnego punktu widzenia towarzystwo innych ludzi było nam tak potrzebne, bo w grupie łatwiej stawić czoła niebezpieczeństwom i tym samym przetrwać. Czasy się jednak zmieniły, a ludzie nauczyli się żyć w luźniejszych więzach z innymi.

Inteligentni ludzie zorientowali się, że nie potrzebują tego samego co nasi przodkowie, by przetrwać, i dlatego podświadomie odrzucają towarzystwo innych ludzi.

Natomiast druga teoria tłumaczy, że inteligentni ludzie posiadają ambitne cele w życiu, z którymi koliduje czas spędzany z przyjaciółmi, choć często spędzany przyjemnie. U osób wysoce inteligentnych poziom satysfakcji z życia spada wraz ze wzrostem czasu spędzanego z przyjaciółmi. Im częściej inteligentni ludzie spotykają się ze znajomymi, tym bardziej nieszczęśliwie się czują.

Tylko inteligentni cenią samotność?

Tezy brytyjskich badaczek wydają się nieco ryzykowne i już zostały skrytykowane przez ich kolegów po fachu.

Ann Clarkson z brytyjskiego oddziału Mensy uważa, że poziom inteligencji nie zależy od tego, jaki charakter mają nasze relacje z innymi. Według niej ludzie o wysokim poziomie inteligencji również mogą być ekstrawertykami, którzy doskonale czują się w gronie znajomych i bliskich, którzy preferują samotność.

Z drugiej strony przyznaje, że inteligencja może doprowadzać do wyizolowania z grup towarzyskich. „Chodzi o postrzeganie świata. Ciężko znaleźć kogoś, kto myśli podobnie do nas, jeśli należymy do dwóch procent populacji Ziemi” – tłumaczy, powołując się na poziom inteligencji, który jest wymagany, by należeć do Mensy.

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1689200,1,wolisz-spedzac-czas-w-samotnosci-to-moze-wynikac-z-wysokiej-inteligencji.read?fbclid=IwAR19rSSfZZUrL4ZYCPiSnJDW-CNSReYP2mCsARBSlT57U6TZ8hSILP1NV1E

Senior i technologia!

 

Obraz może zawierać: telefon

Przez dwa dni otrzymywałam niechciane sms-y, z których się dowiedziałam jakim, złym człowiekiem jestem.

Nie miałam możliwości na starym telefonie zablokować tego numeru, z którego w sms-ach popłynęło na mnie szambo.

Jest taka piosenka, że, „Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest,
Lecz kiedy jej nima  – samotnyś jak pies.”

U mnie się to nie sprawdza! Nie jestem samotna, bo mam Męża i mam swoje Dzieci!

Mąż się zdenerwował i kupił mi nówkę telefon, na którym mogę zablokować każdego, kto mnie nęka.

Jestem w dość dobrej sytuacji, że umiem obsługiwać komputer i dlatego chyba z łatwością poradzę sobie z telefonem, który ma tyle opcji, że uczę się go już drugi dzień.

Powolutku konfigurują go do swoich potrzeb i jestem z siebie dumna, że jako Seniorka daję sobie sama radę.

W zasadzie telefon mi był potrzebny tylko do dzwonienia i odbierania telefonów, ale taka zabawka mi się przyda i jest to sprawdzian dla Seniorki, że ogarniam temat!

Wielu Seniorów boi się komputerów, laptopów i nowoczesnej technologii i nie zdają sobie sprawy z tego, że nie ma czego się bać, a technologia nowoczesna jest takim okienkiem na świat i gimnastykuje mózg, a ta gimnastyka w starszym wieku jest bardzo potrzebna.

W starszym wieku, aby gimnastykować mózg trzeba rozwiązywać choćby krzyżówki, aby oddalić straszną  chorobę jaką jest – Alzheimer.

Chcę napisać także, że w moim mieście odbyła się I Sesja Rady Miasta po wyborach samorządowych i na Facebooku, na moim fan-page życzę im owocnej pracy i dobrych decyzji dla mojego miasta, choć lekko nie będzie!

 

A po wyborach – czas do pracy!
Żeby się żyło, żeby się wiodło, żeby się chciało i żeby się mogło! 

Mój Burmistrz Miasta ubrał się stosownie do sytuacji i nie miał łupieżu na marynarce  – odwrotnie do człowieka, który pojawił się dziś w Sądzie na sprawie wytoczonej Lechowi Wałęsie i garnitur Kaczyńskiego wygląda tak, jak obecnie wygląda Polska pod jego rządami – zasyfiona!

Obraz może zawierać: 2 osoby, w budynku

Obraz może zawierać: 1 osoba

 

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba

Komputer, to antidotum na samotność Seniora

 

DESZCZ JESIENNY

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…

Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny…

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…

Leopold Staff

 

Dziś od rana na zachodzie Polski pada deszcz. Pada i wieje tak intensywnie, że psa z domu nie wygonisz.

Kocham słoneczną jesień, ale widocznie na początku października pogoda robi nam psikusa.

Tak się zastanawiam, co robi Senior w tak brzydką pogodę, kiedy to nawet na ławeczkę wyjść się nie da, aby spotkać się ze znajomymi i wygrzać kości w ostatnich promieniach słońca.

Zauważyłam dużą poprawę aktywności Seniora w sieci. Nie wszyscy boją się komputera i uczą się jego obsługi.

Czasami sami krok po kroku zdobywają wiedzę, a często rodzina pokaże jak surfować w sieci i na portalach społecznościowych.

Bardzo dużo Seniorów jest na Facebooku, którzy przyłączają się do grup dyskusyjnych i nawet politykują.

Bardzo wielu robi różne prezentacje, które można obejrzeć na YT i są to naprawdę perełki.

Wielu Seniorów prowadzi od lat swoje blogi, które są bardzo ciekawe, bo naszpikowane doświadczeniem życiowym.

Lubie czytać blogi moich znajomych w wieku Seniora, gdyż bije z nich życzliwość i wiedza ogromna i tu ukłon w Twoją stronę Tatulu i Jędrzeju.

Nie wiem, czy Czarownica z bagien jest Seniorką, ale pisze na blogu świetne limeryki i Optymista też.

Jeszcze nie Seniorka, ale Anna pisze bloga i do tego powieści.

Antoneta i Ula piszą wspaniałe wiersze i tak bym mogła wymieniać i wymieniać.

Spotykamy się też na Facebooku i żyjemy w pełnej zgodzie.

Osobiście bardzo się cieszę, że nauczyłam się surfować w sieci – praktycznie sama doszłam do wszystkiego.

Mam z tego frajdę i rozrywkę i to zapełnia mi znaczną część dnia, a zwłaszcza w taką pogodę jak dziś.

Piszę bloga od ponad 3 lat, a także udzielam się na Facebooku.

Mam swojego fan-page, gdzie umieściłam już ponad 5 tysięcy zdjęć z mojej okolicy i ogromnie to lubię.

Uwielbiam robić zdjęcia, a także kręcę filmiki i mam swój kanał na YT.

Staram się być tam, gdzie coś ciekawego dzieje się w mojej okolicy i mieście i robię masę zdjęć, a czasami wychodzę bez konkretnego celu, tak jak dziś i zrobiłam jesienne zdjęcia mojego parku.

Nie wyobrażam sobie mojego życia bez komputera. Chyba bym umarła z nudów, bo już nie dla mnie dzierganie na drutach, czy robienie szydełkowych serwetek, bo są ciekawsze zajęcia.

Namawiam Seniorów do tego, by odważyli się w miarę zdrowia swego, by odnaleźli się w sieci.

Komputer jest świetnym antydotum na samotność, a przykład podaję:

Piszę codziennie listy ze wspaniałą, mądrą kobietą od ponad dwóch lat! Dziękuję Ci „A” za wszystko.

 

 

 

Kiedy padną komputery, to będzie koniec świata!

Dzisiaj zaszczyciłam swoją osobą salon „Orange”.

Musiałam przedłużyć pewną umowę i wybrałam na wizytę właśnie sobotę.

Pomyślałam sobie, że nie będę musiała czekać zbyt długo na swoją kolejkę – do stolika asystentki.

I tak się właśnie stało, że byłam w salonie jako jedyna.

Ucieszyłam się, bo z marszu pani mnie wzięła do obsługi.

Jednak ja to mam pecha jak mało kto!

Pani do głównej bazy wrzuciła coś tam, a baza nie odpowiada z weryfikacją zapytania.

Komputer kręcił kółeczka, bo baza wgrywała jakieś aplikacje i pani nie mogła wydrukować mi z tego powodu nowej umowy.

Przeczekałam chyba z godzinę, aż trochę wkurzona spytałam ile może to jeszcze potrwać?

Po wykonanym  telefonie dowiedziałam się, że to może trwać jeszcze z godzinę.

Podałam więc pani mój numer telefonu i kiedy baza się namyśli, to niech ta pani do mnie zadzwoni.

Maskara jakaś wprost i tak sobie pomyślałam, że jeśli światu stanie się coś z komputeryzacją, to będzie koniec świata!

System komputerowy miał ograniczyć biurokrację, ale dziś zobaczyłam, że moja umowa była drukowana w 7 egzemplarzach, a każdy po 3 stony zapisane drobnym druczkiem i znowu napiszę, że masakra.

 

Ale przechodzę do przyjemniejszego tematu.

Jestem bardzo zadowolona z nowego aparatu fotograficznego.

Zdjęcia nocą wychodzą cudne, a i moim odbiorcom na Facebooku się spodobały, bo zostawili komentarze.

Ile komentarzy tyle opinii i to jest budujące:

 

1. Piękny wieczorny spacer po naszym Choszcznie, dzięki.

2. Wieczorem miasto b.ładne, ale w dzień.

3. Miasto piękne.. Ale gdzie ludzie są.. byłam na urlopie i niestety na wieczornym spacerku można było spotkań 5 osób od kościoła do PKP.

4. Choszczno ładnie wygląda nocą

5. Piękne miasto

 

 

 

 

 

Kreatywna Babcia!

 Jeszcze żyją ludzie, którzy pamiętają jak dawnymi czasy było trudno o wszystko.

Mówi się o nich – stara, dobra szkoła, którą życie nauczyło, aby o wszystko dbać, bo z nieba nie spadnie.

Mama mojego Męża zimą trochę niedomagała i leżała w łóżku.

Mąż wpadł na pomysł i zaniósł swojej Mamie mały komputer i trochę Ją podszkolił.

Zapomnieliśmy o tym, ale dziś Mężowi był potrzebny .Poszedł do Mamy, aby go od Niej zabrać.

Nasze zdumienie było tak wielkie, że płakaliśmy ze śmiechu!

Otóż Mama, Babcia i Prababcia nie korzystała oczywiście z maszynki, ale uszyła jej pokrowczyk – i oto tadam jest na blogu! 😀

 

Katastrofa komputerowa!

Wstałam sobie dzisiaj parę minut po 7 i takim stałym rytmem udałam się do kuchni, by zrobić jak zwykle poranną kawę.

Bez kawy nie żyję. Mąż jeszcze chrapał, a ja po cichutku poruszałam się po mieszkaniu.

Woda w czajniku już się gotowała, a więc zalałam sobie filiżankę aromatycznej kawy i zawsze po turecku.

Kawa przeniesiona do pokoju i odpaliłam oczywiście mojego ukochanego laptopa.

Dbam o niego jak dbają dzieci o swoje zabawki. Chucham na niego i dmucham. Czyszczę klawiaturę i ekran, by tylko tych złowrogich bakterii było jak najmniej, a i myszkę też myję. Straszą, że choroby biorą się z brudnych klawiatur, a więc dbam, by nie dopadła mnie jakaś tam bakteria coli, czy jak to się tam nazywa i inne dziadostwa.

Po kilu łykach kawy jestem spragniona wieści, o tym co dzieje się w kraju i na świecie, a najszybciej można się tego dowiedzieć z FB,

Klikam na przeglądarkę Chrome, moją ulubioną, a ona mi dęba staje i nijak nie otwiera programu.

Co robię? Skanuję komputer, ale to nic nie daje i na ekranie pojawia się komunikat o jakiejś aplikacji, wtyczce i czort wie, co jeszcze.

Nie raz sobie sama radziłam i udało mi się usunąć awarię, a tym razem byłam bezradna, a walczyłam z laptopem dwie godziny.

Patrzę na Męża, czy jeszcze chrapie. Łypię, czy już się obudził i zadzwonił do naszego, zaprzyjaźnionego naprawiacza komputerów.

Mąż nie miał wyjścia, bo już tupałam nerwowa nogami, czy naprawiacz zgodzi się przyjąć na warsztat mojego laptopa.

Zgodził się i kazał go przywieźć na godzinę 16.

Po wstępnym oglądzie sprzętu stwierdził, że mój laptop to „trup”.

I co dalej spytałam Męża?

Musi wszystko usunąć z laptopa, łącznie ze zdjęciami i czy ja się na to zgadzam?

Oczywiście, że się zgodziłam, bo zdjęcia mam zapisane na FB, a więc strata będzie niewielka.

Pan naprawiacz musiał wgrać mi nowy program i odzyskałam o godzinie 20 swojego przyjaciela i tak piszę bloga na nowym laptopie, który myślę, że mi posłuży jeszcze trochę.

I tylko tak się zastanawiam gdzie tego wirusa złapałam, bo przecież nie otwieram spamu na poczcie i nie bawię się w otwieranie podejrzanych plików na FB, bo takie bywają, ale widocznie moja pamięć jest zawodna i gdzieś kliknęłam i wirus się rozpanoszył.

Dziękuję Mężu, że mi pomagasz w każdej kwestii, kiedy ja jestem bezradna.

Depresja jest dziedziczna, ale trzeba umieć się ratować

To były lata 60-te, a ona była od kilku lat już mężatką. Urodziła dwoje, zdrowych dzieci i żyła między domem, a pracą, bo pracować musiała. Nie mogli z mężem żyć tylko z jednej pensji, a więc godziła obowiązki i sobie świetnie radziła. Mąż z racji pracy nie wiele jej pomagał, ale jeśli tylko miał wolne był zawsze blisko rodziny.

Jej rodzice dawno się rozwiedli, bo ojciec jej nie był ani dobrym mężem, ani ojcem. Lubił zaglądać do kieliszka, a kiedy wypił to awantury w domu były na porządku dziennym. Leciało wszystko wtedy i ojciec demolował, co mu pod ręce wpadło i nie tylko duszę żony i dzieci, a więc matka jej doszła w pewnym momencie do wniosku, że nie należy ratować tego małżeństwa.

Rodzice jej zamieszkali osobno i w pewnym momencie ojciec jej wyjechał do innego miasta, bo tam otrzymał skromną kawalerkę i w zasadzie wszyscy odetchnęli, że pozbędą się tego człowieka ze swojego życia, który nie potrafił niczego uszanować i docenić.

Obie z mamą pomogły mu się urządzić, a więc transportem zawiozły mu najpotrzebniejsze meble, firany i zasłony, oraz podstawowe przedmioty jak talerze i garnki, a więc miały nadzieję, że jakoś mu pomogły i będzie potrafił żyć już samotnie i to będzie dla niego najlepsze wyjście.Rodzina zawsze mu ciążyła i często wykrzykiwał, że nie będzie tracił na rodzinę swoich pieniędzy.

Mama jej doskonale sobie  radziła po rozwodzie. Urządziła swój dom z gustem, choć nie bogato, ale z wyszukaną skromnością. Często  pomagała jej przy dzieciach za co była jej bardzo wdzięczna. Cieszyła się, że mama odbiła się od dna i otrzepała z nieudanego małżeństwa, a na jej twarzy coraz częściej pojawiał się uśmiech.

Otrzymała wiadomość w pewnym momencie, że jej ojciec kompletnie sobie nie radzi i administracja bloku prosi ją o kontakt.

Wsiadła w pociąg i potem musiała dotrzeć jeszcze kawałek pieszo, by zobaczyć, co się dzieje. Okazało się, że ojciec w domu ma tylko brudne legowisko, bo wszystko przepił, albo go okradziono,

Zaczęła wynosić kupę śmieci z jego mieszkania i wyszorować gary przypalone i ogólnie posprzątać, bo bałagan był niesamowity. Gdzieś po kątach stały puste butelki po piwie i pety po papierosach, a więc to był obraz nędzy i rozpaczy.

Kiedy ojca spytała dlaczego sobie nie radzi, ten odpowiedział, że nie potrafi samotnie żyć, bo nie ma motywacji i czuje się opuszczony i samotny. Na niczym mu nie zależy i może tu, w grajdole umrzeć.

Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć, bo przecież ją bił i jej matkę, a to alkohol był dla niego najlepszym przyjacielem, ale nie mogła patrzeć jak wegetuje samotnie. Bolało ją serce i nie chciała, by w swoim grajdole umarł z brudu i głodu.

Postarała się o dom opieki dla swego ojca i była szczęśliwa, kiedy po pół roku udało się umieścić ojca w naprawdę dobrym domu opieki społecznej. Miała farta, bo pewien lekarz w tym jej bardzo pomógł.

Wyciszyła się więc, bo tam ojciec nie mógł spożywać alkoholu i jeśli tylko mogła, to go w tym domu odwiedzała, bo mąż ją woził po 200 kilometrów w jedną stronę.

Dzieci jej w tym czasie  opuściły rodzinne gniazdo, a ona nigdy o ojcu nie zapomniała, ale pewnego dnia otrzymała telefon, że ojciec jej się powiesił.

Prokuratura, sprowadzenie zwłok i całe to zamieszanie, ale zniosła to wszystko i po pogrzebie zrobiła rachunek sumienia, czy zrobiła wszystko, by przedłużyć ojcu życie. Ordynator domu opieki jej oznajmił, że ojciec cierpiał na depresję, czego oni nie zauważyli.

Kiedy obchodziła z mężem 30 rocznicę ślubu, ten nagle zmarł na uroczystości na zawał serca, Było to tak niespodziewane, że nie mogła długo zrozumieć, dlaczego mąż ją tak szybko opuścił, Zapadła się w sobie na kilka miesięcy, ale postanowiła o siebie walczyć mimo ogromnej żałoby w sercu. Postanowiła, że da sobie radę bez kochanego męża, który tak bardzo jej w życiu pomagał.

Dzieci zaglądały do niej i widziały, że ona sobie dobrze radzi, ale w pewnym momencie nastąpiło załamanie i ona przestała o siebie walczyć, bo nie miała już dla kogo.

Poranki samotne i nie było dla kogo zrobić już śniadania. Nie miała o kogo dbać i z kim porozmawiać, co poskutkowało, że nie chciało się jej wstawać z łóżka, ani cokolwiek dla siebie ugotować i zrobić zakupy. Wszystko było bez sensu i zauważyła, że się zapada w depresji, tak jak jej ojciec, który nie miał dla kogo żyć.

Powieliła dokładne charakter swojego ojca, który bez bliskich się załamał, choć zapracował na to, by być samotnym. Jednak ona na szczęście miała dzieci, które zaprowadziły ją do psychiatry i dobrze dobrane leki spowodowały, że na nowo stanęła na nogi i depresja jej nie pokonała.

Jej miłością są teraz wnuki i kwiaty na parapetach, oraz fakt, że dzieci nie odstępują jej na krok.

Aby zminimalizować jej samotność, kupiono dla niej komputer, a więc jednocześnie nauczono jak się tą maszynka posługiwać, co sprawiło, że stała się częścią społeczności wirtualnej dającą namiastkę życia w społeczeństwie, gdzie można wyrazić siebie i poznać ciekawych ludzi. Mimo wieku to komputer stał się jej oknem na świat, co ją uratowało przed powieleniem losów jej ojca.

Przepraszam za niecenzuralne słowa :)

Dobry wieczór. 🙂

Dziś dzień zajęty, a więc mój wpis będzie trochę na skróty, ale napiszę dlaczego taki będzie. Otóż obserwowałam dziś dzieciaki na placu zabaw, a ściślej na resztkach placu zabaw, gdyż sypie się strasznie i z roku na rok wygląda to coraz bardziej żałośnie. Władze nie mają pieniędzy widocznie i dlatego jest to już obraz nędzy i rozpaczy.

Obserwowałam więc te dzieci, które siedziały na huśtawce, ale się nie bujały, a gapiły  w telefony i prawie ze sobą nie rozmawiały. Jedna dziewczynka miała nawet ze sobą tablet i tylko od czasu, do czasu coś tam innym pokazywała, ale nie wybuchały żadne salwy śmiechu, tylko coś tam, coś tam sobie powiedzieli i wszyscy wracali do swoich magicznych komórek.

Widok przykry, a mnie się przypomniały nasze dawne powiedzonka, z podwórka i z domu oczywiście, które każdy miał je w głowie i w odpowiednim momencie się je używało, albo używali je nasi rodzice i choć nie wszystkie były ładne, to jednak były w obiegu.

Już dzieci nie bawią się w berka, ani w pięć cegiełek, a dziewczyny nie grają w klasy, albo gumę, Tamte czasy nie wrócą, bo technologia wszystko na tym świecie zmieniła.

A więc – pamiętacie?

***

Moja ciocia z Ameryki
Ma samochód na guziki
Jeździ na nim jak na krowie
I udaje pogotowie

***

Pan Pierdołka spadł ze stołka
Złamał nogę o podłogę
Przyszedł lew, wypił krew
Pan Pierdołka zdechł

***

Dwaj murzyni na pustyni
Złapali grubasa
Nie wiedzieli co z nim zrobić
Obcięli kutasa

***

Poszedł żuczek za chałupkę
Zdjął majteczki zrobił kupkę
I przygląda się tej kupce
Jaki ciężar nosił w dupce
Żuczku, żuczku, coś ty zrobił
Gównem chatkę przyozdobił

***

O, o, o
Pękło szkło
Zawinęło się w papierek
I udaje, że cukierek

***

Coś pod dębem stuknęło
Coś pod dębem huknęło
A to komar z dębu spadł
I połamał w dupie gnat

***

Cholera jasna
Spódnica ciasna
A pod spódnicą
Majteczki wiszą

***

Wlazł kotek na płotek po żerdzi
Najadł się kapusty i pierdzi

***

Wlazł kotek na płotek po słupie
Podarł se futerko na dupie

***

Po wodzie pływa
Babcia nieżywa
I robaczki też pływają
Babci pięty podgryzają
Ropka z noska babci leci
Śmierdzi, cuchnie, moje dzieci
(Gdy będziemy wodę pili
Babci rączki, nóżki wypijemy)

***

Gdzieś daleko w Himalajach
Słoń powiesił się na jajach
Teraz wisi se na trąbie
I jajami drzewo rąbie

***

Jacek, pedał, gacie sprzedał
Kupił nowe, papierowe
Papierowe nic nie warte
Ledwie pierdnął już podarte

***

Panie pilocie
Dziura w samolocie
Drzwi się otwierają
Goście wypadają

***

Siedzi Turek po turecku
Pije kawę po niemiecku

***

Idzie sobie Hakelbery
A tuż za nim Pixi Dixi
Co się kąpie w proszku Ixi

***

Tańcowały dwa Michały
Jeden duży, drugi mały
Jak ten mały zaczął pierdzieć
To ten duży zaczął śmierdzieć

***

Szły pchły koło wody
Pchła pchłę pchła do wody
Potem pchła płakała
Że ją tamta pchła popchała

***

To nie sztuka zabić kruka
Ale sztuka całkiem świeża
Goła dupą
Siąść na jeża

PIOSENKI

Alternatywne teksty do znanych melodii.

***

Titina, ach, Titina
To była cud dziewczyna
Siedziała tuż pod płotkiem
Klepała gówno młotkiem

Tekst śpiewany na melodię z filmu Chaplina.

***

Miś Colargol wielki cham
Miał pół litra wypił sam
Teraz sobie smacznie śpi
I pół litra mu się śni
Misio o-o-o
Kaca, kaca, kaca ma
I do do-o-mu
Miś Colargol nie-e wraca

Śpiewane na melodię z Misia Colargola

***

Szedł Hitler na front
Pierdolnął go prąd
Aż jaja mu posiwiały

Na melodię piosenki „Teraz jest wojna”.

ODZYWKI

 

***

Kto na kogo się przezywa,
Ten tak samo się nazywa

***

– Co?
– Pstro! Gówno drogą szło!

***

Srutu tutu kłębek drutu!

***

Dajcie trumnę
Bo ja umrę!

***

Srali muchy będzie wiosna
Będzie lepiej trawa rosła

Trzy powyższe teksty, to reakcja, gdy ktoś opowiadał głupoty.

***

Trzech na jednego
To banda łysego

***

„Daj” to chiński sprzedawca jaj
Wzięli go na nosze
I powstało słowo „proszę”

***

– Która godzina?
– Pękła sprężyna! Dla takich smarków nie ma zegarków!

***

Jutro będzie futro.
A pojutrze dziura w futrze.

***

– Źle ci?
– Źle!
– To rzygnij se!
– Ja nie cham, rzygnij sam!
– To nadstaw kieszeń!

***

– Pokaż
– Ja nie tokarz. Ja marynarz. Jak cię kopnę. Nie wytrzymasz

***

– Szufla… Tam na składzie węgiel kładzie

Przy słowie „szufla” podawało się komuś rękę. Gdy on też wyciągał dłoń, zabierało się swoją z kolejnym tekstem.

***

Nie pokazuj języka,
Bo ci krowa nasika

***

Otwórz paszczę,
To ci naszczę

***

Nie dłub w nosie,
Boś nie prosię

***

Palec nie górnik
Nos nie kopalnia

***

– Co się gapisz?
– Bo mam oczy!
– To niech ci żaba wskoczy!
– A tobie żmija do ryja

***

– Nie mogę
– To przez nogę. I dalej mogę

***

Skarżypyta bez kopyta
Język lata jak łopata
Na języku czarna szmata

***

Jesteś głupi i masz wszy.
Ja mam jedną, a ty trzy.

***

Życzę tobie szczęścia, zdrowia
I karetki pogotowia.

***

Mam.
Krzywe nogi jak sram.

***

Cztery oczy jedna szyja
Okularnik dostał w ryja

***

Beksa lala pojechała do szpitala
A w szpitalu powiedzieli
Takiej beksy nie widzieli

***

Zakochana para
Jacek i Barbara

We wczesnych latach szkolnych zadawanie się z płcią przeciwną było obciachem i piętnowano je np. powyższym wierszykiem.

***

Chory.
Na wory.

Powątpiewanie w czyjąś chorobę.

***

– Chcesz cukierka?
– Chcę.
– To idź do Gierka. Gierek ma, to ci da.

***

Metr wzrostu
Dwa zarostu

***

Nie do ładu, nie do sensu
Wyjmij gówno spod kredensu

***

Proszę wsiadać
Nic nie gadać

***

W prawo, w lewo
Prosto w drzewo

WYLICZANKI

***

Misia Asia, misia Fela,
Misia Kasia, konfacela
Misia A, misia Be,
Misia Kasia, kon fa ce

***

Ene, due, like, fake
Torba, borba, kusme, smake
Deus, deus kosmateus
I morele bęc

***

Ele, mele, dutki
Gospodarz malutki
Gospodyni jeszcze mniejsza
Ale za to rozumniejsza

lub

Gospodyni garbata
I do tego smarkata

Teraz młodzież i dzieci posługują się językiem skrótowym, acz bardziej dobitnym, niż to robiliśmy MY.

Komputer, to świetny sposób na samotność Seniora

Pamiętacie chyba swoje młode lata, kiedy to biegaliśmy do pracy, a z pracy do domu, bo do dzieci trzeba było jak najprędzej. Wszystko w biegu, a więc zakupy, pranie, gotowanie i jeszcze często biegaliśmy na swoje działki, które też wymagały naszej opieki.

Kiedyś działka to wybawienie, gdyż świeże warzywa i owoce dla naszych dzieci, to było to coś dla rodziny i zawsze się coś na zimę zawekowało. Ja pamiętam, że na działkę biegłam w niedzielę, bo w tygodniu nie było już czasu. Wyrywałam te chwasty, które w tydzień urosły, a jak była susza, to się podlewało późnym wieczorem, kiedy złapało się ciśnienie w ogrodowym wężu. 🙂

Skonani kładliśmy się spać, a warto było się starać. Czas wypełniony po brzegi, ale powtarzam, że warto było się starać, gdyż tu chodzi o czyste sumienie, że tak wiele udało się zrobić dla przyszłych pokoleń, a naszych dzieci.

Ale czas szybko płynie i nagle znaleźliśmy się na wytęsknionych emeryturach i tu chcę dojść do pomysłu na ten wpis.

Pisałam, że moja Mama jest już wiekową Panią i tak ją obserwuję i stwierdzam, że jest bardzo dzielna w spędzaniu wolnego czasu. Często się zastanawiam jak Ona ten czas spędza, bo przecież nie jestem w stanie być z nią przez wiele godzin. Mam swoje życie i męża, a więc i obowiązki.

Kiedyś zaproponowałam jej, że kupimy jej małego laptopa i bym jej pomogła odnaleźć się w sieci, aby ten czas sobie urozmaiciła. Pomogła bym oczywiście poznać meandry poruszania się w sieci i podpowiedziałabym ciekawe strony. Może bym ją zalogowała na jakieś forum dla Seniora i tak dalej. Wiem, że sobie by poradziła, bo obsługę telefonu pojęła w lot, ale niestety nie był to dobry pomysł.

Moja Mama przeszła dwa zabiegi na oczy i w związku z tym źle widzi, a więc pomysł upadł, a po drugie gdybym może wcześniej wyszła z taką propozycją, to by złapała bakcyla. Niestety, ale ludzie starsi boją się komputerów, a do komputera trzeba poczuć bluesa, bo inaczej nikogo się nie zmusi do jego używania.

Pamiętam swoje początki z komputerem i choć stał on w kącie zostawiony przez dzieci dla Matki, która nagle nie musiała już biegać do pracy, to się go też bałam. Pamiętam, że stroiłam się do niego dłuższy czas, bo nie wiedziałam jak i co i z czym to się je.

Pamiętam, że pewnego dnia miałam dość długich dni rozłożonych między domowymi czynnościami i się odważyłam go włączyć. Dostałam kilka wskazówek od dzieci i wiecie co? Na początku wpisywałam w wyszukiwarkę tak jak bym pisała w zeszycie. Polska z dużej litery, a przecież wyszukiwarka znajdzie i z małej. Byłam taka strasznie akuratna i przestraszona, że cieszyłam się, kiedy znalazłam w sieci program telewizyjny – jak jakaś głupia.

Potem drogą prób i błędów jestem i piszę na blogu. Sama się wszystkiego nauczyłam, bo na przykład wgrywanie zdjęć do komputera, czy ich wklejanie na Facebooku. Niby nic, a jednak kiedy zdarzy mi się awaria komputera, to szukam osobiście recepty na jego naprawienie i kilka razy mi się udało, bez pomocy fachowców.

Czasami, a może dość często widzę siebie na łóżku, że już ani ręką, ani nogą, ale umysł jeszcze sprawny i sobie wyobrażam moje życie bez komputera – masakra – mówię Wam. Spędzam przy komputerze dużo czasu, bo jestem uzależniona, a z komputera wiele się ciekawych rzeczy dowiaduję, a także są miejsca, gdzie wyrażam swoje zdanie i nagle mi ten tlen odcinają!

Męczę się psychicznie w takim momencie, że choroba pozbawiła mnie przyjemności i to jest dla mnie straszne uczucie. Wiem, że kiedyś nadejdzie taka chwila i nastąpi koniec przygody z komputerem i ze wszystkim!

W swoim otoczeniu znam kilka Pań, które są dzielne w sieci, ale i znam takie, które boją się tego ustrojstwa jak diabli i nie oszukujmy się, ale komputer pomaga bardzo znosić smutną samotność, choć ja samotna jeszcze nie jestem. Mimo to, ja i mąż mamy swoje maszynki do zapełniania wolnego czasu i póki co – jest fajnie.

Opiszcie swoje początki z komputerem. 🙂