Archiwa tagu: zakupy

Mój aktywny dzień!

Narożnik ARLO 2 ST rozkładany rogówka spania sofa Głębokość mebla 86 cm

Doszliśmy z Mężem do wniosku, że czas wymienić nasze łóżko, bo w jednym miejscu sprężyny się zarwały!

Od rana więc szykowaliśmy się na objazd wszystkich sklepów meblowych, a mamy ich w mieście – pięć!

Jakie zdziwienie mnie wzięło, że wszystkie kanapy, sofy, narożniki są w kolorach szarości, tak niby modnej teraz.

Nie podobały mi się te kolory, gdyż ja lubię w domu mieć kolorowo, a najbardziej pasują mi kolory jesieni, a więc zielenie, żółcie, beże, brązy!

Kanapa szara kompletnie mi nie pasuje do koloru ścian, dodatków, a więc odpada na samym starcie!

Wróciliśmy więc do domu z niczym, ale zaczęłam szukać w sieci i znalazłam swój wymarzony narożnik nr 8 na powyższym zdjęciu!

Zamówiłam i na dostawę trzeba czekać miesiąc!

Potem udaliśmy się na cmentarz z chryzantemą, którą kupiliśmy do domu w celu ratowania producentów!

Dokupiliśmy znicze i kwiaty stanęły przy nagrobku moich Wnuków, a znicze zapaliliśmy na wszystkich naszych grobach.

Dobrze, że poszliśmy, gdyż na nagrobku mamy i ojca wiatr przewrócił doniczkę z chryzantemami, a na nagrobku Wnucząt znicz wybuchł i zalał literki na nagrobku!

Pogoda była cudna, jesienna. Liście szeleściły pod nogami, a ludzi niewiele, a więc to był taki szczególny czas dla nas w czasie pandemii!

O godzinie 17.00 zjawiłam się na Strajku Kobiet w moim mieście.

Spotykamy się w środku miasta przy fontannie obok naszego kościoła.

Weszłam do kościoła, ale była zamknięta krata, przez którą zrobiłam zdjęcie okna z witrażem!

Policja wydała przez megafon komunikat, że zgromadzenie jest nielegalne, a  za nieprzestrzeganie odległości grozi nam adekwatna kara!

Niestety, ale ustawiłam aparat na złą opcję i żadne zdjęcie mi się nie udało!

Chodzę na te strajki po to, aby wyrazić swój sprzeciw przeciwko zniszczenia wszystkiego przez ten nierząd, bo nie tylko w sprawie zakazu aborcji uszkodzonych płodów!

Sprzeciwiam się zepsuciu szkolnictwa przez nawiedzonego Czarnka, a także służby zdrowia niewydolnej w czasie pandemii i tak można wymieniać w nieskończoność!

Wieczorem przyszła do nas Córka z Wnusią, bo Mąż ma dziś urodziny, a ja jutro imieniny!

Zawitała do nas także sunia – maltańczyk, która jest szczenna i urodzi za trzy tygodnie.

Mam chęć na szczeniaczka, ale boję się, że przeżyje nas!

Posiedzieliśmy więc przy kawie i ciastku i spędziliśmy miło ten czas.

Tak więc minął mi dzisiejszy dzień i trzeba przyznać, że dość aktywnie!

Dobrej nocy Wam życzę!

Obraz może zawierać: niebo, drzewo, roślina i na zewnątrz

Obraz może zawierać: niebo, drzewo, roślina, chmura, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, roślina, niebo, buty, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: drzewo, kwiat, roślina, tabela, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, kwiat, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: kwiat i na zewnątrz

Obraz może zawierać: drzewo, niebo, roślina, na zewnątrz i przyroda

 

Obraz może zawierać: noc i w budynku

Dzisiaj widziałam inną Polskę niż Kaczyński!

Obraz może zawierać: w budynku

Wybraliśmy się dzisiaj do miejscowości Stargard już nie szczeciński do „Castoramy” na małe zakupy, robiąc sobie jednocześnie wycieczkę samochodową.

Z okien samochodu widziałam jeszcze piękną jesień i  pola także zielone, bo śniegu u mnie nie ma ani grama.

Jechaliśmy taką drogą, bo nie obwodnicą i stwierdzam, że Polacy budują się na potęgę, gdyż kiedyś to były puste miejsca, a teraz stoją na nich domy jednorodzinne i na prawdę krajobraz się zmienił w osiedla mieszkalne.

Rozmawiałam więc z Mężem skąd ludzie mają takie pieniądze i doszliśmy do wniosku, że zarabiają w Niemczech dobre pieniądze, albo ładują się w kredyty, które będą spłacali  przez długie lata.

Teraz łatwo jest się budować, bo jeśli ma się pieniądze, to ludzie kupują gotowe prefabrykaty i da się to wszystko, szybko połączyć, a więc te domy są do siebie bardzo podobne, ale rosną jak grzyby po deszczu.

Podjechaliśmy pod market, a tam na parkingu stało tyle samochodów, że z ledwością znaleźliśmy miejsce parkingowe.

Kiedy się udało poszliśmy do sklepu, a w nim zobaczyliśmy masę ludzi kupujących, co im do domu potrzeba.

Trzeba mieć zdrowie, aby znaleźć odpowiednie stanowisko, gdyż jest ich bardzo dużo i asortyment jest strasznie szeroki.

Wszystko można kupić od farb, po wiertarki, tapety, zlewy, akcesoria do kuchni i łazienek – jest przepych i to są inne zupełnie czasy, kiedy w PRL-u trzeba było wszystko wystać i wszyscy mieliśmy tak samo.

Zaczęliśmy więc szukać lampy do kuchni i spodobała mi się bardzo prosta i okazało się, że kosztowała 248 złotych, a została przeceniona na 60 złotych, choć tego wcześniej nie zauważyłam.

Pan sprzedawca powiedział, że jest to ostatnia lampa na świecie, bo już takich nie produkują!

Potem poszliśmy szukać umywalki do łazienki! Wybór niesamowity i tu ponownie wpadła nam w oko ostatnia umywalka na stanie sklepu za przyzwoite pieniądze, która spełniała nasze wymiary!

Stwierdzam, że zakupy są udane, ale robi się je dłużej choć są komputery, a i sprzedawcę trzeba znaleźć by wydał nam towar.

Oczywiście, że można robić zakupy w sieci, ale ja wolę to zobaczyć na własne oczy i dotknąć, zmierzyć.

Tak to jest, że kiedy się wyjdzie – wyjedzie do ludzi, to się widzi, że Polska żyje i ludzie w niej żyją i kupują na potęgę, gdyż Polacy chcą ładnie mieszkać w swoim otoczeniu.

Czasami zwiedzamy nasze miasto na obrzeżach i widać to, że powstają wciąż nowe osiedla, co oznacza, że Polacy nie boją się wyzwań mimo tego jaka jest podła polityczna sytuacja w kraju!

Kaczyński widzi taką Polskę złożoną z kreatur:

pap 20160427 02W

A ja dziś widziałam taką:

Znalezione obrazy dla zapytania castorama

Zdjęcie projektu Darlena WOK1071

Dzień inny od wszystkich – relaks!

 

Brak automatycznego tekstu alternatywnego.

Dzisiaj, w sobotę wybraliśmy się z Mężem na zakupy zimowe do oddalonego od nas o 45 kilometrów Stargardu, już nie szczecińskim.

Pogoda była cudowna, bo mocno słoneczna i z okna samochodu podziwialiśmy resztki jesieni, a na niektórych polach zakwitł żółty rzepak, tak jakby to była wiosna.

Nie jechaliśmy obwodnicą, a starą drogę, trochę dziurawą.

Chcieliśmy jechać przez wioski, które trochę zapomnieliśmy, ale skoro nigdzie się nie spieszyliśmy, to pragnęliśmy zobaczyć jak się zmieniły za czasów rządów PO.

Wypiękniały, a jadąc przez jedną z wiosek trwały w niej prace remontowe z transzy unijnej i powstały chodniki, studzienki i piękny, równy asfalt na wiejskiej drodze, aż miło się patrzyło.

Obecnie rządzący robią wszystko abyśmy dostali kopa z tej Unii Europejskiej, a bosa łajza w jednej koszuli na ekranie TV Info, na żywo spaliła flagę unijną i o zgrozo nie mieszka ta łajza w Polsce, a chce zaistnieć!

Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się

Póki co chodząc po sklepie z obuwiem mamy zapełnione półki i stoją na nich rozmaite buty, a w sklepach innych także jest w czym wybierać.

Parkingi w sobotę zapełnione samochodami, że nie ma gdzie zaparkować i ludzie robią nieśpieszne zakupy w dniu wolnym od pracy.

Trafiliśmy na butik, gdzie kupiłam zimową kurtkę, a obsługa była znakomita i pani spojrzała na mnie i od razu wiedziała, co mi polecić i tak kurtka o wadze piórka stała się moją własnością.

Udało mi się być patriotką i nie podpadnę Kryśce Pawłowicz, tej durnej Kryście, bo zakupione towary są produkcji polskiej!

Ten nierząd chce wyprowadzić Polskę z Unii, ale moje miasto skorzystało jeszcze z dofinansowania i powstają nowe drogi, a co będzie z Polską, kiedy nam zakręcą kurek?

Obraz może zawierać: samochód, niebo i na zewnątrz

Nędza i bieda, bo oni rozkradają Polskę i stworzyli mafijną ośmiornicę, co będzie skutkować tym, że dziś:

Obraz może zawierać: 2 osoby, tekst

 

Dopieszczam się

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Mój dzień był bardzo emocjonalny, bo już o 8 godzinie pobiegłam do szpitalnego labolatorium, aby zrobić kolejne badania krwi.

Myślałam, że jestem jedna z pierwszych, a tam tłum ludzi już się zebrał, a więc blisko dwie godziny przyszło mi czekać na swoją kolejkę.

Potem bieganie do chorej Mamy i w końcu trzeba było coś ugotować na ząb, a także zająć się domem między opieką, a obowiązkami.

Ostatnio jestem zaganiana i w związku z tym zmęczona, a do tego jeszcze ten upał.

Biegam też po lekarzach i będę robiła następne badania, gdyż kiedyś trzeba pomyśleć o sobie też.

Kiedy tak obserwuję teraz ludzi w poczekalniach do lekarzy, to zauważam jak nasze społeczeństwo się starzeje.

Dziś rano widziałam chyba z 15 starszych ludzi, przeważnie o kulach i balkonikach, co nie wprawia w dobry humor, a wręcz odwrotnie – przygnębia, bo sama zbliżam się do starości i różnie może być przecież.

Moje cukry szaleją, ale jest już trochę lepiej odkąd zaczęłam systematycznie brać leki.

Mam takie pudełeczko, w którym układam swoją chemię na tydzień i staram się być systematyczna dla swojego dobra.

Szukam w tym wszystkim pozytywnych akcentów, takich, które poprawiają na chwilę humor i powodują, że na duszy robi się lżej!

Ogromną przyjemność sobie zrobiłam oglądając w niedzielę festiwal w Zielonej Górze imieniem Anny German.

Wróciły dawne klimaty, kiedy cała Polska oglądała festiwal w Opolu, czy w Sopocie, a tym bardziej było przejemnie, bo był też konkurs z piosenek komponowanych przez Seweryna Krajewskiego i Agnieszkę Osiecką.

Spłakałam się, ale tak mile i tak szczerze, bo wróciły dawne wspomienia i moja młodość rzecz jasna.

A dzisiaj!

A dzisiaj wybrałam się pobuszować po sklepach i sprawiło mi to przyjemność. Stwierdzam, że wciąż jestem kobietą, której się chce upiekszyć swój dom, a także coś w nim zmienić i odnowić.

Kupiłam więc:

  • pojemnik na cebulę i czosnk,
  • obrus na rodzinny stół,
  • zegar do kuchni, bo stary zbrzydł,
  • malutki kwiatek do łazienki na półeczkę
  • pojemnik na sól, bo czas było to zmienić.

I tak kochani dopieszczam się i robię sobie chwile odskoczni od chorej Mamy i Wam też polecam taką terapię w złych i ciężkich chwilach!

Zrobiłam biegnąc do labolatorium parę, fotek mojego, zielonego miasta, bo to też sprawia mi przyjemność!

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Zdjęcie użytkownika Choszczno i okolice w obiektywie.

Moja niesamowita sobota!

Moja dzisiejsza sobota, to dzień tylko dla mnie i mojego Męża.

Spaliśmy sobie do 10 (już nie pamiętam, kiedy spaliśmy tak długo).

Ja zmęczona opieką nad chorą Mamą – dziś się wyspałam do woli, choć obudziłam się i tak zmęczona, bo to za mało czasu, by dojść do siebie po ciężkim tygodniu.

Wzięłam prysznic i zrobiłam sobie ulubioną kawę z mlekiem, a potem dopiero zjadłam śniadanie – wiem, że powinno być odwrotnie!

O godzinie 11 zaczęła się transmija ze ślubu Harrego i Meghan i wtopiłam się i lekko spłakałam.

Nie lubiłam nigdy bajek, bo wolałam kopać piłkę z chłopcami, ale trochę mnie zaciekawia rodzina królewska w Anglii i to, co się w niej dzieje.

Lubię księcia Harrgo, bo to jest taki typ mężczyny, który, jako łobuziak może podobać się kobietom. Sama mam takiego za Męża, który 42 lata temu mnie zauroczył.

Ludzie piszą w sieci, że Meghan go unieszczęśliwi, bo jest pazerna na kasę i popularność, a ja sądzę, że to może być najszczęśliwsze małżeństwo i oni razem się zestarzeją.

Oboje są po przejściach i żadne z nich w młodości nie było świętoszkiem, ale kiedyś trzeba się ustatkować i pomyśleć o swoim życiu na poważnie.

Niech im się szczęści i niech rodzą im się dzieci – tego im życzę z całego serducha!

Zrobiłam sobie własną sesję i strzelałam zdjęcia z telewizora ha ha – bawiło mnie to!

W międzyczasie zrobiłam kilka zdjęć moich kwiatów na balkonie, które odwdzięczyły się za cierpliwość za pelęgnację.

Moje kwiaty są takie, o których marzyłam – czyli pelargonie kaskadowe. Będą sobie do jesieni zwisać i kwitnąć!

Nie wiem skąd zaczerpnęłam siłę, bo wybrałam się do Netto i Pepko, aby zrobić ciekawe zakupy dla domu i zagrody!

Chodziłam powolutku, spokojnie między półkami – z okularami na w pół nosa i oglądałam asortyment Made in China i oglądałam i myślałam, co mi się do domu przyda!

W konsekwencji kupiłam dwie, śliczne skrzyneczki, które spowodowały, że wiele w kuchni swojej pozmieniałam, a starocie bez żalu wywaliłam do kosza.

Jestem z siebie zadowolona, że tak mi się dziś chciało, bo sami po sobie wiecie, że nie zawsze się chce!

Chyba Wiosna na mnie tak zadziałała, a Mąż się cieszy, że coś znowu robię dla domu i mnie chwali.

Ale to nie wszystko!

Ugotowałam pyszną zupę jarzynową, którą skomponowałam tak:

  • ugotować rosól na skrydełkach – dwa litry
  • dodać pokrojone cztery ziemniaki,
  • dodać dwa woreczki zupy mrożonej – prezydenckiej,
  • dodać ziele angielskie, liść laurowy, dwie łyżki jarzynki,
  • dodać pokrojony, zielony koper i gałązki kalafiora,
  • gotować do miękości
  • rozmieszać ze śmietanę 18 procentową z gorącym wywarem i co wychodzi?

Wychodzi przepyszna zupa, którą chce się jeść codziennie! – Polecam!

Macie takie dni, że chcielibyście śpiewać i tańczyć, bo nowa energia w Was wstąpiła i kochacie się takimi!

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zakupy sprawiające przyjemność!

W moim życiu był taki przykry czas, że wydawało mi się, że długo nie pożyję, a do 2018 roku, to już wcale.

Każdy ma w swoim życiorysie różne chwile, bo nie zawsze jest pięknie i kolorowo i czasami coś nas przygniata i zaczyna szwankować zdrowie.

Pięć lat byłam szykanowana w mojej ukochanej sieci, kiedy myślałam, że osoba mnie hejtująca przyprawi mnie o zawał serca.

Kiedy poukładały mi się osobiste sprawy, to dostałam obuchem od całkiem nieznanej mi osoby, która pięć lat umilała mi korzystanie z Internetu.

Ta osoba wciąż jest w sieci i się na jednym z forum wybiela i na mnie zwala wszystko, a w zasadzie nadal nie wiem jak się ona patrzy na siebie w lustrze!

Wyjątkowa kanalia, ale udało mi się to przetrzymać i kiedy doniosła na mnie na Policję, to się po prostu odsłoniła i zdemaskowała.

Od kilku miesięcy mam idealny spokój w sieci, bo hejterka chyba zrozumiała, że się nie poddam i dalej będe pisała swojego bloga.

Nie będę tu przytaczała jej możliwości hejterskich, a podam jej dane osobowe i niech wie, że tylko mnie ponownie tknie – idę na nowo do Prokruratury.

Nazywa się Maria Pałac i mieszka w Krakowie i powtarzam, że jeszcze raz mnie obrazi – nie daruję.

Przetrwałam tylko dlatego, że miałam styczność z osobą psychicznie chorą i tłumaczyłam sobie, że osoba psychiczna nie wie co czyni.

Długo nie mogłam odzyskać swojej tożsamości, ale udało się i mimo, że Mama jest ciężko chora, to bronię się przed depresją.

Pisałam niżej, że jestem domatorką, ale z wiosną postanowiłam odrobinę otworzyć się na świat.

Nie wierzyłam więc, że dożyję do wiosny 2018 roku i kiedy wciąż żyję postanowiłam żyć.

Nie kupowałam do swojego domu od 5 lat niczego, bo nie miałam do tego głowy, aż tej wiosny wyszłam z domu i dokonuję drobnych zakupów.

Chcę znowu ładnie mieszkać i dokupuję punktowo drobiazgi i stroję swój dom z czego bardzo się cieszy mój Mąż!

Nie potrafię iśc w miasto, tylko dla samego spaceru i albo idę z aparatem i robię zdjęcia, albo zabieram ze sobą aparat i też robię zdjecia nawet w sklepie.

Za każdym wyjściem zakupuję coś dla domu, bo wciąż czuję się kobietą, której żależy i tak kupiłam:

  • nowe akcesoria do łazienki,
  • kupiłam koszyk na mężowskie drobiazgi,
  • trzy, śliczne poszewki na mini poduszki,
  • podkładkę pod kolor dla dużego wazonu,
  • świeczkę pachnącą w szkalnym kielichu,
  • zegar na kominek, postarzały fabrycznie,
  • pojemnik kolorowy na płyn do mycia naczyń,
  • i mam zamiar jeszcze wiele zmienić i się z tego cieszyć.

Kocham wiosnę tego roku, bo dodała mi skrzydeł i czuję się kobietą szczęśliwą.

Lubicie zmiany – lubicie drobne zakupy za niewielkie pienądze, aby zrobić sobie przyjemność?

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Wypad z Mężem na zakupy!

Chcieli zamykać kobiety.
Chcą zamykać sklepy.
A ja radzę, żeby zamknęli jeszcze więzienia, które są zamknięte! 😀
Wszystkich i wszystko pozamykać!

Pojechałam dzisiaj z Mężusiem na zakupy jesienne i trochę zimowe do Gorzowa Wielkopolskiego.

Mamy tam ulubioną Galerię „Askana”, gdzie zawsze robiliśmy większe zakupy, a także ulubioną chińską restaurację, gdzie po zakupach lubiliśmy przysiąść i coś dobrego zjeść.

Idziemy więc po galerii i okazuje się, że nasz sklep został przeniesiony na drugi koniec Gorzowa do bardzo brzydkiej dla nas galerii.

Ale pomijając to utrudnienie, to i tak mam kilka wniosków z tej wyprawy.

Chcą zamykać sklepy wielkopowierzchniowe w niedzielę i może mają rację, ale sądzę, że odbiorą wielu ludziom przyjemność przebywania w eleganckich galeriach, gdzie można zrobić zakupy, ale także wypocząć.

Można zjeść coś dobrego, porozmawiać ze znajomymi, czy też zjeść pyszny deser.

Można poczytać czasopismo i wyłączyć się z pędzącego świata, ale można i poobserwować zachowanie innych ludzi.

Ludzie się przyzwyczaili do takiej formy spędzania czasu, bo przychodzą do galerii z małymi dziećmi także, dla których nie brakuje atrakcji.

Co jednak ja zauważyłam? Wielu ludzi przychodzi do takich miejsc z komputerami, smartfonami i siedzą nieruchomo gapiąc się w ekrany.

Kiedy usiadłam trochę zmęczona dreptaniem, to od razu pomyślałam, że sobie przyszli do galerii poczytać Facebooka i to jest smutny widok. Siedzą w telefonach młodzi, a także dorośli ludzie.

Zauważyłam też wielu Seniorów, którzy po zjedzeniu posiłku nie opuszczają stolika, a siedzą, bo nie chcą być samotni.

Nie podobało mi się, że młode matki karmią swoje małe dzieci śmieciowym jedzeniem, a takich zauważyłam sporo. Szkoda mi się tych dzieci zrobiło, bo uważam, że dziecko powinno zjeść solidny, domowy obiad. Taki trend i nie ma na to rady.

Słyszałam strzępki rozmów, czy te buty będą pasować do zakupionych spodni, a ta sukienka będzie właściwa na wesele.

Ot, takie zwyczajne życie Polaka, które toczy się w polskich galeriach, do których Polak się udaje, by zrobić zakupy, odetchnąć, zjeść, odpocząć, kogoś ciekawego poznać. 

Wiem, że galerie mają swoje też ciemne strony, bo galerianki i żądni przygody panowie, ale mnie to już nie obchodzi, bo gdzie są rodzice?

Jednym słowem jesteśmy zadowoleni z zakupów, ale ja wróciłam zmęczona tłokiem i szukaniem parkingu dla samochodu, bo życie toczy się prędko, a to już mnie męczy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z łezką w oku!

Mamy zupełnie inne czasy i wszystko się zmieniło od czasów PRL, kiedy to wszyscy mieliśmy – wszystko jednakowe, bo nie było w zasadzie żadnego wyboru.

Mieliśmy takie same radia, telewizory, meble, odkurzacze i nawet szklanki do kawy były niemal, że jednakowe.

Minęło trochę tych lat i rynek został zalany produktami od różnych firm, że tylko wybierać i przebierać jeśli tylko ma się pieniądze.

Wystarczy wejść do firmowego sklepu, a oczy robią się nam jak pięciozłotówki, bo wybór wszystkiego jest niesamowity.

Jeśli tylko zapragnie się zmiany i ma się pieniądze, to dostaniemy wszystko i w różnym asortymencie.

Młodzi nie pamiętają jak tym starszym się kiedyś żyło, a więc w tym wpisie będzie kilka sentymentalnych wspomnień i skłonna jestem napisać, że byliśmy biedniejsi, ale szczęśliwsi.

Czy się mylę?

 Cieślik Lucyna

PRL w pigułce-z cyklu klapka wspomnień

Psioczył każdy młody stary
że na kartki są towary
świnię bił na mięso świeże
bimber pędził i darł pierze

nocą stał i tworzył listy
najróżniejsze miał pomysły
ufarbował białą tetrę
dziergał kapcie swetr za swetrem

ku czci wodzów akademie
zjazdy partii i podziemie
propagandy drwiące hasła
brakło chleba oraz masła

sprzęt spod lady dla wybranych
malowane wałkiem ściany
z kukułką zegar do pary
a w radiu Czerwone Gitary

miłe rzeczy i te mniej
dziś komuno wrócić chciej
słychać teraz często wszędzie
lecz jak było już nie będzie.

L.Mróz-Cieślik

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

,

 

 

 

 

Co wnukom pod choinkę, czyli wystraszona Babcia :)

Od 1 grudnia do 3 grudnia, każdego roku jestem całkowicie spokojna i żyję swoim codziennym, powolnym rytmem. Przychodzi raptem 4 grudnia i jest Święto Górników, a mnie momentalnie podrywa i wyrywa z mojego świata i zaczynam zdawać sobie sprawę, że zaraz będą święta i chyba czas podnieść dupsko i zacząć coś planować, sprzątać, odświeżać, no wiecie sami zresztą jak to jest. 🙂

Patrzę w kalendarz, a tam nie tylko święta, ale i weekend zbijają się w wielkie świętowanie. Moje dzieci przyjadą, a więc trzeba powoli robić listę zakupów i wiecie co?

Nie przeraziło mnie to sprzątanie i gotowanie, bo jakoś z mężem damy radę, ale najbardziej przeraziły mnie prezenty dla wnucząt. Ok, spokojnie Elka. Weszłam więc na strony z prezentami dla dzieci, bo sobie pomyślałam, że zamówię i przyjdzie do domu, ale się przeraziłam mnogością. Doszłam do wniosku, że figa z makiem. Nic z tego nie będzie, bo dostałam oczopląsu i praktycznie się pogubiłam,

Zabawek w bród i jedna ładniejsza od drugiej. Kolorowo mi się w oczach zrobiło, kiedy weszłam na stronę Fisher coś tam, coś tam, a z drugiej strony to kompletnie nie wiem, co moje wnuki już mają, a i nie wiem o czym marzą. Przerażenie w oczach, bo przecież maluchom nie wręczymy koperty z pieniążkami. Dzieci tak bardzo się cieszą, że prezenty są pod choinką i czekają na to cały rok, a więc trzeba pokombinować.

Dzwonię do córek, a one same jeszcze nie wiedzą, a ja mam wiedzieć – TAK!!! 😀

No dobrze i doszliśmy do konsensusu, że córki się zastanowią, zamówią, a kurier przywiezie na nasz adres, a my zapłacimy i tym sposobem się uspokoiłam tak bardzo, że skleciłam notkę, gdyż kiedy jestem zdenerwowana, to nijak nie mogę pisać.:D

Kiedyś z tymi prezentami było o wiele łatwiej, bo nie było takiego wyboru, ale świat poszedł do przodu i ja za nim już w tej materii nie nadążam.

I to by było na tyle i cieszę, się, że jeden problem mam z głowy.

Ten kolorowy strach, to ja. Niby zadowolona, a jednak z powodu problemu z prezentami lekko zaniepokojona.

Sztuczne nagonki – nie, dziękuję!

Ja starsza pani, mieszkająca w małej miejscowości zawsze chodziłam kupić książkę do księgarni – tak zwyczajnie do księgarni, ale kiedy świat poszedł do przodu, usłyszałam, że książki można kupować w Empiku, ale oczywiście w większych miastach. Wklejam, co oznacza ten Empik, bo młodzi to wiedzą, ale starsi mogą mieć problemy z tym pójściem świata do przodu 😀

Za Wikipedią więc:

„Empik – działająca w Polsce sieć sprzedaży książek, wydawnictw muzycznych, filmówgierprogramów i akcesoriów komputerowych oraz prasy, a także biletów na wydarzenia kulturalne i rozrywkowe, artykułów wyposażenia wnętrz i kulinarnych, gadżetów podróżniczych, zabawek kreatywnych i łamigłówek, przyborów fitness i spa.”

Ta sieć wybrała sobie na tegoroczne twarze bożonarodzeniowe Nergala i Panią Marię Czubaszek, aby zachęcić wszystkich do robienia zakupów świątecznych. W związku z tym w Internecie wywiązała się potężna burza, bo jak to?

Nergal, który swego czasu darł Biblię i obraził uczucia wielu ludzi, a Pani Maria chwaliła się też swego czasu, że nie żałowała nigdy, że dokonała dwóch aborcji.

Ludzie nie lubią, kiedy osoby publiczne ich obrażają i są niezmiernie pamiętliwi. Zbuntowali się na forach i pod artykułami, że ich noga w związku z tym nie stanie w Empiku, bo właśnie nie wyobrażają sobie, aby takie skalane osoby zachęcały ich do zakupów i będą Empik bojkotować.

Absolutnie nie pokuszę się oceny moralnej tych osób, bo ja mam tak, że mnie nikt nie musi zachęcać, czy mam wejść do danego sklepu i kupić sobie coś wymarzonego. Ja nie zwracam uwagi na takie pierdoły i dla mnie Nergal może podrzeć jeszcze raz Biblię, a nawet Koran. Dla mnie Pani Maria może nadal  zdradzać szczegóły pikantne ze swojego życia i na mnie to też nie będzie działało. Nie rozglądam się po sklepie w poszukiwaniu, kto mnie zachęca, a idę do ekspedientki i tam szukam ewentualnie porady i pomocy. Nie interesują mnie wcale te wszystkie reklamy w telewizji, co to mnie niby mają skołować, że ten lek, a nie inny pomoże zwalczyć mi katar, albo strzykanie w kolanach. Od tego to jest lekarz, albo farmaceuta w aptece, a jeśli ktoś jest tak cholernie podatny na wszelkie sugestie, to jego sprawa. Ja nagonki żadnej nie mam zamiaru robić i żadne nagonki na mnie nie działają.

Chyba mam zdrowe podejście do tego tematu?