Archiwa tagu: rodzina

Za darmo!

Ekipa programu POLSAT – „Nasz, nowy dom”

Zdarza mi się oglądać program POLSATU – „Nasz nowy dom”

Twarzą tego programu jest Katarzyna Dowbor i jej ekipa w skład, której wchodzi architekt i oczywiście panowie budowlańcy.

Do programu zgłaszają się ludzie bardzo różni, ale najwięcej poszkodowanych przez los i jakąś drogą następuje selekcja, komu ekipa wyremontuje ich dom.

Zgłaszają się samotne matki, którym mąż zginął w wypadku, albo dziadkowie, którzy samotnie wychowują wnuki, bo matka jest alkoholiczką.

Zgłaszają się samotni ojcowie także, którzy opiekują się dzieckiem niepełnosprawnym i tak dalej.

Ludzie ci od lat żyją w skrajnej biedzie, bo nigdy się nie przelewało, a ich domy, to często jest ruina.

Katarzyna Dowbor wraz z ekipą decyduje komu z nich wyremontują dom – za darmo.

W tych domach często przecieka dach. Ludzie nie mają wody, ogrzewania, kanalizacji, a podłogi się załamują, a także są zniszczone stropy i zawalające się strychy.

Taki remont zaczyna się od wyjazdu rodziny w przyjemne miejsce i podobno w ciągu 5 dni dokona się remont, w co ja absolutnie nie wierzę.

Z Mężem robiliśmy remont kuchni – tylko kuchni w ciągu dwóch tygodni.

Nieważne, ale fakt jest faktem, że po remoncie, kiedy głównym sponsorem akcji jest Grupa Polskie Składy Budowlane wraz z partnerami PSB: Fabryka Farb i Lakierów Śnieżka S.A. Farby Kabe Polska sp,, te domy wyglądają obłędnie.

Wszystko nowe, nowoczesne, świeże i każdy z domowników ma swoje miejsce intymne do spania i odpoczynku.

Ekipa dba, aby podłogi były ocieplane, pełna lodówka, a w kuchni zmywarka i stół do wspólnych posiłków – bajka.

Czasami jednak dochodzą słuchy, że takiej rodzinie w danej miejscowości ludzie zazdroszczą, że oni dostali coś za darmo.

Zdarzył się przypadek, że nowy dom został podpalony z zazdrości oczywiście.

Zdarza się, że sami obdarowani nie dbają o to, co im dano i doprowadzają dom do ruiny.

Mnie zastanawia fakt, że w Polsce niby miodem i mlekiem płynącej, jak głosi PiS wciąż są takie domy rodem z biedy wyjęte.

Wciąż są w Polsce domy bez wody, toalety, kanalizacji i ogrzewania bezpiecznego.

Polska nie jest taka jaką sobie wyobrażamy, bo wciąż jest tu bieda i niedostatek.

Najgorsze jest to, że ludzie boją się brać kredyty, bo nigdy ich nie spłacą w związku ze wzrostem stóp procentowych, a więc bieda już galopuje.

Jest to bandycki rząd, który każe kobietom rodzić dzieci bez mózgu, a kiedy dziecko zachoruje na SMA, czyli zanik mięśni nie mają rodzice żadnej refundacji.

Na takie leczenie na Zrzutka trzeba uzbierać 9 milionów złotych, ale to nie wszystko.

Dranie chcą od tej sumy podatek w wysokości 700 tysięcy – ręce mi opadają i czuję się bezradna na to draństwo z tym bandyckim nierządem.

Dzień inny od innych!

Przestawiam Wam Franka – kotka mojej Wnusi wygrzewającego się w słońcu!

W obiektyw go wzięła na kilku zdjęciach moja 12 letnia Wnusia, którą poprosiłam, aby moim aparatem pokazała jak widzi świat w ogrodzie mojej Starszej Córki.

Spotkała się dzisiaj cała rodzina na obiedzie właśnie u Starszej i od dawna w końcu zobaczyłam wszystkie moje Wnuki od najstarszej do najmłodszej i najsłodszej 1,5 latki!

Nie było u nas dziś ładnej pogody, bo mocna wiało, a więc obiad nie był na tarasie, a po prostu w domu i naprawdę był pyszny!

Hitem była fasolka szparagowa zapakowana w słoiki zeszłego lata, bo świeżej przecież jeszcze nie ma.

Pasteryzowanie fasolki wcale nie jest takie proste i trzeba to umieć, aby po otwarciu smakowała jak świeża polana masłem z tartą bułką – po prostu pycha.

Dziś było dużo rozmów na rozmaite tematy i o drożyznę też się obiło.

Patrzę i słucham, że każde z Wnucząt jest inne i każde potrzebuje indywidualnego podejścia, a najważniejsze jest to, że kocham je wszystkie jednakowo.

Aniela najstarsza ma duszę artystyczną, Wojciech kocha sport, a Luiza ma dobre serce i jest społeczniczką lubiącą pomagać i harcerką.

Nie widomo, co wyrośnie z Natalii, która jeszcze najchętniej jest przy mamie i tacie.

Córka oprowadziła nas po swoim ogrodzie z tyłu domu i jestem pod wrażeniem ile serca wkłada w ten ogóród.

Wypielęgnowany, wymuskany i widać w nim kobiecą rękę, co także widać na tarasie z poduchami i kwiatami.

Muszę jej na rabatę zakupić kilka kwitnących traw wieloletnich, bo widzę, że lubi nowości i co rusz coś nowego dokupuje.

Jest to jej sens życia tak po prostu, bo kiedy córka jej urosła widać jak się stara i podziwiam ją za to.

Oglądam Eurowizję i faktycznie Ochman ma bardzo dobrą piosenkę i miejmy nadzieję, że Polska wygra ten konkurs, a nie Kurski, która odcina kupony na korzyść szczujni!

Świątecznie i wspomnieniowo!

Na zdjęciu wiosenne tulipany w domu mojej Starszej.

Oczywiście jak zawsze jest, że święta i już po świętach.

Od rana nerwowo u mnie, bo M się rozchorował i musiał położyć się do łóżka.

Wygląda to na grypę, bo test nie wykazał COVIDA, który zrobiła mu Córka.

Musiałam sama reprezentować nas na obiedzie u Niej, który był pyszny.

Posiedzieliśmy wszyscy wspólnie przy stole i w końcu moje Wnuki się spotkały.

Ja sama się zdziwiłam jak one wszystkie urosły i za chwilę wkroczą w wiek nastolatek.

Najstarsza już jest w siódmej klasie i kompletnie nie wiem kiedy to zleciało.

Na obiad między innymi Córka upiekła królika, bo je hodują, ale mnie się tak porobiło, że widząc te śliczności w klatkach nie tknę z nich pieczeni!

Jednak człowiek cały czas się zmienia, bo nigdy tak nie miałam!

Był to mile spędzony czas, który był nam potrzebny wszystkim po tych pandemicznych czasach.

Jeśli rozmawialiśmy na poważne tematy, to tylko o wojnie i ani zdania o PiS-e i dobrze, bo po co się denerwować.

Show ukradła malutka, moja Wnusia, która ma dopiero 1,5 roku i to ona grała pierwsze skrzypce, bo takie maleństwa tylko wzruszają.

Pogoda dopisała i Wnuki spędziły sporo czasu w ogrodzie, ale niestety jutro już wszystko wraca do normy i wrócimy do rzeczywistości!

Można się spodziewać, że na nowo zacznie się szaleństwo „pisowskie” i szybko zapomnimy o świętach.

Zdałam sobie sprawę z tego, że może być tak, iż nie będę na weselach moich Wnuków, bo ich rodzice pobrali się będąc w wieku dojrzałym – niestety tak się ułożyło życie.

Oglądam na TVN-e – doglądając M – wspomnienia z pożaru Katedry Notre Dame w Paryżu.

Ta tragedia wydarzyła się 15 kwietnia 2019 roku.

Jeśli płoną zabytki, to krwawią ludzkie serca i moje krwawiło widząc ten straszny ogień.

Do dzisiaj jest tam czas rozliczeń i szukanie winnych, tak jak u nas po katastrofie w Smoleńsku!

Czytam, że cały czas trwają prace odbudowy Katedry, ale zdaje się, że to potrwa latami.

Mam zdjęcie z Katedrą w tle, zrobione w 2000 roku, kiedy byłam w Paryżu, a ona miała się świetnie.

Do Paryża mnie i moją Młodszą zaprosiła Starsza Córka, która tam pracowała.

Jechałyśmy autokarem i już nie pamiętam ile godzin, ale to tył ten czas, że zakochałam się w Paryżu i choć mentalnie się Francja zmieniła, to sam Paryż wciąż jest miastem urzekającym – miastem zakochanych.

Święta w obliczu wojny!

Lubię ten stan, kiedy po porządkach domowych można już odsapnąć i odpocząć!

Właśnie po południu już odpoczywałam, ale i bardzo się wzruszyłam, że w naszym morzu Bałtyk pojawiły się delfiny – matko jak się cieszyli ci, którzy je widzieli.

Bardzo, ale to bardzo dużo pomógł mi mój M i bez niego nie poszłoby tak szybko, bo niestety, ale sił coraz mniej.

We dwoje i raźniej i weselej i jest obopólna satysfakcja, że znowu daliśmy sobie sami radę.

Będąc dziś w kuchni zauważyłam, że u naszych sąsiadów, mieszkających na przeciwko od lat – a jest to starsze od nas małżeństwo, sprzątała im mieszkanie wynajęta, młoda kobieta.

Oni też zawsze dawali sobie sami radę, ale niestety czas robi swoje i trzeba powierzyć sprzątanie komuś młodszemu i silniejszemu.

Taka jest kolej rzeczy i sobie pomyślałam, że nas też to niestety czeka i jak dużo ja bym dała, aby znowu być młodszą i mieć tyle siły, co kiedyś!

Podzieliłam się uwagą z M i na chwilę oboje zamilkliśmy, bo oboje przecież wiemy!

Planując świąteczne menu doszliśmy też do wniosku, że już nawet nie jemy tyle, co kiedyś, a więc będzie minimalistycznie.

Mamy zaproszenie do Córki w drugi dzień świąt i tam się spotka cała rodzina.

Dla nas zrobiłam sałatkę warzywną, sparzyłam białą kiełbasę, ugotowałam żurek z kiełbasą i jajkiem, zrobiłam śledziki w oleju oraz upiekłam ciasto.

M mnie poprosił, abym mu upiekła najzwyczajniejsze ciasto z owocami, takie, które się zawsze udaje, bo on takie lubi najbardziej.

Nie znosi tych kupnych z kremem, a i mnie smakuje z ciast – ciasto drożdżowe z kruszonką

Trochę się bałam je piec z nowym piekarniku, którego jeszcze nie znam, ale się udało nie przypalić.

Bardzo się cieszę na spotkanie z rodziną i Wnukami, bo teraz kiedy pandemia trochę odpuściła spotkamy się bez stresu.

Pelargonie posadzone i niech się już hartują za oknem!

Mama M mojego już jest bardzo słaba, a więc nie przyjdzie do nas na śniadanie.

Spakuję trochę jedzenia i M pójdzie z Nią posiedzieć, bo kobieta już nie kojarzy, że mamy święta i tak oto wygląda starość, która dotknie nas wszystkich.

I gdyby tej wojny nie było u naszych bram, i gdyby w Polsce była praworządność, to było by pięknie nawet jeśli wiosna nie dopisuje.

I gdyby inflacja nie szalała, a idą czasy strasznie drogie i w tym momencie żal mi ludzi młodych na dorobku, bo za chwilę będą musieli mocno zacisnąć pasa!

Żal mi ludzi starszych, którym za chwilę nawet miska ryżu będzie za droga.

Ale cóż ja na to poradzę, skoro PiS ma wciąż 40% w sondażach.

Ja z M wzięliśmy z banku swoje oszczędności, bo nie chcemy dać się okraść Glapińskiemu, a także remont zrobiliśmy po ludzkich pieniądzach, bo wyczuliśmy, co się w Polsce wydarzy.

Marek Belka – kiedyś prezes NBP zapowiedział, że inflacja będzie galopująca i zdaje się, że Polacy będą musieli jeść ziemniaki z jednej misy – lekko okraszone.

Mimo to – spokojnych świąt i ciekawe jest to, o czym ludzie będą rozmawiali przy świątecznych stołach – dużo skromniejszych!

O wojnie, o inflacji, o drożyźnie, o cenach, czy o przyszłości Polski!

Ojciec sadysta!

Każdy dorosły z nas wyniósł z domu jakieś wychowanie niezależnie jaki to był dom.

Osobiście twierdzę, że nie ma „domu bez złomu” i każdy z nas doświadczył różnych momentów, bo dobrych, ale i złych.

Ile razy sobie powtarzaliśmy, że nigdy nie będę taka/taki jak moja matka, albo jak mój ojciec i nie powtórzę ich błędów kiedy założę swoją rodzinę.

Oczywiście, że różnie to bywa, bo wszystko zależy od tego na jakiego partnera – partnerkę trafimy i jak się to życie małżeńskie układać będzie.

Ja wychodząc z domu i zakładając rodzinę przysięgłam sobie, że niezależnie ile dzieci będę miała, to będę je kochała jednakowo, jeśli nawet będą się od siebie różniły.

Przysięgi dotrzymałam i moje dzieci wiedzą, że je kocham cała sobą, mimo, że obie mają już po 40-tce.

Zawsze chciałam i dążyłam do tego, aby wyrosły na dobrych i empatycznych ludzi i to też mi się udało!

Niczego im nie narzucałam i one same wybrały swoją drogę i żadna nie ma pretensji, że coś im w życiu schrzaniłam i mam czyste sumienie.

Właśnie tak obserwuję tego naszego Anżeja, który wciąż maniakalnie powtarza, że jest prezydentem i tak się zastanawiam z jakiego domu on wyszedł, że jest tak pokrzywiony przez los.

Zapamiętam go z jego dziwacznych, napompowanych min i z tego, że wciąż klęczy, bo w domu, w windzie, na torach, w polu, w metrze i swetrze i tak dalej.

Kto go tak strasznie skrzywdził i okazuje się, że własny ojciec i własna matka zdruzgotali mu psychikę!

Straszne piekło przeszedł w domu, w którym ojciec okazał się sadystą, katolikiem i fanatykiem, że pokrzywił własne dzieci do bólu i śmieszności i czytamy:

„Wychowanie i klękanie, czyli prawa rodzina prezydenta Andrzeja Dudy.

Jan Duda zawsze pilnował, żeby jego dzieci miały piątki z religii i z polskiego. I żeby Andrzej raz w miesiącu się spowiadał. Dziś przestrzega przed „lewactwem i libertynizmem”.

Andrzej Duda na procesji Bo?ego Cia?a w Krakowie

Rodzice prezydenta? Niech mnie pani nie wypytuje, chcę mieć święty spokój – wielu rozmówców w Krakowie tak reaguje na pytania o rodziców prezydenta Andrzeja Dudy. Mówią, że odkąd wygrał wybory, rodzice zrobili się bardzo wrażliwi na punkcie tego, kto i co o nich mówi. Część osób, oczywiście anonimowo, tłumaczy, że państwo Dudowie to ludzie bogobojni, a liberalne media robią z nich katolickich talibów.

Rodzice prezydenta mieszkają w czteropiętrowym gierkowskim bloku z wielkiej płyty na krakowskim Prądniku Białym. Dla części moich rozmówców to był szok, gdy Dudowie opowiedzieli Milenie Kindziuk w wywiadzie rzece pt. „Rodzice prezydenta” o tym, jak w tym mieszkaniu przez lata modlili się wraz z trójką dzieci. Cała piątka klękała i zaczynała odmawiać „Ojcze nasz”.

Mama prezydenta opowiedziała w wywiadzie rzece, że mąż zrobił z tych codziennych modłów rytuał.

Przez cały adwent budziliśmy dzieci o świcie i o 6.30 rano byliśmy już w kościele na roratach. Codziennie. .

– Zanim doszliśmy do pacierza, zaczynaliśmy ze sobą swobodnie rozmawiać, klęcząc lub siedząc na podłodze. Każde z naszej piątki opowiadało, jak spędziło dzień, co ważnego się wydarzyło w przedszkolu, szkole, pracy. I tak niepostrzeżenie upływała cała godzina. Dopiero potem zaczynaliśmy się już naprawdę modlić – wspominała. Dudowie odprawiali razem z dziećmi w domu drogę krzyżową, klęcząc i rozważając kolejne stacje męki Pańskiej. – podkreślała Janina Milewska-Duda. – Chcieliśmy, żeby nasze dzieci traktowały życie religijne poważnie. Jaś był tu zresztą bardzo rygorystyczny”

Autor: Renata Grochal – Newsweek

Mogę spać spokojnie!

Zdjęcie od Córki. Niestety, ale krokusy w Szczecinie już przekwitają.

Moje młodsze Dziecko ma dziś Imieniny, a więc od rana były życzenia, a wczoraj poszedł przelew, by sobie kupiła coś tylko dla siebie!

Stosujemy tę formę i się zawsze sprawdza, bo nikt nie chce niechcianych prezentów.

Był więc od rana kontakt z solenizantką pisemny i na video w telefonie i bardzo się cieszę od , że imię jakie wybrałam ponad 40 lat temu dla Niej – zawsze się jej podoba.

Naprawdę nie ma dużo Lidii i ona jest dumna ze swojego imienia, a ja szczęśliwa, że trafiłam w dziesiątkę, bo to był mój pomysł.

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Córko. 🌸🌺🌻🌼🌷

Potem przyszła wiadomość na FB – mamo wpadnę na kawę o 16.

Zapowiedziało się moje starsze Dziecko, bo choć mieszka ode mnie parę ulic dalej, to nie rozpieszcza mnie wizytami.

Nie nalegam, bo to też jest zapędzona Istota, gdyż wzięła na swoje barki naprawdę dużo i wiem doskonale, że nie ma czasu na pieszczoty z matką.

Praca, ogrody dwa do obrobienia, działalność społeczna, zespół muzyczny, dziecko na różnych zajęciach, zwierzęta i sama nie wie, kiedy jest wieczór, aby odpocząć w końcu.

Posiedziałyśmy sobie tylko we dwie przy kawie i dużo rozmawiałyśmy o życiu – tak po prostu.

Opowiedziała, co się u niej dzieje, a dla mnie miód na moje serce, że jest zadowolona z wykonywanej pracy, a także z życia rodzinnego.

Miód na moje serce, że obu się układa, a jeśli są jakieś kłopoty, to mnie tym nie obarczają, abym się nie martwiła, bo wiedzą jaka ja jestem!

Moje Wnuki, to już prawie nastolatki, ale to rodzice je wychowują, a ja nigdy nie miałam alarmowych telefonów – mamo pomóż, mamo przyjedź, mamo, bo nie daję sobie rady!

Zawsze same szukały rozwiązań nie obarczając mnie właściwie niczym, a ja wiem, że One moje Wnuki wychowują na dobrych, wrażliwych ludzi.

Jeśli teraz nad czymś zapłaczę, to nad tym, że wiem w jakiej Polsce przyjdzie im wszystkim żyć, a lekko nie będzie.

Kaczyński dziś zapowiedział jakieś „OD NOWA” – strach się bać.

Jeśli zapłaczę, to nad wojną blisko nas, bo tam jest tragedia i tak trudno się z tym pogodzić.

Nie mam jednak powodu płakać nad moimi bliskimi, bo póki co, wszystko gra i z tego powodu mogę być szczęśliwą babcią, a na stare lata mogę być spokojna i niech to trwa!

W tym wszystkim udział ma też mój Mąż, który kiedy tylko jest potrzeba – pomaga jako człowiek nie potrafiący odmówić.

I tak to się u mnie kręci!

I jeszcze coś na dobry humor jaki mnie i dziś rozświetlił dzień.

– Najdroższa pani Heleno, czy chce pani być moją?

– To zależy od tego, czy zawsze pan będzie mi posłuszny.

– Zawsze i wszędzie.

– I pozwoli pan mieszkać przy nas i mojej matce?

– Ależ naturalnie, droga pani!

– Nie będzie pan grał w karty, pił trunków, palił tytoniu i spoglądał na ładne kobietki?

– Nigdy, przenigdy.

– I nie będzie pan nigdy przychodził po 10-tej do domu?

– Niech Bóg mnie zachowa.

– No to ja pana przepraszam ale takiego safanduły nie zniosłabym w domu. Do widzenia panu!

autor n/n

Ojciec i córka!

Przeczytałam poniższy list ojca do swojej córki i się zwyczajnie popłakałam.

Każdemu dziecku potrzebny jest ojciec i matka.

Nie wystarczy tylko spłodzić dziecko i dać mu życie – nie wystarcza!

Trzeba jeszcze je wspierać na każdym etapie życia swojego dziecka – dzieci!

Ja tego nie miałam ze strony ojca, bo albo go w domu nie było, a potem po prostu pił i się awanturował.

Nie pamiętam rodzinnych świąt, spacerów, rozmów i nie pamiętam, żeby ojciec pokazywał mi i tłumaczył otaczający świat.

Nie nauczył mnie niczego, bo na przykład nazwy drzew, ptaków, gry w piłkę, jazdy na rowerze, łyżwach, bo nic takiego się nie działo.

W domu była przemoc, która została we mnie na całe życie, bo nie rozmawiało się o uczuciach, a na zimno katowało.

Ojciec nie interesował się jakie robię postępy w nauce, co robię, jakie mam stopnie.

Nawet nie wiedział, do której klasy chodzę i kto jest moim wychowawcą.

Nie był nigdy na wywiadówce, a i tak wciąż mi wmawiał, że jestem do niczego i nic ze mnie dobrego nie wyrośnie.

Wyśmiewał mój proces dojrzewania – dosłownie się śmiał ze mnie.

Odebrał mi poczucie mojej wartości na wiele lat z czym walczyłam – wiele lat, bo uwierzyłam, że jestem nic nie warta.

Zabił we mnie radość z młodości i musiałam bardzo szybko stać się dorosła.

Moje koleżanki często się mnie w szkole pytały dlaczego jestem taka poważna, a ja po prostu już taka byłam.

Dlatego ten list mnie tak bardzo wzruszył, bo nigdy nie miałam takiego taty, za którym tęskniłam, a nie dostałam nic!

Chcę też nadmienić, że ten list powinien przeczytać każdy rodzic, bo mama i tata.

Jest on o tym także, że nasze dziecko jest nasze i to rodzice mają prawo mu wpajać, iż żaden minister edukacji nie ma PRAWA ingerować w jego wychowanie w sposób narzucony przez partię!

Każdy mądry rodzic ma prawo się wtrącać w wychowanie przez szkołę i sprzeciwiać się choremu Czarnkowi, bo przyszłe społeczeństwo ma być mądre, szeroko myślące – światowo, a nie po kościelnej myśli!

Dość indoktrynacji naszych dzieci, wnuków, młodzieży!

Z tej mojej ścieżki życiowej sama przed sobą się przyznaję, że strasznie kocham moje Córki, ale zauważyłam, że nie potrafiłam też do końca być wylewna w stosunku do nich.

Nie wyniosłam tego z domu niestety i to się ciągnie za człowiekiem całe życie.

Wiem, że byłam dość szorstką i wymagającą matką, ale one wiedzą, że dla mnie i dla Męża, to są nasze „słoneczka”

„Córko, pamiętaj!

Jeśli ktoś Ci kiedyś powie, że coś jest z Tobą nie tak, to się z nim pożegnaj. Jestem Twoim ojcem i wiem lepiej – wszystko jest z Tobą ok.

Dopóki będziesz się czegoś bała, będziesz od tego zależna i będzie to kierowało Twoim życiem. Uwolnij się od tego a przekonasz się, że jesteś czymś znacznie więcej, niż sądziłaś na swój temat.

Zachowania należy zmieniać, ale Ty jako osoba jesteś niekwestionowalnie dobra, godna, wartościowa, ważna. Nie stań się upartym osłem popełniającym te same błędy i nie bierz osobiście feedbacku dotyczącego Twych ułomności.

Jeśli inni Cię nie rozumieją, to albo nie umiesz tego jeszcze właściwie przekazać albo wybrałaś niewłaściwego odbiorcę. Wybieraj tylko takich ludzi, przy których rośniesz i jesteś akceptowana.

Nie musisz być grzeczna, niewieścia, pasywna ani żadna inna. Możesz być taka, jaka chcesz i żaden leśny dziadek ani konserwa nie mają prawa ingerować w Twoją autonomię. Nikt nie wie lepiej od Ciebie jak masz żyć.

Nie kupuj bajek o tym, jaki model kobiety rzekomo jest dobry, bo to służy do kontroli mas – ofiar społecznego programowania, które wybierają pozorne bezpieczeństwo i akceptację zamiast wolności.

Po każdym rozstaniu, obojętnie, jak bolesnym, zawsze pojawia się miejsce na nowy związek. Gwarantuję Ci, że może być lepszy od poprzedniego – jeśli wyciągniesz wnioski. A jak ich nie wyciągniesz, w kolejnym będzie to samo.

Zaczniesz dojrzewać, gdy zobaczysz, że nie chcesz być taka jak Twoja matka. Gdy będziesz decydowała na bazie tego, co czujesz i będziesz gotowa do obrony swego stanowiska.

Nie musisz czcić rodziców, bo szacunek się zdobywa, a nie się do niego zmusza. To nie są bogowie, a ludzie. Współpracuj i komunikuj się z nimi. Usamodzielnij się. A potem stań najlepszym rodzicem dla siebie samej.

Nikogo nie zawiodłaś, bo nigdy nie byłaś narzędziem realizowania czyichś planów. Zawiedziesz jednak siebie, jeśli będziesz postępować wbrew sobie.

To nie facet, rząd, rodzice mają realizować Twoje potrzeby gdy już jesteś dorosła. Tylko Ty znasz siebie i tylko Ty możesz być za nie odpowiedzialna.

Możesz być, kim zechcesz. Planuj, motywuj się, realizuj, wyciągaj wnioski. Nie musisz się nikomu ani niczemu poświęcać. Nie wierz tym, co nazwą to egoizmem, bo oni nie rozumieją, że dopiero niezależny i spełniony człowiek może być wartością dla innych.

Jeśli ktoś Ci kiedyś powie, że musisz być bardziej twarda, to przytul ją mocno i doradź, by wybaczyła swoim rodzicom. Twardość to mechanizm obronny na lęk i odrzucenie. Zrób na te uczucia przestrzeń i przestań od nich uciekać.

Nie potrzebujesz akceptacji innych do budowania poczucia własnej wartości. Potrzebujesz kompetencji, które mają wartość rynkową i determinacji w osiąganiu swoich celów.

Słuchaj swojej intuicji. Badania zostaną obalone, rady się zmienią, ale to, co mówi Ci serce, pozostanie na zawsze Twoje. Ten wewnętrzny głos nie może być zagłuszony ani rozsądkiem ani radami innych.

Miłość nie jest magiczną siłą, która przychodzi i odchodzi. Można się jej nauczyć, a potem ją świadomie dawać i brać. W prawdziwych związkach jest fundament bliskości, namiętności i zaangażowania, komunikacji i zdrowej psyche, a nie magii.

Jeśli będziesz się porównywać do innych kobiet, to pamiętaj, że każda może mieć tyłek i piersi przykryte modnymi ciuchami oraz przypudrowane policzki, ale żadna nie ma takiego umysłu, duszy, historii osobistej, jak Ty. Porównuj jabłka tylko do jabłek.

Jeżeli żonaty facet będzie Ci mówił, że jest w trudnym związku i nie może odejść od żony, odejdź od niego jak najszybciej jeśli nie chcesz stać się środkiem do uzupełniania jego braków. Wykorzystuje Cię, a Ty się wykorzystywać dajesz.

Jak usłyszysz, że: za krótka sukienka, faceci tak mają, wyglądasz jak szkielet, nie jedz tyle, sama się prosiłaś, zimna się zrobiłaś, masz się uśmiechać, wciągnij brzuch, bądź cicho, nie pokazuj za dużo, nie przeklinaj, ściągasz na siebie uwagę, kiedy dzieci, feministka, nie płacz… To weź głęboki oddech i uświadom tę osobę, że czas się obudzić z kulturowego programowania.

Zawsze szukaj w ludziach dobra. Gdy poznasz cierpienie, przez które przechodzili, zrozumiesz, dlaczego są tacy, jacy są. Bądź wyrozumiała, tolerancyjna, spokojna.

Zarabiaj swoje pieniądze, rób swoje wykształcenie, miej swoje kompetencje, realizuj własne marzenia.

Ty zarządzasz i jesteś odpowiedzialna za swoje życie: nie los, nie religia, nie rodzice, nie kultura. Ty, Ty, Ty, Ty.

I choćby się waliło i paliło, choćby nie wiadomo jak było trudno, to chcę, byś pamiętała, że jesteś tak ważna, tak kochana, tak niepowtarzalna, że jest ktoś, kto bez sekundy zawahania mógłby dla Ciebie oddać swoje życie.

To święte prawo. Zapamiętaj je na zawsze.

Ściskam

Tata”

Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby, ludzie stoją, plaża i ocean

Suma summarum!

Tęcza w moim mieście dzisiaj

Jacek Kurski – szef szczujni, to jest rozrywkowy „menszczyzna”

Co rusz wypuszcza jakieś koncerty i zaprasza do nich nieudaczników śpiewających.

Kocha disco – polo i ludziska w rytmy podskakują sobie i zapominają wówczas, że idzie bieda z nędzą już od samego początku, nowego roku!

Dziś znowu był koncert, ale nie poświęcony żołnierzom na granicy, a rodzinom polskim.

Według tego nierządu rodzina jest najważniejsza i nawet jak dzieje się w niej patologia, to ta rodzina musi trwać za wszelką cenę.

Kurski stawia więc na rodzinę mimo, że porzucił pierwszą żonę i swoje, dwoje dzieci.

Bez rozwodu kościelnego zakochał się w kobiecie, która lubi czekoladki kupione przez ochroniarzy, którzy wożą jej bieliznę do pralni, ale jej też spłodził dzieciątko.

Taki z niego przykładny strażnik rodziny, kiedy z pierwszą żoną brylował w Watykanie, a teraz drugiej nie brakuje ptasiego mleka.

Zauważyłam na tym koncercie śpiewającą aktorkę Ewę Dałkowską z Jerzym Zelnikiem, którzy się całkowicie zaprzedali PiS-owi, ale i pieniążki odpowiednie wzięli.

Zaśpiewała też antyszczpionkowa Edyta Górniak i więcej ja tam gwiazd nie widziałam, ale zaprzęgli do tej farsy – dzieci!

Rodzina jest najważniejsza i musi trwać w całości i zakazane będą rozwody, ale kiedy słyszę, że w rodzinie jest molestowane dziecko i cały ten aparat nawet palcem nie kiwnie, a dziecko popełnia samobójstwo, to krew się burzy i nóż w kieszeni się sam otwiera.

12 letnia dziewczynka wysyłała sygnały, że coś się strasznego dzieje, ale ten skorumpowany aparat i służby byli na to ślepi i głusi i już dziewczynki nie ma.

Pytam więc kto za tę zbrodnię odpowie, skoro służby słały pisma w tą i tamtą stronę, a dziecko nie wytrzymało!

To jest bandycki kraj i nich sobie robią koncerty ze słodko – pierdzącymi utworami z Bogiem na ryjach, ale hańby z siebie nie zmyją!

U nas jest tak, a w Ameryce dzisiaj obchodzono rocznicę napadu na Kapitol.

Wystąpił Joe Biden, który całym sobą broni demokracji w swoim kraju i nie mówi do Narodu, że ludzie LGBT, to nie są ludzie, a ideologia i nie opowiada, że on się całe życie uczy.

Jak ja zazdroszczę Ameryce Prezydenta, który mimo wieku ma jasny umysł i nie pieprzy andronów:

Różnica między Anżejem i Bidenem jest taka, że Bidena mogę słuchać godzinami.

W Kazachstanie na ulicę wyszli młodzi ludzie, bo mają dość biedy, nepotyzmu i korupcji!

Walczą o obalenie skorumpowanego rządu i tylko się boję, że w tą walkę wpieprzy się im Putin i zagarnie im kraj!

Dzieje się kochani – oj dzieje i patrząc na to, po swojemu modlę się o pokój na świecie, bo kiedyś to wszystko może runąć i zachwieje w posadach!

Leci w kierunku Ziemi asteroida, ale ona nie zniszczy Ziemi, bo to my – ludzie ją zniszczymy!

O pandemii, to ja sobie takie coś wymyśliłam.

Siedział sobie w laboratorium niestabilny Chińczyk i tak sobie tego wirusa wypuścił dla jaj i mamy, to co mamy!

Codziennie w Polsce spada 6 Tupolewów, a ten nierząd rozkłada ręce – niech umierają!

Świąteczne dyskusje!

Byliśmy na świątecznym obiedzie u Córki i w końcu spotkała się prawie cała rodzina.

W końcu zobaczyłam swoje Wnuki, bo niestety, ale pandemia nas rozdzieliła na wiele miesięcy, a każdy dmucha na zimne.

Córka naprawdę się napracowała, aby to wszystko przygotować i chylę czoła, bo robi teraz to, co kiedyś szykowałam ja!

To tylko obiad powiecie, ale trzeba się napracować, aby nakarmić tyle osób i tu dziękuję Jej i mojemu Zięciowi, którzy nas ugościli!

Dostałam pozwolenie, ale i cudne prezenty, na to by napisać o czym żeśmy rozmawiali, bo i u nas nie obyło się bez rozmów o kościele, księżach i polityce.

Było nawet ostro i ja sama wdałam się w rozmowy i już wiem, że młodzi ludzie zupełnie inaczej postrzegają naszą rzeczywistość pod rządami PiS-u.

Ja się jako seniorka wściekam, pomstuję i nie zgadzam się z tym, co oni wyprawiają, a młodzi przyjmuję pozycję lajtową, a więc stało się tak, że moje argumenty, iż rządzi nami mafia się nie przebiły.

Oni, czyli młodzi zupełnie inaczej to wszystko widzą i usłyszałam, że żaden polityk z PiS od kradzieży i afer nie zostanie rozliczony, a zresztą, to wszystko jest winą PO i gadaj z nimi.

W sprawie migrantów też mi się dostało, ale miałam i poparcie, że ci ludzie tam na granicy potrzebują naszej pomocy!

Ktoś inny, że nie należy ich wpuszczać, bo to są nieroby i brudasy i nigdzie nie chcą pracować, a wymagają!

Tematów było wiele i nie o wszystkich chcę pisać, ale jeden był taki, że gdyby 6 lat temu opozycja dała ludziom pomoc finansową i zatroszczyła się o swoich rodaków, to by nigdy nie straciła władzy i tu się kurna zgadzam.

Młodzi uważają, że za dwa lata PiS ponownie wygra wybory, a, że chcą nam zabrać Wolne Media, to i co z tego!

Nie dochodzi do nich, że będziemy jak Węgry, Turcja, czy Rosja, bo oni biegnąć przez życie nie mają czasu na jakieś tam media.

Jak napisałam, było ostro, ale najważniejsze, że rozstaliśmy się w zgodzie, bo można dyskutować i skakać sobie do oczu.

Dziś jeszcze jasno i wyraźnie ogłosiłam wszystkim, że kiedy umrę, to nie życzę sobie żadnego księdza i wiem, że to zostanie spełnione.

Nie wierzę w księży, a jeśli jest Bóg, to niech mnie On rozliczy, a może rozgrzeszy!

Zrobiłam to dziś oficjalnie, bo nie tylko na blogu!

Mam być wesoło, bo kiedy kitę odwalę, będzie wspaniale i wszyscy mają się cieszyć, choć moje życie etapami było bardzo smutne.

Nieustająco – Wesołych Świąt.

Ja tam dalej będę walczyć po swojemu i będę miała swoje, niezależne poglądy:

Dymisja Mejzy mnie nie rusza!
Ruszy mnie dymisja całej tej bandy

i nie pozwólmy im spieprzyć do Argentyny!

Życie z pracoholikiem!

Sklep Kama „Po schodkach”

Nikt im nie powie, że są pracowici i zaradni, a tyko my – dwie żony o imieniu Elżbieta!

Nie powie im o tym ich ojciec, który od dawna nie żyje, a także ich mama, która zawsze była skupiona na swoim zdrowiu bardziej!

Dwaj bracia, a jeden jest moim mężem do wszystkiego, co mają doszli swoją, ciężką pracą.

Każdy z nich działa w innej dziedzinie, ale nie można im odebrać pracowitości i uporu.

Nie potrafią przede wszystkim odpoczywać, bo są pracoholikami i spowolnienie powoduje u nich wyrzuty sumienia.

Muszą być w ruchu i wciąż coś robić, a weekendy i święta są dla nich torturą.

Mam takiego w domu i widzę, co się dzieje, kiedy nagle musi się zatrzymać!

Z takim osobnikiem jest ciężkie życie naprawdę, bo nie potrafi się ogarnąć, odpocząć, położyć i widzę jak się męczy!

Jednak życie z takim osobnikiem ma pozytywne znaczenie, bo ja nigdy nie musiałam się nikogo prosić, by pomógł nam w remoncie, naprawie czegoś, czy też wymianie czegokolwiek, bo takich ludzi cechuje zaradność i są „złotymi rączkami”

Brat mojego Męża ma tak samo, choć działa na innym polu, a więc sam wybudował dom, zasadził wiele drzew i spłodził dwóch synów.

Potem wybudował sam sklep i zajął się handlem i tak, aby go utrzymać, co drugi dzień jedzie po towar w trasę, aby w sklepie niczego nie brakowało.

I nie brakuje, bo my się tam zaopatrujemy i jest wszystko!

To naprawdę jest tyrka i mimo już starszego wieku nie ustaje, bo nie umie po prostu.

Ja wiem, że oni obaj będą pracować dotąd, aż nie daj losie im zabraknie zdrowia.

Wariaci po prostu, ale taki jest ich urok, że wszystko, co robią, to robią przede wszystkim dla rodziny!

Jak napisałam na początku, to tylko my dwie – żony widzimy ile oni robią – dla rodziny, ale także dla własnej satysfakcji, ale także wiedzą, że mają ogromny szacunek otoczenia!

Nie potrafią odmówić pomocy jeśli ktoś się o taką zwraca i ja to wiem najlepiej, bo w moim domu telefon się urywa!

Podsumowując – życie z pracoholikiem nie jest nudne, gdyż ciągle się coś dzieje.

Od rana idzie po zakupy dla swojej ponad 80 letniej mamy.

Trzy raz dziennie pilnuje, aby brała leki i zanosi jej obiad, a w między czasie załatwia dziesiątki, zawodowych spraw, a ja wiem, że ta aktywność trzyma go przy życiu.

Moja rola, to pomaganie i wspieranie i tak razem ten wózek pchamy!