
Drawieński Park Narodowy znajduje się w zachodniej części Polski i byłam tam wielokrotnie .
Zawsze byłam zachwycona, bo to jest dzika natura, której na świecie jest coraz mniej.
Jeśli nie zadbamy o środowisko, to z każdym rokiem będze tylko coraz gorzej, ale okazuje się, że człowiek, który zauważył wylewane ścieki do rzeki i jezora w parku jest gnębiony i grozi mu rok więzienia tylko za to, że odkrył i zgłosił draństwo, ale w Drawnie istnieje układ zamknięty, który problemu nie widzi.
Jest więc tak, że ręka, rękę myje i oto został zastraszony człowiek, któremu zależy na tym, aby swoim dzieciom zostawić czyste środowisko.
Mój Mąż dzisiaj jechał rowerem nad naszym jeziorem, gdzie jest ścieżka rowerowa i spacerowa i też odkrył dziwny ściek do jeziora, który śmierdzi szambem.
Wstawiłam to zdjęcie na moim fan-page i przez parę godzin były tysiące odsłon.
Ludzie piszą, że ten ściek jest od dawna i nasze władze w tym temacie też nic nie robią.
Druga sprawa, to zaśmiecony brzeg jeziora tak, że aż razi w oczy.
Ludzie spacerują i owszem, ale śmieci zostwiają na brzegu jeziora, które widać i co strasznie martwi i denerwuje.
Za chwilę sie zazieleni i śmieci zostaną przykryte, ale to nic nie zmienia, bo pozostaną tam na lata, czyli plastik, który latami się rozkłada, podobno nawet 400 lat.
Dziś w telewizji pokazywali zmarłego wieloryba, który w swoim brzuchu miał 40 kilogramów plastiku, a oceany są tym zaśmiecone w tysiącach ton.
Do czego to zaprowadzi ludzkość jeśli się nie ockniemy i nie zaczniemy walczyć o środowisko na Ziemi?
Wkleiłam świeżutkie zdjęcia mojego jeziora i tylko smutne jest to, że jesteśmy tak bezmyślni i bez wyobraźni.
Czas się obudzić! Czas to sprzątać i uświadamiać!
Czytamy więc o człowieku, który jest ekologiczny, a tą sprawą zajął się program dokumentalny „Uwaga” na kanale TVN-u.
„Drawieński Park Narodowy położony jest w północno-zachodniej Polsce. Jego znaki rozpoznawcze to turkusowe jeziora oraz dzikie rzeki płynące wzdłuż unikatowych lasów. Występuje tu orzeł bielik, rybołów i puchacz. Niestety, spotkać się można też z brutalną działalnością człowieka.
– Przy zrzucie ścieków piana idzie na całą rzekę i ta robi się purpurowa. Od 1994 roku cały czas, systematycznie, tydzień w tydzień następuje zrzut ścieków – mówi Przemysław Nowak.
Rodzina 40-letniego Nowaka związana jest z Drawnem od pokoleń. Pan Przemek w zamkniętej przed laty szkole prowadzi wraz żoną i ojcem ośrodek dla turystów, gdzie jedną z głównych atrakcji są wycieczki kajakiem.
Odkrywając przed letnikami piękno rodzinnej ziemi, postanowił uwieczniać na publikowanych w internecie filmikach ciemną stronę Drawna i okolic. Jeden z takich filmów wpędził go w poważne kłopoty.
Widać na nim pana Przemka, który stoi przy rurze, z której leci coś do rzeki. „Cieknie to 10 godzin, bez przerwy. Dyrektor o tym doskonale wie, wypłatę przytula. Wie, że burmistrz mu nic nie zrobi. Burmistrz też się dyrektora nie boi. Zatrudnił jego żonę. Taki mały układ zamknięty”, słyszymy w nagraniu.
– Finał jest taki, że dyrektor parku narodowego pozywa mnie o zniesławienie i świadkiem jest burmistrz. Jeden odpowiada za nadzór nad zakładem komunalnym, który zrzuca ścieki. Drugi nadzoruje ochronę przyrody i jeden drugiemu świadczy – wskazuje Nowak.
W gmina Drawno mieszka zaledwie pięć tysięcy mieszkańców. Najważniejsze postaci jedynego miasta to burmistrz i szef jedynej centralnej instytucji – Drawieńskiego Parku Narodowego. – Zostałem w tych filmikach pomówiony o rzeczy, których nie zrobiłem i nie robię – mówi Paweł Bilski, dyrektor Drawieńskiego Parku Narodowego.
Od jak dawna do rzeki Drawy spuszczane są ścieki? – Na terenie naszego parku jest kilka miejsc, gdzie z oczyszczalni ścieków są odprowadzane oczyszczone ścieki. W oparciu o pozwolenie wodnoprawne, w określonych ramach, określonych ilościach te ścieki mają prawo być zrzucane do rzeki Drawy – stwierdza Bilski.
– Rozmawiałem z dyrektorem parku. Mówiłem, że się leją ścieki, a on mówi, że monitoring u nich tego nie wykazuje. A burmistrz ma zgłaszane od lat i zawsze mówi: „Dobrze, wiemy, załatwimy, przyjrzymy się sprawie”. Dla nich ważniejsze jest postawić za 5,5 mln zł punkt informacji turystycznej, niż przeznaczyć pieniądze na oczyszczalnie ścieków – denerwuje się Nowak.
Andrzej Chmielewski, kiedyś kierownik PGR-u, przez wiele lat pełnił wysokie funkcje publiczne, m.in. wicestarosty i wicewojewody. Drawnem rządzi od blisko dekady. – Pan Przemek przedstawia to jako zatruwanie rzeki, a wypływają oczyszczone już ścieki – mówi Chmielewski.
Burmistrz ws. ścieków wydał oświadczenie. – Napisał, że jest po kontroli, że wszystko jest w porządku. Woda spełnia wszystkie wymogi i jest dobrze. I zaczęło się szkalowanie mnie. Urząd powiedział, że ma wyniki i jest w porządku, a Nowak coś opowiada, a nie ma badań. Powiedział, że mogę pokazać mu krokodyla, jak pływa w rzece, czy jeziorze – mówi Nowak.
Mężczyzna złożył wówczas propozycję. – Powiedziałem, żeby sprawdziła to niezależna instytucja – Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Napisałem taki wniosek o skontrolowanie tych dwóch oczyszczalni, które bezpośrednio do rzeki zrzucają ścieki. Okazało się, że normy były przekroczone – mówi Nowak.
Kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w drawieńskich oczyszczalniach wykazała wiele nieprawidłowości, m.in. poważne uszkodzenia zbiorników na ścieki i brak dokumentacji technicznej. Co jednak najważniejsze: potwierdziła zrzut niedozwolonych ścieków do Drawy i Parku Narodowego.
Problem niedziałających właściwie oczyszczalni dotyka nie tylko przyrody i turystów, ale też zwykłych mieszkańców Drawna. – Przynajmniej raz w roku są awarie. Ścieki rozlewają się po całej posesji, później przez dwa tygodnie jest smród. Zgłaszałem to nie tylko ja, ale jest petycja skierowana do burmistrza i na razie nie mamy odpowiedzi – mówi jeden z mieszkańców.
W dokumentach wszystko jest jednak w porządku. Tzw. monitoring, na który dyrekcja Parku Narodowego wydaje rocznie dziesiątki tysięcy złotych, nie wykazał bowiem zanieczyszczenia rzeki. – Na odcinku bezpośrednio zbliżonym do oczyszczalni nie zauważamy istotnej zmiany, jeśli chodzi o parametry wody – zapewnia dyrektor parku.
Doniesienie przestało być przedmiotem żartów, gdy miejscowa prokuratura uznała, że pan Przemek dopuścił się zniesławienia i postawiła mu zarzut popełnienia przestępstwa. W nadchodzącym procesie społecznikowi grozi rok więzienia.
– W jednym z filmików padają sformułowania dotyczące nepotyzmu. Jest to sformułowanie o charakterze pejoratywnym związane z działaniem pewnego rodzaju układu zamkniętego, jak to sformułował podejrzany – mówi Joanna Biranowska-Sochalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
– Nie boję się. Pokładam nadzieje w wolnych jeszcze sądach. Warto było to zrobić dla dzieci – mówi Nowak i podkreśla: Ile możemy czekać i taką sytuację tolerować? Mamy takie środowisko zostawić dzieciom? Nie możemy z tą sprawą zwlekać kolejne lata. Mamy 30 lat Drawieńskiego Parku Narodowego i z pierwszej klasy czystości wody schodzimy na trzecią. Poczekamy 10 lat, będzie czwarta. Następne dziesięć lat i będzie piąta.”