Archiwa tagu: zdjęcia

Zagubiony świat!

Magda Gessler bez makijażu wygląda tak, jak każda z nas w tym wieku!

Ale ja nie o tym dziś chcę napisać.

Mam tak ustawione popołudnie, że zdarza mi się oglądać powtórki „Kuchennych rewolucji” nawet te sprzed wielu lat.

Zawsze mnie interesuje fakt, czy dana restauracja przetrwała po zmianach.

Przeczytałam, że wszelkie zmiany wystroju w restauracjach finansuje produkcja, a inne opłaty jak zakup produktów, to już właściciele restauracji.

Czasami i na to nie mają pieniędzy, to produkcja im finansowo pomaga.

Gessler wraca po rewolucji i sprawdza, czy dana restauracja utrzymuje poziom po rewolucji!

Wraca po 3 – 4 tygodniach i zazwyczaj one jeszcze trwają, choć w różnej kondycji!

Ja sprawdzam w sieci ciąg dalszy i jest tak, że te restauracje mimo poniesionych, ogromnych kosztów – padają.

Napiszę, że po prostu na ten program szkoda jest pieniędzy!

Powody są różne, ale najczęściej jest to nietrafione menu ułożone przez Gessler.

Ona sama na tym programie zarabia niezłe pieniądze, ale moim zdaniem gotuje strasznie tłusto i ma pomysł tylko na mięsiwa tonące w tłuszczu.

Przyglądam się jak dekoruje potrawy waląc nożem w koperek i pietruszkę i wygląda, to strasznie nieestetycznie i do tego strasznie brudzi w kuchni!

Uważa się też nie tylko za wspaniałą kucharkę, ale także za psychologa godzącego pary i prawi im morały jak żyć razem trzeba.

Jest to infantylne, bo było tak w jej życiu, iż własnych dzieci sama nie wychowywała, bo nie miała na to czasu!

Jej córka Lara jest kobietą bez zasad i wyczucia sytuacji , a dlaczego tak myślę?

W tym tygodniu pojawiły się w sieci dwa zdjęcia, które może mnie nie zbulwersowały, a strasznie zdziwiły!

Oto w zestawieniu Lara Gessler i Michał Szpak pokazują się na zdjęciach dość kontrowersyjnych i może ja już jestem purytanką, albo się po prostu nie znam!

Tych dwoje ludzi, którzy nie mają światu nic do powiedzenia, promują się na nagości i ciekawa jestem Waszego zdania.

Ona pokazuje swój brzuch ciążowy całemu światu, a on udowadnia, że jest facetem!

Czy znowu się czepiam, że takie zdjęcia, to tylko do albumu rodzinnego.

Moje miasto, a w nim!

Oto najpiękniejsza magnolia w moim mieście.

Dzisiaj obchodzimy 79 Rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim i jak zwykle znowu mieliśmy spór – jak to Polsce!

Muzeum „Polin” prosiło, aby rocznicę uczcić ciszą, ale oczywiście ponownie zawyły syreny bez żadnego uszanowania będących w Polsce uchodźców.

Zobaczyłam dzisiaj najnowszy sondaż i oto PiS ma wysoki, bardzo wciąż wynik, bo 30%.

Zaczyna mi to zwisać i powiewać – temat Polski i polskiej polityki.

Skoro ludziom odpowiada ten syf jaki zrobili rządzący i kiedy nie czytają, że grozi nam 70% inflacja jak w Turcji, to ja się o Polskę martwić przestaję!

Ludzie nie czytają i nie analizują, a Marek Belka ostrzega, że nie spotka Polski wariant Grecji, a właśnie Turcji.

Widocznie teraz tak jest, że Polak się obudzi, ale musi sięgnąć dna jak alkoholik uzależniony!

Polakom już głód zagląda w oczy, bo jadłodajnie mają coraz większe powodzenie – niedługo nie będzie ich stać na miskę ryżu!

Widziałam dziś paragon za chleb dla cukrzyków w kwocie 32 złote, a piekarze ostrzegają, że chleb będzie bardzo drogi.

Wyłączam gadki Pinokia i Anżeja, bo już nie mam siły na te kłamstwa i nie mam zamiaru się tym już katować, bo niech się dzieje, co chce – mnie życia już niewiele zostało.

Przez tak wiele lat mówiliśmy sobie, że nigdy więcej wojny i jak widzimy i słyszymy mamy ją tuż za bramą wschodnią.

Nie skończy się ona szybko, a zagrożenie jest i wobec Polski.

M mój słyszy ciężkie transportowce na moim niebie, które wiozą uzbrojenie do Ukrainy!

Lecą z Niemiec załadowane sprzętem z USA i na tym się skupiam najbardziej.

Nie raz na blogu pokazywałam moje miejsce na Ziemi i uważam je za ostoję spokoju, gdzie żyjemy sobie nieśpiesznie.

Moje miasto w czasie II WŚ było w 80% zniszczone i było odbudowywane przez wiele, długich lat!

Nie wyobrażam sobie, aby znowu tu były działania wojenne, ostrzał i bombardowania.

Wojna nie skończy się na Ukrainie szybko, bo Putin postawił wszystko na jedną kartę i naprawdę nie wiadomo gdzie jeszcze zaatakuje.

My Polacy nie możemy spać spokojnie, bo dopóki żyje szaleniec nie ma nic pewnego na tym świecie.

Nie bez powodu na początku wpisu pokazałam magnolię w moim mieście!

Dlatego, że swego czasu obejrzałam film pt. „Stalowe magnolie”, który właśnie opowiedział historię kobiet spotykających się w salonie piękności i tam toczyło się życie tak jak w moim miasteczku!

Polecam ten film bardzo!

„Pozornie spokojne życie w małym amerykańskim miasteczku tak naprawdę kipi od różnego rodzaju wydarzeń. Grupa przyjaciółek spędza dzień powszedni na plotkowaniu, piciu herbatki i przesiadywaniu w salonie piękności. Kłócą się, przekomarzają lecz żadna nie opuści drugiej w potrzebie.Czy przyjaźń kobiet przetrwa nawet w obliczu śmierci…? Film jest bardzo nastrojowy i mimo paru smutnych scen wyciskających łzy, zdarzają się również momenty, przy których można boki zrywać ze śmiechu. Jest tak bogaty w różne emocje i uczucia, jak różne są kobiety z małego miasteczka”

Terlecki nazwał mnie kretynką!

Terlecki nazwał pewną kobietę kretynką, która zadała mu tylko jedno pytanie – o tym, co oni zrobili polskim kobietom?

W takim razie i ja jestem kretynką, bo nie umiem się pogodzić z tym, co oni zrobili polskim kobietom mimo mojego wieku.

Terlecki wydał oświadczenie, że i tak się zachował w stosunku do tej kobiety delikatnie i oczywiście wiem, że jest prostakiem i chamem – ale już niedługo!

Oni uwielbiają nas obrażać:

Zbigniew Hołdys na TT.
Język żulii:
Spieprzaj dziadu! – Lech Kaczyński
Mordy zdradzieckie! – Jarosław Kaczyński
Szmaty! – Krystyna Pawłowicz
Pani jest kretynką! – Ryszard Terlecki
Chodź na solo bydlaku! – Dominik Tarczyński
Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso! – Anna Kołakowska
I to na trzeźwo.
 

To tak na marginesie.

Co można powiedzieć wobec tego o tzw. „Pierwszej Damie”, która w ciągu bycia nią, ani razu nie wypowiedziała się na temat sytuacji polskich kobiet, bo lepiej jest leżeć i pachnieć i robić  głupa w kwestii bardzo ważnych spraw w tym kraju!

Niech ona odejdzie razem ze swoim mężusiem i niech się gdzieś schowają, bo przynieśli Polsce tylko wstyd.

Wczoraj na Placu Zamkowym w Warszawie zapadła kompletna cisza, kiedy z głośników popłynął song pt. „The Sound Silence”

Ludzie zapalili znicze i latarki w telefonach, a z oczu płynęły im łzy.

To był ten moment, który rozwalił mnie na łopatki i tę chwilę zapamiętam na zawsze.

Oto taki fragment  testu tej pieśni:

„W tym nagim świetle ujrzałem

Dziesięć tysięcy ludzi, może więcej

Ludzi, którzy rozmawiali nie mówiąc

Ludzi, którzy słyszeli nie słuchając

Ludzi piszących pieśni, których głosem z nikim się nie dzielą

I nikt nie ośmielił się

Zakłócić zalegającej ciszy

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,simon__garfunkel,the_sound_of_silence.html

Ten wpis okrasiłam paroma, jesiennymi zdjęciami, która robi się coraz smutniejsza, bo i smutno się żyje w tym kraju.

Wracam do pseudo „Pierwszej Damy”

Poniższy tekst napisał dziś na Facebooku Krzysztof Skiba – polski muzyk.

Ten tekst ma prawie 6 tysięcy udostępnień i dalej grzeje Facebooka!

Ja na ten tekst nadaję swój tytuł, a więc „Milczenie czarnej owcy”

„MILCZENIE AGATY
Jest głośniejsze niż strzelanie z armaty. Jest wymowne i dzwoni w uszach jak trzy budziki naraz.
Gdy były czarne protesty parasolek. Milczała. Gdy były kobiece protesty z wieszakami. Milczała. Gdy policja biła kobiety podczas Strajku Kobiet. Milczała. Gdy protestowały pielęgniarki i opiekunowie osób niepełnosprawnych. Milczała.
Gdy policja wywoziła na komisariaty piętnastolatki, za wulgarne okrzyki na demonstracjach. Milczała. Gdy dzieci z Michałowa wywożono na bagna i do lasu. Milczała.
Widziałem film jak czyta dzieciom bajki na zamku królewskim w Warszawie. Jej to pasuje. Mąż Andrzej też opowiada bajki. I to nie tylko na zamku, a cały czas. Może Agata powinna jednak poczytać coś o prawach kobiet?
Teraz, gdy na skutek działań lobby fanatyków religijnych i decyzji Trybunału kucharki Przyłębskiej, wprowadzono przepisy o całkowitym zakazie usuwania ciąży, nawet w wypadku gwałtu czy zagrożenia życia, umiera młoda dziewczyna z Pszczyny, też milczy.
A mogłaby zrobić choć mały gest. Pochodzi wszak z dobrej, krakowskiej rodziny. Rodziny wrażliwych poetów. Gdy w dniu premiery propagandowego filmu Smoleńsk, poszła na inny film, odbierano to niemal jako demonstrację samodzielności. Ale ona nigdy samodzielna nie była i nie będzie.
Szykowne stroje i elegancja, nie pokryją braku klasy i serca. Zimna, wyrachowana, przewidywalna jak ćwiczenia gramatyki niemieckiej.
Trafiła się jej w życiu fucha stulecia. Przypadek sprawił, że mąż, człowiek bez kręgosłupa, o mentalności gimnazjalisty i aparycji Jasia Fasoli, został prezydentem, a ona Pierwszą Damą.
Nie będzie sobie tej fuchy psuła, gdy jakaś kobieta z małej mieściny daleko od Warszawy, kobiety której przecież nie zna, umrze na skutek durnego prawa. Nie będzie psuła sobie komfortu życia w pałacu prezydenckim, gdy jakieś kobiety cierpią, walczą o swoje i są bite.
A jest już druga kadencja. Nikt Andrzeja nie zdejmie z fuchy. I drugi raz na fotel w Pałacu nie może startować. A więc mogłaby choćby współczuć.
Jest takie powiedzenie, że na „Pana” to trzeba mieć pieniądze i wygląd. Na Pierwszą Damę wystarczy mieć po prostu serce. Jak widać zabrakło. 🙁

Rozmowa przy piwie!

Pisałam wczoraj, że moje miasto ma swoje piwo i dzisiaj je skosztowałam.

Nie jestem znawczynią smaków piwa, ale to mi smakowało, bo jest takie babskie właśnie.

Nie ma w sobie za dużo goryczki, a jest bardziej słodkie i pachnie świeżością i lekkością.

Ma cudowny, słoneczny kolor, a kiedy naleje się piwo do szklanki, to piana jest tak duża, że trwa jakiś czas, kiedy opadnie.

Produkt się udał więc i niech promuje moje miasto.

O ile się orientuję, to piwo zarabia na cel charytatywny i tylko przyklasnąć.

Niżej wkleiłam zdjęcia z porannego Szczecina, które zrobił mój Zięć odprowadzając mojego Wnuka na zajęcia piłkarskie.

Szczecin jest bardzo interesującym miastem i każdego namawiam, aby je zwiedzić, tak przy okazji!

Teraz chciałabym napisać na inny temat i naprawdę długo się zastanawiałam, czy o tym napisać.

Czasami wchodzę na profil facebookowy Doroty Zawadzkiej – psycholog rozwojowej i tam był nagrany live – nie wiem, czy dobrze to określam – o dzieciach.

Jak długo żyję już na tym świecie, to nie wiedziałam, że małe dzieci się masturbują, bo ja z moimi dziećmi nie miałam takiego kłopotu.

Jednak tam w komentarzach wypowiadały się mamy, że ich dzieci – tak – to robią na wszelkie sposoby i podobno jest to okres rozwojowy, który z czasem mija, ale nie musi.

Zmierzam do tego, że niedawno rozmawiałam z osobą pracującą w szkole dla dzieci lekko upośledzonych, które nie tylko się tam uczą, ale i śpią i są pod opieką opiekunów i nauczycieli.

Usłyszałam w tej rozmowie, że chłopiec lekko upośledzony ogłasza wszem i wobec, że „lubi walić konia” i będzie to robił zawsze.

Nie ma na niego siły, a w szkole nie ma absolutnie fachowców od takich zachowania, kiedy dzieci w nocy napadają jedno na drugie i wymuszają zachowania seksualne.

W szkole nie ma seksuologa, który by z tymi dzieciakami rozmawiał i uczył adekwatnie, co robić z takim popędem, bo o tym w przestrzeni publicznej się absolutnie nie rozmawia.

Takich dzieci jest naprawdę dużo.

Ludzie ciężką pracą chcą nakierować je na lepszą drogę i nauczyć je zawodu, ale to jest walka z wiatrakami i o tych dzieciach w Polsce się nie mówi!

Rodzice chętnie się pozbywają kłopotu z domu i obarczają problemem odpowiednie placówki, w których dzieją się dramaty!

Czy Kaja Godek wie, że istnieje problem większy niż ślub kobiety z kobietą?

Czy ma jakiś plan, co robić z tymi dziećmi, kiedy staną się dorośli, a mimo to, co je interesuje, to zaspokojenie seksualne.

Podkreślam, to są dramaty i nikt w tym kraju nie chce w tych dramatach grzebać!

Patriotyzm, to promowanie swojego miejsca!

Wrzucam zdjęcie sarenek, które uchwycił mój Mąż będąc parę kilometrów za miastem!

Zdjęcie robione z samochodu na szybko!

Będę w dzisiejszym wpisie promowała moje miasto, bo każde z czegoś słynie.

Naszą wizytówką była rzeźba „Choszcza” – podobno założyciela naszego miasta.

30 lat byliśmy dumni z tej rzeźby, która zdobiła nasze miasto, ale przyszedł czas, że „Choszcz” musiał przejść na emeryturę.

Tęskniliśmy za nim parę lat i w końcu się doczekaliśmy, bo powstał nowy i stanie w zupełnie innym miejscu, bo przy pięknie odbudowanym dworcu kolejowym.

Nową rzeźbę” Choszcza” wykonał Stefan Szymoniak, 28 października stanie na skwerze przed dworcem

Warszawa ma swoje syrenki, Gdańsk Zeusa, Wrocław swoje krasnale, a my będziemy mieli swojego „Choszcza”

Niżej piszę o jeszcze jednej niespodziance dotyczącej mojego miasta, która wydarzyła się niedawno.

Klik, klik niżej proszę:

Może być zdjęciem przedstawiającym tekst „CHOSZCZ POWRACA TERMIN: 28 października 2021 godz. 12.00 MIEJSCE: skwer przed dworcem KP w Choszcznie Choszczno bohater regionu ZAPRASZAMY MIESZKAŃCÓW NA ODSŁONIĘCIE NOWEJ RZEŻBY CHOSZCZA”

Mamy To!

Pierwsze rzemieślnicze Choszczeńskie Piwo 🙂🍺🍻

Edycja limitowana – mamy 1100 butelek, a każda butelka ma swój unikalny numer 🙂🙂🙂

Do kupienia od poniedziałku w sklepie Kama-Saga, ul. Stargardzka 24 w Choszcznie, czyli w sklepie brata mojego Męża.

✌️✅Nasze Choszczeńskie Piwo to klasyczny jasny lager warzony w tradycyjny sposób z najwyższej jakości składników.

Wyczuwalna lekka słodycz została zbalansowana chmielową nutą.

Połączenie słodowego charakteru z przyjemną goryczką to właśnie nasze Choszczeńskie Piwo 🙂🙂🙂

Powstało dzięki naszemu Stowarzyszeniu Projekt Choszczno oraz pracy wielu wspaniałych osób, którzy po prostu kochają nasze miasto ❤️ od dzisiaj tylko Choszczeńskie piwko!

Może opiszecie co się u Was dzieje mimo tego, że wciąż rządzi ta banda!

PS. Ten kłamca Pinokio wmawiał w UE, że w Polsce jest stosowana praworządność, a to jest gówno prawda.

Kolejny, niewinny Sędzia został przez Ziobro odsunięty od orzekania, a więc mamy represji ciąg dalszy tych bydlaków!

Byłe Pierwsze Damy, to kobiety z klasą, które pojechały na granicę, bo nie to, co ten mruk!

Może być zdjęciem przedstawiającym butelka i tekst

Reporterzy bez granic (uśmiech)

Może być zdjęciem przedstawiającym jezioro, drzewo i przyroda

W 2014 roku założyłam na Facebooku mojego fan-page o czym już parę razy wspominałam na blogu!

Zawsze lubiłam robić zdjęcia, a kiedy dostałam w prezencie naprawdę dobry aparat, postanowiłam fotografować moje miasto i okolice.

Przeszłam moje miasto wzdłuż i w szerz i zrobiłam ponad 7 tysięcy zdjęć, które sukcesywnie wstawiam na mojego fan-page.

Zdjęcie jesienne też jest mojego autorstwa, bo lubię fotografować także o różnych porach roku!

Jestem amatorem, ale zwracam uwagę, aby zdjęcia były estetyczne i z pomysłem i zdradzę, że unikam na zdjęciach fotografowania samochodów, bo one psuję efekt i spokój o jaki mi na zdjęciach chodzi.

W tym moim hobby nie jestem sama, bo włączył się w to mój Mąż!

Kiedy dzieje się coś ciekawego w mieście, to On jest pierwszy z racji tego, że pracuje i więcej czasu przebywa w mieście, bo musi być mobilny!

Gdzieś pęknie rura, czy jest jakaś w mieście awaria, to ja takie zdjęcia dostaję od Niego i wstawiam na fan-page jako ciekawostkę, albo jako reportaż, aby mieszkańcy wiedzieli gdzie jest awaria i dlaczego nie ma w mieście wody!

Dziś u nas bardzo mocno wiało i z powodu wichury zerwało część dachu z naszego krytego basenu.

Przyjechała Straż i próbowali to zabezpieczyć, a  Mąż zrobił mi poniższą relację.

W ciągu 4 godzin obejrzało ją 5 tysięcy osób, a nas to rajcuje, że pokazujemy, to, co dzieje się w mieście ciekawego.

Tym sposobem się nie nudzimy, a uzupełniamy! 

Jesiennie w duszy!

Jesień mamy i musimy się na to przygotować, bo nie wszyscy ją lubią.

U mnie dzisiaj było bardzo chłodno, a najbardziej w domu, a więc się podgrzewałam, choć idą wielkie podwyżki energii, ale zdrowie jest ważniejsze.

Dopiero i na szczęście wieczorem kaloryfery zaczęły grzać i zrobiło się przyjemnie i bezpiecznie, kiedy za oknem pada deszcz i naprawdę dość mocno wieje.

Mam więc swoje domowe ciepełko, a liczę, że pogoda nas jeszcze zaskoczy i będziemy mieli słoneczną namiastkę lata jeszcze.

Myślałam o czym tu dzisiaj napisać i do tego wpisu mnie natchnął Stasiu na swoim blogu, który w piątek u siebie zadał pytanie.

Aby mu odpowiedzieć – musiałam się chwilę zastanowić, a pytanie brzmiało – czy podałbyś rękę rodzicowi, który zrobił ci w dzieciństwie piekło na ziemi?

Niby zamknęłam w sobie ten temat i chyba wybaczyłam swojemu Ojcu, ale tego nie da się zrobić na zawsze i do końca, bo od czasu do czasu – dusza boli!

Byłam dziewczynką, a potem nastolatką, która miała w domu rodzinnym piekło właśnie.

Alkohol, bicie, rozwalanie mebli, wybijanie szyb w drzwiach i wielki strach.

Raz było tak, że za obronę matki przed ojcem dostałabym nożem w plecy, a w nocy trzeba było barykadować drzwi w strachu o nasze życie.

Trzeba było uciekać z domu do obcych ludzi i mieszkać z obcymi ludźmi!

Nie można było tak dalej żyć, a więc wymusiłam na Matce, by się z tyranem rozeszła, bo inaczej wszystkie skończymy na cmentarzu!

Po rozwodzie Ojciec dostał osobne mieszkanie, ale kompletnie sobie nie radził mimo dość wysokiej emeryturze.

Potem dostał mieszkanie w innym mieście i tam do niego jeździłam i wszystko się powtórzyło.

Sprzątałam, opłacałam rachunki, ale i tak wpuszczał do domu pijaków, którzy zdemolowali mieszkanie i okradali z pieniędzy.

Pewnego dnia dostałam telefon, że zebrali Ojca z ulicy i trafił do szpitala.

Pojechałam i poprosiłam ordynatora szpitala, aby znalazł Ojcu dobry Dom Opieki Społecznej.

Opisuję wszystko po krótce, bo nie da się tej traumy opisać dokładnie, a i wiele na szczęście uleciało z pamięci!

Minęło parę lat i miałam już swoją rodzinę i mogłabym sobie powiedzieć, że niech się dzieje z nim co chce, ale nie potrafiłam, bo gdzieś podskórnie go kochałam.

Zdawałam sobie sprawę z tego, że zniszczył go ten komunistyczny system, bo Ojciec był żołnierzem LWP, a wówczas się działo.

Ordynator pewnego dnia zaprosił mnie na rozmowę w Gorzowie Wlkp. i oznajmił, że jest miejsce w DOS i czy się na to zagadzam.

Przewieziono Ojca do tego domu i tam też go odwieziałam.

Był to ośrodek cudownie wyremontowany z fantastycznym dyrektorem, którego też poznałam.

Tym sposobem przedłużyłam życie Ojcu o 7 lat, ale i tam nie potrafił się przystosować i pewnego dnia popełnił samobójstwo.

Sprowadziłam jego ciało na nasz cmentarz i przez rok, codziennie – przed pracą chodziłam zapalić mu światełko!

Potem mi to przeszło, kiedy w sobie poukładałam wszystko, a dwa lata temu dołączyła do niego Matka i mam nadzieję, że tam się już nie tłuką i nie kłócą!

Piszę o tym dlatego, że chyba zrobiłam wszystko dla człowieka, który się kompletnie pogubił w życiu!

Zrobiłam, co mogłam i zasypiam każdego wieczoru z czystym sumieniem.

Czas grzybobrania!

Zaczął się przepiękny czas, bo czas grzybobrania.

Mój Mąż pojechał wczoraj z kolegami do lasu, w którym coś tam uzbierali, ale bez szału!

Grzybów za dużo nie było, ale było tyle, że po ususzeniu starczy na pyszną zupę grzybową.

Starsi panowie jadą razem, bo w starszym wieku muszą się już wzajemnie pilnować, bo licho nie śpi, choćby zdrowotne.

Ja już nie wybieram się do lasu, gdyż musiałabym mieć na nosie okulary, ale kiedyś byłam zdeklarowaną grzybiarką!

Jakieś 40 lat temu Mąż zakupił wojskowy samochód „Gaza-69”, który sam wyremontował i właśnie tym samochodem zabieraliśmy się rodzinnie na grzyby.

Wstawaliśmy o 5 rano i z piciem i prowiantem ruszaliśmy w drogę, a jak wiadomo taki samochód, to nie był zbyt szybki i do celu jechaliśmy nawet do 3 godziny, a potem szliśmy w las.

Kto mnie nauczył zbierać grzyby?

Mój Ojciec, który chyba nauczył mnie tylko tego jednego.

Kiedy miałam 8 lat, to pamiętam jak jechaliśmy na grzyby też wojskowym „Lublinem” i to był szok!

Była ścieżka i po lewej jej stronie rósł sobie malutki zagajnik choinek.

Weszliśmy tam i oczy nam zrobiły się jak monety – 200 prawdziwków na tak malutkim obszarze i tego nie zapomnę nigdy.

Pamiętam też inną historię, która też mi utkwiła w pamięci.

Pojechaliśmy do Głuska – Głusko (niem. Steinbusch) – osada w Polsce położona w województwie lubuskim, w powiecie strzelecko-drezdeneckim, w gminie Dobiegniew za Wikipedią!

Zostaliśmy tam zaproszeni przez kolegę Męża i tam spędziliśmy dwa tygodnie w sercu lasu!

Ten kolega był w związku z Ukrainką – starszą ode mnie i ona zaprowadziła mnie do cudnego lasu, takiego nigdy więcej nie widziałam i nie spotkałam.

Bardzo wysokie drzewa – o potężnych konarach różnego gatunku.

Słońce świeciło i ten las wyglądał zjawiskowo i był pełen magii!

Gdzie się nie obróciłam tam rosły grzyby, ale nie jednego gatunku, a wszystkich gatunków jakie znałam!

Nazbierałam wówczas dwa kosze przeróżnych grzybów, które potem suszyłam na kuchni opalanej drzewem.

Pamiętam jeszcze taką sytuację, kiedy mój śp. Teść nazbierał cały kosz grzybów i zostawił go za jakimś drzewem.

Z drugim koszem poszedł w las i zapomniał gdzie zostawił pierwszy.

Rzuciliśmy się wszyscy na poszukiwania i kosz został odnaleziony! Uf…

Nasze uzbierane grzyby suszymy na słońcu na balkonie jeśli ono jest.

Jeśli nie, to suszymy nad gazem na siatkach, które mają już jakieś 40 lat!

Lubię mieć zapas suszonych grzybów, bo dodaję je do różnych potraw jako podkręcanie smaku!

Starość idzie i nie ma na to rady!

Zdjęcie zrobiłam dzisiaj i jest lekko poruszone, gdyż biegłam po aparat do drugiego pokoju i spieszyłam się, by je zrobić mając pomysł na wpis.

Kiedy jest ładna pogoda, a póki co mamy piękne dni, to sporo czasu przebywam na balkonie i tak sobie ten mój świat obserwuję.

Codziennie podczas ładnej pogody widzę, jak córka idzie na spacer ze swoją już wiekową mamą.

Mama chwyta córkę pod pachę i pomału z nią idzie podpierając się laseczką.

Ten widok mnie rozczula, ale i niepokoi, bo przecież ja, sama nie młodnieję, ale o tym potem.

Mamy w rodzinie seniorkę, a jest to Mama mojego Męża, która liczy sobie ponad 80 lat.

Zawsze taka żywotna, bo bardzo uwielbiała uprawianie działkę, a potem przerabiała swoje zbiory na zimę.

Zawsze uwielbiała szydełkować i robiła prześliczne rzeczy na drutach, bo nawet dla moich Córek, ale potem dla prawnuków, ale do czasu.

Teraz zrobiła się taka krucha, malutka, której trzeba już pomagać w codziennych czynnościach, ale zrobiła się także bardzo złośliwa i podejrzliwa.

Mąż opłaca opiekunkę, która się nią zajmuje, ale Teściowa jest dla niej strasznie surowa i potrafi nawet na nią krzyczeć.

Mąż wciąż pracuje i dzieli swój czas między pracą, a dochodzeniem do swojej Mamy i często Jej proponuje właśnie spacer, ale propozycje są odrzucane.

Wiemy, że ciężko już jej się chodzi, a fuka na propozycję spaceru na wózku, gdyż twierdzi, że nikt nie będzie jej oglądał Jej na tym wózku!

Sytuacja jest więc patowa, a ja się obawiam wizyty u Niej, gdyż potrafi posądzić niektóre osoby o kradzież czegoś tam, a potem jest opowiadanie na telefon, że ktoś Jej coś ukradł.

Ograniczam się więc do tego, że gotuję obiady i zawsze mam dla Niej coś ciepłego, bo wiem, że już zaprzestała dla siebie gotować!

Wracam więc do tego, że każdego z nas czeka starość i często sobie wyobrażam jaka ona będzie dla mnie i mojego Męża, bo jesteśmy równolatkami.

Póki co nie jest źle, bo jeszcze jest bardzo dobrze, ale lata lecą i każdy dzień nas do tej starości przybliża.

Jeszcze o tym nie rozmawiamy, ale zdarza się, że coś tam w rozmowach się pojawia.

Ja mam wyobraźnię i sobie wyobrażam, że będę leżała w wyrku jako roślina, albo jeśli Mąż nie da rady, to znajdę się w jakim domu starości!

Wyobrażam sobie, że może będą musiały nasze Dzieci chodzić koło mnie, a może i koło Męża i to mnie strasznie przygniata, bo tak bym nie chciała być ciężarem dla nikogo.

Pochodzę z rodziny samobójców, bo członkowie mojej rodziny nie zgadzali się na starość.

Ojciec mojej Mamy się powiesił, a Matka mojego Ojca utopiła wmawiając sobie, że ma raka, a nie miała.

Mój Ojciec też popełniła samobójstwo, bo także bał się starości, a jak będzie ze mną?

W moim małżeństwie podczas rozmowy o starości padło, że jeśli oboje będziemy schorowani, to wsiądziemy w samochód i się na drzewie z impetem rozwalimy!

Obudź się Polsko!

Moje miasto nocą!

Wczoraj na forum ekonomicznym w Karpaczu, druga osoba w Państwie – Ryszard Terlecki powiedział jasno i wyraźnie, że będą dążyli do wyprowadzenia Polski z Unii, a więc:

Oni nas wyprowadzają z Europy i staniemy się zadupiem i tylko pytanie do młodych ludzi, czy chcecie tak żyć! Mnie seniorce zwisa i powiewa, a jeśli Wam też, to nie ma ratunku dla tego kraju – skansen!

Obudź się Polsko…

Mikro, przykro i smutaśnie,
serce wyje mi z rozpaczy,
niech to jasny piorun trzaśnie,
już nie mogę na to patrzeć.

W jakim kraju my żyjemy?
Świat się z nas już tylko śmieje.
Dokąd drogą tą idziemy?
Czy możemy mieć nadzieję?

Kościół bardzo zagubiony,
młodzi z kraju wyjeżdżają,
naród mocno podzielony,
oni pomniki stawiają…

Czas komuny znów powraca,
społeczeństwo zastraszane,
dobro w zło się przeinacza,
wszystko mocno zeszmacane.

Taka Polska mnie przeraża,
fałsz, obłuda nią kieruje,
znów historia się powtarza,
smutną przyszłość nam rysuje.

Nie o takiej Ojczyźnie marzyłem, nie o takiej, będąc bez pracy (za przynależność do SOLIDARNOŚCI) w stanie wojennym śniłem…autor

Dziadek Norbert