Archiwa tagu: poseł

„Żyj z całych sił I uśmiechaj się do ludzi” – Panie Tusk!

 

Oglądałam dość uważnie rozprawę sądową, którą wytoczył Lechowi Wałęsie – Jarosław Kaczyński w Gdańsku i nagle zobaczyłam dość odważnego Wałęsę i wielce przestraszonego Kaczyńskiego.

Z tej rozprawy najbardziej zapamiętam ten wstrętny, obrzydzający łupież na marynarce Kaczyńskiego, a wystarczy kupić świetny szampon „Nizoral” i dwa razy nim umyć łeb!

Nagle Kaczyński musiał opuścić swój bunkier na Żoliborzu i siedzibę na Nowogrodzkiej, a znalazł się w zupełnie, obcym mu świecie – wśród innych ludzi, w innym otoczeniu i zobaczyłam w jego oczach ogromny strach.

Wyjątkowo nie był otoczony ochroniarzami i poczuł wokół siebie zagrożenie i o ile zaśmiał się na widok koszulki Wałęsy z napisem „Konstytucja”, to zbuntował się, kiedy dziennikarz zwrócił się do niego – panie Jarku i wołał Policję, aby zareagowała na ten atak na niego, bo:

Ludzie krzyczą Jarosław, Jarosław, a on Jarosławem był 40 lat temu!
Teraz on jest carem!

On i Lech Kaczyński wychowywani byli w specyficzny sposób przez matkę, która im wmawiała, że są lepszymi dziećmi od zgrai dzieciaków na Żoliborzu. Dlatego nie potrafili oni zawierać żadnych relacji i tak im zostało na zawsze, że nie znosili innych obok siebie i nawet w czasach „Solidarności” – knuli razem i razem chcieli zbić kapitał polityczny, ale Wałęsa im to zepsuł.

Oboje niczym szczególnym nie zapiszą się na kartach historii, bo Lech – marny, bojący się wszystkiego prezydent, a ten drugi – gorszy, zapisze się jako zwykły poseł, który przez trzy lata rządów rozbroił naszą kochaną Polskę i pociągnął ją w stronę średniowiecza.

Ojciec Rajmund dwóch bliźniaków ostrzegał, aby jego synowie nigdy nie dorwali się do władzy i miał cholerną rację.

A tymczasem chyba wróci do polskiej polityki Donald Tusk – mąż stanu, który nie boi się ludzi i swobodnie, bez ochrony porusza się po ulicach Europy, bo był wychowany inaczej i wierzy w ludzi!

Ten moralny karzeł nazwał Polaków złodziejami, komunistami, gorszym sortem i zdradzieckimi mordami, a Tusk nie obraził mnie ani razu i dlatego stawiam na Tuska i życzę mu wszystkiego dobrego, bo na to zasługuje, gdyż jest prawym człowiekiem!

Obraz może zawierać: tekst

TUSK „PRZYŁAPANY” NA ULICY W BRUKSELI. BRYTYJSKI KORESPONDENT NIE MOŻE WYJŚĆ Z PODZIWU.

Z polskiej perspektywy to może być tym bardziej szokujące. Wielu polityków na znacznie mniej eksponowanych stanowiskach nie rusza się nigdzie bez ochrony. Tymczasem Donald Tusk po raz kolejny udowodnił, że żyje… po prostu zwyczajnie.

Pamiętacie, jaką furorę zrobiła fotka, jaką z szefem Rady Europejskiej strzelili sobie muzycy grupy disco-polo Dbomb?

Znalezione obrazy dla zapytania tusk z zesołem

 

Polacy przyjechali na koncerty dla Polonii mieszkającej w Brukseli i ot tak, przypadkiem, spotkali na ulicy Donalda Tuska. Bez żadnej ochrony, z siatką z zakupami i zgrzewką wody mineralnej. Zaczepili go i poprosili o wspólne zdjęcie, a były premier nie odmówił.

Tym razem Donaldowi Tuskowi na ulicy w Brukseli zdjęcie pstryknięto z ukrycia. Fotkę na Twitterze zamieścił korespondent Sky News Europe Mark Stone. Jak poinformował, zdjęcie szefowi Rady Europejskiej zrobił jego kolega. Tuska widać, jak stoi w lokalnym supermarkecie z siatką w kolejce po jajka.

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i ludzie stoją

Jak podkreśla dziennikarz, jeszcze dziś Donald Tusk ma się spotkać z brytyjską premier Theresą May w przeddzień podpisania umowy w sprawie Brexitu.

A teraz spróbujcie sobie wyobrazić głównego politycznego oponenta, Jarosława Kaczyńskiego, w podobnej sytuacji. Prezesa PiS ostatni raz na zakupach widziano, gdy w 2011 r. odwiedził jeden ze sklepów w Warszawie, by udowodnić, że w kraju pod rządami Donalda Tuska szaleje drożyzna.

Pytany, dlaczego nie wybrał tańszego sklepu, Kaczyński odpowiedział: „Oczywiście moglibyśmy pójść do Biedronki, ale to jest jednak sklep dla tych najbiedniejszych. My poszliśmy do sklepu, który jest na osiedlu i jest wygodny”.

 

Budzi się we mnie instynkt – tylko złych emocji!

 

Żona pewnego posła z PiS pyta męża podczas wreszcie wolnego weekendu!

– Kochany mój, a dlaczego ty tak kłamiesz na tej antenie telewizyjnej?

– Czy mnie też tak okłamujesz, a przecież przysięgałeś mi wierność i uczciwość – kochany!

Poseł odpowiada swojemu skarbowi!

– Muszę tak kłamać, bo zaraz będziemy opływali we wszystko i na wszystko będzie nas stać!

– Kiedy Polska będzie całkowicie już nasza, to zabiorę cię kochanie w ciepłe kraje.

– Zrobimy sobie dzidziusia i wpadnie nam dodatkowe 500+

– Będziemy opalali się pod palmami – bądź cierpliwa.

– A tak sumując – szepnę do uszka,  to wszyscy chcemy obalić Jarka i stanąć na czele tej partii! 😀

 

 

Polityka, polityką i na szczęście Wnuki stawiają skuteczną barierę, na co się zgadzam!

Moje serce też odpocznie!

 

 

 

Czy jest w sejmie lekarz – psychiatra?

Każdy bloger, czy też ktoś, kto pisze swoje teksty na książkę, na portalach społecznościowych, albo w końcu do szuflady stara się pisać w miarę poprawnie. Stara się, aby tekst nie zawierał błędów ortograficznych, gramatycznych i stylistycznych.

Jeśli się trafi, to się trafi, bo jesteśmy tylko ludźmi i może to wynikać z niewiedzy, pomyłki, albo też zwykłej literówki, bo teraz więcej piszemy wszak na klawiaturze. Nie zawsze wyłapiemy swój błąd i to się po prostu zdarza i już.

Jest jednak taka kwestia, że jeśli nam się zdarzy postawić byka na klawiaturze, to jeśli ktoś nam zwróci uwagę, to z pokorą się do błędu przyznajemy. Poprawiamy i co najważniejsze – kodujemy w głowie i zaklepujemy, aby na przyszłość ustrzec się takiej gafy.

Pamiętam swoje przejście do innej szkoły, w innym mieście, a była to pierwsza klasa. Od razu trafiłam na dyktando i narobiłam tyle błędów, że moja kartka była cała czerwona. Nauka w początkowej klasie była w tyle, a więc miałam po prostu braki. Zawstydziłam się i to pamiętam jak dzisiaj. Obiecałam sobie, że będę się starała nie robić błędów i to było moje dziecięce postanowienie.

Oczywiście, że nie raz się złapię na byku, choć Google podkreśla.

Dzieci teraz więcej  piszą na klawiaturach komputerów, albo telefonów i uważam to za zły kierunek, bo już mało kto potrafi pisać pięknie i ładnym charakterem pisma, tak jak to dawniej bywało przy pisaniu ksiąg ręcznie.

Ale kochani do rzeczy. Otóż posłanka Krystyna Pawłowicz napisała w sieci wziąść, zamiast wziąć i kiedy Internauci wychwycili błąd, to posłanka Pawłowicz pochodząca z rodziny szlacheckiej jak zwykle przystąpiła do ataku i jak to w jej stylu, napisała taki oto tekst.

Oryginał:

 

Takiego niechlujstwa już dawno nie czytałam w sieci. Proszę zwrócić uwagę na przecinki, na spacje i zdania bez składu i ładu. Nie chce mi się wierzyć, że pisała to na trzeźwo,  bo przecież jest profesorem czegoś tam. Jestem zniesmaczona, że w moim kraju ta pani jest na liście wyborczej. Jestem zniesmaczona ogólnie tą panią, która w sejmie podczas obrad konsumowała jakąś tam sałatkę na oczach innych posłów i telewidzów. Jestem zniesmaczona, że tacy ludzie za chwilę będą dzierżyć władzę w Polsce.

Czytam wiele tekstów na Facebooku, bo czytam pięknie posługującego się mową ojczystą – Jacka Pałasińskiego, którego teksty są dopracowane i logiczne i bez awantur politycznych. Czytam Krystynę Jandę i czytam Palikota, ale w ich tekstach jest tekst, a nie mowa trawa, aby tylko komuś dowalić i to jeszcze z błędami w języku polskim.

Taka jest mentalność Pis-u, że nie potrafią się przyznać do błędów i idą w zaparte, a mnie się to nie widzi i nie podoba. Nie szanuję takich ludzi, a Krystyna Pawłowicz jest nieukiem, a nie żadną posłanką i szlachcianką!

Wybory do Europarlamentu – nie ze mną te numery Bruner

Śniło mi się, że moje nazwisko znalazło na listach do PE tuż za #JVRostowski, dostaliśmy tyle samo głosów i obudziłam się 🙂 O matko 🙂

No proszę, a tak dzielnie stała Dorota Zawadzka przy Premierze w sprawie sześciolatków. Poparła mimo, że wielu rodziców podpisało się na listach na Nie! Premier się nie odwdzięczył i nie zaprosił do Europy. Nie padła kandydatura specjalistki od wszystkiego i chyba stąd te koszmary się w nocy śnią? Oj liczyła, liczyła, że się załapie, a teraz pozostał jeno sen o wielkiej kasie! Niewdzięcznik z tego naszego Premiera, co nie?!

Na TT znalazłam taki oto wpis, że: 

Krzywonos: Zrobię wszystko, żeby do tego parlamentu wejść. Myślę, że ludzie mi zaufają, bo mnie znają.

Henryka Krzywonos została zaproszona, niczym do Tańca z gwiazdami i zrobi wszystko, aby tę kasę jej przelewano na konto, a przecież za Wikipedią  P. Henryka to :  Absolwentka szkoły podstawowej dla pracujących (1971). Od 1973 do 1978 pracowała jako motornicza w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym Oddział Komunikacji Miejskiej Tramwajowej w Gdańsku. Później była zatrudniona w Stoczni Gdańskiej, na stanowisku operatora urządzeń dźwigowych, jednak już w 1979 powróciła do poprzedniego miejsca pracy[1].

Widać wystarczy w  Polsce coś zatrzymać, np. tramwaj, by stać się dozgonnie bohaterem narodowym. Nie umniejszam jej działalności na rzecz walki z komuną. Nie umniejszam, że prowadziła dom dziecka i wychowała 12 dzieci, ale ja bym chciała, aby mnie reprezentowali ludzie wykształceni, obyci, znający języki. Ludzie, którzy faktycznie są w stanie o coś dobrego dla Polski walczyć. Jak wiele jest w Polsce kobiet z takimi czy innymi dokonaniami, nie zauważonymi przez nikogo. Pani Henia miała w życiu to szczęście, że wiedziała jak zatrzymać ten tramwaj i po prostu znalazła się w tym czasie i w tym miejscu i zrobiła, co zrobiła, ale we mnie jest to ale, czy na pewno się nadaje? Zamiary ma ogromne, bo pisze, że nawet schudła dość znacznie, co do tej pory jakoś się nie udawało, ale Unia czyni wobec tego – cuda!

Szanowni Państwo! Po długich przemyśleniach i dyskusjach postanowiłam kandydować do Parlamentu Europejskiego z list PO. Mam nadzieję,że otrzymam Państwa poparcie.Bardzo dziękuję za opinie z Państwa strony. Zdaję sobie sprawę ,że czekają mnie trudne dni,ale jestem na to przygotowana. Uważam,że Europa jest dla wszystkich i z tym hasłem będę szła do wyborów. chciałabym przypomnieć Europie,że miała być jedna. Chciałabym aby w całej Europie ludzie pracowali i zarabiali ,by godnie żyć a nie by przeżyć. Aby młodzi ludzie mieli równe szanse. Aby ci mniej zaradni nie czuli się inni- gorsi. To nie jest demagogia czy populizm. Każdy wie,że społeczeństwo,w którym jest rozbudowana klasa średnia, jest społeczeństwem demokratycznym. Natomiast tam gdzie kilka procent się bogaci a reszta klepie biedę, wcześniej czy później dojdzie do rewolucji. Czy ja się nadaję do Europy? Co niektórzy wątpią.Bo tylko średnie wykształcenie,bo języki itd.. Wolność dla Europy wschodniej wywalczył m.in. elektryk Wałęsa,suwnicowa Walentynowicz, pielęgniarka Pienkowska,po trosze też tramwajarka Krzywonos i 10 mln. zwykłych ludzi.Kto w Europie w 80-tym roku wierzył,że 9 lat później w Polsce premierem zostanie Tadeusz Mazowiecki? Za to protoplastą komunizmu był m.in. profesor i filozof Marks. Moim atutem jest moje życie i doświadczenie. Pozdrawiam . Henryka.
Pani Izabela też będzie walczyła o Polskę, a raczej polski sport i to się chwali, bo faktycznie nasi piłkarze powinni szmaciankę kopać jeno, ale może się to zmieni, kiedy Pani Iza zasiądzie w Parlamencie. Taka piękna kobieta z pewnością będzie miała siłę przebicia, bo oczu nie można od niej oderwać i to piszę ja – kobieta!

IZABELLA ŁUKOMSKA-PYŻALSKA

Kandydatka do Europarlamentu – Europa Plus

Z polityką mi po drodze

Miesiąc temu otworzyły się dla mnie drzwi do nowych wyzwań. Od tego momentu, średnio raz dziennie spotykam się z pytaniem: „Iza, potrzebna Ci ta polityka?”. Nie tylko potrzebna, ale konieczna, żeby zrealizować moje plany i skutecznie zająć się problemami, które zbyt często są pomijane. Z polityką jest jak z piłką – kiedy pojawia się kropla „świeżej krwi” na boisku, obraz gry może ulec diametralnej zmianie. Tym razem może być podobnie – zamierzam walczyć o zmiany potrzebne do lepszego funkcjonowania Poznaniaków w Wielkopolsce, Wielkopolski w Polsce, a Polski w Europie.

Ale Internauci są bezlitośni i:

 

Iza, przecież wiadomo po co Tobie polityka. Z resztą już się przydawała!

Jak dowiedział się „Głos Wielkopolski”, urzędnik z Mosiny, kierujący referatem planowania  przestrzennego, jest prywatnym projektantem domów budowanych przez Family House ( której właścicielami jest rodzina Pyżalskich). Urzędnik Sławomir Ambrożewicz, bo o nim mowa, twierdzi jednak, że wszystko jest w porządku i nie ma konfliktu interesów. – Bo domy dla spółki projektuję w Poznaniu, czyli poza gminą, w której jestem urzędnikiem – argumentuje Ambrożewicz.

… po co ściemniać?

 

I jeszcze jedna piękna kobieta chce iść uzdrawiać w Unii Polskę i pisze tak:

Weronika Marczuk: Jeśli prezydentem był elektryk, dlaczego ja nie mogę być europosłanką?

– Już wcześniej kilkakrotnie badano mój stosunek do działania w polityce. Ale do momentu, kiedy sama polityka brutalnie po mnie sięgnęła poprzez aferę z CBA, nie myślałam o tym poważnie. Wtedy zrozumiałem, że nie można machnąć ręką i spychać na innych – mówi w rozmowie z na Temat Weronika Marczuk, „jedynka” Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

A i owszem. Rozumowanie bardzo praktyczne, bo każdy może znaleźć się w polityce, a w Unii też każdy i nie ważne, że kiedyś tam tańczyło się na rurze, a Agent Tomek podsunął znaczną sumkę. Oczyszczona z zarzutów, a jakże, ale czy nasze sądy zawsze są takie wyrozumiałe, no nie zawsze, ale Pani się udało i to nazwisko PAZURA, mimo, że już dawno jest po rozwodzie! Czepiam się, co nie?

A swoją drogą, to nie będę głosowała na nikogo, bo nikt mi się nie podoba i nie darzę zaufaniem polskich eurodeputowanych. Dlaczego? Ano dlatego, że oni są częściej w Polsce i nie dają o sobie zapomnieć. Są wszędzie, bo bardzo chętnie udzielają się jako znawcy wszystkiego w telewizji. Są pod ręką i wolą być bardziej tu, niż tam, a tam tylko leci im wielka kasa, za wszystko. Za  przeloty i odloty. Zwroty za paliwo, za jedzonko i hotele i czort wie, za co jeszcze. Dlatego mojego głosu nie będzie, bo mi Kurski z Ziobrą odlepili klapki z oczu i już!

.

Rozdrapane rany zawsze krwawić będą

Zbliża się szybkimi godzinami Gala rozdania Oscarów 2014. Cały świat wstrzymuje oddech, kto Oscara otrzyma i czy filmy nominowane zostaną nagrodzone. To wielkie święto amerykańskiej kinematografii i ja nie ukrywam, bo czekam na 2 tytuły, a mianowicie bardzo będę zainteresowana filmami: 

„Tajemnica Filomeny” i „Sierpień w hrabstwie Osage” , a z pewnością będą jeszcze inne. 

Jakiś krytyk filmowy, proszę wybaczyć, że nie podam nazwiska, bo jest mi On nie znany i nie zapamiętałam, powiedział, że Amerykanie kochają w swoich filmach wracać do przeszłości. Przeszłości, która jest w nich wciąż żywa i często się wstydzą tego, że pewne sprawy wydarzyły się w ich historii i po prostu rozdrapują rany i dlatego kanwa filmów ma sprawić, że się w ten sposób rozgrzeszą. Pewnie chodzi o niewolnictwo, ale nie tylko. Mają, jak każdy naród sporo za pazurami i wciąż się zmagają, aby wywalić niechlubne czasy z pamięci.

I tu ja się lekko zdziwiłam, gdyż ja myślałam, że Ameryka, to kraj, który pozamykał tamte karty i pnie do przodu, jako wielki i niezależny kraj, a jednak nie i słuchając tej recenzji poskoczyłam na fotelu z krzykiem, klaszcząc w dłonie  – to tak jak my, to tak jak my!

Gdyż ja myślałam, że faktycznie tylko my – Polacy mamy alergię na słowo w języku niemieckim o brzmieniu „raus”, które padło z ust pewnego celnika i zostało skierowane do nawalonego posła PO, Protasiuka, który nadął się jak balon i wykrzyczał do tego niemieckiego urzędnika, że Auschwitz, Hitler, SS i tak dalej! Okazał się politykiem ciamciaramcia, który to nie wie, że z służbami wszelakimi nie powinno się wdawać w dyskusję i trzeba  zasznurować sobie buźkę oraz nie machać szabelką od razu. Czasami lepiej zamknąć kłapaczkę, tym bardziej, że czuć z niej opary dobrego wina.

Czy warto na każdym kroku czuć się urażonym i wszędzie dostrzegać podstęp i prowokację – chyba nie. Ta ułańska fantazja kosztuje posła karierę polityczną, tak skrzętnie budowaną przez 20 lat, a tu jakiś młokos ośmielił się przy dziecku po niemiecku. Nie opłaciło się, prawda panie pośle? Tak się poślizgnąć na niemieckim, może trochę wnerwionym celniku.

No więc, tak sobie myślę, że każdy człowiek na Ziemi ma skłonności do rozdrapywania ran – ja też! Czasami mnie taka złość nachodzi i taka melancholia i pytam siebie – com ja takiego uczyniła, albo nie uczyniła, że spotkało mnie to, co mnie spotkało? Napada mnie taka chwila, że sobie nie zasłużyłam, że mam zniszczone życie i aby nie to wszystko, może moje  życie inaczej by się potoczyło. Może by mnie tak nie zamknęło w środku i na innych. Może bym się częściej uśmiechała, a tak chyba odgrodziłam się? – tak sobie myślę czasami, a zaraz łapię się za głowę, że nie mogę narzekać, bo mam wszystko, czego mi do życia potrzeba i grzeszę takim rozdrapywaniem, bo trzeba naprzód iść, a nie się cofać. Trzeba budować szczęśliwe lata, jakie mi jeszcze zostały i nimi się cieszyć, a nie sięgać do czasu, kiedy mi było źle. Oj głupa jestem jak but, że dopuszczam do swojej głowy tak pesymistyczne myśli i nie zdołałam się do tej pory, uporać z demonami. Ale idę do przodu i jest coraz lepiej.