Archiwa tagu: spełnienie

Spełnienie miłosne kobiety i wiara

Poznali się na jednej z pielgrzymek do Częstochowy. Mirka i Janek byli bardzo wierzący i każdego lata przemierzali wiele kilometrów, aby dojść do świątyni i pomodlić się o swoje, ukryte gdzieś w duszy pragnienia i prośby. Ona modliła się za zdrowie swojej mamy, która zaczęła lekko podupadać na zdrowiu, a on szedł by poprosić o dobrą żonę, bo swoje lata już miał, a bardzo chciał już założyć rodzinę.

Szli obok siebie i dużo ze sobą rozmawiali i tak nawiązała się między nimi ta nić i iskierka uczucia, Pochodzili z innych miejscowości, oddalonych od siebie, ale po pielgrzymce nie zerwali ze sobą kontaktu. Kiedy tylko nadarzała się okazja, odwiedzali się, by poznać się lepiej i pobyć ze sobą choćby w czasie weekendu.

On zabierał ją na wycieczki rowerowe, pokazując cudowną okolicę mazurskich okolic, a ona proponowała mu pójście do kina, które uwielbiała. Mijały miesiące, a oni byli coraz bliżej ze sobą i było im razem cudownie. Mieli wiele wspólnych tematów, a wiara była w ich rozmowach na pierwszym miejscu i bardzo ich do siebie zbliżyła.

Postanowili się pobrać po roku znajomości. Ona zaproponowała, aby on zamieszkał z nią i jej mamą, gdyż nie mogła w chorobie jej zostawić. Przystał na tę propozycję. Spakował swoje rzeczy, sprzedał swoje mieszkanie i już mogli być ze sobą na dobre i na złe. Szybko znalazł nową pracę, a że był dobrym fachowcem budowlanym nie miał z tym żadnego kłopotu.

Nie współżyli przed ślubem, zgodnie z przykazaniami kościoła i tę przyjemność zostawili sobie na po ślubie, Mieli teraz siebie na co dzień, a więc kiedy ona zadecydowała na wspólną, pierwszą noc, on nie posiadał się z radości.

Przygotowała uroczystą kolację ze świecami i stworzyła wyjątkowy nastrój, aby ten wieczór i noc, na zawsze pozostały w ich pamięci. To miało być coś wyjątkowego, takie zbliżenie ich dusz i ciał.

Kiedy rano się obudziła była bardzo zawiedziona, bo jej mąż w tę obiecującą noc szybko zaczął i szybko skończył, a ona nie poczuła kompletnie nic! Nie było w tym wszystkim niczego magicznego, ale wytłumaczyła sobie, że pewnie jej ukochanego męża zjadła trema i następny raz będzie taki jak, to wyczytała w książkach, czytanych w ukryciu przed światem i choć była wierząca, to przede wszystkim czuła się kobietą, a mąż spełnienia jej nie dał.

Następny i następny raz wyglądał tak samo jak pierwszy i choć próbowała domagać się więcej czułości, ich zbliżenia kończyły się spełnieniem jej męża, który zaraz szybko zasypiał, kiedy ona potem długo szlochała po cichu w poduszkę, gdyż nie o takiej miłości marzyła. Czuła się w tym wszystkim pominięta i potraktowana jak przedmiot, ale bała się powiedzieć mężowi, by poświęcał jej więcej w łóżku czasu. Wstydziła się o tym z nim rozmawiać, aby źle o niej sobie nie pomyślał, a jednocześnie potępiała siebie za brudne myśli, bo ksiądz zawsze powtarzał, że zespolenie dwóch ciał powinno odbywać się tylko w celu prokreacji, a więc czegoż ona więcej śmiała oczekiwać!

Urodziła dwoje dzieci i pogodziła się z takim stanem rzeczy. Jan był dobrym i pracowitym mężem i bardzo kochającym ojcem, a więc nie miała prawa mieć do niego żadnych pretensji, tym bardziej, że było ich stać finansowo prawie na wszystko, a dzieciom niczego nie brakowało. Rok w rok wyjeżdżali rodzinnie na wakacje za granicę, by posmakować innego świata i by pokazać swoim dzieciom inne kultury. Jan nie szczędził grosza na nowe meble do domu, coraz to nowocześniejszy sprzęt, a także nie robił jej wymówek, że lubiła mieć dużo ładnych rzeczy do ubrania. Szczycił się, że jego dzieci dobrze się uczą i był szczęśliwy, że jego żona uchodziła w mieście za elegantkę. Był dumny, że stać ich na więcej, niż ich znajomych w mieście, tym bardziej, że lubił swoją pracę i jako fachowiec miał wzięcie i wciąż dużo zleceń w urządzaniu ludziom ekskluzywnych łazienek.

Kiedy ich dzieci opuściły rodzinny dom, Mirka poczuła się trochę samotna, gdyż nagle ubyło jej domowych zajęć, a dom stał się pusty i jakby za duży. Ucichło w jej domu i szukała sobie zajęcia, aby ten czas jakoś sobie wypełnić.

Zapisała się na kurs układania kwiatów, a także na zajęcia z fotografii. Miała zawsze duszę artystyczną, a więc często wybywała z  domu, aby robić zdjęcia aparatem, który zafundował jej mąż, aby robiła to co lubi.

Założyła bloga w sieci i tam pokazywała swoje uchwycone dzieła, a jej blog zyskał wielką popularność. Wkładała w to bardzo dużo serca i swojego talentu, poznając po drodze wielu innych ludzi, z którymi spotykała się w realu.

To był jej czas i jej przyjaźnie, o które mąż nie był zaborczy i zazdrosny, a wręcz przeciwnie – kibicował jej, że tak dobrze jej idzie. Szczycił się nią wśród kolegów i znajomych, że jego żona odnalazła się w innej roli.

Pewnego dnia Mirka otrzymała zaproszenie na  dwutygodniowy zlot dla fotografów i za zgodą męża pojechała na drugi koniec Polski. Zlot ten miał za zadanie wymianę doświadczeń w sztuce fotografii i oczywiście integracji jej pasjonatów. Była szczęśliwa, że pozna nowych ludzi, a także się podszkoli, bo uwielbiała fotografować. 

Spotkali się wszyscy w bajkowych, bieszczadzkich okolicznościach, we wspaniałym hotelu i łapali chwile w obiektywy. Każdego wieczora spotykali się na dansingach organizowanych specjalnie dla grupy fotografów w całego kraju.

Na jednym z takich dansingów podszedł do niej mężczyzna, około pięćdziesięcioletni i zaprosił do tańca. Prowadził ją po parkiecie niczym wytrawny tancerz, z gracją i elegancją, a więc  czuła się wyjątkowo. Nawiązała się miedzy nimi wyjątkowa nić, a więc nie opierała się, aby przetańczyć z nim cały wieczór. Śmiali się i rozmawiali i pili sporo wina, a ona poczuła, że jego dotyk jest dotykiem bardzo przyjemnym i poczuła w sobie nieznany jej dreszcz. 

Wylądowali, nie wiedzieć kiedy u niego w pokoju. Delikatnie rozpiął jej bluzkę, ściągnął buty i położył na łóżku, czemu się nie opierała. Chciała przeżyć coś wyjątkowego, a on był tak bardzo delikatny, że po prostu owinął ją sobie i pieszcząc, sprawiał, iż uleciała w przestworza, w jakich nigdy dotąd nie była i w swoim życiu nie zaznała. Sprawił, że oddała mu się w całości i bez reszty. Była taka szczęśliwa w jego ramionach, iż pragnęła, aby ta chwila nigdy się nie skończyła i chłonęła każdy jego dotyk i muśnięcia jej spragnionego ciała. To przy nim osiągnęła swój pierwszy w życiu orgazm i za jego sprawą poczuła się kobietą spełnioną, jaką nigdy nie była przy swoim mężu i nawet nie wyobrażała sobie, że tak może czuć się kobieta w ramionach mężczyzny.

Wróciła do domu, do męża, ale nigdy mu się nie przyznała do zdrady, gdyż uważała, że by bardzo skrzywdziła swojego męża, który przez wiele lat ją szanował i niczego jej w życiu nie odmawiał. Nie pragnęła jego krzywdy, bo na swój sposób go kochała, a tylko od czasu do czasu, wyjeżdża na „zloty” organizowane dla fotografów, z których wraca cała w skowronkach. 🙂

A kiedy życie pisze swój scenariusz?

Codziennie mijały się w sklepie nabiałowym, gdzie kupowały pieczywo i dodatki na śniadanie. Jadwiga i Weronika, to kobiety już po pięćdziesiątce. Obie po zrobieniu zakupów biegły zaraz do tego samego urzędu w malutkim miasteczku. Nie przyjaźniły się wcale, ale mówiły sobie dzień dobry, bo  w takich małych społecznościach nie wypada inaczej. 

Jadwiga, to niewysoka kobieta, trochę puszysta, ale bardzo ładnie i gustownie ubrana. Miała kruczy kolor włosów, bardzo starannie upiętych i wielkie, ciekawe świata – oczy. Była piękną kobietą i bardzo zadbaną z nienagannym makijażem.

Weronika zaś była wysoką blondynką, trochę nieśmiałą i lekko zgarbioną, jakby chciała schować się przed światem. Ubierała się klasycznie i elegancko, ale na jej twarzy malował się jakby skrywany smutek. Zawsze po skończeniu pracy natychmiast wracała do domu, jakby się czegoś, a może kogoś bała. Nigdy nie uczestniczyła w żadnych imprezach, imieninach swoich koleżanek z pracy.

Jadwiga zaś była otwartą i uśmiechniętą kobietą i korzystała z życia ile się da. Nauczyła się dbania o swoje potrzeby przez lata oczekiwania na męża, który spłodził jej dwoje dzieci i wypłyną na lata w morze, aby zarobić na lepsze życie. Kochał swoją pracę i Jadwiga się z tym musiała pogodzić.

Pewnego razu Jadwiga usiadła do komputera i zalogowała się na babskie forum. Lubiła te swoje chwile z kawą przy komputerze i wlepionym wzrokiem w cudze rozterki i problemy. Miała bardzo dobrą opinię na forum, gdyż starała się inne użytkowniczki z problemami pocieszyć i wskazać drogę do rozwiązywania problemu. Często trzymała kciuki za pozytywne rozwiązanie małżeństwa, czy też próbach go ratowania. Była takim plasterkiem na zranione dusze. Pisząc tak z innymi kobietami polubiła bardzo wypowiedzi kobiety o nicku „trochę smutna”. Zaczepiła ją pewnego razu w prywatnej rozmowie i okazało się, że „trochę smutna”, to kobieta bardzo zbliżona poglądami do poglądów Jadwigi. Polubiły się ogromnie i ich korespondencja była taką, że sprawiała obu przyjemność. Opisywały sobie wszystko, a więc wzloty i upadki, a także się wzajemnie wspierały. 

Minął rok ich codziennej korespondencji i postanowiły, że czas poznać się w realu. Jadwiga wykupiła miejsca na internetowej stronie i postanowiły, że w czasie urlopu spotkają się na neutralnym gruncie – w uzdrowisku nad morzem. Bardzo się cieszyły, że spotkanie się odbędzie i poznają się jeszcze bardziej oraz pobędą ze sobą w nadmorskiej miejscowości.

Kiedy dotarły do miejsca, każda osobno – wpadły w konsternację, bo się przecież znały. Jadwiga i Weronika codziennie się przecież mijały w drodze do pracy. Nie stało się nic złego i żadna z nich nie żałowała, że tak się właśnie stało. Znały się przecież z prywatnych rozmów na forum, a więc się polubiły i w realu, a więc rzuciły się w sobie w ramiona i wycałowały.

Kiedy nadszedł wieczór postanowiły, że się wybiorą na dansing przy domu wczasowym i się rozerwą, a także porozmawiają. Kilka kieliszków wina i rozmowa zeszła na tematy osobiste. Jadwiga i Weronika nigdy nie podejmowały tego tematu szerzej w swojej korespondencji, a więc okazało się, że Jadwiga już nie tęskni za mężem, bo po tylu latach czekania bardzo się oddalili od siebie. Była tym sfrustrowana i zniechęcona, bo nie widziała już w swoim małżeństwie potencjału. Już miłość dawno odleciała i w zasadzie nic ją przy mężu nie trzyma. Dzieci są już dorosłe, a więc swoją rolę w związku wykonała najlepiej jak umiała.

Weronika zwierzyła się Jadwidze, że jej małżeństwo, to wielka pomyka, ponieważ nic jej w tym związku nie wolno, bo jest traktowana przez męża jak  własność i musi być tak jak chce on. Czuła się wypalona i zastraszona i nie wie jakim cudem wybłagała, aby ją puścić z domu na te parę dni. Wiedziała, że po powrocie będzie szczegółowo wypytana, bo może dopuściła się zdrady.

Po dansingu postanowiły kupić jeszcze butelkę wina, aby swoje rozmowy dokończyć już w apartamencie. Wykąpały się i usiadły na łóżku, aby sączyć powoli wino i się rozluźnić i nagle nie wiedzieć, kiedy się pocałowały. To był zaczątek do namiętnej nocy, pełnej oddania i szczęścia. Uniesieniom nie było końca i kiedy obie zasnęły w miłosnym uścisku nie wiedziały nawet czy to jeszcze noc, czy już dzień.

Nie wyszły z łóżka przez cały dzień, bo nie mogły się sobą nacieszyć, gdyż żadna z nich już dawno nie czuła takich motyli w brzuchu.

Kiedy się od siebie odkleiły, aby wyjść nad morze i pospacerować, każda z nich zadała sobie pytanie – co dalej? Muszą być ze sobą, aby ostatnie lata przeżyć w szczęściu i spełnieniu, ale co powiedzą swoim mężom i dzieciom. Jak to rozwiązać, aby nikogo nie skrzywdzić, bo krzywdzić nie chciały, ale chyba się nie da. 

Po powrocie do domu bardzo za sobą tęskniły, a że mieszkały w tym samym mieście nie mogły sobie pozwolić na cień podejrzeń o ich miłość, a więc obie łapały wspólne chwile na wyjazdach do kina, czy też teatru, po drodze zaczepiając o hotel – to musiało im na razie wystarczyć, a potem? Życie napisze dalszy scenariusz.

Interesujesz się tą sferą życia – wejdź:

Najlepsze kino LGBT w VoD.pl