Archiwa tagu: znajomi

Życie zdarza się tylko raz!

Czekam na dzień, kiedy w mediach ogłoszą, że koronawirus się cofa i jest coraz mniej zachorowań na całym świecie.

Jestem bardzo zmęczona tym tematem, a najbardziej jest mi szkoda dzieci, które 1 września wróciły do przedszkoli i szkół!

Dzieci zazwyczaj są ruchliwe i pełne energii, a tu nagle muszą przestrzegać wszystkich zaleceń  i uważam, że koronawirus odbiera im dzieciństwo!

Niektórzy specjaliści już mówią o straconym pokoleniu, które musi żyć w oddaleniu od siebie, bo nawet w szkolnych ławkach!

Zapowiadają, że oto jesienią nadejdzie druga fala tego dziadostwa i naprawdę nie wiem jak to wszystko z czasem się potoczy.

Może znowu będę zamykali szkoły, kina, teatry, a my jak te zombie będziemy siedzieli w domach, a gdzie się nie pojawimy, to będziemy musieli nadal nosić te durne maseczki, w której ja się duszę!

Także mi żal bardzo samotnych seniorów, których z racji pandemii nie odwiedzają bliscy i oni są zdani sami na siebie!

Moja Córka pod koniec wakacji chciała mnie odwiedzić z wnukami, ale to nie doszło do skutku, gdyż wzrosła w Polsce fala zachorowań, a więc trzeba dmuchać na zimne i być ostrożnym, co nas wszystkich zaczyna wkurzać!

Czasami się zastanawiam, czy ten wirus naprawdę istnieje – naprawdę buntuję się, kiedy widzę polityków bez maseczek!

Mój Mąż dzisiaj mimo wszystko spotkał się z kolegami na męskie gadanie, gdyż nie można dać się zwariować, aby od miesięcy nie spotykać się ze znajomymi i przyjaciółmi!

Spotkanie odbyło się na świeżym powietrzu, a bliżej na naszej  działce, którą mamy na spółkę z naszym sąsiadem i jest to miejsce typowo rekreacyjne!

Nie mogę zabronić Mężowi tych spotkań, gdyż co miesiąc odchodzi na wieczność jakiś nasz znajomy, a Mąż ich żegna na cmentarzu!

Niedawno widziałam naszego sąsiada na balkonie – w bloku na przeciwko, który podlewał kwiaty.

Teraz widzę, że kwiaty zwiędły i już wieczorem światło się tam nie pali!

Dlatego trzeba za życia kultywować znajomości i ze sobą rozmawiać, spotykać się, gdyż nasze życie jest tak ulotne!

Trzeba żyć naprawdę ,
żeby oszukać czas.
Trzeba żyć najpiękniej,
żyje się tylko raz.
Trzeba żyć w zachwycie:
Marzyć , kochać i śnić.
Trzeba czas oszukać,
Żeby naprawdę żyć.

Anna Maria Jopek!

Wklejam zdjęcia za zgodą!

Obraz może zawierać: 2 osoby, w tym Karol Modrzejewski, ludzie stoją, niebo, drzewo, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, ludzie stoją, roślina, drzewo i na zewnątrz

Polski Związek Działkowców - Strona główna

Obraz / mem do cytatu: Trzeba żyć naprawdę, żeby oszukać pędzący czas. Pięknie żyć, w zachwycie. Życie zdarza się raz.

Uważaj na znajomości w sieci!

Wczoraj przypadała 72 Rocznica Wyzwolenia Obozu Auschwitz.

To jest kolejna rocznica, o której nie wolno światu zapomnieć.

To tam odbywały się straszne rzeczy, gdy ludzie pozbawieni godności ginęli w piecach i byli zagazowywani.

Dziś w głowie się nie mieści, że mogło dojść do takich okropnych morderstw i zdeptania ludzkiego życia.

Byłam w Oświęcimiu w latach siedemdziesiątych. Pamiętam jak bardzo przeżyłam tą wizytę – płakałam, kiedy zobaczyłam w gablotach dziecięce buciki i ubranka.

Nie ma mocnych, by zwiedzając obóz nie poruszyć się i nie popaść w głębokie zamyślenie, że ludzie, ludziom zgotowali ten los.

Trzeba krzyczeć i trzeba przypominać ludzkości, że obozy istniały. Jeśli młodzież nie będzie uczona, że miliony ludzi była w tych obozach zgładzona, to będzie oznaczało, że ktoś sobie tylko to wymyślił, jak jakąś okrutną bajkę.

W mojej rodzinie nie było żadnego więźnia obozu zagłady, a więc z żadnych opowieści nie zaczerpnęłam wiedzy o tych strasznych miejscach.

Jednak jedyną osobą, która mi opowiedziała, że była więźniarką była pewna Polka, która uciekła do Hiszpanii i tam żyje sobie wygodnie.

Jakieś siedem lat temu pisałam z nią na komunikatorze zwanym „GG” i dobrze się nam pisało. Miałam kłopoty życiowe, a ona oferowała mi pomoc finansową. Nie przyjęłam i dobrze zrobiłam. Po jakimś czasie napisała na forum, że przesłała mi pieniądze, a ja nie potrafię się odwdzięczyć – wierutnie skłamała, bo chciała mnie upokorzyć!

Więźniarka obozu opowiedziała mi swoje życie. Przysłała mi swoje zdjęcia i swojej rodziny, a ja na zawsze okryłam je tajemnicą, bo były tylko dla mnie.

Coś jej się odwidziało i na forum Seniora zaczęła mnie zwalczać. Przystawiała mi w obrazkach pistolet do czoła. Chciała mnie w ten sposób zastrzelić i ośmieszyć.

Nie mogłam tego zrozumieć, że była więźniarka w ten sposób się zachowuje. Nie mogłam sobie wytłumaczyć, że ktoś, kto przeżył piekło na ziemi, takie samo funduje mnie i nie szkodzi, że wirtualne!

Odsunęłam się od tej osoby raz na zawsze i stwierdziłam, że można przeżyć traumę w życiu, a nie nauczyć się empatii i stać się takim samym potworem jak naziści..

Ja to wiem, że pani z Hiszpanii skrzywdziła na forum nie tylko mnie, bo jeśli załapała ofiarę, to ją niszczyła.

Teraz ta pani jeździ do Oświęcimia na każdą rocznicę i niech jeździ, a ja wiem, że to zła kobieta jest!

 

Poloneza czas zacząć – 40 lat temu

Tak, tak kochani. To było „równuiteńko” 40 lat temu kiedy w szkole średniej ogłoszono na studniówce, że Poloneza czas zacząć! Jak to było? Trudno w pamięci wygrzebać wspomnienia i to co się w głowie młodej dziewczyny działo? Jakie emocje temu towarzyszyły? Wchodziliśmy w dorosłe życie przecież, a więc każdy z nas miał swoją wizję, jak dalej układać sobie to dorosłe życie.

Wspomnienia się zatarły, ale to było tak, z tego, co pamiętam. Byłam uczennicą babskiej klasy, bo ani jednego rodzynka w niej nie było. O ile pamiętam, to było nas ponad 30 dziewczyn i każda już prawie zakochana, a nawet dwie już były w ciąży. Czułyśmy się dorosłe i miałyśmy swoje plany na przyszłość już trochę sprecyzowane, ale życie oczywiście zrobiło swoje korekty, jako i w moim życiu.

Pamiętam, że nasza studniówka nie była zorganizowana w szkole, na sali gimnastycznej, a w jakimś domu kultury, bodajże – kolejarza. Pamiętam, że siedzieliśmy przy stolikach sześcioosobowych, a więc trzy dziewczyny ze swoimi partnerami zaproszonymi na ten bal.

Moja mama uszyła mi sukienkę, bo przecież nie każda z nas mogła sobie w tamtych czasach pozwolić na kupno sukienki, a więc moja była w delikatne kwiatki z paseczkiem i krótkim rękawem. Nie była do samej ziemi, ale czułam się w niej dobrze. Inne dziewczęta także miały sukienki raczej szyte na miarę, a nie wymagano od nas strojów biało czarnych, a więc było kolorowo. Co pamiętam jeszcze? Pamiętam, że przygrywała nam orkiestra i było bardzo uroczyście. Ktoś przemycił dwie butelki wina domowego hi hi i tak bawiliśmy się w tamtych czasach. Żałuję, że nie mam żadnej pamiątki w postaci fotografii, ale znalazłam w swoich albumach dwa zdjęcia z tamtych młodych, szalonych lat i tak na pamiątkę wklejam je na bloga. 

Ciekawa jestem jakie mają wspomnienia moi czytelnicy. Może także podejmą ten temat, taki wspomnieniowy, bo z biegiem lat już jako rodzice uczestniczyliśmy w studniówkach naszych dzieci i mnie się zachowało także tylko jedne zdjęcie, ale dobre i tyle.

Piszcie, wspominajcie kochani, bo na wspomnienia nigdy nie jest za późno.

Wklejam link ze studniówki, która odbyła się w 2014 r., w Liceum Ogólnokształcącym, które kończyły moje córki. Nie powiem, ale łezka w oku się zakręciła.

 http://https://www.youtube.com/watch?v=ZJRtu95AHIw

Mówię do męża, bierz aparat i rób zjęcia

Przychodzi taki dzień, choć młodzi ludzie o tym nie myślą rzecz jasna, że czas jest pożegnać swój zakład pracy, ponieważ przechodzimy na zasłużoną i wymarzoną emeryturę. Są kwiaty, miłe słowa zapewniające, że nigdy nie zostaniemy zapomniani, ponieważ swoją pracą wnieśliśmy tak wiele i byliśmy cenionym pracownikiem i takie tam inne. Łezka w oku się zakręci i słyszymy zapewnienia, że się o nas nie zapomni nigdy i przenigdy.

Idziemy na tę wymarzoną emeryturę i na drugi dzień nie dzwoni już nam budzik, no bo przecież mamy już luz blues i jesteśmy wolni, możemy iść jak to w piosence, ale jakże często nie wiemy, co z tym wolnym czasem zrobić i za chwilę milkną telefony i już nikt nie dzwoni i nastaje dziwna cisza. Czujemy się nieswojo, nikomu nagle już nie jesteśmy potrzebni i robi się jakoś tak dziwnie na serduchu, ale żyć trzeba dalej i trzeba się pogodzić, że te telefony milczą, a i do domu coraz rzadziej ktoś zapuka.

Chcę nawiązać do tego, że niektóre zakłady pracy, ale tylko niektóre pamiętają o starych pracownikach i od czasu do czasu są organizowane wspólne spotkania starych wiarusów i dawnych tytanów pracy.:)

Tak jest u mojego męża, który ostatnio ze swoimi dawnymi kolegami i koleżankami spotkał się z okazji Nowego Roku i razem go wszyscy przywitali przy obiedzie, a potem stuknęli się kielichem, aby ten Nowy Rok był przychylny dla nich i ich rodzin. Tańce też były, a ja do męża mówię, aby brał aparat i zrobił kilka zdjęć – ot tak na pamiątkę, bo czas leci, a my wszyscy się starzejemy, chorujemy i odchodzimy.

Mój zakład pracy niestety, ale nie pamięta o swoich starych wiarusach, a więc tym bardziej popieram obecność mojego męża na tak miłych spotkaniach, bo nigdy nie wiadomo w naszym wieku ile tych spotkań będzie Seniorom dane.

Ciekawa jestem kto doświadcza na emeryturze tak miłej pamięci dawnych pracodawców?