Wstałam dziś o godzinkę wcześniej niż zwykle. Troszkę nerwowo wstałam, bo przecież miałam na dziś umówioną randkę, a więc szybki prysznic, ułożenie fryzurki, a, że włosy krótkie, więc kilka machnięć suszarką i szczotką, a potem oko i już byłam gotowa na spotkanie. Oczywiście, że się denerwowałam, bo wyobraźnia działa potężnie w takich sytuacjach, ale sobie przetłumaczyłam, że jeśli zrobię wejście z sercem i uśmiechem, wszystko będzie dobrze. Przygotowana byłam, chyba lepiej jak na maturę z matematyki i tu pozdrawiam maturzystów. Kartki wydrukowane bardzo dokładnie i opisane na czerwono, co znacznie ułatwiło współpracę. Czułam się komfortowo i rozmowa z bardzo miłym policjantem, to czysta przyjemność i czułam się jak byśmy znali się od zawsze. Ja starsza pani z problemem zostałam wysłuchana z powagą sytuacji i czułam, że jestem potraktowana bardzo poważnie i profesjonalnie.
Myślałam, że trafię na urzędnika skostniałego, rutyniarza, a tu miła, bardzo niespodzianka. Wracając, uśmiechnęłam się do siebie, że ktoś poważnie mnie potraktował, co na pożegnanie zaznaczyłam, że było to bardzo miłe dla mnie i tu kłaniam się urzędnikowi 🙂
Spokojnie z sercem zabrałam się za wiosenną zupę, a więc pokroiłam botwinkę i takie tam i wyszła mi bardzo smaczna potrawa. Po dawce emocji, swoje zadania wykonywałam już bardzo spokojnie i bez pośpiechu, zadowolona z siebie, że sprawę ruszyłam i doprowadzę ją do finału – też z sercem, gdyż działając bez serca, stajemy się zimni i wyrachowani, czyli byle jacy ludzie, a ja nie chcę być byle jaka – dla nikogo!
Czy macie też tak, że po dobrze spełnionym obowiązku, świeżo, zaparzona kawa z sercem, smakuje Wam wybornie i jest to ta chwila, tylko Wasza? Właśnie piję taką kawę, uśmiechając się do siebie.
Dobrego dnia wszystkim – z sercem, może nie koniecznie na dłoni, ale bijącym ciepło w stosunku do innych ludzi.
Taką fotkę zrobiłam, wracając uśmiechnięta.