U mnie robi się cudnie, zielono tak jak na tym zdjęciu – zrobionym własnym aparatem.
Wiosna, to chyba najpiękniejsza pora roku, kiedy wszystko odradza się po zimie i ludzie też patrzą na świeżą przyrodę, a więc robi się od razu lepiej na sercu i w duszy. Nowa nadzieja!
Wraz z tą nadzieją Mąż ośwadczył mi, że dinozaury spotykają się w ulubionym miejscu na drinka.
Kiedy słyszę – zrób nam jajka na twardo w majonezie, to wiem, że mają zamiar pobiesiadować sobie i się po prostu rozerwać, gdyż wielu z nich wciąż pracuje.
Zostaje ich coraz mniej, bo z każdym roku ktoś z grupy dinozaurów odchodzi niestety.
Niedawno odszedł Pan Darek, którego bardzo lubiłam, a zmarł tak szybko na zwał, że jeszcze do dziś nie możemy uwierzyć, że go już nie ma.
Cieszę się, że panowie się spotykają, a niektórzy są już po 70-tce, albo dopiero. 🙂
Nie spotykają się tylko na drinka, ale razem w ciągu roku jeżdżą na wycieczki po Polsce, organizowane przez ich związek zawodowy.
Jest to fajna grupa ludzi, którzy mimo upływu lat wciąż się lubią i czasami spotykają się w miejscowej restauracji, aby także spędzić miło czas.
A teraz chcę zmienić temat i napisać o pewnej starszej pani, która kupiła wraz z mężem mieszknie przez ścianę z moim.
Pani liczy sobie też, a może dopiero chyba z 70 lat, ale lubi się udzielać i nie siedzi na kanapie przed telewizorem, a sadzi roślinki przed naszym blokiem.
Od razu dała sie polubić, bo zależy jej na tym, aby było ładnie i zielono, a więc zaskarbiła sobie naszą sympatię.
Mój Mąż jest w zarządzie Wspólnoty Mieszkaniowej i także lubi sadzić różne drzewa przed naszym blokiem i razem z panią od sadzenia działają i nawet przeszli na „Ty”. 😀
W naszym bloku jest fajna ekipa, której zależy na tym, aby się nam tu mieszkało przyjemnie i w zgodzie.
W mojej klatce mieszka mężczyzna chory na raka. Jest już po serii naświetlań, ale nie jest pozostawiony sam sobie.
Mężczyzna nie ma za wiele pieniędzy, a więc my – jako sąsiedzi go dokarmamy.
Która gospodyni ma za dużo np. zupy, to zanoisi mu w słoiku, aby nam sąsiad zdrowiał.
W swojej klatce mam sąsiada, że gdybym potrzebowała pomocy pod nieobecnośc Męża, to zawsze mogę na Niego liczyć i to jest też budujące, bo otwarci jesteśmy tu na drugiego człowieka.
Czasami lepiej się żyje z sąsiadami niż z własną rodziną. Noszę się z zamiarem kasowania częściowego rodzinnych numerów w telefonie!
To takie miłe migawki z mojego codziennego życia – z mojego małego podwórka.