Archiwa tagu: Krzywonos

Napoleon Bonaparte – „His­to­ria to uz­godniony zes­taw kłamstw”

Nienawidzę kłamstwa. Nienawidzę konfabulacji, przekręcania i dopisywania zasług, bo się po prostu tym brzydzę.

Jestem już dorosła. Jestem Matką, Żoną i Babcią i w mojej psychice pod wpływem wieku nic się nie zmieniło i wciąż nienawidzę kłamstwa, bo mnie żadna demencja jeszcze nie dopadła.

Wciąż wiem, gdzie co położyłam i nie tracę czasu na szukanie kluczy, czy też telefonu. Może czasami szukam ładowarki do telefonu, którą podprowadza mi Mąż.

To Mąż często się mnie pyta, gdzie coś położy i zapomni, ale faceci tak mają.

Jestem wciąż bystra i zapamiętuję zdarzenia i kojarzę je w czasie, ale nie byłam obecna w żadnych strajkach, kiedy Polska zdobywała wolność i różni ludzie w tym uczestniczyli.

Trzeba oddać im pokłony, że mamy w Polsce wolność, a Oni narażali swoje życie za to, abyśmy teraz w kranach mieli ciepłą wodę.

Trzeba oddać im szacunek i tu zmierzam do bohaterskiej Henryki Krzywonos, która wolą wyborców dostała mandat do Sejmu i została posłanką PO.

Mam zgrzyt jak jasna cholera, bo niby na mównicy machała Konstytucją i nawoływała do jej poszanowania, jako osoba, która zatrzymała jakiś tam tramwaj i ogłoszono ją bohaterką, a ostatnim wywiadem udzielonym przez Annę Walentynowicz.

Anna Walentynowicz wystawiła Krzywonos zupełnie inną laurkę.

Komu tu wierzyć, aby nie powiedzieć, że jedna baba, drugiej babie zasadziła w de… grabie?

Anna Walentynowicz w swoim ostatnim wywiadzie zaprzeczyła bohaterstwu Henryki Krzywonos w te słowa lekko zmienione:

Piła w Spale, spała w Pile
i to jak na razie tyle!
Heeej, o hej…

Artur Andrus

Reklama

Oficjele boją się niepełnosprawności!

Nie boję się tego napisać, że oficjele boją się niepełnosprawności. Dlaczego tak twierdzę? Dlatego, że wszyscy walczą o te rodziny, które przez los zostały obdarzone chorym dzieckiem, ale boją się wyjść do tych ludzi i powiedzieć im prosto w oczy, że nie podoba im się taka forma walki o lepszy byt dla  ich dzieci. Dorota Zawadzka też walczy i nie podoba się jej forma protestu, bo dzieci leżą na zimnych posadzkach Sejmu, a jedna matka wypowiedziała się, że jej dziecko nie było myte od początku protestu, ale z pozycji wygodnej kanapy! Zamieściła taki oto wpis na swojej popularnej stronie na FB i się zaczęła jatka matek broniących i matek samotnie wychowujących dzieci, a także matek, które z ledwością wiążą koniec z końcem:
 
Jakiś czas temu, mama prosząca o pomoc dla swojego dziecka umieściła w sieci jego zdjęcie (było i tu). 
Pojawiły się komentarze, że dziecko ma drogie buty i jest kolorowo ubrane wiec PO CO IM POMOC?
Dziś w tym samym tonie, tylko jeszcze bardziej na żenującym poziomie…
Dyskutuję tam ale szlag mnie trafia…
Nie podoba mi się forma protestu, nie podoba mi się język protestujących, nie podoba mi się udział/obecność dzieci (w takiej formie) – co nie zmienia faktu że sprawa słuszna.
Ludzie są bezwzględni i dali nura do sieci i wykopali, że główna organizatorka protestu wyjechała z niepełnosprawnym dzieckiem do Chorwacji, aby pokazać swojemu dziecku inny świat. Wykop, wykopał i na biedą matkę wylało się szambo, bo niby skąd miała na to pieniądze.?  Ja nie wnikam skąd, bo tak łatwo sięga się do cudzych portfeli i rozlicza. Ja mam pretensję do tych ludzi, którym ów protest się nie podoba, w tej formie, ponieważ zbulwersowani tym protestem nie podnieśli się z kanapy i nie poszli do tych ludzi, aby zwrócić im uwagę, iż robią błąd używając jako narzędzia do walki swoje chore dzieci. No bo kto u nich był z tych ważnych, zasiadających w pierwszych ławach, wszędzie oficjeli – Nikt! Nie licząc polityków, którzy na sprawie zbijają kapitał polityczny. Nawet nosili im kanpki ciepłą herbatę. Owszem był przewodniczący Solidarności, aby podburzyć rodziców przeciwko rządowi i systemowi, ale nie przeszkadzało mu to, że dzieciaki bytują na korytarzu sejmowym. Pani kandydująca do EU, Henryka Krzywonos, również oburzona tym, że dzieci są w urągających warunkach, wypowiedziała się, że też nie uda się do Sejmu, aby zaproponować protest bez dzieci, ponieważ mogli by ją inni posądzić o robienie sobie reklamy, gdyż kandyduje.
I wiecie co mi przyszło do głowy? Nikt w tym naszym kraju nie zrobi nic za darmo, bo iść do tych rodziców i negocjować z nimi inną formę protestu, było by w czynie społecznym, a na ich konto by nic nie wpłynęło, a więc po diabła się narażać! Za darmo?
Ps. Kiedy Zawadzką spytałam, dlaczego nie próbowała rozmawiać w rodzicami i nie wybrała się do nich, skoro jej się nie podoba, to dlaczego nic nie zrobiła? Odpisała, że mam świeckie poglądy i to była odpowiedź ni przypiął ni przyłatał, Szkoda klawiatury!