Archiwa tagu: zagrożenia

Czy dzieci teraz są szczęśliwe?

Moje wnuczęta w liczbie dwie dziewczynki i jeden chłopiec nie chodzą jeszcze do szkoły, ale intensywnie uczęszczają do przedszkola, prowadzone każdego ranka przez rodziców, którzy zaraz pędzą do swojej pracy, z której mają chleb.

Moje wnuki mają koleżanki i kolegów w przedszkolu, których lubią bardziej, lub mniej, bo to jest tak jak w dorosłym życiu, że trzeba poczuć chemię, aby się polubić, lub omijać, choć małe dzieci nie potrafią tego dokładnie sprecyzować, co najwyżej, że Michał zabiera mi zabawki, a Kasia mnie bije.

Moje wnuki mieszkają w wysokiej kamienicy, gdzie nie ma ani jednego dziecka, bo to jest kamienica, gdzie mieszkają nobliwi Seniorzy i moje wnuki nie odwiedzają małych sąsiadów, bo ich po prostu nie ma.

Kamienica wysoka, a na podwórku rząd garaży i ani jednego przyjaznego miejsca, gdzie można byłoby zejść i zawiesić się na trzepaku, czy zrobić babki w czystej piaskownicy. Jest nierówny bruk, że nawet rowerem nie da się przejechać, a plac zabaw jest trochę dalej, na placu należącym do przedszkola.

Rodzice dwoją się i troją, aby dzieciaki się dobrze rozwijały. Pędzą do domu, szybko coś zjedzą i prowadzą swoje pociechy, a moje wnuki na zajęcia poza przedszkolne. Moje wnuki pływają więc w basenie, albo uczą się gry na skrzypcach, a po zajęciach ponownie są w domu bez kontaktu z rówieśnikami, bo idzie wieczór i muszą iść spać, aby na drugi dzień zacząć wszystko od nowa.

Nie znają jeszcze, co to jest klucz na szyi i pewnie nie doświadczą tego nigdy, ponieważ już są ostrzegane, że trzeba uważać na dziwnych panów i o tym, że nie wolno nikomu ufać i brać cukierka od przypadkowego pana!

Jak napisałam, moje wnuczęta są jeszcze małe, ale kiedy trochę dorosną,czy będą wiedziały jak bawić się w pochody, albo grać w klasy? Czy będą biegały beztrosko po parku, albo zawisną w śmiesznych pozach na drzewie? Czy pobiegną z rówieśnikami na boisko, aby pokopać piłkę, albo zrobić sobie zawody sportowe, czy też porzucać nożem w państwa – miasta? Czy będą próbowały przeskoczyć beztrosko płot i porwą na nim nowe spodnie, albo zjedzą ukradzioną, niedojrzałą śliwkę, czy też ulęgałkę. Wątpię szczerze i ubolewam, że dzieci teraz żyją w tak bardzo hermetycznie zamkniętym świecie. Wydaje mi się, że coś je bardzo ważnego omija, ponieważ świat i realia tak bardzo zmieniły ich rodziców, którzy na każdym kroku drżą o swoje potomstwo, bo tyle na nie czyha zagrożeń.

Stało się coś bardzo dziwnego w świecie dzieciństwa i już tu pisałam parę razy, że mam pod oknem plac zabaw, który kiedyś by tętnił życiem. Kiedy byłam dzieckiem z pewnością bym z paczką dzieciaków okupowała ten plac zabaw i było by głośno i ciekawie, bo mieliśmy masę pomysłów na nasze, dziecięce zabawy, a teraz?

Teraz rzadko na tym placu widać dzieci, a jak są, to ja staję na balkonie i chwilę je obserwuję, aby dowiedzieć się, czy te dzieci potrafią nadal się bawić, tak jak my kiedyś i ze smutkiem stwierdzam, że dzieci teraz są właśnie smutne i jeśli się pojawiają, to siedzą z telefonem i coś w nim tam grzebią i tak wygląda współczesne dzieciństwo. Mało jest tych dzieci na podwórkach i nie słychać ich, a żadna mama już nie woła z okna, że już jest obiad!

Jakie to smutne wszystko się zrobiło i dokąd to wszystko zmierza?

 

Kiedyś dzieci miały normalne dzieciństwo – moje kino

Starsze pokolenia pamiętają jak wyglądały ich zabawy w dzieciństwie, bo teraz jakby dzieci na podwórkach jest mniej. Ja pamiętam jak z dzieciakami mogliśmy bawić się całe dnie, podczas wolnego czasu od szkoły i innych zajęć. Pamiętam, że mieliśmy bardzo wiele pomysłów na dziecięce zabawy i często z kluczem na szyi musieliśmy zapełnić sobie czas, a pomysłów nam nie brakowało. Podwórka były gwarne i radosne. Nasi rodzice od czasu do czasu wyjrzeli przez okno, sprawdzając, czy wszystko w porządku, albo wołali nas na posiłek, choć nie lubiliśmy, aby nam przerywać zabawę i po prostu nie byliśmy głodni, bo zabawa pochłaniała nas bez reszty. Nikt nie czuł się zagrożony, nikomu nie stała się przykrość ze strony zabłąkanego zboczeńca, czy innego dewianta. Ja przynajmniej nie pamiętam takiej akcji ze swojego dzieciństwa i miło wspominam tamten czas „wiszenia na trzepaku”, ale do czego zmierzam. Dziś obejrzałam świetny film, dostępny na YT pt. „Utracona niewinność”. Film opowiada o dzieciństwie współczesnych dzieci, które bardzo często wpadają w Internet i przesiadują w nim godzinami. Jakże często rodzice nie interesują się, co dzieciaki w tej sieci robią. Cisza w domu, Mama zajęta, a Ojciec się nie interesuje i nikt nie zagląda z za pleców, co porabia jego dziecko. Spokój w domu, dziecko nie zawraca głowy i jest idylla rodzinna. Jakiż to jest wielki błąd i tu apeluję do rodziców – zacznijcie się interesować tym, dlaczego dziecko wasze spędza tak wiele czasu przed ekranem komputera, aby w pewnym momencie nie okazało się, że jest zbyt późno i nie tylko o uzależnienie mi chodzi, a raczej kogo w sieci zapoznają i z kim rozmawiają godzinami. Film opowiedział właśnie o takiej 13 letniej dziewczynce, której 35 letni dewiant zrobił pranie mózgu i była na każde jego skinienie. Kiedy rodzice dowiedzieli się, że ich córka zostaje zgwałcona, dochodzi do ruiny całej rodziny, bo każdy cierpiał na swój sposób z powodu tego, co się wydarzyło. Film mocny i prawdziwy i dlatego ja cieszę się, że moje dzieciństwo spędziłam zdrowo, a i moje dzieci zahaczyły  też o normalność na tym świecie.