
Na zdjęciu wiosenne tulipany w domu mojej Starszej.
Oczywiście jak zawsze jest, że święta i już po świętach.
Od rana nerwowo u mnie, bo M się rozchorował i musiał położyć się do łóżka.
Wygląda to na grypę, bo test nie wykazał COVIDA, który zrobiła mu Córka.
Musiałam sama reprezentować nas na obiedzie u Niej, który był pyszny.
Posiedzieliśmy wszyscy wspólnie przy stole i w końcu moje Wnuki się spotkały.
Ja sama się zdziwiłam jak one wszystkie urosły i za chwilę wkroczą w wiek nastolatek.
Najstarsza już jest w siódmej klasie i kompletnie nie wiem kiedy to zleciało.
Na obiad między innymi Córka upiekła królika, bo je hodują, ale mnie się tak porobiło, że widząc te śliczności w klatkach nie tknę z nich pieczeni!
Jednak człowiek cały czas się zmienia, bo nigdy tak nie miałam!
Był to mile spędzony czas, który był nam potrzebny wszystkim po tych pandemicznych czasach.
Jeśli rozmawialiśmy na poważne tematy, to tylko o wojnie i ani zdania o PiS-e i dobrze, bo po co się denerwować.
Show ukradła malutka, moja Wnusia, która ma dopiero 1,5 roku i to ona grała pierwsze skrzypce, bo takie maleństwa tylko wzruszają.
Pogoda dopisała i Wnuki spędziły sporo czasu w ogrodzie, ale niestety jutro już wszystko wraca do normy i wrócimy do rzeczywistości!
Można się spodziewać, że na nowo zacznie się szaleństwo „pisowskie” i szybko zapomnimy o świętach.
Zdałam sobie sprawę z tego, że może być tak, iż nie będę na weselach moich Wnuków, bo ich rodzice pobrali się będąc w wieku dojrzałym – niestety tak się ułożyło życie.
Oglądam na TVN-e – doglądając M – wspomnienia z pożaru Katedry Notre Dame w Paryżu.
Ta tragedia wydarzyła się 15 kwietnia 2019 roku.
Jeśli płoną zabytki, to krwawią ludzkie serca i moje krwawiło widząc ten straszny ogień.
Do dzisiaj jest tam czas rozliczeń i szukanie winnych, tak jak u nas po katastrofie w Smoleńsku!
Czytam, że cały czas trwają prace odbudowy Katedry, ale zdaje się, że to potrwa latami.
Mam zdjęcie z Katedrą w tle, zrobione w 2000 roku, kiedy byłam w Paryżu, a ona miała się świetnie.
Do Paryża mnie i moją Młodszą zaprosiła Starsza Córka, która tam pracowała.
Jechałyśmy autokarem i już nie pamiętam ile godzin, ale to tył ten czas, że zakochałam się w Paryżu i choć mentalnie się Francja zmieniła, to sam Paryż wciąż jest miastem urzekającym – miastem zakochanych.
