Archiwa tagu: zwierzę

W Polsce powinna być kara śmierci!

Zdjęcie użytkownika Fundacja Zwierzęca Polana.

Widzicie tego pieska w wieku 4 miesięcy, który został tak poturbowany przez homosapiens?

Nazywa się Bartosz Donarski i skatował pieska tak, że wybił mu zęby, połamał żebra i kręgosłup i skazał go na inwalidztwo do końca pieska życia.

Uciekł, bo się wystraszył, że pójdzie siedzieć!

Wysłano za nim list gończy!

Mam wybujałą wyobraźnię i widzę jak katował tego ślicznego szczeniaka.

Piesek po tej masakrze ma wciąż bardzo mądre oczy i śliczny, mokry  nos, ale ty psychopato zgotowałeś mu kaleki los.

Mam nadzieję, że cię dopadną i skończysz w więzieniu za swoje bestialstwo i tam w więzieniu dostaniesz za swoje, bo w więzieniach nie lubią takich jak ty!

Zabić ciebie, to by było zbyt proste, ale skatować cię tak, byś do końca życia został kaleką na wózku – jestem za tym.

Życie za życie – ból za ból – ząb za ząb!

Powinni ciebie odizolować  na zawsze, bo nie nadajesz się psycholu do życia w społeczeństwie.

Dziś skatowałeś zwierzę, a jutro zabijesz człowieka. Powinno się ciebie psycholu izolować i nie dopuścić do powrotu do zwykłych, normalnych ludzi! Jesteś bestią!

Kiedy czytam jak katowane są małe dzieci – duszone, przypalane papierosami i wrzucane do wrzątku i kiedy ludzie masakrują naszych braci mniejszych – to ogarnia mnie czarna rozpacz!

Dwa lata temu odeszła od nas suczka o imieniu Diana.

Kiedy miała 4 lata pojechaliśmy z nią na spacer do lasu.

Młoda, zrywna pogoniła za drugim psem i uderzyła z impetem w konar drzewa.

Zerwała sobie staw w tylnej nodze i groziło jej kalectwo.

Nie odpuściliśmy i zawieźliśmy ją do najlepszej, psiej kliniki!

Zapłaciliśmy nie małe pieniądze, ale do końca swojego życia mogła chodzić na własnych nogach.

To nas różni od ciebie psychopato bez uczuć i empatii.

Jeszcze raz napiszę, że powinni izolować ciebie do końca twoich gnoju chwil!

Nie wstydzę się tak mocnych słów, bo kiedy przeczytałam, że zrobiłeś piekło na ziemi temu stworzeniu zasługujesz na wieczne potępienie.

 

Znalezione obrazy dla zapytania linie gif

 

Jednak aby odejść od tak przykrego tematu obejrzałam film pt. „Woda dla słoni”

Przepiękne kino opowiadające o tym jak to w latach 30 – tych w Stanach Zjednoczonych ludzie zarabiali na chleb, kiedy to istniał kryzys i prohibicja.

W filmie jest wątek polski, który opowiada o tym jak to Polacy wyjeżdżali do Stanów Zjednoczonych po lepsze życie.

„MłodyJacob Jankowski (Robert Pattinson), student weterynarii na ostatnim roku, po tragicznej śmierci rodziców przyłącza się do cyrku. Pracując jako weterynarz zakochuje się w Marlenie (Reese Witherspoon), która jest żoną właściciela i tresera Augusta (Christoph Waltz). Gdy cyrk jest na skraju bankructwa August kupuje słonia o imieniu Rosie. Jedyną jego metodą tresury jest dźganie słonia metalowym szpikulcem do krwi. Nie podoba się to jednak Jakobowi i Marlenie, więc postanawiają coś zrobić. Zostają ciężko pobici przez Augusta, postanawiają więc uciec, lecz on ich łapie i bije do nieprzytomności. Film kończy się zemstą reszty załogi na Auguście poprzez wypuszczenie wszystkich zwierząt podczas spektaklu. Gdy właściciel dowiaduje się o romansie dwóch głównych postaci postanawia udusić Marlenę. Lecz zdolna słonica Rosie zabija go i razem z Marleną, Jakobem i resztą zwierząt wyrusza szukać nowego domu:.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Woda_dla_s%C5%82oni_(film)

Polecam to kino na długie, zimowe wieczory!

 

Znalezione obrazy dla zapytania woda dla słonia

 

Znalezione obrazy dla zapytania woda dla słonia

 

Znalezione obrazy dla zapytania woda dla słonia

Reklama

To tylko pies, tak mówisz tylko pies, a ja Ci powiem, że pies to czasem więcej jest niż człowiek –

Zawsze mieliśmy w domu pieska. Tak się składało, że były to zwierzaki opuszczone i bezdomne. Ratowaliśmy je od ludzkiej nienawiści do zwierząt i wszystkie oddały nam za to wielkie pokłady miłości.

Koksiu, śliczny kundelek został przygarnięty, bo wałęsał się przy szpitalu, gdyż ktoś go wyrzucił z domu. Ludzie karmili go kanapkami, ale nikt go nie chciał wziąć do domu. Znajomy nam powiedział, że jest taki piesek i bez namysłu Mąż z Córką po niego pojechali do innego miasta. Był z nami 10 lat, ale w pewnym momencie serce odmówiło mu posłuszeństwa i konał przy mnie na łóżku. Pamiętam ten moment, kiedy lekarz powziął decyzję o uśpieniu naszego pupila.

Drugi piesek miał na imię Pagaj i uciekł od właściciela, który nie bardzo nim się zajmował. To był typowy turysta i kiedy Córka raz go wpuściła do domu i nakarmiła, tak został u nas na 5 lat. Nie był młody i kiedy dostał raka skóry, to niestety, ale i tego trzeba było uśpić z wielkim bólem.

Nie chciałam więcej mieć psa, bo za bardzo przeżyłam odejście tamtych, ale minęły 3 lata i znowu ktoś nam powiedział, że na budowie hotelu w naszym mieście błąka się śliczna, czarna sunia, którą robotnicy bardzo źle traktują. Ktoś ją wziął ze schroniska i porzucił. Mamy wszyscy miękkie serce i zwabiliśmy ją jedzeniem, choć sprytnie się ukrywała, gdyż była bardzo nieufna w stosunku do ludzi.

Bardzo długo walczyliśmy o jej zaufanie. Chowała się we wszystkie kąty w domu i drżała z niepokoju. Musieliśmy długo nad nią pracować i tak po dłuższym czasie nas pokochała.

Nam zaufała, ale nigdy już nie zaufała obcym ludziom, a nasz dom stał się dla niej kryjówką przed obcymi.

Za nic nie załatwiła się na osiedlu i trzeba ją do dzisiaj wywozić na pole, gdzie nie ma ludzi i dopiero tam czuje się jak ryba w wodzie i tak minęło ponad dziesięć lat. Tu ukłony dla mojego Męża, który znosi pokornie jej fanaberie i wozi ją z dala od miasta, by się wyhasała i goniła za kijem.

Tylko, że lata minęły i my się zestarzeliśmy, ale i sunia nasza Diana też.

Jakieś 9 lat temu zabraliśmy ją w wycieczkę do lasu. Za nami przyjechała moja, nielubiana znajoma i się pochwaliła swoim, rasowym psem. Wypuściła go z samochodu i ten poszedł w las. Nasza młoda sunia pobiegła z impetem za tamtym i nie wiadomo jak to się stało, ale uderzyła bokiem w wielką kłodę drzewa i padła. Wówczas nazwałam tą znajomą czarownicą. Dlaczego jej nie lubiłam? Dlatego, że miała każde dziecko z innym i panoszyła się jakby nigdy nic, choć jedno dziecko miała z żonatym mężczyzną

Trzeba było naszego psa zawieźć na operację, która na tamte czasy była bardzo droga. Weterynarz naprawił jej łapę i ku naszej uciesze sunia wróciła do zdrowia.

Znowu mogła hasać po polach i cieszyć się swobodą. Znów mogła biec za kijem i robić wykopy w norach myszy. Była szczęśliwa, aż do pewnego momentu.

Dwa tygodnie temu, nasza staruszka chciała się popisać witalnością i wyskoczyła z samochodu. Kontuzja się odnowiła i teraz patrzę na nią z wielkim bólem, bo lewa, tylna łapa – ta operowana idzie jej do środka, pod brzuch i niestety, ale ją nosimy.

Ja noszę ją z pokoju, do pokoju, a Mąż nosi ją do samochodu, by wywieźć ją na pole, by się załatwiła.

Patrzę na swojego przyjaciela z wielkim smutkiem, bo mimo leczenia, mocnych zastrzyków, tabletek nie bardzo się jej poprawia.

Myślę, że kontuzja z racji wieku już nie jest operacyjna, ale wciąż mam nadzieję, że to leczenie jej ulży w cierpieniu.

Widzę ten smutek w jej oczach, kiedy nie ma siły już mi przynieść swojej zabawki. Nie ma sił stać przy misce, by się najeść i napić. Wszytko podstawiamy jej pod nos, a Ona leży godzinami w jednym miejscu i patrzy na mnie ze smutkiem w oczach, jakby chciała powiedzieć  – pomóż mi!

Nie wiem co dalej!

Jeśli leczenie nie przyniesie efektów, to…..?

Będzie to nasz ostatni pies w naszym domu, bo oboje się starzejmy i mam nadzieję, że na naszej drodze już nie stanie żadne poranione zwierzę! Nigdy nie wiadomo!

Płaczę, wyję i obgryzam pazury z bezsilności!

W moim sercu jest ogromne miejsce dla zwierząt, a pieski wszelkiej maści, a zwłaszcza najmądrzejsze kundelki mają w moim sercu na zawsze wielkie pokłady miłości i zrozumniena, bo pies jest największym przyjacielem człowieka. 

Nie wiem jak można tego nie dostrzegać i chyba trzeba być wyprutym ze wszelkich uczuć, by temu zwierzęciu zgotować taką traumę jak przywiązanie zwierzaka w lesie do drzewa, czy też zamknięcie psa na balkonie w afrykański upał, albo w samochodzie.

Jestem za tym, aby zwyrodnialców nie zamykać w więzieniu za znęcanie się nad zwierzakiem. Jestem za tym, aby nie nakładać na nich żadnej grzywny pieniężnej, a jestem za tym, aby człowiekowi zrobić to samo, co on zrobił dla swojego pupila.

Tak więc należy takiego przywiązać łańcuchem do drzewa w lesie i także przywiązać go do samochodu i tak go trochę pociągnąć!

Człowiek, to brzmi dumnie, a jednak jak często okazuje się zwykłym chamem, zwyrodnialcem, odczłowieczonym bydlakiem i mnie brakuje po prostu słów, a zostają jeno łzy, które płyną w domowym zaciszu.

Nic więcej nie mogę zrobić!

Bydlak! Ciągnął psa za samochodem

Potworną gehennę zgotował 8-miesięcznej bokserce Gabi jej bezduszny właściciel. Aby „wyrobić u psa kondycję”, okrutnik Paweł O. (29 l.) ciągnął psiaka za samochodem.

Inspektorzy Pogotowia poszli do mieszkania właściciela psa i przeżyli prawdziwy szok. Pies był przywiązany smyczą do wieszaka na ubrania. Nie miał wody. Nie mógł się w ogóle ruszyć, bo opuszki łap były całkowicie zdarte.

Właściciel tłumaczył, że to dlatego, że pies dużo biegał po asfalcie. Gdy inspektorzy wezwali policję, przyznał się, że ciągnął suczkę za samochodem, bo chciał wyrobić u psa kondycję. Gabi natychmiast została mu odebrana i poddana leczeniu. Jej właścicielowi grozi do 3 lat więzienia.

 

 

 

 

 

 

Coś się z tym Narodem dzieje – niedobrego!

 Upalny dzień. Termometry wskazują 30 stopni.

Widzę przez okno, że na balkonie zamknięta jest suczka, całkiem spory pies. Znam ją i znam sąsiadów.

Leży na tym balkonie i ledwo zipie, bo nie ma nawet na tym balkonie zostawione kropli wody.

Nie wytrzymuję i zdobywam telefon do tej sąsiadki, która ma niedaleko zakład fryzjerski.

Odbiera telefon, a ja trochę kłamię, że ktoś widzi psa zamkniętego na balkonie i ma zamiar powiadomić Policję.

Nie usłyszałam dziękuję, a jakieś tylko warknięcie i za chwilę pies był wpuszczony do domu.

Pani fryzjerka obraziła się na mnie i od tej pory musiałam poszukać sobie innej fryzjerki.

Często widziałam jak suczka była przez panią fryzjerkę walnięta miotłą, bo jej się plątała pod nogami. Bardziej po ludzku pieska traktuje mąż pani fryzjerki, który najwyraźniej pieska kocha. To widać gołym okiem.

Mam bardzo podobną suczkę, która trafiła do nas ponad 10 lat temu. Ktoś ją wziął ze schroniska, a potem porzucił.

Błąkała się po budowie, chowając w różne miejsca. Budowlańcy traktowali ją cegłówkami i tym sposobem zaszczepili jej nieufność do człowieka na całe jej życie.

Ktoś nam powiedział, że błąka się śliczny i mądry pies i szkoda, aby ją plemię ludzkie zniszczyło.

Nie wiemy ile ma tak naprawdę lat, ale już jest wiekową damą, bo broda jej posiwiała i z roku, na rok traci siły. Liczymy, że ma 14 lat.

Jak to bywa z człowiekiem, który się starzeje, tak starzeją się i chorują nasi przyjaciele.

Już coraz częściej bywamy u weterynarza, aby tylko stawiać ją na nogi. Kupujemy przepisane leki i pilnujemy, aby jej podawać, a raczej przemycać, by tylko złagodzić jej bolące stawy, czy też już różne niestrawności.

Kochamy ją i wiemy, że gdyby nie my, to piesek by był zadręczony przez człowieka, a ponoć człowiek, to brzmi dumnie!

Broniłam w jednym z wpisów Polaków na wakacjach, ale dziś po przeczytaniu poniższego weryfikuję swoje podejście do Polaka i pytam? Co dzieje się z tym Narodem i skąd w tym Narodzie bierze się tyle bezduszności i znieczulicy!

Brigitte Bardot

Pies za­daje ból tyl­ko wte­dy, gdy umiera. 

Pisownia oryginalna i zdjęcie oryginalne. Może ktoś zna tych zwyrodnialców!

 

 

An Kr‎ do KSM

zawsze beda takie sytuacje raziły i nigdy nie przyjdę obok nich. Bedac dzis z moja córką 4letnia na placu bylam swiadkiem bestjalskiego znecania sie na psem. Pies byl kopany po głowie, łapach, bity z pieści po pysku, duszony smyczą. Wszyscy bedacy na tym placu to wiedzieli i tylko sie gapili, niktnie zareagował. Wlasciciel psa w pewnym momencie chwycił go za glowe , podniósł do gory i rzucił nim o beton. Pies zanosił sie piskiem. Juz nie wytrzymalam i krzyknełam ze coz robi., ze ja wszystko to widze i Obserwuje. Wtedy w moja stronę pecialy wyzwiska zarowno od pani jaki pana , choc niewiem czy można ich tak tytuowac . Dodam ze nikt nie wlaczyl sie w do obrony mnie, a bylam z dzie kiem. Wyzywali od kurew , szmat, grozili ze mnie znajdą. Zadzwoniłam na policje, wtedy uciekli. Do mojego postu dodaje zdjecie tej pary, ku przestrodze, jak również prosze o wszelką inf na ich temat jesli ktos ich zna.