Archiwa tagu: pogrzeb

Wściekła jestem!

Żegnaj Królowo!

Ale sobie wymyśliłaś pogrzeb pełen przepychu i ogromnych pieniędzy.

Te konie, te limuzyny, te mundury, ceremonie, to wszystko przerost formy nad treścią, a mogło być cicho i skromnie, a wierni i tak by płakali!

Widocznie nie rozumiem Anglików i Monarchii!

Wiadomo, że świat teraz musi oszczędzać, ale nie w Londynie.

Spoczywaj w spokoju, a kolejny Król Karol III nigdy nie zdoła Ciebie zastąpić.

Karol III wywinie nie jeden numer, który poddanym się nie spodoba i moim zdaniem nie nadaje się na Króla, tak jak nasz prezydent nie nadaje się na prezydenta.

Widzieliśmy na własne oczy, co odprawił Anżej podczas ceremonii pogrzebowych i ja trzymałam za niego kciuki, aby się nie skompromitował, ale i tym razem nie dał rady bo:

Myślałam, że z tymi obawami, że Duda znów odstawi jakąś siarę to przegięcie.

No ale znów nie miałam racji.

Wyraźnie go nie doceniłam.

Prowadzony za rękę jak zagubione dziecko.

Wyraźnie niedysponowany.

Przestraszone, puste spojrzenie.

Zirytowana, niezadowolona Agata.

Czy A. Duda nie ma przypadkiem problemu z kacem?

Mamy prawo wiedzieć i może należy nam się raport o jego stanie zdrowia.

W Polsce już piszczy bieda, bo ludzie zaczynają marznąć, a Donald Tusk tak napisał na Twitterze:

Donald Tusk na TT.
U znajomych w mieszkaniu 15 stopni i zimna woda w kranie. Pewnie pilotaż programu pani minister Moskwy na sezon jesienno-zimowy.

Ilu takich ludzi już jest w Polsce, to podliczy sezon jesienny i zimowy.

Tymczasem mnie dopadła dziś smutna wiadomość, bo parę dni temu otrzymaliśmy pismo z Urzędu Miasta, że odbędzie się zebranie w sprawie tego terenu pod moim balkonem:

W piśmie napisali, że zebranie odbędzie się 23 września o godzinie 11.00 i zaznaczono, że tematem będą tereny zielone i składowanie odpadów.

Zawsze na blogu się chwaliłam, że ten teren jest dla nas mieszkańców bardzo ważny i oddziela nas od ulicy głównej, gdzie jest hałas i ruch samochodowy.

Jednak mi to zaczęło śmierdzieć i dobrze przypuszczałam, że władze coś kombinują.

Dotarłam w Internecie do ludzi i potwierdziło się moje przypuszczenie.

Urząd Miasta ma już plany, aby nam ten teren zabetonować i zrobić pod oknami parking na 80 miejsc.

Wściekłam się, bo oto z pewnością wytną nam drzewa i tuż pod oknami będziemy mieli 24 h – hałas i smród paliwa.

Ten plac był wolny przez 60 lat jak tu mieszkam, a oni chcą nam zrobić betonozę.

W tym kraju już nic nie działa.

W tym kraju już nikt nie myśli, że taki parking pod oknami ludzi starszych jest dla nich zabójstwem i odebraniem terenu zielonego.

Kurtyna i w innych miejscach niech moje władze postawią kolejny market, zajmujący kawał terenu, a jest u nas chyba z 10!

Teren ten jest Urzędu Miasta, i musielibyśmy go wykupić jak Wspólnota, ale na to nas nie jest stać, a więc zrobią co zechcą dranie!

Reklama

Wszystko się kiedyś zaczyna i się kiedyś kończy!

Może być ilustracją przedstawiającą co najmniej jedna osoba

Odszedł z tego świata Książę Filip – mąż Królowej Elżbiety II.

Po 74 latach wspólnego pożycia małżeńskiego Królowa została wdową!

Na temat tej pary powstało już masę filmów dokumentalnych i ja dzisiaj wciągnęłam się w taki dokument, który przedstawiła Ewa Ewart – chyba najświeższy!

Elżbieta zwróciła uwagę na Filipa w wieku 13 lat i to uczucie dojrzewało w niej przez parę lat, aż w końcu była przekonana, że to jest właśnie ten jedyny mężczyzna, który ją interesuje!

Książe Filip sam zaprojektował pierścionek zaręczynowy, który Elżbieta często eksponowała!

Pobrali się i rok potem Elżbieta urodziła pierwsze dziecko – Karola!

Pasowali do siebie, bo ona była filigranową, zgrabną kobietą o bujnych włosach, a on wyskoki, przystojny blondyn, za którym oglądały się kobiety!

Kiedy była koronacja, to Filip uklękną przed żoną i powiedział, że zawsze będzie przy niej i tak też było!

Zawsze był gdy Elżbieta go potrzebowała i zawsze kroczył za nią z tyłu – o krok, aby nie przyćmiewać jej wielkości!

Kiedy Elżbieta stała się Królową, ich życie diametralnie się zmieniło i często Filip rozładowywał napięcie swoich wrodzonym humorem, co ją bawiło!

Kiedy byli zmęczeni obowiązkami, to uciekali na prywatny jacht, aby pobyć ze sobą tylko we dwoje.

Można sobie zadać pytanie kto kogo kochał bardziej?

Wydaje się, że to Elżbieta darzyła męża większą miłością i choć żaden z komentatorów w dokumencie nie powiedział złego słowa o Filipie, to jednak były przecieki, że Filipowi zdarzało się zdradzić Królową!

Podobno lubił kobiety i uczestniczył w seks orgiach z młodymi dziewczynami, ale Elżbiecie udało się w ciągu trwania małżeństwa łagodzić plotki i żyła z nim jeszcze wiele, długich lat.

Jak tam było naprawdę, to wie tylko Elżbieta, a ja wiem, że bez Filipa będzie jej bardzo ciężko!

Oboje mieli świetne geny i udało im się przeżyć swoje życie tak długo – razem, choć plotki znowu mówią, że nie mieszkali właściwie ze sobą.

Mimo to jestem pełna podziwu dla tej pary, bo Królowa i jej mąż nie byli tylko parą królewską, ale takimi samymi śmiertelnikami jak my wszyscy!

W rodzinie królewskiej było wiele dramatów, bo choćby romans Karola z Camilą i w wyniku tego romansu zginęła Księżna Diana!

Mówiono, że Elżbieta nie darzyła jej sympatią i oczywiście tylko ona wie – dlaczego!

Było wiele tajemnic, zdrad, rozwodów, ale Elżbieta to wszystko przetrzymała i trzeba powiedzieć, że twarda z niej kobieta!

Książę Filip niech spoczywa w spokoju, a Królowej życzę siły i zdrowia!

Wszystko się kiedyś zaczyna i się kiedyś kończy!

Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby

Mój pogrzeb bez księdza!

– Na pogrzebie zapalonego wędkarza ustawiłam manekina ubranego w specjalne kalosze, wędkarską kamizelkę i kapelusz. Oczywiście miał długą wędkę i podbierak. Obok niego, w rybackim wiadrze pływały ryby, a wieniec pogrzebowy zrobiony był z pałek wodnych, haczyków, żyłki i błystek – opowiada mistrzyni świeckich ceremonii pogrzebowych.

Nigdy nie było mi po drodze z kościołem, a bywałam w nim na chrztach, ślubach i to wszystko!

Raz pobiegłam do kościoła na mszę, kiedy było mi bardzo w życiu źle, ale nie przyniosło mi to żadnej ulgi!

Nie chodziłam do kościoła i z pewnością po mojej śmierci ksiądz by nie chciał uczestniczyć w moim pochówku, ale w sumie czego oni nie zrobią dla pieniędzy, a ja nie chcę mieć wymuszonego pogrzebu!

Muszę ze swoimi Dziećmi przeprowadzić poważną rozmowę i będzie trudno, bo moje Dzieci są wierzące, a więc nie wiem czy mnie zrozumieją, ale ja chcę by mój pogrzeb był wesoły, niezależnie ile osób zechce mnie pożegnać!

Niech mnie wszyscy pożegnają lampką czerwonego wina – tak sobie życzę!

Jeszcze nie wybieram się na tamten świat, ale mam swoje już przemyślenia takie, iż ceremonię ma poprowadzić Mistrz Ceremonii Pogrzebowej i to także ogłoszę swojemu Mężowi, bo ma być tak żeby mi zagrali:

Gdy odwalę kitę

Gdy czarne papierowe buty rano już ubiorę
A stara zyska pewność, że mi szychta wisi kalafiorem
To wyjdzie długi pochód mych żałobnych gości
Na Śląską Ostrawę po Sikory moście
Gdy odwalę kitę
To będzie gites
Cudnie, fajnie i gites
Gdy definitywnie odwalę kitę
A że wszyscy mi są bliscy, to niech dzisiaj się uraczą
Niechaj rżnie muzyka, wino płynie, moje baby płaczą
I tak jak w robocie nie dawałem ciała
Chcę, by moja stypa była jak ta lala
Niech będzie gites
Cudna, fajna i gites
Gdy definitywnie odwalę kitę
Co niektórych zwali w niezłej chwili, niech ja skonam
Wie coś o tym kochanica, tego, co był zszedł, Macdona
Więc jeśli miałbym wybrać – w łóżku czy też w klubie
Niech mnie trafi w trakcie tego, co tak lubię
To będzie gites
Cudnie, fajnie i gites
Jeszcze nie postanowiłam, czy będę chciała kremacji, czy też wpakowanie mego ciała do ziemi, aby mnie zjadły robale, ale na to mam jeszcze trochę czasu – chyba?
Jak wygląda pogrzeb świecki, to można przeczytać niżej i sami stwierdzicie, że jest bardziej po ludzku!
Dzieci zadecydują i Mąż o tym jaka ja za życia byłam, ale na pewno nie omieszkają, iż lubiłam  pisać  bloga i robić zdjęcia, a także kochałam swoje Dzieci, Męża i przede wszystkim nie byłam w życiu plotkarą i jeszcze to, że umarłam jako ostatnia z rodu Matki i Ojca!
„500 pogrzebów Anety.
– Na pogrzebie zapalonego wędkarza ustawiłam manekina ubranego w specjalne kalosze, wędkarską kamizelkę i kapelusz. Oczywiście miał długą wędkę i podbierak. Obok niego, w rybackim wiadrze pływały ryby, a wieniec pogrzebowy zrobiony był z pałek wodnych, haczyków, żyłki i błystek – opowiada mistrzyni świeckich ceremonii pogrzebowych.
– Na pogrzebie zapalonego wędkarza ustawiłam manekina ubranego w specjalne kalosze, wędkarską kamizelkę i kapelusz. Oczywiście miał długą wędkę i podbierak. Obok niego, w rybackim wiadrze pływały ryby, a wieniec pogrzebowy zrobiony był z pałek wodnych, haczyków, żyłki i błystek – opowiada mistrzyni świeckich ceremonii pogrzebowych.
  • Pewna rodzina stanowczo zakazała używania słów „śmierć”, „zmarła”, „pożegnanie”, a także „pogrzeb”, „uroczystość”. Uważali, że Terenia wciąż dla nich żyje. Powitała więc zgromadzonych na „sali koncertowej”
  • Aneta do dziś pamięta pogrzeb niespełna dziewiętnastoletniej dziewczyny z Krakowa. Była osobą transseksualną. Popełniła samobójstwo
  • Po pogrzebach ludzie podchodzą do niej, proszą o wspólne zdjęcie, biorą wizytówki i deklarują, że chcą, aby – gdy umrą – żegnała ich „ta pani w czerwonych bucikach”

Dziś jest w Warszawie, jutro w Gdańsku lub w Stalowej Woli. Pojutrze w Sochaczewie, Przemyślu czy Hajnówce.

Miejsce jej pracy zależy od tego, gdzie kto umarł. Bo Aneta Dobroch jest Mistrzynią Świeckiej Ceremonii Pogrzebowej, jedną z niewielu w Polsce kobiet, które pracują w tym zawodzie. Od 2017 r. napisała już ponad 500 scenariuszy pogrzebów i przemówień pożegnalnych.

Co robił, co lubił, kogo kochał?

– Moje pogrzeby są inne. Piękne, wzruszające, na długo zapadają w pamięć. Ich uczestnicy długo wspominają, jakie emocje im towarzyszyły – opowiada.

Przyznaje, że rozmowy z krewnymi zmarłych nie są łatwe. – Bo ludzie pogrążeni są w smutku, żalu, a czasem złości. Zrozpaczeni, rozżaleni na los, zapłakani. A z emocjami każdego człowieka trzeba obchodzić się jak najdelikatniej – podkreśla.

Do każdego pogrzebu Aneta przygotowuje się co najmniej kilka godzin.

– Wypytuję, drobiazgowo zbieram informacje. Dowiaduję się, jakim zmarły był człowiekiem, co w życiu zrobił, co lubił, kogo kochał, co go denerwowało. Coraz częściej na ceremonii pożegnania wyświetlam filmy zmontowane ze zdjęć z różnych etapów życia, zilustrowane muzyką, jakiej słuchał – wymienia.

Życie jak koncert z brawami

Anecie najczęściej śnią się pogrzeby. A to, że nie może na któryś dojechać, bo jest śnieżyca. Albo zapomina, dokąd ma dojechać i jak na imię ma zmarły. Że jest mocno spóźniona, a rodzina i przyjaciele niecierpliwie na nią czekają. Ale najgorszy jest sen, w którym nie wzięła ze sobą tekstu przemówienia. Bo każda przemowa jest niepowtarzalna i – jak mówi Aneta – szyta na miarę.

– Prowadziłam niedawno pogrzeb w Radomiu. Zmarła za życia była wielką miłośniczką muzyki klasycznej, więc rodzina zażyczyła sobie, aby ceremonia miała formę koncertu chopinowskiego, na którym gościem honorowym będzie ich Terenia.

 Foto: Archiwum prywatne

Rodzina stanowczo zakazała mi używania słów „śmierć”, „zmarła”, „pożegnanie”, a także „pogrzeb”, „uroczystość”, „rodzina”, „żałobnicy”, bo uważali, że Terenia wciąż dla nich żyje. Powitałam więc zgromadzonych na „sali koncertowej”. Ale pojawił się kolejny problem. Jak pracownikom zakładu pogrzebowego dać znak do podjęcia urny i przejazdu z kaplicy na cmentarz? Zakomunikowałam więc, że „jak na każdym koncercie, w pewnym momencie następuje przerwa techniczna, po której koncert będziemy kontynuować w innym miejscu, aż do wielkiego finału”. Rodzina Tereni dziękowała mi za tę piękną metaforę życia jako koncertu – uśmiecha się mistrzyni.

Pogrzeb z chórem i orkiestrą

W Tychach, na jednym z pogrzebów, który celebrowała Aneta, rodzina zażyczyła sobie, aby po złożeniu urny do grobu, w niebo uleciały setki białych balonów wypełnionych helem.

Innym razem, w Chełmie, wypuszczała w niebo białe gołębie.

A pożegnanie pewnej sympatycznej, za życia niezwykle przebojowej pani w Mińsku Mazowieckim było po prostu przyjęciem z muzyką, ciasteczkami i herbatą w eleganckich filiżankach podaną przez kelnera.

Często zadaniem mistrzyni jest zamówienie na pogrzeb muzyków: z trąbkami, saksofonem, skrzypcami, wiolonczelą lub elektryczną gitarą. Zapewnia, że jeśli krewni mieliby takie życzenie, mogłaby na cmentarz sprowadzić nawet orkiestrę i chór filharmoników.

– Nigdy nie zapomnę pogrzebu pewnego wielkiego amatora wędkowania. W sali pożegnań ustawiony był manekin posturą i wyglądem jako żywo przypominającym zmarłego. Ubrany był w kompletny strój wędkarza, miał wodery, kamizelkę, kapelusz, wiadro, podbierak. W rybackim wiadrze pływały żywe ryby, a wieniec od córki ozdobiony był haczykami, żyłką, pałkami wodnymi i innymi wędkarskimi akcesoriami. Ciepłym opowieściom o tym człowieku oraz kawałom wędkarskim nie było końca – wspomina.

Najsmutniej żegnać samobójców, dzieci i młodych

– Nie każde pożegnanie musi być smutne i patetyczne. Prowadziłam ceremonie, na których panowała wręcz radosna atmosfera, z opowiadaniem anegdot o zmarłych, jego słabościach.

Ale bywają też przejmująco smutne ceremonie, kiedy i ja mam łzy w oczach. Tak się zazwyczaj dzieje na pogrzebach dzieci, młodych ludzi, albo tych, którzy sami odebrali sobie życie.

Do dziś pamiętam pożegnanie niespełna dziewiętnastoletniej dziewczyny z Krakowa. Była osobą transseksualną. Piękna, szalenie inteligentna, wrażliwa osoba. Jednak natura umieściła ją w niewłaściwym ciele. Jak każdy z nas, miała marzenia i chciała je spełnić. Jej, a właściwie jego marzeniem, była korekta płci. Wydawało się, że wszystko szło w dobrą stronę. Niestety. Daniela-Lucjan nie dał sobie z tym rady. W takich sytuacjach mówię wówczas zebranym to, co myślę i czuję: że samobójstwo może jest po trosze naszą winą, jakimś niedopatrzeniem. Może coś zaniedbaliśmy? Nie zauważyliśmy rozpaczliwych sygnałów?

Aneta opowiada, że celebruje także pogrzeby osób, którym daleko do ideału.

– Po prostu, zawiedli jako ludzie. A żona po śmierci męża ma do powiedzenia tylko tyle, że lubił czytać gazety, wolał siedzieć w knajpie przy piwie niż w domu i że ogólnie miała z nim ciężki los. Ale i wtedy staram się znaleźć dobre strony człowieka, odnaleźć przyczynę tego „pogubienia się”. Nikt z nas nie jest przecież ideałem, ale na pewno każdemu należy się godne pożegnanie i pochówek.

Niech mnie pożegna „ta pani w czerwonych szpilkach”

Aneta przekonuje, że mistrzem świeckiej ceremonii pogrzebowej nie może być ktoś, kto tej pracy nie kocha. Bo nie ma tu miejsca na szablon, trzeba być empatycznym, wkładać serce i emocje.

 Foto: Archiwum prywatne

– Ja to prostu czuję. I kocham ludzi. Mam też lekkie pióro do „pisania pogrzebów” i sporą bazę pomysłów na urozmaicenie tekstu oraz scenariusza każdej ceremonii. Dobieram nietypowe utwory muzyczne, piosenki. Działalność rozpoczęłam pod wpływem sugestii wspólnika, który od lat prowadzi zakład pogrzebowy, a ponieważ korzystał z usług różnych mistrzów ceremonii, nigdy nie był zadowolony i zawsze miał zastrzeżenia co do jakości ich usług. Często też do ich wyglądu – zwierza się mistrzyni.

O tym, że ludzie doceniają poziom organizowanych przez Anetę uroczystości świadczy fakt, że po pogrzebach podchodzą do niej, proszą o wspólne zdjęcie, biorą wizytówki i deklarują, że chcą, aby – gdy umrą – żegnała ich „ta pani w czerwonych bucikach”.

Ateiści, apostaci, katolicy

Bo znakiem rozpoznawczym Anety Dobroch jest strój. To czarna toga z czerwonym kołnierzem, złoty łańcuch i oczywiście charakterystyczne buty. Zawsze w kolorze hiszpańskiej czerwieni i zawsze na wysokiej szpilce, niezależnie czy to letnie czółenka, czy zimowe kozaki.

Z jej usług korzystają wszyscy: agnostycy, ateiści, apostaci, ale i katolicy. Zwłaszcza ci niepraktykujący.

– Bliscy tłumaczą, że ich zmarły nie chodził do kościoła, nie przyjmował księdza po kolędzie, więc niby dlaczego miałby mieć katolicki pogrzeb? Choć zazwyczaj ochrzczeni, byli u komunii i brali kościelny ślub, jakoś się z Bogiem minęli – analizuje.

I dodaje, że najczęściej do pogrzebu w obrządku religijnym zraża bliskich zmarłego instytucja kościoła i postawa niektórych księży.

– Opowiadają mi, że często byli świadkami, jak księża nie przykładali się do pogrzebu, a ich postawa wobec rodziny w żałobie była bezduszna. Nie potrafią uszanować uczuć zrozpaczonych rodziców tylko dlatego, że zmarły nie „świecił przykładem”. Dla większości duchownych pogrzeb to wyłącznie sposób na zarobek. I tak podchodzą do uroczystości, że niejednokrotnie nie wiedzą nawet kogo chowają – mówi z goryczą Aneta.

Choć świecki pogrzeb nie wyklucza wspólnej modlitwy.

– Po uzgodnieniu z rodziną, w większości organizowanych przez mnie ceremonii, wspólnie z rodziną oraz uczestnikami odmawiam „Ojcze nasz” ,”Wieczny odpoczynek” lub inną modlitwę. Uczestniczę też w pogrzebach katolickich, bo bliscy chcą, jak to określają, aby pogrzeb „miał duszę”.

 Foto: Archiwum prywatne

Mój pogrzeb ma być wesoły!

Swój pogrzeb Aneta też wyobraża sobie jako ceremonię świecką: spotkanie rodziny, przyjaciół, współpracowników. Samych życzliwych dla niej i szczerych osób.

– Kocham góry, morze i jeziora. Jeśli umrę zimą, to zażyczę sobie, aby ceremonia była wśród górskich szczytów, w formie biesiady, przy prawdziwym ognisku, z dobrą góralską kapelą, z projekcją multimedialną, komicznymi filmikami z mojego życia. Bo ja jestem osobą niezwykle zabawną. Więc jakie życie, takie pożegnanie – dodaje ze śmiechem.

Pogrzeb letnią porą natomiast Aneta wyobraża sobie nad Bałtykiem lub na Mazurach. Na plaży, z lampionami, żaglówkami w tle.

– I oczywiście przy wtórze żeglarskich szant. Laudacja na moim pożegnaniu nie może być „sztywna”. Chciałabym, aby wygłosiła ją wybrana przez mnie osoba. Opowieści o mnie mają być wesołe, wręcz komiczne. Smutny pogrzeb byłby zupełne niezgodny z moją pogodną osobowością. Organizatorzy będą mieli nie lada wyzwanie, bo jestem niezwykle wymagająca. Ostrzegam, że jako Mistrzyni Świeckiej Ceremonii Pogrzebowej, bylejakości nie toleruję!”

A jednak istnieje jeszcze ludzka życzliwość!

Po rozwodzie moich rodziców mój ojciec kompletnie sobie nie radził!

Wpadł w jeszcze większy alkoholizm, a pijaczki drobne go okradali dosłownie ze wszystkiego.

Znalazłam mu Dom Opieki, w czym mi pomógł pewien ordynator szpitala i tam ojca umieściłam!

Dom ten był świeżo po remoncie i naprawdę ojciec miał tam świetne warunki, łącznie z pokojem tylko dla siebie z telewizorem!

Myślałam, że tam siebie odnajdzie i będzie miał dobrą opiekę, wyżywienie, ubrania i tak też było, bo dość często go tam odwiedzałam!

Nigdy nie odnalazł tam siebie i stał się odludkiem!

Był w tym domu 7 lat, ale pewnego dnia, będąc w pracy otrzymałam telefon, że ojciec skoczył z drugiego piętra na płytki chodnikowe.

Kiedy przyjechało pogotowie, to jeszcze żył, a my pojechaliśmy do szpitala w Gryficach i wydawało się, że ojciec to przeżyje.

Niestety, ale dwa dni później umarł z powodu niewydolności oddechowej!

Wysłałam po ojca karawan, ale go prokuratura cofnęła, gdyż badała, czy nie było w tym nieszczęściu osób trzecich!

Trzeba było szykować pogrzeb, kiedy prokuratura wykluczyła podejrzenia!

Postawiłam ojcu pomnik i znalazłam ładne jego zdjęcie, kiedy był jeszcze pełen życia i marzeń!

Na pogrzebie wygłosiłam swoją mowę, którą mam zapisaną do dziś w zeszycie, a brzmiała:

„Zasiadając do obiadu w intencji po zmarłym ojcu Henryku, pragnę zacytować moje motto podsumowujące ziemskie życie zmarłego:

„Na świcie jest tak wiele smutku i naszym smutkiem było cierpienie naszego ojca, męża, brata, dziadka, teścia i szwagra!

Mógł w życiu wiele osiągnąć , ale wieloletnia choroba nie pozwoliła mu na to!

Dlatego proszę wszystkich bliskich, by mu wybaczyli, że nie mógł być z nami naprawdę!

Mam głęboką wiarę, że o zmarłym zostanie w naszych sercach wieczna pamięć”

Tak bardzo jestem na tym zdjęciu podobna do ojca, że nigdy by mnie się nie wyparł!

Za chwilę minie dwa lata, kiedy odeszła moja mama i trzeba było zmienić pomnik, bo ją złożono z ojcem!

Zostały więc zmienione także zdjęcia, ale ja w tym udziału nie brałam!

Stary pomnik po ojcu znalazł się na gruzowisku wraz ze zdjęciem!

Dzisiaj ktoś zapukał do moich drzwi i wręczył mi stare zdjęcie ojca i powiedział, że nie może tak być, że ktoś nie zachował pamięci o zmarłym!

Delikatnie podważył zdjęcie i otrzymałam je w całości!

Stanęłam jak osłupiała ze łzami w oczach, bo pomyślałam sobie, że są jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie – empatyczni ludzie!

Długie chwile gładziłam zdjęcie w dłoniach!

Wspomnienia wróciły – no cóż, bo te dobre i złe, ale liczy się ludzka życzliwość!

Obraz może zawierać: 1 osoba

Mamo spoczywaj w spokoju!

Peter Paul Wiplinger*

Matka

przypominam sobie
twoje oczy

twoje włosy
twoją twarz

twoje ręce
twoją postać

twoją mowę
twoje milczenie

twoje spojrzenie
w dal

tuż przed 
twoją śmiercią

Wiedeń, 31 XII 1985

tłum. Joanna Nasiukiewicz

Z tomu „Lebenszeichen. Gedichte/Znaki życia. Wiersze”, 2003

Dzisiaj moja Mama spoczęła w naszej Matce Ziemi.

Obudziłam się cała nerwowa, bo trzeba było przygotować się do pogrzebu.

Obudziłam się niespokojna, ale musiałam się opanować, aby przeżyć tę jakże przykrą ceremonię i przetrwać.

O godzinie 12 – w samo południe odbyła się msza za moją Mamę w naszym kościele niezwykle pięknym, a potem zawieziono Mamę na cmentarz i tam spoczęła  na wieki.

Jakie to wszystko jest dziwne, bo Mama dożyła naprawdę pięknego wieku, a pochowanie Jej razem z rodzinną stypą trwało zaledwie trzy godziny.

Pogoda Mamie dopisała i nam, bo był lekki mróz i na szczęście nie padał deszcz, a więc nawet aura nam dopisała, taka akurat na pogrzeb.

W kościele każdy mógł się z Mamą pożegnać i ja podeszłam do otwartej trumny i ostatni raz się z Nią pożegnałam, a wyglądała na taką spokojną, wolną od boleści, morfiny i innych medykamentów uśmierzających ból.

Nie płakałam ani w kościele,  ani na cmentarzu, a byłam szczęśliwa, że w końcu moja Mama nie cierpi i jest wolna od bólu straszliwego.

Moja Mama to była wieczna bojowniczka, która o wszystko w życiu musiała walczyć i tak też walczyła z ostatecznym, że nie chciała odchodzić, bo kochała życie.

Jednak ze śmiercią jeszcze nikt nie wygrał i ona pokonała moją Mamę 1 lutego 2019 roku i na pewno gdzieś tam Mama się na tę śmierć złości – a może jednak nie i jej dziękuje.

Tak sobie myślę, kiedy upłynęły, te ponad dwa lata opieki nad nią, bo tak długo walczyła i tak  myślę jak my wszyscy to przetrwaliśmy?

Kiedy miałam dyżur przy Mamie, to mnie pomógł komputer, który zawsze był na chodzie, kiedy Mama spała po lekach i kiedy była niekontaktowa.

Był też strasznie blisko mój Mąż, który mnie wspierał i pomagał w każdej kwestii i miałam w Nim ogromne oparcie!

Bez tej maszynki bym zwariowała, bo takie dyżury tylko z własnymi myślami i bez kontaktu z drugim, choć wirtualnym człowiekiem było by nie do zniesienia.

Po pogrzebie poczułam spokój, bo Mama w końcu, po dwóch, długich latach cierpienia w końcu nie cierpi boleści i tych wszystkich przemian na niekorzyść w jej organizmie.

Rodzina po dwóch latach opieki nad Mamą odzyska swoje życie, które było zdominowane  opieką i byciem przy Mamie.

Kiedy zapłaczę, tego nikt nie wie, bo każdy inaczej wchodzi w żałobę i inaczej ją przeżywa i nie można potępiać tych, którzy nie płaczą na pogrzebie, bo mogą ryczeć w innym terminie, kiedy poczują tęsknotę i chyba ja do takich żałobników należę.

Będę wyć, kiedy będę miała kłopot w życiu i już nie będę miała szansy poradzić się swojej Mamy.

Spoczywaj Mamo w spokoju i niech towarzystwo Twojego Męża będzie Ci tam tylko spokojem i pojednaniem.

Mamo tak Ci szepnę po cichutku, że miałaś przepiękną mszę i wspaniały pogrzeb i nawet byś się nie spodziewała ile ludzi, sąsiadów pojawiło się na Twoim pogrzebie i jakie piękne kwiaty złożono na Twoim grobie i ile zapalono zniczy.

 

Brak dostępnego opisu zdjęcia.       Obraz może zawierać: w budynku Obraz może zawierać: ludzie siedzą, tabela i w budynku

Polak – Polakowi – wilkiem!

 

Tokio 1923

1 września 1923 roku stolicę Japonii nawiedziło jedno z najtragiczniejszych trzęsień ziemi w historii.

Ziemia w Tokio zatrzęsła się wówczas z siłą 8,3 w skali Richtera.

Trzęsienie pochłonęło ponad 142 tys. ludzkich istnień, zniszczyło praktycznie całą stolicę oraz Jokohamę.

Zniszczenia pogłębiła 11 metrowa fala tsunami.

Obejrzałam dokument w tv na ten temat i w nim pokazano, jakie zniszczenia sprawiło to trzęsienie ziemi, a do tego rozgorzały ogromne pożary, w których zginęło tysiące ludzi.

Władze Japonii zastanawiały się po tej tragedii, czy czasem nie przenieść stolicy w inne miejsce, ale w końcu postanowiono, że będą swoją stolicę na nowo budować.

Ocaleni nie mieli gdzie mieszkać, nie mieli ubrań, wody, a także głodowali.

Postawiono ludności przejściowe obozy, w których żyli, dostając miskę ryżu, ale ochoczo zabrali  się do odbudowy swojego miejsca do życia i postanowili, że będzie jeszcze piękniej jak było.

Zawsze mieli aspiracje, że ich stolica będzie na styl zachodni, a więc brytyjski, albo francuski i tak powstała dzielnica łudząco podobna do Londynu, a mosty były podobne do mostów francuskich.

Naród japoński jest hardy i w tamtej, jakże tragicznej sytuacji nikt nie płakał, nie marudził nad swoim losem i nie ubolewał, bo Japończycy nie mają tego w naturze.

Zawsze wychodzą z założenia, iż są w stanie odbudować, to co niszczą na tym terenie wybuchy wulkanów, tsunami, a więc  stają na nogi przez swoją, wpojoną, ogromną pracowitość i dumę narodową.

Oni mają wpojone od pokoleń, że Japończyk wskoczy w ogień za swoim bratem, siostrą, matką, ojcem, dzieckiem, bo to jest taki właśnie naród, że nie oni potrafią żyć w nienawiści i sobie bezwarunkowo pomagają.

A to Polska właśnie:

Stała się okropna zbrodnia w „demokratycznym” kraju, gdzie brat zabija drugiego brata godząc go nożem tak, aby pokiereszować bratu wnętrzności z wyuczoną precyzją.

Oto jesteśmy w wielkiej żałobie, bo oto został zamordowany ktoś, kto zrobił bardzo wiele dla innych.

Tyle padło słów o tym, aby zaprzestać mowy nienawiści i wielcy, wykształceni ludzie nawołują – Polacy opamiętajcie się w obliczu tak wielkiej tragedii i niech to będzie nauka na zawsze!

Niestety, ale nigdy tak nie jest, bo po śmierci Jana Pawła II i katastrofie smoleńskiej nie zadziałało i nie zrobiliśmy się lepsi!

Tylko zgasły znicze i wszystkie awantury wróciły!

Tyle padło słów,, że powinniśmy zacząć się szanować i nie koniecznie zgadzać, ale po przez dyskusję dochodzić do porozumienia.

Nic z tego – nie będzie żadnego porozumienia, bo Polak – Polakowi wilkiem jest i nigdy nie uwierzę, że kiedyś było inaczej, a to tylko w czasach Internetu tak się z ludźmi porobiło!

Nie wierzę, bo zawsze byliśmy dla siebie wilkami i nic nas właściwie nie jest w stanie połączyć, bo jesteśmy wściekłym, poróżnionym narodem, bez grama empatii i skaczemy sobie do gardeł od zawsze.

Jesteśmy wstrętnym narodem na zasadzie Polak – Polakowi – wilkiem i jesteśmy złymi i okropnymi ludźmi przepełnionym wzgardą, zazdrością i podłością.

W czasie żałoby weszłam na Twittera, Facebooka i tam nawet w takich, smutnych chwilach wylało się szambo ze strony oczywiście rządzącej i sympatyków.

Sympatycy PiS nie zostawili suchej nitki na wdowie zamordowanego, a także na tych ludziach, którzy wyszli na ulicę, aby się wypłakać po wielkiej stracie.

Wylał się potok gówna na uroczystość pogrzebową i oczywiście na Owsiaka, który postanowił, że jednak wróci do kierowania WOŚP.

Niech was szlag trafi wy Polacy, którzy idziecie jak w dym za tym tchórzem Kaczyńskim, który nie potrafi się zachować nawet w tak ważnej dla Polaków chwili.

Zawsze pisałam, że Internet, to dla mnie jest okno na świat, ale to zaczynam weryfikować, bo czytanie w sieci zaczyna mnie boleć i gniecie, że mimo próśb o zaprzestanie języka nienawiści jest go coraz więcej i chce się zwymiotować.

Niech media prawicowe oplują i moje miasto, w którym się chciało upamiętnić zamordowanego Prezydenta Gdańska – niech plują!

Ich plucie, to zazdrość, że zamordowany miał tak cudowny pogrzeb, bo kiedy odejdzie ich guru, to mogą sobie pomarzyć jeno, bo na grób ich guru dopiero Polacy naplują za zniszczenie tego kraju w imię chorych, faszystowskich wizji!

Obraz może zawierać: noc

Zimny, sztywny, zakryty chorągwią i kirem,
Jedzie Prezydent Martwy a wielki stokrotnie.
Nie odwracając oczu! Stać i patrzeć, zbiry!
Tak! Za karki was trzeba trzymać przy tym oknie!

Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta,
Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica
Twarze wasze, zbrodniarze – i niech was przywita
Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica.
Autor: Julian Tuwim, Pogrzeb prezydenta Narutowicza, 1922

Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary, tekst i zbliżenie

Żałoba

Obraz może zawierać: 7 osób, tekst

 

Urodziłam się w Gdańsku – Oliwie i dlatego, to miasto jest mi bliskie, choć byłam w nim tylko raz, bo los zepchnął mnie bliżej granicy zachodniej.

Kiedy w dokumentach pisałam miejsce urodzenia, to zawsze roznosiła mnie duma, że to w Gdańsku się właśnie urodziłam – w mieście powstania „Solidarności”.

Zamordował szaleniec bestialsko Włodarza tego, jakże pięknego miasta – Pawła Adamowicza – Ojca, Męża, Prezydenta..

Człowiek, który miał świra na punkcie tego miasta i tak dużo dla niego zrobił, a miał plany na więcej, zginął z rąk polskiego terrorysty, który nauczył się jak skutecznie zadawać ciosy nożem.

Matka mordercy ostrzegała organa, że jej syn jest niebezpieczny, bo miał chore wizje, ale w Polsce procedury są tak nieprecyzyjne, popsute przez Ministra Sprawiedliwości, że nikt się ostrzeżeniem nie przejął i stał się dramat.

Za rządów tego nierządu można z powodzeniem wieszać zdjęcia polityków na szubienicy, publikować akty zgonu i można maszerować z gestem – Heil Hitler i w obecnym czasie tym ludziom nie spadł włos z głowy, bo ten rząd daje przyzwolenie na te draństwa.

Zamordowanego Prezydenta żegnał cały Gdańsk nie godzący się na tę zbrodnię.

Zamordowanego Prezydenta żegnali normalni, zdrowi na umyśle Polacy, których ta zbrodnia przeraziła i odebrała im oddech, a pojawił się wielki, wielki smutek i ból.

Siedzę z Mężem i śledzimy uroczystości i chlipiemy i nie jesteśmy w stanie pojąć jak mogło do tego dojść.

Mój Mąż nawet płacze więcej, bo solidaryzuje się z Prezydentem, gdyż tak samo kocha ludzi i ogromnie lubi im pomagać!

Jesteśmy w wielkim współczuciu dla Rodziny Prezydenta i gdańszczan.

Polska Policja pod rządami tego nierządu jest tam, gdzie wychodzą ludzie z białymi różami, a zabrakło jej by choć minimalnie ochraniać WOŚP, a więc po co Polsce taka Policja upolityczniona.

To wasza wina PiS-e, że mając wszystko w łapach sprawiliście, że Polska jest krajem niezabezpieczonym i wrogim zwykłym Obywatelom.

Wiedziałam, że na pogrzeb Prezydenta przyjdzie wielu mieszkańców miasta, ale nie spodziewałam się takiego zrywu Polaków udręczonych tą straszną zbrodnią.

Podobno dziś żegnało Prezydenta 53 tysiące ludzi! Ogromna siła, ogromna moc i wiele łez, oraz zadumy i bólu.

W tym kondukcie żałobnym szli też ludzie, których przekupiliście 500+, a więc sami widzicie, że to przestało działać i ludzie przejrzeli na oczy!

Siedzicie tam politycy PiS i trzęsiecie gaciami, bo ten mord zabrał wam suwerena, który nigdy nie zagłosuje na was, a ilu jest nas milionów, że was nienawidzą za to, że z Polski zrobiliście kraj nienawiści i wzbudziliście w psychopatach mordercze instynkty.

Na was głosowało zaledwie 5 milionów Polaków, a reszta tj. – 35 milionów dziś opłakiwało mord na dobrym człowieku, który służył Polsce!

Przyjdzie wam za to zapłacić, a to będzie tak, że postawi się was przed sądy, bo za winy należy się kara i wy już o tym wiecie!

Przez trzy lata zastanawiałam się nad tym, co musi się w Polsce wydarzyć, by odsunąć ten nierząd od władzy i stał się ten mord.

To będzie wasz gwóźdź do trumny – jesteście już politycznym trupem.

To dziś uwolniło się dobro od ludzi i bezinteresowne działania, bo czytamy:

Zadzwoniła teściowa z Gdańska. Człowieku, który masz warsztat w okolicach Europejskiego Centrum Solidarności i przez cały wczorajszy dzień rozdawałeś gorącą herbatę ludziom czekającym na zimnie, by pożegnać Prezydenta. Ukłony w pas dla Ciebie!

BĄDŹMY DLA SIEBIE BLISCY BO NAS ROZDZIELAJĄ
Bądźmy dla siebie bliscy bo nas rozdzielają
I co chwila nam ziemia pęka pod stopami
A te okrawki
Kraju na którym stoimy 
Z hukiem od siebie w ciemność odpływają

Bądźmy dla siebie bliscy kiedy się boimy
Gdy byle kamyk może poruszyć lawiny
Bądźmy dla siebie bliscy kiedy ciemne góry
Odpychają nas nagle swoim ciałem zimnym

Bądźmy dla siebie wierni kiedy rosną mury
Bo tyle w nas jest siebie ile ciepła tego
Które weźmiemy od kogoś drugiego
A drugi od nas weźmie i w sobie zatai

Bądźmy dla siebie bliscy bo nas rozdzielają

Ernest Bryll

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, noc i tłum

Ludzie o brzydkich twarzach i wstrętnych duszach!

Dzisiaj pożegnaliśmy na zawsze Korę, która przegrała z rakiem.
Przepłakałam cały poranek, bo pożegnaliśmy kobietę przez duże „K”.

Kora odeszła za szybko, gdyż miała zaledwie 67 lat i choć walczyła do końca, to się nie udało!

Wyjątkowo pasowała mi Jej twórczośc arystyczna i uważam, że była to kobieta piękna zewnętrznie, ale i wewnętrznie.

Jednak dopiero teraz dowiedziałam się, że nie tylko koncerty sprawiły, że stała się rozpoznawalna, ale była bardzo oczytana, dużo malowała i pisała poezję, a także teksty do swoich piosenek!

Kora miała swoje życie, którym nie epatowała, ale ogromnie lubiła rozmawiać z ludźmi i te rozmowy były o wszystkim.

Kora czytała i dużo wiedziała, a więc kilkugodzinne rozmowy z zaprzyjaźnionymi były dziś na Jej pogrzebie wspominane.

Pogrzeb był świecki, gdyż Kora molestowana przez księdza nigdy w kierunku kościoła się nie skłoniła, bo taka trauma jest w człowieku do końca.

Tak pięknie Ją pożegnał Wojciech Mann, Jerzy Buzek, Magdalena Środa i wielu, wielu innych, a najpiękniej mąż Kory – Kamil Sipowicz!

Najgorsze w tym Narodzie jest to, że jeszcze urna z prochami Kory dobrze się nie osadziła w zimnej ziemi, a ludzie o brzydkich twarzach i zatrutych duszach wylali szambo na Jej pogrzeb i na ludzi, którzy Ją ze szczerego serca żegnali.

Wojciech Mann, to tłusta świnia. Jerzy Buzek, to ten polityk, który będzie siedział, a Magdalena Środa, to durna feministka!

I jak tu wierzyć w człowieka?

Ta nasza dulszczyzna i ta zaściankowość chyba nigdy  się nie skończy!

Zawsze ludzie nieświatli będą jątrzyć, pluć, dywagować brzydko i dorabiać swoją historię podłą i złą,

Kora kochała wolność, jako i ja ją kocham, ale ja jestem nieznana, lecz Jej poglądy polityczne  i moje są takie same.

Nie godziła się na to, co pod koniec Jej życia z Polską zrobił PiS, gdyż ceniła sobie wolność naszą zdobywaną już w czasach PRL-u, Stanu Wojennego i o tym krzyczała ze sceny.

Odeszła piękna postać, kolorowa postać otoczona najlepszymi w naszym kraju, którzy są wierzący i niewierzący, ale przyszli tłumnie, aby uczestniczyć w świeckim pogrzebie bez krzyża!


PROBOSZCZ KRYTYKUJE POGRZEB KORY: SMUTNY KONIEC. ZAMIAST SALVE REGINA PIOSENECZKA O NICZYM;

 

Wojciech Michał Lemański udostępnił post.

7 godz. · 

Zamilknij klecho. Po tym, jak została przed laty skrzywdzona przez faceta podobnego do ciebie, powinniśmy Bogu dziękować, że zmarła nie zażyczyła sobie, by na jej pogrzeb nie wpuszczano żadnego księdza. Nie martw się, była i msza w intencji zmarłej i Salve Regina. Gdybyś miał w sobie odrobinę miłosierdzia – sam byś taką mszę odprawił. A gdybyś miał w głowie choć kilka kropel oleju – milczałby w takiej chwili.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

 

 

 

Nikt nie powinien umierać na wiosnę!

29 kwietnia 2018 roku, w godzinach porannych dotarła do mnie wiadomość z dobrego żródła, że odszedł od nas – nasz Starosta!

Od razu na swoim fan – page poinformowałam naszych mieszkańców i z okolic, że oto bardzo niespodziewanie w mieście będziemy mieli żałobę.

Informacja ta dotarła do mieszkańców bardzo szybko i na dzień dzisiejszy mam ponad 9 tysięcy odsłon mojej informacji.

Nasz Starosta, to był człowiek bardzo prawy i pojawiło się sporo komentarzy pisanych z wielkim smutkiem i z kondolencjami dla rodziny.

Nie powinno się tak wcześnie umierać, gdyż nasz Starosta był stosunkowo młodym człowiekiem, ale jak to się mówi – choroba nie wybiera i zbiera swoje żniwo!

Pogrzeb odbył się wczoraj z uroczystym wyprowadzeniem trumny z kościoła i z przejściem kondutu ulicą główną, a ludzi była cała masa i wszyscy smutni i w żałobie.

Nie byłam na pogrzebie, gdyż miałam dyżur u mojej chorej Mamy.

Na pogrzeb wybrał się mój Mąż i oboje ubolewamy, że coraz częściej zakłada garnitur na pogrzeby, aniżeli na wesela. 😦

Kiedy pracowałam w Urzędzie Miasta, to Pan Adam, jako zastępca Burmistrza podpisywał dość często moje dostarczone dokumenty i odbierałam go jako bardzo miłego i uśmiechniętego człowieka.

Potem  został Starostą i był lubiany przez naszą społeczność, bo to czytałam w komentarzach, gdzie ludzie wyrażali swój żal.

W związku z tak przykrym zdarzeniem w mieście odwołano wszelkie imprezy rozrywkowe i w ciągu tych majówkowych dni byliśmy wycieszeni.

Właśnie kończy się majówka i moje dzieci się rozjechały, a ja z Mężem wybraliśmy się w teren, aby nasycić się kolorami pięknej wiosny.

Dopiero dziś zobaczyłam jak cudnie jest na świecie i nie mogłam się nadziwić, że w końcu wiosna na zachodzie wystrzeliła wprost i wszystko na nowo odżywa.

Drzewa owocowe kwitną na różne kolory, a także w końcu zakwitły bzy i kasztany, a na polach na żółto kusi rzepak – jest cudnie i w takim czasie nie powinno się umierać.

Troszę pobawiłam się opcjami mojego aparatu, bo wciąż się uczę.

Mąż zerwał mi do wazonu kiście bzu jako w „Nocach i dniach”   Józef Toliboski rwał nenufary. 😀

„Wiosna w połowie więc plany na maj:

  1. Kupić wazon.
  2. Zerwać bez.
  3. Wstawić bez w wazon.
  4. Patrzeć.

Niczego więcej od siebie nie wymagać.” 

Opiszcie ja spędziliście te ważna dla Polski dni!

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

 

 

 

„Przychodzimy, odchodzimy leciuteńko na paluszkach”

Przed każdymi świętami, kiedy wyjeżdżaliśmy do Rodziny, wiedzieliśmy, że musimy ze sobą zabrać naszą, kochaną Jadzię.

Tak było też w Wigilię 2016 roku, kiedy Mąż podjechał pod Jej dom i pomagał Jej wsiąść do samochodu, bo Jadzie miała chore nogi i walczyła o każdy swój krok.

Kiedy wsiadła, to się przywitałyśmy i ucieszyłam się, że przyszło nam kolejną Wigilię spędzić razem. Odpowiedziała, że to prawda i mi przytaknęła.

Jadzia nie była z mojej Rodziny, ale z Rodziny Teścia mojej Córki.

Kiedy Ją poznałam, to oszalałam na Jej punkcie. Od razu Ją polubiłam i byłam pod Jej urokiem.

Niezwykle ciepły człowiek, o cudownym uśmiechu i radości życia.

Jej życie nie było usłane różami, gdyż po śmierci Męża została zupełnie sama. No może nie zupełnie, bo w Jej życiu był jeszcze piesek, którego kochała bezgranicznie. Piesek już wiekowy i Jadzia martwiła się o to, że kiedy odejdzie, to Ona zostanie zupełnie sama.

Dzieci Jadzi rozjechały się po świecie w poszukiwaniu pracy i miłości. Założyły swoje Rodziny z dala od Matki i tam się zakorzeniły.

Jadzia pogodziła się z losem i mimo chorych nóg uwielbiała uprawiać swoją działeczkę i to ta działka była Jej drugą miłością.

Kiedy spędzaliśmy Wigilię i Święta Bożego Narodzenia przy lampce wina – żartowaliśmy, śmialiśmy się i to był taki rodzinny, przyjemny czas.

Jadzię namawiałam na zakup laptopa, aby mogła kontaktować się z Dziećmi przez Skype. Oferowałam pomoc w nauce poruszania się po Internecie. Mówiła, że się zastanowi i da mi znać, bo wiedziałam jak bardzo brakuje Jej kontaktu z bliskimi.

Naprawdę jestem taka, że rzadko bywało tak, abym polubiła daną osobę od pierwszego wejrzenia, a Jadzię polubiłam od razu.

Wiedziałam, że jest kobietą dyskretną, taktowną, życzliwą, wesołą, mądrą po prostu.

Choroba na Nią spadła jak piorun, błyskawica z nieba. Poszło szybko, za szybko, bo przecież od świąt Bożego Narodzenia minęło zaledwie pięć miesięcy.

Moja nowo poznana Jadzia odeszła wczoraj i na zawsze zapisała się w mojej pamięci.

Będzie mi Jej brakowało, cholernie brakowało! [*]

Niech spoczywa w pokoju – tam na zielonych łąkach, wśród kwiatów, które lubiła.

A piesek przeżył swoją Panią!

𝓛𝓾𝓼𝓽𝓻𝓸 𝓬𝓸𝓭𝔃𝓲𝓮𝓷𝓷𝓸ś𝓬𝓲 - 𝓴𝓪𝓵𝓲𝓷𝓪𝔁𝔂

𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝒷𝓎ł𝒶𝓂 𝐸𝓌ą 𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝓈𝓀𝓇𝒶𝒹ł𝒶𝓂 𝓃𝒾𝑒𝒷𝑜 𝒞𝒽𝑜𝒸𝒾𝒶ż 𝒹𝑜𝓈𝓎ć 𝓂𝒶𝓂 ł𝑒𝓏 𝑀𝑜𝒾𝒸𝒽 ł𝑒𝓏, 𝓉𝓎𝓁𝓊 ł𝑒𝓏 𝒥𝑒𝓈𝓉𝑒𝓂 𝓅𝑜 𝓉𝑜, 𝒷𝓎 𝓀𝑜𝒸𝒽𝒶ć 𝓂𝓃𝒾𝑒

Tatulowe opowieści

" Poczuj się jak słuchacz opowieści ojca wracającego po pracy do domu i dzielącego się z rodziną tym, co przemyślał i przeżył"

365 dni w obiektywie LG/Samsunga

365 days a lens LG/Samsung

Wirujące myśli

Poezje i zmyślone historie.

Kuchnia w kolorach lata

Kontynuacja bloga Czerwień i błękit

FacetKA

... bo ktoś musi nosić spodnie!

artystkowo

wszystko co piękne ; rękodzięło,antyki z pchlich targów,ręcznie wytwarzana biżuteria,ozdoby do domu ,postarzanie mebli ,ozdoby z recyklingu,opisy ciekawych miejsc.

Słowna kawiarka

Love, stories & passions #2017

Mysza

w sieci

BEATA GOŁEMBIOWSKA www.bgbooks.com.pl

Felietony, reminiscencje, spostrzeżenia

Burgundowy Kangur

Zawiłości codzienności

Nauka dla Przyrody

Nauka dla Przyrody: polscy naukowcy komentują działania polityków i organizacji pozarządowych dotyczące ochrony przyrody - zawsze merytorycznie, zawsze w oparciu o aktualne dane naukowe.

Agata nie gotuje

o wszystkim, byle nie o gotowaniu

Wiecznie Niezadowolona Kacha

Kino, bez względu na to czy chce być bajką, czy ambicją jest przede wszystkim magią i według tego trzeba je oceniać - Zygmunt Kałużyński

Kazimierz Wóycicki

In Web scribis

sudeckie klimaty

hipsters and cowboys

Burza-W-Glowie

~Myślodsiewnia~ Ten blog jest dla ludzi, którzy lubią zastanawiać się nad tym, co w dzisiejszym materialnym i sceptycznym świecie jest łatwo zapominane i odchodzi w cień. Sny, miłość, honor, wzajemny szacunek i ciekawość świata- o tym jest ten blog.

Pamiremka

Do wszystkich dobrych ludzi, którzy każdego dnia starają się jak tylko mogą – bądźcie cierpliwi. Dobro do was wróci. ❤️

Wędrownej Mrówki Dziennik

Komu w drogę temu sznurowadło!

Tamnadole.wordpress.com Intymne historie ludzi odwiedząjących sklepy dla dorosłych. Bez tabu. Sklep erotyczny od środka, prawdziwe historie, fetysze, seksoholizm, bdsm, przyjemność, erotyka, seks i miłość

Ja – incognito w sklepie dla dorosłych, dopytuje o intymne sprawy kobiet, mężczyzn, osób niebinarnych. W kraju bez edukacji seksualnej. W kraju gdzie zaglądanie do łóżka jest krajową rozrywką. Tamnadole.wordpress.com to blog poświęcony seksualnym historią kobiet i mężczyzn, które zgromadziłam pracując pod przykrywką w sklepach erotycznych w Polsce. Opowieści pozytywne, intymne, ale i pełne traum czy uprzedzeń i stereotypów. Bohaterkami są one – od tych wycofanych przez nazywane rozwiązłymi, aż po te bardzo świadome swojego ciała. W końcu udało mi się zauważyć pewną sekwencję. Z czym zmagają się kobiety w zaciszu swojej sypialni? Tamnadole to przestrzeń dla opowieści i dyskusji. Czy życie seksualne Polaków jest pełne perwersji czy granic?

ogryzekzycia

Nauczyć się być radosnym, kiedy serce płacze... Nauczyć się płakać, kiedy serce się cieszy... Nauczyć się dawać, nie dając... Nauczyć się brać, nie biorąc... Nauczyć się żyć, nie czując życia.. Nauczyć się ....miłości nie kochając... Nauka jest sztuką!!!!

saania2806.wordpress.com/

Philosophy is all about being curious, asking basic questions. And it can be fun!

Travel N Write

Travel, Poetry & Short Stories

Szufladkowe poezje

Wiersze, poezja, skryte myśli. Jestem słowem.

Pamiętnik, opis moich przeżyć, itp.

Moje życie - tak to można określić, chciałbym się wygadać o swoim uzależnieniu od kobiet, etc.

U stóp Benbulbena

pocztówki z Irlandii

Roma Carlos

I'm not sure what I did last time

Wiedźmowisko

Dzień po dniu

Home Of Charity

#blogging, #charity, #travel, #love, #christianity, #google, #life, #blog,

ulotnechwile

Kiedyś malowałam pędzlem, teraz słowem, nigdy nie byłam w tym dobra, tak jak w okazywaniu uczuć. Jednak dobry jest każdy sposób żeby je z siebie wyrzucić. Zanim cię uduszą.

Blog Caffe

Mój punkt widzenia / My point of view

Sport News

Blood Sport

Free gold bird

No one let you down, we can move the mounds/mount

Alek Skarga Poems

Poezja w słowach i obrazach