W sieci uczestniczę chyba z 10 lat.
Pamiętam kiedy kupiłam moim Córkom pierwszy komputer i to był taki monitor z dupką jak telewizory i z małym ekranem.
Ten zakup był bardzo udany, bo przydał się choćby do pisania prac magisterskich i drukowania na własnej drukarce.
Kiedy Dzieci poszły na swoje, to ten sprzęt mi zostawiły i to wtedy uczyłam się serfować drogą prób i błędów. Byłam uparta i dałam radę założyć sobie skrzynkę pocztową.
Uczyłam się znaczeń – co to jest login, hasło, tag, blog i takie tam te wszystkie!
Sama założyłam sobie stronę na Facebooku i na Twitterze i w zasadzie jestem samodzielna, bo nawet jak mi się coś zepsuje w komputerze, to często sama sobie radzę z naprawą.
Nauczyłam się wstawiać zdjęcia i pojęłam, co to jest hosting.
Na samym początku surfowania myślałam, że ludzie w sieci są szczerzy i dobrzy, ale potem dostałam boleśnie w twarz.
Zaufałam trzem kobietom na komunikatorze Gadu – Gadu i napisałam o sobie za dużo, za szczerze, co wkrótce odczułam bardzo boleśnie!
Dostałam lekcję na całe życie, że nie powinno się w sieci pokazywać wszystkiego ze swojego życia.
Te kobiety okazały się zwykłymi kanaliami i choć ja też sporo o nich wiem, to nigdy tego nie wykorzystałam przeciwko, bo tak nie wolno!
Dostałam kolejną, bolesną lekcję życia, ale w tym nieszczęściu znalazłam wielkie szczęście.
Czytałam na jedym z forum wypowiedzi pewnej kobiety i Ona mnie zafascynowała swoją szczerością i prawdomównością.
Zaczepiłam Ją, choć należę do osób bardzo nieśmiałych, ale zrobiłam bardzo dobry ruch w sieci!
Piszemy ze sobą przez pocztę i codziennie wymieniamy ze sobą po dwie wiadomości, a trwa to już chyba 3 lata – i tak codziennie.
Mogę śmiało napisać, że jest moją przyjaciółką, choć nigdy nie widziałyśmy się w realu! – Nigdy!
Nasza korespondencja, to kilka zdań o tym, co się u nas dzieje i zawsze mogę na Nią liczyć i myślę, że Ona na mnie także!
Nie od razu kogoś nazywam przyjaciółką, ale nasze szczere pisanie sprawia, że odnalazłam w sieci diament.
Zawsze mogę na Nią liczyć i zawsze mnie wesprze, a ja staram się Ją.
Kiedy mam teraz chorą Mamę, to mam w Niej ogromne wsparcie.
Połączyły nas bardzo podobne doświadczenia życiowe i jesteśmy na tym samym etapie wiekowym i za to dziękuję losowi, że przyjęła moje zaproszenie do korespondencji.
Napiszę jeszcze coś, co mnie ogromnie cieszy!
Tak bardzo się bałam, że utracę swojego bloga na Onet i nie umiałam go długo przenieść na WP!
Uparta jestem i się udało i nie żałuję, bo tu poznałam wspaniałych ludzi, z którymi wymieniam komentarze i tak dziękuję Stanisławowi, Gabuni, Tatulowi, Teresie, Czarownicy, Elżbiecie i wielu, wielu innym, że tworzymy fajną społeczność i się nawzajem czytamy.
Motto: Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!
Pozdrawiam wszystkich i Tobie „A” będę dozgonnie wdzięczna za wszytko, co dla mnie robisz.
O Bogowie – bloga piszę już 5 lat i kiedy to minęło?
Mojej kochanej „A” dedykuję piosenkę. 🙂