Archiwa tagu: żona dzieci

Małżeństwo na odległość

To było wielkie, wiejskie wesele, na które zaproszono ponad 200 gości. Rodzice młodych postawili się i na weselu było wszystko, co najlepsze i najmodniejsze. Kolorowe balony i wstążki, ogromny, piętrowy tort, a młodzi ubrani w najlepszych salonach prosto spod igły. Goście bawili się trzy dni, a może i dłużej i wciąż było im mało. Jadła i picia nie zabrakło, a orkiestry weselne się zmieniały.

Tym weselem żyła cała wieś i miasto w pobliżu, bo było głośno i radośnie. Rodzice Bożeny i Pawła byli dobrymi rolnikami z bardzo dobrym sprzętem mechanicznym i hektarami, Jednocześnie mieli hodowlę zwierząt rzeźnych, a więc pieniędzy nie żałowali na wesele swoich, zakochanych dzieci. Wesele rozświetliły fajerwerki, które 30 lat temu nie były praktykowane, ale ich było na to stać i to te fajerwerki rozświetliły drogę państwa młodych, aby żyło się im dostatnio i szczęśliwie.

Na początek dostali od rodziców piękne mieszkanie w bloku z trzema, ładnymi pokojami, dużą kuchnią i balkonem. Umeblowali młodych, aby niczego im na starcie nie brakowało i oto mieli żyć w szczęściu i miłości.

Bożena rok po roku urodziła najpierw syna, a potem śliczną blondyneczkę podobną do mamy. Byli szczęśliwi, ale Piotra zaczęło ciągnąć w świat. Miał zasadę, że już dużo dostał od rodziców i więcej już nie chciał. Zapragnął zarabiać duże pieniądze, ale nie w Polsce. bo w Polsce nie miał ambicji pracować.

Nie wiadomo jak, ale dostał kontrakt na pracę w budowlance w Holandii. Obiecał Bożenie, że popracuje dwa, może trzy lata i zarobione pieniądze przywiezie do Polski i wybuduje jej piękny, duży dom, aby żyło się im lepiej i by uskładać trochę grosza na studia dla dzieci.

Kochała go i nie miała ochoty na rozłąkę, ale w końcu przyznała mu rację i pojechał.

W tym czasie wychowywała dzieci, a sama nie miała potrzeby pójścia do pracy, bo Piotr, co miesiąc przysyłał jej pokaźną sumę pieniędzy i na nic jej nie brakowało.

Odwiedzał rodzinę raz, na trzy miesiące, ale wciąż przekonywał Bożenę, że tam dobrze płacą i  dwa lata poza domem zamieniły się w pięć, a potem dziesięć.

Dzieci rosły i kiedy ich syn był już nastolatkiem wpadł pod samochód i z ledwością przeżył. Bożena była przy synu i to ona wspierała go, aby się rehabilitował i stanął na nogi. Kiedy córka zakochała się nieszczęśliwie, to ona wyciągała ją z dołka i pocieszała, bo Piotr stał się ojcem na odległość i wciąż przeciągał pobyt za granicą.

Bożenie nie brakowało niczego, bo o czym tylko zamarzyła, to miała to na pstryk. Urządziła dom w stylowe meble, dobrej jakości dywany, a w kuchni miała najbardziej nowoczesny sprzęt.

Przyzwyczaiła się do nieobecności męża i radziła sobie bardzo dobrze z tęsknotą. Piotr często dzwonił, a potem rozmawiali dzięki technice komputerowej  i tak  im to małżeństwo płynęło.

Kiedy było jej smutno, to wsiadała w samochód i jechała do rodziców w odwiedziny, albo do siostry. Czasami jechała z dziećmi na wczasy, tylko we trójkę, a od czasu do czasu wpadały do niej koleżanki z winem. Wówczas na rozmowach upływało im pół nocy kiedy sobie narzekały na trudy życia i poplotkowały. To były jej chwile.

Jedna z koleżanek nie mogła patrzeć na taką dziwną rozłąkę małżeństwa Bożeny i namawiała ją, aby niespodziewanie odwiedziła męża bez zapowiedzenia. Bożena bywała w Holandii i nic jej nie podpadało, ale w sumie przyznała rację koleżance.

Zakupiła lot i wyleciała do Piotra zupełnie nie zapowiedziana.

Na miejscu zastała jego drugą rodzinę i drugą kobietę, z którą miał też dwoje już nastoletnich dzieci. Ukrywał się przez tyle lat, że niczego nigdy się nie domyślała. Nie była tam długo i czym prędzej wróciła do kraju, a koleżance powiedziała, że wszystko jest u Piotra w porządku i on nie zawiódł jej zaufania. 

Nie dała poznać nikomu, że mąż ją zdradzał przez tyle lat, a po mieście chodziła z podniesioną głową i nikt o niczym nic nie wiedział.

Wiedziała tylko ona, bo nawet dzieci nie wiedziały, ale jej w sumie to nie przeszkadzało, bo wciąż stać jest ją było na wszystko i tak miało zostać.

Obiecała sobie tylko, że kiedy będzie chciał zjechać do Polski, to ona go nie przyjmie i nigdy nie pochowa w razie czego. Napisała do tamtej kobiety list, że to jej zleca zaopiekowanie się mężem na starość, a swoim dzieciom wyjawiła w końcu prawdę.

Żałuje tylko jednego, że była mężowi wierna przez te wszystkie lata i wykupiła miejsce na cmentarzu tylko dla siebie i w przyszłości dla swoich dzieci, którym całkowicie się poświęciła.

Pozdrawiam kobiety z forum NetKobiety! 🙂

Patologia zawsze będzie patologią

Bo to było tak: Urodziła się tylko po to by nieść w swoim życiu samo zło! Urodziła się w bardzo dobrym i zgodnym domu, w którym rodzice starali się, aby ich trzy córki wyrosły na dobre i mądre kobiety. Starali się z całych i sił, aby były w życiu zaradne i pokazywali im jak powinno się żyć uczciwie, aby być  potem szczęśliwym.

Dwie córki z trzech faktycznie wyrosły na odpowiedzialne kobiety. Założyły rodziny, urodziły dzieci i rodzice byli z nich dumni, ale jedna z nich była z innej gliny i spędzała rodzicom sen z powiek.

Kiedy miała 19 lat zakochała się w jakimś podejrzanym typie i z tego związku urodziła się córeczka, ale facet nie miał ochoty na zakładanie rodziny i zwiał gdzie pieprz rośnie. Płacił jakieś tam pieniądze, ale matka dziecka do roli matki nie dorosła i zaniedbywała małą córeczkę. Lubiła towarzystwo i kompletnie nie radziła sobie z dzieckiem, które często i gęsto pozostawione samo sobie, płakało w łóżeczku, bo było głodne i zaniedbane.

Widząc to rodzice tej trzeciej, poszli do sądu i sądownie odebrali wnuczkę, od złej i nieodpowiedzialnej córki i w innym mieście roztoczyli nad nią opiekę. Wyrosła na śliczną i mądrą dziewczynkę, ale to była tylko i wyłącznie zasługa dziadków.

Kiedy mała rosła u dziadków, to jej matka dalej prowadziła wesołe życie i co się stało znowu? Zakochała się po raz drugi, ale w żonatym facecie, który miał z inną kobietą dwoje, malutkich dzieci. Uwiodła go i tak po pijaku zrobili sobie dziecko.

Wszystko się wydało, a w mieście wrzało, a ona miała nadzieję, że żonaty zostawi żonę, ale żonaty też nie chciał z nią, bo wolał z żoną i tak urodziła następną córkę, ale na szczęście pojawił się następny facet, który przysposobił jej nieślubne dziecko i nadał jej swoje nazwisko.

Wydawało by się, że pani lekkich obyczajów się wreszcie uspokoi, bo miała męża i w końcu upragnioną stabilizację w życiu. Nigdy nie pracowała, bo zawsze jakieś pieniądze miała od tych wszystkich mężczyzn i jakoś jej życie leciało.

Z mężem miała jeszcze dwoje dzieci, które kiedy dorosły wcale chluby jej nie przynosiły. Córka popadła w alkoholizm, a syn stronił od szkoły i były z nim wieczne kłopoty, bo i ćpał. Ojciec musiał pracować na rodzinę i pracował bardzo dużo, aby dogodzić swojej żonie. Zależało mu by ją uszczęśliwić, bo lubiła fajne ciuchy i kosmetyki, ale jego praca wymagała wyjazdów i był nieobecny w życiu swoich dzieci, a matka kompletnie tego nie ogarniała.

Reasumując jej dzieci, to kompletnie różna bajka, bo córka wychowana przez dziadków nie odwiedza matki i się jej wstydzi. Córka z żonatym, związała się z kryminalistą i ćpunem. Trzecia córka nadużywa alkoholu i rodzi dzieci, mimo, że kompletnie nad tym nie panuje, a najmłodszy syn robi co chce, bo z nikogo nie miał żadnych wzorców, a w tym wszystkim matka, już pięćdziesięcioletnia kobieta, wdała się w romans pod nieobecność męża, który był jej potrzeby tylko do zarabiania pieniędzy.

Morał: Patologia zawsze będzie patologią z przekazywaniem złych zachowań potomstwu. Na koniec tej opowieści trzeba dodać koniecznie. Mąż kobiety zmądrzał, bo stwierdził, że przy niej nie ma nawet na gacie i odszedł do innej. Odszedł do mądrzejszej, pozostawiając za sobą lata z kobietą zgoła złą i pazerną. Miejmy nadzieję, że na stare lata będzie szczęśliwy i tylko w tym wszystkim dzieci żal, bo one na świat się nie prosiły, a były płodzone i kompletnie nie planowane. Sama pozostała przy aseksualnym dziadu, nie wiedzieć, co w nim zobaczyła i nie wyciągnęła żadnych wniosków ze swojego życia. Widocznie lubiła i lubi ekstremalnie, no cóż!

Jak zdrada zrujnowała jej życie!

Dominika i Jan, ależ to była piękna para. Kiedy się poznali, to od pierwszego wejrzenia się w sobie zakochali na śmierć i życie. Poznali się na studiach i na ostatnim roku wzięli ślub jak z bajki. Dominikę zaakceptowali rodzice Jana i odwrotnie, a więc wszyscy życzyli im wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.

Na weselu młoda para nie odklejała się od siebie, a goście zaproszeni widzieli jak ta para jest w sobie zakochana, a więc nie milkło wołanie gorzko, gorzko!. Piękni byli, bo ona wysoka, szczupła brunetka z kształtnym biustem i zgrabną sylwetką, a on wysoki brunet o czarnych oczach i błyszczących włosach świetnie przyciętych i ułożonych. Wspaniale prezentował się w ślubnym garniturze. Pasowali do siebie i gdyby ktoś nie wiedział, że są małżeństwem, to wziął by ich za rodzeństwo, bo tak byli do siebie podobni.

Po ślubie zamieszkali od razu na swoim. Rodzice ich zrobili zrzutkę i kupili im w prezencie ślubnym mieszkanie w nowo wybudowanym apartamentowcu. Mieszkanie było piękne, trzy pokojowe z dużym salonem i widokiem na rozległe pola z lasem w tle. Cieszyli się strasznie, że mogą to mieszkanie urządzić po swojemu, a więc siedzieli w komputerze i projektowali to swoje gniazdko, a co trochę firmy podjeżdżały pod dom i tak mieszkanie zapełniało się nowymi meblami i sprzętem AGD. Dominika ze swoim zmysłem artystycznym zamawiała dodatki dekoracyjne i tak powstała ich enklawa.

Kochali się i oczywiście, że chcieli mieć dzieci, a Jan przebąkiwał nawet o trójce, gdyż dzieci zawsze do niego lgnęły i miał z nimi świetny kontakt, a Dominika przekomarzała się, że jeśli to tylko dwójka, bo straci figurę. On się śmiał, że zawsze będzie ją kochał, bez względu na czy piersi jej trochę opadną, czy też nie.

Pierwszą rocznicę ślubu spędzili w malowniczych, jesiennych górach, gdzie oddali się miłości i wędrówkom po górach. Jan lubił fotografować, a więc robił zdjęcia malowniczych pejzaży zawsze z Dominiką w tle. Spędzili wspaniałe wakacje oddaleni od pracy, tylko sam na sam.

Po powrocie Dominika zrobiła test ciążowy i okazało się, że jest w ciąży. Postanowiła powiedzieć to Janowi w restauracji na kolacji we dwoje i tak też się stało. Świece, dobre jedzenie i wspaniała atmosfera i ta oto wiadomość jaką miała mężowi do przekazania.

Ucieszył się jak mało, który mężczyzna, że z wrażenia się popłakał, a potem przetańczyli ze sobą cały wieczór, wtuleni w siebie jak kochająca się na zawsze para.

Pierwsze badanie u lekarza potwierdziło ciążę, a kilka tygodni potem, lekarz oznajmił, że zostaną rodzicami bliźniaków i najprawdopodobniej to będzie chłopiec i dziewczynka, a więc radość była jeszcze większa. Jan tak dbał o żonę, że właściwie wszystko miała podstawione pod nos i miała tylko odpoczywać i dbać o siebie, że nawet nie pozwalał jej chodzić do pracy, a więc Dominice nie brakowało ptasiego mleka.

Dzień narodzin bliźniąt to było dla nich święto. Jan jak szalony biegł do szpitala z bukietem czerwonych róż i obsypał żonę i dzieci swoje pocałunkami, płacząc ze wzruszenia, że życie dało mu tak wiele szczęść.

Kiedy wychodzili z dziećmi na spacer, to znajomi zaglądali do wózka i gratulowali tak pięknych dzieci, a inni podziwiali, że tworzą  wspaniałą rodzinę, taką zawsze razem i widzieli wielkie zaangażowanie Jana i jego troskę o swoje maleństwa. Niektóre kobiety zazdrościły Dominice tak wspaniałego męża, a ona nie ukrywała, że ma się kim szczycić i to, że Jan jest jej bardzo pomocny i oddany.

Mijały lata, a oni wciąż byli szczęśliwym małżeństwem. Dzieci rosły i chowały się im zdrowo. Codziennie ich zaskakiwały czymś nowym, bo albo szybko nauczyły się czytać i liczyć, albo były bardzo otwarte na rówieśników, czy też nie sprawiały żadnych problemów w przedszkolu, a potem w szkole. Były bystre i dobrze wychowane. Pracowali nad tym oboje, bo Dominika w dzień, a Jan wieczorami po pracy siedział z nimi i czytał im masę dziecięcej literatury i dużo z nimi rozmawiał.

Doszli do wniosku, że Dominika może już iść do pracy po kilkuletnim siedzeniu w domu z dziećmi. Szybko znalazła pracę w dużej korporacji, gdyż wygrała konkurs na prestiżowe stanowisko w projektowaniu mieszkań. Zawsze miała wspaniały zmysł artystyczny i to zostało w niej docenione.

Dzieci rosły, oni dobrze zarabiali, ale chcieli kupić dom i nawet wybrali sobie miejsce, a to spowodowało, że musieli oboje więcej pracować, a więc zatrudnili opiekunkę do dzieci. Wracali do domu skonani. Jedli późny posiłek, czasem się pokochali i od rana znowu biegli do pracy, aby zarobić na ten wymarzony dom.

Oboje dobiegali już do czterdziestki, na koncie urosła już spora sumka, a więc przymierzali się do budowy domu i to pochłonęło całkowicie Jana. Załatwiał materiały budowlane, wynajął firmę i musiał to wszystko koordynować, ale był w niebo wzięty, że kolejne jego marzenie może się wkrótce spełnić.

Pewnego razu popsuł mu się komputer, a miał pilne zamówienie, które nie cierpiało zwłoki. Postanowił skorzystać z laptopa żony, aby wejść na stronę firmy i zamówić terakotę i kafelki do łazienki, a wszystko miał wyliczone i wymierzone.

Jakby od niechcenia wszedł w historię na laptopie Dominiki i pokazał mu się link do jakiegoś bloga. Nick tego bloga, to był zlepek imienia jego żony i pierwsze litery ich nazwiska. Zaintrygował Jana ten blog i otworzył link, a tam przeczytał   wpis, który zostawiła jego żona, a był to jej pierwszy wpis i jedyny, świadczący o tym, że Dominika zamierzała prowadzić swojego bloga i na początek napisała tak:

„Wszystko zaczęło się kilka lat temu kiedy poznałam jego. Miałam już męża, dzieci, niby byłam szczęśliwa chociaż tak naprawdę zawsze mi czegoś  brakowało. Pojawił się on inteligentny, wesoły, przystojny i niesamowicie męski.  Zapatrzony we mnie choć mógł mieć  każdą. Przez wiele lat nie dopuszczałam do siebie myśli ze mogłoby być coś miedzy nami, on wielokrotnie sugerował, ja udawałam ze to żarty. Wielu mężczyzn próbowało ze mną flirtować a ja zawsze umiałam zachować dystans. Niestety on był wyjątkowy, może schlebiało mi to, ze on chciał tylko mnie. Gadaliśmy godzinami, lubiliśmy te same rzeczy, śmialiśmy się z tych samych żartów. W końcu na fali kryzysu przekroczyliśmy granicę. On ma żonę,  dziecko wiem że nie jest z nią szczęśliwy. A ja – ja jestem wrakiem człowieka nie potrafię poradzić sobie ze swoim życiem,  które zniszczyłam na własne życzenie. Ludzie myślą, ze mam takie idealne życie, dobra praca, fajne dzieci, męża. A ja umieram codziennie. Jak to skończyć? Jak dalej żyć bez niego? Nie wiem czy dam radę?”

Janowi znów zaczęły z oczu płynąć łzy, ale nie ze szczęścia, a z wielkiej rozpaczy, bo nagle runął jego cały misternie budowany świat. Kiedy Dominika przyznała się w końcu do romansu, ten się spakował i wyjechał za granicę na długoletni kontrakt jaki oferowała mu jego firma, a który miał zamiar odrzucić.

Wszystko runęło, bo dzieci zostały z matką, gdyż uznał, że mimo wszystko niech z nią zostaną. Budowa niedokończona i też taką zostawił Dominice i już go nie obchodziło, czy ona to skończy, czy też sprzeda. Zawiadomił żonę kochanka Dominiki, że mąż przyprawia jej rogi i wyjechał. Raz w roku zabiera swoje dzieci na wspaniałe wakacje i spędzają miesiąc na rozległych i czystych plażach nad oceanem, a Dominika nie związała się ze swoim kochankiem, bo ten jednak wybrał żonę i swoje dzieci!