Archiwa tagu: taniec

Pląsy na parkiecie!

Zapomniałam, że jest jesienne wydanie Tańca z Gwiazdami w Polsacie.

Zresztą ja już nie znam tych ludzi, którzy tam teraz występują.

Muszę te gwiazdy odszukiwać w Google, a kiedyś było jakoś fajniej, bo występowały znane nazwiska i teraz w akcie desperacji zaprosili detektywa Rutkowskiego – wybitnego pajaca i pozera.

Nie wiem, która to już jest edycja, ale Polsat strzelił sobie w kolano z tym typem.

Nie dość, że nie ma pojęcia o tańcu, to jeszcze się rzuca jak wesz na grzebieniu, bo niby dlaczego „Czarna Mamba” w poprzednim odcinku dała mu 1.

Jedynka była po raz pierwszy we wszystkich edycjach, ale Rutkowski strasznie się oburzył na Pavlović,.

Oskarżył ją o niecne sprawy, które działy się na Zanzibarze, że niby ona tam coś z panienkami do towarzystwa – nie wiem – zarobiona jestem.

W poprzednim odcinku jak czytałam odpadła para, która podobno bardzo ładnie tańczyła, a Rutkowskiego przepchnęli.

Jest to totalna „ustawka” tylko po to, aby zwiększyć oglądalność tego kiczu.

Oglądam dzisiaj to siedlisko próżności tylko dlatego, aby zobaczyć jak ten arogant odpadnie i skończy się ta farsa.

Dziwię się tylko temu, że taka, jego ładna żona z nim jest, ale tylko chyba dla pieniędzy, bo ja tam uczucia żadnego nie widzę.

Kolejne odcinki sobie odpuszczam, bo szkoda na to czasu!

Zaczęłam dziś oglądać film „Elvis” – długi bardzo i dość ciekawie zrobiony, ale dla mnie zbyt chaotyczny, ale cóż – kino też się zmenia.

Chyba zaczynam się lekko starzeć.

Maja Rutkowska o zdradach swojego męża!

Gdzie się podziały tamte prywatki?

Jestem w tym już wieku, kiedy coraz częściej wracam do przeszłości.

Nie rozdrapuję dawnych ran, bo takie były w każdym, prawie małżeństwie.

Sięgam po to, co było w moim życiu dobre, a takich momentów jest całe mnóstwo.

Wspominam czasy w PRL-u, bo przecież nasza młodość w tych czasach się zamknęła.

W czasach kiedy byliśmy piękni i młodzi i mieliśmy w sobie wielką ochotę na życie.

W tamtych czasach, kiedy się dorabialiśmy i wychowywaliśmy swoje potomstwo, to wydaje mi się, że jako społeczeństwo, byliśmy radośni i otwarci na drugiego człowieka.

Częściej mieliśmy okazję, by spotkać się ze znajomymi, by potańczyć i się oderwać od dość mrocznych czasów.

Pracowaliśmy wszyscy, ale zawsze znalazła się okazja, aby  potańczyć na balu sylwestrowym, czy też na weselu u znajomych, a nawet na biwaku przy tzw. tranzystorze!

Wydaje mi się, że ludzie bardziej do siebie lgnęli i byli spragnieni swojego towarzystwa.

Niestety, ale wszystko, co piękne kiedyś się kończy i przychodzi nieuchronna starość.

Nie ma już okazji na wyjście, by chociaż potańczyć. W małych miasteczkach to już jest całkowicie zamknięta sprawa i Seniorzy z reguły są odizolowani od wszelkich imprez, a włodarze miasta wymazali Seniorów z pamięci.

Przykre to bardzo, ale nastały takie, właśnie skostniałe czasy i Seniorzy są pozamykani w swoich, małych mieszkankach i tylko ratuje ich kontakt z drugim człowiekiem w poczekalni do lekarza.

Dość często zaglądam do rodzinnych albumów i przypominam sobie jak to dawniej było, a było wiele momentów bardzo przyjemnych i miło się je wspomina.

Do tego wpisu skłoniła mnie wczorajsza, wieczorna sytuacja, kiedy z Mężem w domowych pieleszach tańczyliśmy w kapciach – jak za dawnych lat.

Bawiliśmy się we dwoje w rytm – tak, tak – disco polo i tego wieczoru nie zapomnę nigdy.

Piosenki – „Żono moja” i „Te oczy zielone” sprawiły, że było szaleństwo.

Nie można się poddać i zdziadzieć, bo trzeba jeszcze choć czasem w tańcu wyznać sobie miłość.

Trzeba będzie to powtórzyć, ale dobrze, że tego szaleństwa nie oglądały nasze Dzieci – he, he.

 

https://www.youtube.com/watch?v=J8t9d4TIVHQ

 

 

Kobieta 50+ i taniec na parkiecie

Pierwszy raz się skuliłam ze wstydu oglądając „Taniec z gwiazdami” kiedy to wystąpiła w nim kobieta po pięćdziesiątce tzw.  Super Niania, a dziś oglądając następną edycję, ale już w Polsacie. Zgodziła się do zaprezentowania swoich wygibasów na parkiecie Ewa Kasprzyk, rasowa, polska aktorka, która nie powinna przyjąć propozycji udziału w tańcach na parkiecie z młodym chłopakiem, a dlaczego, to już uzasadniam.

Kobiety po 50+ wciąż są piękne, ale powinny tańczyć już tylko w sanatoriach, albo w domu przed lustrem, gdzie nie ma kamer, które chwytają w lot kobiece, nadmiernie, falujące biusty, zbyt już niekształtne uda i oponki trzęsące się w rytm muzyki.

Nie wygląda to apetyczne i niech mi nikt nie mówi, że mamuśka u boku młodego i giętkiego tancerza wypada korzystnie i apetycznie. Głęboko współczuję tym młodym tancerzom, którym przyszło ciąganie tych nadmiernych kilogramów po parkiecie, bo wygląda to żałośnie – niestety, ale żadne ćwiczenia nie odejmują lat zbyt już leciwej pani. Twarz można zrobić u chirurga, ale chirurg już nie doda giętkości i młodzieńczego wigoru – nie da się po prostu.

Jestem brutalna, ale cóż można na to poradzić, że z przemijaniem wygrać się nie da, bo panie w tym już nieco zaawansowanym wieku poruszają się jak słoń w składzie porcelany, a to nie jest dobry widok.

Niech mi panie nie mówią, że pragną przełamać stereotypy, że kobieta 50+ to nie koniecznie już tylko wnuki i gotowe obiadki dla rodziny i z tym się zgadzam, ale zetknięcie mamuśki i synka na parkiecie jest mile widziane, ale na weselach, a nie przed kamerami. Czuję niesmak oglądając nadmiar tłuszczu i wylewające się piersi z zaprojektowanych kiecek, u boku zgrabnego, wysportowanego faceta, który z klasą próbuje ciągnąć przy – ciężką partnerkę i apeluję – miejcie panie celebrytki litość nad młodym samcem, który chce zarobić na chleb i tak ciągnie za sobą kobietę z nadwagą po parkiecie, chowając swoje zażenowanie za przywdzianą maską!

 

Przetańczyć z Tobą chcę całą noc

ELĄBIETA CICHLA-CZARNIAWSKA

taniec

świat to jest tancerz znakomity
w jego ramionach tracę oddech
i krążę krążę
niemal konam

sama się sobie nie podobam
odbita w lustrach moja twarz
rozsadza złote ramy puchnie

i wszystko nagle wymieszane
o blada szminko o pozłoto
o wyższe racje
niższe nacje
mijane w pędzie głuche stacje
przystanki zapomniane

wszystko wiruje i pochłania
wszystko się iskrzy błyszczy słania
w tym tańcu co nie z tego świata

aż nagle pustoszeje sala

świt w okno stuka
chłód po kościach
pies szuka pana
błazen króla
cień don kichota
tłum idola

pośrodku kartki kalendarza
gdzieś w wypalonym buszu godzin
jeszcze odrębna czy już obca
taniec powtarzam
solo

Ja nie byłam wczoraj solo!

 Bardzo lubiłam tańczyć w latach swojej świetności i okazji było w życiu sporo, bo kiedyś zakłady pracy dość często organizowały potańcówki dla swoich pracowników. Bywaliśmy także na dyskotekach w towarzystwie zaprzyjaźnionych par, a od czasu do czasu zostawaliśmy zapraszani na wesela, a więc wytańczyłam się dostatecznie za czasów młodości. Nagle wszystko się skończyło i tych okazji jest jakby mniej, no bo przecież starość zapukała nieproszona i żyjemy sobie spokojnie z mężem bez tanecznych zawirowań i pląsów. No cóż, wszystko się kiedyś zaczyna i wszystko się kiedyś kończy, ale pogodzona jestem z tym stanem rzeczy. Jednak wczoraj wydarzyła się rzecz, której się nie spodziewałam i z zaskoczenia zostałam poproszona do tańca w rytm muzyki biesiadnej, takiej, jaką grają na weselach i to przez kogo? To mój mąż mnie zaskoczył i zaprosił do tańca niespodziewanie, jak dawniej to bywało i nawet nie zaprotestowałam w słowach, aj daj se spokój, aj, zwariowałeś, co Ci odbiło! Delikatnie podniósł mnie z kanapy i poszłam i się zgodziłam ruszyć w tany ochoczo. Przetańczyliśmy wartko, bez deptania sobie po nogach, co jest dobrym znakiem, że tańca się nigdy nie zapomina, tak jak jazdy na rowerze. Choć dwa stare rowery już jesteśmy, ale w sercu mamy ciągle maj! Czy muszę pisać jak mi się zrobiło na sercu, kiedy w tańcu poczęstowaliśmy się jeszcze pocałunkami i uśmiechami – chyba nie muszę, bo poczułam się bosko. Trzeba to powtórzyć koniecznie, aby nie zardzewieć! 🙂