Wszyscy pamiętamy kwietniowy poranek – 2010 roku, kiedy to przy śniadaniu w polskich domach usłyszeliśmy z ekranu telewizora, że rozbił się samolot pod Smoleńskiem z elitą polskiej polityki.
Wszyscy zamarliśmy i zalaliśmy się łzami. Docierały do nas szczątkowe wiadomości, że niestety, ale nikt się w tej katastrofie nie uratował.
To były ciężkie chwile i każdy Polak oddał się żałobie, bo zginął polski Prezydent wraz z Małżonką i 94 osoby, które leciały do Katynia.
Potem nastąpiły identyfikacje ciał przez rodziny na rosyjskiej ziemi. Potem sprowadzano do Polski sukcesywnie trumny metalowe ze szczątkami ofiar. Potem nastąpiły uroczyste pogrzeby w świetle tysięcy zapalanych zniczy.
Jeszcze nikt się nie zastanawiał dlaczego doszło do tej, jakże tragicznej katastrofy. Nikt się nie zastanawiał dlaczego lecieli wszyscy w jednej tutce. Nikt się nie zastanawiał dlaczego Prezydent spóźnił się na samolot. Nikt się nie zastanawiał, czy były naciski na pilotów, że we mgle mieli zmieścić się śmiało!
Piekło smoleńskie zaczęło się później i trwa do dnia dzisiejszego.
Piekło smoleńskie podzieliło opinię publiczną, gdyż rzucane oskarżenia w stronę PO trwają do dzisiaj i PiS absolutnie nie bierze na siebie ani grama winy za tą tragedię.
A ja sobie myślę po wczorajszym ekscesie Macierewicza podczas przejazdu z Torunia do Warszawy, że bylejakość PiS doprowadziła do katastrofy smoleńskiej, a dlaczego?
Oni się wciąż spieszą do władzy i łamią przy okazji podstawowe procedury i regulaminy. Oni są królami szos i przestrzeni na niebie. Oni nie mają żadnych granic, by pokonywać kilometry w zastraszającym tempie. Oni nie liczą się z nikim i niczym, bo teraz k…wa my ( TKM)!
Nie zdziwię się, że wkrótce powtórzy się coś na kształt Smoleńska bis – przez tę butę i bylejakość. To tylko kwestia czasu!