Archiwa tagu: rozważania

Chyba się wielu narażę!

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Ludzie wierzą w Pana Boga i celebrują każde święta idąc do kościoła i się modlą.

Mam w rodzinie wielu takich, którzy każdą niedzielę celebrują od pójścia na niedzielną mszę.

Znam wielu ludzi wierzących, którzy są w kościele potulni, a kiedy z niego wychodzą, to zachowują się nagannie i plotkują, obgadują, kradną, biją swoje żony i dzieci!

Nawet w polityce są tacy, którzy cudzołożą i nie dbają o swoje rodziny i dzieci, ale w kościele klęczą.

Napiszę więc wprost, że ze mną jest tak, że albo jesteś przyzwoitym człowiekiem i się modlisz, albo się modlisz i jesteś bestią!

Nie ma u mnie nic po środku i kiedy czytam, że kolejny ksiądz molestował dziecko, a nawet je gwałcił – to mnie od tego chrześcijaństwa odrzuca.

Uważam, że kościół i kapłani powinni być nieskazitelni, ale tak nigdy w historii koścoła nigdy nie było i ile wojen krwawych było z powodu wiary!

Jeśli czytam, że Rydzyk, bo żaden ojciec okrada emerytów i rencistów, a od rządu ciągnie coraz więcej milionów, to oczywiście nie przybliża mnie o milimetr do kościoła.

Święta Wielkanocne traktuję jako i tylko – spotkanie z moimi Dziećmi i ich rodzinami i tylko dlatego spotkania poświęcam się, aby miło spędzić z nimi czas – rodzinnie i wiosennie.

Dlatego sprzątam dom – na wiosnę i dlatego stoję i gotuję, aby z nimi pobyć dłużej -dwa razy do roku.

Wiem, że wielu się narażę, ale ja mam tak, że albo wiara jest nieskazitelna, albo ja taką brudną wiarę odrzucam i nigdy nie będę tolerowała, bo mi w niej śmierdzi na odległość.

Aby była jasność, to bardzo szanuję ludzi wierzących, którzy są prawymi chrześcijanami i zachowują się zgodnie z dekalogiem, ale ilu jest takich, którzy na miano chrześcijanina nie zasługują.

Weźmy na przykład polityków PiS, którzy tarzają się w kościele Rydzyka, a przyznają sobie sami ogromne premie, kiedy emeryt nie ma na leki i na chleb!

Powtarzam się, że albo jesteś uczciwym katolikiem, albo jesteś szują, a ja to potrafię dostrzec.

Mój znajomy z Facebooka – Adnrzej Rodan – pisarz, zostawił dzisiaj taki komentarz i chyba mnie znienawidzicie, że go powowielam!

 

„CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ…. DZIĘKUJĘ ZA OSTRZEŻENIE!
W tym roku Wielkanoc przypada 1 kwietnia i dlatego forma przywitania jest następująca:
– Chrystus zmartwychwstał!
– Prima aprilis!
Jak powstały święta wielkanocne? Chrześcijanie podpieprzyli wszystkie święta poganom i przejęli jako swoje, ale Wielkanoc ukradli Żydom, których przecież nienawidzą. Pascha – żydowskie święto należy do tzw. świąt ruchomych, czyli świąt, które niekoniecznie wypadały każdego roku w tym samym dniu. Powody tego były takie, że obchodzenie Paschy uzależnione było od czasu żniwa jęczmienia. Było to związane z prawem ofiarowania Panu pierwszego snopa jęczmienia trzeciego dnia po święcie paschy, następnego dnia po pierwszym sabacie ceremonialnym świąt przaśników. Dojrzewanie żniw przebiegało różnie, stąd święto to wypadało każdego roku w innym dniu.
Chrześcijanie bez pardonu ukradli to święto i nazwali je Wielkanocą, jako dni śmierci i zmartwychwstania Jezusa… No cóż w religijnym biznesie nie ma sentymentów”. 

Z wielu dokumentów wiem, że w kościele zawsze byli pedofile i wiedział o tym nasz Papież – Jan Paweł II.

Wiedział o tym Benedykt i nie mogąc się z tym pogodzić – zrezygnował ze swojej funkcji.

Walczy z tym Papież Franciszek, ale to woda na młyn – fakty są faktami:

Wracam na Ziemię i dziś podaję przepis na sernik bez pieczenia i robi się go tak:

Potrzeba nam 5 paczek herbatników.

  • 1 kg sera we waiderku,
  • 3 jajka,
  • 2 budnynie dowolnego smaku,
  • 1 szklanka cukru,
  • zapach waniliowy, albo migdałowy.
  • kostka margaryny, albo masła,
  • rodzynki i bakalie,
  • polewa czekoladowa.

Rozpuścić należy margarynę w garnku, dodać cukier, dodać ser  z wiaderka, 3 jajka i zapach, oraz rodzynki  zamoczone w gorącej wodzie, dwa budnymie i gotować, aż powstają pęchrze w garnku gotującego się sera.

Na blaszcze rozłożyć równiótko herbatniaki, a potem zalać je ciepłą masa serową.

Na wierzch położyć resztę herbatkiów i zalać je polewą czekoladową – ja kupuję.

Moje Dzieci to lubą do kawy!

 

Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz – Julian Tuwim

Dziś w święto Babci odszedł od nas Bogusław Kaczyński w wieku 74 lat. Walczył długo ze swoją niemocą i dzisiaj przegrał heroiczną walkę.

„Bogusław Kaczyński miał wiele programów telewizyjnych, głównie w TVP. Zwykle odpowiadał za prowadzenie najważniejszych wydarzeń muzyki klasycznej w naszym kraju, takie jak Konkurs Chopinowski, Konkurs im. Henryka Wieniawskiego, koncerty Pavarottiego, czy Placido Domingo.

Podnosi się także jego zasługi jeśli chodzi o popularyzację opery i operetki. Był ponadto dziennikarzem i publicystą. Często jego rolę, jeśli chodzi o muzykę klasyczną, porównuje się do tej, jaką odegrał Jerzy Waldorff.”

http://natemat.pl/168991,boguslaw-kaczynski-nie-zyje-zmarl-w-wyniku-doznanego-udaru

Ludzie piszą w sieci, że zmarł człowiek, którego będzie bardzo trudno kimś innym zastąpić, gdyż był profesjonalistą w swojej profesji. Myślę dokładnie tak samo, bo Pana Bogusława słuchało się z rozdziawioną buzią, gdyż potrafił cudownie opowiadać i niezmiernie ciekawie. Miał w sobie po prostu ten rzadko spotykany dar. Niechaj Mistrz spoczywa w spokoju i chóry anielskie niech mu tam grają wszystko, co tak bardzo uwielbiał.

Panie Bogusławie, będzie nudo tu na ziemi – bez Pana. 😦

Małe miasteczko.

Przed tablicą z klepsydrami stoją trzy Panie i wczytują się kto odszedł z miejskiej społeczności.

Jedna zauważa, że odszedł Pan Antoni i głośno to skomentowała, jakby nikt miał jej nie słyszeć.

– Wreszcie kosa zabrała tego skurwiela.

– Co pani mówi. O zmarłych źle się nie mówi – zauważyła inna kobieta.

– Z pewnością nie pójdę na pogrzeb tego dziada, choć doskonale go znałam i całą jego rodzinę.

– Tak, a co paniusiu masz do niego i tu padły pytania ze strony kobiet, które zaciekawione ciągnęły temat.

– No jakże mam szanować tego chu..ja, który szpiclował w pracy wszystkich i donosił na wszystkich, bo to zły człowiek był.

– Doniósł na mojego męża, że niby kradł paliwo i choć sąd mego męża oczyścił, to zepsuł mu zdrowie i mąż po zawale nie może się pozbierać. – Taki to był cwaniak i nie żal mi go!

– On żył tylko po to, by komuś zrobić przykrość i wymyślał swoje teorie na swoich kumpli, bo taki donosiciel z niego był.

– Wszędzie miał wtyki, a i nie jednego kolegę zniszczył. – Lubił wypić, a jak wypił to bestia z niego wychodziła i zniszczył niejedną rodzinę, bo kogoś wywali z pracy.

– Ciekawe ile osób przyjdzie na jego pogrzeb, prócz rodziny?

Niestety, ale kobieta miała rację, bo na pogrzebie była tylko najbliższa rodzina i jedynie delegacja z byłej pracy. Wszyscy kumple od kieliszka nie przyszli, bo znali go z tego, że kapował.

I tak sobie myślę, że ludzie po śmierci oceniają człowieka i to, jakim człowiekiem był, bo ludzie nie zapominają.

Ile czytam w sieci wypowiedzi bardzo złych ludzi. Ile szamba po sobie zostawiają, bo myślą, że są anonimowi, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że Internet nie zapomina i wszystkie kalumnie jakie zostawili w sieci, zostaną w niej na zawsze. Uważam to za naganne i uważam, że trzeba mieć nie po kolei w głowie, aby potomnym zostawić po sobie taki syf.

Niech Prezes Kaczyński sobie żyje jak najdłużej, bo wszak nikomu śmierci się nie życzy. Nawet największemu wrogowi i sądzę, że nikt go w razie śmierci dobrze wspominać nie będzie i wielu odetchnie, bo Prezes psuje codziennie naszą Polskę.

Kiedy Prezes odejdzie, to wielu odetchnie i po jego odejściu mądremu nudno nie będzie.

Jeśli przeżyję Jarosława Kaczyńskiego, co może się zdarzyć, choć nie musi, to nie uronię ani jednej łzy, bo moim Wnukom robi piekło w Polsce. Zapłakałam po innym Kaczyńskim – Bogusławie!

To tyle moich rozważań na temat tego, jak żyjemy i jak nas ocenią po śmierci.

Zakładamy maski i idziemy w świat!

W naszych głowach oprócz szufladek na rozum mamy szufladki, gdzie bardzo starannie poukładane są maski jakie przywdziewamy z chwilą obudzenia się. Te maski są nam potrzebne, aby ukryć się za nimi na potrzeby chwili i sytuacji.

Zakładamy je gdyż nie chcemy być odrzuceni, uważani za głupszych, czy też słabszych, a więc idziemy do pracy i nie jesteśmy sobą, bo przykryci jesteśmy maską, którą prezentujemy w miejscu pracy.

Zakochujemy się i chcemy zdobyć drugą połowę, to też robimy to w masce, aby wypaść jak najlepiej. Chcemy być postrzegani jako interesujący partnerzy, pełni polotu i zalotności.

Nie ma między nami człowieka, który jest rzeczywiście autentyczny i prezentujący swoje prawdziwe oblicze. Jesteśmy inni w realu i jesteśmy inni w wirtualu i jakże często owe maski przeszkadzają nam rozróżnić, co jest prawdą, a co swoistą aktorską grą.

Piszemy na forach, a także na portalach społecznościowych i udowadniamy światu, że jesteśmy fajnymi i otwartymi ludźmi, choć w skrytości ducha jesteśmy nieszczęśliwi, opuszczeni i samotni. Jednak świat i ludzie nie lubią ludzi przygnębionych, a więc wkładamy maskę luzaka i aktora komediowego i okłamujemy wszystkich swoich znajomych, z którymi wymieniamy jakieś tam informacje.

Zakładamy maski w związku małżeńskim także, kiedy chcemy coś ukryć, albo głęboko zataić, a więc nosimy maskę skrywając swoje wielkie tajemnice. Jeśli chcemy tylko brać od drugiej osoby także zakładamy maskę i gramy swoją rolę, by cel osiągnąć.

Maski zakładają zazwyczaj dorośli, bo nie na darmo się mówi, że dzieci są najszczerszymi istotami na świecie, ze swoją dziecięcą naiwnością, jakże słodką i za to je kochamy, ale kiedy dzieci dorastają też zasłaniają się maską w szkole, a potem w dorosłym życiu i tak zatacza się koło.

Aktorzy noszą maski na potrzeby swoich ról, ale i politycy nieźle się maskują. Maski noszą wszyscy i trzeba bardzo być uważnym, aby się nie pomylić deklarując komuś swoją przyjaźń, czy całkowite oddanie. Trzeba ponoć zjeść z drugim człowiekiem beczkę soli, aby rozróżnić prawdę od fałszu.

A wieczorem, podczas wieczornej toalety wszyscy przed lustrem ściągamy nasze maski i dopiero przed snem  jesteśmy sobą, Dopiero wieczorem, gdy oczyścimy nasze twarze z grymasów i zastygłych min i fałszywych uśmiechów spoglądamy w lustrze na siebie – prawdziwych.

Piszę o tym dlatego, ponieważ ostatnimi dniami dwie sprawy mnie na dłużej zatrzymały w moim jestestwie.

Pierwsza, to zamordowanie rodziców przez syna i jego dziewczynę w bestialski sposób i z zimną krwią. Zbrodnia, której nijak się nie da wytłumaczyć i myślę, że najtęższe głowy z dziedziny psychiatrii mają zagwozdkę, co też skłoniło tych ludzi do tak perfidnej zbrodni. Ludzie, którzy ich znali nie potrafią sensownie wytłumaczyć tego czynu, a tu chodzi jedynie o to, że ci młodzi ludzie zdjęli swoje maski i dali upust barbarzyństwu i chuligaństwu z nożem w ręku. Coś się w ich dzieciństwie wydarzyło takiego, że  długo tłumione dało upust i krew się polała. Nijak tego się nie da zrozumieć i zastanawia, gdzie został popełniony błąd wychowawczy!

Druga sprawa, która mnie nurtuje, to sprawa dziecka Super Niani, który już w dorosłym życiu dopuszcza się próby gwałtu na swojej koleżance. Czy do tej pory syn też skrywał się za maską dobrze wychowanego młodzieńca, który nagle zrzuca maskę i staje się bestią? Czy też gdzieś tam został popełniony błąd w wychowaniu, że dziecku czegoś zabrakło i drogą przemocy zapragnął osiągnąć swój cel?

 Nie jestem psychologiem, a zwykłą straszą panią i nie potrafię zrozumieć dlaczego na świecie dokonuje się tyle bestialskich czynów, jakby zaprogramowanych kiedyś tam, a po zdjęciu maski, wdrożonych w czyn. Ten świat wciąż zadziwia, kiedy terroryści w maskach wojskowych i w imię Allacha zabijają ponad setkę dzieci. Nigdy nie pojmę tego.

Mam prawo myśleć, że kiedyś ludzie byli bardziej szczerzy w stosunkach między sobą, bo pamiętam czasy, kiedy w pracy z koleżankami rozmawiałam na najbardziej osobiste sprawy  i do dzisiaj nie wypłynęło nic na światło dzienne, a one także się zwierzały i zostało to tylko w naszych sercach i pamięci.

Teraz w świecie Internetu można doskonale się zamaskować i długo grać fałszywe role, bo dzisiejszy świat technologii ułatwia nam życie, ale nie jest łatwo rozróżnić prawdę od fałszu i prymitywnych, zakamuflowanych postaw ludzkich. Kryjemy się za avatarami i zmyślonymi nickami i w zasadzie nie ma w tym wszystkich człowieka, a są same maski.

Uważamy więc, a w sieci bądźmy najbardziej czujni.

Miłego dnia.

PESEL do poprawki

Z prostokątnego kartonika szczerzysz do mnie kły.

Zapisałeś się w dziwnych cyferkach i jesteś bardzo zły.

Patrzysz na mnie w każdym urzędzie i w twarz mi się śmiejesz,

I żarty sobie robisz w najlepsze i  jak kogut piejesz.

Dobrze ci jest z tym, że masz ubaw po pachy

I robisz sobie ze mnie strachy na lachy.

Uśmiechasz się do mnie fałszywie

Wyciągasz swój jęzor zgryźliwie.

Ranisz mnie ilekroć chcę o tobie nie pamiętać,

To mnie znak dajesz i boli mnie zaraz pięta.

Wsadzasz mi w moje ciało boleści

I świdrujesz me tkanki niewieście.

Raz wejdziesz mi pod łopatkę,

A za chwilę na me serce masz chrapkę.

Wykańczasz mnie ty cholerny draniu,

I marszczysz mą twarz bez pytania.

Co roku dokładasz mnie więcej zmarszczek,

I obciąłeś mi mój gruby, piękny warkocz.

Idź w cholerę ty wredna niecnoto,

Ty diable, koźle uparty!

Daj mi spokojnie pożyć jeszcze trochę,

Bo ci przyłożę tępym młotem.

Znikaj w mej torebce najgłębiej

I nie pokazuj mi się na oczy więcej!

.(autor:  kalinaxa).
.Polubić pesel…

Pesel kulturalnie dał do zrozumienia co jeszcze robić wypada,a co zupełnie nie.Jakie atrakcje zarezerwowane dla młodszego pokolenia,a jakie dla mnie dojrzałej,która niejedno o życiu wie.

Peselu nie oszukam,choć lift na twarzy lat odejmuje i wciąż w te same dżinsy swobodnie mieszczę się.To jednak on bezlitośnie zaraz strofuje,by gdzieś w niepotrzebne szaleństwa zbyt nie zapędzić się.

Przestałam wierzyć już w bajkę o księciu na białym koniu,całować paskudne żaby,swój sen na jawie śnić.Przestałam karmić się kłamem telewizyjnych seriali,o idealnej miłości,która gdzieś dla mnie w świecie tkwi.

I z wiekiem też mi się odechciało grzebać
w śmietniku wspomnień,sól sypać na stare rany,po nocach do księżyca wyć.Bo jak mi życie pokazało nie warto kochać nadto nieprzytomnie
trzeba nauczyć się w życiu ze wszystkim na dystans być.

Tak to pesel wyleczył mnie z wszystkiego
w teatrze życia zagrałam wiele ról.
Lecz mam nadzieję,że jeszcze wiele przede mną,nie tylko krętych,poplątanych ścieżek,
lecz także różami usłanych dróg…

KobietaZwyczajna

 

Jaki sens ma to wszystko?

Rodzimy się z połączenia komórki żeńskiej i męskiej zespolonych w miłośnym akcie – najczęściej chyba. Nie chcemy wiedzieć, że nasze pojawienie się na tym pięknym świecie było tylko dziełem przypadku – prawda?

Kiedy przychodzimy na świat, witani jesteśmy uśmiechem i rozrzewnieniem i dajemy wszystkim ogromną dawkę szczęścia, bo nasze pojawienie się jest najpiękniejszym cudem spośród cudów. Otacza się nas troską i dopieszczaniem, a także trwogą, abyśmy chowali się zdrowo, bo zdrowie jest najwyższą wartością, jaka przydarza się człowiekowi. Karmią nas i ubierają. Dbają o nasz rozwój i każdy pierwszy krok i pierwsze słowa, są największą nagrodą dla rodzica. Rośniemy otoczeni miłością i zmieniamy się z roku na rok. Przekształcamy się z dziecka w nastolatka, który nagle zauważa, że może częściowo sam decydować o  swoim życiu, a więc występuje zjawisko buntu i przez bunt przechodzi każdy nastolatek wkraczający w dorosłe życie. 

Pamiętam, że uczyłam się życia, pilnie je obserwując. Dochodziłam sama do pewnych ważnych wniosków nie pytając nikogo z dorosłych. Nie lubiłam się dzielić swoimi przemyśleniami i spostrzeżeniami i tak zbudowałam sobie swój własny świat.

No, ale dobrze i wracam do tematu. Otóż przychodzi moment, że jak ptaki wylatujemy z rodzinnego gniazda i pragniemy już tylko, aby latać jak ptaki po niebie w poszukiwaniu swojego miejsca na miłosne gody. Wcześniej, czy później znajdujemy tę drugą połówkę jabłka i wszystko zaczyna się od początku, a w między czasie się doskonalimy, uczymy nie tylko życia. Uczymy się żyć, tak, aby życie sprawiało nam przyjemność, choć jakże często nasze życie zamienia się rosyjską ruletkę, ale upadamy, by ponownie się podnieść i iść dalej.

Mówili nam, że jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz, ale ile razy ktoś nam tę porządnie pościelone łóżko – niszczył i rozrzucał. Ile razy natrafiliśmy na ludzi o złej woli, nie szczerych, obłudnych, zawistnych i zazdrosnych? Ile razy mieliśmy do czynienia ze złą wolą, złością, nienawiścią, głupotą większą niż Himalaje? Często musieliśmy odbijać piłeczki skierowane z impetem w naszą stronę i to jest ta szkoła życia przez, którą każdy chyba przechodził. Najważniejsze w tym wszystkich jednak jest, by nie zatracić w sobie człowieczeństwa i nie stać się takim jak inni, którzy swoją siłę czerpią z nienawiści do drugiego człowieka.

Ja taka nie chcę być, bo życie jest zbyt krótkie, abym zatracała się w wiecznej wojnie z drugim człowiekiem, a ci, którzy mnie skrzywdzili, niechaj sobie żyją gdzieś tam, bo ostatnie słowo już im powiedziałam.

Dziwię się ludziom zacietrzewionym, wciąż walczącym. Dziwię się politykom, którzy zrobią wszystko i powiedzą dla apanaży i wielkich pieniędzy. Dziwię się ludziom mediów, pseudo artystom, którzy nie wiele sobą reprezentują, a pokazanie się na golasa, traktują to, jak zjedzenie bułki z masłem.

Dziwię się ludziom, którzy słowo na „K”, traktują jako przecinek i uważam ich za ludzi z lekka ograniczonych i wymagających leczenia specjalistycznego. Słowo na „K” zalało Internet i jakby przestało już kogokolwiek razić, ale mnie razi i już!

Do tego wpisu zainspirował mnie widok starszej kobiety, poruszającej się o tzw. balkoniku, która krok za krokiem pokonywała chodnik, co trochę przystając. Wszyscy się starzejemy i wszystkich dopadają choroby i niemoc, ale sądzę, że powinniśmy głośno krzyczeć, że żyć powinno się pięknie, bo mamy tylko jedno życie i w konsekwencji coś po sobie zostawiamy, ale czy koniecznie musi to być brzydkie życie?

Spiesz się powoli, aby niczego nie pogubić

Kiedy się spieszysz, nic nie widzisz, nic nie przeżywasz, niczego nie doświadczasz, nie myślisz! Szybkie tempo wysusza najgłębsze warstwy twojej duszy, stępia twoją wrażliwość, wyjaławia cię i odczłowiecza. 

[ Ryszard Kapuściński]

Leniwa i spokojna ta moja niedziela, jak najbardziej pasuje do słów Ryszarda Kapuścińskiego. Można przypuszczać, że napisał te słowa, będąc już w starszym wieku i nagle zauważył, że pośpiech w życiu nie jest dobry dla nikogo. Pamiętam czasy, gdy się wszędzie spieszyłam, bo a to do pracy, a to szybko z pracy do domu, bo obowiązki domowe i przy dzieciach czekały. Faktycznie w takim rytmie nie wiele się zauważa, bo pośpiech zabija wrażliwość i zwyczajnie nie ma na nic czasu.

Będąc ostatnio u córki, ponownie przypomniałam sobie, jak upływa dzień, kiedy trzeba od rana zająć się dziećmi, przygotować je do żłobka i przedszkola i nie spóźnić się do pracy. Szybko, szybko, wszystko w biegu. Kiedy przychodzili o 16 do domu, dość już wykończeni, to trzeba było zająć się domem, coś ugotować, wyprać i wyprasować i już zegar wskazywał późny wieczór i tak od weekendu do weekendu i nie ma czasu na miłość.

Pamiętam, że wstawałam o 5 rano przez wiele lat, ale nigdy nie zjawiłam się w pracy bez makijażu. Moja koleżanka, będąca singlem, zawsze mnie się pytała, jak ja to robię. A no opracowany miałam plan, wyliczony co do minuty, że zdążyłam wszystko na czas i po odstawieniu dzieci do przedszkola, pierwsza otwierałam biuro i parzyłam dla pozostałych kawę na początek dnia. Fajne to były czasy, choć piekielnie zapędzone, ale jest co wspominać przynajmniej. Czy coś po drodze straciłam? A pewnie, że straciłam, bo nie podróżowałam i tylko tego mi żal. Żal, że w tak mało miejscach byłam, bardziej odległych niż moje okolice. Byłam w Austrii 3 dni i w Paryżu cały tydzień, a w mojej naturze zawsze było miejsce na poznawanie innych krain. Nie udało się, bo postawiłam na rodzinę i nie żałuję tego. Rodzina jest dla mnie najważniejsza, koniec i kropka. Moja koleżanka singielka zwiedziła prawie cały świat, rezygnując z macierzyństwa i teraz okropnie żałuje, a więc?

Teraz, kiedy nie muszę od rana się spieszyć. Kiedy mogę pozwolić sobie na sen do 9, bo się zdarza, bardziej uważnie wsłuchuję się w siebie i na nowo siebie poznaję. Nie spieszę się przez cały dzień – nigdzie! Nie muszę się już spieszyć i mogę smakować życie tak jak lubię. Mogę robić co chcę i mogę nie robić nic, a wszystko zależy od potrzeb na dany dzień i na potrzeby męża, bo teraz tylko jemu jestem potrzebna. Staram się, abyśmy resztę życia spędzili w zgodzie i przyjacielskiej komitywie. Mężowi też na tym zależy, choć On ma naturę człowieka, który musi być w ruchu. Jeśli ja jestem obecnie domatorką, a On się spieszy, to mimo wszystko udaje nam się wzajemnie uzupełniać. Jest dobrze i nigdy tak dobrze nie było. Ja mam czas na swoje pasje, a strasznie lubię dobre kino. Kiedy ja wyłączam się na dwie godziny, mąż to akceptuje i schodzi mi z drogi. Oboje już smakujemy życie, tak jak lubimy. Staram się być wciąż osobą wrażliwą, aby się nie odczłowieczyć.

Wszystkim spieszącym się. Wszystkim młodym, którzy muszą się spieszyć, powiadam, że przyjdzie taki czas, tylko dla Was, ale życiowe obowiązki trzeba wykonywać przez wiele lat, aby sobie zasłużyć na święty spokój. Spokojnie – czas szybko leci. Powodzenia.

Mężczyzna z filiżanką kawy i nie tylko

Dzień dobry.

No dobra, już jestem seniorką, choć straszliwie nie lubię tego określenia ze względu na dawniejszy mój udział na pewnym forum seniorów, na którym siedzą seniorzy od rana do nocy, ble, nudy na pudy!  Wolę nazywać siebie kobietą dojrzałą z pewnym doświadczeniem życiowym. No więc wstałam rano, czyli kolejny raz mi się udało i postanowiłam te dane mi 24 godziny, jak diamenty, wykorzystać jak najlepiej. Tak, abym czuła się podczas danego mi czasu bardzo szczęśliwa. Mam już prawo do szczęścia i mam nadzieję, że nikt i nic mi tych planów nie zepsuje. Mam na dzisiaj obiad, a także porządek w domu, no to sobie popiszę. Zaglądam więc do sieci i czytam, że Krystyna Mazórówna lubi przylatywać do Polski, przynajmniej dwa razy w miesiącu. Na portalu Na temat pisze, że ledwo wysiądzie z samolotu na polskim lotnisku, automatycznie jest atakowana przez Polaków, że wygląda jak papuga i w jej wieku tak nie przystoi. Natomiast we Francji uważana jest za kolorowego ptaka, choć papuga to też ptak. Oczywiście zwisa jej i powiewa i sobie bimba i nadal będzie do Polski przyjeżdżała. Tak się zastanawiam, że my Polacy jesteśmy w tej unii  od dość dawna, ale nasze myślenie przypomina wciąż zaścianek. Nie wiem skąd w nas jest tyle pogardy dla inności. Nie wiem dlaczego jest w nas tyle zgorzknienia i nie przychylności. Nie mamy poczucia humoru drodzy Polacy, a wystarczyłoby tylko odrobinę luzu i uśmiechu oraz więcej tolerancji. Jest to trudne słowo dla nas. Druga sprawa, o której już na blogu wspominałam, to książka naszej Premierowej, Małgorzaty Tusk, która wczoraj w programie Moniki Olejnik wyjawiła, że Jej mąż, a nasz Premier – Donald Tusk, płacze na Królu Lwie. Dla mnie to wyznanie jest w porządku, bo z naszego Premiera jest ludzki gość, który się po ludzku potrafi wzruszać. Czy jest coś dziwnego, że mężczyzna zdolny jest do płaczu? Internet ma już niezłą polewkę z płaczącego Premiera, to jest pewne i tu się zastanawiam, czy wszystko powinno być na sprzedaż, czy czasami lepiej ugryźć się w język. Jestem bardzo wyrozumiała w stosunku do kobiet, które w pewnym wieku podsumowują swoje życie, bo ja też robię to na swoim blogu. Mam w swoich wspomnieniach wiele momentów, które nie nadają się do publikacji i niestety – gryzę się w klawiaturę, choć czasami myśli podpowiadają – napisz o tym! Może kiedyś dojrzeję do takiej decyzji i sukcesywnie będą wychodziły z mojego serca i duszy skrywane gdzieś głęboko moje intymne tajemnice – czas pokaże.

Dzisiaj, adekwatnie do tytułu wpisu chciałam też ujawnić, co mnie trochę śmieszy. Otóż śmieszą mnie współcześni faceci. Ja seniorką jestem, ale oceniać mi wolno. Coś niedobrego dzieje się z mężczyznami. Kiedyś Danuta Rinn śpiewała, gdzie te chłopy są, no gdzie – nie ma, nie ma. Widzę w telewizji wypudrowanych, wydepilowanych, z manicure mężczyzn, którzy podążają do gabinetów kosmetycznych na różnorakie zabiegi. Klata wydepilowana, na rękach  i nogach nie uświadczysz ani jednego kłaczka i gdzie indziej pewnie też hi hi. Fryzurka na żel, a ubranie koniecznie markowe. Przesiaduje taki jeden z drugim w kawiarni i pije świetne espresso i tu kiedy widzę, jak trzyma stylową filiżankę kawusi w delikatnych rączętach opadają mi ręce. Gdzie są chłopy, zadbane, pachnące dobrą wodą toaletową, ale umiejący wbić gwoździa i zawiesić przysłowiowy obraz. Coraz rzadszy to widok niestety i dobrze, że w domu mam prawdziwego mena, który jest złotą rączką, ale czy jest to już wymierający gatunek? Martwię się o młode kobiety, wchodzące w dorosłe życie, bo czy dane im będzie wyjść za mąż, za faceta pełnokrwistego, z dużą dawką testosteronu, czy za lalusia. Oj nastały dziwne czasy.

Troskliwe rozważania, o wszystkim i chyba o niczym

Smutno mi dzisiaj jakoś, bo przeraża mnie ten świat i ludzie na tej naszej pięknej Ziemi. Myślę sobie, że jest nas miliardy i każdy człek inny. Zastanawiam się kto to wszystko tak skonstruował, że się tak wszyscy różnimy i z wyglądu i z charakteru. Rodzą się nowi i też się różnią i nic się nie powtarza i tak będzie wciąż i wciąż, dokąd  Ziemia będzie się kręcić wokół Słońca. Czy jesteśmy sami w tym kosmosie, czy jeszcze gdzieś tam żyją jakieś stwory i czy są podobni do nas? Niby dlaczego my, Zieminie jesteśmy tak  wielkim szczęściem, jakim jest życie, wyróżnieni w tym kosmosie bez końca. Latają tam wysoko jakieś martwe planety i nawet niektóre mają więcej księżycy niż jeden, a jednak życia tam ponoć nie ma! Naukowcy lustrują Marsa i twierdzą, że miliardy lat temu, była tam woda, a skoro woda, to i życie? Unoszę często głowę, wysoko do gwiazd i wypatruję tego stwórcy cudu życia na Ziemi. Gdzież On się ukrywa i dlaczego się ukrywa? Inteligentny Projekt Pana Boga, co w jedną dobę stworzył nam raj na wcale nie dużej Planecie. Pomyślał o wszystkim, bo dał nam miliony odmian zwierząt, owadów i ptaków. Pofałdował skorupę ziemską, że mamy olbrzymie oceany i morza, a potem zaraz ogromne góry i kaniony. No pięknie jest i życia brakuje, aby wszystkiego dotknąć i powąchać. Brakuje życia, aby przemierzyć cały świat wzdłuż i wszerz i móc się nacieszyć, napatrzeć, napodziwiać. Bóg zrobił dobrą robotę, tak twierdzą jedni. Inni uważają, że drogą ewolucji, wybuchów i geofizycznych przemian, przez miliardy lat, a człowiek powstały od małpy, zaczął się przemieszczać i zaludniać poszczególne kontynenty. Jesteśmy w obecnych czasach,że jest nas tak dużo, mamy tak wielkie potrzeby, że demolujemy naszą rodzicielkę. Robimy wszystko, by zdegradować do zera dżungle, wydobywamy bez końca ropę i węgiel. Na jak długo tych dóbr nam wystarczy? A co ludzkość zrobi, jeśli nagle okaże się, że ostatni samochód będzie zatankowany i nastąpi kres, koniec. Miliardy samochodów stanie się niepotrzebnych, zabraknie prądu, Internet odłączony, brak komunikacji, a żaden samolot nie uniesie się już w powietrze. Katastroficznie myślę, ale przeraża  mnie ten pęd technologiczny. Jestem przerażona.  W historycznych filmach pokazują, że 200 lat temu, ludzkość przemierzała drogi i bezdroża, co najmniej dyliżansem . Pisano pisma ręcznie, gęsim piórem, nie wspominając już o ubiorach, długich sukniach i kapeluszach przedziwnych. Minęło tak niewiele lat, a jesteśmy w dobie niesamowitych zmian. Mamy Internet tak nośny, że w jednej chwili możemy być wszędzie i z każdym porozmawiać. Rakiety penetrują  kosmiczne zakątki, przesyłając na Ziemię zdjęcia, o czym się niedawno nikomu nie śniło. Kupujemy telefon komórkowy, który za pół roku już jest niemodny bo nie ma wszystkich opcji. Mężczyźni nie nadążają z gadżetami, a kobiety za nowymi zmywarkami do naczyń i to jest niesamowite, ale i straszne. No dobrze, zajęłam się kosmosem, Ziemią i Planetami, ale zapomniałam napisać, że Człowiek w tym wszystkim się pogubił i zwyczajnie schamiał. Morał z tego taki, że im biedniej, tym w człowieku więcej godności i ten pęd do nowoczesności nie skończy się dobrze. I tylko Wulkany dymiące i groźne przywołują nas do opamiętania, bo Bóg pozwala ludziom na wszystko! To by było na tyle – dzisiaj.

Rozważania niepodległościowe, moje osobiste

Tak by się chciało pisać tak naprawdę szczerze, o sobie, o swoim życiu, gdyż życie każdego człowieka zasługuje na uwagę. Nie ważne jest pochodzenie, status społeczny, wykształcenie. Każdy człowiek na Ziemi jest ważny. Każdy coś wnosi od siebie do ludzkiej społeczności i ja bym chciała, to było zawsze moim marzeniem, aby ludzie na naszym globie się po prostu szanowali. Nigdy nie mogłam pojąć dlaczego ludzie, ludziom zgotowali w pewnych okresach historycznych taki los. Dlaczego np. Hitler był w stanie zabić tyle istnień ludzkich i zrujnować wiele państw i miast. Pobudował krematoria, aby pozacierać ślady po ludzkich istnieniach. Co trzeba mieć w głowie, aby dopuścić się takiego bestialstwa. Dlaczego w Syrii mordują się nawzajem i dzieci opłakują swoich rodziców, bo zostają sierotami. Nie rozumiem, że w XXI w. nadal ludzie nie znaleźli wspólnego języka i tak wiele ich dzieli. Dlaczego religia też dzieli, a nie łączy! Za głupia chyba jestem na te dzisiejsze czasy, a może wciąż za ufna. Ja nie chcę się zmieniać, ja chcę być wciąż człowiekiem i nie chciałabym nikomu wyrządzić krzywdy.  Ja wszystkim ludziom życzę jak najlepiej i mogę kogoś nie lubić, mogę do kogoś czuć antypatię, ale staram się dyskutować o tym tylko w swoim gronie, gronie najbliższych, tak abym mogła  to umotywować, dlaczego tak mam. Nie strzelam na lewo i prawo swoimi poglądami na NIE!

Jestem, więc oceniam, bo tu żyję, tu wyrosłam i przeżyłam większą połowę swojego życia i wciąż się staram być dobrym człowiekiem. To jest moje miejsce i nie zamierzam opluwać ludzi żyjących tu gdzie żyję ja. Czasami tylko przecieram oczy ze zdumienia, skąd w ludziach bierze się tyle złości z zawiścią pomieszane. Skąd w ludziach tyle antypatii i podziałów. Dlaczego wciąż nie potrafimy traktować się jak bracia z jednej Ziemi, o jednej historii, bo np. taki Piotr Duda, wrzeszczący, że nie ma zamiaru dyskutować z rządem i nie będzie negocjował, by za chwilę oznajmić, że będą chcieli z rządem jednak rozmawiać! Poplątanie pojęć, poplątanie oczekiwań. Nie dojdziemy w naszym kraju do niczego, skoro w ludziach jest tyle uprzedzeń. Zastanawia mnie także fakt, dlaczego nie potrafimy cieszyć się z życia, cieszyć z osiągnięć, które wolno, bo wolno, ale następują i SĄ! Zastanawia mnie dlaczego nie cieszymy się z naszego położenia geograficznego, skoro inne rejony Ziemi dotykają bez przerwy powodzie, tajfuny i huragany, kiedy ginie tysiące ludzi i zmiatają z powierzchni cały ich dobytek. Nie potrafimy niczego docenić i wciąż jesteśmy cholernymi ponurakami i wciąż jest nam źle i niedobrze, a przecież nigdy nie było tak, aby jakoś nie było w naszym pięknym kraju i tu wstawię słowa piosenki śpiewanej przez Bogdana Smolenia „Smutni”, które są jakby bardziej aktualne, jak za komuny – niestety!

1.
Coś się z narodem dzieje niedobrego,
Nie ma za grosz poczucia humoru ludowego,

Ja was widziałem o świcie w tramwaju,
Bo powracałem luźno sobie z balu,

Zawsze myślałem, że rano w tych tramwajach,
Jest wesoluśko, że radość was upaja,
A tu Garbary, szare mary Tuchobole Zdrój,
Dlaczego? Ludu ty Mój?

To wycie syren i ranne bicie dzwonów,
To najpiękniejsze odgłosy tego domu,
Przez 8 godzin wylegania w tych pierzynach już dość,
Więc skąd ta poranna złość? Tym bardziej, że…

Ref.
Za oknami świta,
Widać, że rozkwita,
Rosną domy z prawej,
Z lewej będą też…

Przecie to jest nasza,
Duma pospolita,
A wy jacyś tacy…
Toż to przecie grzech.

2.
Przez chwilę myślałem: „Może coś się stało?”, 
Ale to by nasze polskie radio dawno już podało,

Pisałaby by prasa we wszystkich gazetach na pierwszych stronicach,
No bo jakaż z tego byłaby… tajemnica?

I tak podniecony, już nie wytrzymałem.
Razem z motorniczym, kumplem z partyzantki, tramwaj zatrzymałem.
I jak ten natchniony poeta Horacy zawołałem…
LUDZIE!!! KOCHANI… COŚCIE TACY SMUTNI???
PRZECIE JEDZIECIE DO PRACY!!!

Ref.
Patrzcie…
Za oknami świta,
Widać, że rozkwita,
Rosną domy z prawej,
Z lewej będą też…

Przecie to jest nasza,
Duma pospolita,
A wy jacyś tacy…
Toż to przecie grzech.

 

Wciąż we mnie jest strach

Wstałam dzisiaj dziwnie poddenerwowana i pełna jakiegoś dziwnego niepokoju. Niby nic tego stanu nie zapowiadało, gdyż wczoraj miałam świetny humor. Nie zawsze tak być może, ponieważ jesteśmy i myślimy, a więc jak to się mówi mam dziś sto pięćdziesiąt myśli na minutę i nie mogę znaleźć sobie miejsca, a nic mnie nie może ukoić, nawet moja ulubiona poranna kawa. Jestem sama w domu, gdyż mąż wyjechał służbowo i mam przed sobą parę samotnych godzin i powinnam być zadowolona, bo mogę zrobić z tym czasem co chcę. Mogę poklikać, mogę wyjść na spacer, a także skupić się na jakieś ważniejszej czynności, jak choćby gruntowniejsze porządki w domu. Nie wiem jeszcze na co się zdecyduję, bo dziś we mnie jest strach. Boję się i roztaczam swoje myśli nad moimi bliskimi. Myślę o moich dzieciach i ich rodzinach, aby  ich kolejny dzień należał do dni szczęśliwych, aby nie wydarzyło się w ich życiu coś niespodziewanego i aby omijały ich przykrości codziennego dnia. Niech przeżyją swoje życie zbudowane na dobrych wyborach i kiedy będą w moim wieku, mogły powiedzieć, że nie zmarnowali danych im lat. Boję się o moją Mamę, coraz bardziej się boję, gdyż jest to  już starsza Pani, licząca sobie 83 wiosen i coraz bardziej dopadają ją starcze choroby. Boję się też, aby w moim poukładanym wreszcie życiu, nikt nie starał się więcej namieszać, by odebrać mi moje wypracowane poczucie bezpieczeństwa. Myślę, że każdy człowiek na naszej, jedynej zamieszkałej planecie czegoś się codziennie boi i musi walczyć ze swoimi demonami. Boję się zagłębiać w inne rejony na świecie, gdzie ludzie walczą o każdą kroplę wody, o każdy kęs dla swoich dzieci i miskę ryżu. Jest tyle nieszczęść na tym świecie i tyle niesprawiedliwości, łez, walki o godne życie, przetrwanie, że już nie chcę się zagłębiać, bo będę się bała do końca dnia, a swoją bojaźnią świata nie naprawię. Niech robią to ci, którzy mają władzę i pieniądze, tylko się pytam – dlaczego oni nie dostrzegają łez afrykańskich dzieci i ich matek, kiedy nie mają co dać im jeść. No to sobie porozważałam i chwilkę zatrzymałam na problemach swojego wnętrza oraz odległego świata i cieszę się, że – boję się, gdyż to oznacza, że są we mnie wciąż ludzkie uczucia! 🙂