Archiwa tagu: milczenie

Mowa jest srebrem, a milczenie złotem!

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Nie napiszę dziś nic odkrywczego i nowego. Święta, święta i po świętach!

W ciągu tych dwu dni nie miałam czasu na odpowiedzi do komentarzy, ale chyba mi to wybaczycie, bo w te dni nie siedziałam z komputerem, a tylko zaglądałam wyrywkowo.

Na powyższym zdjęciu jest moja okolica w dniu dzisiejszym – zasypana na biało.

Te święta były dziwne, choćby ze względu na kapryśną pogodę, która nie cieszyła nas Słońcem i krokusami w ogródkach. Była mroźna i wietrzna, a więc ze spacerów wiosennych wyszły nici, bo tylko najbardziej odważni na nie się wybrali.

Podczas tych świąt przeżyłam wiele miłych sytuacji, ale zdarzyła się jedna, dość niemiła, ale nie chcę o tym pisać, bo przyzwyczaiłam się do wyskoków pewnej osoby.

Dziś mnieliśmy „Lany Poniedziałek”, a więc Mąż mnie pokropił lekko wodą, by nie zanikła tradycja, ale to mnie tak nie obudziło, jak hulający w Internecie clip z wypowiedzią naszego, szanownego Prezydenta.

To co zobaczyłam i odsłuchałam, to tego nie da się odzobaczyć.

Wpadłam w konsternacje i moje myśli zaczęły szybko szukać odpowiedzi na pytanie, czy to jest news fake, czy Prima Aprlis?

Normalne szok i kawy nie musiałam pić, aby się otrząsnąć z resztek snu!

Włączcie koniecznie głośnik i przeżyjcie, to co ja!

Nie piszę tego, aby ośmieszyć tego pana, bo on sam się coraz częściej ośmiesza!

Nie znalazłam odpowiedzi do wieczora i wciąż się głowię, czy to choroba filipińska, czy biała kreska wciągnięta!

 

Dziś jestem trochę bledsza, trochę bardziej milcząca

Mam w głowie tyle tematów, aby napisać kolejną notkę, ale mi się prawdę powiedziawszy  – nie chce! Może to ta pogoda, może to ten deszcz i czarne chmury na niebie to spowodowały? Nie wiem!

https://www.youtube.com/watch?v=byoYcp2qUn8

Chyba każdy człowiek ma takie momenty, że sobie odpuszcza, bo coś sprawia, że opadają na jakiś czas skrzydełka i pragnienie wycofania się jest na tyle silne, że sobie darujemy. Nauczyłam się nie walczyć z takim stanem i jeśli mi się w danej chwili nie chce, to się nie zmuszam. Wiem, że to stan przemijający i nagle w głowie pojawi się nowa myśl i chęć do działania i pisania oczywiście. 

Moja sobota dzisiaj mija mi sennie, ale czy jest stracona? Pewnie nie, bo prowadzę ze sobą rozmowy i myślę i analizuję, a więc jest to sobota filozoficzna.:D Dochodzę do jakiś wniosków i je akceptuję, a inne wywalam z głowy, albo się dziwię, że w ogóle się pojawiły.

Nasze myśli, to nieodgadniona kopalnia ludzkich emocji i dopóki ich nie ujawnimy w mowie, czy też w piśmie, są naszą największą tajemnicą i są tylko nasze, jak najcenniejszy skarb. 

A więc taka wyciszona, może za przyczyną, że mąż sobie pojechał na zlot militarny, czego ja nie znoszę i mnie to nie jara, tak bardzo się w siebie zagłębiłam. Można powiedzieć, że taki dzień, tylko ze sobą, chyba każdemu jest potrzebny i można naładować swoje akumulatory na resztę dni.

Informuję, że co roku odbywa się zlot militarny w Bornym Sulinowie, gdzie zjeżdżają się pasjonaci dawnych, jak to napisać, hm… gratów?  😀  Podziwiam ich, że chce im się dłubać wciąż przy tych samochodach i są one na chodzie. Jako kobieta, trochę innym okiem patrzę na to szaleństwo, bo tego sprzętu mam po kokardy z doniesień ze wschodu. Mam prawo mieć dość żołnierzy i tej całej oprawy, ale mąż uwielbia, a więc co ja mu tam bronić będę!

 „Z biegiem lat Zlot stawał się coraz sławniejszy i dostrzegany – w roku 2008 otrzymał od  Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego statuetkę  i tytuł „Najlepsze wydarzenie turystyczne promujące region zachodniopomorski w roku 2008”, a w 2011 roku tytuł „Mocarz Gospodarczy Powiatu Szczecineckiego”.

 

Milczeć jak grób, czyli dylemat i zakłopotanie

Byli normalną rodziną, rodzice i dwoje dorosłych dzieci, w której wszyscy czuli się dobrze. Spotykali się na wszelkich uroczystościach, takich rodzinnych, jak imieniny, urodziny i oczywiście obowiązkowo w święta. Najczęściej święta spędzali u swoich rodziców, którzy cieszyli się, że wszyscy razem usiądą przy wspólnym stole. On, młody syn, w wieku 37 lat i jego siostra, o 3 lata młodsza stanowili wspaniałe i kochające się rodzeństwo. Ona zawsze mogła na niego liczyć, bo był dla niej ukochanym bratem. Zaradny, wesoły i bardzo pomocny. Lubił pomagać i nigdy się do niczego nie zmuszał. Pomagał i służył swojej siostrze dobrą radą w każdej sytuacji i cięższym dla niej momencie. Ona, jako siostra także zawsze pamiętała o swoim bracie, gdyż był jej bardzo bliski. Ich rodzice niesłychanie ich wspierali i cieszyli się, że ich dzieci tak bardzo są za sobą w dorosłym już życiu.

Organizowali od wiosny w ogrodzie często grilla i przy piwku potrafili spędzać ze sobą wiele, przyjemnych godzin na rozmowach i żartach. Uwielbiali ten czas i te weekendy, kiedy mogli się razem spotkać i ze sobą pobyć. To były dla niech bardzo ważne chwile, które cementowały tę rodzinę.

Pewnego razu ona zakomunikowała rodzicom, że kogoś ma i pragnie go im przedstawić. Mama jej przyklasnęła i zabrała się prawie natychmiast za przygotowanie uroczystego obiadu. Akurat przypadała 40 rocznica ślubu jej rodziców i poznanie być może przyszłego zięcia budziło w rodzicach wielką radość. Była to pierwsza, tak naprawdę miłość ich córki i dlatego byli ciekawi jej wyboru.

Niedzielny, uroczysty obiad wypadł bardzo dobrze i wybranek ich córki bardzo wszystkim się spodobał. Był to sympatyczny, pogodny człowiek o miłej powierzchowności i naprawdę pasowali do siebie. Rodzice byli nim zachwyceni, tym bardziej, że zauważyli, iż miłość między nimi kwitnie i nie jest to przypadkowy wybór ich córki.

Jej brat także bardzo polubił przyszłego szwagra i dobrze im się razem rozmawiało, gdyż połączyła ich wspólna pasja do turystyki i motoryzacji. Obaj interesowali się spotem i mieli wiele wspólnych tematów, co cieszyło ogromnie jego siostrę. Istna sielanka i za parę miesięcy młodzi ogłosili, że pragną wziąć ślub i być już na zawsze ze sobą.

Przygotowania do ślubu, suknia, kwiaty, zaproszenia i cały ten zamęt w związku z weselem. Wszyscy się zaangażowali i cieszyli na tę uroczystość. Zaproszeni goście zjawili się w komplecie i zapowiadało się udane wesele z najlepszą orkiestrą w okolicy.

Minęły trzy lata od wesela i na świat przyszło dzieciątko, urocza dziewczynka dla szczęścia obojga rodziców i oczywiście dziadków. Wszyscy byli szczęśliwi, że tak gładko młodym układa się życie. Dziadkowie rozpieszczali, rodzice kochali i czas leciał w tej szczęśliwej rodzinie.

Ona postanowiła być z dzieckiem w domu do trzeciego roku życia i w związku z tym zrezygnowała z pracy na ten czas, a on, aby zapewnić swojej rodzinie dobrobyt wziął jeszcze jeden etat, co wiązało się z częstymi wyjazdami w delegację. Ona była spokojna i cierpliwie to znosiła, gdyż wiedziała, że jeszcze trochę odchowa córeczkę i sama wróci do pracy i on nie będzie musiał pracować tak wiele. Zawsze na niego czekała z obiadem, albo ze spóźnioną kolacją. Starała się bardzo o siebie dbać, aby jej nie zarzucił, że się w domu zaniedbała.

Pewnego dnia jej brat także musiał wyjechać w delegację i będąc w jednym z miast, zauważył, że jego szwagier  otwiera drzwi od samochodu jakieś blondynce o długich nogach. Zdziwiło go to, bo szwagier z racji swoich delegacji nie miał prawa mieć do czynienia z kobietami, gdyż pracował w typowo męskim gronie. Po chwili zauważył, że szwagier z tą kobietą udają się do restauracji o bardzo wysokiej renomie. Postanowił ich śledzić, bo ciekawość go straszna zżerała. Nabrał pewnych podejrzeń, że ta kobieta nie jest szwagrowi obojętna i nie jest to spotkanie biznesowe. Wszedł ostrożnie do tej restauracji i ukrył się w dyskretnym miejscu, tak aby nie zostać zauważonym. To, co ujrzały jego oczy zupełnie go zaskoczyło, gdyż uściskom i pocałunkom nie było końca. Nie wierzył własnym oczom i nie mógł zrozumieć – dlaczego? Dlaczego jego szwagier tak strasznie krzywdzi jego ukochaną siostrę, która z dzieckiem czeka cierpliwie na męża.

Kiedy zakochani udali się do hotelu i wyszli z niego po trzech godzinach już był pewien, że te delegacje to jedna wielka ściema i trudno mu się było z tym pogodzić.

Serce mu podpowiadało, że powinien powiedzieć o tym siostrze i przedstawić jej zdjęcia, jakie udało mu się dyskretnie wykonać, czy też zatrzymać tę druzgocącą wiadomość tylko dla siebie.

Nie mógł sobie z tym poradzić i w konsekwencji napisał na pewnym forum, że nie wie, czy ma powiedzieć siostrze o zdradzie jej męża, czy powinien milczeć i obserwować jak sprawy się potoczą.

A więc i ja się zastanawiam, co bym zrobiła w takiej sytuacji? No właśnie, co ja bym biedna zrobiła?

Pojawiają się w naszym życiu czasami takie sytuacje i zdarzenia, że stajemy przed nimi zupełnie bezradni, bo nie chcemy nikogo krzywdzić, a jednocześnie nie jesteśmy w stanie patrzeć, jak ktoś inny krzywdzi.

Jest taka akcja, widzisz reaguj, a więc, czy zdrada też powinna być pod to podciągnięta, czy najlepiej nie mieszać się i stanąć z boku? Uważam, że powinniśmy reagować, kiedy za ścianą płacze nieustannie dziecko. Powinniśmy reagować, kiedy nastolatek obok bierze narkotyki i jest arogancki w stosunku do rówieśników, albo w stosunku do rodziców. Mamy prawo reagować, kiedy mąż katuje swoją żonę, a jednak wiadomość, że ktoś kogoś zdradza przyprawia nas w osłupienie i najczęściej żona dowiaduje się na samym końcu – czyż tak nie jest?