Archiwa tagu: walka

Koronawirus i codzienność!

Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś – a więc musisz minąć.
Miniesz – a więc to jest piękne.

Wisława Szymborska

Budzimy się każdego poranka i dzień zaczyna się jak pusta karta.

Zaczynamy tę kartkę zapisywać z chwilą poczłapania do kuchni, aby zrobić sobie poranną kawę i z chwilą rozbudzania się przy niej!

Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co ten dany  dzień nam przyniesie!

Mnie spotkała dzisiaj właśnie okropna przykrość, której się nie spodziewałam i dochodzę do siebie, ale postanowiłam jak Scarlett z filmu „Przeminęło z wiatrem”, że pomyślę o tym jutro!

Szczegółów nie będę pisała, bo tu chodzi o dyskrecję!

Budzę się rano i nie chcę koranawirusa na świecie, a kiedy włącza się wiadomości, to  słowo groźne  słyszy się tysiące razy odmieniane przez wszystkie przypadki!

Dziś wzięłam uspokajacz, bo nie daję rady psychicznie i wyłączam media uciekając w inne rewiry, a są nimi filmy!

Obejrzałam więc film pt. „Nad morzem”, który wyreżyserowała Angelina Jolie-Pitt, a przy jej boku zagrał jej mąż – Brad Pitt.

Flm wszedł na ekrany w 2015 roku i był produkcją bardzo drogą.

Film nie odniósł znaczącego sukcesu, tylko czemu mnie ten film siedzi w głowie i uważam go za bardzo wartościowe kino, które mnie całkowicie pochłonęło i wciąż o nim myślę.

Produkcja tego filmu była bardzo kosztowana, a film się nie zwrócił i zastanawia mnie dlaczego krytyka nie potrafiła docenić tej historii, która była w filmie przedstawiona.

Pisali, że za długi i bardzo nudy, a ukazane w filmie problemy małżeństwa – wydumane.

Nie sądzę tak i dziwię się światowym krytykom braku wrażliwości i gustu, bo niby dokąd ma zmierzać  współczesne kino, by krytyków zadowolić?

Myślałam, że Brad Pitt, który towarzyszył żonie na planie, to wytwór wymyślony, bo jest pięknym mężczyzną, a Angelina najpiękniejszą kobietą i w dodatku od wielu lat prywatnie są małżeństwem.

Myliłam się, bo oni nie tylko są piękni, ale są także wspaniałymi aktorami, którzy w tym filmie pragnęli odsłonić nieco swoją prywatność.

Można nie wierzyć, ale piękni i bogaci też mają swoje ludzkie problemy i zmagają się z życiem jak my wszyscy.

Film jest o miłości przede wszystkim, która zaburzona jest przez depresję młodej kobiety z powodu dwóch poronień!

Film jest o czekaniu na powrót miłości, która zagłuszona bólem duszy kobiety, sprawia, że on także bardzo cierpi.

Film jest też o tęsknocie za tym, co było na początku związku i on wierny jak pies nie rezygnuje i walczy o nią, oraz cierpi z nią.

Lubię takie filmy, gdy kamera bada bezlitośnie każdy grymas na twarzach aktorów. Kiedy jest dbałość o szczegóły.

Kiedy w filmie są niesamowite pejzaże i można wędrować po cudownych miejscach. Nie przeszkadza mi film przydługi, bo mam czas pomyśleć, co wydarzy się dalej, albo  co wydarzyć się może.

Jednak film nie jest dla wszystkich, którzy oczekują od filmu oczywistości, a na tym filmie trzeba myśleć!

Polecam cierpliwym jeno, a ja dopiszę, że jest to cudowna historia o miłości dwojga ludzi, którym wydawało się, że wszystko między nimi jest skończone, a jedno wydarzenie sprawia, że odnajdują się na nowo.

W filmie te dwie postaci zwyciężyły, ale życie napisało inny scenariusz i ci dwoje się w realu rozstali!

Reklama

23 luty – Dzień walki z depresją!

     
Barbara Pietkiewicz

 

21 kwietnia 2014
Raz w manii, raz w depresji
Dwubiegunowi
Ponad milion ludzi w Polsce żyje na huśtawce. Mania, depresja, mania. Często w komplecie z rozbłyskami talentów, kreatywnością, szczególnym potencjałem. Ale też – w parze z samobójstwem.
CHAD występuje nie rzadziej niż schizofrenia – do 5 proc. populacji.

Arman Zhenikeyev/Corbis

CHAD występuje nie rzadziej niż schizofrenia – do 5 proc. populacji.

W chorobie afektywnej dwubiegunowej (CHAD) w depresji płacze się rzadko.

Arno Burgi/dpa/Corbis

W chorobie afektywnej dwubiegunowej (CHAD) w depresji płacze się rzadko.

Na świecie połowa chorujących na CHAD w ogóle się nie leczy. Nie wiedzą, że są chorzy.

Lauri Rotko/Getty Images

Na świecie połowa chorujących na CHAD w ogóle się nie leczy. Nie wiedzą, że są chorzy.

  • U Anny zaczęło się na studiach. Poczuła to któregoś zwyczajnego dnia: jak wchodzi w grząski czarny muł bez dna. Nie płakała. W chorobie afektywnej dwubiegunowej (CHAD) w depresji płacze się rzadko. Jest kompletny paraliż zamiast łez. Anna nie była też w stanie wejść do wanny z wodą, a nawet odkręcić kranu. Paraliż rozciągał się także na mycie. I na jedzenie. Chudła, nie mogła wyjść po zakupy. W głowie, w klatce piersiowej, w brzuchu, w całym ciele – ból. – Nie taki rozsadzający, rwący, jak przy oparzeniu, lecz głęboko i boleśnie zatrzaśnięty w człowieku – mówi Stefania, która wiele lat była w zakonie, a w nim – jak w jakimś niebycie – z tym swoim CHAD. Można próbować przegonić ten czarny smutek, tnąc się i kalecząc. Ból fizyczny przykrywa wówczas ten drugi. Ale tamten nie daje się oszukać na długo. Bliscy Anny zabrali wszystkie ostre przedmioty z jej kawalerki. I tak pocięła się znów – długopisem. Poza tym przestała odbierać telefony, nie chce nikogo widzieć – bo śmierdzi. Depresja jest ślepa i węchowo nieczuła. Człowiek nie dostrzega też szansy na pomoc tam, gdzie można by ją zyskać. Tym razem jednak Anna podniosła słuchawkę. I tak trafiła do psychiatry.

Lekarz rozpoznał depresję. I zapisał antydepresanty. – Leki przeciw depresji w CHAD to jak dolanie benzyny do ognia – mówi prof. Bartosz Łoza ze Szpitala Psychiatrycznego w Tworkach. –Chadowiec szybuje na nich w górę jak wypuszczony z katapulty. Wchodzi w manię – drugi biegun choroby.

To problem społeczny. 60 proc. chorych leczonych w Polsce przez psychiatrów na depresję jednobiegunową choruje w istocie na CHAD – twierdzi prof. Janusz Rybakowski na podstawie badań przeprowadzonych w poznańskiej klinice. CHAD występuje nie rzadziej niż schizofrenia – do 5 proc. populacji. Atakuje między 20 a 30 rokiem życia, czasem – w dojrzewaniu i w dzieciństwie. A prof. Łoza dodaje, że dwubiegunowa jest jedną z najtrudniej rozpoznawalnych chorób psychicznych. Mijają często lata, nim chory dostaje w końcu właściwą diagnozę. Rzecz także w tym, że to w depresji, a nie w manii idzie się do lekarza. W manii się kwitnie.

 

Regina jest teraz w manii. Mówi szybko i gorączkowo. Chciałaby na Allegro kupić róże pustyni. Ma już kilka, lecz pragnie kolekcji. Gdzie można dostać natychmiast róże pustyni? Syn zabrał jej dowód osobisty, ale ona i tak pojedzie do Irlandii, do męża. Strumień słów.

Wstaje i nagle, bez słowa, wychodzi z kawiarni, w której się umówiła. Poniosło ją pewnie w stronę róż pustyni – ileż to roboty, żeby znaleźć się w Kairze. Podróże nie z tej ziemi robi się w manii. Prof. Łukasz Święcicki otrzymuje właśnie wiadomość, że pacjentka z Instytutu wyszła na spacer pod opieką matki do ogrodu i telefonuje, że jest w Portugalii. I ona naprawdę tam jest.

Jeśli nie ma za co wyjechać, weźmie się kredyt w banku. Załatwi pożyczkę i kupi sto zupełnie niepotrzebnych przedmiotów. W manii rozpoczyna się biznesy, zakłada i otwiera firmy, wnosi o rozwód, oświadcza się i zaręcza, nic nie jest niemożliwe. Bliscy, którzy usiłują powstrzymać to szaleństwo, są wrogami i trzeba im wykrzyczeć w twarz prawdę: wstrętni, zazdrośni, wredni, niegodziwi, tylko rzucają kłody pod nogi.

Zdobywca wszechświata mało śpi, bo szkoda czasu na sen, skoro tyle spraw jest w zasięgu ręki. Ale nie czuje zmęczenia. Mało je. W głowie ciągły huk. Wszystko jest do zdobycia, ale wszystko umyka: woda, której nie można wypić. W manii pragnie się też seksu, często nie do opanowania. Idzie się do łóżka z byle kim, bez lęku o skutki. „Przewidywalność, logika, to wszystko idzie w kąt. Jest tylko ekstaza, euforia” – pisze pacjentka prof. Święcickiego. Zachwycają dźwięki, kolory, olśnienia nie mają końca, dni biegną ku słońcu. „Mania jest obcą, napędzającą siłą, niszczycielskim płomieniem we krwi” – uważa Kay Redfield Jamison, profesor psychiatrii na Uniwersytecie Hopkinsa, chora na tę chorobę, lecząca chorych na nią, uznana na świecie badaczka i autorka książek o CHAD.

Na świecie połowa chorujących na CHAD w ogóle się nie leczy. Nie wiedzą, że są chorzy. Po prostu – wpadają w dół, a potem się wykaraskują. Są bezwładni, a potem nagle robią się wredni. Mówi się, że mają trudny charakter – i tyle.

Moc

Jednak mania ze swej natury zarówno niszczy, jak i tworzy – pisze prof. Jamison. Gdyby nie faza manii, dwubiegunowy Krzysztof Kolumb nie podjąłby się szaleńczej podróży. Dawida Selznicka, słynnego producenta, przerosłoby zamierzenie sfilmowania „Przeminęło z wiatrem” (choć później w depresji zrezygnował z wszelkich finansowych praw do filmu). To w manii Ernest Hemingway pisał o walce starego człowieka z marlinem, a van Gogh malował „Gwiezdną noc” – fotografię swej choroby.

W chorobie dwubiegunowej typu drugiego, która przebiega łagodniej niż typu pierwszego, mania przybiera postać hipomanii – też łagodniejszej. Można sobie wyobrazić Emily ­Dickinson, jak owiana hipomanią pisze wiersze, a Robert Schumann zapełnia nutami partyturę. Psychiatrzy sądzą, że talent w CHAD rozbłyska, wyskakuje z ram konwencji i przyzwyczajeń, choroba jest mu paliwem. Chadowcom nieartystom, jeśli nie poniesie ich nazbyt wysoko w kosmos, zdarzają się także pomysły zdumiewająco kreatywne. Wariacko założona firma, ryzykowna strategia okazują się niespodziewanie strzałem w dziesiątkę.

No, a potem za manią się tęskni. Jak opowiada prof. Kay Jamison – za stanem nieopisanego piękna i cudownej gorączki uczuć, ekstazy, wybuchów wściekłego śmiechu do wschodów słońca – lub do przybycia policji. Nawet ona, jak mówi, odczuwa czasem szybko odpędzaną pokusę, żeby odstawić lek – węglan litu, który jej manię i depresję trzyma w jakich takich ryzach, nie zezwalając, by z tańca po pierścieniach Saturna spadła na sam dół depresji. Bo każdy z tych stanów – jak pisze – mógłby całkowicie zrujnować wszystko, co osiągnęła. Przyjaźnie, karierę naukową, publikacje, wykłady na uczelni. Zepchnąć głęboko w ponurą i przerażającą czerń.

Noc

CHAD bywa chorobą śmiertelną. Virginia Woolf, Sylvia Plath, Hemingway, van Gogh… Nawet więcej niż połowa podejmuje próby pozbawienia się życia, często powtarzane do skutku.

Stefania też próbowała. Do zakonu poszła w manii – została na 20 lat. Siostry uważały, że symuluje chorobę, żeby wymigać się od pracy. Pierwszą próbę samobójczą podjęła, gdy siostry wyjechały służbowo z klasztoru. Ale przełożona nagle wróciła, jakby czymś tknięta. Tylko ona wierzyła, że Stefania nie udaje.

Przed drugą próbą Stefania odbyła godzinną adorację w kościele. Przebrała się i umyła do trumny. Łyknęła proszki nasenne i były one zawodne. Jeszcze nie miała wprawy. – Chorzy często robią próby treningowe – mówi prof. Bartosz Łoza. –Sprawdzają, jak i co działa. Obmyślają plan.

Za trzecim razem Stefania już umiała się zabić, ale straciła pewność. Wzięła jednak za mało leków. Po tym ekscesie zakon już jej nie chciał. Teraz czeka na zwolnienie ze ślubów wieczystych. Mieszka u brata. Opiekuje się chorą, starszą osobą; syn tej pani, lekarz, wie, bo Stefania mu powiedziała.

Cięcie się, przedawkowanie leków, duże ilości opium, a w końcu nieudany skok pod pociąg. Tak to zwykle bywa. „Nie obchodzili mnie inni, nikt się nie liczył. Chęć samobójstwa była tak potężna, że przeważała nad rozumem” – wyjawia dziewczyna w książce Anity Młodożeniec „Listy o myślach samobójczych”. Inna wyznaje, że nawet nie pamiętała, jak i czym się pocięła i skąd wzięła alkohol, żeby popić tabletki. Nie pamięta się o dzieciach, mężu, o niczym. To jest jak amok.

Leki stępiające depresję i manię powstrzymują też pragnienie śmierci. Lecz dwubiegunowi rzadko mają trafne rozpoznania. A jeśli nawet – wiele może się zdarzyć, zanim lekarz dobierze metodą prób i błędów kombinację odpowiednich leków. Czasem są to wręcz całe apteki przećwiczone na sobie, bo każdy choruje trochę inaczej i różnie na leki reaguje. Część lekarstwa odstawia, tęskniąc do manii. – A może przyjść i taki moment – mówi Eliza – że mózg nie widzi już leków, jakby się dematerializowały. Był październik, piąta rano, gdy Eliza zaszła do sklepu po wodę i papierosy, choć nie były jej już do niczego potrzebne. Może personel powinien był zwrócić uwagę na kobietę z błędnym wzrokiem bladym świtem – ale nikt nic nie zauważył. Wysiadła z pociągu przy lesie. Przedarła się przez zarośla. Połknęła proszki, popiła alkoholem, straciła przytomność i nie odzyskała jej ani na chwilę, leżąc w krzakach przez trzy dni i trzy noce. Gdy się ocknęła, poszła na przystanek. Ktoś jej kupił bilet. Do mieszkania już nie mogła wejść – wyrzuciła klucze, miały być niepotrzebne. Sąsiad z klatki zadzwonił po męża. Po raz pierwszy widziała wtedy, jak on płacze.

Czasem zdarzają się też ratunki nieprzewidziane. Grażyna przygotowała sznur i szła na upatrzone miejsce. Droga prowadziła obok kaplicy. Organista, nie wiadomo po co o tej porze, grał Bacha – ukochaną fugę Grażyny. Wyrzuciła sznur.

Szczególnie często próbuje się samobójstwa po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego. Europejscy psychiatrzy ustalili, że ponad mękę depresji, ponad chaos manii niszcząco działa brak nadziei. Świadomość, że po manii znów przyjdzie depresja. Że znowu będzie się tęsknić za manią. I tak przez wieczność.

Śmiercią samobójczą giną częściej, o dziwo, chorzy z dwubiegunową typu drugiego. Najczęściej – cierpiący na CHAD z bardzo częstymi zmianami manii w depresję i na odwrót. A także doświadczający takich zmian, tej potwornej huśtawki, przemiennie w ciągu dnia: góra–dół, góra–dół, od rana do wieczora.

Cud

Więc CHAD oznacza ciągłą walkę z samym sobą o życie. Są sposoby. Można wysłać esemesa do lekarza, do terapeutki. Który/która nie leczy z choroby, ale uczy jej rozpoznawania, zwłaszcza manii. Niektórzy szczęśliwcy mogą mieć taki kontakt o każdej porze dnia i nocy. Lekarze, do których można dzwonić, pracują też w państwowych gabinetach. Mówią: proszę natychmiast do mnie przyjechać. Albo na łączach są tak długo, aż śmierć zostanie odpędzona. Ula mówi, że trzeba przede wszystkim opracować strategię pomocy dla siebie, bo za chwilę może być za późno. Czasem człowiek jest już gotów i nagle myśl: jeszcze nie. Albo – może już nie. Jedna dziewczyna z dwubiegunową wychodzi na dwór i tak długo okrąża biegiem blok, w którym mieszka, aż pragnienie samobójstwa minie.

W tych warunkach ukończenie studiów, zwłaszcza z CHAD typu pierwszego, jest czynem heroicznym. Dwubiegunowi pracują jednak zawodowo znacznie częściej niż chorzy na schizofrenię. „Nie muszę wysilać wyobraźni, by przypomnieć sobie miesiące nieustannej rozpaczy i wyczerpania lub potwornych wysiłków, które podejmowałam, by nauczać, czytać, pisać, badać pacjentów i podtrzymywać kontakty z ludźmi” – pisze Kay Jamison.

– Żenią się, wychodzą za mąż – mówi prof. Bartosz Łoza – choć dla rodziny dwubiegunowa jest chyba najtrudniejszą do zniesienia chorobą na świecie. Bywa, że tylko trwają przy sobie. Ci zdrowi – w ciągłym strachu przed dnem lub tajfunem. Choć nie można, żyjąc z dwubiegunowością u boku, nie wessać w siebie części tej choroby, nie współchorować: zdrowy nie jest z żelaza. Dwubiegunowi mężczyźni to czasem damscy bokserzy i często alkoholicy znieczulający wódką swój CHAD. Ale wiele par trwa przy sobie i ponoć nie rozchodzą się częściej niż inne małżeństwa.

Dwubiegunowość dopada ludzi w różnych grupach społecznych Jest najstraszniejsza, gdy przytrafi się samotnym, biednym, niewykształconym. Którzy nie wiedzą, że są chorzy, nie rozumieją, co się z nimi dzieje – mówi prof. Łoza. Miotający się, pogubieni, wyśmiewani, lądują na ulicy. Szukają w śmietnikach. Chorują bezradnie jak dzieci albo zwierzęta. Słychać tylko skowyt.

Czy polskie prawo jest niewydolne?

Sobotni wieczór i w każdą sobotę wieczorem, bodajże od trzech tygodni emitowany jest program ni to dla dzieci, ni to dla dorosłych „Mali Giganci”. W tym programie występują dzieci utalentowane i mniej utalentowane, ale skoro rodzice są przekonani, że ich ukochane dziecko jest utalentowane, to przyprowadzili je do telewizji, bo każdy rodzic chce dla swego dziecka jak najlepiej. Może, a nóż zostanie zauważone i będzie robiło zawrotną karierę i stanie się dzieckiem celebytą.

Każdy rodzic kocha swoje dziecko i w tym programie dumnie prezentuje swoje dziecko szerokiej publiczności i widzom telewizyjnym, bo może ktoś zauważy ich dziecko i wkręci gdzieś tam, może do serialu i kasa będzie się kręciła.

Nie chcę oceniać tych rodziców, bo skoro przyszły medialne czasy, że wszystko jest na sprzedaż, to oni z tego z czystym sumieniem korzystają, bo niby dlaczego nie!

Dzieci płaczą i dzieci przeżywają każdą porażkę, ale jest zabawa, świetna zabawa i TVN kasuje wielką kasę z tego programu i reklam, a więc co ich tam obchodzi, że ta kasa tonie w dziecięcych łzach porażki. Ma być kasa i producenci nie chcą słyszeć odgłosów oburzenia ludzi medialnych i rodziców, którzy nigdy by swojego dziecka nie narazili na taki stres i łzy przed kamerami.

Niemniej jedne dzieciaki potrafią poradzić sobie z porażką i sukcesem, a inne przeżywają traumę i źle znoszą odrzucenie przez jury.

Producenci manipulują programem i ukrywają przed widownią to, co źle znoszą dzieci, bo co się nie nadaje można wyciąć i nikt nie zobaczy, że dziecko płacze spazmatycznie. Ma być pięknie, bezstresowo i kolorowo, oraz wesoło.

Zrobiłam taki przydługi może wstęp, aby przejść do innego dzieciństwa. Dzieciństwa zupełnie dramatycznego,  niż kolorowe występy uzdolnionych dzieci.

W Radomiu odgrywa się dramat dziecka niespełna trzy letniego – małego i słodkiego chłopca o oryginalnym imieniu Fabian.

Ojciec i matka tego chłopca nie są razem, a ich drogi się rozeszły i po środku, między nimi jest to malutkie dziecko. Walczą ze sobą kto ma mieć całkowitą opiekę nad chłopcem i wyszarpują sobie, skazując je na cierpienie i łzy, które nie do końca wie co się dzieje.

Ojciec nie jest anonimowy i założył sobie stronę na FB i tam walczy z matką i systemem i prawem w Polsce o  dziecko. Twierdzi, że  matka  bije Fabiana i załącza filmiki kręcone zaraz po tym jak matka oddaje dziecko pod opiekę ojca, a także dokumenty medyczne, że matka jest chora na głowę.

Ojciec widzi, że z dzieckiem dzieją się złe rzeczy i twierdzi, że jego syn jest bity przez matkę i tu wstawiam z bólem serca jeden z filmików, gdzie dziecko mówi, że mama go bije. Ojciec widzi siniaki na twarzy swojego syna i zaczyna się jatka z okropną matkę, która znęca się nad dzieckiem.

Kto jest o mocniejszych nerwach, niechaj otworzy załączony jeden z wielu film.

http://www.youtube.com/watch?v=Mv0RUfsfU7Y

A tutaj można prześledzić całą historię ojca, który dopomina się swoich praw jako ojciec i walczy o to, by odebrano dziecko matce, która się nad nim znęca.

https://www.facebook.com/sebastian.nadolski.9?fref=ts

Jest zdeterminowany i włącza w swoją walkę Internautów, zresztą podzielonych, bo jedni wspierają ojca i chcą linczu na matce, a drudzy obstają przy ojcu i bezgranicznie mu wierzą. Osoba publiczna Dorota Zawadzka – psycholog rozwojowy na swojej osi zorganizowała lincz wśród swoich wiernych czytelniczek i pozwoliła na to, by zlinczować ojca. Zawadzka twierdzi, że zna więcej szczegółów z życia ojca, niż przeciętny obserwator tej walki. Twierdzi, że ojciec, były policjant zaangażowany w jakieś tam misje, posiadający prawo do broni palnej nie może być dobrym ojcem, bo niestety, ale Zawadzka jest przekonana, że jego dorobek zawodowy świetnie go nauczył manipulacji dzieckiem i wszystkim zainteresowanym wstawia kit, że tak niby zależy mu na synu.

Sprawa jest dziwna, bo ojciec kiedy odbiera dziecko z rąk matki zawsze jest w towarzystwie kuratora i ten kurator nie widzi żadnej ujmy w opiece matki nad dzieckiem, co mnie niezmiernie dziwi.

Jest podstawowe pytanie dlaczego matka jest pod szczególną ochroną, że nikt nie chce się wychylić i próbować wyjaśnienia tego dramatu dziecka do końca, by przerwać jego traumę.

Ponoć matka ma niezłe układy w mieście. Ponoć nic nie może Rzecznik Praw Dziecka, a więc postawię podstawowe pytanie – co jest grane w naszym kraju, że dziecko płacze, a dorośli skazują dziecko na pożarcie dwoje  nienawidzących się ludzi.

To jest chore!

Niepełnosprawność, to nie koniec świata :)

To była taka malutka wioseczka w Beskidach. Daleko od wszystkiego, jakby za górami za lasami, stało sobie dwadzieścia domków, tworzących pewną społeczność, która trzymała się razem, gdyż jej mieszkańcy musieli liczyć tylko na siebie. Robili więc listę zakupów, aby jednym wyjazdem do miasta zaopatrzyć wszystkich w potrzebne artykuły. Tutaj szli spać zaraz po zachodzie słońca i tu budzili się z pianiem koguta. Cicha społeczność, która zawsze walczyła, aby przetrwać. Trochę uprawiano tutaj ziemię i trochę hodowano zwierzęta, aby mieć, co do garnka wrzucić. Byli w zasadzie szczęśliwi, bo żyli z dala od miejskiego zgiełku i za żadne skarby by tego nie zamienili. Żyli tak z dziada, pradziada i hołubili ten swój maleńki skrawek na ziemi. Kochali to miejsce i tutaj się rodzili i tutaj umierali, ale oczywiście zakładali rodziny, pojmując za żony panny z drugiego domu, uważając, że tak jest najlepiej, bo po co przyprowadzać obce panny, skoro swoja już wie, jak tutaj się żyje.

Nie było między nimi specjalnych zatargów, o nic, a jeśli się pojawiły, to starszyzna to rozwiązywała i wszystko wracało do normy. Kochali się i szanowali, jak nigdzie indziej na ziemi.

Pewnego dnia na świat przyszła maleńka Ania. Dano jej imię po Ani z Zielonego Wzgórza, bo akurat jej mama przeczytała kiedyś tę książkę i tak jej się spodobała, że postanowiła, że jeśli kiedyś zrodzi córeczkę, to tak ją właśnie nazwie.

Anię urodziła się w domu, przy pomocy akuszerki i poród przebiegał bez żadnych komplikacji. Aneczka rosła zdrowo, ale w pewnym momencie zorientowano się, że Ania nie mówi i nie słyszy. Tak, urodziła się jako głucho – niema i jeśli taka się urodziła, taką ją wszyscy przyjęli i zaakceptowali. Przychodziła do niej pani nauczycielka, aby nauczyć ją czytać i pisać. Pani nauczycielka przyjeżdżała z miasta i miała doświadczenie z takimi dziećmi, a Ania była bardzo pojętną dziewczynką i szybko nauczyła się czytać i pisać, ale na tym jej edukacja się zakończyła, bo rodzice uznali, że to powinno jej wystarczyć. Nie chcieli jej gonić w świat, bo sami byli z ledwością edukowani, ale Ani to nie wystarczyło.

Zaczęła czytać książki, które były w domu, a nie było tego wiele, a więc ktoś tam przywoził jej książki z miejskiej biblioteki. Pochłaniała wszystko bez składu i ładu, a najbardziej lubiła czytać latem pod wielkim drzewem, kiedy pasły się konie i krowy. Miała takie drzewo, wielkie i rozłożyste, które latem chroniło ją przed upałem. Kiedy była zima, siadała przy piecu i pochłaniała książki, a najbardziej interesowały ją pozycje historyczne i autobiograficzne, a pamięć miała niebywałą i szybko kodowała w głowie nazwiska i daty. Nie mogła mówić i nie słyszała, ale za to pamięć jej nie zawodziła.

Pewnego razu w jakieś gazecie przeczytała, że jest konkurs na felieton o codzienności ludzi nie będących nikomu znanymi.  O codzienności w różnych warunkach społecznych i ekonomicznych i Ania napisała ten felieton, w ukryciu, aby nikt nic nie wiedział. Podała to komuś, kto jechał do miasta, aby kupił znaczek i wysłał jej pracę.

Po miesiącu otrzymała gratulacje i wiadomość, że oto stała się szczęśliwą posiadaczką komputera. Nie wiedziała z czym to się je – ta maszyna i bardzo się bała, że nie da sobie rady, aby to uruchomić i  tym się poruszać po sieci. Owszem, coś tam wiedziała, ale potrzebne były jej instrukcje.

Znalazł się taki Jurek, co to kazał jej kupić modem, by tak się połączyć, a potem powolutku pokazywał jej, jak ogarnąć tę maszynę, a ona znów szybko wszystko złapała w lot.

Weszła w świat sieci i czytała i czytała i szukała sobie pokrewnych osób. Szukała osób niepełnosprawnych, takich do niej podobnych i pewnego razu spotkała na forum Andrzeja.

Andrzej był poetą i publikował swoje wiesze na swoim blogu, a także na forum i był rozchwytywany, bo pod każdym wierszem było moc komentarzy. Jego blog także cieszył się ogromną popularnością i tak odważyła się ona do niego napisać, że jest zachwycona. Tak rozpoczęła się ich korespondencja, a Andrzeja zachwycił w Ani jej wielki zasób słów i to, że pisała do niego najwspanialsze mejle.

Postanowili się spotkać i o dziwo, Andrzej się nie przestraszył, że Ania jest głucho  -niema. Nie wystraszył się, że mieszka w takiej małej społeczności, a uznał ją za nie odkryty diament, wyjątkową, intelektualną perłę. Zakochał się bardzo szybko, bo poczuł pokrewną duszę i postanowił z nią się zestarzeć. 🙂

Moje łzy – moje dzisiejsze kino

Chcecie sobie popłakać, albo chwilę zatrzymać się na problemach tego świata, to zapraszam do obejrzenia filmu pt. „Mary i Marta”. 

Szukałam filmu takiego na po obiedzie, kiedy to seniorka ma prawo sobie odpocząć, a także z takiej wewnętrznej potrzeby, bo dawno nic nie pisałam o filmie, a więc nadrabiam.

Film zaczyna się tak, iż matka widząc przemoc w szkole swojego dziecka i to, że zatraca się jej syn w grach komputerowych, postanawia pokazać mu inne życie i zabiera go na pół roku do Afryki, udzielając mu samodzielnie edukacji. 

Druga mama wyraża zgodę na wyjazd swojego, ukochanego syna na misję do Afryki w szkole dla afrykańskich dzieci. Chłopak jest szczęśliwy i się wspaniale aklimatyzuje.

Na jednej z afrykańskich dróg spotykają się te dwie kobiety, gdyż obie tracą swoje dzieci przez ukąszenie komara i zabiera ich malaria.

Zatracone w bólu postanawiają walczyć ze skostniałą polityką, aby w swoich budżetach zwiększyli środki finansowe na walkę z malarią, aby chronić dzieci przed tą śmiercionośna chorobą i udaje im się to.

Ostatnie kadry, to ciężarówki załadowane moskitierami i lekarstwami jadące do wioski, gdzie obie kobiety straciły swoich synów.

Z filmu dowiadujemy się, że rocznie na tę chorobę ubiera pół miliona dzieci, a więc walka tych kobiet jest walką z wiatrakami, ale zrobiły pierwszy krok.

Nie wiem, czy film jest na faktach, ale z pewnością jest bardzo potrzebny i zapewniam, że jest świetnie zrobiony i nie ma w nim heroicznego patosu, a jest przede wszystkim pokazany fakt, że świat nie radzi  sobie z Afryką wciąż i nieustannie.

Polecam z czystym sercem to kino, dające tak wiele do myślenia i na chwilową refleksję, że tam, gdzieś bardzo daleko wciąż jest tyle łez na co zwykły człowiek nie ma wpływu, ale światowa polityka już tak!

Depresja chorobą wstydliwą – moje kino

Na depresję choruje coraz więcej ludzi na świecie i mimo, że wiemy o niej coraz więcej, wciąż jest chorobą wstydliwą. Depresja dopada wszystkich bardzo niespodziewanie i podstępnie,a mylona jest z obniżonym nastrojem, przemęczeniem, czy też wypaleniem. Chory nie zdaje sobie sprawy na początku choroby, co się z nim zaczyna dziać. Bierze zwolnienie z pracy łudząc się, że kiedy troszkę odpocznie, wszystko minie i będzie mógł dalej uczestniczyć w życiu rodzinnym i zawodowym.

Jakże często chory nie powiadamia swoich bliskich, że jest mu źle i nie nie potrafi się z niczego cieszyć. Odgradza się od otoczenia i chowa w swoją skorupę cierpiąc okropne męki. Nagle rodzina nie poznaje  bliskiej osoby, a kiedy pyta jak może pomóc, natrafia zazwyczaj na milczenie i zdawkowe odpowiedzi i tak zamyka się koło i chęć walki o bliską osobę.

Piszę ten wstęp, ponieważ jestem po seansie filmu pt. „Helen”. Kobieta, która osiągnęła sukces zawodowy, nagle zaczyna się gubić w swoich czynnościach zawodowych i rodzicielskich. Odsuwa się na bok i chowa, aby tylko nie było po niej poznać swoistego i wielkiego cierpienia. 

W filmie ważne są dwa zdanie – 5 powodów, aby umrzeć i 5 powodów, aby walczyć i żyć  -mimo wszystko. 

Polecam ten film, bardzo dobrze pokazujący mechanizm tej choroby z dobrą grą aktorską i analizą, że z depresji jedni wychodzą obronnie, a drudzy sięgają po ostateczność.

Film smutny i tylko dla odważnych 🙂

 

Nowe maniery, których nie mogę zrozumieć

Kiedy chodziłam dwa razy w ciąży, żaden lekarz nie zaproponował mi zwolnienia lekarskiego na ten czas. Chodziłam w obu ciążach do końca do pracy, do pierwszego bólu i żaden lekarz nie zaproponował mi, abym sobie przed planowanym porodem – odpoczęła i się zrelaksowała. Nie było w tamtych czasach tych wszystkich aparatur, badań, aby jeszcze w brzuchu matki, sprawdzić, czy z dzieckiem jest wszystko w porządku. Żadne USG i KATEGIE – nic! Lekarz przystawiał do brzucha jakąś trąbkę, zmierzył obwód i ewentualnie zapisywał witaminy, jeśli wyniki były za słabe. 

Tak więc opieka była, bo robiłam co miesiąc nowe wyniki, ale jak się ma moje dziecko – figę wiedziałam. Na szczęście urodziły się moje dzieci zdrowe i całe, czyli miałam to szczęście, że bez badań wszystko przebiegło dobrze i szczęśliwie. 

Jak jest teraz wszyscy wiemy, że mimo nowoczesnej techniki i przeróżnych badań, mamy wiele doniesień, że matki boją się o swoje dzieci, gdyż opieka mimo aparatów jest niedostateczna. Czytamy, że dziecko w brzuchu mamy nagle umiera. Smutne są te doniesienia i wydaje mi się, że czynnik to ludzki, bezduszność pielęgniarek i lekarzy sprawia, że prawidłowo rozwijająca się ciąża, nagle obumiera i w porę nikt nie pospieszył z pomocą.

Ciężarne kobiety teraz przeważnie siedzą w domach, na zwolnieniach i nie koniecznie z powodu zagrożonej ciąży. Lekarze traktują ciążę jak chorobę i dlatego wysyłają je na zwolnienia, aby się przygotowały do porodu i jak najwięcej odpoczywały.

Nie mnie oceniać, bo może współczesne kobiety są słabsze i dlatego lekarze wyłączają je z życia zawodowego, a zajście w ciążę obecnie dla wielu par stanowi wielki problem, ale kiedyś przecież też tak było, tylko się tak tego nie nagłaśniało. Teraz wszystko błyskawicznie idzie w eter i dlatego o tym wiemy. Wiemy w jakim szpitalu, jaki lekarz, jaki problem, jaka tragedia się wydarzyła, związana z ciążą kobiety. 

Na Facebooku jest profil pod hasłem „Cyce na ulice”, gdzie matki walczą o prawo do karmienia swojego dziecka – wszędzie. Chcą karmić swoje pociechy w kawiarniach, na placach zabaw, w pociągach – wszędzie! Wklejają zdjęcia na tablicę nawołując do tolerancji i zrozumienia. Ja jako seniorka patrzę na tę akcję z innej strony. Patrzę na to i podpowiadam, aby te młode kobiety spytały się swoich mam, czy one też tak szalały i z taką drapieżnością walczyły o prawa do karmienia dzieci – wszędzie?

Nie walczyły, bo uważały tę czynność za intymne spotkanie dwóch osób – jej i swojego dziecka. Były na tyle dobrze wychowane, że tę intymną sytuację skrywały w cichym miejscu, aby nie epatować gołym cycem i mlaskaniem maluszka. To był ten moment, którego nie chciały dzielić z otoczeniem, ale widać, że czasy się zmieniły, ale nie na lepsze.

Współczesna Matka Polska walczy wciąż walczy i idąc na spacer z dzieckiem w wózku, potrafi przegonić starowinkę z laseczką, która nagle stanie jej na drodze, domagając się, aby zeszła jej z drogi, gdyż oto idzie Matka Polska. Nie wiem, co wstąpiło w te młode kobiety, że nagle zrobiły się takie głośne i bezczelne. Wciąż domagają się jakiś praw. Stały się roszczeniowe i rozkrzyczane, zamiast skupione na najpiękniejszym okresie ich życia, czyli macierzyństwie.

Nie tylko ja o tym piszę, ale wiele innych zdroworozsądkowych kobiet, które drażnią rozwrzeszczane mamy na placach zabaw, a także ścierające się w sieci. Udowadniające, że ich racja jest ponad, a dla mnie jest to naruszanie wszelkich prawideł dobrego wychowania. Matki obrzucające się argumentami, nie potrafiące dyskutować. Matki, które mają czas siedzieć przed komputerem i godzinami dyskutują o swoich racjach, a w tym czasie ich dziecko jest bez opieki.

Gdzie się podziały czasy cichego macierzyństwa – nie ma, nie ma i już nie będzie i to jest bardzo smutne.

Machina ruszyła! Stalking tropiony!

 

 

Mój adres i nr telefonu

 Komenda Powiatowa

w XXXX

ul. Wyzwolenia  2

*-*

Prokuratura Rejonowa

w XXXX

ul. Niedziałkowskiego 16

Wniosek o wszczęcie postępowania

 


Zgłaszam stalking stosowany na mojej osobie i osobie mojego męża.
Na początek zgłaszam tylko fragment, który dzieje się na bieżąco w celu wyeliminowania mnie z sieci.
Stalking odbywa się na forum o2 w dziale seniorzy.
Jestem szykanowana od ponad roku.
Kilkakrotnie zgłaszałam do administracji tego portalu prześladowanie mojej osoby i prosiłam o interwencję w celu usunięcia obraźliwych wpisów – bez efektu.
Portal zarabia na reklamach. Im więcej wejść, tym lepiej dla nich. Dlatego nie zależy im na usuwaniu obraźliwych tekstów, bo to nie w ich interesie. Choć taki mają regulamin, który sami powinni przestrzegać i nie pozwalać go łamać innym.


Nadmieniam, że piszę w Sieci bloga, skąd kradzione są fragmenty moich wpisów i umieszczane na o2. Używa się w stosunku do mojej osoby obraźliwych epitetów, na które nie zasługuję i niczym ich nie sprowokowałam.
Zastanawia mnie, dlaczego ci ludzie, zwani w Sieci trollami, upatrzyli mnie sobie.
Może dlatego, że mój blog ma powodzenie i sporo wejść – ok 200 dziennie. Nie rozumiem tej nienawiści i mam tego już serdecznie dość. W moim posiadaniu są też wydruki wcześniejszych popisów” tych ludzi i okażę je na żądanie Policji.


Proszę mi doradzić, co jeszcze powinnam zrobić, żeby w końcu to prześladowanie mojej osoby skończyło się. To nie może tak dłużej trwać! Ludzie, którzy za tym stoją, czują się bardzo bezkarni. Może czas, żeby zrozumieli, że mam po swojej stronie prawo, które nie pozwala na takie zachowanie w Cyberprzestrzeni!

 

 

 

Elka bierzesz jakieś leki?

[07.04.2014] 19:16
I znowu pijaczka
Elka bierzesz jakieś leki na chlanie?
(Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane.
[07.04.2014] 19:17
pipka rybka i butelka
bo smargolisz, aby nie napisać per…isz. Zmień lekarza może na mopa….
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21124519]

[07.04.2014] 19:19

i znowu pijaczka
Chłop miota mopa
a skarleta gryzie peta.
Sama i uchlana
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21124523]

[07.04.2014] 19:49

mopem, mopem
Biegnie elka jak szalona
byle dopaść mopa
bo to przecież nie jest żona
choć jej wzięła chłopa.
Myśli elka, blada dupa
nie pomoże pisk.
Trzeba będzie udać trupa
no i zamknąć pysk.
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21124570]

[07.04.2014] 20:13

fajna rymowanka
mopem, mopem (14.04.2014.07 19:49):
Biegnie elka jak szalona
byle dopaść mopa
bo to przecież nie jest żona
choć jej wzięła chłopa.
Myśli elka, blada dupa
nie pomoże pisk.
Trzeba będzie udać trupa
no i zamknąć pysk.

Fajna rymowanka. Ubaw po pachy. Elcia…truposz.

(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21124610]

[10.04.2014] 15:44

[07.04.2014] 21:09

pielegniarz z karetki
Elcia emailuje, ze jest truposzem w karetce pogotowia.
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21124692]

[07.04.2014] 22:20

mopem mopem
pielegniarz z karetki (14.04.2014.07 21:09):
Elcia emailuje, ze jest truposzem w karetce pogotowia.

Ale jaja cyrulika 

(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21124869]

[08.04.2014] 00:54

klaudyna zła jak osa
Blog koleżanki Marylki Proch i pył ma wiele komentarzy a jej badziewia o szkle kontaktowym nikt nie zauwaza.
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21125162]
Ukradziona treść z bloga i przeinaczona!

[08.04.2014] 08:23

Eros w karetce pogotowia
O sanatoryjnych romansach krążą legendy, a co poniektórzy bywalcy bez znieczulenia określają szpitale uzdrowiskowe mianem kurwitorium. Z badań OBOP-u wynika, że faktycznie, dla 15 proc. kuracjuszy płci męskiej pobyt w sanatorium jest głównie okazją do romansowania. Najczęściej w miłosne historie wdają się pacjenci po 50. roku życia, a mężczyźni mogą wybierać w partnerkach, bo są w mniejszości ponad 60 proc. leczących się w uzdrowiskach to kobiety. Niektórym wszystko jedno panna, wdowa, rozwódka, zaś co dziesiąty sanatoryjny Don Juan specjalnie wybiera mężatki, bo wiadomo, z nimi mniej kłopotów. Nawet jak się zakochają, to nie przyjadą mu potem pod blok na drugi koniec Polski. Za to jest szansa na sanatoryjne małżeństwo.
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21125241]
Ukradziona treść z bloga!

[08.04.2014] 18:06

elka znawczyni polityki
Tak, mam dość, a zwłaszcza źle się poczułam po wczorajszej, kolejnej, odkrywczej konferencji prasowej Antoniego Macierewicza. Jestem chora też dlatego jak polska polityka jest bezczelna i niszcząca. Jarosław Kaczyński, ten, który chce za wszelką cenę rządzić krajem zwołuje debatę na temat stanu służby zdrowia i kiedy pojawia się na niej Minister Arłukowicz, ten w sposób bezczelny ją opuszcza. Ile trzeba mieć w sobie złego wychowania i na ile sobie ten mąż stanu jeszcze pozwoli?
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21126014]
Niewybredny wierszyk na mój temat!

[08.04.2014] 18:36

mopem, mopem
Jak but głupia stara lala
założyła bloga
twardo na nim zapi…dala
choć w pisaniu noga.
Babcię Gienię wymyśliła
plagiatując Procha
teraz też ją usmierciła
dając kopa w nochal.
Bezrobociem śmierdzą rury
warząchwią walone
babsko durne jak pies bury
wiecznie nawalone.
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21126042]
Następny wierszyk na mój temat!

[09.04.2014] 08:13

Pamiętajcie o ogrodach
mopem, mopem (14.04.2014.08 18:36):
Jak but głupia stara lala
założyła bloga
twardo na nim zapi…dala
choć w pisaniu noga.
Babcię Gienię wymyśliła
plagiatując Procha
teraz też ją usmierciła
dając kopa w nochal.
Bezrobociem śmierdzą rury
warząchwią walone
babsko durne jak pies bury
wiecznie nawalone.

Pamiętajcie o ogrodach

(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21126672]

Kolejne obrażanie!

[10.04.2014] 14:50

klaudyna zła jak osa
Wściekła jak pies Klaudyna
w blogu cudzą kasę liczy
i z tej złości się nadyma
że musi się obejść niczym.
Bo jak piękny zdrajca kipnie
bidula zaliczy kopa.
bo on i po śmierci fiknie
Samochód będzie dla mopa.
[11.04.2014] 09:14

mopem, mopem…
Policja już jedzie, ale nie zmienia to faktu, że zdrajca zawsze pozostanie zdrajcą 
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21129683]

 

Następny podszyw!

 

[11.04.2014] 12:13

kalinaxa blokująca
A tam, tylko kaefce się liczy. Reszta jest do bani 

 

[11.04.2014] 16:27
Niekoniecznie
To nie wszystkie śmieci jakie tu założył znany troll straszący ludzi policją. Szukać, szukać i na policję trolla!
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21130146]

Następny wątek założony 11.04.2014 r. 

Mam zamiar zgłosić stalking

[11.04.2014] 17:45
mopistka dyplomowana
przeciw K.B. Żałuję, że nie zgłosiłam napaści fizycznej po tym jak mi dowaliła parasolką… Chyba, że uda się sprawę załatwić polubownie. Pasuje mi samochód, którym jeździ przystojny pan w ciemnych okularach 
(Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane.
11.04.2014] 18:28

Henio, rencista spod czwórki
Bo jak piękny zdrajca kipnie
bidula zaliczy kopa.
bo on i po śmierci fiknie
Samochód będzie dla mopa. 
Czytając powyższy tekst przypomniało mi się cosik. Co to jest SYNKOPA?
Czy to jest jak wyrodny syn daje ojcu kopa?
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21130266]

Kolejne szykany z dnia 11.04

[11.04.2014] 19:34
klaudyna walcząca
Czekam na następne materiały   

Wyszydzanie moich komentatorów

[11.04.2014] 19:39

laura
Tak, tak. Należy ich surowo ukarać. Do zarekwirowania komputera włącznie! A może nawet i kara chłosty 
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21130367]

Następny wątek ośmieszający mnie. To nie moje słowa!

Pewnego razu… usłyszałam w TVśniadaniowej słowo stalking…

[11.04.2014] 20:57
klaudyna zła jak osa
Pomyślałam, że idealnie pasuje ono do mojej sytuacji. I powinnam odpowiednim organom zgłosić fakt, że wobec mnie stosowane są niecne praktyki. Dlaczego na moim blogu wszyscy mi kadzą, ja@@@ wręczania oskarów, a na „seniorach” siedzą sami złośliwcy co utopiliby mnie w łyżce wody?
Po długich przemyśleniach przy porannej kaefce zrozumiałam dlaczego tak się dzieje. Otóż na moim blogu wszystkie krytyczne wypowiedzi mogę WYKASOWAĆ. Mam wtedy święty spokój, a wszyscy czytający mogą wiedzieć jaka jestem w skowronkach. Na „seniorach” tak się nie da, bo zgłoszenie wypowiedzi do kasacji musi mieć uzasadnienie.
W związku powyższym JESTEM WŚCIEKŁA JAK CHOLERA!  I niech mi jaruzel dziś nie wchodzi w drogę po powrocie z przedłużonej pracy 
(Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane.
[11.04.2014] 21:00
klaudyna zła jak osa
Miało być bezduszny programie: „jak na. gali wręczania oskarów” Cenzurowanie słowo to kna.ga.
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21130476]
 » Odpowiedz na ten temat
[11.04.2014] 21:15

proszę uprzejmie
http://kalinaxa.blogujaca.pl/
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21130505]
 » Odpowiedz na ten temat
Nowy atak z dnia 12.04.
[12.04.2014] 09:47

głębia nonsensu
No dalej, podawać mi tu kolejne corpusy delicti! 

Nie mogą żyć biedaczki beze mnie! Poniedziałek 14.04 nowe wieści

[14.04.2014] 12:34
[14.04.2014] 12:32

mam ważne pytanie
Jak kopistka wykasuje mój krytyczny komentarz to jest to stalking czy dyskryminacja?
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21134444]
[14.04.2014] 12:34

Odpowiedź
mam ważne pytanie (14.04.2014.14 12:32):
Jak kopistka wykasuje mój krytyczny komentarz to jest to stalking czy dyskryminacja?

Jedno i drugie.Powinnaś zawiadomić policję tym bardziej,że na blogu obszczekuje forumowiczki z ksc.Jden wpis kwalifikuje się do prokuratury.

(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21134447]

 

Następny wątek na podstawie mojego bloga

Jaruzel wyjechał był 12.04. z matysiakami na wycieczkę do Malborka

[14.04.2014] 16:08
Co tam, panie, na kfc?
Kopistka mogła więc swobodnie oddawać się swojej pasji – spacerowaniu z pieskiem i fotografowaniu krajobrazów CH. 
(Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane.

 

Cd. szykan z dnia 14.04

[14.04.2014] 17:26

Noo,no
B. dobrze, że wyjechał. Przynajmniej mógł się swobodnie upierrdolić strongiem bezalkoholowym, zamiast wysłuchiwać w kółko mendozyjnych mądrości 
[17.04.2014] 17:23

papierek niepotrzebny
tylko wytłumaczcie to Elce 
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21139384]
 » Odpowiedz na ten temat

Szczecin i samotność.

[31.08.2013] 10:38
bus
Witam ktoś się nudzi,to proszę napisać coś ?
(Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane.
[31.03.2014] 22:46

Sylwek13
W intrnecie łatwo poznaje się ludzi. Wystarczy tylko z dobrych programów ściągnąć komunikator i przejrzeć publiczną listę jego uzytkowników. Moim zdaniem najłatwiej można to zrobić na gadugadu. Jest tam taki katalog publiczny, gdzie można wyszukać dostępnych w danym momencie ludzi po wieku i mieście i zagadać do kilku osób. Zwykle można znaleźć kogoś z kim można popisać o różnych rzeczach.
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21114264]
[18.04.2014] 20:11

facetsamteraz
Dla samotnej Seniorki tel 508 271 091 Szczecin 
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21141053]
[18.04.2014] 21:30

do kolekcji
Dla kooorwy z Choszczna.
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21141170]
 » Odpowiedz na ten temat
[19.04.2014] 08:57

blebleble hade 3de
Blebleble, blebleble, administracja z kaefce jest be 
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21141458]
[19.04.2014] 09:22

tak tylko pytam
Fikcyjna babcia Genowefa nie daje już po rurach?
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21141472]
 » Odpowiedz na ten temat

Jest noc, głucha noc, a jednak brzmią w mojej głowie słowa pisane, prześmiewcze, szydercze, w stosunku do mojego bloga i mojego małżeństwa i może się okazać, że osoby, które w życiu mnie realnym nie poznały, będą snuły swoje domysły na sali sądowej.Jutro donoszę następne materiały. Specjaliści są szczerze zaangażowani, a więc jest wielka nadzieja na obnażenie chamstwa w sieci, skierowanego niby żartobliwie w stosunku do mojej rodziny, ale może się okazać, że żartów nie będzie.

Trzymajcie za mnie kciuki!

 

 

 

 

Ukraina nie przykryła biedy w Polsce

Ukraiński Majdan i zajęcie bezprawne Krymu przez Putina nie przykryły polskiej biedy – niestety! Już dwie doby mijają, w czasie których rodzice niepełnosprawnych dzieci zajęli Sejm i domagają się podwyższenia świadczeń na opiekę nad chorymi dziećmi, które skazane są tylko i wyłącznie na opiekę swoich rodziców. Nie mogę patrzeć na zdjęcia z Sejmu. Nie mogę patrzeć i już, bo nie tak powinna wyglądać walka o lepsze życie poszkodowanych przez los. Jak można praktycznie dysponować tak małą sumą, kiedy niepełnosprawność woła o coraz to większe koszty leków, sprzętu, czy też rehabilitacji. 

Zdesperowani rodzice zaczęli głośno krzyczeć i domagają się kategorycznie poprawy ich i tak marnego losu, bo któż życzyłby sobie mieć niepełnosprawne dziecko? Krzyczą i słusznie, bo co to są za pieniądze, które zaoferował im Rząd? Politycy boją się tych rodziców jak diabeł święconej wody i mnie nie obchodzi, która to partia za tym stoi. Nie obchodzi mnie, kto na tych rodzicach robi sobie swój kapitał polityczny. Mnie obchodzi, kiedy nastąpią jakieś ruchy, aby pomóc tym ludziom i tak sobie myślę, że nie nastąpi to szybko i natychmiast, a dlatego, że jeśli Premier przychyli się do postulatów tych rodziców, automatycznie zgłoszą się do niego emeryci i renciści, którzy w naszym kraju także są traktowani jak zło konieczne i żyją poniżej. Emeryci i renciści i inne grupy społeczne opłacane tak, że wiążą z ledwością koniec z końcem. Ludzie, którzy mają także rodziny, albo młodzi, którzy boją się te rodziny założyć, bo zwyczajnie ich nie będzie stać, aby rodzina żyła na przyzwoitym poziomie.

Ukraina tonie w długach i czytam, że:

 

Minister Radek Sikorski w czwartkowym wydaniu programu „Fakty po Faktach” zapowiedział przekazanie finansowej pomocy Ukrainie. Nie chciał powiedzieć, ile pieniędzy Polska przekaże wschodniemu sąsiadowi, ani z jakich rezerw budżetu ta zapomoga (zapewne bezzwrotna) będzie pochodziła.

Kilka godzin wcześniej wiceminister pracy w rządzie Donalda Tuska pani Elżbieta Seredyn twierdziła w programie „Tak Jest”, że nie ma w budżecie pieniędzy na natychmiastową pomoc dla opiekunów osób niepełnosprawnych, którzy musieli porzucić pracę żeby opiekować się swoimi dziećmi.

Czyli tak – na pomoc Ukrainie pieniądze się znajdą, a na pomoc Polakom pieniędzy nie ma.

W sytuacjach kryzysowych pieniądze w budżecie się przesuwa. Komu zabrano tym razem, żeby dać Ukrainie?

W południe Donald Tusk krytycznie ustosunkował się do protestu matek dzieci niepełnosprawnych. Można się zatem spodziewać, że nie spotka się z rodzicami. Zapewne jednak spotkałby się z Arsenijem Jaceniukiem (to ten pan niżej, zamawiający „pięć piw”) gdyby tylko ten go do siebie zaprosił.

Oto polityka prorodzinna w wykonaniu Platformy Obywatelskiej.

Zobacz więcej na: http://www.wykop.pl/ramka/1915842/po-pieniadze-dla-ukrainy-tak-dla-dzieci-niepelnosprawnych-nie/

Wynika z tego, iż rządzący nie chcą postąpić wg. przysłowia, że bliższa jest koszula ciału i to mnie bardzo smuci. Gdzie są inne kraje, które tak wyrywają się, aby podzielić się swoją kasą z innym Narodem. Gdzie są Czechy, Węgry, czy kraje skandynawskie? Czy te kraje w ogóle wiedzą, że Ukraina potrzebuje pieniędzy? Dziś słuchałam wypowiedzi Eurodeputowanego Kowala, który stwierdził, że niektóre kraje zachodniej Europy nie zdają  sobie wcale sprawy z sytuacji na Ukrainie i on musi im to tłumaczyć. No jasne! Polak musi być przecież wszędzie. Musi, bo się inaczej udusi, nie dostrzegając, że za chwilę uduszą polityków ludzie będący na skraju wytrzymałości nerwowej. My społeczeństwo pokażemy rządzącym przy urnach, co o nich myślimy!

Czy jest na w pobliżu lekarz?

Dzień dobry.

Dziś jest mój 350 wpis na moim blogu, a więc wypadało by to jakoś uczcić i powinno być na wesoło, ale… ale…

Jak już tu pisałam, byłam swego czasu użytkowniczką, największego forum dla seniora. Byłam tam ok. 5 lat, aż coś się wydarzyło w moim życiu i zwierzyłam się z tego, bo na tamtą chwilę nie miałam obok siebie nikogo. Oj, ja naiwna, naiwna, zwierzyłam się w sieci i w sieci szukałam wsparcia i dobrego słowa. Oczywiście, że płynęły wspaniałe, podnoszące mnie na duchu słowa od innych, poranionych przez życie seniorek. Jednak kiedy temat się opatrzył i oczytał, nastąpił zmasowany atak na mnie, jako kobietę upadłą i strasznie nieszczęśliwą. Kobietę, która chyba jest chora psychicznie od tych wszystkich nieszczęść w swoim życiu. Zaczęto dopisywać moją historię i ciąg dalszy, oraz słowa w moje pisanie, jakich nigdy publicznie nie napisałam. Zaczęto mnie postrzegać jako wroga forum i szły donosy wszędzie, przypisując mi różne niecne czyny. A to, że kopiuję cudze wypowiedzi, a to, że obrażam na privach i takie tam dyrdymały. Jak pisałam, broniłam się, ale Administracja forum postanowiła na zawsze zamknąć mi usta i mnie zabanowała, czy jak to się tam to określa. Przysięgam, tu wobec moich czytelników, że nikogo nie obraziłam, ani na forum, ani na privach. Jeśli wdałam się w dyskujsję, to tylko w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Ileż ja się mejli napisałam do Admina tegoż forum i zawsze obraźliwe wobec mnie posty leciały w kosmosa, bo miałam rację bo nie mogłam pozwalać sobie na bezkarne i bezczelne mnie obrażanie i dopisywanie mi swoich chorych historii na temat mojego życia prywatnego.

No wiec nie ma mnie tam od roku. Nie ma mnie i nie będzie, bo nie mam zamiaru kontaktować się z tymi osobami, które przyssane od rana do wieczora do komputera, stukają sobie w klawiaturkę, bo nic innego na emeryturze nie robią. Nie mają na siebie pomysłu i tak potrafią trzaskać po 50 postów dziennie, jedno, albo dwu wyrazowych na temat jaka pogoda i czy inne mają ochotę na wirtualną kawkę i tu cyk, jest obrazek kawusi z netu.

Nadmieniam, że mnie to ani ziębi, ani gnębi, że kobitki w ten sposób spędzają wolny czas. Przecież już nic nie muszą, jak mawiała Stefania Grodzieńska. Mogą leżeć na kanapach z laptopem na brzuchu i niech se tam klikają, że bolą kości, że służba zdrowia jest do de, a dzieci i wnuczęta je wykorzystują.

Mnie nic do tego, ale od czasu do czasu dowiaduję się, że te paniusie nie mogą ode mnie się uwolnić i kiedy pojawia się na forum jakaś nowa osoba i do tego  z krytycznym postem wpada na forum i ocenia subiektywnie pisanie tych paniuś, to od razu pada w następnym poście riposta, że to JA!

Wczoraj zarejestrowała się na forum użytkowniczka o nicku szczęśliwa. Napisała na damskim wątku, gdzie od rana do wieczora klikają sobie te co już nic nie muszą, no że kobitki nic innego nie robią, tylko narzekają na swoje dzieci, wnuki i obgadują rodzinkę, a to według niej jest bardzo brzydkie. No więc napisała ta szczęśliwa, a tu zaraz padają z pod klawiatury słowa oburzenia, że i czytamy:

„Nie wszystkim życie słodko się układa. Eli dało dobrze w kość

 

Dzień dobry.

 

Nawiedziła nas osoba „szczęśliwa” , dawno cię tu nie było!!!

Trzeba przyznać, że jesteś wytrwała w nienawiści!! Oj Elu, Elu!! Po co ci to!!!”

Tak więc jak widzimy, jestem chyba jakąś czarownicą, że pokonuję jako zabanowana, wszystkie przeszkody, tworzę nowego mejla, rejestruję się, aby tylko paniusiom dokopać.

Ja wiem, że owe paniusie do mnie tu zaglądają. Ja wiem, że moje wpisy są oceniane na privach, ale na litość boską i wszyscy świeci, na jaką cholerę mi by to było. Czy ja nie mam swojego życia, albo swojego bloga, któremu poświęcam swój wolny czas? Czy ja muszę czytać o tym, że u was, czy lato, czy zima to zawsze wam źle? Czy ja nie mam innych, swoich zmartwień, niż pisać do Admina, że mimo, iż nie ma mnie na forum, to  wciąż jestem tam żywa, a wasze oszczercze komentarze lecą w kosmos, bo Admin nie widzi podstaw, a także nie widzi mojego IP, a wasze komentarze są bezczelnym pomówieniem? Nie bądźcie śmieszne, że każdy nowy użytkownik na waszym staruszkowym forum, to jestem JA! Obsesyjne postrzeganie świata powinno być leczone, że pośród 20 tys. użytkowników widzicie wszędzie mnie. To się powinno leczyć!

Wiem, że jestem czytana i stąd ten apel, oprócz następnych mejli do Admina, że motyla noga, szczęśliwa, to nie ja, choć ja jestem i tu was zmartwię – szczęśliwa. Takie zbiegi okoliczności sobie bywają. Do psychiatry marsz, bo mnie śmiech dławi, kiedy donoszą mi, że znowu na forum staruszków piszecie ELA, ELA. Czas do lekarza, powtarzam.

Sorry, musiałam! Miłego dnia.

Wklejam, jako dowód niewinności, że plotkary paniusie nie mają co robić i posądzają niewinne osoby. Ja byłam pierwsza z brzegu, a więc dostałam niewinne po łbie.
Boże spraw, żeby nigdy mi tak nie odbiło!

Dzisiaj, 19:32
admin’s Avatar
admin 
Administrator
Przypominam, że publiczne spekulacje na temat tożsamości nicków na forum stanowią naruszenie regulaminu i zasad funkcjonowania w KSC. Podobnie jak publikowanie prywatnych wiadomości. Równocześnie informuję, że nie zachodzi zbieżność między osobą wypowiadającą się wczoraj na wątku a osobą z którą ją panie utożsamiają. Następnym razem należy:
– zgłosić nadużycie – jeśli post jest niezgodny z regulaminem
– zgłosić podejrzenia co do tożsamości do administracji

posty niezgodne z regulaminem zostały usunięte. nie przewiduję dalszej dyskusji na ten temat.