Archiwa tagu: Święto zmarłych

Już jesień, a za progiem Święto Zmarłych!

Znalezione obrazy dla zapytania groby

Tydzień wcześniej ludzie sobie przypominają o tych, których już nie ma, a więc pędzą  z wiadrami, szczotkami, aby przygotować groby na 1 listopada.

Wtedy przy grobach, raz do roku spotykają się kuzynki, kuzyni, ciotki, wujkowie, siostry, bracia, no cała niemal rodzina, zobowiązana tym dniem.

Ubierją się jak najładniej, przywdziewając nowy płaszcz, może piękne futro i obowiązkowo nowe buty i nie szkodzi, że nie ma śniegu, najczęściej są to długie, pachnące, nowością kozaczki.

Panowie w eleganckich kurtkach, nowych spodniach i często w kapeluszu, bo szyk być musi.

Przychodzi ten dzień podczas, którego jest odprawiania msza na cmentarzu.

Przecież wszyscy, to są wzorowi katolicy i nie wypada nie zebrać się przy grobach, aby wspólnie  wysłuchać słów księdza przez kiepskie głośniki.

Stoją na baczność, może troszkę przestępując z nogi na nogę, w milczeniu.

Jeden patrzy się na migające znicze, drugi skupia wzrok gdzieś w nicość -smutni, jakby nieobecni, zadumani, jakby trochę obojętni.

Nikt na nikogo nie patrzy, nie uśmiecha się, nie próbuje zagadać, choćby jak tam zdrowie, co u ciebie słychać – totalne milczenie jakby nikt nikomu do niczego nie był potrzebny.

Zresztą o czym tu gadać, skoro nie widzieli się cały rok i nikt do nikogo nie ma o to pretensji, to niby dlaczego mieli by dzisiaj wymieniać jakieś uprzejmości i się nadmiernie wysilać.

Skończy się msza, to się przecisną w tłumie i wrócą do domu na wcześniej przygotowany obiad, a potem wypiją gorącą kawę i skosztują kawał ciasta i wszystko wróci do starego porządku.

Ona nie raz widziała takie sceny i kiedy tylko odeszła od grobu, słyszała szepty za plecami. 

– Terenia, widzisz jak ona się zmieniła i zobacz, dalej siedzi z tym swoim mężusiem, ciekawe czy dalej ją zdradza?

– A wiesz, że jej córka straciła kolejne dziecko, co do cholery z nimi jest nie tak?

– Ale to nic moja droga, zobacz jak ona przytyła i wygląda jak potwór.

– Wiesz, a ja słyszałam, że ona choruje na cukrzycę i dlatego.

– Poważnie? No patrz, kto by pomyślał, że ją też choroby dopadły…

I tak dalej, i tak dalej i Ona już nie chce uczestniczyć w tym.

Ona idzie na swoje groby dzień wcześniej, stawia kwiaty i zapala lampki.

Ona nie cierpi szeptanek za plecami, dziwnych aluzji, nie szczerych uśmiechów, bo dla niej najważniejsza jest pamięć o tych, których już nie ma.

Niech inni sobie szepczą do woli i niech mają z tego satysfakcję, że niby z nimi wszystko w porządku i są wiecznie piękni i młodzi.

Ona odcina się od hien cmentarnych.

Woli samotnie przejść się alejkami z zaciśniętym gardłem z żalu, kiedy dochodzi do grobów swoich bliskich, którzy odeszli i są głęboko w jej sercu!

Obraz może zawierać: ludzie stoją, kwiat, roślina, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Przyjadą albo nie przyjadą Przyniosą kwiaty albo nie przyniosą – A. Dąbrówka

list otwarty jak najświeższy grób 

Kochana Mamo!

Odeszłaś w porze telewizyjnej dobranocki
ufna jak dziecko

b e z r a d n i e

nie zdążyłem dokończyć ci
mojej bajki.

Pewnie to dobrze.

Przecież tak nagle
przemieniła się
w swoje przeciwieństwo –

zupełnie tak, jak ty
w tej ostatniej chwili.

post scriptum: Dopóki do mnie
stamtąd nie napiszesz
nie wrócę takim
jakim mnie pamiętasz.

Napisz koniecznie!

Znowu chcę wierzyć.

Choćby i w to, że kobiety
nie po to rodzą dzieci,
by na żywo musiały oglądać

takie dobranocki.

Jerzy Nita

Zbliżają się te dni! Dni zadumy i refleksji nad naszym życiem, bo jeszcze wciąż żyjemy.
Jednak w naszych sercach Oni są i to o Nich myślimy bardziej.
Odeszli różnie i różnymi byli ludźmi i do prawdziwego człowieczeństwa należy o Nich pamiętać.
Bywa to bolesne, a  zwłaszcza w te jesienne, melancholijne dni, kiedy spotykamy się na cmentarzach.
Wspominamy nad grobami nasze z Nimi chwile i łzy do oczu napływają nad palącym się zniczem.
Zastanawiamy się jednocześnie ile Nam tych chwil zostało na tym ziemskim padole, bo wiemy, że nie będziemy tu na zawsze.
Mój znajomy z Facebooka – Andrzej Rodan – Pisarz, pozwolił mi na bloga wkleić jego wspomnienie o ukochanej Mamie – dziękuję!
Wspominajmy tych, którzy nas kochali i dali życie. Wspomnijmy wszystkich, których My kochaliśmy, a także pokłońmy się tym, którzy za życia nas skrzywdzili. Wybaczmy Im!

ŚWIĘTO TYCH, KTÓRZY JUŻ NIE WRÓCĄ! DRODZY NIEOBECNI!
Zamiast motta: Największe odkrycie wszechczasów to stwierdzenie, że człowiek nie jest nieśmiertelny i z tym smutnym faktem musi się pogodzić. Spodziewałem się, że Rodzice odejdą, ale nie przypuszczałem, że zabraknie czasu na pożegnanie (taka sobie nostalgiczna myśl przed wyjazdem na cmentarz w odwiedziny do Rodziców).
Jest piękna, słoneczna pogoda. Jadę do nich dzisiaj. Nie chcę za kilka dni być samotnym w tłumie zadeptującym cmentarze.
Miałem sen. Śniła mi się moja Mama. Ten sen dział się w ogrodzie. Jak zawsze siedziałem pod żółtym parasolem. Czytałem książkę, a Matka przycinała sekatorem gałęzie. W którymś momencie powiedziała do mnie:
– Jędrusiu,nic na świecie nie jest ważne: terminy, rachunki, praca, polityka. 
– A co jest ważne? – zapytałem
– Nie marnujcie czasu, bądźcie ze sobą, cieszcie się sobą, swoją obecnością, kochajcie się. Bo później przychodzi żal bezdenny, bezkresny. I w takiej chwili, jak ta obecna, człowiek żałuje, że bliskim poświęcał za mało czasu i uwagi, że za mało kochał, co kochania godne, że był letni w uczuciach, a nie gorący. Kiedy ktoś odchodzi na zawsze, to w jego dziecku też jakaś część umiera. 
Moja Mama, Zofia Małgorzata, poznała męża, kiedy była młodziutką gimnastyczką klubu „Sokół”, a on, Stefan, piłkarzem pierwszoligowego Łódzkiego Klubu Sportowego. Ojciec musiał być niekiepski w futbolu, bo na boisku miał ksywkę: „Tancerka”. 
Moja Mama pracowała w Domu Mody „Telimena” i „Poloprenie”. Ojciec, po uzyskaniu tytułu inżyniera, był dyrektorem wielu zakładów włókienniczych w Łodzi, Pabianicach, jak również delegatem Ministerstwa Przemysłu Lekkiego kombinatów w Białymstoku i Andrychowie. 
Mama była niezwykłą kobietą, dobrą, przyzwoitą, wrażliwą, uczciwą osobą, która nie pozwalała nikogo skrzywdzić, dla wszystkich miała uśmiech i radę. Była obdarzona wielkim sercem i chęcią niesienia pomocy innym. Zawsze można było na nią liczyć, na jej pomocną dłoń. 
Mo Rodzice byli dobrzy jak chleb powszedni, codzienny, i przy nich ludzie stawali się dobrzy, oni byli tak szlachetni, jak szlachetny kamień w oceanie pospolitości. Wiele im zawdzięczam!
Mama kochała mnie (ojciec również), ale to za mało powiedziane. Byłem jej dumą, oczkiem w głowie, część swojego życia poświęciła, abym mógł realizować postawione sobie cele. W ostatnim okresie była to już, niestety, miłość zaborcza, zazdrosna, ale przecież pamięta się te piękne chwile, a odrzuca mniej ważne.
Kiedy mój były brat ze swoim synem sprzedali mieszkanie Matki – chciała pójść do domu starców. Nie zgodziłem się. Wziąłem ją do siebie, a z byłym bratem zerwałem wszelkie kontakty.
Mama, podobnie jak wcześniej Ojciec, nie życzyła sobie pogrzebu kościelnego. Powiększyła grono Drogich Nieobecnych w lipcu 2009 roku. Pogrzeb świecki miał uroczystą, wzruszającą oprawę. 
Do tej pory, kiedy schodzę na dół obok jej pokoju, często wydaje mi się, że mama tam jest, siedzi, czyta książkę, gazety, rozwiązuje krzyżówki lub ogląda telewizję. 
Mama odeszła na zawsze i jakaś część we mnie też umarła.
Przypominam jeszcze teraz 
Bladej twarzy alabastry, 
Krucze włosy – a we włosach 
Srebrne astry… 
Widzę jeszcze ciemne oczy… 
I pieszczotę w ich spojrzeniu 
Widzę wszystko w księżycowym 
Oświetleniu… 
(Adam Asnyk) 
Każdy z nas ma Tych Którzy Już Nie Wrócą, a których kochał! 
Przepraszam za ten nostalgiczny post, ale to nadchodzące Święto zmusza do refleksji i zadumy nad przemijaniem. Kiedyś w wywiadzie prasowym do tygodnika „Angora” zapytano mnie, co bym podarował Rodzicom, gdybym mógł. Odpowiedziałem: – JESZCZE JEDNO ŻYCIE!

Nie wszyscy mogą zapalić światełka pamięci!

Dobry wieczór 🙂

Wczoraj na moim Facebooku ktoś zastukał do mnie z wiadomością. Od czasu do czasu wymieniam z tą Panią komentarze, ale Ona miała do mnie prośbę.

Mieszka od 20 lat gdzieś tam daleko od Polski, a kiedyś mieszkała w moim mieście.

– Mam prośbę, aby Pani zapaliła światełko pamięci moim dzieciom, które zostały w Polsce na tym właśnie cmentarzu.

Posłałam Jej link do skatalogowanego cmentarza i już byłyśmy w domu, bo władze miasta wykonały gigantyczną robotę, aby na stronie umieścić wszystkie nagrobki i nazwiska z podziałem na kwatery.

Nie szukałam długo, bo bardzo blisko złożone są moje wnuki na dziecięcym cmentarzu.

Zrobiłam zdjęcie i posłałam na znak, że spełniłam jej życzenie.

Podziękowaniom nie było końca i sporo łez Matki, którą los rzucił bardzo daleko od Ojczyzny.

A ja? Ja mam satysfakcję, że mogłam komuś zrobić przyjemność i spełnić kogoś marzenie oraz światełkiem wskrzesić pamięć o utraconych dzieciach tej Pani.

A oto mój ulubiony wiersz na to święto:

Andrzej Dąbrówka

+++

Przyjadą
albo nie przyjadą

Przyniosą kwiaty
albo nie przyniosą

Zabiorą wnuki
albo nie zabiorą

Przyjadą, jeśli nie będzie strasznie padać
Przyniosą kwiaty, jeżeli trafią na kwiaciarnię
Wnuki się zjawią, jeśli nie będą miały imprez

Jednym słowem wszystko będzie tak
jak za życia