Archiwa tagu: trolling

Warto być przyzwoitym w sieci!

Jesteśmy ludźmi na tej cudownej plancie i powinniśmy zachowywać się jak ludzie, bo mamy wyjątkowy dar mówienia, słyszenia, umiejętności pisania i wiele innych przymiotów jakimi natura obdarzyła człowieka.

Powinniśmy zachowywać się w realu przyzwoicie, ale i tak powinniśmy zachowywać się w sieci!

Mądry człowiek wymyślił Internet, który jest ewenementem w skali ludzkich wynalazków. Lot na Księżyc też był takim cudem, ale Internet jest większym cudem, bo połączył wszystkich ludzi na świecie.

Możemy się kontaktować, możemy rozmawiać i dyskutować z całym niemal światem i to jest ten cud nad cudami.

Czy jednak zawsze zachowujemy się w sieci zgodnie z dekalogiem? Nie zawsze i tutaj trzeba bić na alarm, że człowiek obdarzony rozumem, jakże często w sieci zachowuje się jak najgorsza kanalia i nie rozróżnia, co jest dobre, a co jest złe.

Ileż razy można napotkać nienawistne komentarze, takie, że przyzwoity człowiek kręci głową ze zdumienia. Ileż razy napotykamy w sieci na hejterów,  którzy mają poczucie anonimowości i wydzielają z siebie najgorsze i psychopatyczne instynkty.

Uważam, że nie wszyscy ludzie powinni mieć dostęp do Internetu. Niektórzy powinni mieć konfiskowane komputery, telefony, tablety, bo nie zasługują na nie.

Dlaczego o tym piszę? – Dlatego, że znalazłam w sieci świetny poradnik o tym, jak się w sieci bronić i jak reagować, a raczej nie reagować na hejt.

O wielu punktach wiedziałam, ale ten świetny poradnik upewnił mnie w tym, że nikt w sieci nie jest anonimowy i raz wpisane do sieci – pozostaje w niej na zawsze, gdyż w sieci nic nie ginie.

Przeczytajcie i mam nadzieję, że razem będziemy mądrzejsi o to, jak w sieci się zachowywać.

Dekalog antytrollingu.Propozycja

1.

Nigdy nie przekazuj dalej. Choćby wpis był tak beznadziejnie niemądry, chamski, nieprawdopodobnie wulgarny. Choćby przekraczał wszystko, co widziałeś do tej pory w sieci i w życiu — a może właśnie szczególnie wtedy — nie przekazuj dalej. Nie lajkuj. Nie retweetuj. Nie popularyzuj.

Nie napędzaj ruchu nadawcom złych treści. Nie promuj ich w sferze publicznej, nawet jeśli Twoją intencją jest napiętnowanie autorów takich wpisów.

2.

Nie karm trolli. Nie wchodź z nimi w pogawędkę, polemikę, porzuć chęć ich wyedukowania – szkoda na to Twojego cennego czasu.

Przyjmij zasadę, że nie zauważasz ich. Nie przenoś do swojego świata złych, generowanych przez nich, emocji. Nie odwzajemniaj uderzeń. Nie odpłacaj pięknym za nadobne. Nie dawaj podstaw do wniosku, że to, co czytasz na temat dla Ciebie ważny i co napisane zostało w sposób napastliwy, nasycony kłamstwem i zajadłością, robi na Tobie wrażenie.

Przechodź ponad bagnem trolii i hejtu z podniesioną głową. Nie musisz wchodzić z nikim w interakcje, odpowiadać, nakręcać się… Chill out!

3.

Bądź w sieci, podobnie jak w życiu, maksymalnie uważny. Szanuj innego człowieka. Nie wyśmiewaj wad, słabości charakteru, nie popularyzuj złych emocji. Nie reaguj impulsywnie. Przyjmij, że nie zawsze masz pełną wiedzę na temat zdarzenia, motywacji, tła zdarzenia, które wszyscy komentują jeden przez drugiego. Być może ktoś wprowadza opinię publiczną w błąd, być może posługując się kłamstwem, manipulacją, przedstawiając wybiórcze informacje chce osiągnąć jedynie sobie znane cele. Być może masz być elementem w machinie propagującej czyjąś – nieprawdziwą – opowieść.

Pamiętaj, że ponosisz pełną odpowiedzialność (odpowiedzialność moralną, odpowiedzialność mierzoną w Twoim sumieniu, prawo nic do tego nie ma) za wszelkie teksty, które podajesz dalej, nagradzasz swoją uwagą i rekomendujesz innym. Przez swoją nieuwagę możesz skrzywdzić ludzi. Bądź więc w tym, co robisz w sieci, niesłychanie uważny.

Porównując aktywność na tabletach, smartfonach, laptopach do ruchu drogowego: zwolnij, tu wszędzie są ludzie.

4.

Wspieraj zaatakowanych, niszczonych przez trolli. Tych, których trolle uznały za swój cel. Okaż im swoją sympatię, solidarność.

Działaj w grupach wsparcia, twórz koalicje mądrych treści. Na ile to tylko będzie możliwe, wspieraj inicjatywy na rzecz sieci bez języka nienawiści. Jeśli jesteś politykiem — wpisz to do programu swojej partii. Jeśli prawnikiem — zaangażuj się w pomoc dla hejtowanych. Jeśli nauczycielem — ucz mądrego korzystania z treści i z sieci swoich uczniów i studentów. Jeśli redaktorem naczelnym, wydawcą — uczulaj swoich dziennikarzy. Jeśli dziennikarzem — dawaj przykład. Jeśli autorem — wspieraj mądre projekty.

A jeśli czytelnikiem — tylko i aż czytelnikiem — popularyzuj mądre miejsca w sieci, polecaj je innym. Inspiruj.

5.

Nie myl mowy nienawiści, hejtu i trollingu z wolnością słowa. Jeśli ktoś nie podziela Twojego punktu widzenia, jeśli co innego w jej czy jego życiu jest ważne, inne ma podejście do religii, rodziny, płci, polityki, innym drużynom sportowym kibicuje, innej muzyki słucha, do innych kościołów uczęszcza (albo zostaje w domu), inną gazetę i inny tygodnik czyta oraz innego, niż Ty radia słucha — ma do tego pełne prawo. Niczym nie różni się przecież z tego punktu widzenia Tok FM od Radia Maryja, Gazeta Wyborcza od Gazety Polskiej a Newsweek Polska od W Sieci. Niczym.

Nie etykietuj. Nie wykorzystuj zwalczania mowy nienawiści, hejtu i trollingu do pogłębiania podziałów. Rozmawiaj, poznawaj ludzi i ich punkty widzenia, bądź otwarty na inne postawy, style życia, wybory ideowe.

Szukaj tego, co łączy, nie skupiaj się na tym i nie podgrzewaj tego, co dzieli. Buduj mosty porozumienia, także w sferze języka, także w sieci.

6.

Nie bądź trollem. Stań w prawdzie wobec siebie i swoich czytelników, odbiorców.

Nie pisz i nie przekazuj w emocjach, w biegu, w pośpiechu wszystkiego, co uznasz za stosowne. Po napisaniu treści, którą chcesz opublikować, zatrzymaj się, zastanów, zrób sobie herbatę, weź kilka oddechów. Zastanów się, czy nie krzywdzisz innego człowieka. Zadaj sobie pytanie, czy chcesz, aby ten wpis zobaczyła Twoja mama, Twoje dzieci. To, co napiszesz, zostanie w sieci, nawet jeśli szybko to wykasujesz. Na swoją reputację pracowałeś często dziesięciolecia, bardzo ciężko. A może uznaj, że sens ma zasada: 10 wpisów napisanych, tylko 1 publikowany?

A przy okazji: naprawdę wierzysz w anonimowość Twojego konta?

7.

Łów najciekawszych czytelników i z nimi rozmawiaj, im przedstawiaj swoje najbardziej wartościowe opinie, pomysły, sprawy. Identyfikuj osoby, do których mówisz, które czytają Twoje teksty w sieci (ułatwia przyjęcie zasady, że priorytetowo traktujesz osoby przedstawiające się w sieci imieniem i nazwiskiem). Nawiązuj z nimi jak najbliższą, intymną wręcz relację. Pogłębiaj ją. Bądź pomocny innym ludziom, także w przestrzeni internetowej. Pomagaj i proś o pomoc. Dyskutuj i polecaj lektury, filmy, miejsca. Z czasem, może warto będzie spotkać się w świecie rzeczywistym.

Nie idź na ilość relacji, kontaktów, ale niech będzie ważna dla Ciebie ich jakość.

8.

Odgraniczaj obserwowanych w sieciach społecznościowych od naprawdę wartościowych nadawców. Wyrzuć z listy obserwowanych nadawców instytucjonalnych i tych, których „wypada” obserwować. Nie zaśmiecaj swojego umysłu treściami bez znaczenia, od nadawców uzależnionych od mediów społecznościowych, publikujących co chwilę swoje wpisy bez głębszego przemyślenia. Rozstań się z nadawcami operującymi kłamstwem, propagandą, wprowadzającymi niepotrzebne emocje, nieszanującymi innych ludzi — nawet jeśli od czasu do czasu zdarza im się przekazać coś ważnego. Trudno.

Zrobisz w ten sposób w swoim świecie miejsce (znajdź miejsce) dla tych, którzy mówią cicho, ale za to z większym sensem.

9.

Transformuj. Pisz tak, aby Twoje pisanie zmieniało ludzi, inspirowało ich i rozwijało; aby zmuszało ich do rozwinięcia skrzydeł, a nie szorowania nimi po ziemi. Chwal ich, a nie besztaj. Pokazuj, co mogą zrobić, co przeczytać, co obejrzeć, co poznać, aby być lepszymi.

Nagradzaj swoimi rekomendacjami, starając się ewentualne uwagi zgłaszać w trybie prywatnym, w sposób niewidoczny dla innych. Zasypuj dobrem. Postaraj się rekomendować wyłącznie dobre przykłady, skupiać się na dobrych wiadomościach, dobrych treściach – i dobrych ludziach. Uśmiechniętym lżej się żyje. Nawet jeśli dobro w sieciach społecznościowych (bardzo dużo prac na ten temat już jest, publikowaliśmy w kwartalniku „Nowe Media”) rozchodzi się kilkakrotnie wolniej, niż zło. A czasami — kilkunastokrotniej wolniej, niż zło.

10.

Blokuj i zgłaszaj. Oczywiście: blokuj. Jesteś tylko człowiekiem. Masz prawo do swojej godności. Twórz, w swojej przestrzeni w sieci, własny świat własnych reguł. Bądź miłosierny, jednakże blokuj nadawców siejących zło. Blokuj nadawców publikujących obsceniczne, natrząsające się z innych wpisy. I zgłaszaj — każdy z serwisów społecznościowych daje taką możliwość jego użytkownikom.

To, jaka będzie przestrzeń nowych mediów, zależy przecież także od Ciebie.

Eryk Mistewicz

Eryk MISTEWICZ

Konsultant strategii marketingowych. Laureat Polskiego Pulitzera. Doradza pracując z firmami, instytucjami, osobami publicznymi w Polsce i we Francji, pisze książki, jest też szefem kwartalnika „Nowe Media”. www.erykmistewicz.pl

https://wszystkoconajwazniejsze.pl/eryk-mistewicz-dekalog-antytrollingu/

Hejter wyrzuca pieniądze w błoto!

Jak wiecie, Ci którzy mnie czytają, to wiecie, że jestem uczulona na hejt w sieci i wszelkie przejawy agresji i trollingu. Wiecie prawda? W moich zakładkach jest rubryka, tylko dla mnie pod nazwą ” Moja walka z trollami wciąż trwa”, a więc wciąż trwa, bo ja nie lubię swoich czytelników wpuszczać w maliny. Zakładka jest pod hasłem, ale uwierzcie, że tam jest stos dokumentów, jakie leżą też w mojej teczce. Co z tego wyjdzie, to chyba sam diabeł z rogami tylko wie, bo ja nie wiem. Jest to smutna konieczność, ale postanowiłam walczyć do ostatniej kropli krwi 😀

Ale kochani moi! Ja taki pyłek w świecie Internetu i napotkałam na swojej drodze na kanalie. Ja taki nic nie znaczący pryszczyk, napotkałam na swoich hejterów, psychofanów i nie wiem czym sobie zasłużyłam, że mój blog jest solą w oku takich starowinek, ale widocznie, to co piszę, powoduje u nich odruch wymiotny i czkawkę. Trudno i przepraszam za niestrawności, ale jest jedno wyjście z tej choroby – nie czytać! Proszę usunąć mojego bloga z ulubionych, z zakładek, a zdrowie odzyskacie migusiem! 😀

No, ale jeśli łykacie kropelki na żołądek i dalej czytacie, a potem opluwacie mojego bloga i mnie, to ja wam piszę, że wyrzucacie swoje ostanie pieniądze w błoto. Człowiek, który zajmuje się hejterstwem trwoni, często swoje ostatnie pieniądze, opłacając Internet, a w Polsce tani nie jest. Wyrzucacie kasę, by opluć, zgnoić, zamiast iść do kawiarenki na smacznego ptysia i dobrą kawę z pianką, a więc zobaczcie ile tracicie w swoich ostatnich latach. Tak, tak ostatnich, bo może jeszcze jakieś 20 lat wam zostało tego hejterstwa, a potem kaplica. 😀 Tak więc po co tracić swoją energię i pieniądze na taką działalność?

Ale niektórzy muszą, bo się uduszą i szlag niech trafi tego ptysia i kawę w dobrym towarzystwie, kiedy w samotności największą frajdę niektórym przynosi – dowalanie w najbardziej podły sposób, a potem hejter ma uśmiech na twarzy z dobrze wykonanego zadania i idzie spokojnie spać, ale mam nadzieję, że jego sny, to są koszmary i tak powinno być, bo w przyrodzie nic ponoć nie ginie.

Przeczytałam apel Jacka Pałasińskiego, dobrego dziennikarza, który dał na swojej stronie taki oto komunikat: Czytaj niżej 🙂

Zainspirował mnie do tego wpisu i nadal twierdzę, że hejterzy marnotrawią swoją kasę, zamiast kupić sobie nowe buty, nazbierać na ekstra wycieczkę, pójść na piwo w towarzystwie, opłacić super koncert, kupić bilet na oscarowy film, albo zwyczajnie kupić wnukom od czasu do czasu fajny prezent i tu piszę do babinek, które mnie tu śledzą i to jest smutne, że opłacają łącze na tak perfidną działalność. Wstyd i brak wyobraźni, ale mi ich nie żal wcale.

Internauci dali wsparcie Panu Jackowi, a mnie daje wsparcie mój mąż i szafa gra i dalej będzie się kręcić. 😀 Nie w smak, to już wasz problem. 😀

„W Jakimś czasie zacząłem prowadzić drugi blog, przebierając jednak w komentatorach. Wydawało się, że to jest dobra formuła, ale okazało się, że nie. Przy okazji aresztu Romana Polańskiego wyszło na jaw, że z tym moim kręgiem korespondentów dzieli mnie niemal wszystko. Nie miało sensu ciągnąć.
Dzisiaj zastanawiam się, dlaczego tak wielu ludzi, zostawiających komentarze pod moimi wpisami chciało zostać moimi „znajomymi.” Wszystko nas dzieli, wizja świata, wizja przyzwoitości, wizja praw i obowiązków, powinności społecznych, odpowiedzialności za słowo, wizja wolności. Innymi słowy mamy tak odmienne spojrzenie na podstawowe rzeczy.
Nie mam zamiaru przekonywać, że moja wizja czy poglądy są słuszne, a cudze – niesłuszne. Nie roszczę sobie prawa do racji, a już z pewnością do nieomylności. Nie zamierzam zmieniać niczyich poglądów. Ale – po co tu jesteście? Chcecie poznać mój punkt widzenia, czy narzucić mnie i innym własny, tak odmienny od mojego?
Jak pisałem wczoraj – jestem przygnębiony. Wychodzi na jaw, że w niejednym z moich komentatorów dominuje nietolerancja, złość, mściwość, brak empatii, a co gorsza brak refleksji, czyli wszystko to, czego ja nie lubię. I zastanawiam się poważnie: po co mi to? Czy każda publiczna moja wypowiedź musi się wiązać z przykrością? Może lepiej znowu zamilknąć.”

Smutne, ale prawdziwe

Spokojna sobota, to miała być, a więc skoro za oknem jest tak smutno i pada deszcz, to domowe obowiązki, a potem miałam obejrzeć sobie dobry film, ale mi nie wyszło, bo:

O godzinie 9 rano zadzwonił telefon, abym ponownie zgłosiła się na policję, bo trzeba przyznać, że policja się poważnie przyłożyła do tego, aby mi pomóc. Trochę się zdziwiłam, że w sobotę, ale niestety policja pracuje także i w weekendy.

U nas wybudowano nową komendę, ale nasza policja wciąż zajmuje się swoimi obowiązkami w starej, a więc nowej nie zwiedziłam, ale czekała na mnie bardzo miła, młoda pani policjantka, która łapała w lot, co chcę jej przekazać i to wszystko spisała. Całe szczęście, że trafiłam na młodą osobę, bo nie musiałam tłumaczyć wszystkiego bardzo dokładnie, gdyż młode osoby wiadomo, że są bardziej obeznane z Internetem. Oczywiście, że się denerwowałam, bo komu sprawia przyjemność bycia na komendzie, ale zupełnie niepotrzebnie się denerwowałam, bo rozmowa była profesjonalna i bardzo wnikliwa.

Teraz odpoczywam, a po drodze zrobiłam parę zdjęć z zamglonego, mojego miasteczka.

Miłego popołudnia 🙂

Nagłe olśnienie, które noc przyniosła

Nagle około południa zadzwonił do Izy telefon. Kiedy wzięła go w dłonie zauważyła, że dzwoni do niej koleżanka Mariola, z którą od czasu do czasu się umawiała na babskie pogaduchy i wspólną kawę w ich ulubionej kawiarence.

Iza i Mariola były równolatkami i ich przyjaźń przetrwała z czasów szkolnych. Mogły sobie mówić o wszystkim i nigdy ich rozmowy nie wyszły poza linię lojalności i dyskrecji,a więc opowiadały o sobie o dzieciach, mężach i wszystkich swoich kłopotach i rozterkach.

Kiedy tak siedziały, nagle Mariola przybrała posępną twarz, tak jakby się nad czymś głęboko zamyśliła. –  Co Ci jest, spytała Iza, bo widzę, że coś Cię gnębi, a więc szybko mi tu zaraz opowiadaj.

– Wiesz, wstydzę się czegoś bardzo, tak sama przed sobą – zaczęła. Opowiem Ci coś, z czego dumna nie będziesz, jako moja najlepsza koleżanka. Zrobiłam coś bardzo paskudnego i teraz rumieniec wstydu długo nie będzie schodził z mojej twarzy.

– Ale co, dopytywała Iza zaniepokojona, bo wydawało się jej, że Mariola nigdy by nie mogła zrobić coś bardzo głupiego, czego miałaby się wstydzić.

– Wiesz – zaczęła. Mój brzydki występek zrobiłam w sieci. Wiesz, że mam konto na Facebooku i w wolnych chwilach przeglądam ten portal. Od pewnego czasu zaczęłam hejtować osobę publiczną, tę no wiesz XXX. Wszystko, co ta osoba napisała w sieci, czy o niej napisano od dłuższego czasu bardzo mnie denerwowało. Uważałam, że ta osoba przedstawia się w sieci w zupełnie innym świetle, niż jest w rzeczywistości. Uważałam, że obnażanie w sieci swojego życia prywatnego i epatowanie zdjęciami swojego męża i dzieci, to przegięcie i bardzo mnie to drażniło. Nie żebym jej tego szczęścia zazdrościła, bo przecież sama jestem szczęśliwa, ale jakoś mnie denerwowało, że ta osoba uważa, że wszystko jest na sprzedać i wiesz co? Napisałam na jej tablicy trzy paskudne komentarze, a pisałam, jakbym była w jakimś amoku. Tak bardzo mnie zdenerwowało, że ta osoba kolejny raz pragnie udowodnić światu, jaka ona teraz jest szczęśliwa, mimo, że kiedyś nie była.

Po zostawieniu tych komentarzy w nocy obudziłam się zlana potem i pierwsza myśl mnie naszła,że postąpiłam jak ostatnia świnia i paskudny troll i hejter. Zdałam sobie nagle sprawę, że w sieci ludzie różnie się zachowują i do nich należy decyzja, co chcą pokazać światu i na ile się odkryć i zrobiło mi się cholernie wstyd. Chciałam natychmiast wstać z łóżka, odpalić komputer i przeprosić ową osobę za moje paskudne zachowanie. Jednak gdybym wstała, z pewnością by się obudził mąż i pewnie by dociekał, co ja w nocy robię w sieci i może by się wydało, że zachowałam się niegodnie!

Wstałam rano, bo udało mi się jeszcze zasnąć, ale mnie gniotła dalej ta sprawa. Nie mogłam tego tak zostawić i żyć sobie beztrosko. Włączyłam komputer i czym prędzej napisałam do tej osoby długie, bardzo długie przeprosiny, choć rumieniec wstydu będę na sobie nosiła jeszcze bardzo długo i postanowiłam, że nigdy, ale to nigdy nie zachowam się w podobny sposób, bo ja po prostu nie nadaję się do hejtowania. Ja po prostu mam po ludzku wyrzuty sumienia, które mi w nocy spać nie dają.

Iza chwyciła Mariolę za rękę i przytuliła i jeszcze raz utwierdziła się w przekonaniu, że Mariola jest dobrym człowiekiem, a błądzić jest rzeczą ludzką. Najważniejszym jest, że wciąż może na nią liczyć, bo i w tym przypadku uczciwość wobec siebie wzięła górę. 

Złe słowa szybsze niż karabin maszynowy!

Założyłam wątek na o2, aby promować swojego bloga, bo każdy uczciwy pomysł jest dobry, aby blog dotarł do większej ilości czytelników i tak robią inni blogierzy, którzy chcą pozyskać nowych czytelników.

 http://forum.o2.pl/temat.php?id_p=6958044&start=60

Pod nickiem kalinaxa informuję na o2, że ukazała się nowa notka i zachęcam do przeczytania i nie jest to pycha z mojej strony, a normalne zachowanie. Blog. pl w ten sposób właśnie poleca promowanie swojego bloga i ja zastosowałam się do tej wskazówki, ale jest jedno ale. Pod spodem mojego wątku pojawiły się hejty szybsze od karabinu Kałasznikowa. Padły tam i padać będą hejty w słowach najgorszych jakie zna ludzkość – na mnie! 

Nie zamierzam tak tego zostawić i mogę teraz stwierdzić, że świetnym pomysłem było założenie tego wątku, bo mam czarno na białym, iż mam prawo domagać się przywrócenia mi mojej godności i będę o to walczyła z całych sił. Wywalą mnie oknem, wejdę drzwiami i tak do skutku. Nie pozwolę, by sprawcom hejtu, ohydnego hejtu, uszło  na sucho. 

Sprawa wciąż jest w toku i nie mam zamiaru się poddać. Być może będą jedyna w sieci, która wywalczy spokojne serfowanie w sieci, bez obrażania, a na zasadach merytorycznej dyskusji!

Jeśli ktoś z moich czytelników jest już znudzony moją walką o dobre imię, niechaj podaruje sobie wchodzenie na mojego bloga, a tych którzy wchodzą z własnej woli, przepraszam za tak dotkliwy dla mnie temat.

Miłego dnia 🙂P1050523

 

 

 

 Éric-Em­manuel Schmitt Éric-Em­manuel Schmitt

Zazdrośnik pluje tylko na tego, kto go przewyższa.