
Kiedy Karol Wojtyła został wybrany na Papieża, to cała Polska szalała z radości, bo to przecież nasz Polak dostąpił tak wysokiego stanowiska w hierarchii kościelnej.
Ja sama – jako ateistka się bardzo cieszyłam i byłam bardzo dumna, bo zawsze byłam patriotką i co polskie nigdy nie było mi obce!
Wdawało nam się, że Wojtyła naprawi świat, bo przecież pielgrzymował po całym świecie i w swoich homiliach nawoływał po pokoju na świecie.
To tam jeździli nasi Prezydenci z żonami i inni politycy, aby ocieplić się w jego aurze – Papieża polskiego!
Kiedy przybywał do Polski, to ludzie szaleli z radości i bili mu pokłony ze szczęścia, że nie zapomniał o Polsce i nazywali go Papieżem najukochańszym pielgrzymem!
Jego pontyfikat trwał prawie 27 lat i ludzie nie wiedzieli dokładnie jaki to był pontyfikat i dlatego go tak czcili i padali przed nim na kolana.
Nie wiedzieli też ludzie ze świata polityki i dlatego tak chętnie udawali się do Watykanu, aby się z Janem Pawłem II spotkać.
Kiedy umarł, to płakali wszyscy, bo nawet dziennikarze w telewizji relacjonujący to smutne wydarzenie.
Płakałam i ja, a potem byłam przychylna, że w Polsce powstało na jego cześć tak wiele pomników, pod którymi do dziś ludzie składają kwiaty i palą znicze.
U mnie wszystko się zmieniło, kiedy obejrzałam amerykański dokument o JPII, w którym powiedziano, że Papież nie życzył sobie żadnych dokumentów na swoim biurku w sprawie pedofilii i zapaliła mi się czerwona lampka.
Tego wszystkiego pilnował jego osobisty doradca – Stanisław Dziwisz i o tej pory kiedy słyszę, że JPII jest najukochańszym Papieżem, to mnie trafia szlag, bo wcale taki nie był!
Może urażę uczucia religijne wielu ludzi, ale jedno wiem, że honorowo zachował się Papież Benedykt, który wiedząc, że nie poradzi sobie z pedofilią w kościele wolał odejść na emeryturę i odszedł od papiestwa.
Jest taki film dokumentalny w sieci – na YT pt. „Legiony Chrystusa”, gdzie pokazano jak JPII brata się z pedofilem Macielem, który gwałcił dzieci!
Dziś w sieci znalazłam podsumowanie pontyfikatu JPII i wiem, że nigdy nie zmienię zdania na temat tego, jakże przecenionego człowieka i duchownego!
Olivier Halasa
Dokładnie 16 lat temu odszedł bezwzględny monarcha, twardogłowy konserwatysta, fundamentalista religijny, wróg postępu, gorący przeciwnik dopuszczenia kobiet do święceń kapłańskich i wyższych urzędów w Kościele, obrońca jego skrajnie patriarchalnej struktury i przyjaciel przestępców seksualnych. Dyktator, który na pierwszym miejscu zawsze stawiał dobro Kościoła (rozumiane jako jak największy dostęp do władzy, pieniędzy i wpływów), nawet jeśli oznaczało to zgodę na krzywdzenie kolejnych niewinnych osób. To on zapoczątkował walkę z tym, co nazwał „cywilizacją śmierci”, czyli z upodmiotowieniem kobiet, daniem im możliwości decydowania o swoim ciele, życiu i zdrowiu.
Kiedy w Afryce epidemia AIDIS zbierała śmiertelne żniwo, za najbardziej adekwatną reakcję uznał wyruszenie tam i jednoznaczne potępienie stosowania prezerwatyw, chroniących przed zakażeniem, czym przyczynił się do śmierci tysięcy, jeśli nie dziesiątek tysięcy ludzi, głównie ubogich i wykluczonych, czyli tych, którzy desperacko szukali pocieszenia i nadziei w obietnicy wspaniałego życia po śmierci.
Kiedy prasa na całym świecie donosiła o kolejnych przypadkach kościelnej pedofilii i znęcania się nad dziećmi w placówkach prowadzonych przez księży i zakonnice, on udzielał audiencji swemu serdecznemu przyjacielowi Marcialowi Maciel’owi, fanatykowi stojącemu na czele ogromnego przedsiębiorstwa przemocy seksualnej, oprawcy setek nieletnich, co było już wówczas dość powszechnie znanym faktem. Nie powinno mieć dla nas znaczenia, czy Stanisław Dziwisz przekazywał Wojtyle akta kolejnych tego typu spraw – papież musiałby przez kilkadziesiąt lat siedzieć w głębokim lochu, by nie słyszeć o kolejnych ofiarach, bezskutecznie walczących o sprawiedliwość i uciszanych przez kościelnych hierarchów. Wiedział. I nie kiwnął palcem.
Za to w 1983 roku zatwierdził złagodzenie kary za pedofilię i usunął ją z katalogu najpoważniejszych przestępstw przeciwko chrześcijaństwu.
Występował przeciwko związkom homoseksualnym, wykluczał osoby w nich pozostające z kościelnej społeczności, a w Watykanie otaczał się niemal samymi homoseksualistami – w myśl kościelnej zasady, że dobry gej to taki, który nie walczy o swoje prawa i szczuje na innych gejów, konsekwentnie awansował najbardziej reakcyjnych, homofobicznych i jednocześnie homoseksualnych księży (polecam wstrząsający i imponująco rzetelny reportaż „Sodoma” Frédérica Martela).
W lutym 1993 roku, podczas wojny w Bośni, żołnierze Republiki Serbskiej masowo gwałcili bośniackie i chorwackie kobiety, a także nieletnie dziewczynki. To samo Serbkom robili Chorwaci, mówiąc im, że nie przestaną, dopóki te nie urodzą Ustaszy. Wojtyłę szczerze to zmartwiło. Martwił się jednak nie o skrzywdzone, które przymuszano do dotrzymania ciąż, zamykając je w obozach, a płody. Wyrazem tego zatroskania był list do arcybiskupa Sarajewa Vinko Puljicia, w którym JPII pisał, iż należy “pomóc w dostrzeżeniu różnicy między aktem godnej potępienia przemocy, zadanej przez ludzi zabłąkanych na manowcach rozumu i sumienia, a rzeczywistością nowych istot ludzkich, których życie poczęło się w takich okolicznościach. Jako stworzone na obraz Boży, także te nowe istoty zasługują na szacunek i miłość, jak każdy inny członek ludzkiej rodziny. (…) Z całą stanowczością trzeba będzie w każdym razie przypominać, że mające się narodzić dziecko nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to, co się wydarzyło i co zasługuje na potępienie, jest zatem niewinne i nie może być w żadnym przypadku uważana za agresora. Cała wspólnota powinna zatem otoczyć opieką kobiety tak dotkliwie poniżone oraz ich rodziny, aby pomóc im w przekształceniu aktu przemocy w akt miłości i otwarcia się na nowe życie. Ewangelia przypomina nam, że na przemoc nie należy odpowiadać przemocą (por. Mt 5, 38-41)”.
Trzeba przyznać, że JPII był niezwykle zaangażowany w obalenie komunistycznych reżimów – ale tylko dlatego, że było to zgodne z interesami Kościoła, który komuniści zwalczali. Nie jest to coś, za co powinniśmy padać przed nim na kolana, a tym bardziej zapominać o osobach, które przez niego cierpiały.
Przez takie szumowiny chciałabym wierzyć w pośmiertną sprawiedliwość. Ale jedyne, na co możemy liczyć i na co mamy realny wpływ to wypowiedzenie posłuszeństwa watykańskiej monarchii i uchronienie kolejnych osób przed jej nieuchronnymi patologiami, a także uczciwa ocena mrocznych postaci Kościoła – jak JPII czy “Matka Teresa”, fetyszystka cierpienia (o ile nie dotknęło jej samej), milionerka, która odmawiała konającym leków przeciwbólowych i podstawowego sprzętu medycznego, bredząc o uszlachetniających właściwościach połączenia się w bólu z przybitym do krzyża Jezusem (w 2003 roku beatyfikowana przez Wojtyłę).”
Autorka: dziennikarka Patrycja Wieczorkiewicz
Bardziej w punkt się nie da. 16 lat temu odeszła Bestia z Wadowic.
Mówię to od zawsze: marmury i granity z burzonych pomników jot pe dwa powinny wyścielać co najwyżej publiczne kible.
Wojtyła to jeden z największych bandytów ostatniego stulecia.
kościół katolicki to organizacja terrorystyczna, fabryka nienawiści, manipulacji i krzywdy oraz pożeracz szarych komórek.


