Archiwa tagu: pamiętnik

Powrót do przeszłości!

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Mąż nad wodą odpoczywa, a ja jako, że unikam upałów grzebię w starociach, czyli różnych pudłach i szukam przeszłości.

Mam dużo czasu na emeryturze, a więc oddaję się wspomnieniom i  dziś odnalazłam swój stary pamiętnik, który ma już 45 lat.

Będąc młodą dziewczyną pisałam pamiętnik przez dwa lata w dwóch zeszytach i kiedy czytam to dziś – na stare lata, to nie wierzę, że to ja pisałam!

Moje pamiętniki, to była moja, wielka tajemnica, ale wiem, że czytała je moja mama, gdyż chciała wiedzieć, co piszę o swoim chłopaku, jak to kiedyś się określało.

Dowiedziała się więc, że uciekłam w ramiona chłopaka, który mnie przytulał, a nie bił jak ojciec!

Mogła spytać wprost, czy już współżyjemy, ale tego nie zrobiła!

Chowałam zeszyty w sekretnym miejscu, ale przed matką nic się nie ukryje.

Miałam dziadowskie dzieciństwo, bo ojciec pił i bił i to w tych pamiętnikach opisywałam swój stan odnośnie wielkiego bólu, bo mi ojciec ten ból zadawał.

Opisywałam więc traumę, kiedy to załamywałam się i chciałam odejść z tego świata, bo tak mi dopiekał – nie do wytrzymania.

Na kartach pamiętnika wylewałam więc swój żal, że ojciec mnie nie kocha, ale i opisywałam, że to ja kocham kogoś.

Pamiętam, że wielu chłopców do mnie „zarywało”, ale ja pokochałam chłopaka z tej samej klatki, który mieszkał piętro niżej i tak jest do dzisiaj.

W pamiętnikach pisałam o szkole, koleżankach ze szkoły, o troskach, szczęściu, łzach, wyjazdach, ale najwięcej miejsca poświęcałam mojemu „chodzeniu” z wybranym chłopakiem.

Nie zawsze była to sielanka, bo się docieraliśmy, kłóciliśmy, rozstawaliśmy, a mimo to jesteśmy ze sobą już 43 lata.

Jak dobrze się stało, że nie zniszczyłam tych pamiętników, bo sama jestem zdziwiona ile uczuć, złości, emocji i zawodu wówczas przeżywałam.

Działo się tak dużo i to wszystko zapisane jest na kartach mojego „Raptularza”, bo tak nazywałam swoje pamiętniki.

Co to znaczy „Raptularz”?

  • zbiór notatek w formie dziennika lub pamiętnika

Każdy wpis był opatrzony wierszem wziętym z tygodnika dla młodzieży „Radar” – może ktoś pamięta?

Nie zniszczę pamiętników,  tym bardziej, bo może moje Wnuki kiedyś przeczytają o tym jak ich babcia mocno kochała i uratowała swoje małżeństwo – bo uratowała je sposobem, mądrością, sztuką wybaczania i tym, że kochała zawsze za bardzo!

Opłacało się walczyć!

Dn. 21.05.1974 r.

Tak już dawno nie zaglądałam do mojego pamiętnika, bo po prostu w jakimś czasie się zniechęciłam.

Jednak znów mam ochotę na pisanie chociaż miałam zniszczyć ten pamiętnik, ale chyba szkoda i na to może przyjdzie czas.

Można go jednak zachować na stare lata.

Już dwa tygodnie chodzę z koleżankami na praktykę i tak naprawdę,  to jest bardzo przyjemnie i i na luzie.

Jeśli chodzi o mojego „L”, to kocham go bardziej niż zwykle, bo bardzo się stara zabiegać o mnie.

Zmieniłam trochę swoje życie i chodzę na działkę pomagać mamie.

Jestem zadowolona, że mam takiego chłopaka, bo inny może by ze mną nie wytrzymał.

Kocham go ponad życie, bo kocham tego śniadego chłopaka i kocham jego imię też.

Ja po prostu nie wiem jak wyrazić słowami swoją miłość do niego!

Dn. 23.07.1974 r.

Dwa miesiące minęły, aż ponownie postanowiłam sięgnąć po ten zeszyt.

Już myślałam, że skończę z tym pamiętnikiem, ale szkoda by było.

Zawsze jednak się przyda, bo myślę o ciężkich chwilach, kiedy potrzeba wyżalenia się jest bardzo potrzebna i to tutaj się wyżalam.

To są moje ostatnie wakacje, bo na następne już idę do pracy, czego bardzo się boję.

Z „L” wszystko w porządku. Ostatnio bardzo mało się kłócimy i jestem szczęśliwa.

Kocham go jeszcze bardziej.

Mamy rok 2019 i u mnie lato w pełni, a Mąż odpoczywa, bo lato mamy cudowne!

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, ludzie siedzą, na zewnątrz i woda

Ja Seniorka cieszę się drugim kwitnieniem moich pelargonii!

Obraz może zawierać: roślina, kwiat, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Reklama

Pamiętnik wyciągnięty z sekretnego miejsca!

Znalezione obrazy dla zapytania pamiętnik

Kiedy miałam 16 -17 lat, jako nastolatka pisałam bardzo systematycznie swój, osobisty pamiętnik.

To było bardzo dawno, bo 45 lat temu i mam go ciągle schowanego w sekretnym miejscu.

Nie wiedzieć czemu – dziś sobie o tym przypomniałam i wyciągnęłam go na światło dzienne.

Usiadłam na balkonie i zaczęłam czytać o tym, co działo się w moim życiu 45 lat temu, a nie działo się dobrze.

Pisałam bardzo systematycznie i zawierałam w swoim pamiętniku swoje myśli, przeżycia i pisałam o jedynej miłości jaką już przeżywałam.

Dużo pisałam o szkole, o nauczycielach w szkole średniej i o koleżankach.

Pisałam bardzo szczerze i nie wybielałam siebie, a często ganiłam i miałam wyrzuty sumienia, kiedy wydawało mi się, że postapiłam źle i nagannie.

W pamiętniku są wciąż bilety do kina, czy do Teatru w Szczecinie, czy Poznaiu i wiersze wyczytane w gazetach, bo przecież Intenetu nie było.

Te dwa lata nie były rodzinnie dobre, bo się dużo działo złych rzeczy za przyczyną ojca alkoholika i jest w pamiętniku wszystko, co mną wówczas targało.

W jednym wpisie napisałam, że pewnie będę się śmiała ze swojego pamiętnika, kiedy będą dorosłą kobietą, która jako nastolatka – dramatyzowała.

Jednak dziś się tak nie stało, bo pisałam bardzo obrazowo i przeniosłam się w moje mroczne czasy dzieciństwa i okazało się, że na nowo to wszystko przeżywałam. W pamiętniku nie było koloryzowania, a jest brutalna prawda.

Odświeżyłam sobie pamięć odnośnie mojego charakteru pisma i okazało się dziś, że było bardzo schludne, proste i dostojne oraz bardzo czytelne. Dziś już tak schludnie nie piszę, bo piszę na klawiaturze!

Jako nastoletnia dziewczyna wiedziałam i przewidziałam, że mój ojciec popełni samobójstwo i tak też się stało.

Obserwowałam zachowanie mojego ojca i przeczuwałam, że skończy źle i taki oto dowód mam na to, ze swojego pamiętnika, co przytaczam:

Znalezione obrazy dla zapytania linie gify

 

„24.03.1973 r.

Jest sobota, na którą tak długo czekałam.

Poszłam na upragnioną randkę i znów jestem bardzo nieszczęśliwa.

Tak bardzo pragnę miłości, ale nasze randki trwają tylko trzy godziny.

Jakie to życie jest okrutne, a los uwziął się na mnie.

Jestem rozbita jak statek na burzliwym morzu.

Gdy fala mocniej uderzy, to bardziej się rozsypuję.

Ojciec się wścieka i mówi takie rzeczy, które całkowicie wypaczają mój charakter.

Czasami myślę, że  on jest bliski tego, aby popełnić samobójstwo.

Może to, o czym piszę jest okrutne, ale naprawdę nie ma w moim sercu dla niego litości”

Blogi mają wielką siłę, ale…

Dzień dobry.

Na ten temat miałam już dawno napisać, ale jakoś tak schodziło. Na moim blogu jest gdzieś, w jego czeluściach dwa dni moje z 1972 roku, kiedy byłam jeszcze panienką, ale już z wielkim bagażem życiowym. Przez rok pisałam bardzo systematycznie pamiętnik prawie z każdego mojego dnia.

Nie były to ciekawe czasy, gdyż w mojej rodzinie bardzo wiele złego się działo, a ja to strasznie przeżywałam. Nie miałam do kogo się zwrócić ze swoim bólem i rozterkami, a więc w dość na tamte czasy, nowoczesnym, laminowanym, niebieskim zeszycie pisałam wszystko, co mnie dotykało i moją rodzinę.

Po latach sięgnęłam po ten zeszyt, który był pieczołowicie chowany w głębokiej szafie, pod ubraniami, na samej górze w pawlaczu i o nim kompletnie w swym zalatanym życiu zapomniałam. Kiedy były remonty, przemeblowania, pozbywanie się garderoby, mój pamiętnik lądował w innym miejscu i znów o nim zapominałam na lata.

Coś jest takiego w człowieku, że kiedy te lata biegną jak szalone, a nastaje czas spowolnienia, to zaczynają się nam przypominać zakodowane w różnych zakamarkach i szufladkach naszego mózgu szczegóły. Cofamy je sobie i przypominamy, bo na starsze lata włącza się taka przypominajka i czy chcemy, czy też nie, myśli kłębią się jak szalone. Pragniemy powrotu do czasów minionych, a więc sięgamy po stare albumy i oglądamy zdjęcie po zdjęciu z wielką uwagą. Pochylamy się nad każdym, często w okularach, z lupą, kiedy wzrok już nie ten i trwa to godzinami – ja się na tym łapię.

Sięgamy do różnych zakamarków starych szuflad, gdzie schowane są stare listy od ukochanego chłopaka, który był w wojsku, czy też po listy od przyjaciół związane ozdobnym sznureczkiem, czy też kolorową wstążeczką.

Odkurzamy pamiątki z czasów swojej młodości, a potem już bardziej dorosłego życia, bo stanowią one dla nas wielką kopalnię pamięci i przypominają na starsze lata, że czas tak szybko płynie, ale my trwaliśmy i przeżywaliśmy piękne chwile. Jednak także  przypominają o tych smutniejszych, kiedy było nam w życiu gorzej.

Spoglądamy na fotografie i widzimy jak się zmienialiśmy i jak zmieniały się nasze twarze, sposób ubierania, a także nasz dorobek, czyli rodzinę i jeśli ktoś miał psa, czy kociaka, który po latach od nas odszedł.

Z pewnością macie zdjęcia z wczasów i wyjazdów, a więc wspominamy o tamtych latach w PRL i o biwakach z dziećmi, w lasach i nad jeziorami, czy też nad morzem, albo w górach.

No więc i ja na starsze lata wyciągnęłam swój pamiętnik w niebieskiej okładce i zaczęłam czytać, a tam tyle moich emocji, żalu i łez. Pisałam z wielką starannością i wyciągałam z duszy wszystko, co uwierało, bo wiedziałam, że nikt tego nie przeczyta, a więc pozwalałam sobie na szczerość do bólu. Nie okłamywałam siebie, nie koloryzowałam, nie upiększałam.

W moim pamiętniku jest wiele wierszy i cytatów, choć nie wiem skąd je brałam, bo chyba z gazet młodzieżowych. Do dzisiaj są w nim wklejone bilety z kina, kiedy coś w małym miasteczku puszczali, a także bilety do teatru, kiedy to z klasą jechałam do większego miasta i było to wielkie wydarzenie. Nie ma w moim pamiętniku żadnych zdjęć, bo kiedyś mało kto posiadał aparat fotograficzny, a więc wiele umknęło bezpowrotnie.

Zanudzam może, ale już zmierzam do celu.

Od chwili pisania przeze mnie pamiętnika minęło 40 lat, a on wciąż ze mną jest, a ja zdecydowałam się na pisanie bloga i nie uważam tego za złą decyzję, ponieważ tym sposobem nawiązałam wiele ciekawych znajomości, choć wirtualnych. Wiem, że i realni znajomi mnie czytają, choćby z mojego miasta. Pisanie bloga to wielka radość, ale i niebezpieczeństwo, ponieważ nigdy nie wiemy, kto nas czyta i dlatego trzeba się w wielu momentach hamować, bo nigdy nie mamy pewności, że nas nie rozpozna ktoś i nie będzie się identyfikował z danym wpisem.

Nie chcę nikogo urazić i dlatego kamufluję w wielu swoich notkach, aby nikogo nie urazić i nie sprawić dyskomfortu na moim blogu. Druga sprawa to jest fakt, że na blogu nie możemy pisać tak szczerze i od  serca, tego co nam w duszy gra, aby nie wystawić się na śmieszność i krytykę, bo jak napisałam,  nigdy nie wiemy kto nas czyta.

Wniosek z tego taki, że pamiętnik przewiązany kokardką, czy też zamknięty na kłódkę jest o wiele bardziej bezpieczny, bo jest tylko nasz i możemy w takim pamiętniku pisać do bólu szczerze. Możemy wywalić swoje życie i serce, a nikt tego nie przeczyta, a nam przyniesie ulgę, bo kochany pamiętnik nas nie zdradzi i nie obgada, a więc blog to super sprawa, ale jest taka w nas sfera, której nikomu zdradzić nie chcemy.

Już nie piszę pamiętnika, bo z chwilą założenia okularów mój dość ciekawy charakter pisma się zwichrował, a klawiatura pisze cudnie, a więc staram się, aby blog wyglądał ciekawie, choć nie zawsze piszę, co mi w duszy gra, bo nie wszystko jest na sprzedaż.

Ciekawa jestem, czy piszecie oprócz blogów swoje pamiętniki, schowane i celebrowane, takie tylko dla siebie?

Pamiętnik – moje kino

Proszę mi powiedzieć kto na tej naszej, wciąż pięknej ziemi nie marzy o wspaniałym uczuciu jakim jest miłość na całe życie? Kto z nas nie marzy, aby to ta pierwsza miłość nigdy nie zardzewiała? Kto z nas nie cierpi, kiedy ta nasza miłość nagle się kończy z powodów jakże różnorakich? Kto z nas nie pamięta tych pierwszych trzepotów serca, tęsknoty za tą drugą osobą, tego pierwszego pocałunku i przytulenia? Ja pamiętam, że moja pierwsza miłość bardzo mocno we mnie  uderzyła i ten pierwszy pocałunek, dość jeszcze niezdarny nastąpił na ścieżce w parku. Pamiętacie kochani ten moment jeszcze?

Dlaczego pytam? Jestem po seansie filmu pt. „Pamiętnik” i wiecie co? Ten film zapadnie we mnie na zawsze zaraz po filmie „Love Story” z lat, bodajże siedemdziesiątych.

Film „Pamiętnik” ma bardzo różne oceny w sieci i jedni uważają, że jest dość kiczowaty i przewidywalny, a ci wrażliwsi piszą, że to jest film zapadający bardzo głęboko w sercu i nie wstydzą się napisać, że wyli na filmie jak bobry, jako i ja płakałam od pierwszych kadrów i tak przez cały film ocierałam łzy. Serce chciało mi wyskoczyć i trzepotało jak głupie, aż sama się siebie wystraszyłam, bo dlaczego takie filmy na mnie tak emocjonalnie działają, a chyba dlatego, że wciąż mam w sobie tę wrażliwość i moc przeżywania, ale to dobrze i nie wstydzę się tego.

Króciutki wstęp, aby zachęcić, choć wszystkiego nie zdradzę.

Lata czterdzieste. On wypatruje piękną dziewczynę w tłumie i ją sympatycznie zarywa. Ona nie chce się z nim umówić, ale on nalega. On biedny robotnik, a ona dziewczyna z dobrej rodziny i już pod tym względem według jej rodziny kompletnie do siebie nie pasują, bo to mezalians. Jednak powstaje między nią i nim niesamowita więź i wplątują się w wakacyjny romans, a potem ona wyjeżdża, bo tak jej rodzice chcą rozbić ten dziwaczny związek.

Niby znamy już ten schemat z książek i innych filmów, ale tu fabuła się układa tak, że jesteśmy ciekawi następnej sceny. Reżyser tak buduje następne sceny, że chcemy uwierzyć, że mimo przeszkód ci dwoje spędzą ze sobą całe życie i na tym zakończę moją recenzję, gdyż dalszy ciąg jest dość zaskakujący i będziecie czekali ciągu dalszego.

Napiszę tylko, że gra aktorów dla mnie osobiście jest fenomenalna, a Ryan Gosling przystojny okropnie, że tylko łyżkami go jeść.

Sami zobaczcie czy ja cokolwiek skłamałam i szybko szukajcie w sieci tego filmu, a nie pożałujecie.

 

Myślał, że ożenił się z aniołem!

Andrzej zawsze po pracy biegł do domu jak szalony, aby przytulić swoją piękną żonę. Ada zawsze była pierwsza w domu i szykowała dla nich obiad, bo nie chcieli  się stołować  w mieście. Ada dbała o dietę, a więc też dietetycznie dla nich gotowała oraz strzegła, by ich wspólny posiłek był każdego dnia chwilą wyjątkową, tak jakby rytuał i za to Andrzej ją kochał z całych sił.

Ada była piękną brunetką, zawsze gustownie ubraną i umalowaną, a dbała o siebie dla niego, bo też widziała w nim mężczyznę przystojnego, schludnego, dla którego warto było się starać. Stanowili niezwykle udaną parę i kiedy wychodzili na spacer wzbudzali w przypadkowych przechodniach wiele sympatii i zainteresowania, bo tak wspaniale się dobrali i byli  niezłączną całością.

Nie mieli dzieci, choć wciąż się starali, ale jakoś im nie wychodziło. Andrzej po każdym teście uspokajał żonę i twierdził, że gdyby nie dane im będzie mieć dzieci, to jego uczucie będzie nie zmienne i dozgonne. Ada w takich chwilach przytulała się do niego i była bardzo milcząca.

Oboje mieli rodziców, których kochali, ale Ada częściej wyjeżdżała do swojej chorej matki, która wymagała jej opieki ze względu na fakt, że poruszała się o kulach. Ada od czasu do czasu sprzątała gruntownie jej mieszkanie i robiła większe zakupy. Mama Ady nie chciała, aby się tak dla niej poświęcała, bo miała pomoc społeczną, ale Ada nie mogła sobie odmówić, by z matką być nadal blisko, gdyż bardzo ją kochała. Po odejściu ojca do drugiej kobiety, matka wychowała ją sama i była jej za to wdzięczna.

Mijały lata, a dziecka jak nie było tak nie było i Andrzej pogodził się już z tym, a Ada mówiła, że wciąż się leczy i lekarz wciąż każe im próbować. Dobiegali oboje już do czterdziestki, ale wciąż się mocno kochali wspierając we wszystkim. Andrzej uważał, że znają się od zawsze jak łyse konie i mogą sobie w każdej kwestii ufać. Ada opowiedziała mu o swojej pierwszej miłości, którą był Robert, ale ten po dwóch latach znajomości ją zdradził i wybrał jej koleżankę jako partnerkę do życia. Andrzej miał dwie miłości, ale żadna nie przetrwała próby czasu i dlatego tak bardzo celebrował  miłość swoją do Ady.

Wyjechali na wakacje do Hiszpanii, bo zawsze tak robili, kiedy mieli urlop. Ada kochała słońce i godzinami potrafiła czytać na pięknej plaży, opalając się jednocześnie.  Andrzej biegał brzegiem morza i robił dużo wspólnych zdjęć. Odpoczywali i kochali się namiętnie, aż pewnego razu zadzwonił telefon i usłyszeli mrożącą w żyłach krew wiadomość, że matka Ady umarła w szpitalu z powodu zapalenia płuc.

Spakowali się i czym prędzej pojechali organizować pogrzeb, na który zjawiła się ich niewielka rodzina, a potem szykowali mieszkanie mamy do sprzedaży, gdyż nie mieli zamiaru go zatrzymać dla siebie. Mieli swój apartament, a więc sprawa była pilna. Postanowili sprzedać mieszkanie z meblami, a co nie potrzebne chcieli  uprzątnąć. Ada zajęła się dwoma, dużymi pokojami, a Andrzej zobowiązał się do uprzątnięcia piwnicy, a tam znalazł kilka, dużych kartonów, gdzie złożone były niepotrzebne książki i biuletyny.

Zaczął to wszystko przeglądać, aż natchnął się na pewien stary pamiętnik, zapisany charakterem pisma  jego żony. Im bardziej wgłębiał się w zapisane treści, tym bardziej kulił się ze zdumienia i czytał:

– Dawid to mój pierwszy kochanek. Straciłam z nim cnotę na wycieczce szkolnej. Było tak sobie.

– Kamil był moim kochankiem i kochaliśmy się na sianie. Nie wspominam tego dobrze, bo byliśmy kompletnie pijani.

– Z Jerzym zaszłam w ciążę, ale on nie chciał tego dziecka – (usunęłam i lekarza powiedział, że już nigdy nie zajdę w ciążę)

Andrzej zdębiał, bo czytając policzył, że jego żona przed ślubem przespała się z pięćdziesięcioma chłopcami, spotkanymi w różnych sytuacjach. Nie znał jej z tej strony, bo wiedział z opowiadań tylko o jednej nieudanej miłości i myślał, że jego żona jest kobietą aniołem.

Minęło kilka tygodni, a Andrzej nie mógł się pogodzić z tym czego się dowiedział o swojej, jak dotąd nieskazitelnej żonie, a kiedy go dotykała, kulił się z wstrętem i nie mógł się przełamać. Pewnego dnia, o poranku położył na stole, tuż przy porannej kawie zrobionej dla Ady, znaleziony pamiętnik i wyprowadził się z domu na zawsze!

Z lekką nutką żalu – do siebie

Obserwuję w sieci, że powstają jak grzyby po deszczu tzw. blogi  parentingowe. Nazwa dla mnie niestety dziwna, bo ja bym inaczej to nazwała, ale widać jestem starej daty. Taką mamy teraz manierę, że czerpiemy nazwy z języka angielskiego i musiałam zajrzeć do Wikipedii, aby zapoznać się z tym terminem i już wiem z czym to się je. Oznacza to mniej więcej mądre rodzicielstwo, a resztę zostawiam wnikliwym. 🙂

Fajna sprawa, móc dzielić się z innymi rodzicami swoimi sukcesami i porażkami rodzicielskimi, a najważniejsze, to mieć aparat fotograficzny zawsze ze sobą, aby uwiecznić ciekawe momenty swojego dziecka, od narodzin do dorosłości i fajne jest opisywanie rozwoju ukochanej pociechy. Od pierwszego oddechu, do pierwszego, samodzielnie postawionego kroku, a następnie to pierwszego słowa „mama”, czy też” tata”

Taki blog to ogromna kopalnia wiedzy, bo gdy dochodzi do tego wymiana komentarzy pod notką i uczenie się na cudzych, wychowawczych błędach, to stanowi niezłą robotę, ale najważniejsze jest, że jest to pamiątka i włożony trud oraz ciężka harówka wykonana dla swojego dziecka – kiedyś tam. Na tych blogach są śmieszne momenty związane z dzieckiem i wszelkie inne sytuacje i można się czytając fajnie rozerwać, a i popłakać, bo blogierki, młode mamy piszą o wszystkim, choć zdarzają się też tatusiowe opisujący swój wkład włożony w wychowanie maluszka. Popieram te blogi, choć nie jestem tam częstym uczestnikiem, wszak ta rola już za mną. Troszeczkę śledzę blog pod nazwą „Matka jest tylko jedna” i muszę stwierdzić, że prowadzony jest z głową i miłością do synka o imieniu Kosmyk. Blog jest okraszony super zdjęciami i bije z niego takie ciepełko, stworzone przez właścicielkę forum. 

Wiem, że blogi o rodzicielstwie rywalizują ze sobą i dochodzi do ostrych spięć, ale ta wiedza niewiele mi jest do czegoś potrzebna, bo jak powstał Internet, tak powstała rywalizacja w sieci i panie prą jak burza, aby  osiągnąć jakiś tam sukces, a ja?

Ja bardzo żałuję, że żyłam, kiedy matką młodą byłam, bez możliwości takiej, aby to wszystko zapisywać na klawiaturze i mam do siebie żal, że nie prowadziłam jakiegoś tam, osobistego pamiętnika, jak zwał, tak zwał. Mam dużo zdjęć moich dzieci z różnych okresów ich życia, ale wszelkich zapisków niestety jest brak. Czemu ja o tym nie pomyślałam, ale jak wiadomo, na starość człowiek nabiera mądrości i dobrze, że mam teraz bloga, to aby naprawić swoją reputację, dokumentuję ważniejsze sprawy od ponad roku i lepiej późno, niż wcale 🙂

I ponownie pobiegałam po albumach, aby sobie przypomnieć chwile, kiedy nasz dom szczebiotał dziecięcymi głosami. Jak widać i ja wkładam sporo pracy, aby wgrać stare zdjęcia na bloga i lekko je odświeżyć. To jest uwierzcie trochę z tym roboty.

Pierwszy spacer z pierworodną 🙂

Moje dwie, malutkie jeszcze i na ścianie modna kiedyś słomianka 🙂

Wszystkie prawie dzieci w mojej rodzinie, bo siostry córeczka i synek 🙂

A tutaj już są wszystkie. Święta i pod choinką nasze szkraby 🙂

Moja córcia się uczyła pilnie 🙂

Wychodziliśmy na spacery o każdej porze roku 🙂

Mama ze swoimi pociechami i kiedy ten czas uciekł? 🙂

Mój pamiętnik po 40 latach !

Nie wiem, dlaczego właśnie dzisiaj sięgnęłam do swojego pamiętnika pisanego 40 lat temu. Czy to jakieś przeczucie, strach, a może wchodzę cała sobą już w te wspomnienia, które są we mnie, a które czasami boję się ruszyć i są uśpione.Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, czytając je dzisiaj, w taki ładny dzień, zamiast iść na spacer? Stało się i wpadłam cała sobą w tamte lata – trudno, przezyjmy to jeszcze raz, a więc:

27 czerwca 1973

Minął tydzień wakacji, a ja już się slicznie opaliłam. Czuję zapach wolności. Jadę z Mama do Torunia i zostawię na trochę mojego Leszka. Może bardziej za sobą zatęsknimy. Zauważyłam, że moje pisanie pamiętnika jest teraz lakoniczne. Spowodowały to wakacje, bo tyle się dzieje. Chcę być wesoła, kochana i rozumiana.

16 lipca 1973

Byłam w Toruniu pięć dni. Nigdy się nie czułam taka szczęśliwa. Połaziłam po innym mieście, obserwowałam ludzi, ich zachowania, a sama czułam się trochę taka inna, z małego miasteczka, ale to może było tylko takie złudzenie? Może wszyscy mogli z jej twarzy wyczytać o jej domowych kłopotach, awanturach i bijatykach. Wciąż sobie tłumaczyłam, że w dużym mieście łatwiej jest zatopić się w tłum i swobodnie poruszać. Coś jednak mnie paraliżowało i to był jakiś niewytłumaczalny strach!

28 lipca 1973

Tego dnia spakowałam plecak i razem z Nim i naszymi Mamami, naszym rodzeństwem i kolegą jedziemy do leśniczówki. Przeżyłam tam cudowne chwile. Spanie na sianie w stodole, spacery nad jeziorem, ognisko, chodzenie po lesie odprężyło mnie całkowicie.

25 sierpień 1973

Niestety, ale wakacje dobiegają końca. Musze je podsumować. Było wprost cudownie. Byliśmy po obozie harcerskim, na którym On o mnie bardzo dbał i starał się być blisko. Po powrocie pojechał do babci do Warszawy  i przywiózł mi śliczny, srebrny pierścionek z czerwonym oczkiem. Byłam zaskoczona, bo nie myślałam, że w tej Warszawie będzie o mnie myślał. Babcia kupiła mu modne ubranie i wszystkie dziewczyny się za nim oglądały, ale pierścionek dostałam ja!

3 wrzesień 1973

Wczoraj rozpoczął się nowy rozdział w naszym  życiu. Była w domu wielka awantura, co doprowadziło Mamę do powzięcia decyzji, iż trzeba brać z ojcem rozwód, ale najpierw trzeba się wyprowadzić, aby nas wszystkie nie pozabijał. Mama znalazła sublokatorkę i teraz mieszakm daleko od stacji kolejowej. Musze wcześnie wstawać, aby zdążyć na pociąg do szkoły. Mój chłopak przychodzi do mnie i dodaje mi otuchy w tym nieszczęściu. Czekam na rozwód i oczywiście na mieszkanie, aby być już na swoim. Długa droga przed moją Mamą i wiele jeszcze nerwów przed nami.

7 wrzesień 1973

Minął tydzień na nowym miejscu. Jaki mi jest? Dobrze. Czuję się bezpieczna, choć bardzo za nim tęsknię. Kocham!!! Ileż razy już to pisałam? Odległość między nami jeszcze bardziej mnie utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Jekże trudne są teraz nasze rozstania. Czekanie na następną randkę zamienia się w wieczność. Jest w mnie niepokój o to, co On robi, gdy się nie widzimy.

21 wrzesień 1973

W tym pokoju mieszkamy już 3 tygodnie. Czuję się szczęśliwa i wolna. Ojciec mieszka nadal w naszym mieszkaniu i podobno już je zdemolował i zrujnował. Nie wiem jak długo ta sytuacja jeszcze potrwa, ale wydaje mi się, że odnalazłam się w tym innym życiu. Rozwód nie doczekał się jeszcze finału. Mam teraz przed sobą długie wieczory i mogę spokojnie poczytać i odpocząć po lekcjach. W szkole układa się bardzo dobrze i jestem z tego zadowolona. Nie mogę tylko tak często z Nim się spotykać – trudno!

30 wrzesień 1973

Żyje mi się dobrze i otacza mnie spokój. Mam nadzieję, że 19 października sąd orzeknie rozwód. Moje zycie nabrało teraz innych barw i kolorów. Potrafię się już uśmiechać. Cieszy mnie dobra piosenka, czułe słowo, gest. Zawsze byłam taka spięta i poraniona, a teraz nawet koleżanki zauważyły, że się zmieniłam.

8 październik 1973

Mam jakieś dziwne uczucie i pragnienie miłości. Co się ze mną dzieje? Może uwierzyłam w siebie. Przyszło to wczorajszej niedzieli. To był piękny dzień, kiedy powiedział mi, że jestem dla niego ważna.

18 październik 1973

Jutro decydujący dzień. Może sąd orzeknie ten rozwód. Pragnę być z Mamą i Siostrą na swoim już. Uciążliwy jest już dla mnie ten pośpiech na stację kolejową, by zdążyć na pociąg.W szkole idzie mi bardzo dobrze, bo mam spokój i warunki do nauki.

29 grudzień 1973

Więc jest to mój ostatni wpis w tym roku. Trzeba go podsumować, ale jest to bardzo trudne zadanie. Nie był to najlepszy rok, ponieważ wiele wycierpiałam. Moja miłość przetrwała jeszcze jeden rok. Rozpoczęcie życia seksualnego trochę mnie męczy, bo mam wyrzuty sumienia.  Zadaję sobie pytanie, czy nie za wcześnie? Mam 19 lat, ale i tak się zadręczam. Miało być inaczej i choć jestem z nim szczęśliwa okrutnie, to męczy mnie kac – dlaczego?

Rozwód rodziców. Stało się w końcu. Dawno powinno się to wydarzyć, a może nie byłoby tych wszystkich bezsennych nocy i ucieczki z domu. Wciąż mieszkamy na sublokatorce i choć jest mi bardzo dobrze, to pragnę już mieszkać u siebie, ale to jeszcze potrwa.

Gdy piszę te słowa, serce mi łomocze, drżą ręce, a łzy zalewają mi mój pamiętnik, o którym nikt nie wie i niech tak zostanie, bo za wiele w nim intymnych zwierzeń zawarłam.

 

No i dziś wyciągnęłam ten pamiętnik i spisałam kilka, ważnych wpisów, które wiodły mnie w dorosłość, a minęło już przecież 40 lat, a On, ten mój pamiętnik czekał cierpliwie, aby wziąć go do ręki i przypomnieć sobie, jak to było. Cierpliwy jest papier i za to go szanuję. Moje pismo nie wypłowiało i tak jakoś dziwnie mi się zrobiło, że po drodze tak wiele się wydarzyło, co sprawiło, iż jestem tu i teraz, w tym miejscu. Wolna od przemocy, wolna od kłopotów, ta która poświęciła swoje życie rodzinie i jest z tego dumna. 

Potęga miłości – moje kino

Jeśli oglądamy samotnie film, który głęboko nas porusza, to natychmiast po skończeniu seansu, mamy ochotę podzielić się wrażeniami z najbliższą nam osobą. Tak stało się i ze mną, gdyż po obejrzeniu filmu pt. „Pamiętnik” z doskonałą obsada  Ryan Gosling i Rachel McAdams, zaraz po skończeniu filmu poszłam do drugiego pokoju i ze łzami w oczach powiedziałam tylko, że tak się kochali, że ta ich wielka miłość sprawiła, iż umarli tej samej nocy, gdyż żadne z nich nie wyobrażało sobie dalszego życia bez drugiej połówki jabłka.

Mąż mi natychmiast odpowiedział, że my będziemy jeszcze parę lat żyć razem i musimy się sobą cieszyć i mnie przytulił.

Fabuła filmu rozpoczyna się w Domu Spokojnej Starości. Ona chora na Alzhaimera, nie poznająca ani swojego męża, ani swoich dzieci. On za wszelką cenę pragnie, aby przypomniała sobie ich wspólne chwile, to znaczy jak rozpoczęła się ich wielka miłość. Zaczyna czytać jej swój pamiętnik, w którym zapisywał historię ich wielkiej miłości nie pozbawionej wątków dramatycznych. Poznali się w latach 40  gdzieś w Północnej Karolinie. Ona, córka majętnych rodziców, a On, zwykły robotnik, trochę nieokrzesany, ale niezmiernie romantyczny i zabawny. Jest lato, a więc czas wakacji, podczas których spędzali ze sobą każdą wolną chwilę i w tym czasie wybuchła między nimi wielka namiętność, nie banalna, nie przelotna – po prostu wielka miłość, której wszystkie przeciwności losu nie były w stanie zabić. Rodzice Jej, rozdzielają ich, bo On nie był dobrą partią dla ich córki. Ona wyjeżdża, a On idzie na wojnę i mogłoby się wydawać, że to już koniec i nigdy więcej się nie spotkają. Mija 7 długich lat, podczas których w ich życiu wszystko się zmienia. On po powrocie z wojny, odbudowuje dom, tak jak Jej obiecał, a Ona szykuje się do ślubu z majętnym mężczyzną, dobrą partią i tu następuje zwrot wydarzeń, który jak najbardziej jest na rękę widzowi i tak było i ze mną, bo potęga miłości zwyciężyła. Zachęcam do obejrzenia tego filmu i może nie tylko kobiety, bo ten melodramat potrafi poruszyć każde wrażliwe serce.