
Kiedy słucham piosenki zespołu „Bajm” pt. „Szklanka wody”, którą śpiewa Beata Kozidrak, to zawsze płaczę!
Kozidrak napisała słowa do tej piosenki i tak w ogóle uwielbiam jej całą twórczość, bo jest o czymś, ale ta trafia w mój czuły punkt.
Piosenka nawołuje do człowieka uzależnionego od substancji narkotykowych, aby po prostu przestać brać, bo to jest strasznie złudne uzależnienie.
Najpierw jest to bardzo przyjemne, bo daje odlot od codziennego, często trudnego życia, a potem dzieje się tak, że bez tego trudno jest później żyć!
W sieci przeczytałam takie słowa narkomanów:
„Przez cały czas, gdy braliśmy, mówiliśmy sobie: „W każdej chwili mogę przestać”. Nawet jeżeli na początku rzeczywiście tak było, teraz jest inaczej. Narkotyki nami manipulowały. Żyliśmy po to, by brać, braliśmy po to, by żyć”
Ja nie byłam uzależniona od narkotyków, bo nigdy ich nie spróbowałam.
Byłam uzależniona od leków na uspokojenie, a dlaczego?
Moje życie nie było usłane różami i zawsze w nim działo się wiele złego, a ja raczej psychicznie zawsze byłam bardzo słaba.
Leki mnie napędzały do życia i byłam po nich mocniejsza tak, że mogłabym przenosić góry i ze wszystkimi problemami sobie radziłam, a przynajmniej tak mi się wydawało!
Po tych lekach czułam się silna i odporna nawet na mobbing jaki spotkał mnie w pracy, a także odporna na życiowe kłopoty, które co rusz waliły mi się na głowę, a wszystko musiałam pokonywać zupełnie sama!
Długi czas żarło cudnie i czułam się mocna, silna, odporna, elokwentna, ciekawa świata, zabawna, ale pewnego dnia dobra passa się skończyła.
Poczułam, że dzieje się ze mną coś bardzo złego i musiałam iść do szpitala na detoks!
Trafiłam do szczecińskiej kliniki na siedem tygodni i tam przeżyłam w swojej głowie trzęsienie ziemi, kiedy odstawili mi te, moje cudowne tabletki!
W głowie działy się dziwne rzeczy, bo tak jakby ktoś przestawiał w moim mózgu ze zgrzytem meble, a także walił mi się sufit na głowę.
Pamiętam to uczucie do dzisiaj, a odtruwanie było bez żadnych wspomagaczy, bez kroplówek, bez rozmowy z psychologiem i znowu ze wszystkim musiałam sobie radzić sama.
Piszę to dlatego, że branie czegokolwiek jest na początku świetnym rozwiązaniem, a potem następuje katastrofa.
Po wyjściu ze szpitala jeszcze wiele miesięcy czułam skutki odstawienia, a lekarze pierwszego kontaktu wiedzieli, że już nigdy nie mogą mi przepisać takich tabletek i nie ma na to już żadnych szans!
Teraz jestem wolna od uspokajaczy, ale i moje życie na emeryturze się wyciszyło, choć dwa lata temu zdarzyło się coś, że znajoma przysłała mi taki lek!
Z całego opakowania wzięłam tylko dwie tabletki i odrzuciłam to w cholerę!
Od sześciu lat żyjemy w kraju strasznie katolickim, bo młodzież w szkołach będzie miała nauki o polskim Papieżu JPII, a ja się pytam dlaczego nie uczy się młodzieży, że narkotyki, to jest samo zło!
Nie słyszę w mediach dyskusji na ten temat, a wiem z obserwacji, że młodzi ludzie jeśli chcą się naćpać, to znajdą drogę do narkotyków!
Jak świat światem ludzie się zawsze odurzali różnymi świństwami, bo one płyną statkami choćby Kolumbii i innych krajów, gdzie kartele narkotykowe zbijają na tym miliardy dolarów!
Młodzi ludzie dają sobie w żyłę na skłotach, albo pod mostem i tam często umierają, ale jaką mają pomoc ze strony państwa, a i ksiądz w kościele nie podaje żadnej pomocnej dłoni i nie ostrzega!
Pamiętam, że w Polsce działała Fundacja „Monar” pod patronatem Marka Kotańskiego (ur. 11 marca 1942 w Warszawie, zm. 19 sierpnia 2002 tamże) – polski psycholog, terapeuta, organizator wielu przedsięwzięć mających na celu zwalczanie patologii społecznej i pomaganie osobom uzależnionym od alkoholu, narkotyków, zakażonym wirusem HIV, byłym więźniom czy osobom bezdomnym. Twórca m.in. Monaru i Markotu. Zainteresował się ludźmi cierpiącymi na chorobę Alzheimera. Dla nich powstało hospicjum w Wandzinie.
Teraz w tej katolickiej Polsce nie słyszałam o podobnej akcji, a jeśli się mylę, to mnie uzupełnijcie!
Znacie w swoim otoczeniu ćpuna, który jest tak uzależniony, ale uważa, że ma wszystko pod kontrolą?
Szklanka wody
Szklanka wody
Nim przestaniesz brać
Obiecałeś sobie
To był ostatni raz
Spojrzysz matce w oczy
Całkiem wolny tak
Ołowianą chmurę
Pokonałeś sam
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie,
nie obchodzi mnie
Jak na imię masz
Nie obiecam Ci, że lepszy będzie świat
Ważny jest
Oczu Twoich blask
Nie obiecam Ci, że czas ukoi ból
Ważne, że
Jesteś tu
Słuchasz kiedy śpiewam
Jesteś blisko mnie
Gdy Ci podam rękę
Musisz wiedzieć, że
Nic już nie jest ważne
Nic już nie jest snem
Spróbuj mi uwierzyć
Życie piękne jest
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie,
nie obchodzi mnie
Jak na imię masz!