Archiwa tagu: zwiedzanie

Hardcore i zaproszenie do Szczecina!

Jest sposób, żeby kolejne śródmiejskie kamienice wypiękniały tak jak te na  zdjęciach

W moim miasteczku naprawdę nie zostało zbyt wiele zabytków po II Wojnie Światowej, bo Niemcy zostawili po sobie zgliszcza dosłownie.
 
Ostało się niewiele starych kamienic, strzępki murów obronnych i Barbakan, w którym mieści się  biblioteka w dobudówce do Barbakanu!
 
Moja młodsza Córka mieszka od ponad 10 lat w Szczecinie i ja uwielbiam to  miasto, a zwłaszcza szczecińskie kamienice, które są w lepszym, lub gorszym stanie.
 
Wiadomo, że chciałoby się, aby wszystkie zostały odnowione dla przyszłych pokoleń, ale oczywiście samorząd ma ograniczone pieniądze.
 
 
Stolica Francji nad Odrą
 
Nie przesadzam, bo piszą o tym w poradnikach turystycznych, a więc:
 
„Plan XIX-wiecznej urbanistycznej osi Szczecina wzorowano na układzie architektonicznym stolicy Francji. Nic zatem dziwnego, że miasto, którego charakterystyczną cechą są gwiaździście rozchodzące się ulice, szybko zyskało miano Paryża Północy. Jedna z dość ciekawych teorii dotyczących wyglądu miasta mówi, że układ trzech głównych placów – Grunwaldzkiego, Odrodzenia i Sprzymierzonych odzwierciedla usytuowanie piramid w Gizie, natomiast Odra ma symbolizować Nil”
 
Stolica Francji nad OdrąAerial Photo / Skórka, Licencja Creative Commons, flickr.com
 
 
Uwielbiam moment, kiedy samochodem zbliżamy się do Szczecina i od razu mam widok na nową starówkę, a w tle widać Zamek Książąt Pomorskich – zdjęcie poniżej!
 
Oczywiście wiem, że w Polsce jest wiele pięknych miast jak np. Wrocław, Gdańsk, czy też Zamość, ale mnie jest bliższa koszula ciału i uwielbiam mój Szczecin.
 
Właśnie w tym mieście mieszka moja Córka z rodziną i wiem, że zostanie tam na zawsze. bo sama jest zakochana w tym mieście.
 
Mieszkają w kamienicy w mieszkaniu o wysokich sufitach i 9 miesięcy temu postanowili zrobić w swoim mieszkaniu remont życia!
 
Ten remont to był po prostu hardcore, bo przez 9 miesięcy zrobili z mieszkania cudowne lokum do dalszego mieszkania.
 
Wymieniono dosłownie wszystko, bo od elektryki, rur wszelakich, okien, podłóg, drzwi, kaloryferów,  gładzi na ścianach i nowych mebli na wymiar.
 
W sobotę po 9 miesiącach tułaczki wprowadzili się do zupełnie innego domu, bo kuchnia została połączona z salonem, a w miejsce kuchni powstał nowy pokój!
 
Piszę o tym dlatego, że ogromnie podziwiam Córkę i Jej Męża, którzy sami dali radę z tym remontem w czasie pandemii do tego!
 
Tu kłaniam się mojemu Zięciowi, który na siebie wziął wszystkie ciężkie prace i życzę im dużo odpoczynku po naprawdę ciężkim czasie.
 
Jestem z Was dumna jako matka, teściowa, babcia!
 
Kiedy skończy się ten koszmar z pandemią to przyjedziemy na „parapetówkę”
 
Ps. Szczecin jest słynny z „paprykarza szczecińskiego”, który ja lubię, a także z pasztecików z barszczem czerwonym.
 
A Wy lubicie miejsce, gdzie mieszkacie i dlaczego? 
 
Milo by było poznać Wasze opinie, bo ja zapraszam do Szczecina, kiedy COVID19 w końcu odpuści!
 
 
 
Szczecin -Nowa starówka,w tle Zamek Książąt Pomorskich-widok z mostu  kolejowego. - zdjęcie - Fotoblog januszko.flog.pl
 
 
 
 
Stolica Francji nad Odrą

Zwiedzamy świat :)

Dobry wieczór. 🙂

Siedzimy sobie w ciepłych mieszkaniach, klikamy w klawisze i jest nam dobrze i bezpiecznie, a tam na świecie się dzieje!

Lubię dowiedzieć się czegoś nowego o tej naszej, pięknej Ziemi. Na naszym globie są jeszcze tereny nie naruszone ludzką ręką – dziewicze, żyjące swoim życiem i takim miejscem są klify w Australii.

Wklejam tekst z sieci oczywiście, bo sama tych klifów nie widziałam i nie zobaczę, tak jak wielu z nas, ale warto o nich wiedzieć i wyobrazić sobie jak fale oceanu równym rytmem odbijają się od klifów i poczuć zapach morskiej bryzy.

Bunda Cliffs – miejsce, w którym kończy się świat?

Bunda Cliffs znajdują się w południowej Australii, w otoczeniu Wielkiej Zatoki Australijskiej. Wiele osób odwiedzających to miejsce twierdzi, że stojąc na krawędzi skał można poczuć się jak na końcu świata. To za sprawą monumentalnych klifów, za którymi, mogłoby się wydawać, życie już nie istnieje. Gdyby wsiąść do łódki i płynąć na południe, najbliższym przystankiem byłaby Antarktyda. 

Olbrzymia skała pochodzi sprzed 65 mln lat, gdy Australia zaczęła oddzielać się od Antarktydy. Ma grubość 300 metrów, jednak tylko góra jej część, wysoka na 60-120 metrów, wystaje ponad lustro wody. Klif jest największym na świecie pojedynczym fragmentem wapienia. Jego powierzchnia wynosi 270 tys. km kw., natomiast długość od wschodu do zachodu to ok. 1200 km. We wnętrzu znajduje się bardzo dobrze rozwinięty system podziemnych rzek, jezior i krasowych jaskiń. Jeden z takich obszarów, kompleks Murrawijinie Caves, jest otwarty dla turystów. Aby mieć dostęp do innych jaskiń, potrzebna jest zgoda lokalnych urzędów.

Nullarbor Plain, obszar nizinny otaczający zatokę, przecinają dwie arterie komunikacyjne – linia kolejowa biegnąca z Sydney do Perth (tzw. Indian Pacific) oraz autostrada Eyre Highway. Teren ten jest tak płaski, że na jednym z odcinków o długości 478 km, tor nie ma żadnego zakrętu ani zmiany w różnicy poziomu. Natomiast droga między miejscowościami Balladunia oraz Caiguna ciągnie się idealnie prosto przez blisko 150 km.

Na 85 kilometrowym odcinku autostrady, znajdującym się w bliskiej odległości od klifów, jest pięć zjazdów prowadzących do miejsc, z których widok na zatokę oraz postrzępione krawędzie skał jest najlepszy. Przy odrobinie szczęścia można zaobserwować wieloryby, które przypływają w ten rejon wód co roku na okres kilku miesięcy.

Na nizinie występuje bardzo skąpa roślinność, tzw. skrub, składający z niskopiennych krzaków akacji i eukaliptusów, natomiast bliżej wybrzeża słonorośla. Znajduje się tam także najbardziej suchy punkt w Australii – Farina. Średnie roczne opady deszczu wynoszą zaledwie 142 mm.

Teren Nullarbor Plain jest zamieszkały w niewielkim stopniu. Jest tam kilka niewielkich osad położonych wzdłuż linii kolejowej i autostrady. Największą z nich jest Cook, która w momencie największego rozwoju była zamieszkane przez 40 osób.

http://turystyka.wp.pl/title,Bunda-Cliffs-miejsce-w-ktorym-konczy-sie-swiat,wid,18180569,wiadomosc.html?src01=6a4c8

Poznawanie świata z Discavery !

Zwykły, szary Polak nigdy nie miał dość pieniędzy by podróżować po świecie. Najpierw odbudowaliśmy Polskę z pożogi wojennej, a potem tkwiliśmy pod butem rosyjskim, tkwiąc w systemie tak bardzo nas ograniczającym, że mogliśmy sobie tylko pomarzyć o wojażach i eskapadach w daleki świat. Tkwiliśmy w ustroju pełnym zakazów i nakazów nie wiedząc, że gdzieś tam w świecie są takie miejsca, że zapiera dech, bo nasza ziemia potrafi zaskakiwać swoim pięknem, że tylko usiąść i płakać ze szczęścia.

Postanowiliśmy z mężem zmienić telewizję kablową, która nam zaoferowała o wiele więcej programów przyrodniczych, które ja po prostu uwielbiam i chłonę jak gąbka. Jestem ciekawa świata i skoro na starość, tak, tak starość wstrętna nie pozwala mi już podróżować i nie tylko ze względu na zdrowie, ale i na ograniczone finanse, to wgapiam się w te programy i siedzę przez cały dokument jak zaczarowana z rozdziawioną buzią i nie mogę się naoglądać i nadziwić.

Chociaż w ten sposób mogę poznać ten świat, pełen zaskakujących plenerów i cudów przyrody. Chociaż w ten sposób mogę się dowiedzieć, że są na naszej ziemi wciąż miejsca nie tknięte prawie ludzką ingerencją. Miejsca szczególnie chronione przez ludzi dobrej woli, którym wciąż zależy, by w tych miejscach zachować neutralność i jak najdłużej utrzymać ich dzikość i to mi się cholernie podoba. 

Jak ja się cieszę, że są ludzie, którym zależy i dbają o to, by w tych miejscach flora i fauna żyła swoimi prawami, a turyści mogli podziwiać te wspaniałości jakie dała nam natura, która niczego nie żąda od człowieka, a tylko prosi o to, by ją uszanować.

Byłam w Nowej Zelandii – dzięki dobrym ludziom, którym zależało, bym poznała tak wspaniałe miejsce i poznałam je z ekranu telewizora.

Fiordy, które powstały po przejściu ostatniego lodowca, żłobiącego okropnie widowiskowe kaniony i tu daję recenzję z sieci, bo sama nie jestem w stanie tak sugestywnie opisać ten cud natury wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Przeczytajcie i daję próbkę fotosów z tego cudownego miejsca.

Napiszę tylko, że gdybym tam była, to bym zrobiła tysiące zdjęć fiordów i wodospadów spływających kaskadami, ale nie będę i może i Wy nie będziecie, a więc niechaj to będzie taka namiastka dla nas wszystkich. Proszę – podziwiajcie. 🙂

 http://http://cudaswiata.pl/australia_i_oceania/fiord_milford.html

„Fiord Milford na Wyspie Południowej w Nowej Zelandii wdziera się na 20 km w głąb lądu. Jest to urocze miejsce pełne stromych klifów, opadających dolin, wodospadów, bujnych lasów i mieniących się tęcz. Okolica jest bardzo wilgotna, na każde trzy dni przypada jeden albo dwa z opadami.

Kiedyś w ciągu doby spadło tu 560 mm deszczu. Gwałtowne opady tworzą grzmiące wodospady, które wdzierają się ponad 300 m w głąb zatoki.

Klify otaczające zatokę są najwyższe na świecie. Wznoszą się na wysokość 1584 m ponad lustrem wody, a część zanurzona pod wodą sięga 400 m. Fiord Milford wyrzeźbiony został 20 tys. lat temu, podczas ostatniej epoki lodowcowej, przez spływający ku morzu lodowiec. Jak większość fiordów, jest on płytki w miejscu, gdzie styka się z morzem, a na przeciwległym krańcu głęboki”.