Archiwa tagu: Mama

Tęsknię!

Obejrzałam dziś po części wystąpienia tego faceta, który uważa się za zbawcę Narodu i oczywiście obrażał.

Znowu obraził osoby LGBT, a także nazwał Romana Giertycha koniem, bo wg. tego bezczela Giertych ma urodę konia.

Tak sobie tego słuchałam i stwierdziłam, że gdyby żył jego brat, którego zabił brat, to za to wszystko Lech Kaczyński dał by mu po prostu w pysk.

Jaki był Lech Kaczyński, to każdy z nas wie, ale nigdy by się nie dopuścił do tego, aby pluć na swój naród, który nie popiera dewastacji Polski jak to robi ten zaburzony facet.

A tym czasem ten zbój:

Aneta ObserwatorXY na TT.

Cytat:

Kaczyński w #JastrzębieZdrój: „Naprzeciw mnie siedzi pani poseł i pan premier i w pewnym momencie tak dojdą do wniosku, że… hehehe… krótko mówiąc, że Jadwiga nie chce być Mateuszem, a Mateusz, jak rozumiem, nie chce być Jadwigą, hehehe…”.

Znów szczucie 🤢

Maria Kaczyńska, która była kobietą mądrą, nigdy by nie pozwoliła swojemu mężowi na takie zachowanie – nigdy!

Ale odejdźmy od tego strasznego faceta – zaburzonego, gdyż są ważniejsze, ludzkie sprawy.

Dziś kolejny dzień byłam sama, bo M wyjechał z przyjaciółmi nad morze, a ja otworzyłam albumy ze zdjęciami i dwa pudła, gdzie też są zdjęcia.

Nie wiem, czy to był dobry pomysł, bo spłakałam się tak mocno, kiedy na zdjęciach pojawiała się moja Mama.

Odeszła 1 lutego 2019 roku i naprawdę potrzebowałam takiego czasu, by sobie w głowie wszystko uporządkować, ale może i dobrze, że to zrobiłam.

Nastąpiło wewnętrzne oczyszczenie!

Przypomniałam sobie, że kiedy Mama leżącą już była w swoim domu, otoczona tylko rodziną – zrobiłam coś dla niej, by na koniec poczuła, że ludzie inni, też o niej pamiętają w tej klatce schodowej.

Ludzie wiedzieli, że Mama umiera, a jednak jak to bywa – woleli temat obejść, tak jakby nic się nie działo, bo ludzie często nie wiedzą jak się zachować i ja to rozumiem.

Odważyłam się napisać na Facebooku do sąsiadki mojej Mamy – kobiety zaangażowanej w pomoc charytatywną w naszym mieście, by odwiedziła moją Mamę.

Pani Ewa, bo tak ma na imię kupiła kwiaty i jeśli pamiętam to były niebieskie hortensje i Mamę odwiedziła.

Mnie zrobiło się bardzo przyjemnie, a i na twarzy Mamy pojawił się uśmiech.

Tęsknię za Mamą i może gdyby jeszcze żyła, to inaczej by się między nami ułożyło, a tak zostały mi tylko piosenki i łzy na wspomnienie oraz fakt, że tęsknię!

Mamo

Mamo, smutno tu i obco
Drzewa inne rosną
I ciszy nikt nie zna tu
Mamo, nie myśl, że się skarżę
Żal mi tylko marzeń
Dziecięcych dni, moich dni

Widzę znów nasz dom
Ciebie, Mamo, w nim
Wspominam stary klon
Ciemny i wysoki jak dym

Mamo, wołam twoje imię
Znowu jesteś przy mnie
Jak za dawnych lat

Widzę znów nasz dom
Ciebie, Mamo, w nim
Wspominam stary klon
Ciemny i wysoki jak dym

O, Mamo, w sercu cię kołyszę
List do ciebie piszę
Ciemny jak ta noc
To nieprawda, Mamo
Jutro wyślę inny list
Jest dobrze, Mamo
Tak, jak miało być
A ty, Mamo, śpij
Jeszcze noc, dobrze śpij
O, Mamo

Źródło: Musixmatch

A takie świadectwo dla mojej Mamy napisała moja Córka, kiedy Mama odchodziła:

„Kochana Babciu Halinko…

W dniu Twojej śmierci zrodziła się we mnie ogromna potrzeba, aby wypowiedzieć jak bardzo byłaś, jesteś i będziesz ważna w moim życiu.

Myślałam, że jestem gotowa na Twoje odejście, ale się myliłam.

Choć serce pękało patrząc jak cierpiałaś , szczególnie przez ostatnie dwa tygodnie.

Nigdy nie dopuszczałam myśli, że kiedyś Ciebie nie będzie, a jednak….

Zawsze podziwiałam Cię za Twój twardy i uparty charakter.

Czasami to nawet było irytujące.

Kiedy patrzę na Twoje życie, które było trudne, ciężkie, pełne cierpienia, Ty i tak potrafiłaś niemalże do końca śmiać się, dowcipkować, śpiewać…

Nawet w swojej chorobie znalazłaś czas na uśmiech, humor, pocieszenie.

Babciu, jesteś dla mnie bohaterką, autorytetem godnym naśladowania.

To Ty przytulałaś mnie do piersi gdy byłam niemowlęciem, aby ukoić mnie z płaczu, to Ty dodawałaś otuchy gdy było trudno, to Ty dawałaś wskazówki gdy chciałam dokonać złych wyborów, to Ty zawsze czekałaś pokornie bym przyszła Cię odwiedzić, to Ty tęskniłaś….

Dziękuję Bogu, że pozwolił mi towarzyszyć Ci w Twojej chorobie i w Twoim przejściu na Drugą Stronę.

To doświadczenie było mi bardzo potrzebne…

I dziękuję Ci, że byłaś w swej ciężkiej chorobie TAKA dzielna, co nam wszystkim ułatwiło trwanie przy TOBIE…

Wiedz, że będzie mi Ciebie bardzo brakować, ale ufam, że u Boga będzie Ci dobrze i bezpiecznie i że właśnie tam będziesz na mnie czekać i wyjdziesz kiedyś na spotkanie.

Kocham Cię – Twoja na zawsze!

Reklama

Taka piękna, polska katastrofa!

Gdyby żyła moja mama, to dzisiaj by skończyła 90 lat.

Zapaliłam jej światełko w domu, bo się nie wynurzam z domu w związku z nadchodzącym Omikronem, którym nas straszą wirusolodzy, że będzie masakra.

Zapaliłam światełko i wiem jedno – tęsknię!

Myślę, że nie muszę mieć wyrzutów sumienia, iż nie poszłam na cmentarz, ale zwyczajnie się boję Omikrona i dmucham na zimne mając choroby współistniejące.

Schodzę na ziemię i naprawdę w tym kraju nie ma ani jednego dnia spokoju i wytchnienia, bo się dzieje bardzo dużo, złych rzeczy.

Od rana media trąbią, że nasze, wrażliwe, tajne dane wojskowe oto wyciekły do sieci i skopiowane zostały przez inne kraje.

Gigantyczny wyciek danych z wojska. Ponad 1,7 mln pozycji w internecie.

Baza zasobów polskiego wojska — od śrubek i zeszytów po pociski przeciwpancerne oraz myśliwce F-16 — wyciekła do sieci.

Niektóre informacje są niezwykle cenne dla obcych wywiadów.

Według naszego informatora, specjalisty od cyberbezpieczeństwa, bazę ściągali już użytkownicy z kilkunastu krajów, w tym z Rosji i Chin.

Wyciek potwierdziliśmy nieoficjalnie w dwóch niezależnych źródłach związanych ze służbami specjalnymi.

Wojsko szuka w tej chwili winnych i szacuje straty.

Wyciek nastąpił najprawdopodobniej z Szefostwa Planowania Logistycznego w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy.

Znalezione w sieci informacje obejmują m.in. uzbrojenie polskiej armii, amunicję, części zamienne do maszyn bojowych czy specjalistyczne oprogramowanie.

Wśród ujawnionego sprzętu znajduje się też ten zakupiony przez polską armię w USA, Niemczech i Izraelu.– To są dane strategiczne, o które zabiega np. wywiad Rosji – mówi gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Jego zdaniem informacje takie warte są ogromnych pieniędzy.

I oto dzięki nieudaczników nasze wojsko jest odkryte zupełnie i nie wiem, czy NATO kiedykolwiek zaufa Polsce w kwestii wymiany informacji!

Wypływają mejle Dworczyka, z których się dowiadujemy jak ci źli ludzie traktują swoje stanowiska w rządzie, bo oni przyszli do polityki tylko dla kasy.

Pracując 10 lat w wojskowości trochę mam pojęcie jak to działa i jak wyglądają wojskowe magazyny, które powinny być szczelnie zabezpieczone – przecieram oczy ze zdumienia!

Jak pozwolono na wyciek tych danych do sieci i kto miał do nich dostęp bez nadzoru tego nierządu – to jest banda i granda!

I jeszcze jakby tego było mało, to 13 lekarzy opuściło Radę Medyczną działającą przy Pinokio.

Uciekają , bo nikt ich nie słucha i nie mogli już patrzeć na eksterminację Polaków!

To jest taka piękna katastrofa tego nierządu i niech się już pakują, bo im sondaże lecą na pysk!

List dla śp. Babci!

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba

Jest to zdjęcie mojej śp. Mamy, która wczoraj miała Imieniny!

Zdjęcie robiłam wieczorem, a więc jest niedoskonałe, ale to właśnie na tym zdjęciu Mama była ze mną w ciąży, a był to 1956 rok.

Dzisiejszy dzień minął mi jak szalony, gdyż wzięliśmy się z Mężem za gruntowne porządki, łącznie z odsuwaniem mebli, a potem było pitraszenie w kuchni i jak to w domu zawsze jest coś o zrobienia.

W tle grało radio i przy wspólnym sprzątaniu śpiewał Krzysztof Krawczyk i tak sobie pomyślałam przy mojej ulubionej piosence, że:

„Bo jesteś Ty
Znów przy mnie budzisz się
Bo jesteś Ty
I wciąż czuję, że…

Bo jesteś Ty
Cóż więcej mogłabym chcieć?
Bo jesteś tu
I proszę zawsze ze mną bądź”

Wpis miał być zupełnie na inny temat, ale jak zawsze życie pisze swoje scenariusze i plany się zmieniły.

Kiedy odpoczęłam trochę po porządkach i siadłam do laptopa, to na pocztę FB dostałam wiadomość od mojej, starszej Córki.

Robiła coś na swoim komputerze i znalazła list, który napisała od siebie – na okoliczność pogrzebu mojej Mamy, a Jej Babi.

Pamiętam jak przez mgłę treść tego listu, który odczytała w kościele, gdyż wiadomo, że w takich, smutnych chwilach jesteśmy w wielkich emocjach.

Dziś dokładnie przeczytałam ten list od Wnuczki dla Babci i się poryczałam, ale najważniejsze jest to, że moje Dzieci tak właśnie zapamiętały swoją Babcię, a dla mnie jako matkę jest to bardzo ważne!

„Kochana Babciu Halinko…

W dniu Twojej śmierci zrodziła się we mnie ogromna potrzeba, aby wypowiedzieć jak bardzo byłaś, jesteś i będziesz ważna w moim życiu.

Myślałam, że jestem gotowa na Twoje odejście, ale się myliłam.

Choć serce pękało patrząc jak cierpiałaś , szczególnie przez ostatnie dwa tygodnie.

Nigdy nie dopuszczałam myśli, że kiedyś Ciebie nie będzie, a jednak….

Zawsze podziwiałam Cię za Twój twardy i uparty charakter.

Czasami to nawet było irytujące.

Kiedy patrzę na Twoje życie, które było trudne, ciężkie, pełne cierpienia, Ty i tak potrafiłaś niemalże do końca śmiać się, dowcipkować, śpiewać…

Nawet w swojej chorobie znalazłaś czas na uśmiech, humor, pocieszenie.

Babciu, jesteś dla mnie bohaterką, autorytetem godnym naśladowania.

To Ty przytulałaś mnie do piersi gdy byłam niemowlęciem, aby ukoić mnie z płaczu, to Ty dodawałaś otuchy gdy było trudno, to Ty dawałaś wskazówki gdy chciałam dokonać złych wyborów, to Ty zawsze czekałaś pokornie bym przyszła Cię odwiedzić, to Ty tęskniłaś….

Dziękuję Bogu, że pozwolił mi towarzyszyć Ci w Twojej chorobie i w Twoim przejściu na Drugą Stronę.

To doświadczenie było mi bardzo potrzebne…

I dziękuję Ci, że byłaś w swej ciężkiej chorobie TAKA dzielna, co nam wszystkim ułatwiło trwanie przy TOBIE…

Wiedz, że będzie mi Ciebie bardzo brakować, ale ufam, że u Boga będzie Ci dobrze i bezpiecznie i że właśnie tam będziesz na mnie czekać i wyjdziesz kiedyś na spotkanie.

Kocham Cię – Twoja na zawsze Agnieszka”

Ps. Potwierdzam, że kiedy Córka maleńka płakała, a ja byłam zabiegana i trochę nerwowa z małymi piersiami często nie udawało mi się uspokoić Jej.

Wystarczyło, że Babcia Ją wzięła w ramiona i przytuliła na obfitym biuście – płacz znikał – tak było!

gify alfabet

Przyszedł taki czas…

Jaki prezent na Dzień Matki 2018?

Zbliża się Dzień Matki i z tego powodu jest ta notka.

Czas tak szybko leci, ale pamiętam te czasy, kiedy moje Dzieci były w wieku przedszkolnym.

Zawsze był kłopot, kiedy był okres wakacji, a ja nie miałam tyle urlopu ile było mi trzeba, aby zapewnić Dzieciom opiekę!

Musiałam chodzić  do pracy, ale na podorędziu miałam Teściową, która w tym czasie zajmowała się Córkami.

Była wówczas lekko po 40-tce i była pełna sił witalnych i naprawdę nie musiałam się niczym martwić.

Były doglądane na podwórku, a także najedzone, bo Teściowa o to bardzo dbała.

Zawsze będę Jej za to wdzięczna!

Ponownie minęło 40 lat i nagle moja Teściowa podupadła na zdrowiu.

Teraz jest tak, że już nie wychodzi z domu z braku sił i potrzebuje pomocy, gdyż niewiele już koło siebie może zrobić!

Przyszedł czas, abym mogła się odwdzięczyć za tamte lata.

Od dwóch lat gotuję więcej, choć jestem tylko z Mężem, ale pamiętam o Teściowej.

Pakuję jedzenie ciepłe w słoiki i Mąż je nosi i oczywiście pilnuje, aby cokolwiek zjadła, bo często sama o tym nie pamięta, a i z apetytem jest różnie!

Niestety, ale taka jest kolej rzeczy i tak mi się marzy, aby odejść z tego świata nie umęczając nikogo swoją niedołężnością.

Mąż w stosunku do Matki jest bardzo cierpliwy, choć jest humorzasta, ale zawsze sobie tłumaczy, że to jest Jego Matka i widocznie tak być musi!

Właśnie poszedł do Niej, aby dać jej wszystkie zapisane leki i tak jest codziennie!

Ktoś w tej sytuacji gotuje, ktoś Ją kąpie, a ktoś inny dogląda jej dwa razy dziennie i tak to wygląda!

Może być zdjęciem przedstawiającym jedzenie

Macierzyństwo wczoraj i dziś!

Może być czarno-białym zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba

Kiedy tak sobie wspominam mój, młody czas, kiedy byłam mamą, to zastanawiam się jak ja dawałam sobie radę?

Mając dwoje dzieci w nieciekawych czasach wciąż byłam w biegu, aby spełnić swoją rolę jak najlepiej i zaspokoić wszelkie potrzeby swoich dzieci!

Jak to było?

Codziennie, przez sześć dni w tygodniu trzeba było naszykować dzieci do przedszkola, żłobka i je tam dostarczyć i jeszcze zdążyć na czas do pracy!

Do przedszkola miałam daleko i wsadzałam obie Córki na rower i wiozłam 3 kilometry w jedną stronę, bo samochodu jeszcze nie mieliśmy i tak codziennie.

W sklepach nie było niczego i trzeba było na wszystko polować, łącznie ze staniem w kolejkach w nocy po kawałek chabaniny, masła, czy sera!

Nie było ubranek dla dzieci i też trzeba było wystać, albo prosić, by ktoś cokolwiek uszył, aby je przyodziać.

Kiedy były małe, to pieluchy tetrowe gotowało się w kotle, a potem trzeba było je uprać, wypłukać i wyprasować.

Zupki, kaszki trzeba było samemu gotować i przecierać prze sitko jak pamiętam.

Potem Mąż kupił samochód wojskowy Gaza-69 i kiedy w mieście były ogromne kolejki za chlebem, to wsiadaliśmy w ten samochód i jechaliśmy do odległej wioski, w której chleb był bez kolejki!

Tak samo biegałam do gospodarza i codziennie przynosiłam do domu świeże mleko od krowy, aby miały produkt najlepszej jakości.

Pędziłam przez życie i dużo by o tym pisać, ale tak miały matki za czasów PRL -u!

Teraz jest łatwiej matkom, bo wszystko można kupić w sklepach i wszystkiego jest aż nadto!

Pieluchy jednorazowe, czyli pampersy i gotowe zupki oraz deserki w słoikach „Gerber”

Wiem, że to wszystko drogo kosztuje, ale taki jest teraz model wychowywania dzieci, aby matkom było lżej!

Nikt mi w tamtych czasach nie udzielał porad, że czasami było warto odpuścić i nie denerwować się, że nie wszystko jest zrobione jak należy!

Nie dawałam sobie żadnej taryfy ulgowej i naprawdę teraz analizując tamte lata zastanawiam się jak ja dałam sobie radę!

Nie miałam ani dnia spokoju, bo w wolną niedzielę nadrabiałam domowe prace i tydzień zaczynał się od początku, że często pot spływał po tyłku, ale mimo wszystko mam satysfakcję, że dałam radę!

Teraz mamy dostają dobre rady i taką znalazłam w sieci jak poniżej:

Mnie nigdy nikt nie tłumaczył w ten sposób, żebym mogła sobie wiele odpuścić, bo były ważniejsze sprawy jak bycie z rodziną, ale to były zupełnie inne czasy i się nie dało odpuścić, bo to była walka o przetrwanie rodziny!

Mama Terapeutka

Puść to. To nieistotne.

Jeśli będac w łóżku przypomnisz sobie o mokrym praniu zostawionym w pralce. Nie myśl o tym. Puść to, co nieistotne.

Jeśli spóźnisz się do pracy, bo Twoje dziecko będzie potrzebowało więcej uwagi z Twojej strony. Nie martw się tym. Puść to, co nieistotne.

Jeśli nie zrobisz obiadu, zapomnisz kupić pieczywa na kolacje albo nie poudkarzasz tych kotów kurzu w rogu salonu kolejny dzień. Nie zadręczaj się tym. Puść to, co nieistotne.

Jeśli ktoś będzie robił Ci wyrzuty, bo nie zrobisz czegoś dlatego, że po prostu nie będziesz mogła. Nie dołuj się tym. Puść to, co nieistotne.

Przy każdej fali nieprzyjemnych emocji, wyrzutów sumienia lub zmartwień, przypomnij sobie, co jest dla Ciebie teraz najważniejsze.
Która spośród pełnionych przez Ciebie ról jest tą główną, której chcesz dać swój czas i uwagę?

Nie możesz być wszędzie na 100%.
Nie będziesz miała kontroli nad wszystkim, co się dzieje w Twoim życiu.
Nie dasz rady zadowolić wszystkich i robić wszystkiego. Na szczęście.

Za każdym razem, gdy za bardzo zapędzisz się w biegu codzienności, zatrzymaj się i pomyśl, przy kim jest Twój spokój, uśmiech, wytchnienie?

Przypomnij sobie, czego nie chcesz puścić, bo jest to zbyt istotne dla Ciebie.

Spokoju ❤

Ilustracja- Júlia Sardá

Oddam za darmo!

Kiedy jeszcze pracowałam, to kupiłam mojej mamie taki płaszczyk, jesionkę, czy jak to tam nazwać.

https://harro.pl/ 1.0 daily https://harro.pl/ 0.1 daily  https://harro.pl/ksiazki-i-komiksy/8-dodruk-carciphona-tom-1.html 0.9  2017-10-23T10:16:33+02:00 daily  http://harro.pl/122-large_default/dodruk-carciphona-tom-1.jpg Dodruk:  Carciphona tom 1 https://harro.pl ...

Kupiłam w butiku i naprawdę sporo za to zapłaciłam, ale bardzo się cieszyłam, że mogłam zrobić jej przyjemności, kiedy emerytura emeryta w Polsce nie jest oszałamiająca.

Mama nosiła to, ale nie codziennie, gdyż zakładała tylko na specjalne okazje i dlatego ta rzecz nie jest zniszczona.

Może na zdjęciu tego nie widać, ale po oddaniu do pralni chemicznej odzyska swój blask.

Po śmierci mamy ta rzecz wróciła do mnie i myślałam, że będę w tym chodziła w chłodniejsze dni, ale tak się nie stało.

Kiedy się dowiedziałam, że własna matka mnie odepchnęła, a dowiedziałam się tego po jej odejściu, to czuję do tej rzeczy niechęć i nigdy jej na siebie nie nałożę z powodu ogromnego żalu!

Wisi w szafie już dwa lata i nie mam go komu oddać, a nie wyrzucę na śmietnik, bo sądzę, że może się przydać jakieś pani w moim wieku, kiedy  jej emerytura jest niska i nie stać jej na kupowanie odzieży!

Płaszczyk jest bardzo lekki i z pewnością będzie pasował na panią do 80 kilogramów i o wzroście 164  centymetrów.

Oddam za darmo i jeśli ktoś napisze mi na mejla swój adres, to prześlę z chęcią, a jeśli nie, to zaniosę do do jakiegoś domu pomocy społecznej!

Mój mejl: – kalinaxa@wp.pl

Może być zdjęciem przedstawiającym w budynku

Wspomnienie!

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Kiedy przeglądam swojego Facebooka i zanim sprawdzę, co się dzieje na świecie i w kraju – włączam swoje wspomnienia zapisane danego dnia z tamtego roku i wcześniej!
18 stycznia 2019 roku, to był piękny słoneczny dzień, co widać jest na powyższym zdjęciu!
W tym dniu miałam dyżur z chorą Matką, która naprawdę już nie czuła się najlepiej i zapisałam sobie:
„Dyżur z chorą Mamą.
Podsypia, postękuje, cierpi!” 🙁
Kiedy z Nią byłam, to oczywiście doglądałam Ją i zwracałam uwagę na każdy Jej gest, mimikę na twarzy, potrzeby!
Obok łóżka Mamy miałam włączony komputer, bo kiedy spała, to śledziłam, co dzieje się na świecie, by po prostu zająć się czymkolwiek i wydaje mi się to naturalne, ale byłam zawsze blisko Niej!
Już wiedziałam, że to jest końcówka Jej życia, ale Ona tak bardzo nie chciała odchodzić i walczyła o każdy, swój oddech i była w tej chorobie bardzo dzielna!

 

Lubiła, kiedy był włączony telewizor, a więc był włączony, choć na 15 dni przed odejściem już naprawdę niewiele do Niej docierało!

1 lutego odeszła, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że jestem ostatnia z tego rodu, bo mam tylko na ten czas Męża, moje, dwie Córki i Wnuki!

Nie żyją bracia mojego śp. Ojca, ani prawdopodobnie ich żony!

Nigdy nie poznałam swoich kuzynów, mieszkających gdzieś tam w Polsce, bo nikt nie dbał o rodzinne więzi!

Teraz kolej na mnie!

Myślę o wykupieniu miejsca na cmentarzu i chcę być na tamtym świecie blisko swojego Męża, a nie blisko rodziców, którzy mnie skrzywdzili!

Obraz może zawierać: 1 osoba

Wspomnienie świąteczne!

Obraz może zawierać: 1 osoba, siedzi, ocean, niebo, plaża, na zewnątrz i woda

Za chwilę będzie dwa lata – [*]
Mama ma zmartwienie
Mama usiadła przy oknie.
Mama ma oczy mokre.
Mama milczy i patrzy w ziemię.
Pewnie ma jakieś zmartwienie…
Zrobiłam dla Niej teatrzyk,
A Ona wcale nie patrzy…
Przyniosłam w złotku orzecha,
A Ona się nie uśmiecha…
Usiądę sobie przy Mamie.
Obejmę Mamę rękami
I tak jej powiem na uszko:
„Mamusiu, moje Jabłuszko!
Mamusiu, moje Słoneczko!”
Mama uśmiechnie się do mnie
I powie: „Moja córeczko!”
Danuta Wawiłow
Nigdy mi nie powiedziała moja córeczko, bo była bardzo oszczędna w okazywaniu uczuć.
Przed śmiercią, kiedy się Nią opiekowałam powiedziała mi tylko, że jestem dobrą dziewczyną i to musi mi wystarczyć!
Prawie codziennie widzę Ją leżącą na łożu śmierci.
Kiedy odeszła, to głowa Jej lekko osunęła się na poduszce i już na twarzy nie było widać bólu i cierpienia.
Widać było wytęskniony spokój, a ja bałam się jej dotknąć, aby nie poczuć zimnego ciała i tak stałam i patrzyłam i nagle zdałam sobie sprawę z tego, że już nigdy nie odpowie na moje pytania – odeszła!
W kościele podczas ceremonii pogrzebowej stanęłam przed trumną i chciałam Ją pożegnać pocałunkiem.
Walnęłam się tak bardzo piersią o trumnę, że o mało nie zemdlałam z bólu!
Do dziś się zastanawiam, co to mogło oznaczać, bo może kolejne odrzucenie!
Mimo to, codziennie o Niej myślę i wspominam, bo była moją Matką – przecież!

Rodzić po ludzku!

Każda kobieta rodząc swoje dziecko, a potem następne dzieci, przeżywa ten moment bardzo mocno i jest to dla niej szczególnie ważna chwila w jej życiu!

Te chwile pamięta się do końca swojego życia i nieprawdą jest, że z czasem się zapomina poród, ból i tę opiekę sprawowaną na sali porodowej ze strony personelu!

Ja gdzieś tu pisałam, że rodząc Córkę w 1979 roku w czasie PRL-u zostałam potraktowana przez położne bardzo źle i tego nie zapomnę do końca swoich dni!

Dziecko przyszło na świat bardzo szybko, bo bóle zaczęły się o szóstej rano, a moje Dziecko urodziło się w okolicach południa – całe, zdrowe, wyczekane!

Dziecko mi szybko zabrano, że nawet nie widziałam Jej buźki, a mnie zostawiono na tej sali tuż przy nieszczelnym oknie na wiele godzin z basenem pod krzyżem!

To był grudzień i mieliśmy zimę stulecia, a ja leżałam zmarznięta przy tym oknie i nikt mnie nie doglądał.

Martwiłam się o dziecko, a tam z gabinetu pielęgniarek słyszałam wesołe głosy, bo któraś z nich obchodziła imieniny!

Zostawiono mnie jak jakiegoś psa pod płotem, a moje delikatne prośby, bym mogła być przeniesiona na salę zostały ignorowane.

Słyszałam – jeszcze trochę kochaniutka, bądź cierpliwa.

Kiedy w końcu przygotowano dla mnie łóżko, to po godzinie 19 -tej zziębnięta, drżąca z zimna zostałam przeniesiona na salę.

Dziecko przyniesiono mi dopiero na drugi dzień!

Gdybym miała ten rozum, który mam teraz, to bym założyła tym paniom sprawę w sądzie, bo bolący kręgosłup odczuwałam bardzo długo!

To był dla mnie horror, którego nie zapomnę!

Piszę o tym dlatego, że moja Córka, która 2 listopada przez cesarskie cięcie urodziła nam Wnusię – Natalię opowiedziała mi jak cudowną opiekę miała!

Rodziła w Szczecinie – w szpitalu pachnącym PRL -em, bo sprzęt, wyposażenie było z ubiegłego wieku, ale opieka była tak serdeczna i Córka czuła się fachowo zaopiekowana.

Co rusz wpadała położna, sprawdzała, czuwała, a kiedy malutka Natalka była wyciągana z brzucha mamy, to pielęgniarka trzymała Córkę  za rękę, dodając otuchy!

Pierwsze zdjęcie Wnusi też zrobiła pielęgniarka, a więc moja Córka nie będzie miała takiej traumy na jaką mnie skazano!

Każda kobieta rodząca powinna być otoczona serdeczną opieką ze strony personelu, bo każda ma prawo rodzic po ludzku!

Co słychać u Mamy i u Natalki?

Obie są już w domu i jej starsza siostra i brat przywitali Ją bardzo serdecznie i z entuzjazmem.

Ja i Mąż pokochaliśmy Ją od pierwszego zdjęcia, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że za naszego życia jest to ostatnia istotka,  którą witamy na tym świecie, bo i Córkom lata lecą!

Szybko się w realu nie zobaczymy, bo w naszej dalszej rodzinie są osoby w kwarantannie, a więc nie możemy się wspólnie narażać i tej małej kruszynki!

Na szczęście mamy elektronikę, która choć trochę nas sobie przybliża!

 

AKCJA RODZIĆ PO LUDZKU - Aktualne wydarzenia z kraju i zagranicy - Wyborcza.pl

Imieniny mojej śp. Mamy!

Obraz może zawierać: roślina, kwiat, drzewo i na zewnątrz

Byłam na cmentarzu, bo dziś Imieniny ma moja śp. mama.

Dziś obchodzimy w Polsce imieniny Haliny – dla mnie mamy, a dla moich dzieci – babci Halinki!

U mnie w zachodniej Polsce kropił deszcz, ale to mi nie przeszkodziło, aby odwiedzić mamę!

Najpierw poszłam do kwiaciarni i kupiłam drobne begonie w doniczce, bo mama zawsze lubiła kwiaty!

Minęło nie wiadomo kiedy, bo mamy nie ma już 16 miesięcy i tak stojąc na grobem rozmyślałam, tak jak się rozmyśla na cmentarzu!

Pamiętam, że kiedy mama zachorowała, to zdawałam sobie sprawę z tego, iż niewiele jej tego ziemskiego życia zostało, bo diagnoza była bez szans!

Kiedy leżała w szpitalu już z diagnozą, usiadłam do komputera i napisałam do niej list – taki od siebie.

Wręczyłam go mamie w szpitalu, ale przeczytała jedno zdanie i włożyła ten list do szpitalnej szafki i powiedziała, że jak wróci do domu, to go na spokojnie przeczyta.

Mnie zawsze się lepiej pisało, aniżeli rozmawiało i dlatego postanowiłam przelać swoje wspomnienia na klawiaturę!

Myślałam, że ten list, to będzie taki zaczątek do wspomnień i sobie obie porozmawiamy, powspominamy, ale tak się nigdy nie stało.

Nawet nie wiem, czy przeczytała ten list, bo poczułam się dość głupio, że nie było odniesienia do żadnego zdania z mojego listu!

Tak po czasie sobie rozmyślam, że może, to jej było głupio, bo zostawiła mnie bez niczego, tak jakbym nie istniała, a ja po prostu ją kochałam!

Opiekowałam się nią na ile mi zdrowie pozwalało i najbardziej cierpię z tego powodu, kiedy odeszła – taka już uwolniona od bólu – nieruchoma, a ja już nie miałam szansy na zadanie jej choć jednego pytania!

Ten obraz nieruchomej pozostanie we mnie do końca moich dni!

Śni mi się od czasu do czasu i śni mi się tak, jakby nigdy mnie nie kochała, bo w moich snach jest dla mnie okrutna i zła!

W jednym śnie zatrzasnęła przede  mną drzwi, a w drugim zerwała mi szafki w łazience, aż poleciał tynk!

Gdybym nie miała Męża, Dzieci i Wnucząt, to bym została na tym świecie sama – samotna jak pies!

Będę ją jednak wspominała, tak dokładnie jak jest w moim liście!

„Mamo, ja wszystko pamiętam jak bardzo starałaś się wychować nas na porządnych ludzi, ale może od początku opowiem Ci, co pamiętam:

Babie Doły, rok 1959 bodajże, kiedy ja, jako szkrab uciekałam Ci z domu nad morze i złaziłam po stromych wydmach, albo znajdywałaś mnie w lesie na jakiś drzewie, bo już wówczas lubiłam chodzić swoimi drogami ku Twojej udręce.

Pamiętam, że uszyte przez Ciebie porcięta, rwałam na gwoździach i potem bałam się do tego przyznać, a także jak przychodziłam zakrwawiona, posiniaczona, a Ty jechałaś na pogotowie, aby mi te szramy zaszyli.

Pamiętam, gdy opowiadałaś o czasach wojny i jak byłaś głodzona jako dziecko, przez swoją macochę, a potem jak zaczęłaś pracować w wieku 14 lat, jako mała dziewczynka w szwalni i  przekradałaś się  po ulicach wojennej Łodzi.

Jak Niemcy przychodzili i robili w domu przeszukania, a Radogoszcz poszedł z dymem pochłaniając pracujących tam ludzi.

Po przeprowadzce do Ustki, pamiętam jak gotowałaś bieliznę w kotle i strasznie się oparzyłaś, a Ojca w domu nie było długie miesiące i wszystko było na Twojej głowie, a ja właśnie poszłam do pierwszej klasy, a Ty w wolnych chwilach robiłaś nam zabawki – takie mebelki dla lalek.

Pamiętam, że po położeniu nas spać, pisałaś w kuchni wiersze w niebieskim zeszycie, albo długo rozmawiałaś z Ojcem, który przyjechał, a był w domu gościem z racji swojej pracy.

Pamiętam, że często płakałaś w czasie tych rozmów, a do tego opiekowałaś się bratem Ojca, który nie miał się gdzie podziać, a potem zwalił Ci się na głowę brat następny, bo też nie miał się gdzie podziać i to wszystko na Twoją biedną głowę.

Potem następna przeprowadzka i Ojciec już w domu, ale czasami sobie myślę, że lepiej nam było bez niego.

Wieczne awantury i alkohol i tak minęło 17 lat, w których walczyłaś jak lwica o nasz dom, pracując jednocześnie.

Pamiętam, jak pomagałaś mi robić do szkoły zadania z plastyki i wszystko potrafiłaś. Nie był Ci obcy młotek, gwóźdź, malowanie, remonty, ponieważ nie mogłaś liczyć na nikogo, bo byłaś jedynaczką. 

Nastał dzień, że trzeba było z domu uciekać, bo poziom awantur przybrał apogeum.

Wyszłyśmy z domu z paroma ciuchami do zupełnie mi obcych ludzi. Chciałaś mnie z siostrą uchronić przed psychicznym znęcaniem się, abyśmy wszystkie nie zwariowały.

Mieszkanie poza domem przez pół roku i znowu wszystko było na Twojej głowie. Dorastałyśmy, uczyłyśmy się i trzeba było nas ubrać, zakupić podręczniki, zeszyty i sama na to wszystko pracowałaś i długo by wymieniać i pisać o Twojej dobroci, cierpliwości i pracowitości, a do tego nigdy się nie załamałaś.

Zawsze Cię podziwiałam, zawsze byłaś dla mnie wzorem i wybacz, że kiedy odeszłam z domu i założyłam swoją rodzinę, było mnie mniej w Twoim życiu, ale wówczas to ja musiałam zadbać o swoją rodzinę i wychować swoje dzieci na porządnych ludzi.

Zadanie wykonałam i teraz Mamo jestem myślami bliżej Ciebie, bo mam teraz na to czas. Dziękuję Ci Mamo za wszystko i kłaniam Ci się w wielkiej atencji”.

Matka

przypominam sobie
twoje oczy

twoje włosy
twoją twarz

twoje ręce
twoją postać

twoją mowę
twoje milczenie

twoje spojrzenie
w dal

tuż przed
twoją śmiercią

Wiedeń, 31 XII 1985

tłum. Joanna Nasiukiewicz

Z tomu „Lebenszeichen. Gedichte/Znaki życia. Wiersze”, 2003

 

Szkoła Podstawowa im. Ojca Św. Jana Pawła II w Gorzycach - www ...