Archiwa tagu: radość

To będą dobre święta!

O dziwo zaczynam czuć wreszcie klimat świąt, tę magię świąteczną, której nie potrafiłam z siebie wykrzesać po śmierci Mamy.

Powolutku kolejny raz daję radę ze wszystkim w przygotowaniu tych świąt, a szykujemy z Mężem już 43 Wigilię w naszym pożyciu małżeńskim.

26 stycznia 2020 roku skoczy nam na kark 44 rocznica istnienia we dwoje!

Ogarnęłam mieszkanie, a teraz do Wigilii będę się krzątała po kuchni i dziś już przygotowałam sos grzybowy do racuchów drożdżowych, a także wypisałam kartki świąteczne dla rodziny, w których będą prezenty w banknocie.

Nasze Wnuki, to już nie dzieci, bo wchodzą w wiek nastoletni, a więc uważamy, że sobie za te pieniążki same coś sprawią!

Ja dzisiaj podejrzałam niechcący, że Mikołaj, czy Gwiazdor przyniósł mi perfumy „Coco Chanel Nr 5”, ale siedzę cicho i udaję, że o niczym nie wiem.

Zawsze, ale to zawsze przed świętami stresuje mnie lista zakupów, ale od paru lat trzymam się tradycyjnego menu i idzie gładko.

Gotuję to, co sprawdza mi się na każdej Wigilii i w tych dwóch dniach świątecznych.

Mam zasadę, że nie wariuję i w moim domu nie wyrzuca się jedzenia, bo to jest potworny grzech, a więc kupujemy akurat – na styk!

Od kilku lat nie piekę własnego ciasta, bo uważam, że mając znajomą piekarnię można kupić po kawałku każdego z rodzaju.

Siedzę sobie wieczorem już spokojna i oglądam naprawdę wspaniały program rozrywkowy „The Voice Senior” i odczuwam wielką radość, że ludzie w moim wieku, a nawet starsi spełniają swoje marzenia i śpiewają, śpiewają wspaniale i po prostu ten program mnie relaksuje.

Widzę wielką moc w Seniorach, którzy wyszli na scenę i są gwiazdami!

Ten program nastroił mnie pozytywnie, bo nie tylko polityka, bo nie tylko swary w narodzie, ale jeszcze jest wartość jaka drzemie w nas nawet wówczas, kiedy jesteśmy w kwiecie wieku.

Wierzę, że to będą dla mnie i Męża dobre święta, a jutro znowu podrepczę w kuchni i będę robiła smakołyki.

Postaram się wyciszyć politycznie i po prostu być myślami  ze swoją Rodzinę, bo Rodzina jest dla mnie największym szczęściem.

Mam z czego być dumna, bo Córki i ich Mężowie mają dobrą pracę i stabilną, a Wnuki świetnie się uczą i to daje mi ogromne poczucie spokoju!

Przyznaję, że nie jestem osobą wierzącą, ale uwielbiam nasze, polskie kolędy, które na nowo zaczynam słuchać, bo mimo wszystko drzemie we mnie ta tkliwość do spędzenia miło kolejnych świąt.

Wszystkim czytelnikom życzę spokoju, zdrowia, szczęścia i odrobiny płatków śniegu!

Znalezione obrazy dla zapytania płatki śniegu gif

 

Obraz może zawierać: jedzenie

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Znalezione obrazy dla zapytania coco chanel perfumy

 

Obraz może zawierać: choinka i w budynku

Reklama

Moja niesamowita sobota!

Moja dzisiejsza sobota, to dzień tylko dla mnie i mojego Męża.

Spaliśmy sobie do 10 (już nie pamiętam, kiedy spaliśmy tak długo).

Ja zmęczona opieką nad chorą Mamą – dziś się wyspałam do woli, choć obudziłam się i tak zmęczona, bo to za mało czasu, by dojść do siebie po ciężkim tygodniu.

Wzięłam prysznic i zrobiłam sobie ulubioną kawę z mlekiem, a potem dopiero zjadłam śniadanie – wiem, że powinno być odwrotnie!

O godzinie 11 zaczęła się transmija ze ślubu Harrego i Meghan i wtopiłam się i lekko spłakałam.

Nie lubiłam nigdy bajek, bo wolałam kopać piłkę z chłopcami, ale trochę mnie zaciekawia rodzina królewska w Anglii i to, co się w niej dzieje.

Lubię księcia Harrgo, bo to jest taki typ mężczyny, który, jako łobuziak może podobać się kobietom. Sama mam takiego za Męża, który 42 lata temu mnie zauroczył.

Ludzie piszą w sieci, że Meghan go unieszczęśliwi, bo jest pazerna na kasę i popularność, a ja sądzę, że to może być najszczęśliwsze małżeństwo i oni razem się zestarzeją.

Oboje są po przejściach i żadne z nich w młodości nie było świętoszkiem, ale kiedyś trzeba się ustatkować i pomyśleć o swoim życiu na poważnie.

Niech im się szczęści i niech rodzą im się dzieci – tego im życzę z całego serducha!

Zrobiłam sobie własną sesję i strzelałam zdjęcia z telewizora ha ha – bawiło mnie to!

W międzyczasie zrobiłam kilka zdjęć moich kwiatów na balkonie, które odwdzięczyły się za cierpliwość za pelęgnację.

Moje kwiaty są takie, o których marzyłam – czyli pelargonie kaskadowe. Będą sobie do jesieni zwisać i kwitnąć!

Nie wiem skąd zaczerpnęłam siłę, bo wybrałam się do Netto i Pepko, aby zrobić ciekawe zakupy dla domu i zagrody!

Chodziłam powolutku, spokojnie między półkami – z okularami na w pół nosa i oglądałam asortyment Made in China i oglądałam i myślałam, co mi się do domu przyda!

W konsekwencji kupiłam dwie, śliczne skrzyneczki, które spowodowały, że wiele w kuchni swojej pozmieniałam, a starocie bez żalu wywaliłam do kosza.

Jestem z siebie zadowolona, że tak mi się dziś chciało, bo sami po sobie wiecie, że nie zawsze się chce!

Chyba Wiosna na mnie tak zadziałała, a Mąż się cieszy, że coś znowu robię dla domu i mnie chwali.

Ale to nie wszystko!

Ugotowałam pyszną zupę jarzynową, którą skomponowałam tak:

  • ugotować rosól na skrydełkach – dwa litry
  • dodać pokrojone cztery ziemniaki,
  • dodać dwa woreczki zupy mrożonej – prezydenckiej,
  • dodać ziele angielskie, liść laurowy, dwie łyżki jarzynki,
  • dodać pokrojony, zielony koper i gałązki kalafiora,
  • gotować do miękości
  • rozmieszać ze śmietanę 18 procentową z gorącym wywarem i co wychodzi?

Wychodzi przepyszna zupa, którą chce się jeść codziennie! – Polecam!

Macie takie dni, że chcielibyście śpiewać i tańczyć, bo nowa energia w Was wstąpiła i kochacie się takimi!

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Wiosenna radość!

Liliowy kapelusz…
Kobiety

Kiedy ma 5 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi księżniczkę.

Kiedy ma 10 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi Kopciuszka

Kiedy ma 15 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi obrzydliwą siostrę 
przyrodnią Kopciuszka:
„Mamo, przecież tak nie mogę pójść do szkoły!”

Kiedy ma 20 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się „za gruba, za chuda, 
za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste”,
ale mimo wszystko wychodzi z domu.

Kiedy ma 30 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się „za gruba, za chuda, 
za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste”,
ale uważa, że teraz nie ma czasu, żeby się o to troszczyć 
i mimo wszystko wychodzi z domu.

Kiedy ma 40 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się „za gruba, za chuda, 
za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste”,
ale mówi, że jest przynajmniej czysta i mimo wszystko wychodzi z domu.

Kiedy ma 50 lat:
Ogląda się w lustrze i mówi: „Jestem sobą” i idzie wszędzie.

Kiedy ma 60 lat:
Patrzy na siebie i wspomina wszystkich ludzi, 
którzy już nie mogą na siebie spoglądać w lustrze. 
Wychodzi z domu i zdobywa świat.

Kiedy ma 70 lat:
Patrzy na siebie i widzi mądrość, radość i umiejętności. 
Wychodzi z domu i cieszy się życiem.

Kiedy ma 80 lat:
Nie troszczy się o patrzenie w lustro. Po prostu zakłada 
liliowy kapelusz i wychodzi z domu, żeby czerpać radość 
i przyjemność ze świata.

Może wszystkie powinnyśmy dużo wcześniej 
założyć taki liliowy kapelusz…

Z całego serca życzę nam pięknych dni 
i nie zapomnijcie liliowego Kapelusza!

Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi Wcześniej niż oczekiwałam przyszły te cieplejsze dni

Wiosna, wiosna zapukała dziś w moje rejony i spowodowała, że czas już na wiosenne porządki.

Gdzieś tam w Polsce przeszły wielkie nawałnice, że pozrywało dachy i powaliło drzewa, a u nas sielanka.

Dziś otworzyłam po zimie okno balkonowe na przestrzał, bo było cudnie.

Jeśli mowa o wiosennych porządkach, to mój Mąż poczuł z Sąsiadem werwę do przydomowych prac.

Pościnali brzydkie krzewy, które odrosną za chwilę, a gałęzie przepuścili przez specjalną maszynę w celu przemielenia je na trociny.

Nowa maszyna została zakupiona przez Wspólnotę Mieszkaniową w tym sezonie i dziś spełniła swoje zadanie.

Nie trzeba więc wywozić obciętych gałązek, bo maszyna zamienia je w trociny właśnie.

Mój Mąż wraz z sąsiadem posadzili dwie brzozy na złość linii partii – hura!

Widząc tak piękny dzień nabiera się ochoty do życia i ja dziś poczułam szczęście w sobie, bo nie ma to jak wiosenne, pierwsze promienie słońca. Chce się żyć.

Jednak nie wszystko jest tak piękne i kolorowe w wiosenny dzień.

Będąc w sieci dowiedziałam się, że mój dawny sąsiad, którego pamiętam jako dziecko – zachorował.

Dopadł go niespodziewanie rak i teraz potrzebne są duże pieniądze na sfinansowanie chemii, która jest bardzo droga i nie refundowana w Polsce.

Pan Artur nie ma jeszcze pięćdziesięciu lat, a choroba jest agresywna.

Jedna dawka chemii kosztuje ponad 17 tysięcy.

Pan Artur jest niesamowicie wartościowym człowiekiem, bo pisze wiersze, tworzy muzykę, ale bardzo ważne jest to, że ma małe dziecko.

Wpłaciłam ile mogłam. Udostępniłam prośbę o wsparcie na swoim fan – page i tyle mogę zrobić, aby wesprzeć chorego.

Mój dzień więc jest pomieszaniem dobrego i złego, ale takie to jest nasze życie!

Może ktoś z czytających bloga, zechce wpłacić drobną cegiełkę na leczenie Pana Artura?

 

 

https://www.youtube.com/watch?v=KpmAFLTi3No

 

 

 

 

 

 

 

Przedświąteczny misz masz!

Dobry wieczór. 🙂

Misz masz będzie.

Idą święta, a więc wiąże się z tym opracowanie metody, czy programu, aby to wszystko ogarnąć. Już się przymierzam i nawet mam już akcent świąteczny dla moich wnuków. Bałwanek, bo zdaje się, że na święta nie będzie śniegu, a więc same nie ulepią bałwanka. 🙂

Polityka w tv, którą słucham z niedowierzaniem i nawet strachem w sercu i dochodzę do wniosku, że odpuszczam sobie do Nowego Roku ekscytacje, bo z wyznawcami PiS-u rozmawia się jak z automatyczną sekretarką i nie ma to żadnego sensu.

Trzeba celebrować i cieszyć się na wspaniałe iluminacje w miastach i miasteczkach, które cieszą oko i usłyszałam wypowiedź starszego pana, który dostrzegł to w światełkach, czego inni nie dostrzegają w pogoni za wszystkim. Opisałam to tak:

 Rozbłysła choinka, ale nie wiem w jakim mieście.
Pokazali w TV.
Zrobiło się cudnie i nastrojowo.
Wywiad ze starszym Panem.
Co powiedział ze łzami w oczach?
– Chrzanić politykę, chrzanić Sejm,
bo ważne jest tu i teraz!

Polska rodzina podobno wyda na święta tysiąc dwieście złotych. Polacy pędzą przez galerie i w pośpiechu, albo i nie i szukają prezentów dla swoich bliskich i kochanych osób.

Pędzą, kupują, ale chyba nie oglądali tego projektu, kiedy to ich własne dzieci proszą rodziców w napisanych listach, aby po prostu pobyli ze swoimi dziećmi. Dzieci wołają o uwagę i rozmowę i to powinno być w święta na pierwszym miejscu.

Obejrzycie jak łamią się głosy rodziców, którzy odczytują marzenia swoich dzieci. Warto się nad tym zastanowić zamiast kupować wielki prezent dla dziecka, czy wnuczka, choć trudno oprzeć się poszukiwaniom prezentów w moim przypadku dla wnucząt. 🙂

https://www.youtube.com/watch?v=SE2IeKB0O_8

A może zająć się w tym pośpiechu zupełnie czym innym i wykazać się inwencją.

W zeszłym roku składałam tak serwetki na stół, ale z serwetek papierowych. To wcale nie jest takie trudne, a możemy pięknie odmienić świąteczny stół.

 

https://www.youtube.com/watch?time_continue=66&v=plkWFQ89XyE

A teraz do rzeczy: Moja mowa będzie krótka, bo nie podoba mi się jak młoda osoba widzi osoby w moim wieku. Pisząc to pewnie myślała, że jest oryginalna, a dla mnie okazała się powierzchowna, delikatnie rzecz ujmując.

Starość i owszem dopada wszystkich, ale nic owa pani nie napisała o pogodzie ducha, która mimo różnych ułomności związanych z wiekiem wcale nie musi tak wyglądać.

Kogo ten tekst rozbawił niechaj napisze w komentarzu, a kogo zezłościł, niech też napisze.

W starych ludziach wciąż drzemią tamte dziewczyny i tamci chłopcy. Co nie?

 

10 oznak damskiego uwiądu, czyli lista symptomów starości pukającej do drzwi

„Już szron na głowie, już nie to zdrowie?” Nie, nas to nie dotyczy. Włosy można ufarbować, a dzięki spożywaniu kaszy jaglanej będziemy żyć wiecznie. Ale są jednak pewne sygnały pozwalające przypuszczać, że czas płynie.

Oto unikatowa lista oznak, które pozwolą ci zauważyć, droga czytelniczko, że zbliżasz się do smugi cienia (i nie chodzi o rozmazany makijaż typu smoky eye, bo – no właśnie! – od dawna nie chce ci się nakładać niczego na powieki, potem trzeba to zmywać, oczy swędzą i ogólnie, foch na bogaty makijaż). Przygotowana została w oparciu o zebrane doświadczenia naszej redakcji, więc jest całkowicie wiarygodna i powinnaś potraktować ją z absolutną powagą.

1. PRIORYTETY

Idziesz wieczorem do kina. Sama, bo nie chce ci się grupy znajomych umawiać, dogadywać i koordynować. Można by pomyśleć, że jest to akt żywiołowej odwagi, cechującej młodość – przecież filmy da się oglądać w domu, spod koca, chrupiąc marchew (a tak naprawdę – chipsy). W filmie występuje Tom Hiddleston i 210 minut patrzysz na jego krągłe pośladki, myśląc tylko o jednym: „Czy zdążę na ostatnie metro w kierunku północnym?”.

2. ZAINTERESOWANIA

Od kilku godzin buszujesz w sieci. Tinder? Może przeglądasz buty i torebki (i pierścionki, i płaszcze, i bieliznę i twarzowe nauszniki?)? Może strony dla dorosłych, samotna kobieta w felernej wannie, ale hydraulik i jego Wielki Przetykacz już są w drodze? Skądże. Szukasz najtańszej ortezy, która wspomoże twoją nadwątloną kostkę. Ceny w sklepach rehabilitacyjnych są bardzo zróżnicowane!

3. DEKORACJE

Przypominasz sobie, że masz kolczyk w pępku. Jest pod piątą fałdą, odrobinę na lewo. To znaczy pępek, bo kolczyk jeszcze trochę głębiej.

4. ELASTYCZNOŚĆ

Wstajesz z łóżka i myślisz: „Co do diabła? Nie zdjęłam na noc kabaretek?”.Ale to niemożliwe, od dawna nie nosisz tego typu rajstop, a pończoch tym bardziej. Ten wzór na skórze to po prostu cellulit.

5. ZASADY

Łóżko służy już tylko do spania. Seks uprawiasz tylko w łóżku. Oh wait.

Lustereczko powiedz przecie?! 

6. WYPOSAŻENIE

Kiedyś w szafce obok łóżka miałaś: prezerwatywy, żel nawilżający, wibratory, Cosmopolitan/Badinter oraz zmięty, jedwabny peniuar. Dziś spoczywają tam: maść na bóle reumatyczne, ciepłe polarowe skarpetki, okulary do czytania i „Jak rozmawiać z dziećmi i nie oszaleć zanim zaczną mówić”. Wczoraj w szklance miałaś resztki ginu z tonikiem, dziś masz zieloną herbatę, jutro będą w niej dryfowały sztuczne zęby.

7. EMPATIA

Niedawno na widok skąpo ubranych dziewcząt w listopadowych podmuchach wiatru (chodzi o nastolatki, nie o prostytutki) myślałaś z wrogością: „Dobrze ci tak, mała cwaniarno, nerki przewieje, stawy przemrozi, zatoki do wymiany. Zachciało się świecić ciałem, oj zobaczysz za parę lat”. Dziś bojowy nastrój współzawodnictwa wyparował. Masz ochotę przytulić biedaczki i ubrać w puchowy śpiwór do kostek. Taki jak twój.

8. HORMONY

Patrzysz czasem z uwagą na kolegów dorastającego syna. Żadna pani Robinson, nic z tych rzeczy. Po prostu dostrzegasz na ich młodych, jędrnych policzkach zmiany skórne, z którymi walczyłaś przez mniej więcej 20 lat i mogłabyś niejedno młokosom doradzić. Dla ciebie kwas (kosmetyczny!), dla ciebie mikrodermabrazja. Podziękuj mamusi.

9. POLA SEMANTYCZNE

Kiedy ktoś mówi o robótkach ręcznych, ty myślisz o rozmiarach. O rozmiarach szydełka. Kiedy ktoś mówi „laska”, odpowiadasz ze złością: „Bez przesady, przecież zamówiłam tę ortezę!”.

10. SAVOIR-VIVRE

Starasz się nie wybuchać w miejscach publicznych głośnym, perlistym śmiechem – nie dlatego, że nie wypada zwracać na siebie uwagi w tak ostentacyjny sposób. Przyczyna jest inna. Hm. No, po prostu inna. Wstydliwa. E, jaka tam wstydliwa, normalna sprawa. Wiecie, n i e t r z y m a n i e. Nietrzymanie tego na „m”. Nie, nie męża, rany, no dziewczyny!!!

I takie to życie, drogie panie. Ledwo przemęczymy się przez bolesne dorastanie, ledwo nacieszymy się wolnością młodych dorosłych, ledwo urodzimy i odchowamy dzieci, nadchodzi menopauza, zwiotczenie, fotel i brązowe pończochy opadające na znoszone półbuty. A tak serio – zawsze jest ciężko i zawsze jest fajnie, dlatego nie warto się przejmować.

Olga Wróbel

http://foch.pl/foch/1,139970,19268700,10-oznak-damskiego-uwiadu.html#BoxLSImg

Od rana mam dobry humor :)

Lubię fotografować i gdziekolwiek się wybieram, zawsze biorę ze sobą aparat. Lubię uwieczniać na zdjęciach chwile, a także fotografować moje miasto, czy wszelkie uroczystości rodzinne. Dysponowałam do tej pory aparatem cyfrowym, który ma już chyba 10 lat. Pewnego dnia ot tak rzuciłam mężowi hasełko, że przydałby się nam lepszy aparat, który by robił bardziej dokładne zdjęcia i nie trzeba by ich było już poprawiać programem komputerowym.

Dziś obudziłam się jak niby nic, nie spodziewając się niczego nadzwyczajnego i myślałam, że to będzie dzień jak co dzień, a mąż mi oświadcza, że wybiera się do sklepu, by kupić mi coś na „zajączka”. Oczywiście, że byłam ciekawa, co On też tam wymyślił, ale mi tego nie zdradził.

Za godzinkę przyniósł mi prezent uwieczniony na zdjęciu i Mam! Mam nowiutki aparat firmy „Canon”. Malutkie cacko i będę musiała się przyzwyczaić. Oczywiście muszę się też podszkolić w obsłudze mojego prezentu, aby umieć wycisnąć z mojej zabawki wszystkie soki i nauczyć się robić wspaniałe zdjęcia.

Jest wszystko w internecie, a więc dziś mam zaplanowaną naukę jak i co poustawiać, a zdjęcia będę robiła od jutra, bo formatuje się bateria, a to trochę musi potrwać. Jest jeszcze jeden plusik z tego, że mam nową zabawkę i przyjaciela w jednym, bo już nie będę musiała kupować baterii do aparatu, gdyż w tym jest ładowarka i można ją podłączyć jak telefon komórkowy. Hurra – musiałam się pochwalić. 🙂

Radość bycia z dzieckiem :)

Co można napisać kiedy wraca się z wizyty u wnuczki? No co można napisać oprócz tego, że się wraca do domu z nową energią, bo takie malutkie dziecko potrafi jej dać całe mnóstwo. Kiedy się tak pobędzie i poobserwuje  jak taka istotka rośnie i się rozwija, to się czuje pełnię szczęścia i w sercu wielki kosz radości.

Widzicie na zdjęciu, że moja wnusia ma koc na pleckach? Nie, nie było jej zimno, że się zamotała w kocyk. Obejrzała bajkę Kraina lodu i tak się zakochała, że naśladuje bohaterkę z dziecięcej bajki. Babcia bajki nie widziała, ale zamierza, zamierza, aby mieć pojęcie dlaczego dzieci tak pokochały tę bajkę. 

Jak już pisałam dostałam dawkę radości pomieszaną z dumą, że mam tak mądrą wnusię i tak bardzo wrażliwą. To mi wystarcza i cieszę się, że mamy te szkraby, które dają wielką moc, a do tego dostałam ja i dziadek zaproszenie na Dzień Babci i Dziadka. Spytacie pewnie dlaczego tak późno, a więc spieszę wytłumaczyć, że dzieciaki chorowały w przedszkolu i stan osobowy był znacznie ograniczony, a więc święto przesunęło się w czasie. 

Ciasto muszę jakieś upiec, bo Panie proszą babcie o wsparcie kulinarne. Postaram się, aby mi wyszło i zatargam blachę ciasta z owocami i pewnie będę jak zwykle ryczeć na występach, bo zawsze tak mam.

No to już wiecie jak mi minęła ostatnia sobota lutego. Radośnie 🙂

Nasze trzy szczęścia :)

Kochani, bo o czym niby tu dziś wypada napisać? Oczywiście, że o Dniu Babci i jutro Dziadka, bo mamy swoje święto. Oj nie wyszło dziś słonko ani dla Babć, ani dla Wnucząt, a pewnie i nie wyjdzie jutro dla Dziadków. Trudno i świętuje się dalej, bo najważniejsze jest gorące serce dla tych naszych szkrabów, które umilają czas i myśli zaprzątają z miłością w naszych sercach.

Babcią to ja zostałam dość późno, bo z poślizgiem po pięćdziesiątce i kiedy się pierwszy raz dowiedziałam, że Babcią będę, to mnie się tak dziwnie w środku zrobiło, bo to słowo Babcia jeszcze nie za bardzo mi pasowało, no bo jak to – już Babcia?

Szybko zaakceptowałam się w nowej roli, a może niezbyt szybko, ale teraz wiem, że mam  prawo nosić wysoko babciną głowę, bo dumna jestem jak paw. Znacie to uczucie zresztą, kiedy w nasze dość szare dni wkraczają takie małe istotki, każde inne, każde indywidualne i do każdego trzeba inaczej podejść, gdyż te nasze szkraby to są już człowieki i mają swój charakterek i dlatego trzeba je traktować jako człowieki właśnie, tylko troszkę mniejsze. 

Jeśli miałabym określić jakie są te moje człowieki to:

Anielka lubi czytać i uczyć się, ale kiedy potrzebuje odrobiny prywatności, to trzeba jej ją koniecznie dać, a więc zamyka się w swoim pokoju i tam robi to, na co ma w danej chwili i ochotę. Nie wolno jej tego zabierać, bo jest nieszczęśliwa. 🙂

Mój jedyny wnuk Wojtuś bardzo lubi chodzić do przedszkola i kiedy zachoruje i musi w domu zostać, to też jest nieszczęśliwy. Jest to człowiek, który lubi mieć koło siebie porządek – taki pedancik i sam swoje zabawki odnosi na miejsce. Kocham w nim tę pedantyczność i oby mu to zostało. 🙂

Luiza to moje trzecie szczęście. Domatorka okropna, że ciężko ją wyciągnąć z domu i też jest pedantką, że jak ułoży swoje rysunki i kredki równiutko, to tak mają leżeć i już. Chętnie chodzi do przedszkola, ale czym prędzej wraca do domu, bo tam najchętniej lubi spędzać czas.

Nie widzę ich codziennie niestety i nie widzę jak się szybko zmieniają, ale wiem, że są szczęśliwe i mają szczęśliwe dzieciństwo, bo są oczkiem w głowie swoich rodziców, a więc i ja z Dziadkiem jesteśmy spokojni o te nasze człowieki.

Fajnie jest, cudnie jest, a ja czekam na wizytę jednej z wnuś, bo dwa człowieki są daleko. 🙂