Nie lubię 1 listopada i nie lubię odwiedzać grobów, kiedy niby to wypada, bo oto nadszedł dzień 1 listopada.
Nie lubię dreptać w tłoku i deptać ludziom po piętach, bo ja wówczas w takim tłoku nie przeżywam, bo ten tłum mnie rozprasza.
Co to za przyjemność stanąć przy grobie rodzinnym z rodziną, która jest na siebie obrażona i cały rok, a może lata nie utrzymuje ze sobą żadnego kontaktu. Po co mi to!
Po co mam udawać, że wszystko jest w porządku – kiedy nie jest!
Po co mam robić dobrą minę do złej gry i sztucznie się uśmiechać i prowadzić pozorną konwersację.
Idę na cmentarz sama, kiedy jest pusto prawie i cicho, a w powietrzu czuć woń dopalających się zniczy!
To jest taki moment, że stanę przy każdym grobie indywidualnie i powspominam tych, którzy odeszli i uruchomię swoją pamięć o tym, ile dali mi od siebie, albo nie dali, bo nie umieli.
Nie gniewam się na tych, którzy mnie skrzywdzili i daję im swoje przebaczenie i tak robię od lat. Rozgrzeszam ich tak po ludzku i nie noszę w sobie urazy.
Dziś w naszym domu rodzinnym gościłam wszystkich, których kocham i naszykowałam dla zmarzniętych z cmentarza obiad i kawę, oraz ciasto. Siedzieliśmy przy rodzinnym stole i rozmawialiśmy – my żyjący.
Zapaliłam w domu światełka dla Henryka, Ryszarda, Heleny, Jana, Szymona i Miłosza i te światełka były dla mnie bardzo ważne.
Jutro – 2 listopada wybiorę się samotnie na cmentarz i dopiero oddam się swojej celebracji tego jakże potrzebnego święta, a będą to Zaduszki. Tak mam od lat!
Mój kochany Mąż tworzy bloga razem ze mną i poszedł na cmentarz po to, aby zrobić mi zdjęcia z tego, jakże magicznego miejsca, kiedy jest już ciemno, a cmentarz pustoszeje i tylko światełka mówią, że byli tu ludzie, którzy pamiętali!
Andrzej Dąbrówka
+++
Przyjadą
albo nie przyjadą
Przyniosą kwiaty
albo nie przyniosą
Zabiorą wnuki
albo nie zabiorą
Przyjadą, jeśli nie będzie strasznie padać
Przyniosą kwiaty, jeżeli trafią na kwiaciarnię
Wnuki się zjawią, jeśli nie będą miały imprez
Jednym słowem wszystko będzie tak
jak za życia.