Archiwa tagu: wiek

Senior i seks!

Zdjęcie zrobione z telewizora.

Omsknął mi się dziś palec i włączyłam TVP1 i tym razem nie uciekłam ze szczujni, a obejrzałam, może nawet z przyjemnością program skierowany do Seniorów, a mianowicie „Sanatorium miłości.

Program ten polega na tym, że do wypasionego sanatorium zapraszani są goście w moim wieku.

Oto w szranki stanęło 5 kobiet i 5 mężczyzn w wieku jak to się mówi balzakowskim.

Najpierw się zapoznają ze sobą wizualnie, a potem organizowane są randki i nie wiadomo na początku – kto komu przypadnie do gustu.

Ludzie ci zwierzają się prowadzącej ze swojego życia i naprawdę nie zawsze się im układało, bo życie ich nieraz boleśnie doświadczyło.

Chcą więc zmian, bo życie ucieka.

Zaczyna się od rozmów między sobą, czyli każda z każdym, a potem następuje stroszenie piórek, aby wypaść jak najlepiej i znaleźć sobie tę drugą osobę na resztę życia.

Do programu zgłosiły się naprawdę fajne „laski”, ale wg. mnie panowie już nie za bardzo mi się spodobali, ale jak to mówią, że o gustach się nie dyskutuje.

Jest wiele atrakcji, spotkań, poznawania siebie podczas rozmów, tańców i sama jestem ciekawa jak te znajomości się dalej potoczą, gdyż aby poznać drugiego człowieka trzeba też poznać jego wnętrze.

Oczywiście, że nie chodzi w tym programie tylko o ciekawe znajomości i rozmówy przy kawie.

Ludzie chcą poznawać się także w kwestii dopasowania się pod względem ewentualnej bliskości, bo kto ma czelność odmawiać Seniorom tej przyjemności.

Oni wiąż pragną kochać i chcą poczuć się atrakcyjni.

Młodzi ludzie nie wyobrażają sobie, że ich rodzice będący w kwiecie wieku, a także dziadkowie to robią, ale sami nie zdają sobie sprawy z tego jak szybko ucieka czas i oni też będą kiedyś Seniorami.

Ten temat jest tabu, gdzieś tam schowany, bo wciąż jesteśmy ludźmi zamkniętymi na ten temat.

Każdy z nas ma w życiu pierwszy seks i ostatni i to niekoniecznie, że zmarł współmałżonek!

Mój blog w dużej mierze z racji mojego wieku, poświęcam właśnie tematom o ludziach starszych, zwanych Seniorami!

Temat seksu ludzi starszych owiany jest milczeniem i stanowi temat tabu, bo ludzie wstydzą się opowiadać o swoim życiu intymnym!

Jakże często nasze dorosłe dzieci, które odeszły z domu rodzinnego zastanawiają się, czy ich rodzice jeszcze to robią!

Jeśli robią, to dzieci się krzywią, że to jest niesmaczne i niestosowne i patrzą na rodziców ze zdziwieniem, a nawet z ironią, że jak to?

Video na końcu wpisu!

Zaprzestanie uprawiana seksu w dojrzałym wieku może mieć bardzo różne podłoże i to nie oznacza wcale, że ludzie przestają się kochać i żyją ze sobą tylko z przyzwyczajenia, bo wcale tak nie musi być!

Wydaje się, że pierwszym sygnałem, iż małżonkowie przestają uprawiać seks są zmiany naszego ciała i oboje się tego przed sobą wstydzą, bo stają się dla siebie mniej atrakcyjni!

Inną przyczyną może być obniżenie libido i dlatego uważają oboje, że skoro tak się dzieje, to nie ma nic na siłę!

Choroby wszelkie także sprawiają, iż ludzie przestają się kochać z powodu zdrowotnych ograniczeń!

Seniorzy wciąż dzielą ze sobą łoże małżeńskie, ale po to by się poprzytulać, pocałować, wzmocnić więź, ale już nie ma w nim dawnych szaleństw i to dla obojga wystarcza!

Bywa też tak, że oto żona utraciła piersi z powodu raka, a wówczas odsuwa się od małżonka, mimo, że on zapewnia, iż to mu nie przeszkadza, a jednak powstaje bariera.

Z czasem małżonkowie zaczynają sypiać osobno dla własnego komfortu, ale rano wstają, robią sobie wspólną kawę, jedzą śniadanie planując kolejny dzień i wciąż patrzą sobie w oczy z miłością!

Jakże często wspominają, że w czasach młodości nie wychodzili z łóżka i nie mogli się sobą nasycić, ale przyjmują fakt, że to już nie wróci i to jest zdrowe podejście do tematu!

Nie załamujmy jednak rąk nad seksem Seniora, bo w wielu sanatoriach aż kipi od seksu!

Zdarzają się tam zdrady, a także poznawanie nowych partnerów na dalsze życie w przypadku wdowieństwa!

Od czasu do czasu w mediach pojawiają się akcje promujące seks Seniora i dobrze, choć one nie docierają do wszystkich i dlatego na blogu promuję jedną z nich!

„Każdy z nas potrzebuje miłości i czułości… BEZ WZGLĘDU NA WIEK!

Brytyjska organizacja charytatywna RELATE wystartowała z kampanią poruszającą temat, który długo był omijany.„Let’s Talk The Joy of Later Life Sex”, czyli „POROZMAWIAJMY O RADOŚCI Z SEKSU W PODESZŁYM WIEKU”

Kampania poświęcona dojrzałej seksualności ma za cel przełamanie tabu i burzenie stereotypu o tym, że seks jest tylko dla młodych.

Do kampanii zaproszono znanego fotografa RANKINA, który uwiecznił dojrzałe pary na wyjątkowych zdjęciach.

Według przeprowadzonego sondażu, dwie trzecie osób powyżej 65. roku życia twierdzi, że seks i intymność w ich grupie wiekowej jest rzadko (43%) lub nigdy (24%) o czym pisze się w mediach.

Większość z nich nie czuje się komfortowo, poruszając temat seksu i intymności.

Wskazywane powody: wstyd, nie mówiło się o tym, kiedy byliśmy młodsi, nie chcę sprawiać, żeby inni czuli się niekomfortowo, nie wiem kiedy o tym mówić, czy po prostu „brak mi pewności siebie”.

CZAS PRZEŁAMAĆ TO TABU!

Ludzkie ciało jest wspaniałe, niezależnie od wieku.

A miłość, bliskość, intymność to tematy, które nie powinny wiązać się z poczuciem wstydu

Więcej o kampanii przeczytacie na stronie tutaj:

https://kobieta.gazeta.pl/kobieta/7,107881,27032832,seks-seniorow-w-pieknej-kampanii-brytyjskiej-organizacji-wszyscy.html

Reklama

Starości się nie lubi! Starością się brzydzi!

Zdjęcie mojego autorstwa z dnia 12.06.17

Mam takie pytanie do ludzi w słusznym wieku, czyli pięknie nazywanych Seniorami.

Czy spotkaliście się w swoim życiu z dyskryminacją Waszego wieku ze strony osób młodszych, obcych, czy w rodzinie?

Ja się spotkałam z czymś takim – takim atakiem na mnie i na mój wiek właśnie!

Piszę na FB i zamieściłam jakiś komentarz na temat polityki. Zaraz osoba z mojego miasta napisała mi w komentarzu, że co ja taka starucha mogę wiedzieć o polityce. Ta osoba jest kobietą i ma na szczęście zaledwie 44 lata. Patrzę na nią od tego komentarza z wielką pogardą i uważam ją za osobę zepsutą! Da się przeżyć! Odpisałam, że też będzie za chwilę stara, bo ani się obejrzy!

Chodzę teraz codziennie do Mamy, bo Mama jest wiekowa i chora. Chcę Jej dotrzymać towarzystwa, a więc robię sobie kawę, a Mamie herbatę z cytryną i tak sobie siedzimy i rozmawiamy.

Wydaje mi się, że moja Mama nigdy nie czuła się stara. Nawet teraz w boleściach potrafi się uśmiechnąć, co ogromnie podziwiam.

Jeszcze rok temu mogła wychodzić do miasta i kiedy było ciepło, lubiła przysiąść na ławeczce z innymi paniami, aby wygrzać kości.

Pewnego razu podeszło do tych pań kilku wyrostków w wieku 15  lat i jeden z nich wydalił – i co staruchy tak siedzicie, a w krok nic!

Moja Mama o przytomnym umyśle zgasiła go w te słowa – my jesteśmy staruchy, a ty jak nie chcesz być stary, to za młodu się powieś!

Zmyli się z mety i tyle ich widziano!

Kiedyś matkę i ojca całowało się w rękę, a teraz kiedy przychodzą święta, to młodzi wzywają karetkę i umieszczają balast w szpitalu, a potem nie ma kto go odebrać.

Takie mamy czasy, że starość razi w oczy i jest śmierdząca, a także jest brzydka i odrażająca!

Nie jest to tendencja tylko w Polsce, bo na całym świecie starość jest odtrącana, a Seniorzy umierają w samotności i z głodu.

Ludzie myślą, że młodość trwa wiecznie, ale to taki brak wyobraźni, bo lata lecą jak błyskawica i nagle młody jest stary!

Niby katolicki kraj, ale w nim tyle podłości!

Nie zabij jej, tej dziewczynki co w tobie jest, tej, co wierzy, że w ludziach są jeszcze dobro i sens.

Dzień dobry. 🙂 Lato, lato wszędzie – oszalało, zwariowało moje serce. Dbajcie o siebie i pijcie dużo wody, to tak na początek tego wpisu.

Dzisiaj zrobiłam już dość dużo, bo umyłam jedno okno i zmieniłam firankę. Słońce zajrzało w moje okna i dostałam drgawek, że jest strasznie brudne, a przecież promienie muszą zaglądać, bo na sercu robi się weselej.

Odkurzyłam całe mieszkanie i ugotowałam leczo, bo przecież wszystkie warzywa są świeże i tylko je łyżkami jeść.

Ale to ze mną jest tak, że kiedy robię cokolwiek, to myśli pchają się jak szalone i jeden impuls w postaci piosenki skłonił mnie do tego wpisu. Zawsze byłam wrażliwcem i potrafiłam płakać nad wierszem, piosenką, albo filmem i nie wstydzę się tego, że łezka i na starsze lata w oku się kręci.

Posłuchajcie piosenki w wykonaniu Magdy Welc, tej malutkiej dziewczynki, która wygrała „Mam talent. Wygrała, gdyż zaśpiewała po mistrzowsku piosenkę Niemena „Dziwny jest ten świat”.

Magda podrosła i urzekła mnie piosenką, którą przyjęłam do siebie, a w refrenie mamy:

Ref:

Nie zabij jej,
tej dziewczynki co w tobie jest,
tej, co wierzy, że w ludziach są jeszcze dobro i sens.

Za każdym razem słucham i płaczę.

Wzięłam album i wyszukałam zdjęcie moje z koleżankami ze szkoły średniej. Był rok 1972. Ja, Tereska i Lusia jeździłyśmy ze sobą cztery lata do jednej szkoły. Pamiętam tamte pociągi z drewnianymi ławkami i my trzy dziewczyny, które się zaprzyjaźniłyśmy i tak było do końca, bo do matury.

Z nami jeździli także chłopcy, oraz inne dziewczyny, ale my trzymałyśmy się razem. Pierwsze próbowanie papierosów, kupowanych ze zrzutki, popalanych w ukryciu, a także wspólne praktyki i czasami jakieś ucieczki na wagary. Lubiłyśmy się i śmiechu było czasem, co nie miara, bo jazdę pociągiem trzeba było sobie jakoś urozmaicić i wpadałyśmy w głupawki. Ale jakże często milczałyśmy w pociągu, bo nosy miałyśmy w zeszytach i książkach, bo czekała nas klasówka.

Wielką śmieszką była Tereska, która szybko się zakochiwała, a Lusia była kujonem i o ile w pierwszej klasie jej nie szło, to potem jak się wzięła za naukę, to trudno było jej dorównać, bo taka ambitna bestia się z niej stała.

Ja zakochana na umór, często zamyślona z powodu swojej miłości, pomieszanej z problemami w domu, zawsze miałam w nich wsparcie. Wyciągały mnie z dołków i wspominam tamten czas z rozrzewnieniem, bo byłyśmy zgrane do końca, ale jak to zwykle bywa, potem nasze drogi się rozeszły i zostało tylko zdjęcie.

Miałyśmy swoje plany na przyszłość, ale w tamtych czasach trzeba było szybko dorosnąć, bo rodzicom się nie przelewało, a więc po pierwsze praca, a potem poszło, bo ślub i dzieci i każda z nas spełniła się jako żona i matka.

Lusia wyjechała do innego miasta. Tereska jest gdzieś tam i los nas już więcej ze sobą nie spotkał, a tylko w przelocie kilka zdań i każda z nas biegła do swoich spraw.

Dlaczego piosenka na początku się pojawiła? Dlatego, że mimo, iż mam na karku już sporo lat, to wciąż, gdzieś tam w środku jest ta dziewczynka, która kiedyś miała koleżanki ze szkoły, a także marzenia na przyszłość. Część się z nich ziściła, a część jednak nie – z różnych losowych przyczyn.

Tak sobie myślę, że mimo tych przeżytych lat, gdyby mi wypadało i zdrowie pozwoliło, to bym sobie z chęcią pograła w klasy, poskakała w gumę, alby rowerem zygzakiem jechała przez ulicę. Weszłabym na drzewo, przepłynęła jezioro, wlazła na górę i jak dawniej byłabym szaloną dziewczyną z bliznami na nogach, bo taka przecież byłam!

Kończąc ten wpis, też dość chaotyczny nigdy bym nie chciała, aby ta  dawna dziewczyna  ze mnie nie uszła i oby jakaś demencja starcza nie zmieniła mnie w potwora i zrzędę, która uprzykrza życie swoim bliskim.

Tego Wam życzę także – wszystkim dziewczynom i chłopcom, ze szronem na głowie, a w sercu ciągle z majem.:)

Kobieta 50+ i taniec na parkiecie

Pierwszy raz się skuliłam ze wstydu oglądając „Taniec z gwiazdami” kiedy to wystąpiła w nim kobieta po pięćdziesiątce tzw.  Super Niania, a dziś oglądając następną edycję, ale już w Polsacie. Zgodziła się do zaprezentowania swoich wygibasów na parkiecie Ewa Kasprzyk, rasowa, polska aktorka, która nie powinna przyjąć propozycji udziału w tańcach na parkiecie z młodym chłopakiem, a dlaczego, to już uzasadniam.

Kobiety po 50+ wciąż są piękne, ale powinny tańczyć już tylko w sanatoriach, albo w domu przed lustrem, gdzie nie ma kamer, które chwytają w lot kobiece, nadmiernie, falujące biusty, zbyt już niekształtne uda i oponki trzęsące się w rytm muzyki.

Nie wygląda to apetyczne i niech mi nikt nie mówi, że mamuśka u boku młodego i giętkiego tancerza wypada korzystnie i apetycznie. Głęboko współczuję tym młodym tancerzom, którym przyszło ciąganie tych nadmiernych kilogramów po parkiecie, bo wygląda to żałośnie – niestety, ale żadne ćwiczenia nie odejmują lat zbyt już leciwej pani. Twarz można zrobić u chirurga, ale chirurg już nie doda giętkości i młodzieńczego wigoru – nie da się po prostu.

Jestem brutalna, ale cóż można na to poradzić, że z przemijaniem wygrać się nie da, bo panie w tym już nieco zaawansowanym wieku poruszają się jak słoń w składzie porcelany, a to nie jest dobry widok.

Niech mi panie nie mówią, że pragną przełamać stereotypy, że kobieta 50+ to nie koniecznie już tylko wnuki i gotowe obiadki dla rodziny i z tym się zgadzam, ale zetknięcie mamuśki i synka na parkiecie jest mile widziane, ale na weselach, a nie przed kamerami. Czuję niesmak oglądając nadmiar tłuszczu i wylewające się piersi z zaprojektowanych kiecek, u boku zgrabnego, wysportowanego faceta, który z klasą próbuje ciągnąć przy – ciężką partnerkę i apeluję – miejcie panie celebrytki litość nad młodym samcem, który chce zarobić na chleb i tak ciągnie za sobą kobietę z nadwagą po parkiecie, chowając swoje zażenowanie za przywdzianą maską!

 

Miłość nie ma wieku!

Panią Stasię uroczyście pożegnano w zakładzie pracy, w którym przepracowała 40 lat z przerwą na dwie ciąże tylko. Sama się zdziwiła jak ten czas szybko przeleciał i nagle przyszła chwila przejścia na zasłużoną emeryturę. Cieszyła się, że wreszcie będzie miała czas tylko dla siebie, ale martwiła się, że po śmierci męża będzie musiała przebywać sama ze sobą w dużym mieszkaniu.

Postanowiła nie martwić się na zapas, gdyż przecież jej dzieci i jedyna wnuczka z pewnością będą ją odwiedzać, a ona może się zobowiązać, aby od czasu do czasu przypilnować siedmioletnią wnuczkę, a w niedzielę będzie zapraszała syna z żoną i córkę z mężem na wykwintniejsze obiady. Wiedziała oni są tacy zabiegani i pewnie jedzą szybko i byle co.

Córka pani Stasi miała swój gabinet psychologiczny, w którym przesiadywała wiele godzin, gdyż z dzisiejszą młodzieżą rodzice nie radzą sobie, a więc pacjentów było coraz więcej i więcej. Wymagało to dużego poświęcenia ze strony pani psycholog.

Syn pani Stasi wykształcił się na inżyniera dróg i mostów i też praca całkowicie go pochłonęła i nie wiele czasu miał dla niej i swojej zapracowanej żony. Nikt nie powiedział, że będzie lekko, a więc pani Stasia wymyśliła sobie, że chociaż podczas niedzielnego obiadu będą wszyscy razem i tak też się stało. Około godziny czternastej w jej domu zaczynało się gwarnie i wesoło, a pani Stasia nie kryła swojego zadowolenia.

Kochała swoje dzieci i zawsze o nich myślała najczulej jak to matka, ale podczas długiego tygodnia czuła się bardzo samotna. Nie bardzo odnajdywała się na tej wymarzonej emeryturze. Musiała coś wymyślić, aby nie popaść w niechcianą depresję i nie zamknąć się tylko w swoim świecie.

Czytała więc dużo książek, wychodziła na spacery i rozmawiała z  przypadkowo poznanymi ludźmi na ławeczce, ale jakoś to wszystko było dla niej za mało.

Miała dopiero 65 lat i wciąż świetnie wyglądała. Była zdrowa, co ją bardzo cieszyło i zdrowie w niczym jej nie ograniczało. Zapragnęła jeszcze raz w swoim życiu przeżyć uczucie do mężczyzny. Pragnęła z kimś wypić poranną kawę, przytulić się, porozmawiać i mieć z kimś iść na spacer.

Kochała swojego męża, który stanowczo za wcześnie ją opuścił i zostawił samą, ale tłumaczyła sobie, że nieżyjący mąż byłby szczęśliwy, gdyby ona po raz drugi odnalazła swoje szczęście.

Nawet sobie wyobrażała tego pana, którego pokocha. Miał to być dystyngowany mężczyzna w jej wieku, a może ciut starszy. Pan dobrze wychowany z manierami, lekko szpakowaty. Pan, który od pierwszego wejrzenia by jej zawrócił w głowie tak, aby poczuła coś od pierwszej chwili.

Obmyślała plan, że może w parku na ławeczce ktoś taki się do niej przysiądzie i rozpocznie rozmowę, albo może w teatrze ktoś pomoże jej włożyć płaszcz, ale nic takiego się nie stało. Pomyślała nawet, że może już nigdy nie spotka kogoś na tyle interesującego i przyjdzie jej do końca swoich dni pozostać samotną kobietą.

Myśl o takim kimś jednak nie dawała jej spokoju. Pragnęła tego, aby o poranku obudzić się przy kimś takim, który podałby jej śniadanie do łóżka i obdarzył  porannym uśmiechem i pocałunkiem.

Dzieci zostawiły jej laptopa. Nie był on najnowszy, ale wciąż sprawny. Pani Stasia miała mgliste pojęcie do czego służy owa maszyna i pewnego razu, kiedy samotność mocno doskwierała, weszła na portal randkowy. Założyła sobie konto z bardzo aktualnym zdjęciem. Opisała siebie tak jak czuła, czyli najszczerzej, iż pragnie poznać mężczyznę niebanalnego. Opisała, że jest gotowa i otwarta na nową znajomość, taką do grobowej deski i konto swoje zatwierdziła.

Oczywiście, że jej dzieci nie miały pojęcia o jej zabiegach w internecie i chęci poznania kogoś interesującego. Nie zwierzyła się nikomu ze swoich pragnień i obserwowała swoje konto na portalu.

Zgłosiło się wielu panów w jej mniej więcej wieku. Zaczęła z nimi pisać i można by stwierdzić, że testowała owych panów, zadając im wiele dociekliwych pytań. Z całej tej plejady wybrała pana Józefa, który wydał jej się najbardziej wiarygodnym i dobrze poukładanym, starszym panem.

Pan mieszkał w tym samym mieście, a więc umówili się na pierwszą randkę w kawiarni, a pani Stasia miała mieć przy sobie tomik wierszy Wisławy Szymborskiej, aby Pan Józef miał ułatwione zadanie – tak się umówili.

Pani Stasia z drżeniem serca czekała pierwsza, a kiedy wszedł wysoki i postawny mężczyzna, nie miała wątpliwości, że to on. Podszedł do stolika i szarmancko pocałował ją w rękę, a ona poczuła natychmiast coś takiego, jakby znali się od wielu lat, bo tak mu z oczu dobrze patrzało.

Rozmawiali najpierw nieśmiało opowiadając o swoim życiu na zmianę. Pan Józef też był wdowcem z 35 letnim stażem w związku i nie zauważyli, kiedy minęły trzy godziny ich pierwszej randki, a tyle mieli sobie jeszcze do powiedzenia i wciąż było im mało.

Zaczęli się spotykać codziennie i dzwonić. Pan Józef zabierał panią Stasię na spacery, do kina i robili wypady za miasto nad pobliskie jezioro. On rozpalał ognisko i piekł dla niej kiełbaski, a przy tym świetnie się bawili i wciąż nie zamykały im się buzie. Mieli wciąż sobie tyle do powiedzenia i jednym słowem zakochali się w sobie i zostało wypowiedziane magiczne słowo – kocham.

Nie wierzyła, że spotkała na swojej drodze tak prawego i z klasą mężczyznę, który góry by dla niej przenosił, a ona dogadzała mu kulinarnie w swoim domu, bo bywał u niej coraz częściej.

Na niedzielny obiad znów przyszły jej dzieci z rodziną i postanowiła zrobić im niespodziankę – zaprosiła też Józefa. Chciała się nim pochwalić i przede wszystkim przedstawić go  swoim  dzieciom.

Jednak jej plan nie wyszedł najlepiej, gdyż spotkała się ze strony swoich bliskich z dziwną konsternacją i zdziwieniem. Usłyszała od swoich dzieci, że w tym wieku to chyba nie wypada sypiać z mężczyzną, bo co by na to powiedział ich ojciec, który chyba się przewraca w grobie. Padło dużo nieprzyjemnych uwag, że chyba zwariowała na stare lata, że to jest niesmaczna sytuacja, a matka robiąc za nastolatkę się ośmiesza w oczach swoje wnuczki.

Pani Stasia nie spodziewała się takiej reakcji i nie znała z tej strony swoich dzieci. Nagle objawiły się jej jako źli ludzie i nie tak ich wychowała. Poczuła się bardzo skrzywdzona tymi osądami, a w głowie powtarzała sobie, że chciała być tylko jeszcze raz szczęśliwa i miała nadzieję, że jej rodzina to zrozumie. Stało się zupełnie nie po jej myśli, bo rozpętało się piekło i nikt nie tknął niedzielnego obiadu, a zaczęto trzaskać drzwiami na odchodne.

Po tym wszystkim pani Stasia się załamała, bo Józef zaatakowany przez rodzinę Stasi skulił się i ukrył z dala od niej, ale to był tylko taki chytry plan.

Pani Stasia przestała wychodzić z domu. Całymi dniami chodziła nie uczesana i nie umalowana, a nie było to do niej podobne. Przestała o siebie dbać i o dom także, a więc w zlewie rosła góra brudnych naczyń i kompletnie przestała sprzątać.

Siedziała taka zaniedbana, a Józef przestał ją zupełnie odwiedzać, a więc kiedy dzieci przyszły, to zastały ją i dom w kompletnym nieładzie. Pani Stasia siedziała i nie reagowała na żadne argumenty, że powinna wziąć się w garść i przestać płakać po swoim lowelasie, bo to przykro patrzeć jak stara kobieta rozpacza za urojoną miłością.

Tak żyła pani Stasia przez miesiąc, aż jej bliscy się zaniepokoili i posądzili ją o depresję po utracie ukochanego, który ją na zawsze opuścił. Obiecali, że jeśli weźmie się w garść, to niech sobie kocha kogo chce, bo już nie mogą patrzeć jak się ich matka zatraciła w tej rozpaczy. Nie mogli patrzeć na ten wszechobecny bałagan, brudne naczynia, warstwy kurzu wszędzie i nie zrobione pranie, a matkę w brudnym szlafroku, rozczochraną i zaniedbaną.

Wpadli razu pewnego wszyscy razem i zaczęli sprzątać dom matki, bo tego było już za wiele. Wyszorowali i wypucowali wszystko, tylko dlatego, aby panią Stasię pobudzić do życia. Zapragnęli aby wszystko było tak, jak przed poznaniem Józefa. Niech wrócą te niedzielne obiady i dawne ich rozmowy i nawet niech uczestniczy w nich Józef, aby tylko matka się otrząsnęła ze swojej rozpaczy. Jednak Stasia wciąż nie była sobą i na dokładkę przestała się  do nich odzywać i wciąż patrzyła w jeden punkt jakby  oszalała.

Ręce rodzinie opadły i zaczęli ze sobą po cichu rozmawiać, że trzeba panią Stasię oddać o szpitala psychiatrycznego, bo dalej tak żyć z taka matką się nie da.

Zadzwonił w pewną niedzielę do wszystkich telefon i pani Stasia ponownie zaprosiła ich na niedzielny obiad. Mówiła spokojnie i składnie prosząc, by się zjawili punktualnie. To był dziwny telefon, bo przecież ich matka zachorowała na depresję, a tu taka nagła odmiana. Odetchnęli, choć nie uwierzyli do końca, że ten obiad faktycznie się odbędzie.

Punktualnie o czternastej wszyscy stali przed drzwiami pani Stasi, które im otworzyła razem z panem Józefem. Oboje byli szykownie ubrani, a ściślej – pięknie wystrojeni. Pan Józef z garniturze pod krawatem, a pani Stasia w czerwonej, twarzowej bluzce, a na szyi korale. Pięknie uczesana i wymalowana, aż trudno było wszystkim w ten widok uwierzyć, że to chyba wszyscy śnią, bo przecież….

Kiedy weszli  do środka, to pani Stasia zadała im tylko jedno pytanie. Czy wolą matkę szczęśliwą, czy też zaniedbaną i wyłączoną kompletnie ze świata i rodziny i niech teraz wybierają, bo ona i jej ukochany wbrew wszystkiemu się kochają i kochać będą, gdyż im się od życia jeszcze coś należy.

Obiad przebiegał w takiej atmosferze, jakiej  Pani Stasia się nie spodziewała, a jej i pana Józefa chytry plan wypalił, bo wszyscy odetchnęli z ulgą, że już nie trzeba myśleć o szpitalu dla pani Stasi. Młodzi się pokajali i bili w piersi, co chyba czegoś ich na zawsze nauczyło, że miłość nie jest reglamentowana i nie ma wieku, bo nie wolno nikomu zabraniać miłości.

83 lata, a cóż to za wiek :)

14 stycznia 1932 r. urodziła się moja Mama, a więc nie może być tak, abym nie odnotowała Jej Urodzin na moim blogu. 

Poszłam z prezentem oczywiście, może nie wyszukanym, bo praktycznym i uściskałam mocno, z całego serca i powiedziałam, że Mamo, to Ty młoda dupa jeszcze jesteś i obie parsknęłyśmy śmiechem. Moja Mama ma w sobie dużą dawkę humoru, a więc niczym nie ryzykowałam, że może dostanę ścierką przez łeb! 😀

Usiadłyśmy i oczywiście kawa i rogaliki i zaczęłyśmy rozmawiać, a moja Mama powiedziała, że nigdy nie przypuszczała, że tak długo pożyje, bo zawsze marzyła tylko o tym, abyśmy z siostrą się usamodzielniły i to jej by wystarczyło. Nie myślała, że doczeka się czasów, że zostanie Prababcią dla swoich trojga wnucząt. Nie myślała, że mimo młodzieńczych doświadczeń w zawierusze wojennej, kiedy to tak wiele złego się stało, będzie miała w sobie tyle samozaparcia. 

Moja Mama przeżyła w swoim życiu bardzo wiele przykrych momentów, ale mimo to, nigdy się nie poddała i zawsze wyciągała odpowiednie wnioski ze swojego życia, a żyła zawsze tak i żyje, aby nie szkodzić nikomu i aby nie być ciężarem dla nikogo.

Moja Mama zawsze była i jest silna i ile razy upadała, tyle razy się dźwigała, otrzepała i dalej szła do przodu. Zawsze ją podziwiałam za hart i siłę i zawsze jej tego zazdrościłam i zazdroszczę, bo mimo różnych dolegliwości zdrowotnych rzadko się skarży, aby nikogo nie martwić, bo taka jest Moja Mama.

Mamuś kochana i tu, na blogu życzę Ci przede wszystkim zdrowia, bo wiem, że ostatnio troszkę szwankuje już, a także tego, aby nigdy nie zginął z Twojej twarzy uśmiech, który masz dla każdego z rodziny.

1oo lat Mamuś 🙂

PESEL do poprawki

Z prostokątnego kartonika szczerzysz do mnie kły.

Zapisałeś się w dziwnych cyferkach i jesteś bardzo zły.

Patrzysz na mnie w każdym urzędzie i w twarz mi się śmiejesz,

I żarty sobie robisz w najlepsze i  jak kogut piejesz.

Dobrze ci jest z tym, że masz ubaw po pachy

I robisz sobie ze mnie strachy na lachy.

Uśmiechasz się do mnie fałszywie

Wyciągasz swój jęzor zgryźliwie.

Ranisz mnie ilekroć chcę o tobie nie pamiętać,

To mnie znak dajesz i boli mnie zaraz pięta.

Wsadzasz mi w moje ciało boleści

I świdrujesz me tkanki niewieście.

Raz wejdziesz mi pod łopatkę,

A za chwilę na me serce masz chrapkę.

Wykańczasz mnie ty cholerny draniu,

I marszczysz mą twarz bez pytania.

Co roku dokładasz mnie więcej zmarszczek,

I obciąłeś mi mój gruby, piękny warkocz.

Idź w cholerę ty wredna niecnoto,

Ty diable, koźle uparty!

Daj mi spokojnie pożyć jeszcze trochę,

Bo ci przyłożę tępym młotem.

Znikaj w mej torebce najgłębiej

I nie pokazuj mi się na oczy więcej!

.(autor:  kalinaxa).
.Polubić pesel…

Pesel kulturalnie dał do zrozumienia co jeszcze robić wypada,a co zupełnie nie.Jakie atrakcje zarezerwowane dla młodszego pokolenia,a jakie dla mnie dojrzałej,która niejedno o życiu wie.

Peselu nie oszukam,choć lift na twarzy lat odejmuje i wciąż w te same dżinsy swobodnie mieszczę się.To jednak on bezlitośnie zaraz strofuje,by gdzieś w niepotrzebne szaleństwa zbyt nie zapędzić się.

Przestałam wierzyć już w bajkę o księciu na białym koniu,całować paskudne żaby,swój sen na jawie śnić.Przestałam karmić się kłamem telewizyjnych seriali,o idealnej miłości,która gdzieś dla mnie w świecie tkwi.

I z wiekiem też mi się odechciało grzebać
w śmietniku wspomnień,sól sypać na stare rany,po nocach do księżyca wyć.Bo jak mi życie pokazało nie warto kochać nadto nieprzytomnie
trzeba nauczyć się w życiu ze wszystkim na dystans być.

Tak to pesel wyleczył mnie z wszystkiego
w teatrze życia zagrałam wiele ról.
Lecz mam nadzieję,że jeszcze wiele przede mną,nie tylko krętych,poplątanych ścieżek,
lecz także różami usłanych dróg…

KobietaZwyczajna