Archiwa tagu: reklamy

W Polsce milion ludzi choruje na raka!

Popularna reklama w telewizji:

Dzwoni syn do mamy i pyta o przepis na jej słynną zupę.

  • Mama – synku nasz garnek?
  • Mam – odpowiada syn.
  • Masz warzywa?
  • Mam – odpowiada syn.
  • Mama dyktuje przepis – wlej do garnka wodę i na gorącą wrzuć warzywa pokrojone, a następnie cebulę opaloną na gazie, a gdy wszytko będzie miękkie to dodaj 3 kostki rosołowe – Winiary.

Po jakimś czasie syn dzwoni do mamy i mówi jej – mamo, ta twoja zupa jest najlepsza!

Zmroziło mnie autentycznie, bo własna matka truje syna, a widzowie to kupują i robią też rosół taką metodą kiedy:

„Wystarczy zerknąć w skład kostek znajdujący się na ich opakowaniach. Co w nim odnajdziemy? Zazwyczaj mają one w swoim składzie: sól (nawet 50%), tłuszcze roślinne i zwierzęce (ok. 10%), aromaty, substancje wzmacniające smak i zapach (glutaminian sodu, inozynian i guanylan disodowy), substancje smakowe (ekstrakty drożdżowe, cukier, w śladowych ilościach suszone warzywa), maltodekstryny (enzymatyczne hydrolizaty skrobiowe), skrobia ziemniaczana, barwniki i kwas cytrynowy. Składniki takie jak mięso i warzywa stanowią śladowe ilości, a smak nadają aromaty i wzmacniacze smaku. Jeśli chcemy, zamiast rosołu, wyczarować chemiczny roztwór rodem z laboratorium, kostki sprawdzą się do tego idealnie. Jednakże, jeśli zależy nam na zdrowym i pożywanym posiłku, kostek nie uratuje nawet zawartość, naprawdę znikoma, suszu warzywnego czy naturalnych aromatów – kostki rosołowe z rosołem mają wspólną jedynie część swej nazwy”.

Reklamodawcy nas trują, gdyż w  Polsce mieszka ok. 38 mln ludzi, z czego 1 mln to osoby chore na raka. Liczba chorych stale rośnie. Z roku na rok przybywa Polaków, którzy muszą leczyć się z powodu nowotworów złośliwych, a to problem zarówno medyczny, jak i społeczny.

Chorujemy na raka, bo źle się odżywiamy i zjadamy jedzenie przetworzone, a państwo zamiast temu się przeciwstawić, to puszcza takie reklamy w przestrzeń publiczną,  a takie reklamy powinny być zabronione!

Takie reklamy ogłupiają ludzi i zaglądają do ich portfeli, bo tak samo jest z reklamowaniem suplementów diety!

W tym wszystkim nie chodzi o zdrowie społeczeństwa, a jedynie o kasę dla producentów , a więc dokąd  zmierz ten świat!

Można domowym sposobem zrobić swoją pastę rosołową i przyprawiać nią wszystkie potrawy i tak:

Składniki:

  • 5 ziarenek ziela angielskiego
  • 10 ziarenek pieprzu
  • 1 suszony liść laurowy
  • 3 łyżki oliwy
  • 2 duże marchewki
  • Mały kawałek selera
  • 2 łodygi selera naciowego
  • 1 mała pietruszka
  • 1 mała cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 duży pęczek lubczyku
  • 1 pęczek pietruszki
  • 1 łyżeczka kurkumy (opcjonalnie)
  • 7 łyżeczek soli
  • 5 łyżek sosu sojowego

Sposób przygotowania:

  1. Pieprz, ziele angielskie i liść laurowy rozgnieć w moździerzu na pył.
  2. Obierz warzywa
  3. Cebulkę pokrój na plasterki i podsmaż na suchej patelni. (musi zrobić się lekko czarna)
  4. Marchew, seler, seler naciowy, korzeń pietruszki i czosnek zetrzyj na tarce  na grubych oczkach.
  5. Na patelni rozgrzej oliwę i podsmaż warzywa. Dodaj roztarte przyprawy, sól i sos sojowy.
  6. Natkę pietruszki i lubczyk posiekaj (łodygi również) i dorzuć na patelnie.
  7. Możesz dodać kurkumę, która doda żółtej barwy, ale nie jest to konieczne.
  8. Zmiksuj wszystko na jednolitą papkę.

Smacznego 🙂

OlaKombinuje

 

Domowa kostka rosołowa- ekologiczna i zdrowa

Znalezione obrazy dla zapytania: reklama kostek rozołowych

Nie wierzę w reklamy

Nie mogę spokojnie patrzeć na reklamy, w których mama gotuje dla swoich dzieci jakieś tam dania z „Pomysłem”. Przecież taka mama morduje swoje dziecko serwując mu od maleńkości wielką dawkę chemii i jakiś tam świństw zapakowanych w śliczną torebeczkę.

Zastanawia mnie dlaczego matki nie czytają tego, co jest po drugiej stronie opakowania, bo ślepo wierzą reklamie, że można swoje dziecko nakarmić szybko i smacznie. Przecież nazwa  na odwrocie taka jak aromaty z glutenem  od razu powinny zapalić czerwoną lampkę z głowie mam.

Kiedy gotowałam dla swoich malutkich dzieci, to zawsze używałam świeżych warzyw, które po odpowiednim przetworzeniu smakowały i były przede wszystkim zdrowe i bezpieczne dla moich dzieci. Teraz wszystko można kupić w tych szalonych małych torebeczkach z różnych firm specjalizujących się w szybkich daniach, zrobionych w pięć minut, bo wystarczy wsypać i zabełtać, a już momentalnie ma się sos do polania makaronu, albo wsypać świństwo do pulpetów i już!

Mamy na rynku tak wiele ciekawych warzyw, które powinny brać pod uwagę młode mamy, które niech nie idą na łatwiznę, a czytają skład tych magicznych torebeczek.

Kiedyś mąż kupił mi takiego pomysła do mięsa mielonego, bo już nie trzeba było niczego dodawać, gdyż proszek automatycznie zagęszczał, a ja powąchałam to i czułam samą chemię, a nie zioła jakie ponoć były do tego dodane. Nie wierzę w reklamy i nie kupuję niczego  sproszkowanego, a dodaję sama i wiem, że to jest zdrowe. 

https://www.youtube.com/watch?v=w6G8W1AQATo

Telewizjo, gdzie podziały się zasady dobrego wychowania?

Żyję jeszcze, a więc założyłam sobie, że nie mogę napawać się tylko tym, och, jak mi się dobrze żyje i oby ten stan trwał wiecznie. Muszę każdego poranka włączyć telewizor, gdyż chcę wiedzieć, co słychać w świecie. Dlatego przy porannej kawie odsłuchuję i chcę zobaczyć, co słychać. Co prawda, w obecnej, bo napiętej sytuacji na wschodzie mam pewien lęk przed włączeniem telewizora.

Co będzie, to będzie. Co usłyszę, to usłyszę, ale i tak chcę wiedzieć. Kawa, mój fotel i zamieniam się w słuch. Lecą wiadomości, które zapodaje  np. Jarosław Kuźniar, który mi całkowicie odpowiada ze swoim lekkim sarkazmem z domieszką błyskotliwego humoru. Lubię go i już, choć inni go nie znoszą.

Sytuacja w miarę opanowana i kraj stoi jeszcze w posadach – nie jest źle. Ktoś tam komuś dokopał, ktoś się przemówił i atmosfera gęstnieje, gdyż przecież zbliżają się wybory. Sejm zdominowany przez rodziców i opiekunów dzieci niepełnosprawnych, a politykom opadły gacie ze strachu, bo ten najazd musi im służyć do budowania kapitału politycznego. Jedni omijają, a drudzy pchają się do rozmów, aby nabić sobie na nieszczęściu trochę punktów, bo a nóż słupki pójdą w górę, a komuś spadną na łeb na szyję. Sejm zamienia się w teatr, ale nie jednego aktora, bo chętnych jest wielu.

Ale do rzeczy. Zaproszony gość do studia sprawia, że zamieniam się w słuch. Poprawiam się na fotelu, prężę, bo chcę posłuchać, co ekspert ma do powiedzenia, bo ekspertów lubię posłuchać, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Widzę, że już jest w studio i zaraz będą same mądrości, a tu figa z makiem!

– Reklama podpasek, albo środka na potencję wytrącają mnie z równowagi. Nie da się nie zdenerwować, bo żeby tylko na potencji się kończyło, bo za chwilę każą mi brać pożyczkę, albo zakupić kosiarkę, bo trawa rośnie jak szalona, a ja czekam na specjalistę – głupia ja.

Jakże niegrzeczne jest, że zaprasza się gościa i każe mu się czekać. Gdzie dobre wychowanie, no gdzie? Ja się denerwuję tym codziennym nietaktem i denerwuje się gość, nie mówiąc już o prowadzącym, bo gościa trzeba jakoś zająć przez te parę minut, a to znaczy, że denerwują się wszycy. Oczywiście oprócz reklamodawców tych totalnych bzdur.

Albo nastawiam się na dobry film wieczorem i myślę sobie, że wreszcie będzie to kino ambitne, a nie strzelanki i mordobicia, oraz wylatujące w powietrze trupy. Dobre kino w telewizji obecnej bywa rzadko, a więc tym bardziej się cieszę. Owszem cieszę się, ale do momentu pierwszego przerywnika w przeżywaniu fabuły, czyli emisji reklam. Kiedyś naliczyłam 20 szt. Mózg mi się zlasował i odechciało mi się ambitnego kina!

Wiecie, to jest tak, jakby aktorzy teatru zapraszali na premierę swojej sztuki . Widzą, że sala pęka w szwach i się cieszą, ale w trakcie sztuki, bez uprzedzenia schodzą ze sceny, bez słowa i mają widzów gdzieś, bo skoro przyszli i zapłacili za bilet, to można ich lekceważyć i tak lekceważy mnie telewizja, wpychając mi te podpaski na siłę, a ja już ich nie potrzebuję, a mąż nie musi wspomagać się tym, no jak mu tam – Braweranem! 😀