Archiwa tagu: zwierzenia

Ryzykowne zwierzenia w sieci!

Obserwując realia w sieci, jeśli można to nazwać realiami, bo w sieci wszyscy jesteśmy nieprawdziwi – niestety, to stwierdzam, że ludzie się nie lubią w wielu przypadkach, a ja opiszę dwa. Kiedy np. kobieta napisze, że właśnie dowiedziała się, że mąż ją zdradza, a pisze, ponieważ nie ma gdzie się wyżalić i jest ze swoim bólem sama, to następuje coś takiego, że często potem żałuje, że się anonimowo zwierzyła. 

Opisuje taka kobieta swoją historię, ze swojego punktu widzenia, że czuje się okropnie, bo mąż nagle stał się innym człowiekiem i nie uprawia już z nią seksu, albo ogranicza jej pieniążki i nie bywa kompletnie w domu, a jeśli bywa, to traktuje dom jak hotel. Kobieta pisze, że starała się na wszystkie sposoby utrzymać małżeństwo i staje się bardziej czujna, bo chce wiedzieć, co je grane i nagle w jego komputerze, czy komórce odkrywa zdradę jak na dłoni i że kobiety za nim latają jak bociany na Mazury.

Co robi taka kobieta? Zwierza się obcym ludziom na forach i bardzo często otrzymuje odpowiedzi, że może z nią coś jest nie tak, że facet szuka wrażeń gdzie indziej. Może nie jest na tyle dobra w łóżku, że on szuka uciech poza domem. Zaczyna się nagonka na kobietę niczemu nie winną, ale bardzo zrozpaczoną i zagubioną. Co dostaje za swoje zwierzenia? Bardzo często otrzymuje jakieś porady z klauzulą, że pewnie jest nic nie wartą żoną i niech cierpi jak nie umie upilnować chłopa.

Z tego wynika, że ludzie nie lubią zdradzonych kobiet, czego doświadczyłam na własnej skórze – w sieci, ale dałam sobie z tym radę, bo pomimo szczekaczy ja swoje życie wyprostowałam i teraz jestem szczęśliwa, co się innym w głowie nie mieści.

Ale przejdźmy do drugiego, zaobserwowanego zjawiska w sieci. Oczywiście to są moje subiektywne oceny i mogę się mylić, choć nie sądzę.

Kilka kobiet pisze ze sobą na forum. Kobiet w moim mniej więcej wieku, czyli 50+. Rano piją wirtualną kawę i opisują ze szczegółami, jak mija im dzień. Pewnego dnia pada propozycja, że fajnie by było się spotkać w realu. Przecież znają się jak łyse konie z forum właśnie, a więc  obgadują datę i jadą, a potem następują niewiarygodne szopki, bo:

Jedna z nich przeszła poważną kurację  raka piersi i się na tym forum zwierzyła, że walczy, choć jest ciężko. Pokazuje zdjęcia, że wyszły jej włosy i brwi i wygląda fatalnie. Od koleżanek z sieci płyną słowa pociechy i to ją wzmacnia, bo ma wirtualne, wielkie wsparcie. Jest podbudowana, a więc w każdej chwili zwątpienia wie, że  koleżanki z forum  ją pocieszą i dodadzą zawsze otuchy.

Jest spotkanie w Krakowie i ta chora, choć już lepiej się czująca, zgłasza swoją wolę, że spotka się z koleżankami, które tyle czasu ją wspierały.

Dochodzi do upragnionego spotkania, a więc zdrowe koleżanki idą w miasto zwiedzać. Zabrały ze sobą aparaty fotograficzne i gnają ja burza przez miasto i cykają na pamiątkę wszystko po drodze. Jednak  ta chora za nimi nie nadąża, bo nagle poczuła się gorzej i w zasadzie źle oceniła  swoje siły na zamiary.

Rozpętuje się piekło między kobietami, bo chora uważa, że koleżanki epatują siłą witalną, a ona ledwo dyszy i tu zaczyna się konflikt interesu.Niby nie wypada zostawić samotnie koleżanki, kiedy burzą się hormony na zwiedzanie miasta i co tu z nią zrobić – z taką zawalidrogą, która burzy świetne humory.

Chora krzyczy, a zdrowe, wciąż pełne wigoru dziwią się dlaczego ta chora ma do nich pretensje i co się stało?

Po skończonej wycieczce forum się podzieliło na te rześkie i zdrowe i na klakierki będące bliżej chorej, która nie sprawdziła się na tej wycieczce i wszystko popsuła. Żadna z nich nie zaproponowała chorej, że może powinna wrócić do domu pod opieką któreś. Lepiej było po powrocie obrzucić się błotem na publicznym forum, ku uciesze podglądaczy i odciąć się od i tak pokrzywdzonej koleżanki..

Jaki z tego wniosek? Współczujemy chorym wirtualnie, ale jeśli nie dotrzymują kroku w realu, to niech siedzą w norze i nie szwendają się pośród zdrowymi. Niech lepiej nie zawracają dupy. Niech nie epatują swoją chorobą, bo ich miejsce jest w chacie, bo światem rządzą ludzie zdrowi, a ludzie zdrowi brzydzą się chorymi.

Wniosek z tego taki jeszcze, że jednostki słabsze nie mają  siły przebicia i jeśli ja tak może kiedyś chora będę, to dam sobie spokój bywania między zdrowymi, bo to się kończy zazwyczaj żałośnie – dla chorego rzecz jasna.

Jest takie przysłowie, że syty nigdy nie zrozumie głodnego, a zdrowy chorego.

Trzeba rozmawiać ze sobą

– Mamo przyjechałam na te wakacje i nie mam czasu z Tobą porozmawiać. Dzieci ponad wszystko, a więc wiele robię, aby zapełnić im czas. Plaża i tego najbardziej im brakowało, bo u nas trzeba daleko jechać, aby uświadczyć kawałek zieleni, skrawka piasku i czystej wody. Zostawiłam dzieci u prababci, na chwileczkę i chcę z Tobą pogadać, tak o wszystkim, bo się trochę nazbierało. Sama wiesz, że przy dzieciach nie da się tak porozmawiać, bo wciąż coś!

– Siadaj córko – kawa, czy herbata? – Nic mamo, bo taki upał, a kupiłam sobie zimną colę, żeby się odrobinę schłodzić. – Masz ochotę?

– Nalej odrobinkę, bo upał daje się w znaki,  ale mów, co Ci na sercu leży.

– Mamo, mam taki dylemat, że czasami bardzo się boję, bo nie wiadomo, w jakim momencie, coś złego może się wydarzyć, bo niby wszystko jest jak w bajce, a za chwilę może się coś niespodziewanego zadziać, bo na przykład jakaś choroba w rodzinie, no wiesz!

– Kochanie, życie nie składa się tylko z samych przyjemności i jesteśmy powołani na ten świat, aby umieć zmierzyć się ze wszystkim, tak z radością, jak i ze smutkiem. Nigdy nie wiemy, co się zdarzy, bo życie to jedna wielka niewiadoma i podam Ci przykład jaki mi teraz przychodzi do głowy. Nasza, polska aktorka, Grażyna Kolska właśnie jechała z córką samochodem i stała się rzecz straszna, bo miały wypadek. Aktorka jest ranna i przeżyła, a jej córka zginęła w tym wypadku i zobacz, jak w jednej chwili zawala się komuś świat. W każdym aspekcie naszego życia musimy był bardzo ostrożni i uważni, choć niczego nie da się przewidzieć na zapas, bo gdybyśmy wiedzieli, że upadniemy, to byśmy najpierw usiedli, aby zapobiec upadkowi.

– Mamo, mamy kryzysy z mężem, bo kiedy nadchodzi weekend, nie potrafimy po tej gonitwie się odnaleźć. Jesteśmy nerwowi, bo tyle jest do zrobienia, a chcemy z dziećmi gdzieś wyjść. Spieszymy się i wkurzamy, że to wszystko tak wolno idzie i nie nadążamy, a czas ucieka.

– Kochanie, taka jest rola rodziców i musicie być cierpliwi, bo małe dzieci i roboty w bród, ale pomyśl sobie, że za chwilę urosną i będą na tyle mądre, że zostaną w domu same, a wy wyjdziecie na romantyczny spacer, ale póki co, jesteście im potrzebni i musicie swoje pragnienia zachować na potem. Dzieci to jest największa wartość w rodzinie i one są priorytetem, a więc cierpliwości.

– Mamo jestem tak zmęczona czasami, że te chwile sama na sam są drugim planie. Po całym dniu, zaganianym i zapędzonym, usypiam jak tylko przyłożę się do poduszki i mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Jak to wszystko pogodzić

– Kochanie, wiem wiem, bo sama tak miałam, ale pamiętaj aby zrobić taki dzień, tylko dla was. Taki dzień, kiedy już nabierzesz sił, a dzieci będą spały, bądź wyjątkowa dla swojego męża. To od ciebie  najbardziej zależy, bo jesteś kobietą, aby podsycać ten ogień i nie dać mu nigdy zgasnąć. Pamiętaj, że Twój mąż jest tego wart. To wyjątkowy człowiek, który nie pije, nie szlaja się, a kocha wasze dzieci i Ciebie bez reszty, a więc wiem, że masz dla kogo się starać, bo masz wyjątkowe szczęście, że trafiłaś na takiego faceta, który jest opiekuńczy, kochający, zaradny, oszczędny i do tego przystojny.

– Mamo, smutno wspominam swoje dzieciństwo, bo tak ciągle się coś działo w naszym domu. Wiecznie byłaś zdenerwowana, bo ojca nie było w domu, a wszystko spoczywało na twojej głowie. Wiecznie o niego walczyłaś i byłaś rozdwojona między nami,  naszym wychowaniem. Wiem, że było ci ciężko.

– Kochana, zawsze mi zależało, aby rodzina była w kupie. Zależało mi, aby wasz ojciec kochał Was, jak ja, a nie jakąś tam córkę z przypadku, spłodzoną w alkoholowym amoku. To wy byłyście jego dziećmi, spłodzonymi w miłosnym uścisku, a nie z tą kobietą rozwiązłą, nic nie wartą, walczącą o niego z powodów finansowych, bo akurat ledwo dyszała, a do tego wydawało się jej, że jest zakochana – ha ha w trzecim facecie swojego życia, który ją odtrącił, bo nie była nic warta i ja to wiedziałam i wiesz co?

To ja kochałam Twojego ojca bezinteresownie i to ja miałam z nim Was z pełną odpowiedzialnością i to ja chciałam uratować naszą rodzinę, a jeśli z tego powodu cierpiałaś, to ja cholernie Cię przepraszam i wiesz co? Teraz, po latach jest normalnie i teraz naprawdę się kochamy, a więc walczyłam o słuszną sprawę i tyko żałuję, że czasami Waszym kosztem.

– Wiem Mamo i coraz więcej rozumiem z tego wszystkiego i wiem, że muszę być silna i cierpliwa. 

– Mamo, która godzina – oj, już późno. Lecę po dzieci, a tę rozmowę dokończymy. – Pa całuski, do jutra.

– Leć do dzieci córko – jutro też jest dzień.