Archiwa tagu: temat

Wydumane tematy, aby się kręciło!

Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, ocean, niebo, woda, plaża, na zewnątrz i przyroda

Ludzie mają w domach pieski, które wyprowadzają na podwórka, do parku, czyli na trawkę.

O ile piesek zrobi kupkę, to odpowiedzialny właściciel sprzątnie po piesku, co się rzadko zresztą zdarza.

Co zrobić z siusiu pieska więc, które wsiąka w ziemię i tyle!

Na moje zachodnie wybrzeże przyjechała słynna Super Niania – Dorota Zawadzka w ramach akcji „Przytulmy lato” i tak sobie jeździ i robi jakieś wykłady dla rodziców w hotelach, domach wczasowych i w wolnym czasie szpieguje.

Szpieguje i jak coś zauważy tak strasznie niepokojącego, jak wysiusianie dziecka przez matkę pod drzewem, to od razu robi na swojej stronie „gównoburzę”.

Przeczytałam więc:

„Raport z ostatniej chwili
Jastrzębia Góra. Deptak, ten na którym nagrywaliśmy film po wyłączeniu komórki. Wracamy, mijamy toaletę, która jest przy samym zejściu na plażę i 3 m dalej pod drzewem – mama wysikuje chłopca. Zszarpuje z niego majtki bo widać młodemu- około 6 lat- się chce siku i młody sika na drzewo przy chodniku.
Podchodzę do niej i mówię przepraszam bardzo, ale tu trzy kroki dalej jest toaleta, mama się nawet nie odwraca. Reaguje pan który stoi koło mnie i mówi „pani da spokój to jest tylko dziecko”. Więc pytam pana, czy uważa, że dziecko może sikać tam gdzie stoi i czy dziecku wszystko wolno a pan mówi, że tak „bo to jest tylko dziecko”. Pan jest koło czterdziestki z żoną i dwiema córeczkami i pan powtarza: „tak, to jest dziecko, dziecku wolno wszystko”.
Więc przypominam i temu panu, co mu powiedziałam, i wam, że nikomu nie wolno wszystkiego. Dziecko nie jest świętą krową i nie może robić siku czy kupy tam gdzie akurat stoi i dziecko trzeba wychowywać od początku, Rozumiem przypadki, że nie ma toalet, trzeba się zatrzymać i wysikać dziecko pod krzaczkiem, ale na głównym deptaku, kiedy jest toaleta 3 m obok no to naprawdę przesada.
Namawiam do wychowywania dzieci”.

Oberwało się publicznie matce, która pozwoliła na wysiusianie się dziecka pod drzewem, chociaż blisko była toaleta publiczna zwana toi-toi, czy jakoś tam.

Pod tym wpisem u Zawadzkiej pojawiło się ponad 750 komentarzy i mamuśki polskie zaczęły oceniać kobietę, która wysiusiała swoje dziecko.

Tylko niech każdy się przyzna, że też swoje dziecko posadziło pod krzaczkiem, bo dziecko wołało „siusiu chcę mamusiu”.

U mnie w mieście są zaledwie trzy toalety publiczne i to w takich miejscach, że trzeba sporo przejść po mieście, a więc widzę często, że wysadzają matki swoje dzieci pod krzaczkami na moim podwórku i co mam drzeć papę z balkonu, że mi się to nie podoba?

Dziecko, to dziecko, a nie dorosły facet, który olewa moczem ściany bloku, bo napił się piwska! Takie obrazki też widzę i jestem skłonna jemu zwrócić uwagę, ale nie dziecku, które tupie nogami, bo zaraz się zesika.

Co ma robić taka mama, która nie chce pozwolić, by dziecko zmoczyło się w majtki?

Jeździłam z dziećmi nad morze i nikt mi nie zwracał uwagi, że wysiusiałam dziecko gdzieś w lasku z dala od plaży, bo nie było gdzie!

Nie było Internetu i nikt mnie publicznie nie oceniał, bo ludzie byli  zajęci swoimi sprawami, a nie obserwowaniem innych ludzi.

Kiedyś dzieci biegały po plaży na golasa – moje nie, ale nikt nie uważał, że czają się w krzakach pedofile.

Było po prostu normalnie, zdrowo, bez dzikich spojrzeń i zawiści.

Jednak teraz w dobie Internetu każdy każdemu może zrobić zdjęcie i puszcza to do sieci i się zaczyna chamska nawalanka publiczna.

Uważam, że Zawadzkiej należy odciąć Internet, bo za każdym razem kiedy do nas przyjeżdża, to ocenia ludzi, których nie da się zmienić i żadne nawoływania ludzi nie niczego nie nauczą, bo to jest dziki tłum!

Ależ oczywiście, że nie jestem za sikaniem i robieniem na twardo gdzie popadnie, ale czasami nie ma innego wyjścia, jeśli dziecko woła siku.

Strach wejść do tych toi-toi, bo tam często elegancko nie jest i dlatego bywają sytuacje, że dziecko ma swoje prawo załatwić się pod krzaczkiem.

Byłabym dumna z Zawadzkiej gdyby zwróciła uwagę napakowanemu tatusiowi, który ma pod opieką dziecko, który raczy się na plaży piwskiem i dziecko robi, co chce, ale tego by się bała zrobić, gdyż usłyszałaby odpowiednią wiązankę.

500 + sprawiło, że ludzie hurtowo jadą nad morze, ale za tym stoją chamskie zachowania na wybrzeżu i niech tu czerpie Zawadzka materiały do swoich postów, ale boi się!

W rodzinie Zawadzkiej jest piesek, a więc pytam, czy sika on do foliowej torebki, czy też podnosi nogę i oblewa drzewko?

Schamiało nasze społeczeństwo i tak napisała aktorka – Katarzyna Skrzynecka:

Co nas „wypłoszyło” z plaży nad Polskim morzem…? Nie, nawet nie dzikie tłumy…bo przecież każdy ma prawo, lubi i chciałby być latem nad morzem… Nawet nie że woda zimna… (…) Gromady rozwydrzonych matołów, pod 30tkę, dojących na plaży z gwinta już nie tylko piwsko, ale wódkę i „łychę”, ryczących jak bawoły – przy czym bawół chociaż ma mózg! – co 2gi…3ci grajdoł wyjących bezmózgów: „Weź kuwa, ja piedolę kuwa, jeać, jeać wszystkich, kuwa” … Kolejne rodziny jak my, z dziećmi, którym uszy więdły, opuszczały w poczuciu niesmaku śliczne szerokie plaże… Tak miło wspominam te plaże z wakacji mojego dzieciństwa…. Odeszło w przeszłość. Na szczęście, mamy enklawę basenu w hotelu.Tu się schowamy przed „współczesną kulturą plażowania” – napisała aktorka”.

Zawadzka boi się o tym napisać, bo ona jest psycholożka od dzieci przecież!

Na świecie są ważniejsze tematy, jak susza, upały, tornada, śmieci w morzach i oceanach, a ta zajmuje się dzieckiem psikającym na drzewo.

W komentarzach pod tym postem matki pisały, że są na plaży.

Wsadziły nosy w smartfon i dyskutowały,  a ja się pytam, co robiło ich dziecko w tym czasie, bo może oddaliło się od plaży 8 kilometrów i znalazło się w Niemczech i nikt na nie nie zwrócił uwagi, bo u Zawadzkiej jest „gównoburza”!

Codziennie nowy temat, to jest dylemat

Prowadzić bloga to jest ciężka robota, no bo skąd codziennie brać nowy temat na bloga. Aby blog mógł żyć i docierać do ludzi, trzeba nie lada pracy zwojów mózgowych, by zamieszczać notki na blogu w miarę ciekawe i nie tuzinkowe. Każdy blogier więc ma zagwozdkę, jak by tu napisać coś na tyle interesującego, aby zasłużyć sobie na komentarz, bo komentarze są mile widziane – po to się przecież pisze i komunikuje ze światem blogowym. 

bab

Skąd więc seniorka w kwiecie wieku ma brać temat? Przecież już nie pracuję, a więc nie podejrzę zachowań innych ludzi, które czasami są dziwaczne i warte utrwalenia. Brzydkie zachowania ludzi to też już raczej nie, bo nie bywam towarzysko i nie spotykam się na ploteczkach w parku na ławeczce. Wiem, że kobiecinki miastowe mają tyle wiadomości o innych, że można by było napisać nie jedną sagę rodzinną. O, nie, ja nie cierpię ploteczek kto z kim i gdzie. Mnie to nigdy nie rajcowało.

Telewizja! No oczywiście, że wiele tematów inspirowane jest wiadomościami z kolorowego ekranu, migającego od rana przy porannej kawie. Trzeba bardzo uważnie słuchać, aby załapać coś ciekawego i wartego opisania i nagle wpada pomysł na notkę jak u Dobromira, któremu coś tam wpadało do głowy – nagle i niespodziewanie.

Czasami przypomni się się coś z życia wzięte, co było długo uśpione i zapomniane i nagle uwalnia się taka szufladka, w której spoczywało wspomnienie.

I tak to się kręci i sama sobie się dziwię, że codziennie coś tam, coś tam piszę he he, bo sobie myślę, że trzeba być wrażliwcem, by dostrzegać i umieć przeżywać, a do tego dochodzi takie kombinowanie jak by ten temat ugryźć, aby miało to ręce i nogi i nadawało się do publikacji. 

Wczoraj zmieniłam szablon na bardziej skomplikowany, ale trzeba się rozwijać i w tej dziedzinie. Nie wiem jak się spodoba moim czytelnikom, ale mnie się podoba i niech na razie powisi. Może kiedyś wrócę do starego, bo jestem sentymentalna i przywiązuję się do wszystkiego bardzo emocjonalnie.

Póki tu jestem polecam film pt. „Purpurowe skrzypce”. Jest to droga skrzypiec stworzonych przez wybitnego lutnika w 1600 r., które wydawały dźwięk  bardzo doskonały, ale nie przynosiły szczęścia ich kolejnym właścicielom. Jest to film na długi i zimowy wieczór, ale warto obejrzeć, bo zapada w pamięć.

Dobrego dnia.