Jutro będzie u mnie na obiad fasolka szparagowa – oczywiście z masłem i bułką tartą.
Moje Dziecko ma ogromną działkę, którą uprawia z Mężem i tym sposobem mamy na jutro obiad.
Moje dzielne Dziecko – takie pracowite – praca, dom rodzina i działka, ale ja kiedyś byłam taka sama.
Uczę się robić zdjęcia smartfonem i wybrałam taką opcję jak na zdjęcu powyżej.
Przeskoczę na inny temat, bo właśnie w telewizji usłyszałam, że w Polsce ludzie są coraz bardziej samotni i już prawie, co trzeci Polak żyje jako singiel z wyboru, albo z konieczności.
Najbardziej samotni są seniorzy, którym umarł małżonek i nie mają zamiaru szukać na stare lata partnera.
Seniorom żyć w pojedynkę – z jednej emerytury jest bardzo ciężko, gdyż są one głodowe i dlatego nie stać ich na warzywa i owoce, które w tym roku są bardzo drogie.
Zazdroszczą emerytom żyjącym np. w Niemczech, gdzie emerytury są przyzwoite i stać ich jest nawet na zagraniczne wakacje.
U nas senior liczy każdy grosz i wybiera między jedzeniem, a wykupem leków!
Ludzie młodzi także wybierają samotne życie, bo chcą posmakować życia, zrobić karierę zawodową i coraz później wstępują w związki!
Na wsi sytuacja jest nie lepsza, bo młodzi uciekają do miasta, a ci co zostają nie mają szans założyć rodziny.
Podobno jest taka tendencja na całym świecie, że ludzie są bardzo samotni, a chyba najbardziej samotni są Japończycy, którzy pracują bardzo dużo i nie mają czasu na życie prywatne.
Jesteśmy społeczeństwem starzejącym się i obserwuję ludzi w moim mieście i stwierdzam, że tej starości jest coraz więcej.
Widać to wiosną, kiedy wychodzą ze swoich domów, aby pospacrować z laseczką, albo balkonikiem.
Każdego dnia cieszę się, że jesteśmy z Mężem wciąż razem, bo to nadaje życiu sens.
Nie tak dawno zrobiłam sejsę i zatytuowałam ją – Senior w mieście:
Przeczytajcie poniższe, wzięte z Facebooka. Łza w oku!
LEKCJA DLA NAS WSZYSTKICH ‼‼‼
Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. Był późny wieczór, pomyślałem że klient się rozmyślił i wrócę do „bazy”… ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. „Minutkę!”, odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze…
Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska , na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych.
U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału.
Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem.
„Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?”, zapytała. Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie.
Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika.
Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość. „To nic”, powiedziałem, „Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę.”
„Och, jesteś takim dobrym chłopcem” , odrzekła. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała: „Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?
„To nie jest najkrótsza droga”, odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty.
„Och, nie mam nic przeciwko temu”, powiedziała. „Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum.”
Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły. „Nie mam już nikogo z rodziny”, mówiła łagodnym głosem. „Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele…”
Wyłączyłem licznik… „Którędy chce Pani jechać?”
Przez kilka godzin jeździliśmy po mieście. Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy.
Jechaliśmy przez okolicę, w której żyli z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła abym zatrzymał się przed magazynem meblowym który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna.
Czasami prosiła,by zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu, i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa.
Gdy pierwsze promienie Słońca przełamały horyzont, powiedziała nagle „Jestem zmęczona. Jedźmy już proszę”. Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to był niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki.
Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi.
Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim.
„Ile jestem panu winna?” Spytała, sięgając do torebki.
„Nic”, odpowiedziałem.
„Trzeba zarabiać na życie”, zaoponowała.
„Są inni pasażerowie,” odparłem.
I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno.
„Dałeś staruszce małą chwilę radości”, powiedziała. „Dziękuję”.
Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka. Za mną zamknęły się drzwi – był to dźwięk zamykanego Życia.
Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów.Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca, lub niecierpliwy aby zakończyć jego zmianę? Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał?
Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu.
Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia.
Tymczasem Piękne Chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną.
NIE PRZEGAPMY ICH.. ‼ 💫💞😃💞💫