Archiwa tagu: rodzina

Co dalej?

Migawka z mojego miasta

Wczesny poranek i ktoś dzwoni na domofon – otwiera M i słyszy od nieznajomego – dlaczego pan głodzi swoją matkę!

Moja Teściowa liczy sobie 86 lat i już nic nie zrobi koło siebie, a więc wszyscy się organizujemy, aby jej w tej starości pomóc.

Moja Teściowa często wychyla się przez okno i skarży się przechodniom pod blokiem, że jest głodna, albo wymyśla inne powody, aby tylko kogoś z nas wezwać.

Nie raz ludzie do nas dzwonią i mówią, że starsza pani stoi w oknie i zaczepia ludzi.

Jest zaopiekowana, bo cała rodzina jest w to włączona i zmieniamy się z gotowaniem dla niej posiłków, a do tego zatrudniona jest opiekunka, która przychodzi do niej trzy razy w ciągu dnia.

Opiekunka pilnuje posiłków i tego, aby Teściowa je zjadała, a także podaje leki i do tej pory jakoś to funkcjonowało.

Jednak jest coraz gorzej, bo wkrada się demencja, oraz fakt, że Teściowa stała się złośliwa, co rozumiemy i jakoś to wszyscy znosimy.

Nikt jednak nie może z nią być całą dobę, bo M pracuje, a także wciąż pracuje jego brat, a więc byłaby potrzebna opiekunka na całą dobę, ale takiej się nie znajdzie oczywiście.

Robimy, co możemy, aby jej tę samotność jakoś zapełnić, a więc M często chodzi, aby z nią posiedzieć, ale widocznie to wszystko już nie spełnia swojego zadania.

Brat M także nie zapomina o matce i mając sklep zawsze dostarcza jej wszystko świeże – z najwyższej półki, a więc moja Teściowa z pewnością nie jest głodna, ale fama po osiedlu może się roznieść, kiedy ona informuje ludzi, że jest głodna.

Ja gotując obiad zawsze gotuję z myślą o Teściowej, aby na czas miała zupę, czy też drugie danie.

Staram się, aby ta zupa była zawsze ciepła i pożywna i tak samo robi druga synowa, bo dzielimy się dniami, która w jaki dzień przygotowuje jej obiad.

Jeśli chodzi o higienę, to Teściowa tylko mojej Córce daje się wykapać, która zabiera rzeczy jej do prania, ale widocznie wszystko jest za mało co, robimy, gdyż Teściowa nikomu nie dziękuje i wciąż ma o wszystko pretensje.

To szczegół, bo się przyzwyczailiśmy do narzekania, ale co dalej, bo z miesiąca na miesiąc jest coraz tragiczniej.

Tak sobie myślimy, że dobrym rozwiązaniem było by umieszczenie Teściowej w DPS i u nas w mieście taki wybudowali.

Weszłam na ich stronę i faktycznie warunki są luksusowe, a więc może w takim miejscu Teściowa by się odnalazła – w towarzystwie innych seniorów, ale to kosztuje i uwaga –

za jeden miesiąc opieki, to jest 6 tysięcy złotych.

Zajrzałam do innych ośrodków i jest to samo, a więc kogo na to jest stać się pytam?

Jest to dylemat, który nas wszystkich rozwala i mamy związane ręce!

A tak sumując dzisiejszy dzień, to minęło właśnie, że jesteśmy z M już 47 lat!

Reklama

Upokorzyć biedę!

Polsat wpadł na świetny pomysł, aby zrobić dokument pt. „Bogaty dom – biedny dom”

Osobiście jestem zbulwersowana tym programem, bo w nim upodla się jeszcze bardziej biedę.

Dwie rodziny zamieniają się miejscami i bogaci przez pięć dni żyją w warunkach biedy i odwrotnie.

Zamieniają się także dziennym budżetem, a więc bogaci na dzień mają 20 złotych, a biedni np. mają 500 złotych na jeden dzień.

Wydaje mi się, że obie rodziny za taką zamianę otrzymują jakieś pieniądze i za wzięcie udziału w tym programie.

Zrozumiałe jest, że biedna rodzina przystaje na te warunki, bo jakieś pieniądze im się przydadzą, a jakie pieniądze mogą zadowolić bogatych, że godzą się na udział w tym dla mnie kontrowersyjnym programie?

Dzisiaj obejrzałam jeden z odcinków, w którym występowała samotna matka z piątką dzieci – niepracująca, a żyjąca jedynie z socjalu.

Mieszkanie malutkie i w nim ona i te dzieci, a ogrzewanie elektryczne, bo piec węglowy jest zepsuty.

Toaleta w przedpokoju, którą trzeba spłukiwać wężem z kranu.

Rzeszy i ubrania poupychane w każdy kąt, bo brakuje miejsca do przechowywania.

Bogata rodzina, to żona pracująca i dobrze zarabiająca i mąż także.

Na miesiąc mają do dyspozycji 20 tysięcy i oczywiście stać jest ich na luksusowe życie z dwojgiem dzieci.

Dom luksusowy, w którym jest wszystko bardzo nowoczesne i piękne z dużą przestrzenią do życia.

Nagle po zamianie bogacze zderzają się z ograniczeniami i ciasnotą, a biednym na 5 dni daje się odetchnąć od tej, swojej biedy.

Jednak dla biednych, udział w tym programie niczego nie zmienia, bo wrócą do tej swojej biedy, a bogaci mogą to traktować jako przygodę i rozrywkę, oraz zabawę w biedę.

Uważam, że jest to upokorzenie ludzi biednych, bo ludzie piszą, że do programu bierze się patologię, która nie pracuje i żyje z państwowych datków i wcale nie mają dla nich żadnego współczucia.

Biedna matka wchodząc z dziećmi do domu bogatych, rozpłakała się i po prostu czuła się jako gorszy gatunek człowieka, a tylko dlatego, że jest biedna.

Rozumiałabym przekaz tego programu, że Polsat robi remont w mieszkaniu biednej matki i polepsza jej los i dzieci, a tak jest to program o pokazywaniu faktu, że rodzina, rodziną, ale najważniejsze są jednak pieniądze.

Moje święta!

Jak ja się cieszę, że los tak dał, że póki co, nie muszę korzystać z jadłodajni i paczek Caritas.

Poniżej wkleiłam zdjęcie z Bydgoszczy, które ktoś zrobił kolejce stojącej po darmowe jedzenie z Caritas właśnie.

Ja nie wiem, czy w tej kolejce stoją tylko głodni, bo może też pazerni, ale to nie jest moja sprawa.

Media pokazują biedę w Polsce i głodnych Polaków, których nie stać jest, aby kupić sobie cokolwiek na święta, a co będzie dalej?

Panie prezesie niech pan patrzy, co żeście uczynili z tą krainą, w której wielu jest głodnych?

Jadąc dzisiaj z M na obiad do Córki zauważyłam jak bardzo oszczędnie udekorowane świątecznie jest mojej miasto.

Rozmawiam z Zięciem, który z rodziną mieszka w Szczecinie i powiedział mi, że Szczecin prawie całkowicie zrezygnował z iluminacji, bo miasta na to nie stać jest.

Wszyscy oszczędzają, a będzie tylko gorzej, bo energia od Nowego Roku wzrośnie niebotycznie, a to się znowu będzie wiązało ze wzrostem cen!

Osobiście spędziłam dzisiaj pierwszy dzień świąt niesamowicie przyjemnie w prawdziwej, trzypokoleniowej rodzinie.

Córka przygotowała wiele smacznych potraw na obiad i hitem jak zawsze jest jej rosół z prawdziwej kury – żółciutki i fasolka szparagowa w bułką tartą o tej porze roku.

Przy kawie, cieście i lampce wina spędziliśmy cudowny czas na rozmowach, śmiechach i wspomnieniach.

Naszą uwagę skupiała na sobie najmłodsza, ponad dwu letnia Wnusia, która w rozbrajający sposób nas rozśmieszała, a uroku ma w sobie pokłady.

Najstarsza Wnusia, już panienka usiadła w kąciku i zaczęła czytać książkę, którą dostała pod choinkę.

W tle leciał film dla dzieci o Kevinie i dzieci podglądały, a ja stwierdzam, że to jest bardzo smutny film, bo dzieje się w nim bardzo wiele złego i nie ma w nim niczego wesołego.

Mamy taką tradycję, że w święta nie pijemy alkoholu, bo można obyć się bez niego skoro dzieci są mądre i zabawne i niczego nie udają i wprawiają dorosłych w świetny nastrój.

W wielu rodzinach muszą się napić, bo na trzeźwo nie potrafią świętować, gdyż mają w sobie takie hobby, że święta, to jest czas na popicie sobie!

Nie lubię!

Pomału święta się kończą i się rozjedziemy, ale na zawsze zapamiętam taki dzień jak dziś!

Najważniejsze, że prezenty były udane i trafione, a najstarsze Wnuczki ucieszyły się ze szkatułek robionych ręcznie.

Powiedziały, że będą w nich trzymały zaskórniaki i ja się cieszę!

Jeśli na tym obiedzie pojawił się wątek polityczny, to tylko muśnięty i oznajmiłam, że nie mam na kogo głosować!

Walcz Ukraino!

Już pachnie w domu!

Zakupy już zrobione i oto taki wycinek z zaplanowanych na karteczce i kupionych w osiedlowym sklepie bez stania w marketach.

Chyba pierwszy raz tak mam, że nie stresuję się świętami, bo zdałam sobie sprawę z tego, że pewnych spraw nie przeskoczę i nie będę wariowała, by podczas mrozu skoczyć na drabinę, aby umyć okna.

Odświeżone firany muszą jak na razie wystarczyć, a także sięgnięcie dokładniej w celu usunięcia kurzu i umycia podłóg i tak dalej.

Szkło umyte w zmywarce lśni i naprawdę nie będę więcej szaleć tak ze sprzątaniem jak i z gotowaniem.

Nie kupiłam ani jednego świątecznego badziewia, a stroik świąteczny zrobię sama.

To tylko chwila i święta szybko przeminą i nie rozumiem tego szaleństwa ponad miarę!

Wigilię spędzimy we dwoje, a w pierwszy dzień świąt mamy zaproszenie do Córki i to tam zbierze się moja rodzina.

Kiedy dzieci z nami mieszkały, to zawsze było w domu zielone drzewko, a teraz preferuję sztuczną choinkę, która ubrana stoi w piwnicy zabezpieczona folią.

Nie czuję potrzeby, by wyrżnięte drzewko po świętach wywalić na śmietnik, bo musi być po ludzku – ekologicznie i może jestem w tym dziwna.

Jakby nie patrzeć, to i tak chyba sporo jedzenia mi się zrobi, choć starałam się minimalistycznie.

Już dziś w domu pachniało bigosem na golonce z grzybami, tak na wszelki wpadek gdyby ktoś niespodziewany przybył.

Będę robiła sałatkę warzywną jak zawsze, ale tym razem z ananasem dla innego smaku.

Piekła będę w dzień Wigilii drożdżowe racuchy, które jemy z sosem grzybowym i muszę to zrobić, bo M uwielbia.

Upiekę sama ciasto i tylko jeden gatunek z owocami, bo dla nas dwoje więcej nie trzeba.

Zrobię śledzie w oleju, a także gotuję kwaśnicę na białej kiełbasie na drugi dzień świąt.

Miałam jeszcze robić rybę po grecku, ale odpuściłam.

Z pewnością ugotuję kompot z jabłek z suszem i to będzie chyba na tyle.

Od 3 lat jest kłopot z moją Teściową, która z racji wieku odmawia wspólnej Wigilii, czy to u nas, czy to u drugiego syna.

Mój M zawsze idzie spędzić z nią jakiś czas, by nie czuła się kompletnie samotna.

M zawsze dba, by miała akcent świąteczny, a ja szykuję dla niej świąteczne potrawy, choć pamiętam czasy, że kiedy czuła się lepiej u nas bywała.

Niestety, ale takie jest życie, że wszystko przemija i trzeba się z tym pogodzić.

Będę miała ten luksus, że nie będę miała szczególnie z kim się pokłócić na tematy polityczne, bo obiecałam sobie zasznurować w temacie usta.

Zamierzam więc spędzić ten czas na własnych warunkach i dlatego będę odpoczywać, życząc wszystkim zdrowych i spokojnych świąt z takim podejściem, aby spokój nas opanował, bo po nowym roku zacznie się polityczne wariactwo.

Choć może nie jestem wierząca, to wierzę, że te święta scalają rodziny, a może często i nie i nie wyobrażam sobie jak je spędzają faryzeusze z PiS!

Za naszą granicą jest wojna i tam giną ludzie, a więc w te święta bądźmy z nimi myślami.

Sami doceniajmy, to co mamy i cieszymy się z tego, co mamy i nie wariujmy z powodu tych paru świątecznych dni, bo życie szybko mija, że nawet się nie obejrzymy jak minie.

Siedmioletnia Uljana w schronie podczas rosyjskiego ostrzału Bachmuta.

Nikt za nikim nie tęskni!

Jak bardzo wkurzają mnie świąteczne reklamy, które nas atakują już zaraz po Wszystkich Świętych.

To jest istne szaleństwo i tu nie chodzi o fakt, że oto zbliża się ta magia świąt, a chodzi jedynie tylko o to, aby wyciągnąć od ludzi pieniądze i reklamy krzyczą – KUP!

Jak mnie wkurzają te obrazy w reklamach, kiedy pokazywane są rodziny miłujące się i ta miłość aż kapie.

Pokazywane są rodziny kochające się i lubiące spędzać ze sobą ten świąteczny czas od Wigilii aż do końca i tak sobie spijają z dziubków uśmiechnięci, ubrani w reniferki, bo są razem nie tylko w święta, ale i przez cały rok.

Jednak ile jest rodzin, które się nienawidzą z różnych względów, bo z politycznych także.

Właściwie nikt za nikim nie tęskni cały rok, nie dzwonią do siebie cały rok, a mimo wsiadają w środki lokomocji, aby się spotkać na te parę dni i aby przełamać się opłatkiem, bo tak wypada.

Ludzie sami sami siebie oszukują, choć nie wszyscy, że kreują się na chrześcijan, a więc wyobraźmy sobie takiego Ziobrę i Kaczyńskiego i innych akolitów, którzy przez 7 lat odarli Polskę z polskości i ją okradli.

Jak oni śmią łamać się opłatkiem i śpiewać kolędy – obrzydliwość.

Ile ja czytam hejtu w sieci, kiedy rodak opluwa rodaka w sposób, że nie chcę tutaj tego powielać

A potem tacy wyciszeni składają sobie rodzinne życzenia, aby od nowego roku zacząć ponowne okładanie się na portalach społecznościowych, ale i w realu.

Ziobro, jak będziesz mógł ubierać choinkę, która wywodzi się z tradycji niemieckiej, ale tobie to nie będzie przeszkadzać, bo przed świętami zrobisz świąteczną minkę – kanalio.

Tak samo dzieje się w rodzinach, które się nienawidzą, a mimo to zakładają maski siadając do wspólnego stołu.

Ja znam takie dwie rodziny, które nie tęsknią za sobą przez 40 lat mimo, że mieszkają w tej samej miescowości.

Nikt za nikim nie tęskni i nie udaje, że tęskni i każdy sobie rzepkę skrobie i tylko trzeba zadać sobie pytanie kogo to jest wina.

Kogo to jest wina, że siostra nie tęskni za siostrą, a brat z bratem rozmawia tylko służbowo, bo tylko w kwestii chorej matki.

Nie ma mowy, aby razem pobyć ze sobą w święta, bo nikt za nikim nie tęskni!

Moja śp. Mama kiedy odchodziła nie potrafiła na koniec powiedzieć, abym z siostrą były razem, bo takie ma życzenie i tak nikt za nikim nie tęskni i nikomu na niczym nie zależy.

Jak tak sobie wspominam te 40 lat minionych, to jest mi cholernie przykro.

Swoim dzieciom wciąż przypominam, że kiedy odejdą ich rodzice, to zostaną tylko we dwie i mają siebie wspierać, bo nigdy nie było tak, że jedno dziecko jest lepsze od drugiego!

To od dorosłych wszystko zależy!

Być kobietą!

I u mnie spadł śnieg, ale meteorolodzy wieszczą, że długo nie poleży, bo w Polsce już nie ma prawdziwych zim.

Zmiana klimatu i ocieplenie zrobiło swoje.

Może choć u mnie zamarznie jezioro, aby dzieci i dorośli mogli pośmigać na łyżwach!

Chodzi mi po głowie inny temat od jakiegoś czasu.

Ile zakochana kobieta w swoim mężu może znieść i tu posłużę się przykładem małżeństwa Piotra Kraśki.

Jest świetnym dziennikarzem, ale ma na koncie sporo grzechów.

Ożenił się z piękną kobietą i dorobili się trójki dzieci.

Z racji swojej pracy Piotr Kraśko był wciąż zajęty, jako prowadzący główne wydanie Faktów w TVN.

Jest to prestiżowe stanowisko, na którym poległ śp. Kamil Durczok, który wyszedł z raka, ale tego nie docenił.

Piotr Kraśko zna się bardzo dobrze na polityce amerykańskiej, ale są w jego życiorysie rysy.

Miał romans z koleżanką jego żony, panią M. Rozenek i to się wydało.

Z pewnością w domu były awantury, ale jego żona z czasem mu to wybaczyła, bo przecież mają dzieci.

Pewnie wybaczyła, ale nigdy nie zapomniała, bo tego się nie zapomina!

Potem wyszło na jaw, że Kraśko 6 lat jeździł bez prawa jazdy i pojawiła się kolejna rysa, którą musiała przełknąć jego żona – Karolina.

Poszedł na zwolnienie, bo Fakty sugerowały, że musi się na jakiś czas usunąć z pracy, a więc z tego powodu wpadł w depresję i znowu koło niego chodziła żona.

Trochę to trwało, bo kilka miesięcy i został oddelegowany do USA jako korespondent i znowu zostawił żonę z dziećmi.

Jest jakaś granica, kiedy kobieta zostaje wciąż poddawana próbie, a kiedy on jest z daleka od domu, to może znowu trafić się zdrada.

Bardzo współczuję pani Karolinie, że wciąż własny mąż naraża ją na takie próby, a ona żyje w wiecznym lęku – w niepokoju o własną rodzinę i małżeństwo.

Ja nie chcę powiedzieć, że powinna go rzucić i układać sobie życie na nowo, bo wiele kobiet tego nie potrafi i kocha za bardzo!

Jest wiele takich kobiet, które mimo doznanych krzywd są w stanie znieść wszystko dla kochanego faceta, który po prostu okazuje się niedojrzały i jest zwyczajnie narcyzem zakochanym tylko w sobie.

Mężczyzna może być świetnie wykształconym, ale kiedy urodzi się ze słomą w butach, to i z nią się zestarzeje i żadne fakultety nic tu nie pomogą!

Tkwienie w takim, toksycznym małżeństwie nie jest łatwe dla kobiety.

Jedyne, co może je uratować, to przyznanie się do win i jasne określenie, iż owszem wiele razy ciebie zraniłem, ale już jestem inny, starszy, mądrzejszy i żałuję, że ciebie zraniłem i nigdy więcej tego nie zrobię.

Podsumowując, to znam ludzi wykształconych, którzy gnoją swoje żony im oddane.

Nikt by w mieście tego nie podejrzewał, że wykształcony jest chamem!

Rodzinnie!

Listopad w rodzinie obfituje w uroczystości i jakiś miesiąc temu zaplanowaliśmy, że spotkamy się rodzinnie w restauracji.

2 listopada nasza Wnusia dwuletnia obchodziła swoje urodziny.

4 listopada M miał też swoje urodziny.

5 listopada ja obchodzę imieniny, a teściowa urodziny, a więc trochę się tego nazbierało.

Wszystko cudownie się układało i wszyscy byli zadowoleni, że się rodzinnie spotkamy, ale nie zawsze jest tak pięknie, jak sobie to wyobrażamy.

2 letnia Wnusia zachorowała i Mama musiała z nią zostać w domu w Szczecinie.

Były balony dla malutkiej i był tort, a została nam tylko video konferencja i wszystkim było po prostu przykro.

Zjedliśmy wspólny obiad, potem kawa, ciasto i po malutkim drinku było.

Wspólnie spędzony czas każdemu dobrze zrobił, a dzieci starsze złapały świetny kontakt i tak minęło parę wspólnych godzin.

Tym sposobem oszczędziłam sobie agresywnych wystąpień Kaczyńskiego, co wiem z powtórek i dobrze mi to zrobiło.

Jako rodzina lubimy się spotykać, ale w obronie Polski staję tylko ja, gdyż inni nie widzą tego, co ja.

Mówią, że panikuję i w rozmowie chyba wyszłam na oszołomkę.

W Polsce jest hiper i super, a więc mimo uwielbienia dla nich, ostatni raz zajęłam swoje stanowisko.

Kurtyna.

1 listopad – rodzina!

Wciąż odkładamy wszystko „na potem”

na jutro, na kiedyś, na lepszy czas…

A czas nie biegnie tam i z powrotem,

zrobi na przekór, wbrew nam.

Przeminie; a my jak zawsze zwlekamy:

nie teraz, nie dzisiaj, nie już.

Ciągle myślimy, że czas wciąż mamy

a on nie czeka, no cóż.

Rozkłada ręce, po cichu odchodzi

byle do przodu, na czas.

I jutro z czasem też nie nadchodzi…

I nie ma kolejnych szans…

~Elżbieta Bancerz

Dziś w taki dzień – w Święto Zmarłych my rodzice zostaliśmy zaproszeni na obiad przez naszą Córkę.

Obiad był przepyszny, a zawsze furorę robi fasolka szparagowa zawekowana latem, a podana z bułką tartą i masłem.

Potem była kawa i ciasto i wspólne pogaduchy z Wnukami i sama nie wiem, kiedy one tak urosły i stały się prawie nastolatkami.

Było dużo śmiechu z ich opowieści i naprawdę było zabawnie i śmiesznie.

Był to naprawdę fajny czas, a dzieci zawsze wnoszą od siebie radość taką, że po pandemii na nowo je poznaję.

Bardzo mi zależy na tym, aby kiedy staną się dorosłymi wciąż były blisko siebie i kontaktowały się w przyszłości, aby te więzi trwały.

Moja śp. Mama nie zadbało o to nigdy i moje więzi z siostrą rozlazły się 30 lat temu.

Taki sam błąd zrobiła Matka mojego M, który ma brata i oni kontaktują się ze sobą tylko wówczas, kiedy trzeba uzgodnić wspólną opiekę nad nią i to wszystko.

Nie spotykamy się, bo po prostu jest między nami przepaść i nic już tego nie naprawi i jest to strasznie przykre.

Dobijam się do swoich Córek, by pielęgnowały więź między sobą, bo nigdy nie wiadomo, co może się w ich życiu wydarzyć.

Mam nadzieję, że będą się wspierać w każdej radości i ewentualnym nieszczęściu, bo to ważne zwłaszcza na te starsze lata.

Jakże zawsze zazdroszczę rodzinom, które się wspierają i spotykają się ze sobą podczas różnych okazji i składają sobie, tak po ludzku życzenia z różnych okazji!

Jednak wiem, że polskie rodziny często się nienawidzą i nawet przy grobach bliskich się nie spotykają, a jeśli – to z niechęcią raz na rok!

Kiedy stoję nad grobem moich rodziców, to mówię, że oto przyszła ta gorsza córka, którą ojciec bił, a matka nigdy nie powiedziała, że mnie kocha i muszę z tym jakoś żyć.

Nawet nie uwzględniła mnie w testamencie, narażając mnie na długą batalię w sądzie.

Z tego powodu czuję się często osamotniona, bo nie mam rodziców, ale na szczęście mam swoje Dzieci, Męża i Wnuki!

To był bardzo dobry dzień mimo, że smutny!

Addio pomidory i nie tylko!

Dostałam przepyszne pomidory różnokolorowe od mojej Starszej Córki i Zięcia.

Co roku zbierają spod folii kilkanaście kilogramów, swojskich, zdrowych owoców, a jak wiadomo pracy przy tym jest bardzo dużo.

Dziś więc gotowałam zupę pomidorową, która z takich pomidorów jest pyszna, a z drugiej części zrobiłam sałatkę z tychże pomidorów, którą sama sobie wymyśliłam i tak:

  • umyte pomidory po odcięciu dupek pokroiłam w kostkę,
  • posoliłam, popieprzyłam,
  • dodałam czerwoną cebulę pokrojoną drobno i przeciśnięty ząbek czosnku,
  • a na sam koniec dużą łyżkę majonezu,
  • pomidory puszczają swój, naturalny sok i wychodzi z tego smaczny sos.

Jest to smaczna sałatka bogata w witaminy i przede wszystkim w potas.

Może macie swoje przepisy na sałatkę pomidorową, bo wiem, że ludzie dodają ser feta i ziarna słonecznika, albo starty, żółty ser, a ja tego nie miałam.

Jeśli coś robię w kuchni i gotuję, to zawsze więcej, bo moja, wiekowa Teściowa zdana już jest na opiekę swojej rodziny.

Naprawdę nie może narzekać na brak opieki z naszej strony, gdyż w opiekę włączone jest 6 osób i każdy się stara, aby niczego jej nie brakowało.

Mamy do pomocy opiekunkę, która się świetnie sprawdza i jest niesamowicie zaangażowana, a moje Starsze Dziecko także poświęca Babci swój czas, a więc kiedyś wszyscy będziemy mieli czyste sumienia, że Teściowa była „zaoopiekowana”

Zrobiłam zdjęcie zapalonej świeczki w domu i paliła się ona u mnie cały dzień.

Miałam dziś w nocy potworny koszmar, bo przyśnili się mi moi śp. Rodzice i nieżyjący Brat mojego Ojca.

Najgorsze było to, że w nocy zarys Ojca jak duch stanął przy moim łóżku i ja to widziałam, aż zakrzyknęła – o Jezu – dosłownie!

Pomyślałam sobie, że Ojciec mnie wzywa do siebie, a nie śnił mi się nigdy.

Bardzo szybko w nocy odpędziłam od siebie tę myśl, aby po prostu zasnąć i przespać noc do rana.

Jednak rano przypomniałam sobie ten sen i postanowiłam zapalić bliskim świeczkę, aby mnie nie dręczyli, a spoczywali spokojnie.

Macie koszmary, które się śnią jakby ktoś dawał Wam znać, że był na tej Ziemi i czegoś tam dokonał, a także zostawił na niej swój ślad?

Zahaczę o politykę jeszcze i powiem Wam, że to państwo już nie działa.

W innym, demokratycznym kraju po ujawnieniu fałszerstw dotyczących katastrofy smoleńskiej do domu i biura Macierewicza weszły służby i by go skuły za kłamstwo smoleńskie, bo dochodzenie dziennikarza TVN-u dogłębnie pokazało, co tam się wydarzyło.

Ten dokument, to jest już gotowy akt oskarżenia, ale nie w Polsce, bo tu już nic nie działa!

Jestem załamana i spuszczam kurtynę jak w teatrze, a sprawa zostanie póki co zamieciona pod dywan – kolejna sprawa!

Druga sprawa, to słuchałam świra Kaczyńskiego w Pruszkowie i wiecie, co mnie przeraża, że ludzie świrowi klaszczą!

Nie liczę godzin i lat!

Tort ten miał swoje przeznaczenie, aby uczcić:

  • 15 rocznicę ślubu mojej Starszej,
  • 16 rocznicę ślubu mojej Młodszej,
  • Moje urodziny
  • a także urodziny Córki koleżanki mojej Starszej, która urodziła się w tym samym dniu i miesiącu co ja, ale oczywiście w innym roczniku, bo to nastolatka piękna jest.

Moje Starsze Dziecko chciało, abyśmy się na tę okoliczności spotkali w naszej, małej knajpce „U Jędrusia”, która jest po remoncie i liftingu.

Od rana byłam podminowana na to spotkanie, a i sprawdziłam na kalkulatorze ile to mi już „pykło”

Oj „pykło” ale skoro nie liczę godzin i lat, to jeszcze jest w miarę okej.

O godzinie 13.30 byliśmy wszyscy na miejscu i podano rosół oraz drugie danie do wyboru, bo były zrazy, schabowy, kotlety z kurczaka i do wyboru surówki.

Potem ciasto, tort, wino.

Było nas wcale nie mało i napiszę Wam, że dawno nie byłam na tak udanej imprezie i tu dziękuję Ci Córko, bo przednio spędziłam z Waszym Tatą czas.

Jedliśmy i rozmawialiśmy, bo nawet o polityce, ale w sposób wywarzony, aby nikogo nie urazić i wiem, że wszyscy zauważają błędną politykę i fakt, że zjeżdżamy na samo dno.

Dziś na Twitterze przeczytałam znamienne słowa, które przytoczę:

Artur na Twitterze

Wiem, że to banalne zabrzmi, ale spędzajcie jak najwięcej czasu ze swoimi dziećmi, najbliższymi. Tata zawsze powtarzał mi „nic więcej ze sobą do grobu nie weźmiesz”, miał rację. Czasem warto wrzucić na luz i poświęcić więcej czasu rodzinie by później tego nie żałować.

Trochę wina i dużo rozmów, oraz śmiechu i czuję się pozytywnie naładowana.

Czuję się jedynaczką, choć mam siostrę (zero życzeń, bo moja śp. Mama nie kiwnęła palcem, byśmy na starsze lata były ze sobą blisko), to moim życiem jest mój Mąż, Córki i Wnuki.

Ja bym oszalała gdyby moje Córki latami się omijały.

Zrobiłabym wszystko, aby to zmienić i naprawić, a ja się tego nie doczekałam.

Jestem więc jedynaczką i ostatnią, samotną w tamtej rodzinie.

Mam tylko nadzieję, że na pogrzeb przyjadą!

Niczego do szczęścia mi nie trzeba, a odnośnie prezentu dla mnie, to byłam podpytywana.

Wymyśliłam, że chciałabym mieć młynek do kawy, aby na świeżo ją mielić i dostałam młynek firmy Bosch i torbę kawy w ziarenkach.

Jutro sobie zaparzę więc kawę po nowemu.

Byliśmy na tym spotkaniu prawie jak włoska rodzina – uczymy się siebie na każdym spotkaniu.

Akumulatory naładowane.