
Lubię ten stan, kiedy po porządkach domowych można już odsapnąć i odpocząć!
Właśnie po południu już odpoczywałam, ale i bardzo się wzruszyłam, że w naszym morzu Bałtyk pojawiły się delfiny – matko jak się cieszyli ci, którzy je widzieli.
Bardzo, ale to bardzo dużo pomógł mi mój M i bez niego nie poszłoby tak szybko, bo niestety, ale sił coraz mniej.
We dwoje i raźniej i weselej i jest obopólna satysfakcja, że znowu daliśmy sobie sami radę.
Będąc dziś w kuchni zauważyłam, że u naszych sąsiadów, mieszkających na przeciwko od lat – a jest to starsze od nas małżeństwo, sprzątała im mieszkanie wynajęta, młoda kobieta.
Oni też zawsze dawali sobie sami radę, ale niestety czas robi swoje i trzeba powierzyć sprzątanie komuś młodszemu i silniejszemu.
Taka jest kolej rzeczy i sobie pomyślałam, że nas też to niestety czeka i jak dużo ja bym dała, aby znowu być młodszą i mieć tyle siły, co kiedyś!
Podzieliłam się uwagą z M i na chwilę oboje zamilkliśmy, bo oboje przecież wiemy!
Planując świąteczne menu doszliśmy też do wniosku, że już nawet nie jemy tyle, co kiedyś, a więc będzie minimalistycznie.
Mamy zaproszenie do Córki w drugi dzień świąt i tam się spotka cała rodzina.
Dla nas zrobiłam sałatkę warzywną, sparzyłam białą kiełbasę, ugotowałam żurek z kiełbasą i jajkiem, zrobiłam śledziki w oleju oraz upiekłam ciasto.
M mnie poprosił, abym mu upiekła najzwyczajniejsze ciasto z owocami, takie, które się zawsze udaje, bo on takie lubi najbardziej.
Nie znosi tych kupnych z kremem, a i mnie smakuje z ciast – ciasto drożdżowe z kruszonką
Trochę się bałam je piec z nowym piekarniku, którego jeszcze nie znam, ale się udało nie przypalić.
Bardzo się cieszę na spotkanie z rodziną i Wnukami, bo teraz kiedy pandemia trochę odpuściła spotkamy się bez stresu.
Pelargonie posadzone i niech się już hartują za oknem!
Mama M mojego już jest bardzo słaba, a więc nie przyjdzie do nas na śniadanie.
Spakuję trochę jedzenia i M pójdzie z Nią posiedzieć, bo kobieta już nie kojarzy, że mamy święta i tak oto wygląda starość, która dotknie nas wszystkich.
I gdyby tej wojny nie było u naszych bram, i gdyby w Polsce była praworządność, to było by pięknie nawet jeśli wiosna nie dopisuje.
I gdyby inflacja nie szalała, a idą czasy strasznie drogie i w tym momencie żal mi ludzi młodych na dorobku, bo za chwilę będą musieli mocno zacisnąć pasa!
Żal mi ludzi starszych, którym za chwilę nawet miska ryżu będzie za droga.
Ale cóż ja na to poradzę, skoro PiS ma wciąż 40% w sondażach.
Ja z M wzięliśmy z banku swoje oszczędności, bo nie chcemy dać się okraść Glapińskiemu, a także remont zrobiliśmy po ludzkich pieniądzach, bo wyczuliśmy, co się w Polsce wydarzy.
Marek Belka – kiedyś prezes NBP zapowiedział, że inflacja będzie galopująca i zdaje się, że Polacy będą musieli jeść ziemniaki z jednej misy – lekko okraszone.
Mimo to – spokojnych świąt i ciekawe jest to, o czym ludzie będą rozmawiali przy świątecznych stołach – dużo skromniejszych!
O wojnie, o inflacji, o drożyźnie, o cenach, czy o przyszłości Polski!
