Archiwa tagu: koncert

Muzyka łagodzi obyczaje!

Dziś miałam dobry dzień, bo wszystko mi się udało, co zaplanowałam, a taki stan mnie cieszy, choćby z racji mojego wieku!

Nieraz wstajemy lewą nogą i nasz humor ma wiele do życzenia, gdyż życie nie jest usłane przecież płatkami róż i nie zawsze widzimy świat przez różowe okulary!

Jak to się potocznie mówi, że raz na wozie, a raz pod wozem i musimy się z tym mocować i brać byka za rogi.

Skoro mi się dziś układało, to w wolnej chwili odsłuchałam na YT swoje ulubione pozycje zapisane w głowie, do których od czasu do czasu wracam.

Mówią, że pokaż jaką muzykę lubisz, a powiem ci – kim jesteś.

Ja lubię piosenki delikatne, ale rytmiczne, ale w zasadzie lubię posłuchać też czegoś smutnego w zależności od nastroju.

Zawsze lubiłam festiwale w Sopocie i Opolu i wszelkie programy muzyczne.

Mogłam ich słuchać bez końca, kiedy tylko miałam na to czas.

W Sylwestra czeka nas bomba muzyczna, bo każda telewizja będzie miała swój wielki, sylwestrowy koncert.

Czasami idę na koncerty gości – muzyków w moim mieście i byłam na koncercie Macieja Maleńczuka, a także Edyty Geppert i są to wspomnienia leżące głęboko w sercu!

Polecam te koncerty, bo są naprawdę solidne i jest w nich duża dawka porządnej muzyki!

Kiedy słucham muzyki, to się wyciszam i całkowicie i jej się oddaję, a słucham na komputerze, gdyż nie lubię muzyki puszczać na full, bo przecież mam sąsiadów!

Mam nietolerancję na disco polo, ale znoszę tytuły: „Żono moja” i
„Oczy zielone” – Maryniuka, który wg. Kurskiego jest lepszy od Pendereckiego ha ha

Mąż lubi taką muzę i próbuje puszczać ją w samochodzie, kiedy gdzieś jedziemy, ale ja mam na to alergię i musimy się w temacie spiąć ha ha. Zawsze wygrywam!

Moje preferencje muzyczne są tylko dla mnie i na blogu, ale czasami sąsiedzi mi robią za ścianą wielkie bum, a wówczas czekam, aż im się znudzi, kiedy u mnie drżą ściany! Nie lubię!

A Wy czego słuchacie i kiedy macie ochotę na muzykę?

Wiem, że nie otworzycie clipów, a może przeczytacie tytuły ha ha

 

Obraz może zawierać: noc

Dziś o godzinie 21.oo odbędzie się koncert w Warszawie – 73 rocznica Powstania Warszawskiego!

Dzisiaj – 28 lipca o godz. 21.00 w Parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego, odbędzie się koncert Moniki Borzym. Artystka wykona premierowo materiał z płyty „jestem przestrzeń”, na której znajdzie się 11 kompozycji do tekstów poetki Anny Świrszczyńskiej. Album ukaże się tego samego dnia, w ramach obchodów upamiętniających 73. rocznicę Powstania Warszawskiego. Organizatorem wydarzenia i wydawcą płyty jest Muzeum Powstania Warszawskiego. Współwydawcą i Dystrybutorem jest Wydawnictwo Agora.

https://www.youtube.com/watch?v=d67jBKa836E

 


Muzeum Powstania Warszawskiego podejmuje temat wydarzeń sierpnia i września 1944 roku poprzez wartościowe i ambitne działania artystyczne. W tym roku w ramach cyklu „Pamiętamy’44” 28 lipca o godz. 21.00 w Parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego odbędzie się koncert Moniki Borzym, która wraz z towarzyszącym jej zespołem wykona materiał z płyty „jestem przestrzeń”.

Na płycie, która ukaże się także 28 lipca, znajdzie się 11 kompozycji do poruszających wierszy Anny Świrszczyńskiej. Wyboru tekstów na płytę dokonała uznana reżyserka Agnieszka Glińska, natomiast muzykę skomponował pianista i aranżer Mariusz Obijalski.

Gdy zaczynała się wojna, Świrszczyńska była prawie w moim wieku. Jej życie, Jej marzenia, aspiracje zostały Jej odebrane. Musiała zaprogramować się na przeżycie. Myślę, że odblokowanie tych wszystkich demonów i wyrzucenie ich na papier, ubranie w słowa, to wielka odwaga, wielka siła. I nawet te wiersze, które pisała 20, 30 lat po Powstaniu wciąż mają to Powstanie zaraz pod powierzchnią, pod pierwszym naskórkiem, nawet jak nie pada w nich nic o bombach, uciekaniu, żołnierzach, krwi… To Powstanie stworzyło Świrszczyńską. Stworzyło, bo nie dała się zniszczyć. – mówi Monika Borzym.

Płytę promuje singiel „Muszę to zrobić” pokazujący jak wrażliwą oraz świadomą swojego losu i czasu osobą była Anna Świrszczyńska.

LINK DO SINGLA: https://www.youtube.com/watch?v=d67jBKa836E

Na płycie znajdą się niespodzianki – w jej nagraniu wzięli udział goście specjalni: John Scofield, jeden z najwybitniejszych gitarzystów w historii jazzu, Wojciech Waglewski, lider zespołu Voo Voo i Mitchell Long – „czarodziej gitary” – amerykański muzyk, specjalista od jazzu, bluesa i world music. W nagraniu płyty udział wzięli także: Mariusz Obijalski (fortepian), Hubert Zemler (perkusja) i Robert Kubiszyn (kontrabas i gitara basowa).

http://wjakwarszawa.pl/wiadomosci/pokaz/90,jestem-przestrzen-koncert-moniki-borzym-w-73-rocznice-powstania-warszawskiego

Jadę na koncert Michała Bajora!

No właśnie – będę tam z Córką moją.

Cieszę się jak diabli, bo bardzo cenię Michała Bajora i jego twórczość.

Od czasu do czasu trzeba się udać w inny, ciekawszy świat.

Wiem, że będę na tym koncercie płakała, bo  tak mam, że przeżywam wszystko bardzo sobą.

Kilka utworów wstawię na bloga.

Posłuchajcie ile jest mądrości i ekspresji w Jego utworach i ten niespotykany głos – drżący! 🙂

 

 

 

 

Mój magiczny wieczór!

Aż mnie świerzbią palce, by zdać Wam relację z tego, co przed chwilą przeżyłam. Doznanie cudowne i będę je pamiętała do końca swoich dni.

Małe, moje miasteczko, do którego przyjechała Wielka Gwiazda polskiej piosenki, czyli Edyta Geppert.

Koncert zapowiedziany był na godzinę 18, ale wyszłam wcześniej, by spotkać się z Córką i zająć miejsce najbliżej sceny.

Ludzie tłumnie szli na koncert i na parkingach brakowało miejsca, gdyż małe miasteczka są wyjątkowo spragnione kultury i choć bilety były dość drogie, to sala wypełniona po brzegi.

18 z minutami i na scenę wyszła upragniona Gwiazda, otulona delikatnym światłem, tak, że ledwo było widać jej sylwetkę.

Nie przywitała się z publicznością, a zaczęła od razu śpiewać.

Pomyślałam sobie, że to trochę nieelegancko i posądziłam ją o niegrzeczność.

Jednak bardzo się pomyliłam, bo konwencja koncertu rozkręcała się po trzech piosenkach i na zmianę płakałam ze wzruszenia i śmiałam z powodu doskonałego i błyskotliwego humoru Wykonawczyni i jej Męża.

Na zmianę ze swoim mężem Edyta wprawiła salę w świetny nastrój, gdyż po skeczach i wielkiej dawce smacznego humoru, śpiewała tematyczne piosenki. Sala była zachwycona, a oklaskom nie było końca.

Ubolewałam tylko, że nie mogłam zrobić ani jednego zdjęcia, gdyż z uwagi na prawa autorskie, Pani Geppert sobie zastrzegła nagrywanie i robienie zdjęć. Mówi się trudno, ale to, co w moim sercu zostało, rekompensuje mi i tak bardzo się cieszę, że przeżyłam wraz z Córką tak cudowny wieczór.

Pani Edyta wciąż ma wyjątkowo, mocny głos i wciąż jest piękną kobietą.

Nagle ze sceny popłynęły piosenki, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Piosenki o czymś, z cudownymi tekstami, które porywają mądrością życiową, dowcipem w aktorskim wykonaniu. Pani Edyta na scenie jest niesłychanie plastyczna i wyrazista z pokładami aktorskiej sztuki – cudnie aranżowanej.

Koncert minął tak szybko, że kiedy piosenkarka się żegnała z publicznością – cała sala stanęła w podzięce za tak wysoki kunszt. Ludzie chcieli więcej i więcej i to nie tylko kobiety, ale i mężczyźni.

Doczekaliśmy się dwóch bisów i więcej nie śmieliśmy się dopominać.

Kochani! Nie żałujcie grosza na taką „Q” kulturę, bo ona jest warta każdych pieniędzy.

Ja będę dziś świetnie spała – naładowana pozytywnie i tylko szkoda, że w Polsce tak wielcy, są tacy skromni, bo promuje się gwiazdki pokroju Dody!

 

Recital z udziałem Piotra  Matuszczyka ( fortepian) i Jerzego Szareckiego (trąbka), wg scenariusza i w reżyserii Piotra Loretza.

Edyta Geppert znana jest z tego, że z wielką starannością buduje swój repertuar. Jej precyzyjnie wyreżyserowane recitalesą rzadką okazją usłyszenia prawdziwych perełek polskiej piosenki literackiej. Wśród autorów tekstów odnajdujemy: Magdę Czapińską, Agnieszkę Osiecką, Jacka Cygana, Marka Dagnana, Jerzego Ficowskiego, Jonasza Koftę, Wojciecha Młynarskiego, Andrzeja Poniedzielskiego, Jana Kazimierza Siwka , a wśród kompozytorów: Henryka Albera, Włodzimierza Korcza, Seweryna Krajewskiego, Andrzeja Rybińskiego. Bardzo wiele piosenek z repertuaru Edyty Geppert wytrzymało próbę czasu i stało się evergreenami. Z tych prostych, melodyjnych, małych form słowno-muzycznych artystka wydobywa wielkie emocje, które udzielają się publiczności. Recital Edyty Geppert to znakomita okazją do spotkania z Jej niezwykłym kunsztem interpretatorskim i z tak rzadką już dziś umiejętnością budowania ostro skontrastowanych nastrojów: piosenki liryczne zderzone z dramatycznymi, a dramatyczne z zabawnymi, tzw. Kabaretowymi, reprezentowanymi przez teksty klasyka gatunku – Mariana Hemara. To niezwykła okazja przeżycia emocji, jakich mogą dostarczyć publiczności tylko nieliczni, obdarzeni prawdziwą  charyzmą artyści.

 

Każde pokolenie ma własny czas. Każde pokolenie chce zmienić świat. Każde pokolenie odejdzie w cień. A nasze nie!

Dobry wieczór. 🙂

Koncert wiosenny na dwa świerszcze, a właśnie, że nie – bo będzie MOC!

Zespół „Kombi” z okazji 40 lecia powstania wyruszył w trasę koncertową i dziś, a właściwie teraz gra w Szczecinie.

Mamy takiego, fajnego, młodego sąsiada, który zabrał mojego Męża na ten szalony koncert i oto, na świeżo mam z sąsiedzkiego Facebooka kilka migawek, za zgodą oczywiście.

Niech się mój „staruszek” rozerwie i zresetuje,  a ja mam nadzieję, że cała grupa, która pojechała, będzie się świetnie bawiła.

Rok temu ja byłam na występach Maleńczuka i powiem szczerze, że byłam zachwycona, bo odbiór na żywo, to jest ta właśnie MOC – inna, niż odsłuchiwanie muzyki z YT.

Od razu udziela się świetna atmosfera na sali widowiskowej i wiem, że wstępuje w człowieka takie wielkie szczęście, bo słucha się muzyki  całym sobą.

Lubię zespół „Kombi”, gdyż trafiają w mój gust muzyczny i cieszę się, że dinozaury są wciąż na fali.

 

 

 

 

 

Od rana mam dobry humor – trochę muzyki :)

Dzień dobry 🙂

 

Wszyscy znamy te utwory. Od lat puszczane są w radio, znamy je z filmów, gier i reklam. Potrafimy je zanucić, ale nazwisko wykonawcy lub nazwa zespołu jest nam obca. To dlatego, że to zwykle artyści jednego hitu, ale mimo to – zapraszam na koncert, bo te piosenki wszyscy znamy. Starsze pokolenie zdecydowanie.

Dobrego dnia 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozśpiewane, malutkie miasteczko

O godz. 18.45-wyszłam z domu, aby spotkać się z Córką na wspólne przeżywanie koncertu Maćka Maleńczuka.

Podjechała samochodem, a ja mam bliziutko, gdyż tylko 3 min. do Domu Kultury, w naszym prowincjonalnym miasteczku. Wchodzimy do przedsionka – przed wejściem na salę, widzimy wiele znajomych twarzy – dobry wieczór, kiwanie głowami, wszyscy się uśmiechają. Sala z czasów PRL, niestety, zgodnie z Córką stwierdziłyśmy, bo nieśmiertelna boazeria straszy. E, nieważne bo grunt, że siedzi już bardzo dużo ludzi i trzeba było spieszyć się, by zająć dogodne miejsca – ciasno już, a ludzie wciąż wchodzą.

Scena już oświetlona, zmieniającymi się reflektorami i poczułam się jak w Kongresowej, ful wypas – czekamy na Maćka niecierpliwie. O godz. 19.10, jest  – skubaniec się spóźnia, ale z marszu śpiewa tę ostatnią niedzielę – nie wiedzieć czemu po moich policzkach spływają łzy. No nie, czyżbym miała wyć przez cały występ? Ech ten jego głos rozwala mnie totalnie.  Po wykonaniu tej kultowej piosenki już było tylko jeszcze lepiej. Skromniutka widownia, usadowiona równiutko i grzeczniutko, z prowincjonalnym poczuciem niższości, zaczyna się nagle kołysać, podskakiwać, klaskać entuzjastycznie, jakby się czegoś ludziska napalili, a i mnie z Córką atmosfera porwała, że starsza Pani – rękoma pofalowała. Cóż się dzisiaj okazało, że my prowincjonalni czujemy muzę, kochamy się bawić, nie wstydzimy okazywać się emocji, bo my prowincjonalni mamy takie same serca, wrażliwość i przede wszystkim umiemy się cieszyć. Co najważniejsze, nie wstydzimy okazywać się naszych emocji. Koniec koncertu i wielkie brawa na stojąco – długie siarczyste brawa i bis ! Jestem dziś światową, starszą Panią, po emocjach, które zostaną we mnie na zawsze. To był wspaniały wieczór – dziękuję Ci Maćku, Ty wieczny chłopaku i huncwocie. Dziękuję Ci Córko, że pozwoliłaś mi razem z Tobą – przeżywać! 😀

Beznadziejne zdjęcie, ale moje 🙂

Maleńczukowe dzisiaj

Dzień dobry, choć dzisiaj u mnie dość wietrznie i patrząc z rozrzewnieniem na moje ukochane drzewo, widzę, że ten silny wiatr z minuty na minutę ogołaca je z premedytacją z pięknych, złocistych liści. Jest to dowód na to, że w przyrodzie nic nie dzieje się bez przyczyny i tylko nasza blokowa Pani sprzątająca ma coraz więcej liści do grabienia. No cóż, nieubłaganie zbliża się zima i za chwilę moje drzewo będzie całkiem łyse przez wiele miesięcy. Aby do wiosny, choć zimowe miesiące mnie nie cieszą, bo nie lubię zimy wcale. No chyba, że jest na tyle mroźna, że pod butami skrzypi śnieg, który błyszczy w promieniach słońca. Ale myślę, że jeszcze troszkę będzie tych jesiennych dni i grzybiarze w lasach są jeszcze w swoich żywiołach. Ej, jakoś nostalgicznie wychodzi mi ten wpis, może dlatego, że jesienią, jesienią drzewa się rumieniom czy jakoś tak!

Wiecie, że nie nie byłam wiele lat w naszym Domu Kultury i nie pamiętam czego moja ostatnia wizyta dotyczyła? Czy był to film, czy może jakiś kabaret, no nie pamiętam. Nie ciągnęło mnie specjalnie do masowej kultury i wszystkie plakaty promujące jakąś imprezę, zupełnie mnie nie obchodziły. Nie wiem dlaczego, ale chyba przez swoją niechęć, może trochę schamiałam kulturalnie, bo się zamotałam w swój kokon bezpieczeństwa i zaryglowałam wewnętrznie. 

Kilka dni temu, córka zaproponowała mi wyjście na koncert Maleńczuka i było z mojej strony – a czy ja wiem! Chyba mi się nie chce wychodzić i to jeszcze o 19! 

Mamo – idziemy i już i nie mam wyjścia moi drodzy, bo dzieciom się nie odmawia – pamiętajcie, że chcą dla swoich rodziców jak najlepiej.

Co się więc wydarzyło po przemyśleniu i pokonaniu swojej niechęci do wszelkich wyjść? – bardzo się cieszę, to się stało i sama sobie się dziwię – i mam nadzieję, na fajny, energetyczny wieczór, la la la…