Archiwa tagu: pytanie

Padło pytanie od Blog. pl. – dlaczego piszę bloga – odpowidadam

Najpierw proszę na początek przeczytać poniższy wiersz, a potem napiszę, o co mi w tym wpisie chodzić będzie:

„Internetowi ludzie”

Jadwiga Zgliszewska

Internetowi ludzie

Swój dzień rozpoczynają

od uruchomienia

komputera

albo wcale

nie wyłączają

go na noc

piją przy nim poranną kawę

słuchają wiadomości

połykają śniadanie –

w jego otoczeniu

wszystko co niezbędne

filiżanka

papierosy

długopis

telefon

chusteczki do nosa

leki…

wszystko w zasięgu ręki

cały arsenał rzeczy

potrzebnych

jak zestaw pierwszej pomocy

gdy tylko otworzą oczy

zamiast pacierza –

pod ekran taki zmierza

i się zagłębia

w maile

portale

gąszcza linków

niczym drogowskazy

do tego życia na niby

szybkie logowanie

do rozmaitych „społeczności”

tu są wirtualni znajomi

i wirtualni goście

nawet przyjaciele są wirtualni

nie wspominając już

o wirtualnych miłościach!

są setki sposobów

by wyrażać emocje

ikonki zwykłe

płatne

wymyślne…

czy cybernetyczny świat

za kilka lat

może nam wystarczać?

chyba tak…

lecz co wtedy począć

z realną miłością

i człowiekiem realnym

tym tuż obok?

Jeśli już jesteście po lekturze wiersza, to do rzeczy zmierzam:

Dziś Blog pl. zapodał za Facebooku pytanie – dlaczego bloguję ja i wszyscy, którzy namiętnie piszą na swoich blogach. Jedni codziennie, a inni wrzucają swoje notki dwa razy w tygodniu, a jeszcze inni tylko kilka razy w miesiącu. Ja i piszący na swoich blogach, nazwanych po swojemu po prostu czuję potrzebę pisania i od 15 miesięcy, to tutaj jest mój drugi dom, gdzie po cichu rozmawiam sama ze sobą. Mój blog przez ten czas dorobił się pokaźnej ilości wejść i komentarzy. Nigdy, w najśmielszych oczekiwaniach nie sądziłam, że mój blog będzie polecony kilka razy na stronę główną Onetu.

Kiedy ten licznik się nagle nakręca jak szalony, każdy blogier odczuwa ten, jakże miły dreszczyk emocji. Jest zadowolony, że ktoś czyta jego notki i komentuje. Jest to taki rodzaj adrenalinki, który powoduje lekki trzepot serca, a czasami mocny szok, pomieszany z miłym uczuciem satysfakcji. Prawda, że tak jest – bo nie – jak tak! 🙂

Pisanie bloga jest nałogiem, jak poranna kawa świeżo zaparzona o poranku. Kawa, którą pijemy w nadziei, że to będzie dla nas dobry dzień i niech nikt nam nie śmie w tym momencie przeszkadzać, kiedy delektujemy się aromatem w domowych pieleszach.

Czasami ktoś wpadnie do domu zły i zbulwersowany i tacy ludzie też wpadają na nasze blogi. Zostawią po sobie wielką kupę i sobie zadowoleni idą w inne miejsca, to są hejtrzy, których boli nasz maleńki sukces i muszą się w naszym domu wyładować i trzasnąć drzwiami, narobiwszy wcześniej na wycieraczkę. A fe! Nie lubimy hejterów i ja nie cierpię, a więc mam zablokowane takie osoby w ilości sztuk trzy. Na razie mam spokój! 😀

Swojego bloga piszę w różnych pozycjach, bo na siedząco, na balkonie, ale uwaga! Zdarza mi się często na wpół leżąco he he i tak jest mi najwygodniej – o dziwo. Piszę rano kiedy mam czas, albo czasami wpis w głowie układam cały dzień i notka jest publikowana dopiero wieczorem.

Tematów szukam wszędzie. Biorę je z  życia, z fantazji swojej, z telewizji, ze spaceru i wypadu za miasto i chyba nie miałam ani jednego dnia przerwy, bo zawsze znajdzie się to coś, co zaciekawi, zbulwersuje, zasłyszy itp.

Kiedy moja notka ląduje na głównej, to pierwszy wie o tym mój mąż. Reaguje uśmiechem, ale wiecie co? On kompletnie nie wie, co w tym wszystkim chodzi, bo nie jest czytaczem blogów wszelakich. Mój mąż potrafi poruszać się w sieci, ale jest tak cholernie praktyczny, a takie tam pisanie go nie interesuje. Cieszy się, że mam swoją pasję i ją podziela, bo wie, że jest to dla mnie ważne. 🙂

Czyta mnie też moja rodzina, bo kilka razy się zdradzili hehe. Wiedzą, że matka i teściowa ma swojego fisia na punkcie swojego bloga, ale nie robią mi z tego powodu wyrzutów. Wiedzą, że jest to dla mnie pewna forma spędzania czasu wolnego – na emeryturze i matka coś robić przecież musi. Ostrzegają mnie przed uzależnieniem od komputera, ale cóż – na terapię mnie nie poślą przecież, skoro sprawia mi to przyjemność.

Człowiek w starszym wieku musi ćwiczyć swój mózg poprzez każdą formę aktywności umysłowej. Ja zaliczam się już niestety do grupy seniora i swój mózg ćwiczę przez codzienne wymyślanie nowego tematu na bloga, a to jest naprawdę ciężka robota ha ha.

Pisanie bloga uczy też systematyczności i porządku. Każdy blogier dba, aby wizualnie jego blog miał ręce i nogi, a więc stara się go urozmaicać i uzupełniać, aby ktoś, kto wchodzi do naszego domu, poczuł się komfortowo i czuł się zaproszony do naszego domu, gdzie rozmawia się kulturalnie na wszelakie tematy – czasami bardzo trudne i bolesne. W komentarzach czasami spotyka się wiele emocji, bo ludzie opisują swoje, często, bardzo bolesne doświadczenia. Uwierzcie, że ludzie mają masę problemów i jakże często ogromnie cierpią. Chcą w komentarzu się podzielić swoją historią, a ja nie zawsze znajduję słowa pocieszenia – wybaczcie więc, bo jestem tylko człowiekiem i nie chcę z automatu nikogo pocieszać.

Blog nauczył mnie, że warto dokumentować zdjęciami swoje życie i dlatego gdziekolwiek idę, czy wyjeżdżam, zabieram ze sobą aparat fotograficzny. Ubolewam, że nie mam lepszego, a zwykłą cyfrówkę, ale może mąż mi sprezentuje coś bardziej ekstra. Może pod choinkę?

Nie żałuję, że pewnego dnia wpadłam na pomysł, aby bloga założyć. Nie żałuję, że mimo nalotu trolli miałam chwilę zwątpienia, aby bloga zamknąć, zlikwidować, czy za hasłować, bo co cię nie zabije, to cię wzmocni i tego się trzymam.

Kiedy piszę notkę, odcinam się od mediów, a więc wyłączam telewizor i poluję, kiedy męża nie ma w domu, bo On jest strasznym gadułą i nie pojmuje, że ja akurat mam wenę haha.

Piszę w domowych pieleszach, kiedy jest mi dobrze i spokojnie na duszy. Piszę o tym jak mija mi dzień i bardzo często oczyszczam pisaniem moją duszę. Oczyszczam się z przeszłości i z widokiem na lepsze jutro, które teraz mam. Bywało różnie w moim życiu, czasami bardzo tragicznie i niech osoby, które mnie skrzywdziły mają się dobrze. Już nie żywię do nich nienawiści, bo na blogu wylałam swoją frustrację i moja dusza stała się niewyobrażalnie spokojna.

Czego się boję? Chyba zrozumiałe jest, że boję się choroby, która złoży mnie do łóżka i będę zależna od swoich dzieci i męża. Nie chcę tak, bo chcę umrzeć bez cierpienia, ale tego się nie przewidzi. Boję się, że któregoś dnia nie będę miała siły napisać kolejnej notki, bo będę leżąca, ku uciesze moich wrogów, którzy mnie wciąż nękają, a Wy wówczas domyślcie się, że z kalinaxą nie jest dobrze! :

Ale póki co, zobaczcie jak dzisiaj szykowałam się do pitraszenia lecza. Wyszło pyszne, za co pochwalił mnie mój mąż. Jeszcze jest cudnie. 🙂

Ps. Dzięki blogowi poznałam wirtualnie kilka naprawdę wartościowych ludzi, co daje mi poczucie przynależności do blogowej braci. Wato bloga pisać więc! 🙂

To tyle, a więc do jutra 🙂

 

Wczoraj zadałam pytanie Super Niani

Czytam w wielu miejscach, że Jerzy Owsiak, Prezes Wielkiej Orkiestry, która zbliża się ponownie wielkimi krokami, jak zawsze po świętach jest delikatnie mówiąc naciągaczem i cwaniakiem. Zarzuca mu się bardzo wiele i doprawdy nie chcę babrać się, ja jako Babcia trójki wnucząt w tych pomówieniach, bo zwyczajnie nie mam wiedzy na temat jego rozliczeń, rzekomych przekrętów. Tylko bardzo dziwnym, wydaje mi się, że po tylu latach grania, żaden prokurator się nie przyczepił do tej rzekomo złodziejskiej i żebraczej działalności. Wobec tego, czy rzucane kłody pod nogi Owsiaka, to czysta zazdrość, że się nie wymyśliło takiej akcji – pierwszym i ci, którzy krytykują, pomawiają, plują sobie w twarz, a przy okazji w twarz wszystkich, którzy z całego serducha popierają granie Owsiaka?

Owsiaka wzięła pod pióro także Dorota Zawadzka, czyli Super Niania i nie zostawiła na jego pracy suchej nitki. Jej blog w serwisie Na Temat, można sobie znaleźć i poczytać. Nie nazwała go co prawda żebrakiem, ale wydaje mi się, że jeszcze gorzej, bo Owsiak dla niej to puszka, a dopiero społeczeństwo wspierające jest godne pochwały, choć Super Niania jego działalności nie popiera i w wielu miejscach daje temu wyraz. Trochę się wkurzyłam i zadałam jej na FB, dla mnie bardzo ważne pytanie, a mianowicie:

„Mam pytanie na tym profilu, bo wydaje mi się, że uzyskam  profesjonalną odpowiedź. Otóż wybieram się z wnuczętami na ulicę w moim mieście wspomóc Orkiestrę Jerzego Owsiaka.  Będą puszki, serduszka i, co ja moim wnukom mam oznajmić, że Jerzy Owsiak robi świetną robotę i zbiera na sprzęt ratujący życie maluchów, a także seniorów i za to, że wrzucą do puszki, służba zdrowia znacznie się poprawi, czy też mam swoim wnukom wytłumaczyć, że Jerzy Owsiak jest zwyczajnym żebrakiem! Zmartwiona i zagubiona Babcia!”

Z chwilkę otrzymałam odpowiedź, że mam swój rozum przecież i mogę mówić wnukom, co chcę, ale dziś otrzymałam jakby dopełnienie owej rady i został wrzucony link z YT przez Super Nianię, w którym to bardzo wyczerpująco omówione są przekręty finansowe Owsiaka i jego żony, która rzekomo także czerpie profity z Orkiestry. Ja nie wnikam w to, jak napisałam wcześniej, ale tylko spytałam po wysłuchaniu owego clipu, czy mam z 5 letnią wnusią omawiać finanse Orkiestry i wytłumaczyć jej, że to wielki pic jest z tą Orkiestrą. I dalej jestem w kropce, bo porada byle jaka, nie przystoi psycholożce rozwojowej, ale na szczęście ja swój rozum mam!