Archiwa tagu: sława

Freddie Mercury i o nim wielki film!

Obejrzałam dzisiaj Bohemian Rhapsody (2018), w którym opowiedziano bigrafię Freddiego Mercury’ego i powstanie zespołu Queen w reżyserii Bryana Singra.

W rolę Freddiego wcielił się wręcz po mistrzowsku  Rami Malek i za swoją rolę otrzymał Oscara.

Przed obejrzeniem  nie przeczytałam żadnej recenzji i nie żałuję, gdyż malkontentom raczej film nie przypadł do gustu i w recenzjach wylali na ten film wiadro pomyj, co mnie osobiście zbulwersowało.

Dlaczego mnie zbulwersowało, ano dlatego, że ja nie jestem znawcą kina, a tylko amatorką, która lubi dobre kino i podczas oglądania momentami brakowało mi powietrza ze wzruszenia i musiałam parę razy w ciągu 2 godzin przerywać seans, aby do siebie dojść.

Na samym końcu już wyłam i nie mogłam sobie poradzić z emocjami, bo główny aktor zrobił takie show  na stadionie Wimbledon, że miałam schizę, gdyż aktor pokonał mistrza -momentami.

W filmie śledzimy dojście Fededdiego do kariery i budowanie własnej toższamości, a potem pławienie się w luksusie, a następnie wielką samotność z jaką się zmagał mimo ogromnych pieniędzy.

Śledzimy reakcje ludzi, którzy byli wobec niego lojalni, ale byli też zdrajcy, którzy chcieli się przy nim dorobić ogromnej fortuny.

Reasumując na szczęście kiedy zorientował się, że jest chory na AIDS dał z siebie wszystko, aby go zapamiętano jako twórczego i ogromnie utalentowanego wokalistę.

Dla mnie ten film, to majstersztyk i żaden krytykant mi go nie obrzydzi, bo nie płaczę na wielu dobrych filmach, a na tym się spłakałam i zapamiętam ten film na całe swoje życie.

Polecam, polecam, polecam!

 

Znalezione obrazy dla zapytania Rami Malek

Znalezione obrazy dla zapytania Bohemian Rhapsody

Podobny obraz

„Jesteś moją kokainą. Planetą mocy bez dna”! – Soyka

Celebryci, ci prawdziwi – z osiągnięciami artystycznymi w tym roku odchodzą hurtowo!

Tak się zastanawiam dlaczego odchodzą w tak młodym wieku i często nie dożywają prawdziwej starości?

Mają wszystko, bo mają sławę, uwielbienie fanów, wielkie pieniądze, domy, jachty, samoloty, baseny i stać jest ich praktycznie na wszystko najwartościowsze na tym świecie, a jednak są ludźmi nieszczęśliwymi.

Wpadają w narkotyki, by się napędzać. Wpadają w alkoholizm, by poradzić sobie ze sławą i odchodzą dużo za wcześnie.

Pewnie jest to nieumiejętność radzenia sobie ze sławą i przez używki uciekają od realnego życia i świata.

Zwykle kończy się to tragicznie i jak błyskawica obiega świat informacja, że już więcej dla nas nie zaśpiewa, nie zatańczy i nie zagra w żadnym filmie.

To wielka strata, kiedy przychodzi się rozstać z ulubionym wokalistą, czy aktorem.

Zawsze wyobrażamy sobie, że właśnie ci ludzie będą wieczni, a jakże często jest zupełnie inaczej, bo odchodzą niespodziewanie.

W święto Bożego Narodzenia odszedł od nas George Michael.

Lubiłam jego ciepły, chłopięcy głos i jego twórczość bardzo mi odpowiadała. 

Wielka szkoda! Miał zaledwie 53 lata. 

Heroina, kokaina zabiera ludzi z tego świata, gdyż serce w pewnym momencie się sprzeciwia. Nie daje rady!

 

https://www.youtube.com/watch?v=E8gmARGvPlI

Dwa odległe tematy – moje kino

Zima zbliża się wielkimi krokami i tam za oknem królują już u mnie minusowe temperatury. Do świąt jeszcze trochę, a więc trzeba od czasu do czasu uciec w inny świat, a więc uciekam do kina w domowych warunkach. 

W internecie można znaleźć wiele ciekawych propozycji, a ja najpierw zatrzymałam się na obrazie pt. :

Rosie

(2013)

Jest to szwajcarska produkcja, bardzo dla mnie cenna. Spytacie dlaczego? Otóż opowiada o starości i wszystkim, co się z nią wiąże, a więc z chorobą, cierpieniem, nieporadnością i zastaje nas nagle z pytaniem – co dalej?

Co dalej, jeśli nasze dzieci nie mogą się nami zaopiekować 24 h, bo mają swoje życie i obowiązki. Nagle powstaje dylemat, co zrobić z chorą matką, jeśli ona sama nie wyraża zgody na umieszczenie w domu spokojnej starości.

Film jest bardzo mocny i dowiadujemy się z niego to, że starość bywa zwykle kłopotliwa dla naszych bliskich. Polecam ten film, choć nie jest to łatwe kino.

Drugi film, jakiemu się poświęciłam w niedzielę utwierdził mnie w przekonaniu, że wcale pieniądze i sława szczęścia nie dają.

Yves Saint Laurent

(2014)

Warto obejrzeć ten film, aby zapoznać się z życiorysem sławnego projektanta mody, który świat mody miał u swoich stóp. Człowiek uwikłany w skłonności homoseksualne i narkotyki był szczęśliwy tylko dwa razy w roku, kiedy oddawał się całkowicie projektowaniu swojej kolekcji. Potem zapadał się w psychiczną przepaść i mało rzeczy go cieszyło. Niesamowity obraz człowieka, który z racji delikatnego charakteru się całkowicie pogubił.

Kto ciekawy tego obrazu będzie, to też szczerze polecam.

Jestem cewebrytką – spoko to nowe określenie w sieci

Właśnie się dowiedziałam, że jestem cewebrytką he he, a dlaczego? Ponieważ pisząc bloga, który gdzieś tam w sieci się odnalazł i ma sporą ilość wejść, śmiało mogę się tak określić. 

Cewebryta, to osoba, która skupia wokół siebie niewielką ilość osób i się z nimi kontaktuje, czy to na Facebooku, Naszej Klasie, na swoim blogu, czy też na videoblogu. Fajnie co nie? 

Zakładając bloga nie myślałam, że razem z Antonetą, Andrzejem, Ulą, Kahą, dwiema Aniami, Avą, Beatą, Laurą  i wielu innymi osobami i tu przepraszam, że wszystkich nie wymieniam, będę miała kontakt. 

Codziennie rano przeglądam swoje ulubione blogi  i wypatruję u nich nowego wpisu i oczywiście komentuję, a osoby skomentowane zaglądają tutaj – do mnie. 😀

Kochani! Mamy swoje pięć minut sławy i czujmy się wyróżnieni przez to nowe, choć trochę skomplikowane określenie, bo nie mylić nas proszę z celebrytami, którzy sprzedają swoją twarz ogółowi. My stanowimy grupę dyskretnych ludzi, którym czerwone dywany nie mają takiego znaczenia, ale jeśli jakiemuś czy jakieś osobie uda się być nad wyraz dostrzeżonym, to my brać blogowa – cieszymy się razem z nim, bo my brać blogowa stanowimy jedność i dalekie jest nam uczucie zazdrości. 

Miłego dnia wszystkim cewebrytom 🙂

A tu Pan Radosław napisał to za mnie i uśmiecham się i idę swoją drogą i mam gdzieś 🙂

Właśnie w tej książce (link niżej) możecie poszerzyć swoje wiadomości na temat sławy w sieci. Nie czytałam, ale ponoć jest bardzo pouczająca, bo autor pisze jak budować swoją malutką markę w sieci, aby stała się gigantem. Powodzenia więc, a mnie wystarczy to, co mam do tej pory. 🙂 Baj!

Michał Janczewski w książce „Cewebryci  – sława w sieci”.

http://ilonapatro.com/2012/01/cewebryci-sa-wsrod-nas/

Depresja nie rozróżnia bogactwa i sławy od pospolitego życia!

Piękny poranek dzisiaj wstał w zachodniej stronie Polski. Wstałam wypoczęta, gdyż upał znacznie zelżał i jest w końcu taka temperatura, jaką uwielbiam. Nie za gorąco i nie za zimno – miodzio. Poranna kawa, trochę krzątaniny o poranku i otwieram komputer, a tu czeka na mnie niemiła wiadomość. Świetny aktor postanowił skrócić sobie swój żywot i targnął się na swoje życie. Kto by pomyślał, że ten aktor, takiego formatu nie poradził sobie ze swoimi demonami. 

Tak sobie myślę, że jakże bardzo musiała go boleć jego dusza, że mimo wielkiego talentu, sławy i pieniędzy pod dostatkiem, a także udanego życia rodzinnego – nie wytrzymał i miał dość życia i dość swoich słabości. Był na terapii, która nic mu nie dała – w czerwcu, a miesiąc sierpień podpowiedział, że już dość tej męczarni.

Mijamy często cudze drzwi i wydaje nam się, że za tymi drzwiami jest tylko samo szczęście i zgoda, oraz zdrowie. Jednak jakże często za tymi drzwiami istnieje samo zło, albo żyje ktoś, kto okrutnie cierpi. Nie wiemy, co za tymi drzwiami się rozgrywa, a kiedy staje się nieszczęście, zastanawiamy się dlaczego tego nie widzieliśmy i nie zauważyliśmy. Może byśmy mogli jakoś pomóc?

Aktor miał kochającą rodzinę, która za pewnie wiedziała o ogromnym jego bólu duszy i z pewnością wspierała jak mogła, ale mimo to, czasami jesteśmy bezsilni w walce i wspieraniu chorej osoby.

Depresja i używki wymieszane, stały się bombą zegarową, którą sam aktor odbezpieczył.

Już nie cierpi, a nam pozostały jego wspaniałe role i filmy i musi nam to wystarczyć już!

Kiedy moje wnuki podrosną, a ja będę żyła, z pewnością podsunę im jego filmotekę 🙂